5.
Jezus z Nazaretu, „wyniesiony” w Duchu Świętym
19. Chociaż w rodzinnym
Nazarecie Jezus nie został przyjęty jako Mesjasz, to jednak u
początku publicznej działalności, mesjańskie Jego
posłannictwo w Duchu Świętym zostało objawione
całemu ludowi przez Jana Chrzciciela. Jan — syn Zachariasza i
Elżbiety — zapowiadał nad Jordanem przyjście Mesjasza i
udzielał chrztu pokuty. Mówił przy tym: „Ja was chrzczę
wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien
rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie
Duchem Świętym i ogniem” (Łk 3, 16; por. Mt 3,
11; Mk 1, 7 n.; J 1, 33).
Jan Chrzciciel zapowiada Mesjasza-Chrystusa nie tylko
jako Tego, który „przychodzi” w Duchu Świętym, ale zarazem Tego,
który „przynosi” Ducha Świętego, jak to jeszcze pełniej
objawi Jezus w Wieczerniku. Jan pozostaje tutaj wiernym echem słów
Izajasza — z tym jednak, że u Proroka słowa te odnosiły się
do przyszłości, podczas gdy w nauczaniu Janowym. nad Jordanem stanowią
one bezpośrednie wprowadzenie do nowej rzeczywistości
mesjańskiej. Jan jest nie tylko prorokiem, ale także
przesłańcem: jest poprzednikiem Chrystusa. To, co głosi,
urzeczywistnia się na oczach wszystkich. Jezus z Nazaretu przychodzi nad
Jordan, aby również przyjąć chrzest pokuty. Na widok
nadchodzącego, Jan mówi: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech
świata” (J 1, 29). Mówi to pod natchnieniem Ducha
Świętego (por. J 1, 33 n.), dając świadectwo
spełnienia się Izajaszowego proroctwa. Równocześnie wyznaje
wiarę w odkupicielskie posłannictwo Jezusa z Nazaretu. „Baranek
Boży” na ustach Jana Chrzciciela jest nie mniej radykalnym wyrazem prawdy
o Odkupicielu, jak „Sługa Jahwe” u Izajasza.
Tak więc, poprzez świadectwo Jana nad Jordanem,
Jezus z Nazaretu, odrzucony przez swoich ziomków, zostaje wyniesiony w
oczach Izraela jako Mesjasz, czyli „Namaszczony” Duchem Świętym.
Świadectwo Jana Chrzciciela zostaje potwierdzone innym, o wiele
wyższym świadectwem, o którym wspominają wszyscy trzej
Synoptycy. Kiedy bowiem cały lud przystępował do chrztu, a Jezus
po przyjęciu chrztu modlił się, „otworzyło się niebo i
Duch Święty zstąpił na Niego w postaci cielesnej niby
gołębica” (Łk 3, 21 n.; por. Mt 3, 16; Mk
1, 10). Równocześnie zaś „głos z nieba mówił: «Ten jest mój
Syn umiłowany, w którym mam upodobanie»” (Mt 3, 17).
Tak więc, o wyniesieniu Chrystusa przy chrzcie w
Jordanie świadczy równocześnie teofania trynitarna, która nie
tylko potwierdza świadectwo Jana Chrzciciela, ale odsłania
głębszy jeszcze wymiar prawdy o Jezusie Chrystusie z Nazaretu jako
Mesjaszu. Oto Mesjasz jest umiłowanym Synem Ojca. Jego uroczyste
wyniesienie nie ogranicza się tylko do mesjańskiego posłannictwa
Sługi Jahwe. W świetle teofanii, jaka miała miejsce podczas chrztu
w Jordanie, to wyniesienie sięga tajemnicy samej Osoby Mesjasza. Jest On
wyniesiony, gdyż jest Synem Bożego upodobania. Głos z
wysokości mówi: „Syn mój”.
20. Teofania znad Jordanu tylko
przelotnie rozjaśnia tajemnicę Jezusa z Nazaretu, którego cała
działalność odbywa się w aktywnej obecności Ducha
Świętego8. Tajemnicę tę miał Jezus
stopniowo odsłonić i potwierdzić poprzez wszystko, co
„czynił i nauczał” (Dz 1, 1). Zanim na drogach tego nauczania,
tych mesjańskich znaków, jakich Jezus dokonywał, dojdziemy do mowy
pożegnalnej w Wieczerniku, odnajdujemy wydarzenia i wypowiedzi, które
stanowią szczególnie ważne momenty tego stopniowego objawienia.
Ewangelista Łukasz, który już przedstawił Jezusa jako
„pełnego Ducha Świętego” i „zawiedzionego przez Ducha na
pustynię” (por. Łk 4, 1), mówi nam, że po powrocie
siedemdziesięciu dwóch uczniów z posługi powierzonej im przez Niego
(por. Łk 1.0, 17-20), z radością opowiadają oni
Mistrzowi o owocach swego posłannictwa. „W tej właśnie chwili —
czytamy — Jezus rozradował się w Duchu Świętym i
rzekł: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że
zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a
objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje
upodobanie»” (Łk 10, 21; por. Mt 11, 25 n.). Jezus raduje
się ojcostwem Bożym. Raduje się tym, że dane Mu jest
objawić to ojcostwo. Raduje się wreszcie szczególnym jakby
promieniowaniem tego Bożego ojcostwa na „prostaczków”. A wszystko to
Ewangelista określa jako „rozradowanie się w Duchu Świętym”.
Owo rozradowanie się niejako przynagla Jezusa,
aby powiedział jeszcze więcej. I oto słyszymy: „Ojciec
mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko
Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce
objawić” (Łk 10, 22; por. Mt 11, 27).
21. To, co podczas teofanii nad
Jordanem przyszło niejako „z zewnątrz”, z wysokości, tu pochodzi
„a wnętrza”, z głębi tego, kim Jezus był. Jest to
inny rodzaj objawienia Ojca i Syna, zjednoczonych w Duchu Świętym
Jezus mówi tylko o ojcostwie Boga i o swoim synostwie; nie mówi wprost o Duchu,
który jest Miłością, a przez to jednością Ojca i Syna.
Niemniej to, co mówi o Ojcu i sobie-Synu, płynie z owej pełni
Ducha, która jest w Nim i przenika Jego serce. Kształtuje ona od podstaw
Jego „Ja”, pobudza i ożywia od wewnątrz Jego działanie.
Stąd owo „rozradowanie się w Duchu Świętym”. Zjednoczenie
Chrystusa z Duchem Świętym, którego jest On w pełni
świadom, wyrażę się w tym „rozradowaniu” i w ten sposób
jego ukryte Źródło staje się poniekąd „odczuwalne”. Jest to
szczególne objawienie i wyniesienie właściwe Synowi
Człowieczemu, Chrystusowi-Mesjaszowi, którego człowieczeństwo
przynależy do Osoby Syna Bożego, pozostającego w istotowej jedności
Bóstwa z Duchem Świętym.
W tym wspaniałym wyznaniu ojcostwa Boga, Jezus z
Nazaretu objawia zarazem siebie, swoje Boskie „Ja”: jest On Synem „współistotnym”
i dlatego „nikt nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec, ani kim jest Ojciec, tylko
Syn”. Ten właśnie Syn, „dla nas i dla naszego zbawienia” stał się
człowiekiem za sprawą Ducha Świętego — i
narodził się z Dziewicy, której na imię było Maryja.
|