W niedzielę 1 lipca Ojciec
Święty spotkał się z grupą ok. 40 przedstawicieli
Instytutu Dziedzictwa Narodowego, którzy przybyli do Rzymu na obchody
180. rocznicy urodzin Cypriana Kamila Norwida (1821-1883). Podczas audiencji
Jan Paweł II pobłogosławił urnę z ziemią ze zbiorowej
mogiły, w której poeta został pochowany. «Zawsze
uważałem — powiedział w przemówieniu Ojciec
Święty — że miejscem, na którym powinien
spocząć Cyprian Norwid, jest krypta wieszczów w katedrze na
Wawelu. Okazało się to niewykonalne, ponieważ nie dało
się odnaleźć i zidentyfikować szczątków poety.
(...) Dobrze, że teraz przynajmniej urna z ziemią ze zbiorowej
mogiły, w której poeta został pochowany, znajdzie na Wawelu
należne mu miejsce w ojczyźnie, bo ojczyzna, pisał Norwid, 'jest
to miejsce, w którym najmilej spocząć i umrzeć'».
Uroczystości Norwidowskie odbywały się w Wiecznym Mieście
także 2 lipca: w kościele Trinitŕ dei Monti, gdzie została
odprawiona Msza św., i w Instytucie Polskim w Rzymie, gdzie otwarto
wystawę poświęconą poecie oraz zorganizowano sesję
naukowo-artystyczną dotyczącą jego życia i
twórczości. Poniżej zamieszczamy tekst przemówienia
papieskiego.
Szanowni Państwo,
1. Serdecznie witam wszystkich.
Wasza obecność w Rzymie i na Watykanie wiąże się z
obchodami 180. rocznicy urodzin Cypriana Kamila Norwida, jednego z
największych poetów i myślicieli, jakich wydała
chrześcijańska Europa. Mamy wszyscy wielki dług w stosunku do
tego poety — czwartego wieszcza — i pragniemy wykorzystać
okoliczność rocznicową, ażeby ten dług w jakiejś
mierze spłacić. Zawsze uważałem, że miejscem, na
którym powinien spocząć Cyprian Norwid, jest krypta
wieszczów w katedrze na Wawelu. Okazało się to niewykonalne,
ponieważ nie dało się odnaleźć i zidentyfikować
szczątków poety. Szukałem wobec tego innych
środków wyrazu, żeby niejako nadrobić to, co w stosunku
do Norwida nie zostało spełnione, a co czujemy, że jest
naszą zbiorową powinnością. Dobrze, że teraz
przynajmniej urna z ziemią ze zbiorowej mogiły, w której poeta
został pochowany, znajdzie na Wawelu należne mu miejsce w
ojczyźnie, bo ojczyzna, pisał Norwid, «jest to miejsce, w
którym najmilej spocząć i umrzeć»1.
2. Drodzy państwo! Cieszę
się bardzo z tego spotkania i przywiązuję do niego wielką
wagę. Dlatego też, przygotowując się do niego,
wróciłem do lektury pism Norwida i rozmawiałem z tymi,
którym Norwid jest także bliski. To, co pragnę wam
powiedzieć, jest w znacznej mierze owocem wymiany myśli z nimi.
Chciałem rzetelnie spłacić mój osobisty dług
wdzięczności dla poety, z którego dziełem łączy
mnie bliska, duchowa zażyłość, datująca się od
lat gimnazjalnych. Podczas okupacji niemieckiej myśli Norwida
podtrzymywały naszą nadzieję pokładaną w Bogu, a w
okresie niesprawiedliwości i pogardy, z jaką system komunistyczny
traktował człowieka, pomagały nam trwać przy zadanej
prawdzie i godnie żyć. Cyprian Norwid pozostawił dzieło, z
którego emanuje światło pozwalające wejść
głębiej w prawdę naszego bycia człowiekiem,
chrześcijaninem, Europejczykiem i Polakiem.
3. Poezja Norwida wyrosła z
jego trudnego życia. Kształtowała je głęboka estetyka
wiary w Boga oraz w nasze człowieczeństwo Boże. Wiara w
Miłość objawiającą się w Pięknie,
które «zachwyca» do pracy, otwiera słowo Norwida na tajemnicę
przymierza, jakie Bóg zawiera z człowiekiem, aby człowiek
mógł żyć tak, jak żyje Bóg. Pieśń o
pięknie Miłości i o pracy, Promethidion, wskazuje na sam
akt stworzenia, w którym Bóg odsłania ludziom więź
łączącą pracę z miłością (por. Rdz 1,
28); w pracowitej miłości człowiek się rodzi i zmartwychwstaje.
Do tak dalekosiężnego słowa czytelnik musi dorastać.
Wiedział o tym doskonale poeta, kiedy mówił: «Syn minie pismo,
lecz ty spomnisz wnuku»2.
4. Siła autorytetu, jakim jest
Norwid dla «wnuków», bierze się z krzyża. Jakże wymownie
jego scientia crucis odsłania się w słowach: «Nie za
sobą z krzyżem Zbawiciela, ale za Zbawicielem z krzyżem swoim
(...). Ta to jest na reszcie tajemnica ruchu sprawiedliwego»3. Scientia
crucis pozwalała Norwidowi oceniać ludzi według tego, czy
umieli cierpieć razem ze Zbawicielem, który «korzeniem wszelkiej
prawdy jest i był, i będzie»4. Słowa, jakimi nasz poeta
mówił o wielkości bł. Piusa IX, stanowią jedno z
najpiękniejszych świadectw, jakie człowiek może dać
człowiekowi: «Jest to wielki XIX-o wieku człowiek. Umie cierpieć»5. Znamienne, że
według Norwida, krzyże powinny by być bez postaci Chrystusa, bo
wtedy ukazywałyby wyraźniej miejsce, na które ma wejść
chrześcijanin. Tylko ci bowiem, w których wnętrzu codziennie
rozgrywa się dramat Golgoty, mogą powiedzieć: Krzyż «stał
się nam: bramą»6.
5. Norwid nie zazdrościł nikomu
rzeczy posiadanych ani honorów. Jego Boże ubóstwo błyszczy
w zakończeniu jednego z wierszy:
«Kto inny ma laur i nadzieję, / Ja —
jeden zaszczyt: być człowiekiem»7.
Zaszczyt bycia człowiekiem, nie do
pojęcia «na ziemi», jest «zrozumialszy w niebie»8, dokąd
droga wiedzie właśnie przez bramę krzyża. Przechodząc
przez nią człowiek dostrzega, że prawda jego bycia człowiekiem
przerasta go nieskończenie. Z niej jest jego wolność. «Wszystko — bierze żywot z
Ideału»9. Do ideału człowiek pielgrzymuje, ale otrzymuje
go w darze. «Prawda się
razem dochodzi i czeka!» 10, bo «człowieczość» jest Boża11.
Stąd ogrom pracy stojącej przed osobą ludzką, która
stworzona «na obraz i podobieństwo» Boga, jest powołana do stawania
się podobną Bogu, co nie jest łatwe, bo «trud to jest właśnie
z tego duży, że codzienny»12. Zdobyć się nań
mogą jedynie ludzie trzeźwi «w rzeczach potocznych», a trzeźwi w
nich są wtedy, kiedy są w rzeczy «wieczne zachwyceni»13.
Tylko oni nie będą kłaniali się Okolicznościom, a
Prawdom nie każą, «by za drzwiami stały»14. To oni,
pracując na prawdę, jak pracuje się na chleb, tworzą
dzieje. Przepalają ziemię sumieniem15, a pot «z bladego czoła»
ociera im ona sama, «Prawda, Weronika sumień»16.
6. Norwid usilnie przypomina, że bez
heroizmu ludzkość «do samej siebie twarzą poniżona»
przestaje być sobą. «Ludzkość, bez Boskości, sama
siebie zdradza»17. Ogół społeczeństwa nie zdoła
przeciwstawić się pustoszącej go nie-heroicznej filozofii
obecnych dni, jeśli nie będzie w nim ludzi żyjących
Norwidowym pytaniem:
«Aby być narodowym — być
nad-narodowym! / I aby być człowieczym, właśnie że ku
temu / Być nad-ludzkim... dwoistym być a jednym — czemu?» 18.
Człowiek to kapłan, jeszcze
«bezwiedny i niedojrzały»19, którego życiowym zadaniem
jest od samego początku budowanie mostów (ponti-fex) łączących
człowieka z człowiekiem, a wszystkich z Bogiem. Marne są społeczeństwa,
w których zanika ów kapłański charakter osoby ludzkiej.
Ta myśl zawsze była mi bliska. Mogę powiedzieć, że w
pewnym stopniu kształtuje ona społeczny wymiar mojego pontyfikatu.
Z wielkim bólem mówił
Norwid Polakom, że nie będą nigdy dobrymi patriotami, jeśli
wpierw nie będą pracowali na swoje człowieczeństwo. Żeby
bowiem móc rozwiązać zadanie: «co to jest Polak»20,
trzeba nie być «dzisiejszej Polski obywatelem (...) tylko trochę-przeszłej
i dużo-przyszłej»21. Ojczyzna, według Norwida, znajduje
się w nieskończonej Przyszłości, tak że znajdziesz ją
wszędzie, nawet «na krańcach bytu»22. Kto o tym zapomina,
robi z ojczyzny sektę, a w końcu wstępuje w szeregi tych, którzy
są «wielcy! — w prywatnych rzeczach; w publicznych? — prywatni!»
23. Taka jest zasada chaosu w każdym społeczeństwie.
Ład narodu przychodzi spoza narodu,
ostatecznie jest on z Boga, i dlatego tym, którzy tak dalekosiężnie,
bo kapłańsko, kochają swój naród, nie grozi
nacjonalizm.
«Naród składa się nie
tylko z tego, co wyróżnia go od innych, lecz i z tego, co go z
innymi łączy»24. Znamy na pamięć, ale czy znamy
praktycznie, w swoim sumieniu, bolesną treść słów:
«Tak, jak dziś jest, to Polak jest olbrzym, a człowiek w Polaku jest
karzeł (...). Słońce nad Polakiem wstawa, ale zasłania swe
oczy nad człowiekiem»25. Ileż polskich spraw toczyłoby
się inaczej, gdyby Polacy odnaleźli w swoim sumieniu prawdę głoszoną
przez Norwida, że «ojczyzna jest to zbiorowy-obowiązek», który
«składa się w naturze-rzeczy z dwóch: z obowiązującego
Ojczyznę dla człowieka i zobowiązującego człowieka dla
Ojczyzny»?26.
Tu w Rzymie, w sercu Kościoła, o
którym Norwid pisał, że jest najstarszym «obywatelem na świecie»27,
ze wzruszeniem powtarzam słowa z Mojej ojczyzny:
«Naród mię żaden nie
zbawił ni stworzył; / Wieczność pamiętam przed
wiekiem; / Klucz Dawidowy usta mi otworzył, / Rzym nazwał człekiem»28.
7. Cyprian Norwid był
człowiekiem nadziei. Dzięki niej mógł żyć
godnie na tej ziemi niezależnie od trudnych warunków, w jakich
się znajdował. Nadzieję swą czerpał modlitwą z
Boga, do którego zwracał się słowami potężnymi,
jak sam Zbawiciel, który nas tych słów nauczył:
«Bądź wola Twoja, nie tak,
jak na ziemi / (Więc nie wygodniej jak... lecz jak jest godnie)» 29.
Modlitwa «kształciła»
wzrok poety, tak że odgadywał on «sprawy Boże pod
powłoką spraw ziemskich»30. Modląc się,
pracował na Miłość w głębokiej wierze, że
głos człowieka idący w niebo razem z głosem Chrystusa jest
zawsze wysłuchany31.
8. Zechciejcie, państwo,
przyjąć tych kilka Norwidowych myśli, «co nie nowe»32,
jako wyraz mojego hołdu dla pracy Poety, a także i mojej
wdzięczności dla was za podjęty trud, aby w jego pracę wchodzili
Polacy. Oby każdy z nich «od brukującego ulicę do Kopernika»
wkładał w to, co robi, «swój oryginalny akcent»33.
Wszystkim Polakom, a w sposób szczególny miłośnikom
twórczości Cypriana Norwida, życzę, aby przez ich pracę
spełniały się w społeczeństwie słowa
kończące Fortepian Szopena:
«Jękły martwe kamienie: —
Ideał sięga bruku»34.
Z serca wam
błogosławię, prosząc zarazem Tę, którą
nazywamy Mater admirabilis, a którą tak pięknie
opiewał Norwid w Legendzie i w Litanii, żeby
towarzyszyła wam w tej pracy służącej Kościołowi,
Europie i Polsce.
|