1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7059
bold = Main text
Tom, Rozdzial grey = Comment text
1 I | TOM I~ ~
2 I,1 | WYGLĄDA FIRMA J. MINCEL I S. WOKULSKI PRZEZ SZKŁO
3 I,1 | sklepu pod firmą J. Mincel i S. Wokulski.~W renomowanej
4 I,1 | właściciele składów bielizny i składów win, fabrykanci
5 I,1 | win, fabrykanci powozów i kapeluszy, poważni ojcowie
6 I,1 | się z własnych funduszów i posiadacze kamienic bez
7 I,1 | jak o firmie J. Mincel i S. Wokulski. Zatopieni w
8 I,1 | Zatopieni w kłębach dymu cygar i pochyleni nad butelkami
9 I,1 | fabrykant powozów, który majątek i stanowisko zawdzięczał wytrwałej
10 I,1 | członkiem - opiekunem jednego i tego samego Towarzystwa
11 I,1 | Wokulskiego najdawniej i najgłośniej przepowiadali
12 I,1 | ruinę. - Na ruinie bowiem i niewypłacalności - mówił
13 I,1 | pilnuje się jednego fachu i nie umie uszanować darów
14 I,1 | jej właściciela, subiektów i chłopców przyczyny klęsk
15 I,1 | mających paść na S. Wokulskiego i jego sklep galanteryjny
16 I,1 | ręku pewny kawałek chleba i możność uczęszczania do
17 I,1 | robić majątek.~- A może go i zrobi... Dostawy dla wojska
18 I,1 | dostawach bogacą się tylko Żydzi i Niemcy; nasi do tego nie
19 I,1 | wiadomości wszechstronne i wyczerpujące, przeniósł
20 I,1 | przeniósł swoją butelkę i szklankę do stołu radcy
21 I,1 | szklankę do stołu radcy i topiąc słodkie wejrzenie
22 I,1 | się człowiekiem skrytym i dumnym. W kupcu skrytość
23 I,1 | włosów nad czołem, na brodzie i na policzkach, była w tej
24 I,1 | odparł, powoli ogryzając i zapalając cygaro - nazywam
25 I,1 | wtedy u Hopfera subiektem i miał już ze dwadzieścia
26 I,1 | parę lat.~- W handlu win i delikatesów?~- Tak. I jak
27 I,1 | win i delikatesów?~- Tak. I jak dziś Józio, tak on wówczas
28 I,1 | piwo, zrazy nelsońskie...~- I z tej branży przerzucił
29 I,1 | Istna heca - rzekł. - I skąd mu to przyszło?~- No
30 I,1 | służył gościom przy bufecie i prowadził rachunki, a w
31 I,1 | roiła się studenteria.~- I poszedł też do Szkoły Przygotowawczej?~-
32 I,1 | Przygotowawczej?~- Poszedł i nawet zdał egzamin do Szkoły
33 I,1 | które do dziś dnia pijemy, i sam w rezultacie oparł się
34 I,1 | która akurat została wdową, i - w rok potem ożenił się
35 I,1 | zamachem zdobył sobie byt i warsztat, na którym mógł
36 I,1 | baba objadła się czegoś i umarła, a Wokulski po czteroletniej
37 I,1 | ptaszek, z zasobnym sklepem i trzydziestu tysiącami rubli
38 I,1 | z jaką uczciwą panienką i żyłby w dostatkach; bo co
39 I,1 | znaczy sklep z reputacją i w doskonałym punkcie!...
40 I,1 | wariat, rzucił wszystko i pojechał robić interesa
41 I,1 | galanteryjny pod firmą J. Mincel i S. Wokulski nie tylko nie
42 I,1 | filozofa a ruchami księcia i trzeci elegant, który nosił
43 I,1 | ciekawość ogółu, ani fizyczne i duchowe zalety trzech subiektów,
44 I,1 | pracownik firmy, przyjaciel i zastępca Wokulskiego, pan
45 I,2 | sklep zmieniał właścicieli i podłogę, szafy i szyby w
46 I,2 | właścicieli i podłogę, szafy i szyby w oknach, zakres swojej
47 I,2 | zakres swojej działalności i subiektów; ale pokój pana
48 I,2 | których już nikt nie palił, i stalowe szczypce, którymi
49 I,2 | duża blaszana miednica i mała szafa ciemnowiśniowej
50 I,2 | względu na swoją długość i mrok w nim panujący zdawał
51 I,2 | leżący na krześle zegarek, i spoglądał na skazówki, które
52 I,2 | awantur; ale że chłodne nogi i nieco zesztywniałe ręce
53 I,2 | wyskakiwał na środek pokoju i rzuciwszy na łóżko szlafmycę,
54 I,2 | się od stóp do głów, rżąc i parskając jak wiekowy rumak
55 I,2 | patrzył na swoje chude łydki i zarośnięte piersi mrucząc:~"
56 I,2 | pudel Ir z wybitym okiem i mocno otrząsnąwszy się,
57 I,2 | się nie patrząc w lustro i o wpół do siódmej był gotów.~
58 I,2 | krawat na szyi, a zegarek i portmonetkę w kieszeniach,
59 I,2 | ze stolika wielki klucz i, trochę zgarbiony, uroczyście
60 I,2 | zapalali parę płomyków gazu i podczas gdy służący zamiatał
61 I,2 | zapalał jeszcze kilka płomieni i przy ich blasku robił przegląd
62 I,2 | przegląd towarów w gablotkach i szafach.~"Spinki, szpilki,
63 I,2 | się z jakąś guwernantką i już jej kupił neseser na
64 I,2 | kupił neseser na rachunek i z rabatem... Rozumie się...
65 I,2 | zaczął kupować bez rabatu i bez rachunku..."~Tak mruczał
66 I,2 | rachunku..."~Tak mruczał i chodził po sklepie, przygarbiony,
67 I,2 | do czasu zatrzymywał się i oglądał jakiś przedmiot,
68 I,2 | pies przysiadał na podłodze i skrobał tylną nogą gęste
69 I,2 | szafie lalki, małe, średnie i duże, brunetki i blondynki,
70 I,2 | średnie i duże, brunetki i blondynki, przypatrywały
71 I,2 | Drzwi od sieni skrzypnęły i ukazał się pan Klejn, mizerny
72 I,2 | Ignacy. - Paweł! gaś światło i otwieraj sklep.~Służący
73 I,2 | Służący wbiegł ciężkim kłusem i zakręcił gaz. Po chwili
74 I,2 | ryglów, szczękanie sztab i do sklepu wszedł dzień,
75 I,2 | mocniej zasadził binokle i podniósł się na swym fotelu,
76 I,2 | widok waszych galanterii i pańskiej siwizny?~- No,
77 I,2 | rodu, ale pańska siwizna i gderliwy charakter są owocami
78 I,2 | kobieta ubrana w salopę i chustkę na głowie, żądająca
79 I,2 | bardzo nisko ukłonił się jej i ofiarował krzesło, a pan
80 I,2 | Lisiecki zniknął za szafami i wróciwszy po chwili doręczył
81 I,2 | ją przez ramię Rzeckiemu i poszedł za gablotkę z miną
82 I,2 | tysięcy rubli.~Spór o siwiznę i łysinę był zażegnany.~Dopiero
83 I,2 | sobą od progu smugę woni, i zawołał:~- Słowo honoru
84 I,2 | kiedy matka mi zachorowała i musiałem szukać doktora.
85 I,2 | być hrabią, nie kupcem, i dziwię się, że pan od razu
86 I,2 | Mraczewski. Naturalnie!~- No, i pan w jego wieku latałeś
87 I,2 | sklepu wszedł drugi gość i zażądał kaloszy. Naprzeciw
88 I,2 | ręcznik, zdejm panu kalosze i wytrzyj obuwie...~Wbiegł
89 I,2 | Wbiegł Paweł ze ścierką i rzucił się do nóg przybyłemu.~-
90 I,2 | Paweł! wytrzyj kalosze i okręć w bibułę. A może szanowny
91 I,2 | w kalosze, wydano resztę i wśród niskich ukłonów odprowadzono
92 I,2 | darzył go słodkim uśmiechem i ognistymi spojrzeniami.
93 I,2 | spojrzeniami. Wreszcie machnął ręką i poszedł dalej, może myśląc,
94 I,2 | zwrócił się do Lisieckiego i kiwał głową w sposób oznaczający
95 I,2 | sposób oznaczający podziw i zadowolenie. Mraczewski
96 I,2 | dostrzegł ten ruch kątem oka i podbiegłszy do Lisieckiego,
97 I,2 | Współcześnie z nim wychodził Klejn i wracał do sklepu o drugiej;
98 I,2 | zostawali w sklepie, a Lisiecki i Mraczewski szli na obiad.
99 I,2 | subiekci rozchodzili się i zostawał tylko Rzecki. Robił
100 I,2 | plan czynności na jutro i przypominał sobie: czy zrobiono
101 I,2 | opłacał długą bezsennością i smętnymi marzeniami na temat
102 I,2 | stanowczego upadku Napoleonidów i tego, że wszystkie nadzieje,
103 I,2 | czytał historię konsulatu i cesarstwa albo wycinki z
104 I,2 | wydobywał spod łóżka gitarę i grał na niej Marsza Rakoczego
105 I,2 | węgierskie równiny, granatowe i białe linie wojsk, przysłoniętych
106 I,2 | Nazajutrz miewał posępny humor i skarżył się na ból głowy. ~
107 I,2 | wówczas bowiem obmyślał i wykonywał plany wystaw okiennych
108 I,2 | towarzystwie lasek, parasoli i niezliczonej ilości drobnych
109 I,2 | krawatów, rękawiczek, kaloszy i perfum, miejsce środkowe
110 I,2 | dziecko. Wydobywał wtedy i ustawiał na stole wszystkie
111 I,2 | dźwigając drugiego pajaca, i kilka par, które tańczyły
112 I,2 | figury pan Ignacy nakręcał i jednocześnie puszczał w
113 I,2 | co chwilę potykając się i zatrzymując, gdy ołowiani
114 I,2 | przypatrywać mu się ze zdziwieniem i gdy cały ten świat lalek,
115 I,2 | łokciami śmiał się cicho i mruczał:~- Hi! hi! hi! dokąd
116 I,2 | Wykręcą się sprężyny i pójdziecie na powrót do
117 I,2 | wielkiego!...~Po takich i tym podobnych monologach
118 I,2 | monologach szybko składał zabawki i rozdrażniony chodził go
119 I,2 | wypowiadał niekiedy głośno i publicznie, więc uważano
120 I,2 | Ignacy wychodził rzadko i na krótko i zwykle kręcił
121 I,2 | wychodził rzadko i na krótko i zwykle kręcił się po ulicach,
122 I,2 | spodnie z czarnym lampasem i wypłowiały cylinder, nade
123 I,2 | Pan Ignacy wiedział to i coraz bardziej zniechęcał
124 I,2 | święcie kłaść się na łóżku i całymi godzinami patrzeć
125 I,2 | spotykał we snach zielone pola i ciemne bory, po których
126 I,2 | Dobrowolnie odcięty od natury i ludzi, utopiony w wartkim,
127 I,2 | więc rozmawiał sam z sobą i - w największym sekrecie
128 I,3 | mniej dobrych subiektów i rozumnych polityków, bo
129 I,3 | coraz dziwniejszy kapelusz i coraz inaczej wykładany
130 I,3 | sławniejszy od Beaconsfielda i - któż dziś o nich pamięta?
131 I,3 | trząsł Europą za Napoleona I, potem za Napoleona III,
132 I,3 | potem za Napoleona III, a i dzisiaj, choć niektórzy
133 I,3 | wierne swoje sługi, MacMahona i Ducrota.~Zobaczycie, co
134 I,3 | tworzyli się dobrzy subiekci i choć nie uczeni, ale rozsądni
135 I,3 | lecz przykładu - w domu i w sklepie.~Ojciec mój był
136 I,3 | sztaba, miał nieduże faworyty i wąs do góry; szyję okręcał
137 I,3 | szyję okręcał czarną chustką i nosił srebrny kolczyk w
138 I,3 | która urzędnikom prała i łatała bieliznę. Mieliśmy
139 I,3 | sobie jego brązowe popiersie i także umieścił je nad łóżkiem.~-
140 I,3 | będą cię pławić w smole.~- I!... Nie da mi cesarz zrobić
141 I,3 | woźny, ale z Komisji Skarbu, i pan Raczek, który na Dunaju
142 I,3 | stanowczo, że choć Napoleon I umarł w niewoli, ród Bonapartych
143 I,3 | się jakiś drugi, a gdyby i ten źle skończył, przyjdzie
144 I,3 | wołała ciotka.~- Może jejmość i dasz, ale ja nie wezmę -
145 I,3 | musztrował pomimo wymyślań i łez ciotki i kończył zdaniem:~-
146 I,3 | pomimo wymyślań i łez ciotki i kończył zdaniem:~- Ignaś!
147 I,3 | mego ojca w Bonapartych i sprawiedliwość podzielali
148 I,3 | dokuczył ból w nodze, klnąc i stękając mówił:~- E! wiesz,
149 I,3 | Napoleona. Ja siwieć zaczynam i coraz gorzej podupadam,
150 I,3 | a jego jak nie było, tak i nie ma. Niedługo porobią
151 I,3 | warci. Już są między nimi i tacy, co o Napoleonie nie
152 I,3 | słyszeli.~- Mój słyszał i zapamięta - odparł ojciec
153 I,3 | nawet co się tyczy anyżówki, i w tym jest szachrajstwo.
154 I,3 | Będzie sprawiedliwość, choćby i Napoleona nie stało. Ale
155 I,3 | Napoleona nie stało. Ale i Napoleon się znajdzie.~-
156 I,3 | patrząc na jego chude ręce i wyżółkłe policzki szepnął:~-
157 I,3 | Raczek dziwnie wzburzony i stojąc na środku izby, zawołał:~-
158 I,3 | Tylko wyciągnął do mnie rękę i patrząc wzrokiem, którego
159 I,3 | napoleońską, która obudziła Włochy i Węgry; a chociaż spadła
160 I,3 | śmierci ojca pan Raczek i pan Domański wraz z ciotką
161 I,3 | mnie zabrać do swoich biur i powoli wypromować na urzędnika;
162 I,3 | mnie wziął?~- Phi! może i ja bym się ożenił z jejmością,
163 I,3 | gospodyni; pobierzcie się i przygarnijcie Ignasia, a
164 I,3 | będziecie nawet mieli dziecko. I jeszcze tanie dziecko, bo
165 I,3 | dziecko, bo Mincel da mu wikt i kwaterę, a wy tylko odzież.~-
166 I,3 | że marnie skończę...~- To i jazda do Mincla! - rzekł
167 I,3 | Wyszli z Panem Domańskim i może w półtorej godziny
168 I,3 | A-u... - dodał pan Raczek i rzucił czapkę na stół.~-
169 I,3 | przyjść do Mincla z odzieniem i bielizną - odrzekł pan Domański. -
170 I,3 | Mincla jutro z bielizną i odzieniem... Nieszczęsny
171 I,3 | potem pana Domańskiego i wyrzuciła za nimi czapkę.~-
172 I,3 | swoje oko,~Przybliż się i rozważaj ten napis głęboko...~
173 I,3 | głęboko...~Przybliż się i rozważaj ten napis głęboko.~
174 I,3 | który sam przez się skakał i machał rękoma, a we drzwiach -
175 I,3 | drzwiach - bęben, pałasz i skórzany koń z prawdziwym
176 I,3 | tylko, że po pieprz, kawę i liście bobkowe szło się
177 I,3 | Papier zaś, atrament, talerze i szklanki sprzedawano przy
178 I,3 | szafy z szybami, a po mydło i krochmal szło się w głąb
179 I,3 | gdzie było widać beczki i stosy pak drewnianych.~Nawet
180 I,3 | pęcherzy naładowanych gorczycą i farbami, ogromna lampa z
181 I,3 | starzec z rumianą twarzą i kosmykiem siwych włosów
182 I,3 | barchanowy kaftan, biały fartuch i takąż szlafmycę. Przed nim
183 I,3 | skaczącego w oknie kozaka i on wreszcie, co mi się najmniej
184 I,3 | synowcy starego - Franc i Jan Minclowie.~Czujności
185 I,3 | Minclowie.~Czujności pryncypała i jego biegłości w używaniu
186 I,3 | podniosłem je nieznacznie i zjadłem. Chciałem właśnie
187 I,3 | wrzasnął stary Mincel i nim zdałem sobie sprawę
188 I,3 | na pęku, wpisał rodzynki i z najdobroduszniejszą miną
189 I,3 | jego półuśmiechniętą twarz i przymrużone oczy, prawie
190 I,3 | posiada taki zamach w ręku. I dopiero teraz spostrzegłem,
191 I,3 | trzydziestokilkoletni, z rudą głową i zaspaną fizjognomią. Ten
192 I,3 | który zawiadywał galanterią i obok niezgrabnych ruchów
193 I,3 | wykradanie kolorowego papieru i pisywanie na nim listów
194 I,3 | do roboty, krajał mydło i ważył krochmal jak automat;
195 I,3 | rano o piątej, myłem się i zamiatałem sklep. O szóstej
196 I,3 | zdejmował surdut, kładł fartuch i milcząc stawał między beczką
197 I,3 | księgę, wciskał się w fotel i parę razy ciągnął za sznurek
198 I,3 | ukazywał się Jan Mincel i ucałowawszy stryja w rękę,
199 I,3 | obojętnie całował stryja w ramię i przez cały dzień skrobał
200 I,3 | manewry nie wykrzywiał mu się i nie pytał:~- No,.. a gdzie,
201 I,3 | na ulicy budził się szmer i za szybami sklepu coraz
202 I,3 | w rogatywce szli w jedną i drugą stronę jak figury
203 I,3 | wozy, beczki, bryczki - tam i na powrót... Coraz więcej
204 I,3 | największej części służącymi i ubogo odzianymi jejmościami.
205 I,3 | się najwięcej: otwierał i zamykał szuflady, obwijał
206 I,3 | mnóstwo interesantów, że i Jan Mincel, i ja musieliśmy
207 I,3 | interesantów, że i Jan Mincel, i ja musieliśmy pomagać Francowi
208 I,3 | sprzedaży.~Stary wciąż pisał i zdawał resztę, od czasu
209 I,3 | błyskawicy zdejmował dyscyplinę i ćwiknął nią którego ze swych
210 I,3 | gruba służąca z koszem bułek i kubkami (Franc odwracał
211 I,3 | Kaffee ist schon fertig...~I zaczynała rozlewać kawę
212 I,3 | się do niej stary Mincel i całował ją w rękę mówiąc :~-
213 I,3 | Gut Morgen, Grossmutter!~I otrzymywał należny mu kubek
214 I,3 | służąca zabierała pusty kosz i zamazane kubki, staruszka
215 I,3 | staruszka swój dzbanek i obie znikały.~Za oknem wciąż
216 I,3 | oknem wciąż toczyły się wozy i płynął w obie strony potok
217 I,3 | chwila odrywał się ktoś i wchodził do sklepu.~- Proszę
218 I,3 | pąsowe. Nabywcy, kobiety i mężczyźni, byli dobrze ubrani,
219 I,3 | rozsiadali się na krzesłach i kazali sobie pokazywać mnóstwo
220 I,3 | przedmiotów targując się i żądając coraz to nowych.~
221 I,3 | sklepu męczyłem się bieganiną i zawijaniem towarów, po prawej -
222 I,3 | a ten gość chce naprawdę i - czy co kupi? W rezultacie
223 I,3 | kupi? W rezultacie jednak i tutaj dużo się sprzedawało;
224 I,3 | aniżeli z towarów kolonialnych i mydła.~Stary Mincel i w
225 I,3 | kolonialnych i mydła.~Stary Mincel i w niedzielę bywał w sklepie.
226 I,3 | każdą szufladę w sklepie i historię każdego towaru.
227 I,3 | wykładom buchalterii, jeografii i towaroznawstwa.~Powoli,
228 I,3 | usłyszeć ten drżący głos i zobaczyć wylęknione spojrzenie
229 I,3 | naprzód dwaj młodzi Minclowie i August Katz, a następnie
230 I,3 | zbieraliśmy się na górze i zasiadaliśmy do jednego
231 I,3 | sekrecie urządzała nam (i swemu synowi) choinkę. Wreszcie
232 I,3 | ja, Katz, dwaj synowcy i służba. Nierobienie oszczędności,
233 I,3 | nasz sklep paru subiektów i kilku uczniów, których pryncypał
234 I,3 | siniał na twarzy, pluł i wrzeszczał: szelma! szpitzbub!
235 I,3 | hardego powiedzieć staremu i uciec do pana Raczka, który
236 I,3 | zasłoniwszy usta dłonią coś mruczy i robi miny do Katza. Wytężam
237 I,3 | do Katza. Wytężam słuch i - oto co mówi Jan:~- Baje
238 I,3 | August Katz zmrużył oczy i dalej krajał mydło.~Osłupiałem
239 I,3 | bardzo polubiłem Jana Mincla i Augusta Katza. Z czasem
240 I,3 | składające się ze starego Mincla i jego matki, bardzo lubiło
241 I,3 | złożone z młodych Minclów i Katza, nienawidziło ich.
242 I,3 | że pryncypał za często i za głośno wymyślał na Ludwika
243 I,3 | publiczność, zwabił ją do sklepu i przez tydzień mieliśmy tak
244 I,3 | sztuczny ruch na nowo osłabnął i znowu były w sklepie pustki.~
245 I,3 | Minclowie pobiegli na górę i szukali stryja, Katz poleciał
246 I,3 | wybił szybę teraz, a zapewne i poprzednio...~Na próżno
247 I,3 | po wielu. tłumaczeniach i wyjaśnieniach naturalnie
248 I,3 | chwili zupełnie stracił humor i począł chudnąć. Pewnego
249 I,3 | wspólnie sklep na Podwalu i dopiero około 1850 roku
250 I,3 | kolonialnymi, a Jan z galanterią i mydłem przeniósł się na
251 I,3 | schodziła rano do sklepu i zawsze mówiła:~- Gut Morgen,
252 I,3 | czasów pryncypał był ojcem i nauczycielem swoich praktykantów
253 I,3 | nauczycielem swoich praktykantów i najczujniejszym sługą sklepu;
254 I,3 | najczęściej nie zna go i najwięcej troszczy się o
255 I,3 | powinien siedzieć w sklepie i wyrabiać sobie ludzi, jeżeli
256 I,3 | nieprzewidziane wydatki. Więc i Austria zbroi się, a Staś
257 I,4 | przed siekącym ich deszczem i śniegiem. Prawie nie słychać
258 I,4 | powozów, a zmoczone deszczem i zasypane śniegiem konie
259 I,4 | pragnęły schować się pod dyszel i nakryć własnymi uszami.~
260 I,4 | Ignacy zda komuś rachunki i ciężar kierowania sklepem,
261 I,4 | dwudziestu pięciu latach pracy - i jeszcze jakiej! - należy,
262 I,4 | będzie chodził, będzie biegał i skakał po polach i lasach,
263 I,4 | biegał i skakał po polach i lasach, będzie świstał,
264 I,4 | łóżka gitarę, dostraja ją i wziąwszy kilka akordów,
265 I,4 | staje w zakratowanym oknie i usiłuje zajrzeć do wnętrza
266 I,4 | zeskakuje bowiem z kanapy i z niepokojem wącha drzwi,
267 I,4 | nareszcie otwierają się drzwi i na progu staje ktoś odziany
268 I,4 | futro upstrzone śniegiem i kroplami deszczu.~- Kto
269 I,4 | to? - pyta się pan Ignacy i na twarz występują mu silne
270 I,4 | zapomniał, stary?... - cicho i powoli odpowiada gość.~Pan
271 I,4 | śpiesznie chowa gitarę i toż samo pudełko wraz z
272 I,4 | gość zdjął wielkie futro i baranią czapkę, a jednooki
273 I,4 | kręcić ogonem, łasić się i z radosnym skomleniem przypadać
274 I,4 | się do gościa wzruszony i zgarbiony więcej niż kiedykolwiek.~-
275 I,4 | piersi, ściska za prawą i za lewą rękę, a nareszcie
276 I,4 | przypomniałeś sobie, że masz sklep i przyjaciół? - dodaje, mocno
277 I,4 | Objął Ignacego za szyję i po kilka razy gorąco ucałował
278 I,4 | jednak pocałunków.~- No i cóż słychać, stary, u ciebie? -
279 I,4 | Jakże się masz?~- Wybornie. I w sklepie jest nieźle, trochę
280 I,4 | nam się obroty. W styczniu i lutym mieliśmy targu za
281 I,4 | której wnet umieścił się Ir i oparł mu głowę na kolanach.~
282 I,4 | Może co zjesz? Mam szynkę i trochę kawioru.~- Owszem.~-
283 I,4 | otwierając szafę, kuferek i stolik.~Wydobył wino i schował
284 I,4 | kuferek i stolik.~Wydobył wino i schował je na powrót, potem
285 I,4 | rozłożył na stole szynkę i kilka bułek. Ręce i powieki
286 I,4 | szynkę i kilka bułek. Ręce i powieki drżały mu i sporo
287 I,4 | Ręce i powieki drżały mu i sporo czasu upłynęło, nim
288 I,4 | Chce zabrać Bośnię i Hercegowinę.~Ignacemu rozszerzyły
289 I,4 | jest to, że silni mnożą się i rosną, a słabi giną. Inaczej
290 I,4 | posunął się z krzesłem.~- I ty to mówisz, Stasiu?...
291 I,4 | Pan Ignacy spuścił oczy i umilkł. Wokulski jadł.~-
292 I,4 | błysnęły oczy. Położył bułkę i oparł się o poręcz kanapy.~-
293 I,4 | Wokulski nalał szklankę wina i wypił ją powoli.~- Dwieście
294 I,4 | Rzecki pochylił się ku niemu i otworzył usta.~- Nie bój
295 I,4 | miał bogatego wspólnika i że kontentowałem się cztery
296 I,4 | kontentowałem się cztery i pięć razy mniejszym zyskiem
297 I,4 | majątek, a co dzień życie.~- I tylko po to jeździłeś tam? -
298 I,4 | pan Ignacy, kiwając głową i podnosząc brwi.~Wokulski
299 I,4 | Wokulski zadrżał z gniewu i zerwał się z kanapy.~- Ten
300 I,4 | zaciskając pięści - dławił mnie i dusił przez lat sześć!...
301 I,4 | Czy był kto z dalszych i bliższych znajomych, wyjąwszy
302 I,4 | Ileż to razy mówiono o mnie i prawie do mnie, że karmię
303 I,4 | zdwoiłem jego dochody...~Mincle i zawsze Mincle!... Dziś niech
304 I,4 | zdobył pomiędzy kulą, nożem i tyfusem, tysiąc Minclów
305 I,4 | pocić w swoich sklepikach i szlafmycach. Teraz już wiem,
306 I,4 | ilu jestem wart Minclów, i jak mi Bóg miły, dla podobnego
307 I,4 | Wolę obawiać się bankructwa i śmierci aniżeli wdzięczyć
308 I,4 | się na ramieniu Ignacego i zaglądając mu w oczy rzekł
309 I,4 | spojrzał na niego z boku i uśmiechnął się widząc, że
310 I,4 | Nalał znowu szklankę wina i wypił duszkiem.~- A Łęcki
311 I,4 | że to skończony bankrut i bodaj że w tym roku zlicytują
312 I,4 | pochylił się nad kanapą i zaczął bawić się z Irem.~-
313 I,4 | Wokulski wyprostował się i przeciągnął. Jego surowa
314 I,4 | szczęśliwy, że cię widzę, i jeszcze w tym pokoju. Pamiętasz,
315 I,4 | ja tu spędził wieczorów i nocy... jak mnie karmiłeś...
316 I,4 | uważnie spojrzał na niego i pomyślał, że wino musi być
317 I,4 | Wokulski usiadł na kanapie i oparłszy głowę o ścianę
318 I,4 | znowu chodzić po pokoju i mówić przyciszonym głosem :~-
319 I,4 | wieczora do nocy. Płynąłem sam i Cygan przewoźnik. Nie mogąc
320 I,4 | piaszczyste brzegi jak u nas. I drzewa podobne do naszych
321 I,4 | wzgórza porośnięte leszczyną i kępy lasów sosnowych. Przez
322 I,4 | mi się, że jestem w kraju i że nim noc zapadnie, znowu
323 I,4 | dziś ostatnim między mną i wami łącznikiem są tylko
324 I,4 | jakby wewnętrzne rozdarcie i wtedy dopiero przekonałem
325 I,4 | ajentów, dopókim bodaj dźwigał i wyładowywał zepsute wozy
326 I,4 | okolicy, nawet śmieję się i jestem wesół, a mimo to
327 I,4 | bym mógł upaść na ziemię i nie podsłuchany przez nikogo,
328 I,4 | spoza krzaków, zwalonych pni i rozpadlin wychodziły naprzeciw
329 I,4 | mnie jakieś szare cienie i smutnie kiwały głowami o
330 I,4 | Ignacy.~- Nie mogłem... i basta! Nie miałem po co
331 I,4 | jego rozgorączkowaną twarz i odsunął butelkę.~- Daj pokój -
332 I,4 | Daj pokój - rzekł - już i tak jesteś rozdrażniony...~-
333 I,4 | cofnął się. Zastanowił się i odparł potrząsając głową:~-
334 I,4 | Wokulski po namyśle.~- Bo i na co trzysta tysięcy rubli
335 I,4 | rację, nie przywykłem pić i wino uderzyło mi do głowy.
336 I,4 | Ignacy nalał kieliszek i mocno ściskając rękę Wokulskiemu,
337 I,4 | bardzo skromnych.~- Niech i tak będzie - mówił Ignacy. -
338 I,4 | moim swatem.~- Już byłem i nieszczęśliwie... - rzekł
339 I,4 | Wokulski. - Zawsze ten sam!~- I tyś ten sam. Za pomyślność
340 I,4 | Wydobył ze stolika klucz i wyszli. W sieni wionął na
341 I,4 | Rzecki otworzył drzwi sklepu i zapalił kilka lamp.~- Co
342 I,4 | otworzył biurko, wydobył księgę i podsunął fotel. Wokulski
343 I,4 | podsunął fotel. Wokulski usiadł i rzuciwszy okiem na listę,
344 I,4 | spytał niedbale Wokulski i zamknął księgę.~- Z tej
345 I,4 | Daj mi parasol, no... i krawat. Sam wybierz. Będę
346 I,4 | Będę dziś jedynym gościem i w dodatku zapłacę gotówką.~-
347 I,4 | wydobył krawat z szuflady i parasol z okna i podał je
348 I,4 | szuflady i parasol z okna i podał je ze śmiechem Wokulskiemu. -
349 I,4 | idźmy.~Pozakręcał lampy i przepuściwszy Wokulskiego
350 I,4 | spotkał ich mokry śnieg i Paweł, niosący obiad.~ ~~~ ~~~~ ~~~~ ~~~
351 I,5 | PIĄTY:~DEMOKRATYZACJA PANA I MARZENIA PANNY Z TOWARZYSTWA~ ~
352 I,5 | Łęcki z jedyną córką Izabelą i kuzynką panną Florentyną
353 I,5 | pokój dla panny Florentyny i garderobę, nie licząc kuchni
354 I,5 | garderobę, nie licząc kuchni i mieszkania dla służby, składającej
355 I,5 | żony, która była kucharką, i panny służącej, Anusi.~Mieszkanie
356 I,5 | gaz, dzwonki elektryczne i wodociągi. Każdy pokój w
357 I,5 | wyrobionych nie wczoraj i mogących służyć kilku pokoleniom,
358 I,5 | Nosił nieduże wąsy białe i do góry podczesane włosy,
359 I,5 | resztę - podróże po Europie i wysokie stosunki. Pan Tomasz
360 I,5 | następnie na wiedeńskim i włoskim. Wiktor Emanuel,
361 I,5 | zaszczycał go swoją przyjaźnią i nawet chciał mu nadać tytuł
362 I,5 | ogniskiem eleganckiego świata i było nim aż do czasu rozejścia
363 I,5 | resztą zerwał sam pan Tomasz i ograniczył swoje znajomości
364 I,5 | stosunków z familią. Lecz gdy i tu zauważył zniżenie się
365 I,5 | sędziwej hrabiny Karolowej i paru jej przyjaciółek, co
366 I,5 | jeszcze posiada majątek i że zerwał z towarzystwem
367 I,5 | rzeczywistych przyjaciół i wybrania córce męża, który
368 I,5 | Kandydaci do małżeństwa i ich rodziny znaleźli się
369 I,5 | Ażeby więc nic nie ryzykować i nic nie stracić, składali
370 I,5 | angażując się zbytecznie i po cichu rzucali w jej domu
371 I,5 | Usprawiedliwiano go ekscentrycznością i smutkiem po Wiktorze Emanuelu.~
372 I,5 | Wszystko w niej było oryginalne i doskonałe. Wzrost więcej
373 I,5 | odchylone, zęby perłowe, ręce i stopy modelowe. Szczególne
374 I,5 | jej oczy, niekiedy ciemne i rozmarzone, niekiedy pełne
375 I,5 | czasem jasnoniebieskie i zimne jak lód.~Uderzająca
376 I,5 | pieścić, płakać bez łez, palić i mrozić. Niekiedy można było
377 I,5 | rozmarzona otoczy kogoś rękoma i oprze mu głowę na ramieniu;
378 I,5 | kolebki żyła w świecie pięknym i nie tylko nadludzkim, ale -
379 I,5 | odziewała się w jedwabie i hafty, siadała na rzeźbionych
380 I,5 | siadała na rzeźbionych i wyściełanych hebanach lub
381 I,5 | kryształów, jadała ze sreber i porcelany kosztownej jak
382 I,5 | światła, żywych kwiatów i woni. Nie istniały pory
383 I,5 | sobole od zimna, parasolka i rękawiczki od słońca. I
384 I,5 | i rękawiczki od słońca. I tak żyła z dnia na dzień,
385 I,5 | łoskotowi druzgotanych skał i trzeszczeniu okrętu, ani
386 I,5 | widowisko z piorunów, kamieni i morskiego odmętu, jak w
387 I,5 | dzień maszyniści teatrów i nawet w zdenerwowanych damach
388 I,5 | mieszkańcami były księżniczki i książęta, hrabianki i hrabiowie
389 I,5 | księżniczki i książęta, hrabianki i hrabiowie tudzież bardzo
390 I,5 | hrabiowie tudzież bardzo stara i majętna szlachta obojej
391 I,5 | tam jeszcze damy zamężne i panowie żonaci w charakterze
392 I,5 | strzegące wykwintnego obejścia i dobrych obyczajów i starzy
393 I,5 | obejścia i dobrych obyczajów i starzy panowie, którzy zasiadali
394 I,5 | młodzież, błogosławili ją i grywali w karty. Byli też
395 I,5 | nieporządków społecznych i trzęsienia ziemi, a nareszcie
396 I,5 | okrętem na bezludnej wyspie i bodaj czy nie kosztował
397 I,5 | mogli kochać się bez nadziei i uwieczniać wdzięki swoich
398 I,5 | towarzystwa, ubogie kuzynki i łaknący wyższych posad kuzyni,
399 I,5 | południa składano sobie i oddawano wizyty i rewizyty
400 I,5 | sobie i oddawano wizyty i rewizyty albo zjeżdżano
401 I,5 | obiadem, w czasie obiadu i po obiedzie. Potem jechano
402 I,5 | bohaterowie rzadko kiedy jedzą i pracują, ale za to wciąż
403 I,5 | źródłem wielkich katastrof i gdzie kochanek, zabity przez
404 I,5 | popełniać te same błędy i gadać do siebie nie będąc
405 I,5 | gdzie służba roznosiła zimne i gorące napoje, najęci artyści
406 I,5 | średnim wieku półsłówkami i spojrzeniami walczyły między
407 I,5 | uczuciach lodowatych serc i marzeniach głów niezawrotnych.
408 I,5 | wiedziała panna Izabela i nawet lubiła mu się przypatrywać
409 I,5 | mieszkania. W takich ramach i z takiej odległości wydawał
410 I,5 | wydawał on się jej malowniczym i nawet sympatycznym. Widywała
411 I,5 | szkapę - roznosicieli owoców i jarzyn - starca, który tłukł
412 I,5 | gdzieś z pośpiechem - ładne i natrętne kwiaciarki - rodzinę
413 I,5 | ojca, bardzo otyłej matki i czworga dzieci, parami trzymających
414 I,5 | sfery, który jechał dorożką i rozpierał się w sposób bardzo
415 I,5 | zabawny - czasem pogrzeb. I mówiła sobie, że tamten
416 I,5 | rodzajowych, gdyż porusza się i zmienia co chwilę.~I jeszcze
417 I,5 | się i zmienia co chwilę.~I jeszcze wiedziała panna
418 I,5 | pochodzi jej wierny Mikołaj i Anusia, tam robią rzeźbione
419 I,5 | fotele, porcelanę, kryształy i firanki, tam rodzą się froterzy,
420 I,5 | tapicerowie, ogrodnicy i panny szyjące suknie. Będąc
421 I,5 | zaprowadzić się do szwalni i bardzo ciekawym wydał się
422 I,5 | które krajały; fastrygowały i układały na formach fałdy
423 I,5 | były zawsze uśmiechnięte i bardzo zainteresowane tym,
424 I,5 | strój leżał na niej dobrze.~I jeszcze wiedziała panna
425 I,5 | dzieci obdarzała cukierkami i całowała z pobożnym uczuciem.
426 I,5 | w okolicy pełnej lasów i łąk, pod szafirowym niebem
427 I,5 | obłokami czarnych dymów i białych par i usłyszała
428 I,5 | czarnych dymów i białych par i usłyszała głuchy łoskot,
429 I,5 | usłyszała głuchy łoskot, zgrzyt i sapanie machin. Potem widziała
430 I,5 | rozpalonego do białości żelaza i półnagich robotników, jak
431 I,5 | jęki miechów, grzmot młotów i niecierpliwe oddechy kotłów,
432 I,5 | świata, w którym przebywała, i pierwszy raz w życiu ją,
433 I,5 | którą gięli się marszałkowie i senatorzy, zdjęła trwoga.~-
434 I,5 | dodała:~- A jeżeli nam, to i wam nie zrobią nic złego...~
435 I,5 | pan Tomasz uśmiechnął się i potrząsnął głową. W owym
436 I,5 | dalekiego kuzyna, Zygmunta, i zdawało się jej, że dziś
437 I,5 | dolinie zasnutej dymami i parą było obozowisko zbuntowanych
438 I,5 | chwila ruszyć do szturmu i zburzyć jej piękny świat.~
439 I,5 | dywany - ziemię, posągi i kolumny - drzewa. Tę drugą
440 I,5 | wykwintność wszystkich czasów i najpiękniejsze zdobycze
441 I,5 | najpiękniejsze zdobycze cywilizacji.~I to wszystko miałoby runąć,
442 I,5 | dozgonną miłość, wierność i posłuszeństwo? A te modystki,
443 I,5 | zawsze witają ją z uśmiechem i tak pamiętają o najdrobniejszym
444 I,5 | zazdrościć lotu, a te psy mądre i przywiązane jak ludzie,
445 I,5 | modelowała drzewa ?... I to wszystko miałoby kiedyś
446 I,5 | tych wyżyn wzbić się można i stale na nich przebywać
447 I,5 | dwóch skrzydeł : urodzenia i majątku. Urodzenie zaś i
448 I,5 | i majątku. Urodzenie zaś i majątek są przywiązane do
449 I,5 | wybranych familii, jak kwiat i owoc pomarańczy do pomarańczowego
450 I,5 | sakramentu, pomnaża ich dochody i zsyła im na wychowanie aniołka,
451 I,5 | cnotami, dobrym ułożeniem i pięknością. Stąd wynika
452 I,5 | najlepiej znają się stare damy i sędziwi panowie. Wszystko
453 I,5 | znaczy trafny dobór nazwisk i majątków. Miłość bowiem,
454 I,5 | się dopiero po sakramencie i najzupełniej wystarcza,
455 I,5 | świecie.~Tak było dawniej i było dobrze, według zgodnej
456 I,5 | matron. Dziś zapomniano o tym i jest źle : mnożą się mezalianse
457 I,5 | źle : mnożą się mezalianse i upadają wielkie rodziny.~"
458 I,5 | upadają wielkie rodziny.~" I nie ma szczęścia w małżeństwach" -
459 I,5 | dużego wstrętu do małżeństwa i lekkiej wzgardy dla mężczyzn.~
460 I,5 | odpowiedziała mu, że jest Polką i za cudzoziemca nie wyjdzie.
461 I,5 | panny pustkę. Podziwiano ją i wielbiono, ale z daleka;
462 I,5 | jej, miał piękne nazwisko i odpowiedni majątek. Rzeczywiście,
463 I,5 | jej ludzie piękni, majętni i utytułowani; na nieszczęście
464 I,5 | stanie interesów pana Tomasza i - z całego legionu konkurentów -
465 I,5 | poważnych : pewien baron i pewien marszałek, bogaci,
466 I,5 | skalę wymagań. Ale że baron i marszałek, pomimo swoich
467 I,5 | strapiony baron za granicę i - panna Izabela pozostała
468 I,5 | kiedyś odzyska majątek, i wiedząc, że wówczas znowu
469 I,5 | kupiła piękną jego kopię i ustawiła w swoim gabinecie.
470 I,5 | godzinami, myślała o nim i... kto wie, ile pocałunków
471 I,5 | pocałunków ogrzało ręce i nogi marmurowego bóstwa ?...
472 I,5 | marmurowego bóstwa ?... I stał się cud: pieszczony
473 I,5 | zstąpił ze swego piedestału i przyszedł do niej w laurowym
474 I,5 | objął ją w potężnym uścisku i pocałunkami białych ust
475 I,5 | białych ust ocierał łzy i chłodził jej gorączkę.~Odtąd
476 I,5 | nawiedzał ją coraz częściej i omdlewającej w jego objęciach
477 I,5 | światła, tajemnice nieba i ziemi, jakich dotychczas
478 I,5 | jenerała-bohatera, który wygrał bitwę i z wyżyn swego siodła patrzył
479 I,5 | powozu. Inny raz był wesołym i pięknym księciem krwi jednego
480 I,5 | atletą nadzwyczajnej urody i siły.~Każdy z tych ludzi
481 I,5 | powodów kochać go nie może, i - każdy z nich za sprawą
482 I,5 | spoglądały one gdzieś ponad ludzi i poza świat; a gdy jeszcze
483 I,5 | Tomasz zerwał z towarzystwem i na znak swoich rewolucyjnych
484 I,5 | garbarzami, szczotkarzami i dystylatorami grywał w wista,
485 I,5 | wista, głosząc na prawo i na lewo, że arystokracja
486 I,5 | dziś garbarze, szczotkarze i dystylatorzy raczyli przyznawać,
487 I,5 | obowiązki względem kraju i spełnia je sumiennie. Mogli
488 I,5 | dziewiątej wieczór do północy.~I kiedy w ten sposób pan Tomasz
489 I,5 | trawiła się w samotności i ciszy swego pięknego lokalu.
490 I,5 | Wtedy zrywała się z łóżka i odziana w lekki szlafroczek
491 I,5 | dywan głuszył jej kroki i tylko tyle było światła,
492 I,5 | tłoczyły się jej smutne myśli i widziadła osób, które tu
493 I,5 | mężczyźni niewolnikami.~I to wszystko przeszło!...
494 I,5 | to wszystko przeszło!... I dziś w tym salonie - chłodno;
495 I,5 | salonie - chłodno; ciemno i pusto... Jest tylko ona
496 I,5 | pusto... Jest tylko ona i niewidzialny pająk smutku,
497 I,5 | gdzie byliśmy szczęśliwi i skąd szczęście uciekło.
498 I,5 | jej było nawet w pustce i w nocy.~Wszyscy ją opuścili,
499 I,5 | zły humor, przychodziła tu i szeroko zasiadłszy na kanapie,
500 I,5 | króla - trochę liberalnego i zresztą bardzo zadłużonego.
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7059 |