KDK 12. (Człowiek na obraz Boży). Wedle
niemal zgodnego zapatrywania wierzących i niewierzących wszystkie
rzeczy, które są na ziemi, należy skierować ku
człowiekowi, stanowiącemu ich ośrodek i szczyt.
Czym zaś jest człowiek? Wiele wydał on i wydaje o sobie opinii;
różnych i nawet przeciwstawnych, w których często
bądź wywyższa siebie jako absolutną normę,
bądź poniża się aż do rozpaczy, skutkiem czego trwa w
niepewności i niepokoju. Kościół wczuwając się
głęboko w te trudności może, pouczony Objawieniem
Bożym, udzielić na nie odpowiedzi, w której znajdzie się
określenie właściwego położenia człowieka,
wyjaśnienie jego słabości, a zarazem umożliwienie
należytego uznania jego godności i powołania.
Pismo święte uczy bowiem, że człowiek został stworzony
"na obraz Boży", zdolny do poznania i miłowania swego
Stwórcy, ustanowiony przez Niego panem wszystkich stworzeń
ziemskich, aby rządził i posługiwał się nimi,
dając chwałę Bogu. "Czym jest człowiek, że o nim
pamiętasz? i czymże syn człowieczy, że się nim
zajmujesz? Uczyniłeś go niewiele mniejszym od aniołów,
chwałą i czcią go uwieńczyłeś i
obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich.
Położyłeś wszystko pod jego stopy" (Ps 8,5-7).
Lecz Bóg nie stworzył człowieka samotnym: gdyż od
początku "mężczyznę i niewiastę stworzył
ich" (Rdz 1,27); a zespolenie ich stanowi pierwszą formę
wspólnoty osób. Człowiek bowiem z głębi swej
natury jest istotą społeczną, toteż bez stosunków z
innymi ludźmi nie może ani żyć, ani rozwinąć
swoich uzdolnień.
Bóg przeto, jak znowu czytamy na świętych Kartach,
widział "wszystko, co uczynił, a było bardzo dobre"
(Rz 1,31).
KDK 13. (Grzech). Jednakże człowiek,
stworzony przez Boga w stanie sprawiedliwości, za poduszczeniem Złego
już na początku historii nadużył swej wolności,
przeciwstawiając się Bogu i pragnąc osiągnąć cel
swój poza Nim. Poznawszy Boga, nie oddali Mu czci jako Bogu, lecz
zaćmione zostało ich bezrozumne serce i służyli raczej
stworzeniu niż Stworzycielowi. To, co wiemy dzięki Bożemu
Objawieniu, zgodne jest z doświadczeniem. Człowiek bowiem,
wglądając w swoje serce dostrzega, że jest skłonny
także do złego i pogrążony w wielorakim złu,
które nie może pochodzić od dobrego Stwórcy.
Wzbraniając się często uznać Boga za swój
początek, burzy należy stosunek do swego celu ostatecznego, a
także całe swoje uporządkowane nastawienie czy to w stosunku do
siebie samego, czy do innych ludzi i wszystkich rzeczy stworzonych.
Dlatego człowiek jest wewnętrznie rozdarty. Z tego też powodu
całe życie ludzi, czy to jednostkowe, czy zbiorowe, przedstawia
się jako walka, i to walka dramatyczna między dobrem i złem,
między światłem i ciemnością. Co więcej,
człowiek odkrywa, że jest niezdolny zwalczać skutecznie o
własnych siłach napaści zła, tak że każdy czuje
się jakby skrępowany łańcuchami. Ale sam Pan
przyszedł, aby człowieka uwolnić i umocnić, odnawiając
go wewnętrznie i wyrzucając precz "księcia tego
świata" (J 12,31), który trzymał człowieka w niewoli
grzechu. Grzech pomniejsza człowieka, odwodząc go od
osiągnięcia jego własnej pełni.
W świetle tego Objawienia znajduje swoje ostateczne wyjaśnienie
zarazem wzniosłe powołanie, jak i głęboka nędza,
których człowiek doświadcza.
KDK 14. (Natura człowieka). Człowiek
stanowiący jedność ciała i duszy skupia w sobie dzięki
swej cielesnej naturze elementy świata materialnego, tak że przez
niego dosięgają one swego szczytu i wznoszą głos w
dobrowolnym chwaleniu Stwórcy. Nie wolno więc człowiekowi
gardzić życiem ciała, lecz przeciwnie, winien on
uważać ciało swoje, jako przez Boga stworzone i mające
być wskrzeszone w dniu ostatecznym, za dobre i godne szacunku. Ale
człowiek zraniony przez grzech doświadcza buntów ciała.
Sama godność człowieka wymaga, aby wysławiał Boga w
swoim ciele, a nie dozwalał, by ono wysługiwało się
złym skłonnościom jego serca.
Nie myli się człowiek, gdy uważa się za wyższego od
rzeczy cielesnych, a nie tylko za cząstkę przyrody lub za anonimowy
składnik społeczności państwowej. Albowiem tym, co zawiera
jego wnętrze, przerasta człowiek cały świat rzeczy, a wraca
do tych wewnętrznych głębi, gdy zwraca się do swego serca,
gdzie oczekuje go Bóg, który bada serce, i gdzie on sam pod okiem
Boga decyduje o własnym losie. Tak więc uznając w sobie
duszę duchową i nieśmiertelną, nie daje się
zwieść ułudną fikcją wypływającą z
fizycznych tylko i społecznych warunków, lecz przeciwnie,
dosięga samej prawdziwej istoty rzeczy.
KDK 15. (Godność rozumu, prawda i
mądrość). Człowiek słusznie sądzi, że
uczestnicząc w świetle Bożej myśli góruje swym
rozumem nad światem rzeczy. Na przestrzeni wieków, dzięki
pilnemu ćwiczeniu swego twórczego ducha, postąpił
niewątpliwie w naukach doświadczalnych, w umiejętnościach
technicznych i w sztukach wyzwolonych. W naszych czasach zaś doszedł
do wybitnych osiągnięć, zwłaszcza w badaniu i
podporządkowaniu sobie świata materialnego. Zawsze jednak szukał
prawdy głębszej i znajdował ją. Umysł bowiem nie jest
zacieśniony do samych zjawisk, lecz może z prawdziwą
pewnością ująć rzeczywistość poznawalną,
mimo że w następstwie grzechu jest częściowo przyciemniony
i osłabiony.
Na koniec natura intelektualna osoby ludzkiej udoskonala się i powinna
doznać udoskonalenia przez mądrość, która umysł
człowieka łagodnie pociąga ku poszukiwaniu i umiłowaniu
tego, co prawdziwe i dobre. Przepojony nią człowiek dochodzi poprzez
rzeczy widzialne do niewidzialnych.
Epoka nasza bardziej niż czasy ubiegłe potrzebuje takiej
mądrości, która by wszelkie rzeczy nowe, jakie człowiek
odkrywa, czyniła bardziej ludzkimi. Przyszłym losom świata grozi
bowiem niebezpieczeństwo, jeśli ludzie nie staną się
mądrzejsi. A zaznaczyć jeszcze trzeba, że liczne narody mniej
zasobne ekonomicznie, a bogatsze w mądrość mogą innym
przynieść niezwykle wiele pożytku.
Dzięki darowi Ducha Świętego dochodzi człowiek przez
wiarę do kontemplacji i pojmowania tajemnicy planu Bożego.
KDK 16. (Godność sumienia). W
głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie
nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny i
którego głos wzywający go zawsze tam, gdzie potrzeba, do
miłowania i czynienia dobra a unikania zła, rozbrzmiewa w sercu
nakazem: czyń to, tamtego unikaj. Człowiek bowiem ma w swym sercu
wypisane przez Boga prawo, wobec którego posłuszeństwo stanowi
o jego godności i według którego będzie sądzony.
Sumienie jest najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, gdzie
przebywa on sam z Bogiem, którego głos w jego wnętrzu
rozbrzmiewa. Przez sumienie dziwnym sposobem staje się wiadome to prawo,
które wypełnia się miłowaniem Boga i bliźniego.
Przez wierność sumienia chrześcijanie łączą
się z resztą ludzi w poszukiwaniu prawdy i rozwiązywaniu w
prawdzie tylu problemów moralnych, które narzucają się
tak w życiu jednostek, jak i we współżyciu
społecznym. Im bardziej więc bierze górę prawe sumienie,
tym więcej osoby i grupy ludzkie unikają ślepej samowoli i
starają się dostosowywać do obiektywnych norm moralności.
Często jednak zdarza się, że sumienie błądzi na skutek
niepokonalnej niewiedzy, ale nie traci przez to swojej godności. Nie
można jednak tego powiedzieć w wypadku, gdy człowiek niewiele
dba o poszukiwanie prawdy i dobra, a sumienie z nawyku do grzechu powoli ulega
niemal zaślepieniu.
KDK 17. (Wielkie znaczenie wolności).
Człowiek jednak może zwracać się do dobra tylko w
sposób wolny. Wolność tę wysoko sobie cenią nasi
współcześni i żarliwie o nią zabiegają. I
mają słuszność. Często jednak sprzyjają jej w
sposób fałszywy, jako swobodzie czynienia wszystkiego, co tylko
się podoba, w tym także i zła. Wolność prawdziwa
zaś to szczególny znak obrazu Bożego w człowieku.
Bóg bowiem zechciał człowieka pozostawić w ręku rady
jego, żeby Stworzyciela swego szukał z własnej ochoty i Jego
się trzymając, dobrowolnie dochodził do pełnej i
błogosławionej doskonałości. Tak więc
godność człowieka wymaga, aby działał ze
świadomego i wolnego wyboru, to znaczy osobowo, od wewnątrz poruszony
i naprowadzony, a nie pod wpływem ślepego popędu
wewnętrznego lub też zgoła przymusu zewnętrznego. Taką
zaś wolność zdobywa człowiek, gdy uwalnia się od
wszelkiej niewoli namiętności, dąży do swego celu
drogą wolnego wyboru dobra oraz zapewnia sobie skutecznie i pilnie
odpowiednie pomoce. Wolność ludzka, zraniona grzechem, jedynie z
pomocą łaski Bożej może to nastawienie ku Bogu uczynić
w pełni skutecznym. A każdy będzie musiał zdać
sprawę przed trybunałem Boga z własnego życia wedle tego,
co czynił dobrze czy też źle.
KDK 18. (Tajemnica śmierci). Tajemnica losu
ludzkiego ujawnia się najbardziej w obliczu śmierci. Nie tylko
boleści i postępujący rozkład ciała dręczą
człowieka, lecz także, i to jeszcze bardziej, lęk przed
unicestwieniem na zawsze. Instynktem swego serca słusznie osądza
sprawę, jeśli wzdryga się przed całkowitą
zagładą i ostatecznym końcem swojej osoby i myśl o tym
odrzuca. Zaród wieczności, który w sobie nosi jako
niesprowadzalny do samej tylko materii, buntuje się przeciw śmierci.
Wszystkie wysiłki techniki, choć bardzo użyteczne, nie mogą
uspokoić tego lęku; biologicznie bowiem przedłużenie
życia nie zdoła zaspokoić pragnienia życia dalszego,
pragnienia, które nieusuwalnie przebywa w sercu człowieka.
Choć wobec śmierci wszelka wyobraźnia zawodzi,
Kościół jednak pouczony Bożym Objawieniem stwierdza,
że człowiek został stworzony przez Boga dla
szczęśliwego celu poza granicą niedoli ziemskiej. Ponadto wiara
chrześcijańska uczy, że śmierć cielesna, od
której człowiek byłby wolny, gdyby nie był
zgrzeszył, zostanie przezwyciężona, gdy Wszechmogący i
miłosierny Zbawca przywróci człowiekowi zbawienie z jego winy
utracone. Bóg bowiem powołał i powołuje człowieka,
aby przylgnął do Niego całą swą naturą w wiecznym
uczestnictwie nieskazitelnego życia Bożego. To zwycięstwo
odniósł Chrystus zmartwychwstały, uwalniając swą
śmiercią człowieka od śmierci. Zatem każdemu
myślącemu człowiekowi wiara, przedstawiona w oparciu o solidne
argumenty, daje odpowiedź na jego niepokój o przyszły los, a
zarazem stwarza możność obcowania w Chrystusie z
umiłowanymi braćmi zabranymi już przez śmierć, niosąc
nadzieję, że osiągnęli oni prawdziwe życie w Bogu.
KDK 19. (Formy i źródła
ateizmu). Osobliwą rację godności ludzkiej stanowi
powołanie człowieka do uczestniczenia w życiu Boga.
Człowiek już od swego początku zapraszany jest do rozmowy z
Bogiem: istnieje bowiem tylko dlatego, że Bóg stworzył go z
miłości i wciąż z miłości zachowuje, a żyje
w pełni wedle prawdy, gdy dobrowolnie uznaje ową miłość
i powierza się swemu Stwórcy. Jednakże wielu
współczesnych nam ludzi nie dostrzega tej wewnętrznej i
żywotnej łączności z Bogiem albo ją wyraźnie
odrzuca, tak że ateizm należy zaliczyć do najpoważniejszych
spraw doby obecnej i poddać go staranniejszym badaniom.
Wyrazem ateizm oznacza się zjawiska różniące się
bardzo między sobą. Kiedy bowiem jedni przeczą wyraźnie
istnieniu Boga, inni uważają, że człowiek w ogóle
nic pewnego o Nim twierdzić nie może; a inni znów zagadnienie
Boga poddają badaniu taką metodą, żeby ono wydawało
się bez sensu. Wielu, niewłaściwie przekroczywszy granice nauk
pozytywnych, usiłuje albo wszystko tłumaczyć tylko drogą
naukowego poznania, albo też przeciwnie, nie przyjmuje istnienia
żadnej w ogóle prawdy absolutnej. Niektórzy tak bardzo
wywyższają człowieka, że wiara w Boga staje się jakby
bezsilna i więcej im chodzi, jak się zdaje, o afirmację
człowieka aniżeli o przeczenie istnieniu Boga. Inni znów tak
sobie Boga wymyślają, że twór ten, odrzucany przez nich,
żadną miarą nie jest Bogiem Ewangelii. Inni nie
przystępują nawet do zagadnień dotyczących Boga,
ponieważ zdają się nie odczuwać niepokoju religijnego i nie
pojmują, dlaczego mieliby troszczyć się o religię.
Nierzadko poza tym ateizm rodzi się bądź z namiętnego
protestu przeciw złu w świecie, bądź z niesłusznego
przyznania pewnym dobrom ludzkim znamienia absolutu, tak że bierze
się je już za Boga. Także dzisiejsza cywilizacja nie tyle sama
za siebie, ile raczej dlatego, że zbytnio uwikłana jest w sprawy
ziemskie, może często utrudniać dostęp do Boga.
Zapewne nie są wolni od winy ci, którzy dobrowolnie
usiłują bronić Bogu dostępu do swego serca i unikać
zagadnień religijnych, nie idąc za głosem swego sumienia;
jednakże i sami wierzący ponoszą często za to pewną
odpowiedzialność. Ateizm bowiem wzięty w całości nie
jest czymś pierwotnym, lecz raczej powstaje z różnych
przyczyn, do których zalicza się też krytyczna reakcja przeciw
religiom, a w niektórych krajach szczególnie przeciw religii
chrześcijańskiej. Dlatego w takiej genezie ateizmu niemały
udział mogą mieć wierzący, o ile skutkiem zaniedbań w
wychowaniu religijnym albo fałszywego przedstawiania nauki wiary, albo
też braków w ich własnym życiu religijnym, moralnym i
społecznym, powiedzieć o nich trzeba, że raczej
przesłaniają, aniżeli pokazują prawdziwe oblicze Boga i
religii.
KDK 20. (Ateizm usystematyzowany). Ateizm
współczesny przedstawia się też często w formie
usystematyzowanej, która poza innymi sprawami tak daleko posuwa postulat
autonomii człowieka, że wznieca trudność przeciwko
wszelkiej zależności człowieka od Boga. Wyznawcy takiego ateizmu
twierdzą, że wolność polega na tym, żeby człowiek
był sam sobie celem, sam jedynym sprawcą i demiurgiem swojej
własnej historii; a to jak mniemają - nie daje się pogodzić
z uznaniem Pana, sprawcy i celu wszystkich rzeczy, lub co najmniej czyni takie
twierdzenie zupełnie zbytecznym. Tej doktrynie sprzyjać może
poczucie potęgi, jakie daje człowiekowi dzisiejszy postęp
techniki.
Wśród form dzisiejszego ateizmu nie należy pominąć
tej, która oczekuje wyzwolenia człowieka przede wszystkim
drogą jego wyzwolenia gospodarczego i społecznego. Temu wyzwoleniu,
twierdzi, religia z natury swej stoi na przeszkodzie, gdyż budząc
nadzieje człowieka na przyszłe, złudne życie,
odstręcza go od budowy państwa ziemskiego. Stąd zwolennicy tej
doktryny, gdy dochodzą do rządów w państwie,
gwałtownie zwalczają religię, szerząc ateizm, przy
stosowaniu, zwłaszcza w wychowaniu młodzieży,
również tych środków nacisku, którymi
rozporządza władza publiczna.
KDK 21. (Postawa Kościoła wobec ateizmu).
Kościół, wiernie oddany tak Bogu, jak i ludziom, nie może
zaprzestać odrzucania z całą stanowczością, jak
przedtem, tych boleśnie zgubnych doktryn i działalności,
które sprzeciwiają się rozumowi i powszechnemu doświadczeniu
ludzkiemu oraz strącają człowieka z wyżyn wrodzonego mu
dostojeństwa. Kościół jednak stara się uchwycić
kryjące się w umyśle ateistów powody negacji Boga, a
świadomy wagi zagadnień, jakie ateizm wznieca, oraz wiedziony
miłością ku ludziom uważa, że należy poddać
je poważnemu i głębszemu zbadaniu.
Kościół utrzymuje, że uznanie Boga bynajmniej nie
sprzeciwia się godności człowieka, skoro godność ta na
samym Bogu się zasadza i w Nim się doskonali: Bóg -
Stwórca bowiem uczynił człowieka rozumnym i wolnym; lecz
przede wszystkim człowiek powołany jest jako syn do samej
wspólnoty z Bogiem i do udziału w Jego szczęściu.
Kościół uczy poza tym, że nadzieja eschatologiczna nie
pomniejsza doniosłości zadań ziemskich, lecz raczej wspiera ich
spełnianie nowymi pobudkami. Natomiast przy braku fundamentu Bożego i
nadziei życia wiecznego godność człowieka, jak to dziś
często widać, doznaje bardzo poważnego uszczerbku, a zagadki
życia i śmierci, winy i cierpienia pozostają bez
rozwiązania, tak że ludzie nierzadko popadają w rozpacz.
Każdy człowiek pozostaje wtedy sam dla siebie zagadnieniem
nierozwiązanym, niejasno uchwyconym. Nikt bowiem nie może w pewnych
chwilach, zwłaszcza w ważniejszych wydarzeniach życia,
całkowicie uchylić się od powyższego pytania.
Pełną i całkowicie pewną odpowiedź przynosi sam
Bóg, który wzywa człowieka do głębszego
zastanowienia się i pokorniejszego dociekania.
Środka zaradczego na ateizm należy się spodziewać tak od
doktryny odpowiednio wyłożonej, jak i od nieskażonego życia
Kościoła i jego członków. Zadaniem bowiem
Kościoła jest uobecniać i czynić niejako widzialnym Boga
Ojca i Jego Syna wcielonego przez nieustanne odnawianie się i oczyszczanie
pod kierunkiem Ducha Świętego. Osiąga się to przede
wszystkim świadectwem żywej i dojrzałej wiary, usprawnionej do
tego, aby mogła jasno widzieć trudności i
przezwyciężać je. Wspaniałe świadectwo takiej wiary
dawali i dają liczni męczennicy. Ta właśnie wiara winna
ujawniać swą płodność, przenikając całe
życie wiernych, także i życie świeckie, i pobudzając
ich do sprawiedliwości i miłości, zwłaszcza wobec
cierpiących niedostatek. Do okazywania obecności Boga przyczynia
się wreszcie najbardziej miłość braterska wiernych,
którzy jednomyślni w duchu, współpracują dla wiary
Ewangelii i stają się znakiem jedności.
Kościół zaś, chociaż odrzuca ateizm całkowicie,
to jednak szczerze wyznaje, że wszyscy ludzie, wierzący i
niewierzący, powinni się przyczyniać do należytej budowy
tego świata, w którym wspólnie żyją; a to z
pewnością nie może dziać się bez szczerego i
roztropnego dialogu. Boleje więc Kościół nad
dyskryminacją wierzących i niewierzących, którą
niesprawiedliwie wprowadzają niektórzy kierownicy państw, nie
uznający zasadniczych prawd osoby ludzkiej. Dla wierzących domaga
się wolności działania, aby wolno im było w świecie
budować również świątynię Bogu. Ateistów
zaś przyjaźnie zaprasza, by otwartym sercem rozważali
Ewangelię Chrystusową.
Kościół bowiem jest doskonale świadomy tego, że to,
co on wieści, idzie po linii najtajniejszych pragnień ludzkiego serca,
gdy broni godności powołania ludzkiego, przywracając
nadzieję tym, którzy zwątpili już o swoim wyższym
przeznaczeniu. Jego orędzie, dalekie od pomniejszania człowieka,
niesie dla jego dobra światło, życie i wolność; poza
tym zaś nic nie zdoła zadowolić serca ludzkiego, bo:
"uczyniłeś nas dla siebie", Panie, "niespokojne jest
serce nasze, póki nie spocznie w Tobie".
KDK
22. (Chrystus nowy
Człowiek). Tajemnica człowieka wyjaśnia się naprawdę
dopiero w tajemnicy Słowa Wcielonego. Albowiem Adam, pierwszy
człowiek, był figurą przyszłego, mianowicie Chrystusa Pana.
Chrystus, nowy Adam, już w samym objawieniu tajemnicy Ojca i Jego
miłości objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi i
okazuje mu najwyższe jego powołanie. Nic więc dziwnego, że
w Nim wyżej wspomniane prawdy znajdują swe źródło i
dosięgają szczytu.
Ten, który jest "obrazem Boga niewidzialnego" (Kol 1,15), jest
człowiekiem doskonałym, który przywrócił synom
Adama podobieństwo Boże, zniekształcone od czasu pierwszego
grzechu. Skoro w nim przybrana natura nie uległa zniszczeniu, tym samym
została ona wyniesiona również w nas do wysokiej
godności. Albowiem On, Syn Boży, przez wcielenie swoje
zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem. Ludzkimi
rękoma pracował, ludzkim myślał umysłem, ludzką
działał wolą, ludzkim sercem kochał, urodzony z Maryi
Dziewicy, stał się prawdziwie jednym z nas, we wszystkim do nas
podobny oprócz grzechu.
Niewinny Baranek krwią swoją dobrowolnie wylaną
wysłużył nam życie i w Nim Bóg pojednał nas ze
sobą i między nami samymi oraz wyrwał z niewoli szatana i
grzechu, tak że każdy z nas może wraz z Apostołem
powiedzieć: Syn Boży "umiłował mnie i wydał
siebie samego za mnie" (Gal 2,20). Cierpiąc za nas nie tylko dał
przykład, byśmy szli w Jego ślady, lecz i otworzył nam
nową drogę, którą jeśli idziemy, życie i
śmierć doznają uświęcenia i nabierają nowego
sensu.
Chrześcijanin zaś stawszy się podobnym do obrazu Syna,
który jest Pierworodnym między wielu braćmi, otrzymuje
"pierwociny Ducha" (Rz 8,23), które czynią go zdolnym do
wypełniania nowego prawa miłości. Przez tego Ducha,
będącego "zadatkiem dziedzictwa" (Ef 1,14), cały
człowiek wewnętrznie się odnawia aż do "odkupienia
ciała" (Rz 8,23), bo "jeśli Duch tego, który
wzbudził z martwych Jezusa, przebywa w nas, ten, który z martwych
wzbudził Jezusa Chrystusa, ożywi śmiertelne ciała wasze
Duchem swym w was przebywającym" (Rz 8,11). Chrześcijanina
przynagla z pewnością potrzeba i obowiązek walki ze złem
wśród wielu utrapień, nie wyłączając
śmierci, lecz włączony w tajemnicę paschalną,
upodobniony do śmierci Chrystusa, podąży umocniony nadzieją
ku zmartwychwstaniu.
Dotyczy to nie tylko wiernych chrześcijan, ale także wszystkich ludzi
dobrej woli, w których sercu działa w sposób niewidzialny
łaska. Skoro bowiem za wszystkich umarł Chrystus i skoro ostateczne
powołanie człowieka jest rzeczywiście jedno, mianowicie boskie,
to musimy uznać, że Duch Święty wszystkim ofiaruje
możliwość dojścia w sposób Bogu wiadomy do
uczestnictwa w tej paschalnej tajemnicy.
Taka i tak wielka jest tajemnica człowieka, która
zajaśniała wierzącym przez Objawienie chrześcijańskie.
Przez Chrystusa więc i w Chrystusie rozjaśnia się zagadka
cierpienia i śmierci, która przygniata nas poza Jego
Ewangelią. Chrystus zmartwychwstał zwyciężając
śmierć swoją śmiercią i obdarzył nas życiem,
byśmy jako synowie w Synu wołali w Duchu: Abba, Ojcze!
|