44. Leon XIII wiedział, że do
zapewnienia normalnego rozwoju ludzkich działań, zarówno duchowych,
jak i materialnych, jedne i drugie bowiem są niezbędne, konieczna
jest zdrowa teoria Państwa89. Dlatego w jednym z punktów
encykliki Rerum novarum przedstawia on organizację
społeczeństwa opartą na trzech władzach — prawodawczej, wykonawczej
i sądowniczej — co w tamtych czasach było nowością w
nauczaniu Kościoła90. Ten porządek odzwierciedla
realistyczną wizję społecznej natury człowieka, która
wymaga odpowiedniego prawodawstwa dla ochrony wolności wszystkich. Dlatego
jest wskazane, by każda władza była równoważona przez inne
władze i inne zakresy kompetencji, które by ją utrzymywały we
właściwych granicach. Na tym właśnie polega zasada
„państwa praworządnego”, w którym najwyższą
władzę ma prawo, a nie samowola ludzi.
Koncepcji tej w czasach współczesnych
przeciwstawił się totalitaryzm, który, w formie
marksistowsko-leninowskiej, utrzymuje, że niektórzy ludzie z racji
głębszej znajomości praw rozwoju społeczeństwa,
szczególnej pozycji klasowej czy kontaktu z najgłębszymi źródłami
kolektywnej świadomości nie mylą się, a zatem mogą
sobie rościć prawo do sprawowania władzy absolutnej. Trzeba
dodać, że totalitaryzm rodzi się z negacji obiektywnej prawdy:
jeżeli nie istnieje prawda transcendentna, przez posłuszeństwo
której człowiek zdobywa swą pełną tożsamość,
to nie istnieje też żadna pewna zasada, gwarantująca
sprawiedliwe stosunki pomiędzy ludźmi. Istotnie, ich klasowe, grupowe
i narodowe korzyści nieuchronnie przeciwstawiają jednych drugim.
Jeśli się nie uznaje prawdy transcendentnej, triumfuje siła
władzy i każdy ciąży do maksymalnego wykorzystania
dostępnych mu środków, do narzucenia własnej korzyści czy
własnych poglądów, nie bacząc na prawa innych. Wówczas człowiek
jest szanowany tylko na tyle, na ile można się nim
posłużyć do własnych egoistycznych celów. Tak więc,
nowoczesny totalitaryzm wyrasta z negacji transcendentnej godności osoby
ludzkiej, będącej widzialnym obrazem Boga niewidzialnego i
właśnie dlatego z samej swej natury podmiotem praw, których nikt nie
może naruszać: ani jednostka czy grupa, ani też klasa, naród lub
państwo. Nie może tego czynić nawet większość
danego społeczeństwa, zwracając się przeciwko
mniejszości, spychając ją na margines, uciskając,
wyzyskując czy usiłując ją unicestwić91.
45. Kultura i praktyka totalitaryzmu
niosą z sobą także negację Kościoła. Państwo
czy też partia, które utrzymują, że mogą realizować w
historii dobro absolutne i które siebie stawiają ponad wszelkimi
wartościami, nie będą tolerowały uznawania obiektywnego
kryterium dobra i zła, innego aniżeli wola sprawujących
władzę, które w określonych okolicznościach może
stać się podstawą osądu ich zachowań. To
właśnie dlatego totalitaryzm stara się zniszczyć
Kościół, a przynajmniej podporządkować go sobie i uczynić
z niego narzędzie swego aparatu ideologicznego92.
Państwo totalitarne dąży również do
wchłonięcia narodu, społeczeństwa, rodziny, wspólnot
religijnych i poszczególnych osób. Broniąc własnej wolności,
Kościół jednocześnie broni osoby ludzkiej, która ma bardziej
słuchać Boga niż ludzi (por. Dz 5, 29), rodziny, różnych
społecznych organizacji i narodów, bowiem im wszystkim przysługuje
własny zakres autonomii i suwerenności.
46. Kościół docenia
demokrację jako system, który zapewnia udział obywateli w decyzjach
politycznych i rządzonym gwarantuje możliwość wyboru oraz
kontrolowania własnych rządów, a także — kiedy należy to
uczynić — zastępowania ich w sposób pokojowy innymi93. Nie
może zaś demokracja sprzyjać powstawaniu wąskich grup
kierowniczych, które dla własnych partykularnych korzyści albo dla
celów ideologicznych przywłaszczają sobie władzę w
państwie.
Autentyczna demokracja możliwa jest tylko w
Państwie prawnym i w oparciu o poprawną koncepcję osoby
ludzkiej. Wymaga ona spełnienia koniecznych warunków, jakich wymaga
promocja zarówno poszczególnych osób, przez wychowanie i formację w duchu
prawdziwych ideałów, jak i „podmiotowości” społeczeństwa,
przez tworzenie struktur uczestnictwa oraz współodpowiedzialności.
Dziś zwykło się twierdzić, że filozofią i
postawą odpowiadającą demokratycznym formom polityki są
agnostycyzm i sceptyczny relatywizm, ci zaś, którzy żywią
przekonanie, że znają prawdę, i zdecydowanie za nią
idą, nie są, z demokratycznego punktu widzenia, godni zaufania, nie
godzą się bowiem z tym, że o prawdzie decyduje
większość, czy też, że prawda się zmienia w
zależności od zmiennej równowagi politycznej. W związku z tym
należy zauważyć, że w sytuacji, w której nie istnieje
żadna ostateczna prawda, będąca przewodnikiem dla
działalności politycznej i nadająca jej kierunek, łatwo o
instrumentalizację idei i przekonań dla celów, jakie stawia sobie
władza. Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo
się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm.
Kościół nie zamyka bynajmniej oczu na
niebezpieczeństwo fanatyzmu czy fundamentalizmu tych ludzi, którzy w
imię ideologii uważającej się za naukową albo
religijną czują się uprawnieni do narzucania innym własnej
koncepcji prawdy i dobra. Prawda chrześcijańska do tej
kategorii nie należy. Nie będąc ideologią, wiara
chrześcijańska nie sądzi, by mogła ująć w sztywny
schemat tak bardzo różnorodną rzeczywistość
społeczno-polityczną i uznaje, że życie ludzkie w historii
realizuje się na różne sposoby, które bynajmniej nie są
doskonałe. Tak więc metodą Kościoła jest poszanowanie
wolności przy niezmiennym uznawaniu transcendentnej godności osoby
ludzkiej94.
Wolność jednak w pełni jest
dowartościowana jedynie poprzez przyjęcie prawdy: w świecie bez
prawdy wolność traci swoją treść, a człowiek
zostaje wystawiony na pastwę namiętności i uwarunkowań
jawnych lub ukrytych. Chrześcijanin żyje wolnością (por. J
8, 31-32) i służy jej zgodnie z misyjną naturą swego
powołania, ofiarowując innym prawdę, którą sam poznał.
W dialogu z innymi ludźmi, baczny na każdy fragment prawdy, obecny w
konkretnym życiu i w kulturze poszczególnych osób oraz Narodów, nie
przestaje potwierdzać tego, co poznał dzięki wierze i
właściwemu używaniu rozumu95.
47. Po upadku totalitaryzmu
komunistycznego i wielu innych ustrojów totalitarnych i tak zwanych systemów
„bezpieczeństwa narodowego”, obserwuje się dzisiaj dominację —
co prawda nie wolną od sprzeczności — ideału demokratycznego,
który łączy się z zainteresowaniem i troską o prawa
człowieka. Właśnie dlatego te narody, które reformują swoje
systemy, muszą demokracji zapewnić autentyczne i mocne fundamenty
poprzez wyraźne uznanie tych praw96. Wśród zasadniczych należy
przede wszystkim wymienić prawo do życia, którego integralną
częścią jest prawo do wzrastania pod sercem matki od chwili
poczęcia; prawo do życia w zjednoczonej wewnętrznie rodzinie i w
środowisku moralnym sprzyjającym rozwojowi osobowości; prawo do
rozwijania własnej inteligencji i wolności w poszukiwaniu i
poznawaniu prawdy; prawo do uczestniczenia w pracy dla doskonalenia dóbr ziemi
i zdobycia środków utrzymania dla siebie i swych bliskich; prawo do
swobodnego założenia rodziny oraz przyjęcia i wychowania dzieci,
dzięki odpowiedzialnemu realizowaniu własnej płciowości.
Źródłem i syntezą tych praw jest w pewnym sensie
wolność religijna, rozumiana jako prawo do życia w prawdzie
własnej wiary i zgodnie z transcendentną godnością
własnej osoby97.
Także w krajach, gdzie obowiązują
demokratyczne formy rządów, prawa te nie zawsze w pełni są
respektowane. Odnosi się to nie tylko do gorszącej sprawy sztucznych
poronień, ale również do różnych aspektów kryzysu systemów
demokratycznych, które niekiedy, jak się wydaje, zatraciły
zdolność podejmowana decyzji zgodnych z dobrem wspólnym. Niekiedy
postulaty społeczeństwa rozpatruje się nie przy użyciu
kryteriów sprawiedliwości i moralności, ale raczej biorąc pod
uwagę siłę wyborczą lub finansową stojących za
nimi grup. Tego rodzaju odstępstwa od zasad moralności politycznej
prowadzą z czasem do zniechęcenia i apatii, a w konsekwencji do
zaniku zaangażowania politycznego i ducha obywatelskiego ludności,
która czuje się poszkodowana i zawiedziona. Wynika stąd coraz
większa niezdolność do włączania korzyści partykularnych
w konsekwentny obraz dobra wspólnego, które nie jest zwykłą sumą
korzyści partykularnych, ale wymaga ich oceny i pogodzenia w oparciu o
sprawiedliwą hierarchię wartości i w ostatecznym rozrachunku, o
właściwe zrozumienie godności i praw osoby98.
Kościół respektuje słuszną
autonomię porządku demokratycznego i nie ma tytułu do
opowiadania się za takim albo innym rozwiązaniem instytucjonalnym czy
konstytucyjnym. Wkład, który w ów porządek wnosi, polega na takim
zrozumieniu godności osoby, jakie w całej pełni objawia
tajemnica Słowa Wcielonego99.
48. Te ogólne rozważania
także rzucają światło na rolę Państwa w
dziedzinie gospodarki. Działalność gospodarcza, zwłaszcza w
zakresie gospodarki rynkowej, nie może przebiegać w próżni
instytucjonalnej, prawnej i politycznej. Przeciwnie, zakłada ona poczucie
bezpieczeństwa w zakresie gwarancji indywidualnej wolności i
własności, a ponadto stabilność pieniądza oraz
istnienie sprawnych służb publicznych. Naczelnym zadaniem
Państwa jest więc zagwarantowanie tego bezpieczeństwa, tak by
człowiek, który pracuje i wytwarza, mógł korzystać z owoców tej
pracy, a więc znajdował bodziec do wykonywania jej skutecznie i
uczciwie. Brak tego poczucia bezpieczeństwa, towarzysząca mu korupcja
władz publicznych i mnożenie się niewłaściwych
źródeł wzbogacenia i łatwych zysków opartych na działaniach
nielegalnych czy po prostu spekulacji, jest dla rozwoju i dla porządku
gospodarczego jedną z głównych przeszkód.
Kolejną funkcją Państwa jest czuwanie nad
realizowaniem praw ludzkich w dziedzinie gospodarczej i kierowanie nim; tu
jednak główna odpowiedzialność spoczywa nie na Państwie,
ale na poszczególnych ludziach oraz na różnych grupach i zrzeszeniach, z
których się składa społeczeństwo. Państwo nie
byłoby w stanie bezpośrednio zapewnić prawa do pracy wszystkim
obywatelom bez narzucenia sztywnej dyscypliny całemu życiu
gospodarczemu i stłumienia wolnej inicjatywy jednostek, co jednak nie
oznacza, że nie ma ono żadnej kompetencji w tej dziedzinie, jak utrzymywali
zwolennicy zupełnej eliminacji reguł z dziedziny gospodarczej. Co
więcej, obowiązkiem Państwa jest popieranie
działalności przedsiębiorstw poprzez tworzenie warunków
zapewniających możliwości pracy, dostarczanie bodźców tam,
gdzie owa działalność jest niewystarczająca, albo przez
udzielanie pomocy w chwilach kryzysu.
Państwo ma również prawo interweniować
wówczas, gdy szczególne sytuacje wywołane przez istnienie monopolu
powodują zahamowania czy stwarzają przeszkody dla rozwoju. Jednak
oprócz funkcji harmonizowania rozwoju i kierowania nim, Państwo, w
sytuacjach wyjątkowych, może spełniać także funkcje
zastępcze, wtedy mianowicie, gdy zbyt słabe lub dopiero się
tworzące sektory społeczne lub organizacje przedsiębiorstw nie
są przystosowane do swych zadań. Te zastępcze interwencje,
usprawiedliwione pilnymi potrzebami wiążącymi się z dobrem
wspólnym, powinny być, w miarę możności, ograniczone w
czasie, by nie odbierać na stałe wspomnianym sektorom i organizacjom
przedsiębiorstw właściwych im kompetencji oraz nadmiernie nie
poszerzać zakresu interwencji Państwa ze szkodą dla
wolności, tak gospodarczej, jak i obywatelskiej.
Byliśmy w ostatnich latach świadkami znacznego
poszerzenia zakresu tego rodzaju interwencji, co doprowadziło do powstania
w pewnym sensie nowego typu Państwa — „Państwa dobrobytu”. Rozwój ten
w niektórych. Państwach miał na celu sprostanie licznym
koniecznościom i potrzebom i zaradził ubóstwu i brakom niegodnym
osoby ludzkiej. Nie obeszło się jednak bez przesady i
nadużyć, które, zwłaszcza w ostatnich latach, spowodowały
ostre krytyki „Państwa dobrobytu”, określanego jako „Państwo
opiekuńcze”. Niesprawności i niedostatki w Państwie
opiekuńczym wynikają z nieodpowiedniego rozumienia
właściwych Państwu zadań. Także w tej dziedzinie winna
być przestrzegana zasada pomocniczości, która głosi,
że społeczność wyższego rzędu nie powinna
ingerować w wewnętrzne sprawy społeczności niższego
rzędu, pozbawiając ją kompetencji, lecz raczej winna
wspierać ją w razie konieczności i pomóc w koordynacji jej
działań z działaniami innych grup społecznych, dla dobra
wspólnego100.
Interweniując bezpośrednio i pozbawiając
społeczeństwo odpowiedzialności, Państwo opiekuńcze
powoduje utratę ludzkich energii i przesadny wzrost publicznych struktur,
w których — przy ogromnych kosztach — raczej dominuje logika biurokratyczna,
aniżeli troska o to, by służyć korzystającym z nich
ludziom. Istotnie, wydaje się, że lepiej zna i może
zaspokoić potrzeby ten, kto styka się z nimi z bliska i kto czuje
się bliźnim człowieka potrzebującego. Przy tym często
pewnego rodzaju potrzeby wymagają odpowiedzi wykraczającej poza
porządek tylko materialny, takiej mianowicie, która potrafi
wyjść naprzeciw głębszym potrzebom ludzkim. Należy tu
pomyśleć o sytuacji uchodźców, emigrantów, osób starych lub
chorych i o tylu innych osobach wymagających opieki, jak choćby
narkomani; ludziom tym skutecznie może pomóc tylko ten, kto oprócz
koniecznego leczenia zaofiaruje im szczere braterskie oparcie.
49. Kościół, wierny nakazowi
swojego Założyciela Chrystusa, zawsze, poprzez swoje dzieła,
jest na tym polu obecny, by człowiekowi potrzebującemu ofiarować
materialne wsparcie, nie upokarzając go przy tym i nie sprowadzając
do roli przedmiotu opieki, lecz pomagając mu wyjść z trudnej
sytuacji przez dowartościowanie godności jego osoby. Należy tu
zaznaczyć, że dzięki Bogu, czynna miłość nigdy w
Kościele nie wygasła, co więcej, wzrasta dziś i przejawia
się w budzących nadzieję wielorakich formach. W związku z
tym na szczególne wspomnienie zasługuje zjawisko wolontariatu.
Kościół mu sprzyja, rozwija je i wszystkich zachęca do
udziału w popieraniu inicjatyw w tym zakresie.
By przezwyciężyć rozpowszechnioną
dzisiaj mentalność indywidualistyczną, jest potrzebny konkretny
wysiłek solidarności i miłości; zaczyna się on w
rodzinie poprzez wzajemne wspieranie się małżonków, a także
przez troskliwość okazywaną przez jedno pokolenie drugiemu. W
ten sposób rodzina staje się wspólnotą pracy i solidarności.
Zdarza się jednak, że kiedy rodzina postanawia w pełni
odpowiedzieć na swoje powołanie, nie znajduje koniecznego oparcia ze
strony Państwa i brak jej dostatecznych środków. Sprawą ogromnie
pilną jest popieranie, obok działań na korzyść
rodziny, również tych dziedzin polityki społecznej, które
dotyczą przede wszystkim samej rodziny i pomagają jej,
przeznaczając na to odpowiednie zasoby i skuteczne środki w celu
wspierania jej zarówno w wychowaniu dzieci, jak i opieki nad ludźmi w
podeszłym wieku, unikając oddzielania ich od rodziny i umacniając
więzi międzypokoleniowe101.
Oprócz rodziny spełniają
pierwszorzędną rolę i uruchamiają swojego rodzaju system
solidarności także inne społeczności pośrednie.
Dojrzewają one jako prawdziwe wspólnoty osób i umacniają tkankę
społeczną, zapobiegając jej degradacji, jaką jest
anonimowość i bezosobowe umasowienie, niestety częste we
współczesnym społeczeństwie. Osoba ludzka żyje i
„podmiotowość społeczeństwa” wzrasta wtedy, kiedy wiele
różnych relacji wzajemnie się ze sobą splata. Często
jednostka dusi się dziś pomiędzy dwoma biegunami: Państwem
i rynkiem. Niekiedy wydaje się, jakoby istniała ona jedynie jako
wytwórca i nabywca towarów, czy też jako przedmiot administracji
państwowej i zapomina się, że ani rynek, ani Państwo nie
są celem międzyludzkiego współżycia, bowiem ono samo w
sobie posiada szczególną wartość, której Państwo i rynek
mają służyć. Człowiek jest przede wszystkim
istotą, która szuka prawdy, usiłuje nią żyć i
pogłębiać ją w dialogu, który obejmuje dawne i
przyszłe pokolenia102
50. To otwarte i odnawiające
się w każdym pokoleniu poszukiwanie prawdy charakteryzuje kulturę
narodu. Prawdą jest, że młodzież kontestuje dziedzictwo
przekazywanych jej wartości. Kontestuje, to niekoniecznie znaczy, że
niszczy je czy z góry odrzuca, lecz raczej poddaje je próbie we własnym
życiu i przez tego rodzaju egzystencjalną weryfikację
ożywia te wartości, nadaje im aktualność i charakter
personalny, rozróżniając to, co w tradycji jest wartościowe, od
fałszu i błędów oraz przestarzałych form, które można
zastąpić innymi, lepiej dostosowanymi do czasów.
W tym kontekście należy przypomnieć,
że również ewangelizacja włącza się w kulturę
Narodów, wspierając ją w dążeniu ku prawdzie i
pomagając w dziele oczyszczania i ubogacania103. Jeżeli
jednak jakaś kultura zamyka się w sobie i przejawia tendencję de
utrwalania przestarzałych obyczajów, odrzucając jakąkolwiek
wymianę i konfrontację dotyczącą prawdy o człowieku,
to grozi jej jałowość i upadek.
51. Cała ludzka
działalność dokonuje się w obrębie określonej
kultury i obie wzajemnie na siebie oddziaływują. Rzeczywiste
kształtowanie się kultury wymaga włączenia się
całego człowieka, który wyraża w niej swój zmysł twórczy,
inteligencję, znajomość świata i ludzi. Angażuje w
nią także swą umiejętność panowania nad
sobą, osobistego poświęcenia, solidarności i pracy dla
rozwoju dobra wspólnego. Dlatego pierwsza i najważniejsza jest ta praca,
która się dokonuje w ludzkim sercu, a to, w jaki sposób
angażuje się on w budowanie własnej przyszłości,
zależy od jego pojmowania siebie i swojego przeznaczenia. Tej
właśnie płaszczyzny dotyczy specyficzny i istotny wkład
Kościoła na rzecz prawdziwej kultury. Kościół rozwija
te właściwości ludzkich postaw, które sprzyjają kulturze pokoju
i sprzeciwiają się wzorcom, które gubiąc człowieka w masie,
nie uznają roli jego inicjatywy i wolności, a podstawę jego
wielkości widzą w zdolnościach do walki i prowadzenia wojny.
Kościół pełni tę posługę, głosząc
prawdę o stworzeniu świata, który Bóg złożył w
ręce ludzi, aby czynili go urodzajnym i doskonalili swą pracą,
oraz prawdę o odkupieniu, poprzez które Syn Boży zbawił i
równocześnie zjednoczył wszystkich ludzi, czyniąc ich za siebie
nawzajem odpowiedzialnymi. Pismo Święte mówi nam nieustannie o
czynnym zaangażowaniu na rzecz brata i wymaga
współodpowiedzialności, która powinna obejmować wszystkich
ludzi.
Wymaganie to nie ogranicza się do własnej
rodziny, ani nawet do narodu czy Państwa, lecz obejmuje według
pewnego porządku całą ludzkość, tak że dla nikogo
los innych członków ludzkiej rodziny nie może pozostawać obcy,
czy obojętny. Żaden człowiek nie może twierdzić,
że nie jest odpowiedzialny za los swego brata (por. Rdz 4, 9; Łk 10,
29-37; Mt 25, 31-46)! Pełna uwagi, serdeczna troska o bliźniego
wtedy, kiedy znajduje się on w potrzebie, jest dziś łatwiejsza
także dzięki nowym środkom przekazu, które ludzi do siebie
zbliżyły, i dzisiaj szczególnie ważna, gdy chodzi o szukanie
odmiennych od wojny sposobów rozwiązywania międzynarodowych
konfliktów. Łatwo dostrzec, że przerażająca siła
narzędzi zniszczenia dostępnych nawet średnim i małym
mocarstwom, oraz coraz ściślejsze powiązania istniejące
między narodami całej ziemi utrudniają dziś czy wręcz
praktycznie uniemożliwiają ograniczenie skutków konfliktu.
52. Papież Benedykt XV i jego
następcy dobrze zrozumieli to niebezpieczeństwo104. Ja sam w
związku z niedawną tragiczną wojną w Zatoce Perskiej,
powtórzyłem wołanie: „Nigdy więcej wojny!”. Tak! Nigdy
więcej wojny, która niszczy życie niewinnych, która uczy zabijać
i burzy również życie tych, którzy zabijają, która pozostawia w
konsekwencji urazy i nienawiść, bardziej jeszcze utrudniając
sprawiedliwe rozwiązanie problemów, które ją wywołały!
Jeżeli w poszczególnych Państwach wreszcie nadszedł czas, gdy
osobista zemsta i odwet zostały zastąpione rządami prawa, to
jest już najwyższa pora, by podobny postęp dokonał się
we wspólnocie międzynarodowej. Nie należy zresztą zapominać,
że u korzeni wojny znajdują się na ogół rzeczywiste i
poważne powody: doznane niesprawiedliwości, rozczarowanie w
słusznych dążeniach, nędza i wyzysk zrozpaczonych rzesz
ludzkich, które nie widzą realnej możliwości poprawy warunków
życia na drodze pokojowej.
Dlatego drugim imieniem pokoju jest rozwój105.
Tak jak istnieje zbiorowa odpowiedzialność za unikanie wojny,
istnieje też zbiorowa odpowiedzialność za popieranie rozwoju.
Tak jak w obrębie poszczególnych Państw można i należy
tworzyć ekonomię społeczną, która będzie
kierowała funkcjonowaniem rynku tak, by było to z korzyścią
dla dobra wspólnego, podobnie niezbędne są odpowiednie interwencje
także na płaszczyźnie międzynarodowej. Trzeba zatem
podjąć ogromny wysiłek wzajemnego zrozumienia, poznania i
uwrażliwienia sumień. Należy sobie życzyć takiej kultury,
która pomnaża wiarę w ludzkie możliwości człowieka
ubogiego, a zatem w zdolność do polepszenia własnej sytuacji
przez pracę, to jest przez pozytywny wkład w dobrobyt gospodarczy.
Jednak, aby tego dokonać, ubogi — jednostka czy naród — musi mieć zapewnione
realne po temu warunki. Tworzenie takich warunków jest zadaniem światowej
współpracy sił na rzecz rozwoju, która zakłada również
poświęcenia w zakresie posiadanych dochodów i władzy,
będących przywilejem bardziej rozwiniętych systemów gospodarczych106.
Może to oznaczać poważne zmiany w
ustalonym stylu życia, niezbędne dla o graniczenia marnotrawstwa
zasobów środowiskowych i ludzkich, dzięki czemu wszystkie Narody i
wszyscy ludzie na ziemi będą je mieć w wystarczającej
mierze. Do tego dodać należy dowartościowanie nowych dóbr
materialnych i duchowych, owocu pracy i kultury ludów dziś
upośledzonych, co prowadzi do wzbogacenia całej ludzkiej rodziny
narodów.
|