Tom, Rozdzial
1 3,6 | faraon.~- Ten kaplan to jest Samentu... On sluzy w swiatyni Seta
2 3,6 | rzekl faraon - pomysle o tym Samentu. A teraz na chwile przypuscmy,
3 3,6 | ogrodzie czeka arcykaplan Samentu, ktoremu wasza swiatobliwosc
4 3,6 | ze natychmiast przyszle Samentu.~W pol godziny zjawil sie
5 3,6 | Asyryjczykami?...~- Ja - odparl Samentu nie spuszczajac oka.~- Byles
6 3,6 | Jak w jakie - odparl Samentu. - Zdaje sie, ze Beroes
7 3,6 | Nienawidzisz kaplanskiego stanu?~Samentu rozlozyl rece.~- Oni mnie
8 3,6 | I bardzo latwo! - odparl Samentu.~- Jakiz bylby twoj plan,
9 3,6 | patrzac w oczy kaplanowi.~Lecz Samentu odpowiedzial spokojnie:~-
10 3,6 | sile na swiecie!...~Gdy Samentu zegnal faraona, pan zezwolil
11 3,6 | Odwiedziny i obietnice Samentu nowa otucha napelnily serce
12 3,7 | jaki sposob trafi tutaj Samentu?..." - rzekl do siebie pan.~
13 3,7 | lub zapadaja posadzki.~"Samentu nic nie zrobi!... - mowil
14 3,8 | Tutmozis mowiac:~- Kaplan Samentu pragnie zlozyc hold waszej
15 3,8 | Azjaci.~Wieczorem przyszedl Samentu odziany w plaszcz pielgrzyma
16 3,8 | wrazenie.~Pan wezwal do siebie Samentu.~- Badz spokojny - powiedzial
17 3,8 | skarbca w Labiryncie - odparl Samentu.~Pan potrzasnal glowa.~-
18 3,8 | opanowac te droge - rzekl Samentu.~- A jezeli dozorcy sami
19 3,8 | swiatyni Ozirisa - odparl Samentu. - Towarzyszylem czcigodnym
20 3,8 | plan.~Droga ta - ciagnal Samentu - przechodzi w zygzak cztery
21 3,8 | sie na drzwi wchodowe?...~Samentu pogardliwie wzruszyl ramionami.~-
22 3,8 | musze je znalezc - odparl Samentu. - Nie wejde przeciez, jak
23 3,8 | sie zablakac... Wierz mi, Samentu, ze walka z ludzmi to zabawka;
24 3,8 | nieswiadomoscia to straszna rzecz!...~Samentu usmiechnal sie.~- Wasza
25 3,8 | zrobil gest niezadowolenia.~- Samentu - rzekl - zdaje mi sie,
26 3,8 | ostatnie odkrycie - ciagnal Samentu. - Nie wchodzilem juz do
27 3,8 | wiecej takich potworow.~Samentu odpoczal i mowil dalej:~-
28 3,8 | dokoncze, com zaczal - mowil Samentu. - Otoz kiedy w pieczarze
29 3,8 | po krolewskim ogrodzie.~- Samentu - rzekl pan - bardzo cenie
30 3,8 | Egiptem - przekonywal go Samentu - nie bylo czlowieka, ktory
31 3,8 | O ile nie zgine - odparl Samentu. - A ze na szczyty gor wchodzi
32 3,13| drzwi ukryte i wprowadzil Samentu. Pan przyjal Setowego arcykaplana
33 3,13| brwi.~- Dlatego - ciagnal Samentu - wasza swiatobliwosc raczy
34 3,13| Mowi prawde dostojny Samentu - odezwal sie Tutmozis. -
35 3,13| mowisz, wodzu! - zawolal Samentu. - Gdy tylko bedziecie szli
36 3,13| mowil ze smutnym usmiechem Samentu - przyjdzie do waszej swiatobliwosci
37 3,13| zadnej laski!... - wolal Samentu. - Dopoki oni beda zyli,
38 3,13| walke.~- Prawde mowisz, Samentu - odpowiedzial Tutmozis. -
39 3,14| pietnasty Paofi arcykaplan Samentu, stosownie do obietnicy
40 3,14| niewielki koszyk z przyborami.~Samentu bardzo latwo przechodzil
41 3,14| przysadkowatych kolumn.~Samentu polozyl koszyk i zapaliwszy
42 3,14| znaja!..." - rzekl do siebie Samentu.~Otworzyl jedna kolumne
43 3,14| konczacy sie wewnatrz kolumny.~Samentu odcial kawalek sznurka,
44 3,14| gesty dym i przykry zapach.~Samentu wyjal znowu troche popielatego
45 3,14| rzekl z usmiechem Samentu. - Skarbiec nie zapadnie
46 3,14| kazdym byl sznur, ktory Samentu przecinal, a garnki odstawial
47 3,14| w ten sposob sale dolna, Samentu wrocil do skarbca, a stamtad
48 3,14| sie z ogniem wybuchaly.~Samentu poprzecinal sznury, powydobywal
49 3,14| smuga na posadzce znikla.~Samentu wytezyl sluch, ale slyszal
50 3,14| Wreszcie jedne ustapily. Samentu gleboko odetchnal i znalazl
51 3,14| aby rzucic sie na niego?~Samentu, jak nikt w Egipcie, byl
52 3,14| porozumial sie z dozorcami, mogli Samentu wytropic w jeden dzien...~
53 3,14| oswietlona jedna pochodnia.~Samentu nawet nie czul do nich niecheci,
54 3,14| moze!...~Zbrojni staneli. Samentu poczul, ze kocha tych ludzi,
55 3,14| blisko...~"Lykon?... - myslal Samentu. - Ach, to ten Grek podobny
56 3,14| kolumna, za ktora ukrywal sie Samentu. Zbrojni pobiegli za nim,
57 3,14| chrapliwym glosem dowodca.~Samentu wysunal sie. Jego widok
58 3,14| reke. - Oto zdrajca!...~Samentu zblizyl sie do niego z usmiechem
59 3,14| glupcem...~Obecni oslupieli; Samentu mowil ze spokojna ironia:~-
60 3,14| niesmiertelnego Ptah... - zakonczyl Samentu smiejac sie.~- Zwiazcie
61 3,14| klamce!... - krzyknal Mefres.~Samentu cofnal sie pare krokow.
62 3,14| i odkryc, ktoredy wszedl Samentu... Choc jestem pewny, ze
63 3,16| przychodzi do faraona od Samentu.~Ramzes natychmiast przyjal
64 3,16| znaczy?... - zapytal pan.~- Samentu nie zyje... - odpowiedzial
65 3,16| sie - mowil kaplan - ze Samentu zostal odkryty w jednej
66 3,16| przyszedl z pierscieniem Samentu. Pentuer nie chcial w naradzie
67 3,16| faraon dal glos poslannikowi Samentu. Mlody kaplan nie chcial
68 3,16| mego opiekuna i mistrza Samentu, bylbym psem, gdybym nie
69 3,16| co uczynilby teraz swiety Samentu, gdyby zyl?...~- Jestem
70 3,16| energicznie kaplan - ze Samentu wszedlby do swiatyni Ptah,
71 3,16| ten czlowiek jest uczniem Samentu!... - wtracil Hiram. - On
72 3,17| Kaplan?... wyslannik zmarlego Samentu?... - powtarzali zmieszani
|