1. Stary Testament mówił
o świętym mieście posługując się obrazem kobiety
i nazywał je «córą Syjonu»; podobnie św. Jan w
Apokalipsie przedstawia niebieskie Jeruzalem «jako oblubienicę zdobną
w klejnoty dla swego męża» (Ap 21, 2). Symbol kobiety ukazuje
różne aspekty Kościoła za pomocą obrazów
narzeczonej, oblubienicy i matki, uwydatniając w ten sposób wymiar
miłości i płodności.
Przychodzą tu na myśl
słowa apostoła Pawła, który w bardzo ważkim
fragmencie Listu do Efezjan kreśli rysy Kościoła «chwalebnego,
nie mającego skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz
świętego i nieskalanego», umiłowanego przez Chrystusa i
będącego wzorem każdego chrześcijańskiego
małżeństwa (por. Ef 5, 25-32). Wspólnota kościelna,
«poślubiona jednemu mężowi» jako czysta dziewica (por. 2 Kor 11,
2), nawiązuje do wizji występującej często w Starym
Testamencie w księgach pełnych cierpienia, jak na przykład u
proroka Ozeasza (rozdz. 1-3)
lub Ezechiela (rozdz. 16), albo w radosnej i pogodnej Pieśni nad Pieśniami.
2. Umiłowana przez Chrystusa i miłująca
Go miłością oblubieńczą — te dwie rzeczywistości należą do samej istoty tajemnicy Kościoła.
Na początku jest wolny akt miłości, mającej swe źródło
w Ojcu i rozlewanej przez Chrystusa i Ducha Świętego. Miłość
ta kształtuje Kościół i ogarnia wszelkie stworzenie. W
tym świetle można powiedzieć, że Kościół
jest znakiem wzniesionym wśród narodów, by świadczyć
o głębi Bożej miłości objawionej w Chrystusie, zwłaszcza
poprzez dar, który czyni On ze swego życia (por. J 10, 11-15).
Dlatego «poprzez Kościół, wszyscy ludzie — zarówno
kobiety jak i mężczyźni — są powołani, by być
'Oblubienicą' Chrystusa, Odkupiciela świata» (Mulieris dignitatem,
25).
Kościół powinien ukazywać
tę miłość, przypominając ludzkości — która
często czuje się samotna i opuszczona na smutnych bezdrożach
historii — że nigdy nie będzie zapomniana i pozbawiona ciepła
Boskiej czułości. Izajasz wyraża to w przejmujących słowach:
«Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która
kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę
o tobie» (Iz 49, 15).
3. Kościół promieniuje miłością
właśnie dlatego, że został zrodzony z miłości.
Czyni to głosząc przykazanie, byśmy się wzajemnie miłowali,
tak jak Chrystus nas umiłował (por. 15, 12), a zatem aż po dar z
życia: «On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać
życie za braci» (1 J 3, 16). Bóg, który «sam pierwszy nas
umiłował» (1 J 4, 19) i nie wahał się oddać z
miłości swego Syna (por. J 3, 16), przynagla Kościół,
by przemierzył «do końca» (por. J 13, 1) drogę
miłości. Wezwany jest, by czynił to z żywą
miłością dwojga oblubieńców, którzy
kochają się z radością płynącą z
całkowitego daru z siebie, składanego z niezmienną
wielkodusznością, zarówno wtedy, gdy życie płynie
spokojnie i pogodnie, jak i wtedy, gdy nadchodzą chwile duchowego smutku i
przygnębienia.
W tym kontekście możemy
zrozumieć, dlaczego w Apokalipsie — pomimo że jej wizja
dziejów jest dramatyczna — pojawiają się nieustannie
pieśni, muzyka i pełne radości liturgie. Miłość
wpisuje się w pejzaż ducha niczym słońce
oświecające i przemieniające przyrodę, która bez
niego byłaby szara i jednostajna.
4. Innym zasadniczym wymiarem
oblubieńczego charakteru Kościoła jest płodność.
Przyjęta i darowana miłość nie wyczerpuje się w
relacji oblubieńczej, lecz staje się twórcza i rodząca.
Księga Rodzaju, ukazująca ludzkość stworzoną na «obraz
i podobieństwo Boże», w sposób znaczący podkreśla
istnienie «mężczyzny i niewiasty»: «Stworzył więc
Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go
stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę» (1,
27).
Odrębność i
wzajemność widoczne w ludzkiej parze są znakiem
miłości Bożej nie tylko jako fundament powołania do
wspólnoty, lecz również jako źródło
płodności rodzącej życie. Nieprzypadkowo już w
Księdze Rodzaju występują genealogie, które są
owocem rodzenia i dają początek historii, pośród
której objawia się Bóg. Dzięki temu rozumiemy, że
również Kościół, w Duchu ożywiającym go
i jednoczącym z Chrystusem, jego Oblubieńcem, obdarzony jest
wewnętrzną płodnością, dzięki której
nieustannie rodzi w chrzcie dzieci Boże i zabiega o ich wzrastanie do
pełni Chrystusowej (por. Ga 4, 19; Ef 4, 13).
5. Dzieci te tworzą
«Kościół pierworodnych, którzy są zapisani w
niebiosach», przeznaczeni do zamieszkania na «górze Syjon, w
mieście Boga żyjącego — w Jeruzalem niebieskim» (por. Hbr 12,
21-23). Nieprzypadkowo ostatnie słowa Apokalipsy są żarliwym
wezwaniem skierowanym do Chrystusa: «Duch i Oblubienica mówią:
'Przyjdź!'» (Ap 22, 17). «Przyjdź, Panie Jezu!» (Ap 22, 20). Taki
jest ostateczny cel Kościoła, pielgrzymującego z
ufnością przez dzieje, chociaż często wyczuwa on blisko
siebie — zgodnie z obrazem tejże księgi biblijnej — wrogą i
gniewną obecność innej postaci kobiecej, «Babilonii», «Wielkiej
Nierządnicy» (por. Ap 17, 1. 5), «Bestii» uosabiającej
nienawiść, śmierć i wewnętrzną
bezpłodność.
Wpatrując się w
swój cel, Kościół ożywia «nadzieję wiecznego
królestwa, która się urzeczywistnia przez uczestnictwo w
życiu trynitarnym. Duch Święty został dany Apostołom
jako Pocieszyciel — i dlatego jest Stróżem i Ożywicielem tej
nadziei w sercu Kościoła» (Dominum et Vivificantem, 66). Prośmy
więc Boga, by pozwolił swojemu Kościołowi być zawsze w
historii stróżem nadziei, świetlanej jak Niewiasta z
Apokalipsy, «obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami,
a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu» (Ap 12, 1).
(Po polsku Ojciec Święty
pozdrowił kilka grup pielgrzymów).
|