67. Pragniemy zakończyć te
rozważania w sercu Kościoła — a zarazem w sercu człowieka.
Droga Kościoła przebiega przez serce człowieka, tam bowiem jest
owo ukryte miejsce zbawczego spotkania z Duchem Świętym:
z Bogiem ukrytym. Tam właśnie Duch Święty staje się
„źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu”69.
Tam trafia on jako Duch Prawdy, a zarazem jako Paraklet przyobiecany przez
Chrystusa. Działa jako Pocieszyciel, jako Rzecznik i Orędownik
— zwłaszcza wtedy, gdy człowiek i ludzkość staje wobec
potępiających sądów owego „oskarżyciela”, o którym mówi
Apokalipsa, iż „dniem i nocą oskarża braci naszych przed Bogiem
naszym” (por. Ap 12, 10). Duch Święty nie przestaje być Stróżem
nadziei w sercu człowieka: wszystkich ludzi, a zwłaszcza tych,
którzy „posiadając pierwsze dary Ducha (...), oczekują odkupienia
swojego ciała” (por. Rz 8, 23).
Duch Święty, zjednoczony tajemniczą
więzią Boskiej komunii z Odkupicielem człowieka, stanowi o
ciągłości Jego dzieła: z Niego bierze i wszystkim
przekazuje, chodząc nieustannie w dzieje świata poprzez serce
człowieka. Tutaj staje się On — jak głosi liturgiczna Sekwencja
z uroczystości Zielonych Świąt — prawdziwym „Ojcem ubogich,
Dawcą darów i Światłością sumień”. Staje
się „słodkim Gościem dusz”, którego Kościół
nieustannie wita na progu wewnętrznej tajemnicy każdego
człowieka. Przynosi On bowiem „ochłodzenie i odpoczniecie” wśród
trudów, wśród pracy ludzkich rąk i umysłów. Przynosi
„odpoczynek” i „ulgę” pośród spiekoty dnia, wśród niepokojów,
walk i zagrożeń każdej epoki. Przynosi wreszcie „pociech”
wówczas, gdy serce ludzkie płacze i doświadcza pokusy rozpaczy.
Dlatego też Sekwencja liturgiczna woła: „Bez
Twojego tchnienia cóż jest wśród stworzenia? Jeno cierń i
nędze”. Tylko bowiem Duch Święty „przekonywa o grzechu”, o
złu, w tym celu, ażeby odbudowywać dobro w człowieku i w
ludzkim świecie: ażeby „odnawiać oblicze ziemi”. On dokonuje
dzieła oczyszczenia z wszystkiego, co człowieka „szpeci”, „z tego, co
jest trudne.”; On leczy najgłębsze nawet rany ludzkiej egzystencji. On
zamienia wewnętrzny nieurodzaj dusz w urodzajne pola łaski i
świętości. To, „co jest oporne — nakłania”, to, ci jest
„oziębłe — rozgrzewa”, to, co „zbłąkane — sprowadza” na
drogi zbawienia70.
Modląc się w ten sposób, Kościół
nieustannie wyznaje: jest w naszym stworzony świecie Duch, który jest
darem nie stworzonym. Jest to Duch Ojca i Syna: tak jak Ojciec i Syn jest
On nie stworzony, nieskończony, przedwieczny, wszechmocny, Bóg i
Pan71. Ten boży Duch „napełnia okrąg ziemi” —
i wszystko, co stworzone, w Nim rozpoznaje źródło swej
tożsamości, w Nim znajduje swój właściwy, transcendentny
wyraz. Wszystko też, co stworzone, ku Niemu się zwraca i na
Niego oczekuje: Jego przyzywa samą swoją istotą. Do
Niego, jako do Parakleta, do Ducha Prawdy i Miłości, zwraca się człowiek,
który żyje Prawdą i Miłością, i który bez tego
źródła Prawdy i Miłości żyć nie może.
Do Niego zwraca się Kościół, będący w sercu
ludzkości, przyzywając dla wszystkich i wszystkich obdarowując
darami tej Miłości, która „rozlana jest w sercach naszych” (Rz
5, 5). Do Niego zwraca się Kościół na zawiłych drogach
pielgrzymowania człowieka na ziemi: prosi, nieustannie prosi o
prawość ludzkich czynów za Jego sprawą. Prosi także o radość
i pociechę, którą tylko On — prawdziwy Pocieszyciel — może
przynieść, zstępując do głębi ludzkich
serc72; prosi o łaskę cnót, które wysługują
chwałę niebieską. Prosi o zbawienie wieczne w pełni
uczestnictwa w życiu Bożym, do którego Ojciec odwiecznie
„przeznaczył” ludzi stworzonych z miłości na obraz i
podobieństwo Trójcy Przenajświętszej.
Kościół, który sercem swym obejmuje
wszystkie serca ludzkie, prosi Ducha Świętego, o szczęście,
które tylko w Bogu może znaleźć ostateczne urzeczywistnienie: o
radość, której „nikt (...) nie zdoła odebrać” (J
16, 22), o radość, która jest owocem miłości, a
zarazem Boga, który jest Miłością; prosi o
„sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym”,
na których wedle św. Pawła polega „królestwo Boże” por. (Rz
14, 17; Ga 5, 22).
I pokój również jest owocem
miłości. Ten pokój wewnętrzny, którego szuka utrudzony
człowiek w głębi swej ludzkiej istoty; i ten pokój którego
żąda ludzkość, rodzina ludzka, ludy, narody i kontynenty, w
cichej nadziei otrzymania go w perspektywie przełomu drugiego i trzeciego
tysiąclecia chrześcijaństwa. Ponieważ droga do pokoju
prowadzi ostatecznie przez miłość i dąży do
stworzenia cywilizacji miłości, Kościół patrzy na Tego,
który jest Miłością Ojca i Syna, i pomimo narastających
zagrożeń nie przestaje z ufnością błagać o
pokój i służyć pokojowi człowieka na ziemi. Swoją
ufność opiera na Tym, który będąc
Duchem-Miłością, jest również Duchem pokoju i nie
przestaje być obecny w naszym ludzkim świecie: na horyzoncie ludzkich
sumień i serc, by „napełnić okrąg ziemi”
miłością i pokojem.
Przed Nim padam na kolana przy końcu tych
rozważań, błagając, aby On, jako Duch Ojca i Syna,
obdarzył nas wszystkich błogosławieństwem i
łaską, które pragnę przekazać w imię Trójcy
Przenajświętszej, synom i córkom Kościoła i całej
rodzinie ludzkiej.
W Rzymie, u Św. Piotra, dnia 18 maja 1986 roku, w
uroczystość Zesłania Ducha Świętego, w ósmym roku mego
Pontyfikatu.
Jan Paweł II, papież
>
|