Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Boleslaw Prus
Faraon

IntraText CT - Text

  • TOM TRZECI
    • ROZDZIAL PIATY
Previous - Next

Click here to hide the links to concordance

ROZDZIAL PIATY

Przez siedmdziesiat dni w ciagu ktorych czcigodne zwloki mokly w wodzie nasyconej soda, Egipt obchodzil zalobe.

Swiatynie byly zamkniete, nie odprawiano procesji. Wszelka muzyka umilkla, nie urzadzano uczt, tancerki zamienily sie na placzki i zamiast tancowac rwaly sobie wlosy, co rowniez przynosilo im dochod.

Nie pijano wina, nie jadano miesa. Najwieksi dostojnicy chodzili w grubych szatach, boso. Nikt nie golil sie (z wyjatkiem kaplanow), najgorliwsi zas nawet nie myli sie, lecz namazywali blotem twarze, a wlosy obsypywali popiolem.

Od Morza Srodziemnego do pierwszej katarakty na Nilu, od Libijskiej Pustyni do polwyspu Synai, panowala cisza i smutek. Zgaslo slonce Egiptu, odszedl na Zachod i opuscil slugi swoje pan, ktory dawal radosc i zycie.

W wyzszych towarzystwach najmodniejszymi byly rozmowy o powszechnym zalu, ktory udzielal sie nawet naturze.

- Czy nie zauwazyles - mowil dostojnik do dostojnika - ze dni sa krotsze i ciemniejsze?

- Nie smialem zwierzyc sie z tego przed toba - odparl drugi - ale tak jest w rzeczy samej. Spostrzeglem nawet, ze mniej gwiazd swieci podczas nocy i ze pelnia trwala krocej, a now dluzej niz zwykle.

- Pasterze mowia, ze bydlo na pastwisku nie chce jesc, tylko ryczy...

- A ja slyszalem od mysliwych, ze zaplakane lwy nie rzucaja sie juz na sarny, bo nie jedza miesa.

- Okropny czas!... Przyjdz do mnie dzis wieczorem, a wypijemy po szklance zalobnego plynu, ktory wymyslil moj piwniczy.

- Wiem, pewnie masz czarne piwo sydonskie?...

- Niech bogowie bronia, azebysmy w tym czasie uzywali trunkow rozweselajacych! Plyn, ktory wynalazl moj piwniczy, nie jest piwem...Porownalbym go raczej do wina nasyconego pizmem i wonnymi ziolami.

- Bardzo stosowny napoj, gdy pan nasz przebywa w dzielnicy zmarlych, nad ktora ciagle unosi sie won pizma i ziol balsamicznych.

Tak przez siedmdziesiat dni martwili sie dygnitarze.

Pierwsze drgnienie radosci przebieglo Egipt wowczas, gdy z dzielnicy zmarlych dano znac, ze cialo wladcy wydobyto z kapieli sodowej i ze balsamisci i kaplani juz spelniaja nad nim obrzadki.

W tym dniu po raz pierwszy ostrzyzono wlosy, usunieto bloto z twarzy, a kto mial ochote, umyl sie. I w rzeczy samej, juz nie bylo powodu do martwienia sie: Horus bowiem znalazl zwloki Ozirisa, wladca Egiptu dzieki sztuce balsamistow odzyskiwal zycie, a dzieki modlom kaplanow i Ksiedze Zmarlych stawal sie rowny bogom.

Od tej chwili nieboszczyk faraon Mer-amen-Ramzes urzedownie nazywal sie Ozirisem; nieurzedownie bowiem nazywano go tak natychmiast po smierci.

Wrodzona wesolosc ludu egipskiego zaczela brac gore nad zaloba, szczegolniej wsrod wojska, rzemieslnikow i chlopow. Radosc ta przybierala niekiedy nieprzystojne formy pomiedzy ludem prostym.

Nie wiadomo bowiem, skad zaczely krazyc pogloski, ze nowy faraon, ktorego caly lud juz kochal instynktownie, ze mlody pan chce zajac sie poprawieniem doli chlopow, robotnikow, a nawet niewolnikow.

Z tego powodu zdarzalo sie (rzecz nieslychana!), ze mularze, stolarze i garncarze, zamiast pic spokojnie i rozmawiac o swoim fachu lub interesach rodzinnych, osmielali sie w szynkowniach nie tylko narzekac na podatki, ale nawet sarkac na wladze kaplanow. Chlopi zas, zamiast czas wolny od roboty poswiecac modlitwom i pamieci przodkow, mowili miedzy soba: jakby to bylo dobrze, gdyby kazdy z nich posiadal kilka zagonow gruntu na wlasnosc i mogl odpoczywac co siodmy dzien!

O wojsku, a szczegolniej o cudzoziemskich pulkach, nie ma co wspominac. Ludzie ci wyobrazali sobie, ze sa najznakomitsza klasa w Egipcie, a jezeli nie sa, to wnet beda, po jakiejs tam szczesliwej wojnie, ktora ma wybuchnac.

Za to nomarchowie, szlachta siedzaca w wiejskich majatkach, a nade wszystko arcykaplani roznych swiatyn, uroczyscie obchodzili zalobe po zmarlym panu, bez wzgledu, ze mozna bylo juz cieszyc sie, gdy faraon zostal Ozirisem.

Scisle rzeczy biorac, nowy wladca dotychczas nikomu nie zrobil krzywdy, wiec przyczyna smutku dostojnikow byly tylko pogloski, te same, ktore radowaly lud prosty. Nomarchowie i szlachta cierpli na mysl, ze ich chlop moze proznowac przez piecdziesiat dni w roku, a co gorsza - posiadac na wlasnosc ziemie, chocby tylko w rozmiarach wystarczajacych na zbudowanie grobu. Kaplani bledli i zaciskali zeby patrzac na gospodarstwo Ramzesa XIII i sposob, w jaki ich traktowal.

Rzeczywiscie w palacu krolewskim zaszly ogromne zmiany.

Faraon mieszkanie swoje przeniosl do jednego z gmachow skrzydlowych, w ktorym prawie wszystkie pokoje zajeli jeneralowie. W suterynach pomiescil zolnierzy greckich, na pietrze gwardia, w pokojach znajdujacych sie wzdluz muru - Etiopow. Warte dokola palacyku trzymali Azjaci, a przy komnatach jego swiatobliwosci kwaterowal ten szwadron, ktorego zolnierze towarzyszyli panu w czasie poscigu za Tehenna przez pustynie.

Co gorsze - jego swiatobliwosc, pomimo tak niedawnego buntu Libijczykow, przywrocil im swoja laske, zadnego nie skazal na kare, owszem - obdarzal ich zaufaniem.

Prawda, ze korpus kaplanski, ktory byl w glownym palacu, zostal w nim i odprawial obrzadki religijne pod przewodnictwem dostojnego Sema. Ale poniewaz kaplani nie towarzyszyli faraonowi przy sniadaniu, obiedzie i kolacji, wiec ich zywnosc stala sie bardzo niewykwintna.

Na prozno swieci mezowie przypominali, ze musza karmic przedstawicieli dziewietnastu dynastii i mnostwo bogow. Skarbnik zmiarkowawszy intencje faraona odpowiadal kaplanom, ze dla bogow i przodkow wystarcza kwiaty i wonnosci, a ze sami prorocy, jak nakazuje moralnosc, powinni jadac jeczmienne placki i popijac woda lub piwem. Dla poparcia swoich grubianskich teorii skarbnik powolywal sie na przyklad arcykaplana Sema, ktory zyl jak pokutnik, a co gorsze, mowil im, ze jego swiatobliwosc wraz z jeneralami prowadzi zolnierska kuchnie.

Wobec tego kaplani palacowi w milczeniu poczeli zastanawiac sie: czy nie lepiej zrobia, gdy opuszcza skapy dom krolewski, a przeniosa sie do wlasnych schronien obok swiatyn, gdzie beda mieli lzejsze obowiazki i glod nie bedzie im skrecal wnetrznosci?

I moze uczyniliby tak natychmiast, gdyby najdostojniejsi Herhor i Mefres nie rozkazali im wytrwac na miejscu.

Ale i polozenie Herhora przy nowym panu nie moglo nazywac sie pomyslnym. Do niedawna wszechwladny minister, ktory prawie nie opuszczal pokojow krolewskich, siedzial dzis samotny w swoim palacyku i nieraz nie widywal nowego faraona przez cale dekady. Byl on jeszcze ministrem wojny, ale juz prawie nie wydawal rozkazow. Wszystkie bowiem interesa wojskowe faraon zalatwial sam. Sam czytal raporty jeneralow, sam rozstrzygal watpliwe kwestie, a jego adiutanci brali z ministerium wojny potrzebne dokumenta.

Jego dostojnosc Herhor, jezeli kiedy byl wezwany przez wladce, to chyba po to, azeby uslyszec wymowke.

Niemniej wszyscy dostojnicy przyznawali, ze nowy faraon bardzo pracuje.

Ramzes XIII wstawal przed wschodem slonca, kapal sie i spalal kadzidlo przed posagiem Ozirisa. Natychmiast potem sluchal raportow: najwyzszego sedziego, najwyzszego pisarza stodol i obor w calym kraju, najwyzszego skarbnika, wreszcie - naczelnika swoich palacow. Ten ostatni cierpial najwiecej: nie bylo bowiem dnia, azeby pan nie mowil mu, ze utrzymanie dworu za duzo kosztuje i ze jest w nim za wiele osob.

Istotnie, mieszkalo w palacu krolewskim kilkaset kobiet zmarlego faraona z odpowiednia iloscia dzieci i sluzby. Ciagle upominany naczelnik dworu z dnia na dzien wypedzal po kilkanascie osob, a innym ograniczal wydatki. Skutkiem czego po uplywie miesiaca wszystkie damy dworu z krzykiem i placzem pobiegly do mieszkania krolowej Nikotris blagajac o ratunek.

Jakoz czcigodna pani natychmiast udala sie do wladcy i upadlszy na twarz prosila go, aby ulitowal sie nad kobietami swego ojca i nie pozwolil im umierac z niedostatku.

Faraon wysluchal jej ze zmarszczonym czolem i rozkazal naczelnikowi dworu juz nie posuwac dalej oszczednosci. Zarazem jednak powiedzial najczcigodniejszej pani, ze po pogrzebie ojca kobiety beda usuniete z palacu i rozeslane po folwarkach.

- Nasz dwor - mowil - kosztuje okolo trzydziestu tysiecy talentow rocznie, czyli o polowe wiecej anizeli cale wojsko. Takiej sumy nie moge wydawac bez zrujnowania siebie i panstwa.

- Czyn, jak chcesz - odparla krolowa. - Egipt jest twoj. Lekam sie jednak, ze rozpedzeni ludzie dworscy stana sie twymi wrogami.

Na to pan milczac wzial matke za reke, poprowadzil ja do okna i wskazal las wloczni musztrujacej sie na dziedzincu piechoty.

Ten czyn faraona wywolal nieoczekiwany skutek. Oczy krolowej, przed chwila zalane lzami, blysnely duma. Nagle pochylila sie i pocalowala syna w reke mowiac wzruszonym glosem:

- Zaprawde, jestes synem Izydy i Ozirisa i dobrze uczynilam odstepujac cie bogini... Nareszcie Egipt ma wladce!...

Od tej pory czcigodna pani nigdy i w zadnej sprawie nie wstawiala sie do syna. A gdy ja proszono o protekcje, odpowiadala:

- Jestem sluga jego swiatobliwosci i radze wam spelniac rozkazy pana bez oporu. Wszystko bowiem, co on robi, pochodzi z natchnienia bogow; a ktoz oprze sie bogom?...

Po sniadaniu faraon zajmowal sie sprawami ministerium wojny i skarbowoscia, a okolo trzeciej po poludniu, otoczony wielka swita, wyjezdzal do wojsk obozujacych pod Memfisem i przypatrywal sie musztrze.

Rzeczywiscie najwieksze zmiany zaszly w sprawach wojskowych panstwa.

W ciagu niespelna dwu miesiecy jego swiatobliwosc uformowal piec nowych pulkow, a raczej - wskrzesil te, ktore zwinieto za poprzedniego panowania. Usunal oficerow oddajacych sie pijanstwu i kosterstwu tudziez takich, ktorzy udreczali zolnierzy.

Do biur ministerium wojny, gdzie pracowali sami kaplani, wprowadzil swoich najzdolniejszych adiutantow, ktorzy bardzo predko opanowali wazne dokumenta dotyczace armii. Kazal zrobic spis wszystkich mezczyzn w panstwie, ktorzy nalezeli do stanu wojskowego, lecz od kilkunastu lat nie spelniali zadnych obowiazkow, tylko gospodarowali. Otworzyl dwie nowe szkoly oficerskie dla dzieci od dwunastu lat i odnowil juz zaniedbany zwyczaj, by mlodziez wojskowa dopiero po odbyciu trzygodzinnego marszu w liniach i kolumnach otrzymywala sniadanie.

Wreszcie zadnemu oddzialowi wojska nie wolno bylo mieszkac po wsiach, ale w koszarach lub obozie. Kazdy pulk mial wyznaczony plac na cwiczenia, na ktorym po calych dniach rzucano kamienie z procy lub strzelano z luku do tarcz, odleglych o sto do dwustu krokow.

Wyszlo tez polecenie do rodzin stanu wojskowego, aby mezczyzni ich wprawiali sie w rzucanie pociskow, pod kierunkiem oficerow i dziesietnikow armii regularnej. Rozkaz wykonano natychmiast, skutkiem czego Egipt, juz we dwa miesiace po smierci Ramzesa XII, wygladal jak oboz.

Albowiem nawet wiejskie i miejskie dzieci, ktore dotychczas bawily sie w pisarzy i kaplanow, teraz, nasladujac starszych, zaczely bawic sie w wojsko. Wiec na kazdym placu i w kazdym ogrodzie od rana do wieczora swistaly kamienie i pociski z lukow, a sady zawalone byly skargami o uszkodzenia cielesne.

I stalo sie, ze Egipt byl jakby odmieniony i ze, pomimo zaloby, panowal w nim wielki ruch, a wszystko za sprawa nowego wladcy.

Sam zas faraon rosl w dume widzac, jak cale panstwo stosuje sie do jego krolewskiej woli.

Przyszla jednak chwila, ze i on sie zasepil.

W tym samym dniu, kiedy balsamisci wydobyli cialo Ramzesa XII z sodowej kapieli, wielki skarbnik skladajac zwykly raport rzekl do faraona:

- Nie wiem, co poczac... Mamy bowiem w skarbie dwa tysiace talentow, a na pogrzeb zmarlego pana trzeba co najmniej tysiac...

- Jak to dwa tysiace?... - zdziwil sie wladca. - Kiedym obejmowal rzady, mowiles, ze mamy dwadziescia tysiecy...

- Wydalismy osmnascie...

- We dwa miesiace?...

- Mielismy ogromne rozchody...

- Prawda - odparl faraon - alez co dzien wplywaja podatki...

- Podatki - rzekl skarbnik - nie wiem dlaczego, znowu zmniejszyly sie i nie naplywaja w takiej ilosci, jak rachowalem. Ale i one rozeszly sie...Racz, wasza swiatobliwosc, pamietac, ze mamy piec nowych pulkow. Wiec okolo osmiu tysiecy ludzi porzucilo swoje zajecia i zyja na koszt panstwa...

Faraon zamyslil sie.

- Musimy - odpowiedzial - zaciagnac nowa pozyczke. Porozumiej sie z Herhorem i Mefresem, aby nam daly swiatynie.

- Mowilem o tym... Swiatynie nic nam nie dadza.

- Obrazili sie prorocy!... - usmiechnal sie faraon. - W takim razie musimy wezwac pogan... Przyszlij do mnie Dagona.

Nad wieczorem przyszedl bankier fenicki. Upadl na ziemie przed panem i ofiarowal mu zloty puchar wysadzany klejnotami.

- Teraz juz moge umrzec!... - zawolal Dagon - kiedy moj najlaskawszy wladca zasiadl na tronie...

- Zanim jednak umrzesz - rzekl do kleczacego faraon - wystaraj mi sie o kilka tysiecy talentow.

Fenicjanin struchlal czy moze tylko udawal wielkie zaklopotanie.

- Niech wasza swiatobliwosc kaze mi lepiej szukac perel w Nilu - odparl - gdyz zgine od razu i pan moj nie posadzi mnie o zle checi.. . Ale taka sume znalezc dzisiaj!...

Ramzes XIII zdziwil sie.

- Jak to?... - spytal - wiec Fenicjanie nie maja dla mnie pieniedzy?...

- Krew i zycie nasze i dzieci naszych oddamy waszej swiatobliwosci - rzekl Dagon. - Ale pieniedzy... Skad my wezmiemy pieniedzy?...

Dawniej swiatynie udzielaly nam pozyczek na pietnascie lub dwadziescia procentow rocznie. Lecz od czasu gdy wasza swiatobliwosc, jeszcze jako nastepca tronu, byl w swiatyni Hator, tam, pod Pi-Bast, kaplani zupelnie odmowili nam kredytu...

Oni, gdyby mogli, dzis wygnaliby nas z Egiptu, a jeszcze chetniej wytepiliby... Ach, co my cierpimy z ich laski!... Chlopi robia, jak chca i kiedy chca... Na podatek oddaja, co im z nosa spadnie... Gdy ktorego uderzyc, buntuja sie, a gdy nieszczesliwy Fenicjanin pojdzie o pomoc do sadu, albo przegrywa sprawe, albo musi sie strasznie oplacac...

Godziny nasze na tej ziemi sa policzone!... - mowil z placzem Dagon.

Faraon sposepnial.

- Zajme ja sie tymi sprawami - odparl - i sady beda wymierzaly wam sprawiedliwosc. Tymczasem jednak potrzebuje okolo pieciu tysiecy talentow...

- Skad wezmiemy, panie?... - jeczal Dagon. - Wskaz nam, wasza swiatobliwosc, kupcow, a sprzedamy im wszystkie nasze ruchomosci i nieruchomosci, byle spelnic twoje rozkazy...

Lecz gdzie sa ci kupcy?... Chyba kaplani, ktorzy otaksuja nasze majatki za bezcen i - jeszcze nie zaplaca gotowizna.

- Poszlijcie do Tyru, Sydonu... - wtracil pan. - Przeciez kazde z tych miast mogloby pozyczyc nie piec, ale sto tysiecy talentow...

- Tyr i Sydon!... - powtorzyl Dagon. - Dzis cala Fenicja gromadzi zloto i klejnoty, azeby oplacic sie Asyryjczykom... Kreca sie juz po naszym kraju wyslancy krola Assara i mowia, ze bylesmy skladali co roku hojny okup, to krol i satrapowie nie tylko nie beda nas ciemiezyli, ale jeszcze nastrecza nam wieksze zarobki niz te, jakie mamy dzis z laski waszej swiatobliwosci i Egiptu...

Wladca pobladl i zacisnal zeby. Fenicjanin spostrzegl sie i dodal predko:

- Wreszcie, co ja mam zabierac waszej swiatobliwosci czas moim glupim gadaniem?... Jest tu, w Memfisie, ksiaze Hiram... On moze lepiej objasni wszystko memu panu, bo to medrzec i czlonek najwyzszej rady naszych miast...

Ramzes ozywil sie.

- A dawajze mi tu predzej Hirama - odparl. - Bo ty, Dagonie, rozmawiasz ze mna nie jak bankier, ale jak pogrzebowa placzka.

Fenicjanin jeszcze raz uderzyl czolem w posadzke i spytal:

- Czy dostojny Hiram nie moglby zaraz tu przyjsc?... Prawda, ze juz pozno... Ale on tak boi sie kaplanow, ze wolalby o nocnej porze zlozyc hold waszej swiatobliwosci...

Faraon przygryzl usta, ale zgodzil sie na ten projekt. Wyslal nawet z bankierem Tutmozisa, aby ten przyprowadzil Hirama do palacu tajemnymi wejsciami.

 




Previous - Next

Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library

Best viewed with any browser at 800x600 or 768x1024 on Tablet PC
IntraText® (V89) - Some rights reserved by EuloTech SRL - 1996-2007. Content in this page is licensed under a Creative Commons License