30. W encyklice Rerum novarum Leon
XIII twierdził stanowczo, przytaczając różne argumenty, w
opozycji do socjalizmu jego czasów, że prawo do własności
prywatnej ma charakter naturalny65. Tego prawa, podstawowego dla
autonomii i rozwoju osoby, Kościół nieustannie bronił aż po
dzień dzisiejszy. Kościół naucza też, że posiadanie
dóbr nie jest prawem absolutnym, ale jako prawo ludzkie ze swej natury jest
ograniczone.
Głosząc prawo do własności prywatnej,
Papież stwierdzał równie jasno, że „używanie” dóbr,
należące do sfery wolności, jest podporządkowane od
początku powszechnemu przeznaczeniu wszystkich dóbr stworzonych, co zgodne
jest także z wolą Jezusa Chrystusa, objawioną w Ewangelii.
Pisał bowiem: „W ten sposób bogaci otrzymują upomnienie (...),
bogatych przerażać winny niezwykłe groźby Jezusa Chrystusa,
że wreszcie kiedyś będą musieli Bogu Sędziemu
zdać najściślej sprawę z używania dóbr doczesnych”, a
cytując św. Tomasza z Akwinu dodał: „Jeśli zaś
się pytamy, jak należy używać bogactw, Kościół
bez wahania odpowiada: pod tym względem człowiek nie powinien rzeczy
zewnętrznych uważać za własne, lecz za wspólne”, gdyż
„ponad prawa i sądy ludzkie wznosi się prawo i sąd Chrystusa”
66.
Następcy Leona XIII powtórzyli to dwoiste stwierdzenie:
własność prywatna jest konieczna, a zatem godziwa,
jednocześnie zaś obciążona ograniczeniami67. Sobór
Watykański II przedstawił raz jeszcze tę tradycyjną
naukę w następujących słowach: „Człowiek
używając tych dóbr powinien uważać rzeczy zewnętrzne,
które posiada, nie tylko za własne, ale za wspólne w tym znaczeniu, by nie
tylko jemu, ale i innym przynosiły pożytek”. A następnie:
„Własność prywatna lub pewne dysponowanie dobrami
zewnętrznymi dają każdemu przestrzeń koniecznie
potrzebną dla autonomii osobistej i rodzinnej, i należy je
uważać za poszerzenie niejako wolności ludzkiej (...).
Własność prywatna ma z natury swojej charakter społeczny,
oparty na prawie powszechnego przeznaczenia dóbr” 68. Do tej doktryny
nawiązałem najpierw w przemówieniu na otwarcie III Konferencji
Episkopatu Ameryki Łacińskiej w Puebla, a następnie w
encyklikach Laborem exercens i Sollicitudo rei socialis69.
31. Odczytując na nowo nauczanie o
prawie do własności i powszechnym przeznaczeniu dóbr w perspektywie
naszych czasów, można zapytać o pochodzenie dóbr, które
utrzymują człowieka przy życiu, zaspokajają jego potrzeby i
są przedmiotem jego praw.
Pierwszym źródłem wszystkiego, co dobre, jest sam
akt Boga, który stworzył ziemię i człowieka, człowiekowi
zaś dał ziemię, aby swoją pracą czynił ją
sobie poddaną i cieszył się jej owocami (por. Rdz 1, 28-29). Bóg
dał ziemię całemu rodzajowi ludzkiemu, aby utrzymywała
wszystkich jego członków, nie wykluczając ani nie
wyróżniając nikogo. To stanowi uzasadnienie powszechnego
przeznaczenia dóbr ziemi. Ona to przez samą swą
urodzajność i zdolność zaspokajania potrzeb człowieka
jest pierwszym darem, który Bóg ofiarował człowiekowi, aby
utrzymać go przy życiu. Ziemia zaś nie wydaje owoców, jeśli
ten dar Boży nie spotyka się z właściwą
odpowiedzią człowieka, którą jest praca: właśnie przez
pracę człowiek, korzystając ze swej inteligencji i
wolności, zdolny jest panować nad ziemią i czyni z niej swe
mieszkanie. W ten sposób przywłaszcza sobie część ziemi,
nabywając ją właśnie poprzez pracę. Tu leży początek
własności indywidualnej. Oczywiście nie może
przeszkadzać w tym, aby i inni ludzie posiedli część daru
Bożego, a nawet powinien współdziałać z nimi, by wspólnie
opanowywać ziemię.
W przeszłości, u początków każdej
ludzkiej społeczności, współdziałały ze sobą
zawsze te dwa czynniki: praca i ziemia; nie zawsze jednak pozostają
one w tej samej relacji do siebie. Niegdyś naturalna
urodzajność ziemi jawiła się i rzeczywiście
była głównym czynnikiem bogactwa, a praca była niejako
pomocą i uzupełnieniem dla tej urodzajności. W naszych czasach
wzrasta rola pracy ludzkiej jako czynnika wytwarzającego dobra
niematerialne i materialne; coraz wyraźniej też widzimy, jak praca
jednego człowieka splata się w sposób naturalny z pracą innych
ludzi. Dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek pracować znaczy pracować
z innymi i pracować dla innych: znaczy robić coś dla
kogoś. Praca jest tym bardziej owocna i wydajna, im lepiej człowiek
potrafi poznawać możliwości wytwórcze ziemi i głębiej
odczytywać potrzeby drugiego człowieka, dla którego praca jest
wykonywana.
32. Istnieje jednak inna forma
własności, która szczególnie w naszych czasach nabiera znaczenia nie
mniejszego niż własność ziemi: jest to
własność wiedzy, techniki i umiejętności. Bogactwo
Krajów uprzemysłowionych polega o wiele bardziej na tym typie
własności, aniżeli na zasobach naturalnych.
Powiedzieliśmy wyżej, że człowiek
pracuje z innymi ludźmi, uczestnicząc w „pracy społecznej”,
która obejmuje coraz szersze kręgi. Jeśli ktoś wytwarza
jakiś przedmiot, to czyni to na ogół nie tylko dla własnego
użytku, ale także po to, by inni mogli go używać po
zapłaceniu słusznej ceny, ustalonej za wspólną zgodą w
drodze wolnej umowy. Otóż właśnie zdolność
rozpoznawania w porę potrzeb innych ludzi oraz układów czynników produkcyjnych
najbardziej odpowiednich do ich zaspokojenia jest kolejnym ważnym
źródłem bogactwa współczesnego społeczeństwa. Istnieje
zresztą wiele dóbr, których nie można w odpowiedni sposób
wytworzyć pracą pojedynczego człowieka i które wymagają
zmierzającej do jednego celu współpracy wielu osób. Zorganizowanie
takiego wysiłku, rozplanowanie go w czasie, zatroszczenie się, by
rzeczywiście odpowiadał temu, czemu ma służyć, oraz
podjęcie koniecznego ryzyka jest dziś także źródłem
bogactwa społeczeństwa. W ten sposób staje się coraz bardziej
oczywista i determinująca rola zdyscyplinowanej i kreatywnej pracy
ludzkiej oraz — jako część istotna tej pracy — rola
zdolności do inicjatywy i przedsiębiorczości70.
Ten proces, który w sposób konkretny i jasny ukazuje
prawdę o osobie, prawdę nieustannie potwierdzaną przez chrześcijaństwo,
zasługuje na uwagę i przychylność. Istotnie, głównym
bogactwem człowieka jest wraz z ziemią sam człowiek. To
właśnie jego inteligencja pozwala odkryć możliwości
produkcyjne ziemi i różnorakie sposoby zaspokojenia ludzkich potrzeb. To
jego zdyscyplinowana praca i solidarne współdziałanie z innymi
umożliwia tworzenie coraz szerszych i coraz bardziej godnych zaufania wspólnot
pracy, mających dokonywać przekształceń środowiska
naturalnego i środowiska społecznego. Proces ten wymaga
zaangażowania tak ważnych cnót, jak rzetelność,
pracowitość, roztropność w podejmowaniu uzasadnionego
ryzyka, wiarygodność i wierność w relacjach
międzyosobowych, męstwo we wprowadzaniu w życie decyzji trudnych
i bolesnych, lecz koniecznych dla wspólnej pracy przedsiębiorstwa i dla
zapobieżenia ewentualnym katastrofom.
Współczesna ekonomia przedsiębiorstwa
zawiera aspekty pozytywne, których korzeniem jest wolność osoby,
wyrażająca się w wielu dziedzinach, między innymi w
dziedzinie gospodarczej. Ekonomia bowiem jest jedną z dziedzin wielorakiej
ludzkiej działalności i podobnie jak w każdej z nich
obowiązuje w niej prawo do wolności oraz obowiązek
odpowiedzialnego z niej korzystania. Trzeba tu jednak podkreślić
specyficzne różnice pomiędzy tymi tendencjami współczesnego
społeczeństwa a tendencjami występującymi w
społeczeństwie przeszłości nawet niedawnej. Niegdyś
decydującym czynnikiem produkcji była ziemia, a później kapitał,
rozumiany jako wyposażenie w maszyny i dobra służące jako
narzędzie, dziś zaś czynnikiem decydującym w coraz
większym stopniu jest sam człowiek, to jest jego
zdolności poznawcze, wyrażające się w przygotowaniu
naukowym, zdolności do uczestniczenia w solidarnej organizacji,
umiejętność wyczuwania i zaspokajania potrzeb innych ludzi.
33. Należy jednak ostrzec oraz
ujawnić niebezpieczeństwa i problemy związane z tego rodzaju
procesem. Istotnie, wielu, może nawet znaczna większość
ludzi, nie rozporządza takimi narzędziami, które pozwoliłyby im
rzeczywiście i w sposób godny przeniknąć do wnętrza systemu
przedsiębiorstwa, w którym praca zajmuje miejsce centralne. Nie jest dla
nich dostępne zdobycie podstawowych wiadomości, które
pozwoliłyby im wyrazić ich zdolność tworzenia i
rozwinąć swe możliwości. Nie mają oni
możliwości wejścia w układ znajomości i wzajemnych
powiązań, które by im pozwoliły cieszyć się uznaniem i
wykorzystać posiadane przymioty. Krótko mówiąc, są oni,
jeśli nie wyzyskiwani, to w znacznej mierze pozostawieni na marginesie, i
rozwój gospodarczy dokonuje się, rzec można, ponad ich głowami,
o ile wprost nie ogranicza już i tak zawężonej przestrzeni ich
działalności gospodarczej, z której żyją. Nie
wytrzymując konkurencji towarów produkowanych nowymi sposobami i
zaspokajających potrzeby, którym przedtem mogli sprostać przy pomocy tradycyjnych
form organizacyjnych, zwabieni blaskiem bogactwa nieosiągalnego dla nich i
równocześnie przymuszeni koniecznością, ludzie ci
wypełniają miasta Trzeciego Świata, często wykorzenieni
kulturowo i zagrożeni tymczasowością, bez możliwości
integracji. Nie przyznaje się im żadnej godności czy realnych
ludzkich możliwości, często usiłując wyeliminować
ich z historii przez stosowaną w różnych formach przymusową
kontrolę demograficzną, sprzeczną z ludzką
godnością.
Wielu innych ludzi nie żyje co prawda w warunkach
upośledzenia społecznego, ale w warunkach zmuszających ich do
nieustannej walki o zaspokojenie podstawowych potrzeb, a więc w sytuacji,
która rządzi się zasadami pierwotnego, „bezlitosnego” kapitalizmu i w
której występują najbardziej ponure zjawiska pierwszej fazy
industrializacji. W innych przypadkach centralnym elementem procesu
gospodarczego pozostaje ziemia, a ci co ją uprawiają, nie są jej
właścicielami i żyją w warunkach na poły
feudalnych71. W podobnych sytuacjach można dziś jeszcze, jak
w czasach encykliki Rerum novarum, mówić o nieludzkim wyzysku.
Pomimo wielkich przeobrażeń, które dokonały się w
najbardziej rozwiniętych społeczeństwach, niedostatki
kapitalizmu w dziedzinie humanitarnej, prowadzące do dominacji rzeczy nad
ludźmi, bynajmniej nie zanikły; przeciwnie, ubodzy cierpią
dziś nie tylko z powodu braku dóbr materialnych, ale także braku
wiedzy i umiejętności, co nie pozwala im wyjść ze stanu
upokarzającego podporządkowania.
Niestety w takich warunkach żyje jeszcze znaczna większość
mieszkańców Trzeciego Świata. Byłoby jednak błędem
rozumienie pojęcia „Trzeci Świat” w znaczeniu czysto geograficznym. W
niektórych jego rejonach i w niektórych kręgach społecznych zostały
zapoczątkowane procesy rozwojowe, zmierzające do lepszego wykorzystania
nie tyle zasobów materialnych, co „zasobów ludzkich”.
Jeszcze niedawno głoszono tezę, że kraje
uboższe, aby się rozwijać, muszą się odizolować
od rynków światowych i zaufać jedynie własnym siłom.
Doświadczenia ostatnich lat wykazały, że kraje, które
wybrały izolację, zatrzymały się lub cofnęły w
rozwoju, natomiast posunęły się naprzód te, które umiały
się włączyć w ogólny system wzajemnych powiązań
gospodarczych na poziomie międzynarodowym. Wydaje się zatem, że
największym problemem jest uzyskanie równoprawnego dostępu do rynku
międzynarodowego, opartego nie na jednostronnej zasadzie eksploatacji
zasobów naturalnych, ale na lepszym wykorzystaniu potencjału
ludzkiego72.
Zjawiska typowe dla Trzeciego Świata
występują jednak również w krajach rozwiniętych, gdzie
nieustanne zmiany sposobów produkcji i użytkowania dóbr dewaluują
pewne zdobyte już umiejętności i sprawdzone dotąd
przygotowanie zawodowe, zmuszając do nieustannego zdobywania nowych kwalifikacji
i przystosowywania się do zmian. Ci, którzy nie potrafią
dotrzymać kroku postępowi czasu, łatwo mogą
znaleźć się na marginesie, a wraz z nimi ludzie starzy,
młodzież nie umiejąca włączyć się w
pełni w życie społeczeństwa i w ogóle jednostki
najsłabsze i tak zwany Czwarty Świat. Również sytuacja kobiety w
tych warunkach nie jest bynajmniej łatwa.
34. Wydaje się, że zarówno
wewnątrz poszczególnych narodów, jak i w relacjach międzynarodowych wolny
rynek jest najbardziej skutecznym narzędziem wykorzystania zasobów i
zaspokajania potrzeb. Dotyczy to jednak tylko tych potrzeb, za których
zaspokojenie można zapłacić, to jest które dysponują
siłą nabywczą, i tych zasobów, które „nadają się do
sprzedania”, czyli mogą uzyskać odpowiednią cenę.
Istnieją jednak liczne ludzkie potrzeby, które nie mają dostępu
do rynku. W imię sprawiedliwości i prawdy nie wolno
dopuścić do tego, aby podstawowe ludzkie potrzeby pozostały nie
zaspokojone i do wyniszczenia z tego powodu ludzkich istnień. Konieczne
jest też udzielenie ludziom potrzebującym pomocy w zdobywaniu wiedzy,
we włączaniu się w system wzajemnych powiązań, w
rozwinięciu odpowiednich nawyków, które pozwolą im lepiej
wykorzystać własne zdolności i zasoby. Ważniejsze niż
logika wymiany równowartości i niż różne formy
sprawiedliwości, które się z tym wiążą, jest to, co
należy się człowiekowi, ponieważ jest człowiekiem,
ze względu na jego wzniosłą godność. To, co należy
się człowiekowi, musi gwarantować możliwość
przeżycia i wniesienia czynnego wkładu w dobro wspólne
ludzkości.
W warunkach Trzeciego Świata zachowują swą
wagę, a w niektórych wypadkach muszą dopiero zostać
osiągnięte, cele wskazane przez encyklikę Rerum novarum,
by nie sprowadzać ludzkiej pracy i samego człowieka do poziomu
zwykłego towaru: płaca wystarczająca na utrzymanie rodziny;
ubezpieczenia społeczne dla ludzi starych i bezrobotnych, odpowiednia
ochrona warunków pracy.
35. Otwierają się tu wielkie i
bogate możliwości zaangażowania oraz walki w imię
sprawiedliwości dla związków zawodowych i innych organizacji
pracowniczych, które bronią praw ludzi pracy i ochraniają ich
podmiotowość, spełniając jednocześnie istotną
funkcję kulturową. Należy umożliwić pracownikom
uczestniczenie w sposób bardziej pełny i godny w życiu Narodu i
wspierać ich w procesie rozwoju.
W tym sensie słusznie można mówić o walce z
ustrojem gospodarczym rozumianym jako system zabezpieczający
absolutną dominację kapitału oraz własności
narzędzi produkcji i ziemi nad podmiotowością i
wolnością pracy człowieka73. W walce z tym systemem,
modelem alternatywnym nie jest system socjalistyczny, który w
rzeczywistości okazuje się kapitalizmem państwowym, lecz społeczeństwo,
w którym istnieją: wolność pracy,
przedsiębiorczość i uczestnictwo. Tego rodzaju
społeczeństwo nie przeciwstawia się wolnemu rynkowi, ale domaga
się, by poprzez odpowiednią kontrolę ze strony sił
społecznych i państwa było zagwarantowane zaspokojenie
podstawowych potrzeb całego społeczeństwa.
Kościół uznaje pozytywną rolę zysku
jako wskaźnika dobrego funkcjonowania przedsiębiorstwa: gdy
przedsiębiorstwo wytwarza zysk, oznacza to, że czynniki produkcyjne
zostały właściwie zastosowane a odpowiadające im potrzeby
ludzkie — zaspokojone. Jednakże zysk nie jest jedynym wskaźnikiem
dobrego funkcjonowania przedsiębiorstwa. Może się zdarzyć,
że mimo poprawnego rachunku ekonomicznego, ludzie, którzy stanowią
najcenniejszy majątek przedsiębiorstwa, są poniżani i
obraża się ich godność. Jest to nie tylko moralnie
niedopuszczalne, lecz na dłuższą metę musi też
negatywnie odbić się na gospodarczej skuteczności
przedsiębiorstwa. Celem zaś przedsiębiorstwa nie jest po prostu
wytwarzanie zysku, ale samo jego istnienie jaku wspólnoty ludzi, którzy
na różny sposób zdążają do zaspokojenia swych podstawowych
potrzeb i stanowią szczególną grupę służącą
całemu społeczeństwu. Zysk nie jest jedynym regulatorem
życia przedsiębiorstwa; obok niego należy brać pod
uwagę czynniki ludzkie i moralne, które z perspektywy
dłuższego czasu okazują się przynajmniej równie istotne dla
życia przedsiębiorstwa.
Przekonaliśmy się, że nie do przyjęcia
jest twierdzenie, jakoby po klęsce socjalizmu realnego kapitalizm
pozostał jedynym modelem organizacji gospodarczej. Należy obalać
bariery i monopole, które wielu narodom nie pozwalają na
włączenie się w ogólny proces rozwoju i wszystkim — jednostkom i
narodom — zapewnić podstawowe warunki uczestnictwa w nim.
Osiągnięcie tego celu wymaga planowych i odpowiedzialnych
działań całej wspólnoty międzynarodowej. Narody silniejsze
muszą nauczyć się dawać słabszym szansę
włączenia się w życie międzynarodowe, a narody
słabsze muszą umieć wykorzystywać tego rodzaju okazje,
także za cenę koniecznych wysiłków i ofiar, zapewniając
stabilność sytuacji politycznej i gospodarczej oraz pewność
perspektyw na przyszłość, dbając o doskonalenie kwalifikacji
własnych pracowników i kształcenie przedsiębiorców kompetentnych
i świadomych swej odpowiedzialności74.
Podejmowane obecnie w tym zakresie wysiłki utrudnia
poważny, w znacznej mierze jeszcze nie rozwiązany problem
zagranicznego zadłużenia krajów najuboższych. Niewątpliwie
zasada, że długi winny być spłacane, jest słuszna;
żądać jednak lub oczekiwać spłaty, gdy to
narzucałoby w istocie decyzje polityczne skazujące całe narody
na głód i rozpacz nie byłoby rzeczą godziwą. Nie można
wymagać, by zaciągnięte długi były spłacane za
cenę zbyt dotkliwych wyrzeczeń. W takich sytuacjach należy
poszukiwać sposobów — i to w niektórych przypadkach już się
czyni — zmniejszenia, odroczenia czy nawet umorzenia długu, zgodnie z
podstawowym prawem narodów do istnienia i postępu.
36. Wypada teraz zwrócić uwagę
na specyficzne problemy i zagrożenia, które powstają w najbardziej
rozwiniętych strukturach gospodarczych i wiążą się z
ich charakterystycznymi cechami. W poprzednich fazach rozwoju człowiek
żył zawsze w obliczu konieczności: jego potrzeby były
nieliczne, narzucone poniekąd przez obiektywne struktury jego cielesnej
natury, działalność zaś gospodarcza była nastawiona na
ich zaspokojenie. Jest jednak oczywiste, że dziś problem polega nie tylko
na tym, by dostarczyć człowiekowi odpowiednią ilość
dóbr, ale także by zaspokoić zapotrzebowanie na jakość:
jakość towarów produkowanych i konsumowanych, jakość
usług, z których się korzysta, jakość środowiska
naturalnego i życia w ogóle.
Dążenie do coraz lepszych i bardziej
zadowalających warunków życia i coraz większej
zamożności jest samo w sobie uzasadnione; trudno jednak nie
podkreślić związanych z tym etapem rozwoju nowych
obowiązków i niebezpieczeństw. W sposobie powstawania i
określania nowych potrzeb zawsze się wyraża mniej lub bardziej
słuszna koncepcja człowieka i jego prawdziwego dobra. Poprzez decyzje
dotyczące produkcji i konsumpcji ujawnia się określona kultura
jako ogólna koncepcja życia. To właśnie tutaj powstaje zjawisko
konsumizmu. Określając nowe potrzeby i nowe sposoby ich
zaspokajania, koniecznie należy się kierować integralną
wizją człowieka, która ogarnia wszystkie wymiary jego istnienia i
która wymiary materialne i instynktowne podporządkowuje wewnętrznym i
duchowym. Natomiast odwoływanie się bezpośrednio do jego
instynktów i ignorowanie na różne sposoby jego wolnej i świadomej
natury osobowej może prowadzić do wytworzenia nawyków
konsumpcyjnych i stylów życia obiektywnie niegodziwych lub szkodliwych
dla fizycznego i duchowego zdrowia. W samym systemie gospodarczym nie ma
kryteriów pozwalających na poprawne odróżnienie nowych i
doskonalszych form zaspokajania ludzkich potrzeb od potrzeb sztucznie
stwarzanych, przeszkadzających kształtowaniu się dojrzałej
osobowości. Dlatego pilnie potrzebna jest tu wielka praca na polu
wychowania i kultury, obejmująca przygotowanie konsumentów do
odpowiedzialnego korzystania z prawa wyboru, kształtowanie
głębokiego poczucia odpowiedzialności u producentów i przede
wszystkim u specjalistów w dziedzinie społecznego przekazu; konieczna jest
także interwencja władz publicznych.
Jaskrawym przykładem konsumpcji sztucznej, szkodliwej
dla zdrowia i godności człowieka, oraz wymykającej się spod
kontroli, jest używanie narkotyków. Szerzenie się narkomanii jest
wskaźnikiem poważnych zaburzeń w funkcjonowaniu systemu
społecznego i skłania do materialistycznej, poniekąd
destruktywnej, interpretacji ludzkich potrzeb. Dochodzi do tego, że
twórcze możliwości wolnej gospodarki urzeczywistniają się w
sposób jednostronny i niewłaściwy. Narkotyki, a także
pornografia i inne formy konsumizmu, wykorzystując nieodporność
jednostek słabych, mają wypełnić duchową pustkę,
jaka powstaje w człowieku.
Pragnienie, by żyć lepiej, nie jest niczym
złym, ale błędem jest styl życia, który wyżej stawia
dążenie do tego, by mieć, aniżeli być, i chce
więcej mieć nie po to, aby bardziej być, lecz by doznać w
życiu jak najwięcej przyjemności75. Dlatego trzeba
tworzyć takie style życia, w których szukanie prawdy, piękna i
dobra, oraz wspólnota ludzi dążących do wspólnego rozwoju
byłyby elementami decydującymi o wyborze jakości konsumpcji,
oszczędności i inwestycji. W tym kontekście nie mogę
ograniczyć się tylko do przypomnienia obowiązku
miłosierdzia, czyli obowiązku wspomagania z tego, co „zbywa”, a
czasem nawet z tego, co „potrzebne”, by dać ubogiemu to, co dla niego jest
niezbędne. Mam na myśli fakt, że również decyzja o takiej a
nie innej inwestycji, w danej dziedzinie produkcji, a nie w innej, jest zawsze wyborem
moralnym i kulturowym. Przy zaistnieniu pewnych warunków ekonomicznych i
stabilności politycznej, absolutnie niezbędnych, decyzja o
zainwestowaniu, czyli o daniu jakiejś społeczności okazji do
dowartościowania jej pracy, płynie również z postawy ludzkiej
sympatii i zaufania do Opatrzności, w czym ujawniają się ludzkie
przymioty tego, kto decyduje.
37. Obok problemu konsumizmu budzi
niepokój ściśle z nią związana kwestia ekologiczna.
Człowiek, opanowany pragnieniem posiadania i używania, bardziej
aniżeli bycia i wzrastania, zużywa w nadmiarze i w sposób nie
uporządkowany zasoby ziemi, narażając przez to także
własne życie. U korzeni bezmyślnego niszczenia środowiska
naturalnego tkwi błąd antropologiczny, niestety rozpowszechniony w
naszych czasach. Człowiek, który odkrywa swą zdolność
przekształcania i w pewnym sensie stwarzania świata własną
pracą, zapomina, że zawsze dzieje się to w oparciu o pierwszy
dar, otrzymany od Boga na początku w postaci rzeczy przezeń
stworzonych. Człowiek mniema, że samowolnie może rozporządzać
ziemią, podporządkowując ją bezwzględnie własnej
woli, tak jakby nie miała ona własnego kształtu i
wcześniejszego, wyznaczonego jej przez Boga, przeznaczenia, które
człowiek, owszem, może rozwijać, lecz któremu nie może
się sprzeniewierzać. Zamiast pełnić rolę
współpracownika Boga w dziele stworzenia, człowiek zajmuje Jego
miejsce i w końcu prowokuje bunt natury, raczej przez niego tyranizowanej,
niż rządzonej76.
Widać w tym przede wszystkim ubóstwo czy raczej
miernotę sposobu patrzenia człowieka, kierowanego
żądzą posiadania rzeczy bardziej niż chęcią
odnoszenia ich do prawdy, nie posiadającego owej postawy bezinteresownej,
szlachetnej, wrażliwej na wartości estetyczne, która się rodzi z
zachwytu dla istnienia i dla piękna, oraz pozwala odczytywać w
rzeczach widzialnych przesłanie niewidzialnego Boga, który je
stworzył. Współczesna ludzkość winna być świadoma
swych obowiązków i zadań, jakie w tej dziedzinie spoczywają na
niej wobec przyszłych pokoleń.
38. Oprócz irracjonalnego niszczenia
środowiska naturalnego należy tu przypomnieć bardziej jeszcze
niebezpieczne niszczenie środowiska ludzkiego, czemu zresztą
bynajmniej nie poświęca się koniecznej uwagi. Podczas gdy
słusznie, choć jeszcze nie w dostatecznej mierze okazuje się
troskę o zachowanie naturalnego „habitat” różnych gatunków
zwierząt zagrożonych wymarciem, wiedząc, że każdy z
nich wnosi swój wkład w ogólną równowagę ziemi, to zbyt
mało wagi przywiązuje się do ochrony warunków moralnych
prawdziwej „ekologii ludzkiej”. Nie tylko ziemia została dana
człowiekowi przez Boga, aby używał jej z poszanowaniem
pierwotnie zamierzonego dobra, dla którego została mu ona dana, ale
również człowiek jest dla siebie samego darem otrzymanym od Boga i
dlatego musi respektować naturalną i moralną strukturę, w
jaką został wyposażony. W tym kontekście należy
wspomnieć o poważnych problemach współczesnej urbanizacji,
konieczności urbanistyki troszczącej się o życie osoby, jak
również o należytym zwracaniu uwagi na „społeczną
ekologię” pracy.
Człowiek otrzymuje od Boga swą istotną
godność, a wraz z nią zdolność wznoszenia się
ponad wszelki porządek społeczny w dążeniu do prawdy i
dobra. Jest on jednak również uwarunkowany strukturą
społeczną, w której żyje, otrzymanym wychowaniem i
środowiskiem. Elementy te mogą ułatwiać albo utrudniać
życie według prawdy. Decyzje więc, dzięki którym powstaje
jakieś ludzkie środowisko, mogą tworzyć specyficzne
struktury grzechu, przeszkadzając w pełnej ludzkiej realizacji tym,
którzy są przez te struktury w rozmaity sposób uciskani. Burzenie takich
struktur i zastępowanie ich bardziej autentycznymi formami
współżycia jest zadaniem wymagającym odwagi i
cierpliwości77.
39. Pierwszą i podstawową
komórką „ekologii ludzkiej” jest rodzina, w której człowiek
otrzymuje pierwsze i decydujące wyobrażenia związane z
prawdą i dobrem, uczy się, co znaczy kochać i być kochanym,
a więc co konkretnie znaczy być osobą. Chodzi tu o rodzinę
opartą na małżeństwie, gdzie wzajemny dar z samego siebie,
mężczyzny i kobiety, stwarza takie środowisko życia, w
którym dziecko może się urodzić i rozwijać swe
możliwości, nabywać świadomość własnej
godności i przygotować się do podjęcia swego jedynego i
niepowtarzalnego przeznaczenia. Często się jednak zdarza, że zniechęcony
do tworzenia autentycznych warunków ludzkiej prokreacji człowiek
skłania się do traktowania siebie samego i własnego życia
raczej jako zespołu doznań, których należy
doświadczyć, aniżeli dzieła, które ma wypełnić.
Stąd się wywodzi brak wolności, a w konsekwencji rezygnacja z
angażowania się w stały związek z inną osobą i
rodzenie dzieci, lub skłonność do uważania ich za
jedną z wielu „rzeczy”, które można mieć lub nie mieć, według
własnych upodobań, i które współzawodniczą z innymi
możliwościami.
Trzeba odkryć na nowo, że rodzina jest sanktuarium
życia. Istotnie bowiem jest ona święta: jest miejscem, w
którym życie, dar Boga, może w sposób właściwy być
przyjęte i chronione przed licznymi atakami, na które jest ono wystawione,
może też rozwijać się zgodnie z wymogami prawdziwego
ludzkiego wzrostu. Wbrew tak zwanej kulturze śmierci, rodzina stanowi
ośrodek kultury życia.
Wydaje się, że ludzka inteligencja w tej
dziedzinie jest nastawiona bardziej na ograniczanie czy unicestwianie
źródeł życia, aż po uciekanie się do tak niestety
rozpowszechnionego w świecie, pozbawiania życia dzieci nie
narodzonych, aniżeli na obronę życia i otwieranie przed nim
możliwości. W encyklice Sollicitudo rei socialis zostały
potępione systematyczne kampanie przeciw przyrostowi naturalnemu, które w
oparciu o wypaczone rozumienie problemu demograficznego i w atmosferze
„zupełnego braku poszanowania wolnej decyzji zainteresowanych osób”
nierzadko poddają te osoby „bezwzględnym naciskom (...) mającym
podporządkować je tej nowej formie przemocy” 78. Jest to
polityka, która na skutek użycia nowych technik tak rozciąga
zasięg swego oddziaływania, że podobnie jak „wojna chemiczna”
prowadzi do zniszczenia życia milionów bezbronnych istot ludzkich.
Krytyki te są skierowane nie tyle przeciwko konkretnemu
systemowi gospodarczemu, co przeciw pewnemu systemowi etyczno-kulturowemu.
Gospodarka bowiem jest tylko pewnym aspektem i wymiarem złożonej
działalności ludzkiej. Jeżeli jednak się ją
absolutyzuje i produkcja oraz konsumpcja towarów znajdują się
ostatecznie w centrum życia społecznego, stając się
dlań jedyną, nie podporządkowaną żadnej innej
wartością, to przyczyny szukać należy nie tylko i nie tyle
w samym systemie gospodarczym, co w fakcie, że cały system
społeczno-kulturalny, zapoznając wymiar etyczny i religijny,
został osłabiony i ogranicza się już tylko do wytwarzania
dóbr i świadczenia usług79.
Wszystko to można podsumować raz jeszcze
stwierdzając, że wolność gospodarcza jest tylko jednym z
elementów ludzkiej wolności. Kiedy staje się niezależna, to
znaczy kiedy człowieka traktuje się bardziej jako producenta czy
konsumenta dóbr aniżeli jako podmiot, który produkuje i konsumuje po to,
aby żyć, wtedy wolność traci konieczne odniesienie do osoby
ludzkiej i ostatecznie wyobcowuje ją i przytłacza80.
40. Do obowiązków Państwa
należy troska o obronę i zabezpieczenie takich dóbr zbiorowych jak
środowisko naturalne i środowisko ludzkie, których ochrony nie da
się zapewnić przy pomocy zwykłych mechanizmów rynkowych. Jak w
czasach dawnego kapitalizmu na państwie spoczywał obowiązek
obrony podstawowych praw pracy, tak teraz wobec nowego kapitalizmu na
Państwie i całym społeczeństwie spoczywa obowiązek obrony
dóbr zbiorowych, stanowiących między innymi ramy wyznaczające
jedyną przestrzeń, w której człowiek może w uprawniony
sposób realizować własne, indywidualne cele.
Stanowi to nowe ograniczenie rynku: istnieją potrzeby
zbiorowe i jakościowe, których nie da się zaspokoić za pośrednictwem
jego mechanizmów. Istnieją ważne wymogi ludzkie, które wymykają
się jego logice. Istnieją dobra, których ze względu na ich
naturę nie można i nie należy sprzedawać i kupować.
Niewątpliwie mechanizmy rynkowe niosą pewne korzyści: m.in.
służą lepszemu wykorzystaniu zasobów, ułatwiają
wymianę produktów, a zwłaszcza w centrum zainteresowania
umieszczają wolę i upodobania osoby ludzkiej, umożliwiając
jej w chwili zawierania kontraktu spotykanie z wolą i upodobaniami innej
osoby. Wiąże się z nimi jednak niebezpieczeństwo
przyjęcia wobec rynku postawy „bałwochwalczej”, nie biorącej pod
uwagę istnienia dóbr, które ze swej natury nie mogą być
zwykłymi towarami.
41. Marksizm poddał krytyce
kapitalistyczne społeczeństwa burżuazyjne, zarzucając im
sprowadzenie do roli towaru i alienację ludzkiej egzystencji. Zarzut ten
niewątpliwie opiera się na błędnej i nieadekwatnej
koncepcji alienacji, wywodząc ją jedynie ze sfery stosunków produkcji
i własności, czyli przyznając jej fundament materialistyczny i,
co więcej, negując prawomocność i pozytywność
relacji rynkowych również w dziedzinie, która jest im właściwa.
Tak więc ostatecznie dochodzi do stwierdzenia, że wyeliminowanie
alienacji możliwe jest tylko w społeczeństwie typu
kolektywistycznego. Otóż gorzkie doświadczenie historyczne krajów
socjalistycznych wykazało, że kolektywizm nie likwiduje alienacji,
lecz raczej ją powiększa poprzez brak rzeczy koniecznych i
gospodarczą niewydajność.
Doświadczenie historyczne Zachodu natomiast wykazuje,
że nawet jeśli marksistowska analiza i rozumienie podstaw alienacji
są fałszywe, to jednak alienacja połączona z utratą
autentycznego sensu istnienia jest zjawiskiem obecnym również w
rzeczywistości społeczeństw zachodnich. Występuje ona w
sferze konsumpcji, gdy człowiek wikła się w sieć
fałszywych i powierzchownych satysfakcji, podczas gdy powinien
spotkać się z pomocą w autentycznej i konkretnej realizacji
swojej osobowości. Alienacja występuje również w sferze pracy,
kiedy jej organizacja jest nastawiona tylko na maksymalizację produkcji i
zysku, pomija zaś to, w jakim stopniu pracownik przez własną
pracę realizuje się jako człowiek. To zaś zależy od
tego, czy wzrasta jego udział w autentycznej i solidarnej wspólnocie, czy
też się pogłębia izolacja w złożonym układzie
stosunków zdeterminowanych przez bezwzględną rywalizację i
wyobcowanie, w którym jest on traktowany jedynie jako środek, nie zaś
jako cel.
Należy sprowadzić pojęcie alienacji do wizji
chrześcijańskiej, dostrzegając, że alienacja polega na
odwróceniu relacji środków i celów: człowiek, nie uznając
wartości i wielkości osoby w samym sobie i w bliźnim, pozbawia
się możliwości przeżycia w pełni własnego
człowieczeństwa i nawiązania tej relacji solidarności i
wspólnoty z innymi ludźmi, dla której został stworzony przez Boga.
Człowiek bowiem staje się naprawdę sobą poprzez wolny dar z
siebie samego81; dar ten jest możliwy dzięki podstawowej
„zdolności transcendencji” osoby ludzkiej. Człowiek nie może oddać
się czemuś, co stanowi projekcję rzeczywistości czysto
ludzkiej, abstrakcyjnemu ideałowi lub fałszywej utopii.
Będąc osobą, może uczynić z siebie dar dla innej osoby
czy innych osób, a w końcu dla Boga, bo Bóg jest sprawcą jego
istnienia i tylko On może w pełni ten dar
przyjąć82. Wyobcowany jest zatem taki człowiek, który
nie chce wyjść poza samego siebie, uczynić z siebie daru ani
stworzyć autentycznej ludzkiej wspólnoty, dążącej ku swemu
ostatecznemu przeznaczeniu, którym jest Bóg. Wyobcowane jest
społeczeństwo, które poprzez formy społecznej organizacji,
produkcji i konsumpcji utrudnia zarówno realizację tego daru, jak i
budowanie tej międzyludzkiej solidarności.
W społeczeństwie zachodnim
przezwyciężone zostało zjawisko wyzysku, przynajmniej w tych
formach, które analizował i opisał Marks. Nie została natomiast
przezwyciężona alienacja przejawiająca się w różnych
formach wyzysku, polegającego na tym, że ludzie posługują
się sobą nawzajem i w sposób coraz bardziej wyrafinowany zaspokajając
swoje partykularne i drugorzędne potrzeby, stają się głusi
na potrzeby podstawowe i autentyczne, które również powinny
określać sposoby zaspokajania innych potrzeb83.
Człowiek, który troszczy się wyłącznie albo głównie o
to, by mieć i używać, niezdolny już do opanowywania
własnych instynktów i namiętności oraz do podporządkowania
ich sobie przez posłuszeństwo prawdzie, nie może być wolny:
posłuszeństwo prawdzie o Bogu i człowieku jest pierwszym
warunkiem wolności, pozwala człowiekowi uporządkować
własne potrzeby, własne pragnienia i sposoby ich zaspokajania
według właściwej hierarchii, tak by posiadanie rzeczy
pomagało mu wzrastać. Przeszkodę dla wzrostu może natomiast
stanowić manipulacja, jakiej dopuszczają się środki
społecznego przekazu, gdy natarczywie i w sposób zorganizowany
narzucają nowe mody i opinie, przy czym trudno jest poddać krytycznej
analizie przesłanki, na których się opierają.
42. Wróćmy teraz do początkowego
pytania: czy można powiedzieć, że klęska komunizmu oznacza
zwycięstwo kapitalizmu jako systemu społecznego i że ku niemu
winny zmierzać kraje, które podejmują dzieło przebudowy
gospodarczej i społecznej? Czy to jest model, który należy
proponować krajom Trzeciego Świata, szukającym
właściwej drogi rozwoju gospodarczego i politycznego?
Odpowiedź jest oczywiście złożona.
Jeśli mianem „kapitalizmu” określa się system ekonomiczny, który
uznaje zasadniczą i pozytywną rolę przedsiębiorstwa, rynku,
własności prywatnej i wynikającej z niej odpowiedzialności
za środki produkcji, oraz wolnej ludzkiej inicjatywy w dziedzinie
gospodarczej, na postawione wyżej pytanie należy z
pewnością odpowiedzieć twierdząco, choć może
trafniejsze byłoby tu wyrażenie „ekonomia
przedsiębiorczości”, „ekonomia rynku” czy po prostu „wolna ekonomia”.
Ale jeśli przez „kapitalizm” rozumie się system, w którym
wolność gospodarcza nie jest ujęta w ramy systemu prawnego,
wprzęgającego ją w służbę integralnej
wolności ludzkiej i traktującego jako szczególny wymiar tejże
wolności, która ma przede wszystkim charakter etyczny i religijny, to
wówczas odpowiedź jest zdecydowanie przecząca.
Koncepcja marksistowska poniosła klęskę, ale
nadal występują na świecie zjawiska marginalizacji i wyzysku,
zwłaszcza w Trzecim Świecie, a także zjawiska alienacji
człowieka, zwłaszcza w krajach najbardziej rozwiniętych, przeciw
którym stanowczo występuje Kościół. Wielkie rzesze ludzkie
żyją nadal w warunkach skrajnej nędzy materialnej i moralnej.
Upadek systemu komunistycznego w wielu krajach usuwa niewątpliwie
jedną z przeszkód, które nie pozwalały skutecznie i w sposób
realistyczny stawić czoła tym problemom, nie wystarcza jednak do ich
rozwiązania. Istnieje wręcz niebezpieczeństwo rozpowszechnienia
się radykalnej ideologii kapitalizmu, która odmawia nawet ich
rozpatrywania, uważając a priori za skazane na niepowodzenie
wszelkie próby stawienia im czoła, pozostawiając ze ślepą
wiarą ich rozwiązanie swobodnej grze sił rynkowych.
43. Kościół nie proponuje
żadnych modeli. Realne i naprawdę skuteczne modele mogą się
zrodzić jedynie w ramach różnych historycznych sytuacji, dzięki
wysiłkowi tych wszystkich, którzy w sposób odpowiedzialny podejmują
konkretne problemy we wszystkich ich aspektach społecznych, gospodarczych,
politycznych i kulturalnych, zazębiających się ze sobą84.
Temu wysiłkowi Kościół ofiarowuje, jako niezbędną
ideę przewodnią, swoją naukę społeczną, która
— jak już zostało powiedziane — uznaje pozytywny charakter rynku i
przedsiębiorstwa, ale jednocześnie wskazuje, że muszą
być one nastawione na dobro wspólne. Uznaje też, że ludzie pracy
mają prawo zabiegać o pełne poszanowanie ich godności oraz
o szerszy zakres udziału w życiu przedsiębiorstwa, tak, by nawet
pracując razem z innymi i pod kierunkiem innych, mogli w pewnym sensie
„pracować na swoim” 85, używając swej inteligencji i
wolności.
Integralny rozwój osoby ludzkiej w pracy nie stoi w
sprzeczności, lecz raczej sprzyja większej jej wydajności i
skuteczności, choć może osłabić ugruntowany
porządek władzy. Przedsiębiorstwa nie można
uważać jedynie za „zrzeszenie kapitałów”; jest ono
równocześnie „zrzeszeniem osób”, w skład którego wchodzą w
różny sposób i w różnych zakresach odpowiedzialności zarówno ci,
którzy wnoszą konieczny do jego działalności kapitał, jak i
ci, którzy w tę działalność wnoszą swą
pracę. Dla osiągnięcia tych celów potrzebny jest wciąż
jeszcze wielki związkowy ruch pracowników, zmierzający do
wyzwolenia oraz integralnej promocji osoby ludzkiej.
W świetle „rzeczy nowych” dnia dzisiejszego został
odczytany związek pomiędzy własnością
indywidualną albo prywatną a powszechnym przeznaczeniem dóbr.
Człowiek urzeczywistnia siebie samego poprzez swoją inteligencję
i swoją wolność, i dokonując tego, traktuje jako przedmiot
i narzędzie rzeczy tego świata i sobie je przywłaszcza. W
działaniu tym tkwi podstawa prawa do inicjatywy i do własności
indywidualnej. Poprzez swoją pracę człowiek angażuje
się nie tylko dla samego siebie, ale także dla drugich i z
drugimi: każdy współdziałając uczestniczy w pracy i
dobru drugiego. Człowiek pracuje dla zaspokojenia potrzeb swojej rodziny i
wspólnoty, do której należy, Narodu i w końcu całej
ludzkości86. Uczestniczy ponadto w pracy innych pracowników tego
samego przedsiębiorstwa, a także w pracy dostawców i konsumpcji
klientów włączonych w łańcuch solidarności, który
stopniowo rośnie. Własność środków produkcji tak w
przemyśle, jak i w rolnictwie, jest słuszna wtedy, gdy
służy użytecznej pracy; przestaje natomiast być uprawniona,
gdy nie jest produktywna, lub kiedy służy przeszkadzaniu pracy innych,
lub uzyskiwaniu dochodu, którego źródłem jest nie globalny rozwój
pracy i społecznego majątku, lecz wyzysk, niegodziwe wykorzystywanie,
spekulacja i rozbicie solidarności świata pracy87.
Własność taka nie ma żadnego usprawiedliwienia i w obliczu Boga
i ludzi jest nadużyciem.
Obowiązek zarabiania na chleb w pocie czoła
zakłada równocześnie prawo do tego. Społeczeństwo, które
byłoby tego prawa systematycznie pozbawiane, w którym środki polityki
gospodarczej nie pozwalałyby pracownikom osiągać zadowalającego
poziomu zatrudnienia, nie może znaleźć odpowiedniego
uzasadnienia etycznego, ani też dojść do pokoju
społecznego88. Tak jak osoba ludzka w pełni się
realizuje w bezinteresownym darze z siebie, tak też
własność znajduje moralne usprawiedliwienie w tworzeniu, w
odpowiedni sposób i w stosownym czasie, możliwości pracy i ludzkiego
rozwoju dla wszystkich.
|