Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
hycel 2
hyclów 1
hydraulicznych 1
i 7059
í 2
ich 300
ida 17
Frequency    [«  »]
-----
-----
-----
7059 i
6788 sie
5036 nie
4905 w
Boleslaw Prus
Lalka

IntraText - Concordances

i

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7059

                                                       bold = Main text
     Tom,  Rozdzial                                    grey = Comment text
501 I,5 | majętny, bardzo dobrze, i jeszcze z taką karierą!... 502 I,5 | deputacji do Ojca świętego i zapewne dostanie specjalne 503 I,5 | martwić, biedne dziecko! I bez tego czekają cię ciosy, 504 I,5 | jednak ty tylko możesz radzić i powinnaś - mówiła hrabina 505 I,5 | Nie masz lat szesnastu i na życie musisz patrzeć 506 I,5 | bytu ojca, a choćby Flory i waszej służby. Wreszcie 507 I,5 | starszy, farbuje się, różuje i ma jakieś plamy na rękach.~ 508 I,5 | rubli wystarczy mój serwis i srebra.~- one warte bez 509 I,5 | pomiędzy sprzedaniem siebie i serwisu ?... Bo na to, ażeby 510 I,6 | za przejście między zimą i wiosną. Śnieg już zniknął, 511 I,6 | czarne, trawniki szare i niebo szare: wygląda jak 512 I,6 | marmur poprzecinany srebrnymi i złotawymi nitkami.~Jest 513 I,6 | siedzi w swoim gabinecie i czyta najnowszą powieść 514 I,6 | podnosi oczy, spogląda w okno i półświadomie formułuje sąd, 515 I,6 | czyta, spogląda po gabinecie i półświadomie myśli, że jej 516 I,6 | meble kryte błękitną materią i jej niebieski szlafroczek 517 I,6 | mają jakiś szary odcień i że festony białej firanki 518 I,6 | czym myślała w tej chwili, i pyta się w duchu: "O czym 519 I,6 | kweście wielkotygodniowej..." I nagle czuje ochotę przejechania 520 I,6 | na to, ażeby wszedł lokaj i wręczył jej list zapraszający 521 I,6 | Izabela odczuwa ten żal i kto wie, czy gdyby w tej 522 I,6 | myśli panna Izabela i nagle odrzuca książkę. Opat 523 I,6 | pas do kościelnego dzwonka i że go jeszcze nie skończyła. 524 I,6 | skończyła. Podnosi się z fotelu i przysuwa do okna stolik 525 I,6 | kolorowym deseniem ; rozwija pas i zaczyna gorliwie wyszywać 526 I,6 | gorliwie wyszywać na nim róże i krzyże. Pod wpływem pracy 527 I,6 | jedwabie, nawłóczy igły i szyje wciąż. Oko jej przebiega 528 I,6 | dotyczące kostiumu na groby i toalety na Wielkanoc. Pytanie 529 I,6 | całą uwagę, zasłania oczy i zatrzymuje rękę. Suknia, 530 I,6 | Suknia, kapelusz, okrywka i parasolka, wszystko musi 531 I,6 | a tu tak niewiele czasu i nie tylko nic nie zamówione, 532 I,6 | przypomina sobie, że jej serwis i srebra już znajdują się 533 I,6 | trafia się jakiś nabywca i że dziś lub jutro będą sprzedane. 534 I,6 | ściśnięcie serca za serwisem i srebrami, lecz doznaje niejakiej 535 I,6 | niejakiej ulgi na myśl o kweście i nowej toalecie. Może mieć 536 I,6 | jaką?...~Odsuwa tamburek i ze stolika, na którym leżą 537 I,6 | Le Moniteur de la Mode" i zaczyna go przeglądać z 538 I,6 | mężatek, młodych mężatek i ich matek! oto suknie wizytowe, 539 I,6 | naradzenia się z panną Florentyną i z magazynierką...~Panna 540 I,6 | niechęcią odrzuca monitora mody i siada na szezlongu w postaci 541 I,6 | poręczy, głowę na rękach i patrzy w niebo rozmarzonymi 542 I,6 | na tle żalu za serwisem i lekkiego uczucia wstydu, 543 I,6 | wszystko jedno!" - mówi sobie i znowu pragnie, ażeby chmury 544 I,6 | sercu wzmaga się żal, wstyd i niepokój. Spojrzenie jej 545 I,6 | stojący tuż obok szezlonga i na książkę do nabożeństwa 546 I,6 | Izabela bierze do rąk książkę i powoli, kartka za kartką, 547 I,6 | miała najpiękniejszą tualetę i najlepszy kościół do kwesty.~ 548 I,6 | trzyma w dwu palcach list i mówi cicho:~- Od pani Karolowej.~- 549 I,6 | Posiedź trochę u mnie i jeżeli nie zrobi ci subiekcji, 550 I,6 | delikatnie bierze z biurka nożyk i z największą ostrożnością 551 I,6 | kopertę, rozwija papier i cichym, melodyjnym głosem 552 I,6 | sprawie, którą tylko ty i twój ojciec macie prawo 553 I,6 | pozbywasz się twego serwisu i sreber, sama mi zresztą 554 I,6 | zastaw wspomnianego serwisu i sreber. Sądzę, że dziś wygodniej 555 I,6 | wyraźnie: tysiąc rubli, i jeszcze powiedział, że na 556 I,6 | oczu. Wreszcie odważyła się i spojrzała: panna Izabela 557 I,6 | rubli na zastaw sreber, i to wówczas, gdy obcy ofiarowują 558 I,6 | znaleźlibyście w niej tkliwą i delikatną pocieszycielkę.~- 559 I,6 | pocieszycielkę.~- Dziękuję za to.~- I nie potrzebujesz obawiać 560 I,6 | kamienicę...~- Prosta forma, i nic więcej. Owszem, możecie 561 I,6 | sama nie jestem pewna, czy i ojciec nie ma jeszcze majątku. 562 I,6 | wychyliła się z szezlonga i ujęła rękę panny Florentyny.~- 563 I,6 | wydaniu, która nic nie widzi i niczego nie pojmuje?... 564 I,6 | ojciec chce tego...~- Czy i tego chce, ażebyś mu co 565 I,6 | Florentyna spojrzała jej w oczy i poruszyła głową.~- Za dużo 566 I,6 | przychodzi z pożyczką do domu i w gabinecie ojca dostaje 567 I,6 | Nie wiem. Widzę, że ma, i słyszę, że zawsze je miał.~- 568 I,6 | wolna podniosła się z fotelu i cicho wyszła.~Panna Izabela 569 I,6 | znowu odżyła sprawa kwesty i nowej toalety, ale obie 570 I,6 | serwisu hrabinie Karolowej - i - skąd ojciec ma pieniądze? 571 I,6 | Jeżeli ona odda serwis i srebra ciotce, może stracić 572 I,6 | ramiona, ucałował w głowę i zanim usiadł przy niej, 573 I,6 | dopiero co wyszły od krawca, i uznał, że wszystko jest 574 I,6 | boję się, że ona ma rację i że nasze srebra mogą naprawdę 575 I,6 | niechcący w lusterko na stoliku i przyznał w duchu, że oboje 576 I,6 | Kozaków, zbuntowanych chłopów, i nie tylko nam to nie uchybiało, 577 I,6 | straty.~- Tracili przez wojnę i na wojnie - wtrąciła panna 578 I,6 | dopiero zaczniemy triumfować i bodaj czy nie tego boi się 579 I,6 | tego boi się moja siostra i jej koteria. Oni tak głęboko 580 I,6 | podziękowałem im za emeryturę i zbliżyłem się do mieszczaństwa. 581 I,6 | który zrozumiał moje idee, i zacznę działać.~- Któż to 582 I,6 | przemysł...~- Ty, papo?~- I wówczas zobaczymy, kto wysunie 583 I,6 | kilka dni temu poznałam i właściciela... Wygląda na 584 I,6 | dość eleganckiego chłopca) i mruknął głosem, w którym 585 I,6 | Tomasz podał rękę córce i przeszli we troje do jadalnego 586 I,6 | Mikołaj odziany we frak i wielki biały krawat.~- Śmieję 587 I,6 | przebaczyć.~- Ach, więc jest i bohaterem!...~- I milionerem - 588 I,6 | więc jest i bohaterem!...~- I milionerem - dodała panna 589 I,6 | dodała panna Florentyna.~- I milionerem? - powtórzyła 590 I,6 | zadzwoniono. Stary służący wyszedł i po chwili wrócił z listem 591 I,6 | Otworzył list, zaczął go czytać i ze śmiechem podał pannie 592 I,6 | Izabela odsunęła talerz i z niepokojem przebiegła 593 I,6 | serwis nic mnie nie obchodzi i znajdziemy inny, gdy będziesz 594 I,6 | kwestowała tylko ze mną, i właśnie o tym miałam zamiar 595 I,6 | grała same poważne kawałki, i mnóstwo dywanów. Hozer dostarcza 596 I,6 | organ, skrzypce, wiolonczelę i głosy. Jestem zachwycona, 597 I,6 | więc tak?... Ściskam cię i całuję po tysiąc razy, kochająca 598 I,6 | z ręki widelec. Pobladła i chwyciwszy się za czoło 599 I,6 | szepnęła:~- A!... a!...~Ojciec i panna Florentyna zerwali 600 I,6 | Pocałowała ojca w rękę i wyszła do swego pokoju.~- 601 I,6 | gabinecie; upadła na szezlong i obu rękami zasłoniła oczy. 602 I,6 | się jej wąski pantofelek i kawałek pończoszki, ale 603 I,6 | duszę znowu targa gniew, żal i wstyd. Ciotka przeprosiła, 604 I,6 | przy najładniejszym grobie i będzie miała najpiękniejszy 605 I,6 | tłustą plamę obrzydłej formy i koloru, jakby suknię wytarzano 606 I,6 | opędzenie pierwszych potrzeb, i przecież - nie od kupców. 607 I,6 | można, upadłaby ojcu do nóg i błagała go, ażeby nie grywał 608 I,6 | jej ciotką, z ojcem?..."~I otóż zdaje się jej, że już 609 I,6 | buciki, czy jej fryzjer? I dopiero teraz, przypomina 610 I,6 | pieniądze na dobroczynność, i ten, który zyskał duży majątek, 611 I,6 | spoglądały na nią, na czekoladę i na ciastka z ciekawością 612 I,6 | na ciastka z ciekawością i łakomstwem głodnych zwierzątek, 613 I,6 | przebiegł pannę Izabelę. I to ma być wspólnik jej ojca?... 614 I,6 | miejskiej, której nie było i nie ma?...~Ależ ten Wokulski 615 I,6 | nazwisk szlachty niemieckiej i węgierskiej unurzało się 616 I,6 | malując na suficie ramę okna i zwoje firanki. Wyglądało 617 I,6 | taki krzyż, taką chmurę i jasność?..." - zapytała 618 I,6 | widziane w życiu okolice i - marzyć.~Zdawało się jej, 619 I,6 | pierścienia, utworzonego z lasów i zielonych gór, a jej powóz 620 I,6 | na krawędzi pierścienia i zjeżdża na dół. Czy on zjeżdża? 621 I,6 | lakierowanym skrzydle powozu i, drgając, z wolna posuwa 622 I,6 | głębi owego pierścienia gór i lasów. Widać tam nawet, 623 I,6 | jakby jezioro czarnych dymów i białych par, ujęte w ramę 624 I,6 | który siedzi przy niej i z uwagą ogląda sobie paznogcie, 625 I,6 | ogląda swoje piękne paznogcie i czasami rzuca okiem na okolicę...~ 626 I,6 | Wtem (powóz ciągle drży i słychać turkot) z głębi 627 I,6 | głębi jeziora czarnych dymów i białych par wynurza się 628 I,6 | gladiatora z Florencji?), i ogromne czerwone dłonie. 629 I,6 | trzymając kartę nad głową. Dym i para, kotłujące w dolinie, 630 I,6 | zasłaniają jego rozpiętą koszulę i surowe oblicze; tonie wśród 631 I,6 | obnażoną do łokcia rękę i - kartę.~"Co znaczy ta karta, 632 I,6 | spokojnie patrzy we własne karty i nie odpowiada nic, jakby 633 I,6 | Ale choć powóz drży i słońce odbite w skrzydle 634 I,6 | człowieka, jego rękę nad głową i - kartę.~Pannę Izabelę ogarnia 635 I,6 | Towarzystwu Dobroczynności? I to nie. Może tysiąc rubli, 636 I,6 | kwit na fontannę, ptaszki i dywany do ubrania grobu 637 I,6 | wziąwszy pieniądze za srebra i serwis spłaci ten dług najpierw 638 I,6 | spłaci ten dług najpierw i uwolni się od podobnego 639 I,6 | wciąż patrzy jej w oczy i karty nie rzuca. Więc może... 640 I,6 | potrąca w ciemności o taburet i drżącymi rękoma dzwoni. 641 I,6 | więc wybiega do przedpokoju i we drzwiach spotyka pannę 642 I,6 | która chwyta za rękę i mówi ze zdziwieniem:~- Co 643 I,6 | tylko zdrzemnęłam się i tak mi się coś majaczyło.~ 644 I,6 | Florentyna bierze lampę i obie z kuzynką idą do jej 645 I,6 | ręką oczy przed światłem i mówi:~- Wiesz, Florciu, 646 I,6 | łaskawa, przy moim biurku i napisz do ciotki, że.. przyjmuję 647 I,6 | pożyczy trzy tysiące rubli i niech weźmie serwis i srebra.~ 648 I,6 | rubli i niech weźmie serwis i srebra.~Panna Florentyna 649 I,6 | pani Meliton, że srebra i serwis już kupione.~- Już?... 650 I,6 | kuzynki, przechodzi tam i na powrót swój gabinet, 651 I,6 | Nie jest już przestraszoną i zdenerwowaną pięknością, 652 I,6 | Tak. Ty, pani Meliton i ten... zabawny bohater... 653 I,6 | bohater... Wokulski...~- Ja i Wokulski?... - powtarza 654 I,6 | spółki może go wciągnąć?...~I w tej chwili przestrasza 655 I,6 | ruchami zamkniętej lwicy i nagle zapytała:~- Powiedzże 656 I,6 | chyba to, że szuka rozgłosu i stosunków.~- Więc dla rozgłosu 657 I,6 | dlaczego kupił mój serwis i srebra?~- Zapewne dlatego, 658 I,6 | których bym go nie spotykała, i dopiero dziś ta... bezmyślna 659 I,6 | nie mówi o swej sympatii i cierpieniach albo nie milczy 660 I,6 | jeszcze większą sympatię i cierpienia, albo nie okazuje 661 I,6 | oznaką najwyższej sympatii i cierpień, wtedy - czuję, 662 I,6 | Znam całą maskaradę i zapewniam cię, że dobrze 663 I,6 | serwis, opętuje mego ojca i ciotkę, czyli - ze wszystkich 664 I,6 | się do łask ciotki, ręce i nogi oplątuje ojcu, a mnie 665 I,6 | sposób. Powiedz...~- Komu i co?... Czy ciotce, która 666 I,6 | powiedzieć ojcu, przerazić go i przyśpieszyć katastrofę? 667 I,6 | przesadzasz. Z twoją energią i taką genialną domyślnością...~- 668 I,6 | wojnę, ażeby mnie zdobyć. I ledwie wrócił, już mnie 669 I,6 | hańba...~Siadła na szezlongu i utuliwszy głowę rękoma szlochała.~ 670 I,7 | SPOTKANIE WĘŻA~ ~Serwis i srebra familii Łęckich były 671 I,7 | Łęckich były już sprzedane i nawet jubiler odniósł pany 672 I,7 | kilkadziesiąt rubli składowego i za pośrednictwo. Mimo to 673 I,7 | Izabeli; owszem - jej energia i poświęcenie, okazane przy 674 I,7 | hrabina całując siostrzenicę - i pozałatwiaj drobne sprawunki. 675 I,7 | nic, ale jej spojrzenie i rumieniec kazały domyślać 676 I,7 | pękanie liści na drzewach i ukazanie się pierwiosnków; 677 I,7 | Lokaj skoczył na kozioł i spasione gniade konie ruszyły 678 I,7 | uroczystym kłusem parskając i wyrzucając łbami.~- Dlaczego, 679 I,7 | sposób, że mu część głowy i jedno ucho wysunęło się 680 I,7 | jej samej niebezpiecznym i nawet śmiesznym. Przemogła 681 I,7 | śmiesznym. Przemogła się więc i poszła dalej; lecz po paru 682 I,7 | Na próżno. Wróciła się i choć tygrys już nie spał, 683 I,7 | do klatki, wsunęła rękę i - drżąca i blada - dotknęła 684 I,7 | wsunęła rękę i - drżąca i blada - dotknęła tygrysiego 685 I,7 | spojrzeć w oczy Wokulskiemu i zapłacić mu za parę drobiazgów 686 I,7 | szyld z napisem: J. Mincel i S. Wokulski, a o jeden dom 687 I,7 | pracujących przy nim rzemieślników i robotników jedni od wewnątrz 688 I,7 | wycierali szyby, drudzy złocili i malowali drzwi i futryny, 689 I,7 | złocili i malowali drzwi i futryny, inni umocowywali 690 I,7 | lokaj zeskoczył z kozła i pomógł paniom wysiąść. Lecz 691 I,7 | chciała wrócić do powozu i uciec stąd; wnet jednak 692 I,7 | wnet jednak opanowała się i z podniesioną głową weszła.~ 693 I,7 | już stał na środku sklepu i zacierając ręce, witał 694 I,7 | piękną brodę, okrągłymi i pełnymi godności ruchami 695 I,7 | Mraczewski palił wzrokiem i sztyletował wąsikami dwie 696 I,7 | które towarzyszyły damie i oglądały toaletowe cacka.~ 697 I,7 | rękawiczki.~- Numerek pięć i pół - odparł Mraczewski 698 I,7 | pół - odparł Mraczewski i już trzymał pudełko, które 699 I,7 | panna ze śmiechem. - Pięć i trzy czwarte... Już pan 700 I,7 | jednak rozkazuje pani pięć i trzy czwarte, będę służył 701 I,7 | obecnością. Bo rękawiczki pięć i trzy czwarte - dodał z lekkim 702 I,7 | począł znowu wybierać laski i - rzeczy w sklepie przeszły 703 I,7 | rozgorączkowany Mraczewski zeskakiwał i wbiegał na drabinkę, wysuwał 704 I,7 | drabinkę, wysuwał szuflady i wydobywał coraz nowe pudełka 705 I,7 | pannie Izabeli po polsku i po francusku, że nie może 706 I,7 | innych rękawiczek, tylko pięć i pół, ani używać innych perfum, 707 I,7 | żyły nabrzmiały mu na czole i - wciąż rachował w myśli:~" 708 I,7 | to... to..."~Tu urwał i spod oka spojrzał w stronę 709 I,7 | demonstracyjny odpowiadała uśmiechem i spojrzeniami łagodnej zachęty~" 710 I,7 | rachunku wypadło mu pytanie:~" I ja mam niby to kochać?... 711 I,7 | samego nie robi z furmanami i lokajami!... Pierwszy raz 712 I,7 | zbliżyła się do Wokulskiego i wskazując w jego stronę 713 I,7 | Wziął od niej pieniądze i oboje cofnęli się w głąb 714 I,7 | Wokulski powstał z krzesła i odparł obojętnie:~- Jestem 715 I,7 | to pan kupił nasz serwis i srebra? - mówiła zdławionym 716 I,7 | ażeby zyskać, kupiłem.~- Czy i dlatego mój ojciec nie wie, 717 I,7 | Wokulskiemu drgnęły usta.~- Serwis i srebra nabyłem od jubilera. 718 I,7 | oczy jej nieco pociemniały i straciły połysk nienawiści.~- 719 I,7 | ośmiu od sta rocznie...~- I wyrzekłby się pan spodziewanego 720 I,7 | obrocie gotówki.~- Żegnam pana i... dziękuję za wyjaśnienia - 721 I,7 | rachunki.~Wokulski ukłonił się i znowu usiadł do swej księgi.~ 722 I,7 | Gdy lokaj zabrał paczki i panie zajęły miejsca w powozie, 723 I,7 | człowiekiem, Belu?...~- Tak i nie żałuję tego. On wszystko 724 I,7 | wziął się znowu do rachunków i bez błędu zsumował dwie 725 I,7 | połowie trzeciej zatrzymał się i dziwił się temu spokojowi, 726 I,7 | Po całorocznej gorączce i tęsknocie przerywanej wybuchami 727 I,7 | poniósłbym dla tej osoby, i ledwiem zobaczył, już 728 I,7 | dalej - że ja kupiłem serwis i srebra?... A jak wybadywała, 729 I,7 | nie dorobiłbym się majątku i spleśniałbym za kantorkiem. 730 I,7 | bez tych żalów, rozpaczy i nadziei... Głupie życie!... 731 I,7 | każdy nosi we własnym sercu, i dopiero gdy stamtąd ucieknie, 732 I,7 | chwili jestem tak spokojny i - jakiś pusty, jakby uciekła 733 I,7 | jakby uciekła ze mnie dusza i wnętrzności, a została tylko 734 I,7 | wnętrzności, a została tylko skóra i odzież. Co ja teraz będę 735 I,7 | niego na palcach Rzecki i szepnął:~- Pyszny jest ten 736 I,7 | spojrzał na Mraczewskiego i dopiero w tej chwili zauważył, 737 I,7 | on jest bezczelnie głupi i zapewne dlatego podoba się 738 I,7 | kobietom."~Śmiać mu się chciało i ze spojrzeń panny Izabeli, 739 I,7 | adresem pięknego młodzieńca, i z własnych przywidzeń, które 740 I,7 | usłyszał imię panny Izabeli i spostrzegł, że w sklepie 741 I,7 | imponujesz porcją pieczeni i kuflem piwa.~- Matyldy 742 I,7 | wrażenie... No, ale bo też i ona lgnie do mnie!~Trzasnęły 743 I,7 | do mnie!~Trzasnęły drzwi i do sklepu wszedł jegomość 744 I,7 | breloku do zegarka, a krzyczał i stukał laską tak mocno, 745 I,7 | wrażenia, jakby mu na głowę i na piersi spadały ciężary.~- 746 I,7 | wolna podniósł się z fotelu i sięgnąwszy po kapelusz stojący 747 I,7 | drzwiom. Czuł brak oddechu i jakby rozsadzanie czaszki.~ 748 I,7 | Wszystkich trzymają za łeb i nie pozwolą, ażeby im bruździł 749 I,7 | odpowiedział Ignacy - a i tam kapitały.~- Kto wie, 750 I,7 | wtrącił mimochodem Klejn i podniósł brwi w sposób bardzo 751 I,8 | odwrócił się ze wstrętem i poszedł w lewo.~"Dziwna 752 I,8 | którym już daje zajęcie, i o tych kilkudziesięciu, 753 I,8 | stworzyć nowe źródła pracy, i o tych tysiącach, którzy 754 I,8 | sobie poprawić nędzny byt - i - czuł, że ci wszyscy ludzie 755 I,8 | czuł, że ci wszyscy ludzie i ich rodziny nic go w tej 756 I,8 | odstapię, nie zawiążę spółki i wyjadę za granicę" - myślał.~" 757 I,8 | interesach" - mówił.~Stanął i patrzył. Dzień przedświąteczny 758 I,8 | patrzył. Dzień przedświąteczny i ładna pogoda wywabiły mnóstwo 759 I,8 | bruk miejski. Sznur powozów i pstrokaty falujący tłum 760 I,8 | tłum między Kopernikiem i Zygmuntem wyglądał jak stado 761 I,8 | mówił. - Każdy ptak w górze i każdy człowiek na ziemi 762 I,8 | że idzie tam, dokąd chce. I dopiero ktoś stojący na 763 I,8 | mocniejszy od ich przewidywań i pragnień. Może nawet ten 764 I,8 | zagasnąć na całą wieczność, i to nazywa się życiem.~Mijają 765 I,8 | gdy wiatr morzem zmęci;~I nie masz godów ich pamięci,~ 766 I,8 | masz godów ich pamięci,~I nie masz bólów ich wspomnienia.~ 767 I,8 | jedno."~Nieustanny turkot i szmer wydał się Wokulskiemu 768 I,8 | Chciał czymś się zająć i przypomniał sobie, że jeden 769 I,8 | całym swoim ogromem ciąży i zsuwa się ku Wiśle. Gdyby 770 I,8 | wyglądało" - szepnął Wokulski i skręcił na ulicę Karową.~ 771 I,8 | miał bardzo zadowoloną minę i śmiejące się oczy.~" Jużci, 772 I,8 | wielkomiejskiego życia, i że powoli spływa sobie gdzieś 773 I,8 | się, zarośnięte zielskiem i odrapane, jak te oto ściany. 774 I,8 | majątek, a może zabawy i pieszczoty. I gdzie oni 775 I,8 | może zabawy i pieszczoty. I gdzie oni ?... Zostały 776 I,8 | pożytek z tego stosu cegieł i tysiąca innych stosów będzie, 777 I,8 | skałami wyrobu pierwotniaków.~I cóż ma z trudu swego człowiek?...~ 778 I,8 | trudu swego człowiek?...~I z prac tych, które wszczął 779 I,8 | Zatrzymał się w połowie drogi i patrzył na ciągnącą się 780 I,8 | dzielnicę między Nowym Zjazdem i Tamką. Uderzyło go podobieństwo 781 I,8 | To chory kąt, dziki kąt."~I rozważał pełen goryczy, 782 I,8 | urodzi nic nad parterowe i jednopiętrowe domki barwy 783 I,8 | domki barwy czekoladowej i jasnożółtej, ciemnozielonej 784 I,8 | jasnożółtej, ciemnozielonej i pomarańczowej. Nic, oprócz 785 I,8 | pomarańczowej. Nic, oprócz białych i czarnych parkanów, otaczających 786 I,8 | lokale z okiennicami dniem i nocą zamkniętymi na sztaby, 787 I,8 | zabite gwoździami, naprzód i w tył powychylane ściany, 788 I,8 | szyby zaglądał do mieszkań i nasycał się widokiem szaf 789 I,8 | porozbijanymi cyferblatami. Szedł i cicho śmiał się na widok 790 I,8 | mężczyzn, mizernych dzieci i kobiet niezwykle brudnych.~" 791 I,8 | wszystko dąży do spodlenia i wytępienia rasy. Jedni giną 792 I,8 | sprzysięgło się, ażeby spętać i zużyć w pustej walce - o 793 I,8 | pracować, tam zdobył uznanie i przyjaźń Czerskich, Czekanowskich, 794 I,8 | zajęcia, zakrzyczano go i odesłano do handlu...~" 795 I,8 | tak ciężkich czasach!"~No i wrócił do handlu, a wtedy 796 I,8 | zawołano, że się sprzedał i żyje na łasce żony, z pracy 797 I,8 | zbliżył się do książek. I może z galanteryjnego kupca 798 I,8 | Siedziała w loży z ojcem i panną Florentyną, ubrana 799 I,8 | siebie, nie wiadomo gdzie i na co. Może myślała o Apollinie?...~ 800 I,8 | że już kiedyś widział i że dobrze zna. Wpatrzył 801 I,8 | lepiej w jej rozmarzone oczy i nie wiadomo skąd przypomniał 802 I,8 | mu na myśl, że on nigdzie i nigdy jej nie widział, ale - 803 I,8 | mało pamiętał o sklepie i o swoich książkach, lecz 804 I,8 | swoich nie nazwałby miłością i w ogóle nie był pewny, czy 805 I,8 | wspomnienia, pragnienia i nadzieje, ogniskiem, bez 806 I,8 | wszystko to były ścieżki i etapy, którymi los prowadził 807 I,8 | się absolutnie spokojnym i jakby większym; nie widząc - 808 I,8 | nie widząc - myślał o niej i tęsknił. Niekiedy zdawało 809 I,8 | uczuciach tkwi jakaś omyłka i że panna Izabela nie jest 810 I,8 | projekt:~" Zapoznam się z nią i wprost zapytam: czy ty jesteś 811 I,8 | jesteś, odejdę bez pretensji i żalu..."~W chwilę później 812 I,8 | Łęckich. Co gorsze: pan Łęcki i panna byli klientami jego 813 I,8 | co najmniej szlachcicem i posiadać stosunki w sferach 814 I,8 | Syberii. Odwiedził Wokulskiego i gwałtem zachęcał go do przyjęcia 815 I,8 | Wokulski zdecydował się i podniósł całą gotówkę po 816 I,8 | Posiadając majątek leczył darmo i o tyle tylko, o ile było 817 I,8 | słowiańskiej, germańskiej i semickiej i przy pomocy 818 I,8 | germańskiej i semickiej i przy pomocy mikroskopu mierzył 819 I,8 | mikroskopu mierzył dłuższe i krótsze średnice ich przekrojów.~- 820 I,8 | sobie fajkę, jeżeli chcesz, i kładź się na kanapie, jeżeli 821 I,8 | zmieścisz.~Gość zapalił fajkę i położył się, jak mu kazano, 822 I,8 | rozproszone dotychczas wiadomości i... uczucia złączyły się 823 I,8 | ciągłej pracy umysłowej i dobrym odżywianiu mogą wytworzyć 824 I,8 | się między sobą dawne. No i wówczas z rozmaitych departamentów 825 I,8 | rozmaitych departamentów mózgu i z rozmaitych dziedzin wiedzy 826 I,8 | instynkt utrwalenia czegoś i - utrwalenia gatunku!... - 827 I,8 | odejmując oka od szkła - i ożeń się.~- Szóste?... - 828 I,8 | pochyliwszy się na tył fotelu i patrząc w sufit. - Więc 829 I,8 | kolegę, który wysadził drzwi i uratował mnie. Najpodlejszy 830 I,8 | Znowu wrócił do włosów i mikroskopu.~- A jaki z tego 831 I,8 | postawił w kącie fajkę i schyliwszy się nad doktorem 832 I,8 | Doktór popatrzył mu w oczy i mocno ścisnął go za rękę.~- 833 I,8 | Odprowadził go do drzwi i znowu wziął się do swojej 834 I,8 | gdy doktór wybiegł za nim i zawołał wychylając się przez 835 I,8 | bułgarskich, tureckich i tak dalej, od obu płci. 836 I,8 | doktora ani jego mieszkania i nawet ich od dziesięciu 837 I,8 | parterowe domki, puste place i parkany, a niżej - Wisła.~ 838 I,8 | rudawym zarostem. Zdjął czapkę i pocałował Wokulskiego w 839 I,8 | na Wiedeńskiej Kolei. Ale i jemu bieda, bo go ze Skierniewic 840 I,8 | Skierniewicach ma trzy morgi i żył jak bogacz, a dzisiaj 841 I,8 | żył jak bogacz, a dzisiaj i on kiepski, i grunt wynędznieje 842 I,8 | a dzisiaj i on kiepski, i grunt wynędznieje bez dozoru.~- 843 I,8 | Marniejemy, panie... nie pierwsi i nie ostatni. Jeszcze póki 844 I,8 | nie będzie nawet sposobu i dzieciom wytłumaczyć, na 845 I,8 | intencję nie jedzą...~Ale i wielmożny pan coś markotnie 846 I,8 | panie, co płacić, bo nas i tak wypędzą.~- A dlaczego 847 I,8 | Z czymże było przyjść i jeszcze ludziom głowę zaprzątać?...~ 848 I,8 | południe przyjdziesz do sklepu i dostaniesz kartkę na Pragę. 849 I,8 | Mówiła, że muszę być ladaco, i dała nam kartkę na pud węgla 850 I,8 | cierpieniem jest zimno. I jak łatwo ich uszczęśliwić!.. 851 I,8 | doszedł do brzegu Wisły i zdumiał się. Na kilkumorgowej 852 I,8 | przenosi się na Powązki i z drugiej znowu strony miasta 853 I,8 | życiu.~Bulwar tutaj, kanały i woda źródlana na górze i - 854 I,8 | i woda źródlana na górze i - można by ocalić rokrocznie 855 I,8 | umie wynagradzać."~Na stoku i w szczelinach obmierzłego 856 I,8 | złodziei, dwie śmieciarki i jedna kochająca się para, 857 I,8 | złożona z trędowatej kobiety i suchotniczego mężczyzny, 858 I,8 | nawet śpiący podnieśli głowy i z wyrazem zdziczałych psów 859 I,8 | zrobiłby się wrzask, ścigano by i wyklinano tych poczciwców, 860 I,8 | Drzemiący, ciężkich trosk żywota~I duch się ich już nie szamota~ 861 I,8 | miała potomstwo, urodzone i wychowane na tym śmietniku, 862 I,8 | z matki okrytej wysypką i beznosego ojca!...~Moje 863 I,8 | kraju tylko choroba, nędza i zbrodnia znajdują weselne 864 I,8 | a bez krzyku wytępić złe i... mielibyśmy ludność dzielną, 865 I,8 | u kobiet jest jak barwa i zapach u kwiatów. Taka już 866 I,8 | Wokulski uczuł znużenie, siadł i patrzył. W spokojnej powierzchni 867 I,8 | Kępa, już zieleniejąca, i praskie domy z czerwonymi 868 I,8 | machin.~" Leciał jak ptak i nagle utknął; zabrakło w 869 I,8 | Spytałem się wówczas: a może i ja kiedyś stanę w biegu? - 870 I,8 | kiedyś stanę w biegu? - no, i stanąłem. Jakież to pospolite 871 I,8 | Natura miewa kaprysy i - analogie - dodał. - Motyle 872 I,8 | ty, robaku, nurtuj ziemię i przerabiaj na grunt zdolny 873 I,8 | istnieje wolna przestrzeń i światło, a ty ciesz się 874 I,8 | rozdepcze ktoś nieuważny.~I tobież to wzdychać do motyla, 875 I,8 | wzdychać do motyla, głupi?... I dziwić się, że ma wstręt 876 I,8 | może istnieć między mną i nią?..~No, gąsienica jest 877 I,8 | tam wszystko doskonali się i wstępuje na wyższe szczeble. 878 I,8 | zakrzepła jak woda na mrozie i nie tylko wytworzyła osobny 879 I,8 | dołu. Co się tu łudzić: ona i ja to dwa różne gatunki 880 I,8 | istot, naprawdę jak motyl i robak. Mam dla jej skrzydeł 881 I,8 | skrzydeł opuszczać swoją norę i innych robaków?... To 882 I,8 | którzy leżą tam na śmietniku, i może dlatego nędzni, 883 I,8 | których żyją całe rodziny. I to ja mam byt ich zniszczyć, 884 I,8 | wyssać z nich ludzkie, dusze i wypędzić na ten śmietnik?...~ 885 I,8 | wie, co się stanie ze mną i z tymi pieniędzmi bez niej? 886 I,8 | Wokulski odwrócił się i nagle zobaczył na ziemi 887 I,8 | nim albo obok niego zawsze i wszędzie, jak myśl o tamtej 888 I,8 | chodziła za nim wszędzie i zawsze, na jawie i we śnie, 889 I,8 | wszędzie i zawsze, na jawie i we śnie, mieszając się do 890 I,8 | wszystkich jego celów, planów i czynów.~" Nie mogę wyrzec 891 I,8 | się komuś.~Wstał z belek i wrócił do miasta.~Idąc przez 892 I,8 | Wysockiego, któremu koń padł, i zdawało mu się, że widzi 893 I,8 | gromadę mizernych dzieci i żonę, która pierze bieliznę 894 I,8 | szepnął Wokulski i czegoś serce mu się ścisnęło.~ 895 I,8 | fiołkowy szalik na szyi i trzymał ręce w kieszeniach.~ 896 I,8 | wywróconym okiem na Wokulskiego i gryzł z bólu gałązkę okrytą 897 I,8 | Oboźną pod górę, rozmarzony, i czuł, że w ciągu kilku godzin, 898 I,8 | rodzinę nad brzegiem nędzy i upadku. Każde mizerne dziecko 899 I,8 | przedwczesną albo na spędzanie dni i nocy w śmietniku przy ulicy 900 I,8 | śmietniku przy ulicy Dobrej.~I nie tylko obchodzili go 901 I,8 | ciągnących ciężkie wozy i ból ich karków tartych do 902 I,8 | na ulicy zgubiwszy pana, i rozpacz chudej suki z obwisłymi 903 I,8 | szukając strawy dla siebie i szczeniąt. I jeszcze, na 904 I,8 | dla siebie i szczeniąt. I jeszcze, na domiar cierpień, 905 I,8 | ścianach, połamane sprzęty i podarta odzież.~Zdawało 906 I,8 | Patrz, jak cierpię...", i że tylko on słyszy i rozumie 907 I,8 | i że tylko on słyszy i rozumie jej skargi. A ta 908 I,8 | jej ochronę; jego służba i subiekci sławili go za podwyższenie 909 I,8 | się zrobi z pieniędzmi.~I dopiero dziś, kiedy dziesięcioma 910 I,8 | nędzy?..."szepnął Wokulski.~I przypomniał sobie całe szeregi 911 I,8 | psów, drzew z obdartą korą i połamanymi gałęźmi. Wszystko 912 I,8 | przecie spotykał bez wrażenia. I dopiero gdy wielki ból osobisty 913 I,8 | wielki ból osobisty zaorał mu i zbronował duszę, na tym 914 I,8 | użyźnionym krwią własną i skropionym niewidzialnymi 915 I,8 | wszelkiego rodzaju nędzą i wreszcie - cały ocean cierpień 916 I,8 | drugiej widział cel realny i jasno określony - pannę 917 I,8 | Wokulski. - Zrobię, co się da i komu można, lecz osobistego 918 I,8 | przed drzwiami swego sklepu i wszedł tam.~W sklepie zastał 919 I,8 | skórzanych, pluszowych i metalowych, prostych i ozdobnych, 920 I,8 | pluszowych i metalowych, prostych i ozdobnych, najdroższych 921 I,8 | ozdobnych, najdroższych i najtańszych, a wszyscy subiekci 922 I,8 | akompaniował mu ruchami ręki i brody. Tylko pan Ignacy 923 I,8 | odpowiedział. Usiadł do swej księgi i udawał, że rachuje, ale 924 I,8 | uszczęśliwieniu ludzkości i osądził, że musi być mocno 925 I,8 | się we mnie sentymentalizm i fantazja - myślał. - Zły 926 I,8 | ośmieszyć się, zrujnować..."~I machinalnie przypatrywał 927 I,8 | włosy. Na jej twarzy białej i razem żółtej malował się 928 I,8 | pokora.~Mówiła głosem cichym i łagodnym, a targowała się 929 I,8 | otworzyły się drzwi sklepu i ukazał się w nich jeszcze 930 I,8 | trumnie zaczęły odrastać wąsy i faworyty. Wokulski zauważył, 931 I,8 | pożegnać. Potem znowu wszedł i znowu cofnął się zadzierając 932 I,8 | Wypadkowo spojrzał na damę i - spadły mu z nosa ciemne 933 I,8 | się od niego do neseserek i upadła na krzesło.~Do przybysza 934 I,8 | przybysza wybiegł Mraczewski i uśmiechając się dwuznacznie, 935 I,8 | kształcie czapki dżokejskiej i - z biczem...~Mraczewski 936 I,8 | nalał jej wody z karafki i podał z oznakami współczucia.~- 937 I,8 | panu baronowi potrzebne i te, i te. Sportsmeni noszą 938 I,8 | baronowi potrzebne i te, i te. Sportsmeni noszą tylko 939 I,8 | gustowny kałamarz z siodłem i dżokejką...~- Powiedz mi 940 I,8 | popielniczkę, kałamarz i odeszlij mi do domu. Macie 941 I,8 | Serdecznie dziękuję...Adieu!...~I wybiegł ze sklepu, wracając 942 I,8 | wracając się parę razy i spoglądając na szyld nad 943 I,8 | podniosła się z krzesła i zbliżyła się do kantorka, 944 I,8 | miał, należą tylko do niego i do mnie - odpowiedział Wokulski 945 I,8 | to najwygodniej. Adieu.~I opuściła sklep trzaskając 946 I,8 | córki trochę zdenerwowana i niekiedy... Pojmuje pan?... 947 I,8 | Nic.~Baron ukłonił się i już we drzwiach skrzyżował 948 I,8 | patrząc na Wokulskiego.~I wybiegł na ulicę. Mraczewski 949 I,8 | ulicę. Mraczewski skamieniał i oblał się rumieńcem powyżej 950 I,8 | Krzeszowski, wielki dziwak, i jego żona, trochę narwana. 951 I,8 | Mraczewski. - Otóż pan baron i pani baronowa od roku prowadzą 952 I,8 | pani Krzeszowska mieszka i gdzie straciła córkę. Oryginały!... 953 I,8 | Opowiadał lekkim tonem i kręcił się po sklepie z 954 I,8 | Izabeli... A infamis!..."~I przemógłszy się wrócił do 955 I,8 | chcieliby dzielić się cudzym, i - szubrawcy, bo mają na 956 I,8 | na dwu jedną parę butów i nie wierzą w chustki do 957 I,8 | zniszczyć rodzinę, wiarę i własność!... No, takich 958 I,8 | Wokulski zamknął księgę i włożył do kantorka. W 959 I,8 | Wokulski siedział na fotelu i patrzył w okno; gdy zaś 960 I,8 | A powód jest ten, że ja i pan nie pasujemy do siebie... 961 I,8 | Wokulski wstał z fotelu i wyszedł na ulicę.~Dymisja 962 I,8 | lecz w oknach było ciemno, i pan Ignacy wrócił do siebie 963 I,8 | koledzy jego byli smutni i czasem naradzali się między 964 I,8 | kantorka, otworzyły się drzwi i zwykłym wahającym się krokiem 965 I,8 | okazał pan w sprawie mojej i mojej żony... Ja wiem, że 966 I,8 | na koniec ukłonił się i cicho powiedziawszy: " Przepraszam..." 967 I,8 | opuścił sklep.~Panowie Klejn i Lisiecki cofnęli się za 968 I,8 | Lisiecki cofnęli się za szafy i po krótkiej naradzie wrócili 969 I,8 | jest bledsza, żółciejsza i jeszcze czarniej ubrana 970 I,8 | Mraczewski już nie jest u mnie i nie będzie - odparł Wokulski 971 I,8 | spojrzała Wokulskiemu w oczy i... z wyrazem: " Przepraszam..." 972 I,8 | ze sklepu.~Panowie Klejn i Lisiecki mrugnęli na siebie 973 I,8 | Oparł ręce na kantorku i rzekł półgłosem:~- Matka 974 I,8 | cofnął się. Panowie Lisiecki i Klejn już nawet nie spoglądali 975 I,8 | wyglądał nierównie poważniej i taktowniej. Nim sklep zamknięto, 976 I,9 | przypomniał sobie, że dziś i jutro hrabina Karolowa i 977 I,9 | i jutro hrabina Karolowa i panna Izabela będą kwestowały 978 I,9 | grobach.~"Trzeba tam pójść i coś dać - pomyślał i wyjął 979 I,9 | pójść i coś dać - pomyślał i wyjął z kasy pięć złotych 980 I,9 | więc z kasy jeszcze pięć i wszystkie zawinął w bibułkę.~" 981 I,9 | dołożył dziesięć sztuk złota i jeszcze namyślał się: " 982 I,9 | dobroczynności."~Rzucił rulon do kasy i w piątek nie poszedł na 983 I,9 | Lecz jeszcze wahał się i dopiero około drugiej po 984 I,9 | dwadzieścia pięć półimperiałów i poszedł w stronę kościoła.~ 985 I,9 | jednocześnie lękał się tego i wstydził się swoich półimperiałów.~" 986 I,9 | imponujące w papierowych czasach i - jakie to dorobkiewiczowskie... 987 I,9 | za mało?..."~Chodził tam i na powrót po ulicy naprzeciw 988 I,9 | żony drugi raz..."~Lecz i w tym, i w tamtym wypadku 989 I,9 | drugi raz..."~Lecz i w tym, i w tamtym wypadku nie wiedział 990 I,9 | Na co ta strata miejsca i murów, komu dniem i nocą 991 I,9 | miejsca i murów, komu dniem i nocą pali się światło, w 992 I,9 | rozmiarami świętego budynku i przyszła mu myśl szczególna. 993 I,9 | podważali skorupę ziemską i zostawiali ślady tych ruchów 994 I,9 | Wszedł do kościoła i zaraz na wstępie znowu uderzył 995 I,9 | nowy widok. Kilka żebraczek i żebraków błagało o jałmużnę, 996 I,9 | kolana wznosili do góry ręce i oczy, jakby zapatrzeni w 997 I,9 | srebrnych kandelabrach. Tu i ówdzie na posadzce świątyni 998 I,9 | chwilę opuściły je dusze i uciekły do jakiegoś lepszego 999 I,9 | jego pobiegł ku światłu. I zobaczył w różnych punktach 1000 I,9 | pełne bankocetli, srebra i złota, a dokoła nich damy


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7059

Best viewed with any browser at 800x600 or 768x1024 on Tablet PC
IntraText® (V89) - Some rights reserved by EuloTech SRL - 1996-2007. Content in this page is licensed under a Creative Commons License