Nową encyklikę Fides
et ratio można odczytać jako manifest optymizmu poznawczego i wiary
w ludzki rozum. Na przekór prądom akcentującym
pesymizm i rozczarowanie znamienne dla fin de siecle’u Jan
Paweł II apeluje w swym przesłaniu: "W świetle wiary,
która dostrzega ostateczny sens w Jezusie Chrystusie, pragnę
gorąco zachęcić filozofów, zarówno
chrześcijańskich, jak i innych, aby zachowali ufność
w zdolności ludzkiego rozumu i nie stawiali nazbyt skromnych
celów swej refleksji filozoficznej. Historia tysiąclecia,
które zbliża się ku końcowi, poucza nas, że
należy iść tą właśnie drogą: nie wyzbywać
się tęsknoty za prawdą ostateczną, z pasją jej
poszukiwać i śmiało odkrywać nowe szlaki. To wiara
przynagla rozum, aby przekraczał wszelkie bariery izolacji i nie
wahał się ponosić ryzyka w poszukiwaniu wszystkiego, co
piękne, dobre i prawdziwe" (nr 56).1 W tych słowach
encykliki widzę istotę jej przesłania. Współczesna
kultura nie musi prowadzić do zabicia naszej odwiecznej tęsknoty za
prawdą. W kulturowym rozwoju ludzkości wielką rolę odgrywały
wielkie pytania teoretyków: Kim jestem? Skąd przychodzę
i dokąd zmierzam? Dlaczego
istnieje zło? Co czeka mnie po tym życiu? To one
inspirowały powstanie filozofii w starożytnej Grecji. Ich
odpowiedniki przewijały się w Wedach, w świętych
pismach Izraela, w poematach Homera i tragediach Sofoklesa. To one
sprawiały, że środowiskiem naturalnym dla człowieka
był horyzont sensu poszukiwanego za cenę wielkich
wysiłków intelektualnych, także wtedy, gdy wysiłki te nie
niosły żadnych korzyści praktycznych.
Przemiany kulturowe
sprawiły, że w modelu życia dominującym w naszej
kulturze odeszliśmy daleko od wzorców zainteresowań,
które ongiś inspirowały dyskusje o uniwersaliach
i kontrowersje wokół Filioque. Zarówno szalone
tempo życia, jak i nowe zastosowania techniki zabijają
w nas umiejętność przeżywania zadziwień, tak
istotną dla mądrościowej postawy wobec świata. Miejsce
wielkich pytań coraz częściej zajmuje płaski slogan,
w którym telewizyjna publicystyka usiłuje dostarczać
prostych odpowiedzi na skomplikowane pytania nurtujące współczesnych.
Wiele innych ważnych pytań otacza milczenie, generowane
bądź to przez brak zainteresowań, bądź też przez political
correctness. W tej sytuacji, przeżywając
szczególną odpowiedzialność za obecny kairos i właściwe
mu wyzwania, Jan Paweł II akcentuje potrzebę dialogu między
ludźmi głębokiej wiary i obrońcami racjonalnej
refleksji. Ukazując rolę chrześcijaństwa w tym
dialogu, podkreśla, iż może on okazać się owocny
także na poziomie "lojalnej i uczciwej współpracy
chrześcijan z wyznawcami innych religii oraz z tymi,
którzy choć nie wyznają żadnej religii, szczerze
pragną odnowy ludzkości". Jako przykład owocności tego
dialogu wymienia Papież zbliżenie stanowisk w kwestiach
dotyczących ekologii, pokoju, współistnienia ras i kultur
(104).
U przeciętnego odbiorcy
encykliki może łatwo powstać obawa, iż nowy dokument dotyczy
teoretycznych problemów dostępnych dla niewielkiego grona
specjalistów. Byłoby to przekonanie błędne, gdyż
encyklika konsekwentnie podkreśla personalistyczny i kulturowy wymiar
naszego poszukiwania sensu, ludzkiego dążenia do prawdy.
Ukazując św. Bonawenturę jako "mistrza myśli
i duchowości", przypomina jego słowa, iż refleksji
winien towarzyszyć zachwyt, pokora, skrucha, roztropność,
otwarcie na łaskę przynoszącą dopełnienie prawdy
odkrytej w racjonalnym wysiłku (105). Nawiązując do
starożytnej tradycji, w której w Maryi upatrywano
"podporę rozumienia wiary", Jan Paweł II w ostatnich
zdaniach dokumentu sugeruje, iż należy philosophari in Maria
(108). W perspektywie tej pojawia się odcień ciepła
płynącego z konkretu ludzkiej egzystencji. Dążenie do
prawdy nie oznacza jedynie samotnej wędrówki w przestrzeniach
wysokiej abstrakcji. Maryja uczy nas refleksyjnej i odpowiedzialnej
wolności przez to, że przyjmuje słowo, rozważa je, by
odnaleźć głębię jego treści, sprawia, że Wcielone
Słowo Boże przychodzi do nas jako prawda uosobiona w Chrystusie.
|