Matka naszego
zawierzenia
22.
Kiedy przeto u początku nowego pontyfikatu myśli moje i serce
skierowuję ku Odkupicielowi człowieka, przez to samo pragnę
wejść i wniknąć w najgłębszy rytm życia
Kościoła. Jeśli bowiem Kościół żyje swoim
własnym życiem, to tylko dzięki temu, że czerpie je od
Chrystusa, który zawsze tego tylko pragnie, abyśmy to życie
mieli — i mieli w obfitości (por. J 10, 10).
Równocześnie ta pełnia życia, która jest w Nim,
jest dla człowieka. Kościół przeto, jednocząc
się z całym bogactwem Tajemnicy Odkupienia, najbardziej staje
się Kościołem żywych ludzi — żywych, bo
ożywianych od wewnątrz działaniem Ducha Prawdy (J 16,
13), bo nawiedzanych miłością, którą Duch
Święty rozlewa w sercach naszych (por. Rz 5, 5). Celem
wszelkiej w Kościele posługi — apostolskiej, duszpasterskiej,
kapłańskiej, biskupiej — jest zachować tę dynamiczną
spójnię Tajemnicy Odkupienia z każdym człowiekiem.
Kiedy
uświadamiamy sobie to zadanie, wówczas jeszcze lepiej zdajemy
się rozumieć co to znaczy, że Kościół jest
matką59, a równocześnie co to znaczy, że
Kościół zawsze, a Kościół naszych
czasów w szczególności, potrzebuje Matki. Należy
się szczególna wdzięczność Ojcom Soboru
Watykańskiego II za to, że tej prawdzie dali wyraz w Konstytucji Lumen
gentium poprzez bogatą naukę mariologiczną w niej
zawartą60. Skoro zaś Paweł VI, natchniony duchem tej nauki,
zaczął nazywać Matkę Chrystusa Matką
Kościoła61, co znalazło swój szeroki
oddźwięk, niech i Jego niegodnemu Następcy wolno będzie
odwołać się do tej Matki przy końcu niniejszych
rozważań, które wypadało rozwinąć na
początku jego papieskiej posługi. Jest Maryja Matką
Kościoła dlatego, że na mocy niewypowiedzianego wybrania samego
Ojca Przedwiecznego62 i pod szczególnym działaniem Ducha
Miłości63 dała ludzkie życie Synowi Bożemu, od
którego bierze łaskę i godność wybrania cały Lud
Boży, a „dla którego wszystko i przez którego wszystko” (Hbr
2, 10). Jej własny Syn chciał wyraźnie rozszerzyć
macierzyństwo swej rodzonej Matki — rozszerzyć w szczególnym
znaczeniu, łatwo dostępnym dla ludzkich dusz i serc — wskazując
Jej z wysokości krzyża swego umiłowanego Ucznia jako syna (por. J
19, 26). Chciał też Duch Święty, ażeby Ona sama, po
Wniebowstąpieniu Pańskim, trwała w Wieczerniku na modlitwie i
oczekiwaniu wspólnie z Apostołami aż do dnia
Pięćdziesiątnicy, w którym widzialnie miał narodzić
się Kościół, wychodząc z ukrycia (por. Dz 1,
14; 2). A z kolei całe pokolenia uczniów, wyznawców,
miłośników Chrystusa — tak jak Apostoł Jan — niejako
zabierały do siebie (por. J 19, 27) tę Matkę, w ten
sposób od początku objawioną w dziejach zbawienia i w
posłannictwie Kościoła. My więc wszyscy, którzy
stanowimy dzisiejsze pokolenie uczniów, wyznawców i
miłośników Chrystusa, również pragniemy z Nią
szczególnie się zjednoczyć. Czynimy to z całym
przywiązaniem do starej tradycji, a równocześnie z pełnym
poszanowaniem i miłością dla członków wszystkich
Wspólnot chrześcijańskich.
Czynimy
to z najgłębszej potrzeby wiary, nadziei i miłości.
Jeśli bowiem na tym trudnym i odpowiedzialnym etapie dziejów
Kościoła i ludzkości widzimy szczególną
potrzebę zwrócenia się do Chrystusa, który jest Panem
swojego Kościoła i Panem dziejów człowieka poprzez
Tajemnicę Odkupienia — to zdaje się nam, że nikt inny tak jak
Ona nie potrafi nas wprowadzić w Boski i ludzki zarazem wymiar tej
tajemnicy. Nikt tak jak Maryja nie został wprowadzony w nią przez
Boga samego. Na tym polega wyjątkowy charakter Łaski Bożego
Macierzyństwa. Macierzyństwo to nie tylko jest jedyną i
niepowtarzalną w dziejach rodu ludzkiego godnością, ale także
jedynym co do swej głębi i co do swego zasięgu uczestnictwem w
Boskim planie zbawienia człowieka przez Tajemnicę Odkupienia.
Tajemnica
ta ukształtowała się poniekąd pod sercem Dziewicy z
Nazaret, gdy Ona wypowiedziała swoje „fiat”. Od tego zaś momentu to
dziewicze i macierzyńskie zarazem serce pod szczególnym
działaniem Ducha Świętego podąża stale za dziełem
własnego Syna i rozprzestrzenia się ku wszystkim, których
Jezus Chrystus objął i stale obejmuje swą niewyczerpaną
miłością. Dlatego też i to serce musi być po
macierzyńsku niewyczerpane. Sam zaś macierzyński rys tej
miłości, który Bogarodzica wnosi w Tajemnicę Odkupienia i
w życie Kościoła, wyraża się w szczególnej
bliskości względem człowieka i wszystkich jego spraw. Na tym
polega tajemnica Matki. Kościół, który w Nią
się wpatruje ze szczególną miłością i
nadzieją, pragnie coraz głębiej przyswajać sobie tę
tajemnicę. W tym bowiem rozpoznaje zarazem drogę swego życia
codziennego, którą jest każdy człowiek.
Odwieczna
Miłość Ojca wypowiedziana w dziejach ludzkości przez Syna,
którego Ojciec dał, „aby każdy, kto w Niego wierzy, nie
zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16),
przybliża się do każdego z nas poprzez tę Matkę,
nabiera znamion bliskich, jakby łatwiej dostępnych dla każdego
człowieka. I dlatego Maryja musi się znajdować na wszystkich
drogach codziennego życia Kościoła. Poprzez Jej
macierzyńską obecność Kościół nabiera
szczególnej pewności, że żyje życiem swojego Mistrza
i Pana, że żyje Tajemnicą Odkupienia w całej jej
życiodajnej głębi i pełni, i równocześnie ten
sam Kościół, zakorzeniony w tylu rozlicznych dziedzinach
życia całej współczesnej ludzkości, uzyskuje
także tę jakby doświadczalną pewność, że
jest po prostu bliski człowiekowi, każdemu człowiekowi, że
jest jego Kościołem: Kościołem Ludu Bożego.
Stojąc
wobec tych zadań, jakie wyrastają na drogach Kościoła — na
tych drogach, które tak wyraźnie już ukazał Papież
Paweł VI w pierwszej Encyklice swego Pontyfikatu — uświadamiając
sobie nieodzowność tych wszystkich dróg, a równocześnie
trudności, jakie się na nich spiętrzają, tym bardziej
odczuwamy potrzebę głębokiej więzi z Chrystusem.
Odzywają się w nas mocnym echem te słowa, które On
powiedział: „beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 5).
Odczuwamy także nie tylko potrzebę, ale wręcz potężny
imperatyw jakiejś wielkiej, wzmożonej i spotęgowanej modlitwy
całego Kościoła. Tylko modlitwa może sprawić,
żeby te wielkie zadania i spiętrzające się: trudności
nie stawały się źródłem kryzysów, ale
okazją i niejako podłożem coraz dojrzalszych
osiągnięć w pochodzie Ludu Bożego ku Ziemi Obiecanej na tym
etapie dziejów, gdy zbliżamy się do kresu drugiego
tysiąclecia. I dlatego toż, kończąc to rozważanie
gorącym i pokornym wezwaniem do modlitwy pragnę, abyśmy na tej
modlitwie trwali złączeni z Maryją, Matką Jezusa (por. Dz
J, 14), tak jak trwali Apostołowie i Uczniowie Pańscy po
Wniebowstąpieniu w jerozolimskim Wieczerniku (por. Dz 1, 13). I
proszę nade wszystko samą niebiańską Matkę
Kościoła, aby raczyła na tej modlitwie nowego Adwentu
ludzkości trwać z nami, którzy stanowimy
Kościół, czyli Ciało Mistyczne Jej rodzonego Syna. Ufam,
że poprzez taką modlitwę otrzymamy zstępującego na nas
Ducha Świętego (por. Dz 1, 8) i staniemy się
świadkami Chrystusa „aż po krańce ziemi” (tamże),
podobnie jak ci, którzy z Wieczernika jerozolimskiego wyszli w dniu
Pięćdziesiątnicy.
Z Błogosławieństwem
Apostolskim.
W Rzymie, u Św. Piotra, dnia 4 marca 1979 r., w pierwszą
niedzielę Wielkiego Postu, w pierwszym roku mojego Pontyfikatu.
Jan Paweł II, papież
|