62.
O tem, jako Jezus siedział pod drzewem palmowem a uczynił
studnicę palcem i wywiodł wodę
Jednego dnia cirpieli są
wieliką gorącość słoneczną, iż od chcienia
picia już sie byli spragli i jich dobytek, a już ni mieli wody w
s[w]ych łagwicach, co byli [z] sobą nabrali; tako szukali studnie a
nie mogli najć. Tako przyszli są ku jednemu drzewu palmowemu i siedli
pod niem barzo utrudziwszy sie. Tako dzieciątko miły Jezus
jął palcem ziemię kopać, tako natychmiast wyrzuciło
sie źrzodło wielikie i napili sie i wszemu dobytku dali.
To jiste drzewo było barzo
wysokie, pod nimże siedzieli, a na samem wirzchu jego wisiał owoc.
Maryja kiedy ji uźrała, wieliką żądzą
jęła jego pożędać a wszakoż tego nikomu nie powiedziała.
Jezus miły poznawszy żądzą swej miłej matki, nie mogł
sie wzdzierżeć, aby jej dał cirpieć ktore niedostatki;
natychmiast przykazał onej palmie, aby skłoniła swoj owoc i swoj
wirzch jego matce dziewice Maryje i czosali są s niego owoc z wielikiem
weselim, a najadszy sie schowali ostatek sobie na drogę. Tedy to jistne
święte zebranie siedzieli tamo przez noc, bo jim ono drzewo dało
gospodę i pokarmienie.
|