14.
Czcienie o tem, kako dziewica Maryja kiedy posługowała w
kościele, częstokroć uciechę anjelską miewała
Kiedyż dziewica Maryja podług
tego ułożenia posługowała z jinymi pannami w kościele,
przygodziło sie, iże miała umiatać kościoł.
Chciąc ona zawżdy popełnić ułożenie albo obyczaj
swego żywota, aby nigdy proźnia nie była, a też nieco
ją samę czczyca była <...> w kościele, szedszy i
poklękła, i poczęła pełnić swe modlitwy, a wielmi
nabożnie i wielmi gorące jęła się Bogu modlić.
Tedy się jej anjeli pokazali a przynieśli przed nię bostwem
jedno dziecię barzo nadobne i silno śmierne, iże jego śmiary
i jego krasy i też wielikie pokory nikt wypowiedzieć nie może,
abych<ą> ją tem wielebnem dzieciątkiem ucieszyl<i>;
bo jej tego wielekroć czynili, kiedykoli <...> nieco czczyce
podług obyczaja dziecinnego. Tako dziewica Maryja uźrawszy ono
dzieciątko tak nadobne, tako barzo śmierne i tako pokorne,
poczęła na nie silno patrzyć miłościwie,
myśląc sobie, aby się mogła jego śmierze niektorą
rzeczą przypodobać aby tako śmierna i tako cicha i pokorna
być. W onym rozkosznym widzeniu i zamieszkała swej służby,
iże kościoła nie umiotła a wspomionąwszy i
pochwaciła się barzo rychło, i poczęła umiatać
kościoł. A jako smiotła proch w gromadę, nie majęcy
tako rychło wecz zebrać i pobrała przed się w suknią,
i poniosła. A zatem poszedł jeden stary kapłan
żydowski. Uźrawszy ji dziewica Maryja naczęła się
lękać, aby jej świętych nog nie obeźrał,
spuściła podołek i osuła on proch na ziemię. Tedy
jisty kapłan chciał ją obakać a uźraw
światłość wieliką około jej, poszedł nie
rzekąc żadnego słowa.
|