Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library |
Plinio Corrêa de Oliveira Rewolucja i Kontrrewolucja IntraText CT - Text |
Sukces zwyczajnych metod III Rewolucji jest zagrożony przez wzrost niesprzyjających okoliczności psychologicznych, które mocno uwydatniły się w ostatnich dwudziestu latach.
Czy takie okoliczności zmuszą komunizm do wybrania ryzykownych posunięć w nadchodzącej przyszłości?
Pierestrojka i głasnost’: demontaż III Rewolucji czy metamorfoza komunizmu?
Pod koniec roku 1989, najwyższe kierownictwo światowego komunizmu zdecydowało, że w końcu nadszedł czas, aby rozpocząć największy manewr polityczny komunizmu.
Manewr ten miał polegać na rozbiciu Muru Berlińskiego i żelaznej kurtyny. Jego skutki miały zbiec się w czasie z wprowadzeniem „liberalizujących” programów glasnosti (1985) i pierestrojki (1986) tak, aby przyspieszyć pozorny demontaż III Rewolucji w imperium sowieckim.
Z kolei ten demontaż miał pozyskać dla swego największego inicjatora i wykonawcy, Michaiła Gorbaczowa, głęboką sympatię i zaufanie bez granic zachodnich rządów i licznych prywatnych potentatów gospodarczych Zachodu.
Począwszy od tego, Kreml mógł oczekiwać masowego napływu środków finansowych do swych pustych skarbców. Pomyślne spełnienie tych oczekiwań pozwoliło Gorbaczowowi i jego ekipie na dalsze żeglowanie, z ręką u steru, po morzu nędzy, opieszałości i bezczynności, wobec którego nieszczęsna ludność rosyjska, do niedawna poddana całkowicie kapitalizmowi państwowemu, przyjmuje nadal postawę zbijającej z tropu bierności. Ta bierność sprzyja rozpowszechnianiu się marazmu i chaosu, a być może nawet powstaniu wewnętrznego kryzysu, który mógłby się przerodzić w domową lub światową wojnę. 76
Tak się przedstawiała sytuacja, gdy nastąpiły sensacyjne i dość mgliste wydarzenia z sierpnia 1991 r. z Gorbaczowem, Jelcynem i innymi jako głównymi aktorami w tej grze, które otworzyły drogę do przekształcenia ZSRR w luźną konfederację państw, a potem do jej rozwiązania.
Mówi się o ewentualnym upadku reżimu Fidela Castro na Kubie i o możliwości zalania Europy Zachodniej przez hordy wygłodzonych ludzi ze Wschodu, czy Maghrebu. Pojedyncze próby przedostania się do Włoch tłumów wynędzniałych Albańczyków mogłyby być czymś w rodzaju zapowiedzi tego nowego „najazdu barbarzyńców.”
Na Półwyspie Iberyjskim, jak i w innych częściach Europy, są tacy, którzy łączą te hipotezy z obecnością licznych rzesz muzułmanów, beztrosko wpuszczanych w poprzednich latach w kilku miejscach tego kontynentu oraz z projektem budowy mostu nad Gibraltarem łączącego Afrykę Północną z terytorium Hiszpanii, co sprzyjałoby dalszemu zalewowi Europy przez muzułmanów.
Byłoby to ciekawe podobieństwo zachodzące pomiędzy skutkami upadku Muru Berlińskiego i budowy tego mostu: jedno i drugie otwarłoby kontynent europejski na najazdy podobne do tych, które zwycięsko odparł Karol Wielki, tj. do najazdów barbarzyńskich lub pół-barbarzyńskich hord ze Wschodu i muzułmańskich hord pochodzących z południowych regionów kontynentu europejskiego.
Mógłby ktoś powiedzieć, że powtarza się scenariusz sprzed średniowiecza. A jednak czegoś tu brakuje: pełnej zapału świeżej wiary wśród ludności katolickiej wezwanej do stawienia czoła obu tym najazdom równocześnie. Przede wszystkim brakuje tu kogoś: gdzie dziś znajdziemy człowieka na miarę Karola Wielkiego?
Jeśli wyobrazimy sobie rozwój tych hipotez jako główny scenariusz wydarzeń na Zachodzie, to wielkość i dramat ich następstw z pewnością by nas oszołomiły. Jednak to całościowe spojrzenie, nawet z daleka nie ogarnie wszystkich skutków, o których eksperci, z różnych kręgów intelektualnych wyraźnie nie zgadzających się między sobą i z obiektywnych środków przekazu, dzisiaj mówią.
Przykładem tego może być narastająca opozycja pomiędzy krajami konsumpcyjnymi a biednymi, tj. pomiędzy bogatymi uprzemysłowionymi narodami a narodami, które są zaledwie producentami surowców.
Ta opozycja najprawdopodobniej mogłaby zaowocować światowym konfliktem pomiędzy dwoma grupami ideologii: jednej popierającej nieograniczone bogacenie się i drugiej opartej na mizerabilistycznym77 subkonsumpcjonizmie. Ten ewentualny konflikt przywodzi na myśl walkę klasową głoszoną przez Marksa. Stąd naturalnie wynika pytanie: czy walka ta będzie odbiciem w skali światowej starcia podobnego do tego, jakie wyobrażał sobie pierwotnie Marks jako socjo-ekonomiczne zjawisko wewnątrz narodów, konflikt charakterystyczny dla każdego kraju, w którym uczestniczyłby każdy naród?
Jeżeli to by nastąpiło, to czy walka pomiędzy Pierwszym a Trzecim Światem stanie się przykrywką, dzięki której przekształcony marksizm — zawstydzony swoim katastrofalnym upadkiem socjo-ekonomicznym — usiłowałby, z nowymi szansami na sukces, osiągnąć ostateczne zwycięstwo? Zwycięstwo, które jak do tej pory wymykało się z rąk Gorbaczowowi, nie będącemu zapewne fachowcem od pierestrojki, ale przynajmniej kimś w rodzaju jej barda i prestidigitatora...
Tak, pierestrojki, która niewątpliwie jest wydoskonaleniem komunizmu, jak przyznał jej autor w swoim propagandowym eseju „Pierestrojka: nowe myślenie dla naszego kraju i świata”:
„Celem tej reformy jest zapewnienie przejścia od systemu nadmiernie scentralizowanego zarządzania, polegającego na rozkazywaniu, do zarządzania demokratycznego opartego na połączeniu centralizmu demokratycznego i samorządności.” 78
A czym jest ta samorządność jeżeli nie „najwyższym celem państwa sowieckiego”, jak zapisano w preambule do konstytucji byłego ZSRR?