MSZA
ŚW. BYŁA DLA NIEGO SERCEM KAŻDEGO DNIA
Drodzy Bracia i Siostry!
1. Z wielką radością spotykam się z wami ponownie na
tym placu, gdzie wczoraj dokonało się wydarzenie, którego od
dawna oczekiwaliście: beatyfikacja Ojca Pio z Pietrelciny. Dzień
dzisiejszy jest dniem dziękczynienia.
Przed chwilą zakończyła się uroczysta liturgia
eucharystyczna, sprawowana pod przewodnictwem kard. Angelo Sodano, mojego
Sekretarza Stanu. Zwracam się do niego z serdecznym pozdrowieniem, obejmując
nim także każdego z obecnych tu kardynałów i biskupów
oraz licznych kapłanów i zgromadzonych wiernych.
Szczególnie serdecznie witam was, drodzy bracia kapucyni i inni członkowie
wielkiej rodziny franciszkańskiej, którzy chwalicie Boga za wielkie
dzieła, jakich dokonał w tym pokornym zakonniku z Pietrelciny, przykładnym
uczniu Biedaczyny z Asyżu.
Wielu z was, drodzy pielgrzymi, należy do grup modlitewnych założonych
przez Ojca Pio: witam was serdecznie wraz z wszystkimi innymi wiernymi, którzy
żywią szczególną cześć dla nowego błogosławionego
i dlatego pragnęli być tu obecni w tej radosnej chwili. Na koniec
pragnę przekazać osobne pozdrowienie każdemu z was, drodzy
chorzy, którzy zajmowaliście szczególnie ważne miejsce
w sercu i posłudze Ojca Pio: dziękuję wam za waszą cenną
obecność.
2. Z woli Bożej Opatrzności Ojciec Pio został ogłoszony
błogosławionym w wigilię Wielkiego Jubileuszu Roku 2000, gdy
nasze dramatyczne stulecie zbliża się ku końcowi. Jakie przesłanie
pragnie Bóg przekazać wierzącym i całej ludzkości
poprzez to wydarzenie o wielkiej duchowej doniosłości?
Świadectwo Ojca Pio, jakie można odczytać z jego życia
i z samej jego postaci fizycznej, każe nam sądzić, że orędzie
to pokrywa się z zasadniczą treścią bliskiego już
Jubileuszu: Jezus Chrystus jest jedynym Zbawicielem świata. Gdy nadeszła
pełnia czasu, w Nim miłosierdzie Boże stało się ciałem,
aby przynieść zbawienie ludzkości śmiertelnie zranionej
przez grzech. «Krwią
Jego [ran]
zostaliście uzdrowieni»
(por. 1 P 2, 24) — te słowa apostoła Piotra powtarza wszystkim
bł. Ojciec Pio, który nosił rany Chrystusa we własnym
ciele.
W ciągu ponad sześćdziesięciu lat życia
zakonnego, które prawie w całości spędził w San
Giovanni Rotondo, Ojciec Pio poświęcił się
wyłącznie modlitwie oraz posłudze pojednania i kierownictwa
duchowego. Bardzo wyraźnie podkreślił to sługa Boży
papież Paweł VI: «Spójrzcie, jak wielką sławę
zyskał sobie Ojciec Pio! (...) Ale dlaczego? (...) Dlatego, że
pokornie odprawiał Mszę św., spowiadał od rana do wieczora
i był przedstawicielem Chrystusa Pana, naznaczonym Jego stygmatami. Był człowiekiem modlitwy i
cierpienia» (20 lutego 1971 r.).
Skupiony wyłącznie na Bogu, noszący we własnym ciele
znaki męki Jezusa, był jak chleb łamany dla ludzi łaknących
przebaczenia Boga Ojca. Jego stygmaty, tak jak stygmaty Franciszka z Asyżu,
były dziełem i znakiem Bożego miłosierdzia, które
przez krzyż Chrystusa odkupiło świat. Te otwarte i krwawiące
rany mówiły o Bożej miłości do wszystkich, zwłaszcza
do chorych na ciele i duszy.
3. A cóż powiedzieć o jego życiu — tej nieustannej
walce duchowej, którą prowadził orężem modlitwy,
skupionej wokół codziennych świętych obrzędów
spowiedzi i Mszy? Msza św. była dla niego sercem każdego dnia,
troską nurtującą go nieustannie, chwilą najgłębszej
komunii z Jezusem, Kapłanem i Ofiarą. Czuł się powołany
do udziału w agonii Chrystusa, która trwa aż do skończenia
świata.
Moi drodzy, w obecnym czasie, gdy niektórzy nadal łudzą się,
że można rozwiązywać konflikty gwałtem i uciskiem i
gdy nierzadko ulega się pokusie nadużywania siły zbrojnej,
Ojciec Pio powtarza wypowiedziane niegdyś słowa: «Jak straszna jest
wojna! W każdym człowieku zranionym na ciele mieszka Jezus cierpiący».
Nie należy też zapominać, że obydwa jego dzieła — «Dom
ulgi w cierpieniu» oraz grupy modlitewne — zostały przez niego podjęte
w 1940 r., gdy w Europie dokonywała się katastrofa II wojny światowej.
Ojciec Pio nie pozostał bezczynny, ale ze swego odległego klasztoru w
Gargano odpowiedział modlitwą i dziełami miłosierdzia, miłością
do Boga i bliźniego. A dzisiaj z nieba powtarza nam wszystkim, że to
właśnie jest prawdziwa droga do pokoju.
4. Grupy modlitewne i «Dom ulgi w cierpieniu»: oto dwa znamienne «dary», które
pozostawił nam Ojciec Pio. W jego zamyśle «Dom ulgi w cierpieniu» miał
być szpitalem dla ubogich, został więc od początku
zaprojektowany jako ośrodek zdrowia dostępny dla wszystkich, co
jednak nie znaczy gorzej wyposażony od innych szpitali. Przeciwnie, Ojciec
Pio chciał, aby posiadał on najnowocześniejsze urządzenia
naukowe i techniczne, by był miejscem, w którym każdy człowiek
cierpiący zostanie przyjęty z miłością i szacunkiem
oraz poddany skutecznemu leczeniu. Czyż nie jest to prawdziwym cudem
Opatrzności, który trwa i rozwija się zgodnie z duchem Założyciela?
Z kolei grupy modlitewne zostały przez niego założone, aby
być w świecie jaśniejącymi pochodniami miłości.
Ojciec Pio pragnął, aby wiele dusz łączyło się z
nim w modlitwie: «Módlcie się — mawiał — módlcie się ze mną do
Boga, bo cały świat potrzebuje modlitwy. Każdego dnia, kiedy
czujecie się najbardziej samotni w życiu, módlcie się, módlcie
się razem do Pana, ponieważ także Bóg potrzebuje naszych
modlitw!» Jego zamiarem było stworzenie całej armii ludzi modlących
się, którzy dzięki mocy modlitwy staliby się «zaczynem świata».
Dzisiaj cały Kościół jest mu wdzięczny za to cenne
dziedzictwo, podziwia świętość swojego syna i wzywa
wszystkich, by naśladowali jego przykład.
5. Drodzy bracia i siostry, świadectwo Ojca Pio przypomina nam z mocą
o istnieniu rzeczywistości nadprzyrodzonej, nie należy go jednak mylić
z naiwną wiarą w cuda, bo tego wypaczenia Ojciec Pio zawsze
zdecydowanie się wystrzegał. Niech wzorują się na nim
przede wszystkim kapłani i osoby konsekrowane.
Ojciec Pio uczy kapłanów, jak mają się stawać
uległymi i ofiarnymi narzędziami łaski Bożej, która
uzdrawia ludzi docierając do samych korzeni ich choroby, przywracając
im pokój serca. Ołtarz i konfesjonał były dwoma biegunami
jego życia: charyzmatyczna głębia, z jaką sprawował święte
Misteria, jest niezwykle zbawiennym świadectwem, które może
uchronić kapłanów przed pokusą rutyny i pomóc im w
codziennym odkrywaniu niewyczerpanego skarbca odnowy duchowej, moralnej i społecznej,
złożonego w ich dłoniach.
Osobom konsekrowanym, a zwłaszcza rodzinie franciszkańskiej
Ojciec Pio daje świadectwo szczególnej wierności. Na chrzcie
otrzymał imię Franciszek, a od chwili wstąpienia do zakonu był
godnym naśladowcą Ojca Serafickiego w ubóstwie, czystości
i posłuszeństwie. Przestrzegał rygorystycznie reguły kapucyńskiej,
praktykując ofiarnie życie pokutne. Nie znajdował upodobania w
cierpieniu, ale wybrał je jako drogę zadośćuczynienia i
oczyszczenia. Tak jak Biedaczyna z Asyżu dążył do
upodobnienia się do Jezusa Chrystusa, pragnął jedynie «kochać
i cierpieć», aby dopomóc swojemu Panu w uciążliwym i
trudnym dziele zbawienia. W posłuszeństwie «niezłomnym, wytrwałym
i nieugiętym» (Epist. I, 488) najdoskonalej wyraziła się jego
bezwarunkowa miłość do Boga i do Kościoła.
Jakąż pociechą jest obecność przy nas Ojca Pio, który
pragnął być jedynie «ubogim bratem, który się
modli»: bratem Chrystusa, bratem Franciszka, bratem cierpiących, bratem każdego
z nas. Niech jego pomoc towarzyszy nam na drodze Ewangelii, abyśmy umieli
coraz ofiarniej naśladować Chrystusa!
Niech nam to wyjedna Maryja Panna, którą on kochał i uczył
kochać z głębokim oddaniem. Niech nam to wyjedna Jej
wstawiennictwo, którego z ufnością przyzywamy.
Do tych życzeń dołączam Apostolskie Błogosławieństwo,
udzielając go z całego serca wam, drodzy pielgrzymi tutaj
zgromadzeni, oraz wszystkim, którzy uczestniczą duchowo w tym
radosnym spotkaniu.
|