547. O tem, jako dziewica błogosławiona widziała swego
syna tako sromotnie ubiczowanego
Mienią tu
mistrzowie, iże kiedy nasz miły Zbawiciel Jesus tako jawnie ukazowan
Żydom, było jakoby trzeciej godziny. A tedy dziewica
błogosławiona uźrawszy swego syna pośmiewanego, tako
ubiczowanego, tako koronowanego i sromotnie obleczonego, zumiawszy sie,
straciwszy mowę i padła jako umarła. Święta Maryja
Magdalena też uźrawszy swego mistrza tako unędzonego,
jednąc krzyknąwszy padła takież jako umarła, a potem
gdy wstała Maryja Magdalena, rzuciwszy sie ku szyi dziewicy Maryjej i
poczęła mowić rzekęcy: "Ach mnie nędznej! Biada mnie
nieszczęsnej! Kto mię zbawił takiego nauczyciela, takiego
mistrza, takiej słodkości i takiej światłości? O
dziewice przesławna, matko smętnych macior, tenci nikakiej nie widzi
mi sie, by twoj syn był a moj mistrz miły, boć on był
prześwietlszy słońca, a tenci jest trędowaty i wszytkich
skaradszy; syn twoj był krasszy anjołow, a ten jest wszech ludzi
niepodobniejszy; snadziesmy zdradzeni, iże wierzymy, aby on był, a
nie jestci". A takoż wszyscy, ktorzy byli z dziewicą
błogosławioną, takież narzekali. A dziewica
błogosławiona podług tego, jako to podobno wierzyć,
iże barzo trudną boleść miała wnątrz,
patrzęcy na takie niepodobne męki swego miłego syna.
|