Tom, Rozdzial
1 1,3 | prozno bedziesz wolala twojej pani, jak teraz ja ciebie...
2 1,7 | przed nia glowy.~Dostojna pani przyjela syna w gabinecie
3 1,7 | go i znowu polozyl sie, a pani skinawszy glowa zapytala:~-
4 1,7 | O bogowie! - zawolala pani - wszak pare dni temu wyplacono
5 1,7 | zabijaja koty...~Dostojna pani usmiechnela sie.~- Mowisz
6 1,7 | odpowiedziala dostojna pani z lekka marszczac brwi -
7 1,7 | Nilu nasze pola.~Wielka pani rozesmiala sie.~- Nie -
8 1,7 | klopotow. Na kaplanow - dodala pani - mozesz gniewac sie, byles
9 1,7 | Wole wziac od Fenicjan.~Pani wstrzasnela glowa.~- Jestes
10 1,7 | ale nie mam... - mowila pani, ze smutkiem rozkladajac
11 1,7 | dziecko moje - szepnela pani, z trwoga patrzac na syna. -
12 1,7 | przysionku, twarz dostojnej pani mienila sie: miejsce majestatu
13 1,7 | jest wysluchany.~Dostojna pani zerwala sie i pelna zdumienia
14 1,9 | Przeciez ty tu jestes pani, wielka pani...~- Raz wyszlam
15 1,9 | ty tu jestes pani, wielka pani...~- Raz wyszlam do ogrodu
16 1,14| rozumiem. Chyba czcigodna pani Nikotris w najniebezpieczniejszym
17 1,16| rzekla z gniewem dostojna pani.~- Po co? - spytal minister. -
18 1,16| ta Zydowka!... - szeptala pani mnac wachlarz z pior.~-
19 1,16| Czy tak?... - zawolala pani. - Skad wiesz?...~- O czym
20 1,16| narobic klopotu - wtracila pani.~- Wszystko przewidziane -
21 1,16| wnuk Zydem!...~- Nie trac pani do niego zbyt wczesnie serca.
22 1,16| raz mowisz to, czcigodna pani.~- Wiec i o tym wiesz?... -
23 1,16| czcigodna Nikotris.~- Czy wiesz, pani, co to jest za piesn?... -
24 1,16| winien. Ale nie zapominaj, pani, ze Zydzi niejeden taki
25 1,16| sie nic zlego?...~- Recze pani, ze nikomu nie stanie sie
26 1,16| dodal:~- Tak, czcigodna pani! Mozna smiac sie z wielu
27 1,17| sie miewasz, zas czcigodna pani Nikotris i jego dostojnosc
28 1,18| ojcowskie udal sie do matki.~Pani siedzac w swym gabinecie
29 1,18| mowil Ramzes calujac matke.~Pani wyprowadzila go do ogrodka,
30 1,18| podejrzliwym !... - zgromila go pani. - Jest to zwykla wstydliwosc
31 1,18| ze ptaki te pochodza od pani Sary; wiec on tylko dla
32 1,19| jutro z rana umyc nog swej pani, ktora tu zaraz przyjdzie.
33 1,19| krnabrna, na rozkaz swej pani~powinna otrzymac chloste.~
34 1,19| kazdego poranku ma swojej pani myc nogi, oblewac ja woda
35 1,19| dostojnosci umyla nogi swej nowej pani - odparl urzednik.~- Czy
36 1,19| zreczna, wiec rozgniewana pani uderzyla ja noga miedzy
37 1,19| Upadla na ziemie. A gdy nowa pani kazala jej isc precz, wyszla,
38 1,19| noc spedzila?...~- Nowa pani?...~- Nie! - przerwal nastepca. -
39 1,19| poszla na sluzbe do nowej pani, inne kobiety wykapaly malenstwo
40 1,19| bedzie juz myla nog nowej pani i nie bedzie przez nia kopana
41 1,19| ze czcigodna matka twoja, pani Nikotris, i dostojny minister
42 1,19| Zreszta dzialal z wiedza pani Nikotris...~- A Mefres po
43 1,19| rozdraznieniem Fenicjanka.~- Niech pani raczy laskawie usiasc boskim
44 1,19| gdy sluzaca uciekla, jej pani rzucila sie goraczkowo do
45 1,19| nomarcha - ze dziecko twej pani zabite?~Czlowiek upadl na
46 1,19| Zaraz po przyjsciu do naszej pani najdostojniejszego ksiecia
47 1,19| ksiaze byl w nocy u waszej pani? - spytal Mefres.~- Rzekles,
48 1,19| wnet po nim ukazala sie pani Sara strasznie krzyczac.~-
49 1,19| jej ramienia~i rzekl:~- Pani, przychodzimy tu w imieniu
50 1,19| wchodzil w nocy do domu twej pani?~- Otwieralem furtke jego
51 1,19| kobiete.~- Alez to jest pani Kama!... - zawolal nomarcha.~
52 1,21| rzekla z gniewem dostojna pani.~- Po co? - spytal minister. -
53 1,21| ta Zydowka!... - szeptala pani mnac wachlarz z pior.~-
54 1,21| Czy tak?... - zawolala pani. - Skad wiesz?...~- O czym
55 1,21| narobic klopotu - wtracila pani.~- Wszystko przewidziane -
56 1,21| wnuk Zydem!...~- Nie trac pani do niego zbyt wczesnie serca.
57 1,21| raz mowisz to, czcigodna pani.~- Wiec i o tym wiesz?... -
58 1,21| czcigodna Nikotris.~- Czy wiesz, pani, co to jest za piesn?... -
59 1,21| winien. Ale nie zapominaj, pani, ze Zydzi niejeden taki
60 1,21| sie nic zlego?...~- Recze pani, ze nikomu nie stanie sie
61 1,21| dodal:~- Tak, czcigodna pani! Mozna smiac sie z wielu
62 1,22| sie miewasz, zas czcigodna pani Nikotris i jego dostojnosc
63 1,23| ojcowskie udal sie do matki.~Pani siedzac w swym gabinecie
64 1,23| mowil Ramzes calujac matke.~Pani wyprowadzila go do ogrodka,
65 1,23| podejrzliwym !... - zgromila go pani. - Jest to zwykla wstydliwosc
66 1,23| ze ptaki te pochodza od pani Sary; wiec on tylko dla
67 1,28| matka?~- Moja matka jest pani Ameces, kobieta jego swiatobliwosci.~-
68 1,28| swiatobliwosc przyjmowal wizyte pani Nikotris, matki nastepcy
69 2,13| jutro z rana umyc nog swej pani, ktora tu zaraz przyjdzie.
70 2,13| krnabrna, na rozkaz swej pani~powinna otrzymac chloste.~
71 2,13| kazdego poranku ma swojej pani myc nogi, oblewac ja woda
72 2,13| dostojnosci umyla nogi swej nowej pani - odparl urzednik.~- Czy
73 2,13| zreczna, wiec rozgniewana pani uderzyla ja noga miedzy
74 2,13| Upadla na ziemie. A gdy nowa pani kazala jej isc precz, wyszla,
75 2,13| noc spedzila?...~- Nowa pani?...~- Nie! - przerwal nastepca. -
76 2,13| poszla na sluzbe do nowej pani, inne kobiety wykapaly malenstwo
77 2,13| bedzie juz myla nog nowej pani i nie bedzie przez nia kopana
78 2,14| ze czcigodna matka twoja, pani Nikotris, i dostojny minister
79 2,14| Zreszta dzialal z wiedza pani Nikotris...~- A Mefres po
80 2,16| rozdraznieniem Fenicjanka.~- Niech pani raczy laskawie usiasc boskim
81 2,16| gdy sluzaca uciekla, jej pani rzucila sie goraczkowo do
82 2,16| nomarcha - ze dziecko twej pani zabite?~Czlowiek upadl na
83 2,16| Zaraz po przyjsciu do naszej pani najdostojniejszego ksiecia
84 2,16| ksiaze byl w nocy u waszej pani? - spytal Mefres.~- Rzekles,
85 2,16| wnet po nim ukazala sie pani Sara strasznie krzyczac.~-
86 2,16| jej ramienia~i rzekl:~- Pani, przychodzimy tu w imieniu
87 2,16| wchodzil w nocy do domu twej pani?~- Otwieralem furtke jego
88 2,16| kobiete.~- Alez to jest pani Kama!... - zawolal nomarcha.~
89 2,23| matka?~- Moja matka jest pani Ameces, kobieta jego swiatobliwosci.~-
90 2,23| swiatobliwosc przyjmowal wizyte pani Nikotris, matki nastepcy
91 3,1 | Zobaczywszy Ramzesa czcigodna pani schylila sie, aby mu upasc
92 3,3 | Zobaczywszy faraona czcigodna pani chciala znowu upasc na kolana,
93 3,3 | powtorzyla stroskana pani.~- Niesmiertelny ojciec
94 3,3 | bezboznikiem... - wtracila pani.~- Kraj juz sie burzy, ale
95 3,3 | zalewaja Egipt - zawolala pani. - Zwlaszcza Fenicjanie...~-
96 3,5 | ratunek.~Jakoz czcigodna pani natychmiast udala sie do
97 3,5 | powiedzial najczcigodniejszej pani, ze po pogrzebie ojca kobiety
98 3,5 | Od tej pory czcigodna pani nigdy i w zadnej sprawie
99 3,7 | wiozacy mumie krolewska weszla pani Nikotris i kilkunastu kaplanow,
100 3,12| przeczytal akt, w ktorym mloda pani obiecuje: dobrze karmic
101 3,12| Na drugi dzien czcigodna pani Nikotris wezwala do siebie
102 3,12| w domu? - nagle zapytala pani.~Tutmozis zmieszal sie i
103 3,12| na tym samym drzewie...~Pani zerwala sie i wydobyla ze
104 3,12| Ramzes?... - znowu spytala pani, choc w jej oczach juz bylo
105 3,12| cienie ojcow!... - zawolala pani skladajac rece. - Faraon
106 3,12| podsluchuje.~- Dostojny ojcze pani Hebron, mojej czcigodnej
107 3,15| swiatobliwosci.~Dostojna pani byla blada i drzaca. Kazala
108 3,15| nasza sluzba - ciagnela pani - caly lud jest przekonany,
109 3,15| przynajmniej - odezwala sie pani po namysle - badz milosierny...
110 3,16| krolowej Nikotris. Czcigodna pani prawie gwaltem wdarla sie
111 3,16| do Memfisu... - odparla pani.~Faraon zamyslil sie, potem
112 3,16| Fenicjanina.~- Czcigodna pani - odparl nie zmieszany tyryjczyk
113 3,16| krolowa.~Hiram odwrocil sie do pani bokiem i mowil:~- Od trzech
114 3,16| zaden muskul.~- Czcigodna pani - odparl - jezeli Mefres
115 3,17| wyjezdzie Tutmozisa czcigodna pani Nikotris milczac, z zacisnietymi
116 3,17| pokojowiec faraona i szepnal, ze pani Hebron ciezko zachorowala
|