Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
hycel 2
hyclów 1
hydraulicznych 1
i 7059
í 2
ich 300
ida 17
Frequency    [«  »]
-----
-----
-----
7059 i
6788 sie
5036 nie
4905 w
Boleslaw Prus
Lalka

IntraText - Concordances

i

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7059

                                                       bold = Main text
     Tom,  Rozdzial                                    grey = Comment text
2501 I,16| Stanisławie - mówił pan Łęcki. - I właśnie chciałem zapytać 2502 I,16| Ależ rozumie się... ~- I jaki mi dasz procent? ~- 2503 I,16| interesa pójdą lepiej, to i wyższy - odparł Wokulski 2504 I,16| pieniędzy zbyt prędko. ~- I na to zgoda - rzekł pan 2505 I,16| uroczyście podniósł się z fotelu i ceremonialnym krokiem wprowadził 2506 I,16| zdać sobie sprawę z salonu i ze sposobu, w jaki tam wszedł; 2507 I,16| potem - innej damie wysokiej i czarno ubranej, która patrzyła 2508 I,16| pochylona w jego stronę, i łagodnie patrząc mu w oczy 2509 I,16| tylko zaufanego adwokata i buchaltera, którzy co pewien 2510 I,16| powiedział coś bardzo głupiego, i zarumienił się. ~- Pan musi 2511 I,16| ubrana panna Florentyna i przestraszyła się jeszcze 2512 I,16| dostarczanie funduszów obrotowych i zawiązywanie stosunków z 2513 I,16| zawiązywanie stosunków z nabywcami i odbiorcami. Rodzajem zaś 2514 I,16| odbiorcami. Rodzajem zaś towaru i oceną jego wartości zajmuje 2515 I,16| najczęściej zapraszać go na obiad i podawać smaczny, ażeby miał 2516 I,16| nim między panną Izabelą i jej ojcem, naprzeciw panny 2517 I,16| podobna kochać się tak jak on i siedząc o krok od przyczyny 2518 I,16| pięćdziesiąt rubli kolczyki i dziesięć groszy róża..."~ 2519 I,16| potem spróbował polędwicy i zapił piwem. Uśmiechnął 2520 I,16| sam nie wiedząc czemu, i w przystępie jakiejś żakowskiej 2521 I,16| skosztowawszy polędwicy położył nóż i widelec na podstawce obok 2522 I,16| Wokulski zaatakował nożem i widelcem. Panna Florentyna 2523 I,16| także jeść sandacza nożem i widelcem. ~"Jacyście wy 2524 I,16| jadał baraninę z lordami i wygłaszał tak śmiało teorię 2525 I,16| z panną Izabelą gabinet i weszli do salonu. Ona z 2526 I,16| chciała przeniknąć do dna i przykuć do siebie. To już 2527 I,16| wyścigów; to była osoba rozumna i czująca, która ma go o coś 2528 I,16| ma go o coś serio zapytać i chce mu coś szczerego powiedzieć. ~ 2529 I,16| ciekawy tego, co mu powie, i tak stracił wszelką władzę 2530 I,16| pannę Izabelę w milczeniu i czekał. ~Panna Izabela była 2531 I,16| swych kłopotów codziennych i ze swych rozmaitych powątpiewań, 2532 I,16| rozmaitych powątpiewań, i ze swej tragicznej miłości 2533 I,16| zdumionych oczach Wokulskiego i lekko pochylając się naprzód, 2534 I,16| poręcz fotelu, rumieniła się i z wolna opuszczała długie 2535 I,16| falowania zorzy północnej i owe dziwne melodie, bez 2536 I,16| dziwne melodie, bez tonów i bez słów, które niekiedy 2537 I,16| tykotaniu stołowego zegara i biciu własnych pulsów i 2538 I,16| i biciu własnych pulsów i dziwił się, że te dwa tak 2539 I,16| panu z wielkim szacunkiem i przyjaźnią... ~- Jestem 2540 I,16| Izabela wyciągnęła rękę i zostawiwszy na chwilę 2541 I,16| się nieprędko zapomina, i doprawdy... - tu zaczęła 2542 I,16| tu zaczęła mówić wolniej i ciszej - doprawdy, ulżyłby 2543 I,16| Wokulski puścił jej rękę i wyprostował się na krześle. 2544 I,16| mi siły starczą. Zawsze i we wszystkim. ~- Panie!... - 2545 I,16| figlarnie patrząc mu w oczy. ~- I ta tylko jest między mną 2546 I,16| ta tylko jest między mną i nimi różnica, że im płacić 2547 I,16| Ludzie należący do tej co i pani sfery towarzyskiej 2548 I,16| miłosierny! Jeżeli furmani i lokaje mogą nosić barwy 2549 I,16| pokoju rozległy się kroki i wszedł pan Tomasz wyspany, 2550 I,16| dobroczynny, o przybyciu Rossiego i o wyjeździe do Paryża. Nareszcie 2551 I,16| obiecując przychodzić częściej i współcześnie z nimi jechać 2552 I,17| KIEŁKOWANIE ROZMAITYCH ZASIEWÓW I ZŁUDZEŃ~ ~Było już wpół 2553 I,17| uśmiech, każde spojrzenie i każdy wyraz panny Izabeli, 2554 I,17| Traktowała go jak równego sobie i jak przyjaciela, zapraszała, 2555 I,17| mu na myśl - to co?..."~I pilnie wpatrywał się w rysy 2556 I,17| oni przecie takimi jak i my ludźmi; może nawet mają 2557 I,17| zasłużyć. Jeszcze jak!..." ~I pod wpływem tych myśli czuł, 2558 I,17| rodzinę, potem jego sklep i wszystkich ludzi, którzy 2559 I,17| a nareszcie - cały kraj i całą ludzkość. Zdawało się 2560 I,17| dalszym; wesołym lub smutnym. I niewiele brakowało, ażeby 2561 I,17| zaczepiał jak żebrak ludzi i pytał: "Może który z was 2562 I,17| przypiąć skrzydła ludzkości i dla tej idei zapomina o 2563 I,17| zrobiła ze mnie bogacza i człowieka z reputacją, lecz 2564 I,17| Wokulski. ~Skręcił w bramę i przez tylne drzwi wszedł 2565 I,17| człowiek zwrócił się nagle i z głośnym jękiem objął go 2566 I,17| nadużycia, głowę dam za to, ale i firma tracić nie może, tym 2567 I,17| Chłopiec skończył szkoły i chce uczyć się na doktora, 2568 I,17| uczyć się na doktora, a i starość za pasem... Bóg 2569 I,17| starość za pasem... Bóg i pan wie, co się człowiek 2570 I,17| znowu go zebrać... ~Klejn i Lisiecki, obaj ubrani, czekali 2571 I,17| inkasent. ~Panowie Klejn i Lisiecki pożegnali się i 2572 I,17| i Lisiecki pożegnali się i wyszli. Za nimi, wzdychając 2573 I,17| wzdychając zabierał się i Oberman do opuszczenia sklepu. 2574 I,17| pieniądze. Idź więc do domu i milcz... ~- Rozumiem. Niech 2575 I,17| najlepsze-odparł inkasent i wyszedł, na próżno starając 2576 I,17| pal diabli, można mu było i wszystko darować: ale należało 2577 I,17| litościwym. ~- Byłeś nim zawsze i zanadto - oburzył się 2578 I,17| Już - rzekł Wokulski i podał mu rękę na pożegnanie. ~- 2579 I,17| szedł do swego mieszkania i myślał: ~"Trzeba nareszcie 2580 I,17| Izabelę. Jutro podziękuję mu i - niech mnie licho weźmie - 2581 I,17| Choć z takim próżniakiem i letkiewiczem ciężka sprawa... 2582 I,17| długów." Uczucia spokoju i niezachwianej pewności tak 2583 I,17| polsko-angielskimi ćwiczeniami i zaczął pisać zdania wymawiając 2584 I,17| wymawiając je półgłosem i usiłując jak najdokładniej 2585 I,17| u barona Krzeszowskiego i o sposobie wydobycia go 2586 I,17| Uderzył się ręką w czoło i porzuciwszy ćwiczenia angielskie 2587 I,17| list mojej magdalenki i jej opiekunek, stronica 2588 I,17| trzy..." ~Znalazł stronicę i z uwagą przeczytał dwa listy: 2589 I,17| szyć bielizny, krawiectwa i odznacza się pobożnością, 2590 I,17| posłuszeństwem, łagodnością i dobrymi obyczajami. W drugim 2591 I,17| mu za dotychczasową pomoc i prosiła tylko o wyszukanie 2592 I,17| zajęcia. ~"Niech już wielmożny i dobrotliwy pan - pisała - 2593 I,17| odpowiedź. Natychmiast odpisał i zawołał służącego. ~- List 2594 I,17| pieniądze? Był tu z wieczora i przysięgał, że zabiję się 2595 I,17| się chce... ~Zabrał list i wyszedł. ~Na drugi dzień 2596 I,17| ubrany, miał czerstwą cerę i wesołe spojrzenie. Zbliżył 2597 I,17| spojrzenie. Zbliżył się do łóżka i ucałował Wokulskiemu ręce. ~- 2598 I,17| czego jej brak? Na sprzęty i na bieliznę ja dam pieniędzy... 2599 I,17| sprzęty tanie, ale nowe i dobre, znasz się na tym?... ~- 2600 I,17| znasz się na tym?... ~- I jak jeszcze. Ilem się w 2601 I,17| jej potrzeba z bielizny i odzienia, i da mi znać. ~- 2602 I,17| potrzeba z bielizny i odzienia, i da mi znać. ~- Rozumiem 2603 I,17| Siedzi, dziękować Bogu i wielmożnemu panu, w Skierniewicach, 2604 I,17| ma grunt, najął parobka i tera z niego wielki pan. 2605 I,17| się u niego jeden dróżnik i stróż, i dwa smarowniki. 2606 I,17| niego jeden dróżnik i stróż, i dwa smarowniki. Nawet mu 2607 I,17| Wokulski pożegnał furmana i zaczął się ubierać. "Chciałbym 2608 I,17| iść. Wziął jakąś książkę i czytał postanawiając sobie 2609 I,17| postanawiając sobie między pierwszą i drugą wybrać się do barona 2610 I,17| przedpokoju rozległ się dzwonek i trzask otwieranych drzwi. 2611 I,17| bladawą, ale zdrową cerę i nieśmiałe spojrzenie. Spostrzegłszy 2612 I,17| Wokulskiego zarumieniła się i zaczęła drżeć. - Niech pani 2613 I,17| szybko zamykały się jej i otwierały; patrzyła w ziemię, 2614 I,17| panno Mario? ~- Tak. ~- I gdzież pani ma zamiar umieścić 2615 I,17| trzeba mieć własną maszynę i mieszkanie; i wszystko... 2616 I,17| własną maszynę i mieszkanie; i wszystko... Kto tego nie 2617 I,17| będzie pani u nich, a maszyna i wszystko, co się okaże potrzebnym 2618 I,17| wcisnął jej zwitek w rękę i rzekł: ~- Proszę, bardzo 2619 I,17| Żegnam panią... ~Ukłonił się i cofnął do swego gabinetu. ~ 2620 I,17| środku sali; potem otarła łzy i wyszła pełna jakiegoś uroczystego 2621 I,17| rzekł do siebie Wokulski i znowu zasiadł do czytania.~ 2622 I,17| jak Maruszewicz żółtawą, i że rolety w mieszkaniu Krzeszowskiego 2623 I,17| potem, spłacę lichwiarzy i biedny baron odetchnie. 2624 I,17| Izabelę..." ~Wszedł na piętro i zadzwonił. W mieszkaniu 2625 I,17| zbliżył się ktoś do drzwi i począł flegmatycznie zdejmować 2626 I,17| łańcuszek, kręcić kluczem i odciągać zasuwkę mrucząc: ~- 2627 I,17| Nareszcie otworzyły się drzwi i stanął w progu lokaj Konstanty. 2628 I,17| Wokulskiego przymrużył oczy i wysunąwszy dolną wargę spytał: ~- 2629 I,17| Pan baron leży chory i nikogo nie przyjmuje, bo 2630 I,17| Wokulski wydobył swój bilet i dwa ruble. ~- Kiedyż mniej 2631 I,17| pan jest chory z postrzału i doktorzy kazali mu dziś - 2632 I,17| Wokulski jeszcze dodał mu rubla i odszedł, bynajmniej niezadowolony 2633 I,17| niech płaci lichwiarzom i zabezpiecza się od nich 2634 I,17| zamiar wyjechać na wieś i nie był zdrów, ale i nie 2635 I,17| wieś i nie był zdrów, ale i nie tak chory. Rana w policzku 2636 I,17| tylko siedział na fotelu i miał przy sobie nie doktora, 2637 I,17| niewygoda bez binoklil...No i wyobraź sobie hrabia: pieniądze 2638 I,17| sobie parę nowych chorób i trochę długów, więc - sytuacja 2639 I,17| muszę posyłać po trumnę i rejenta. ~- Tek! - odezwał 2640 I,17| drzwi, zasuwanie zatrzasku i zakładanie łańcucha, nagle 2641 I,17| rozprawy, tylko porwał za łeb i zrzucił ze schodów. Wyobraź 2642 I,17| wekslem na czterysta rubli I ma bezczelność żądać zapłaty!... ~- 2643 I,17| Ten pan... - rzekł służący i podał bilet Krzeszowskiemu. - 2644 I,17| Krzeszowskiej (przed Bogiem i ludźmi prawnie zaślubionej 2645 I,17| koniecznie sprzedać. No i trafił się nabywca, pan 2646 I,17| znajomym w prezencie dywany i szale wyciągałby nieznajomym 2647 I,17| temu... ~Hrabia milczał i dopiero po chwili odezwał 2648 I,17| między panią Krzeszowską i tym panem prowadził mój 2649 I,17| prowadził mój Maruszewicz i wiem to od niego. ~- Tek. 2650 I,17| Wokulski jest dobrym kupcem i naszą spółkę poprowadzi... ~- 2651 I,17| że się odzywam, bo pan i gada, i robi całkiem jak 2652 I,17| odzywam, bo pan i gada, i robi całkiem jak dziecko..., 2653 I,17| mnie po trzy ruble pożycza i wcale nie śpieszy się z 2654 I,17| kilka minut, nic nie mówiąc, i nareszcie pożegnał barona. ~ 2655 I,17| na tle brązowych sprzętów i obić i że mecenasowi jest 2656 I,17| brązowych sprzętów i obić i że mecenasowi jest bardzo 2657 I,17| swój nakład na kamienicę i jeszcze co zarobi! A ja 2658 I,17| tysięcy rubli do Nowego Roku i dał osiemset rubli procentu. ~- 2659 I,17| rubli procentu. ~- Cóż to, i ona już nie ma pieniędzy? - 2660 I,17| Żyd. - Domy idą w górę, i adwokat wytłumaczył pani 2661 I,17| Mecenas usiadł przed biurkiem i zabrał głos. ~- Zatem, szanowny 2662 I,17| taniej - wtrącił Wokulski - i przez li-cy-ta-cję... - 2663 I,17| interes bardzo porządne osoby i katoliki, to ja bym był 2664 I,17| dziewięćdziesięciu tysięcy rubli i takowy zabezpiecza na nowo 2665 I,17| powyższej sumy nie zwrócił...~- I nie wrócę. ~- W takim razie 2666 I,17| zyskam - odparł Wokulski i pożegnał mecenasa i Szlangbauma. ~- 2667 I,17| Wokulski i pożegnał mecenasa i Szlangbauma. ~- Ale, ale... - 2668 I,17| nieco zmniejszają udziały i żądają bardzo szczegółowej 2669 I,17| adwokat. - W tym coś jest i ja to wyśledzę... Ktoś nam 2670 I,17| rezultacie, wszystko mi jedno i nawet wcale bym się nie 2671 I,17| Jeszcze raz pożegnał adwokata i pobiegł do sklepu. Tam znalazło 2672 I,17| przechodniów? Wtedy zwalniał kroku i czuł, że niecierpliwość 2673 I,17| brzegiem w towarzystwie hrabiny i ojca i rzucała pierniki 2674 I,17| towarzystwie hrabiny i ojca i rzucała pierniki łabędziom, 2675 I,17| swoich brzydkich łapach i umieścił się u stóp panny 2676 I,17| wezmę sto tysięcy, a może i sto dziesięć... Błogosławione 2677 I,17| hamuje swoje wielkie siły i zawiesza odwieczne prace, 2678 I,17| szczęście istot drobnych i znikomych. ~Wiatr zaledwie 2679 I,17| Wiatr zaledwie dyszał, i tylko po to, ażeby chłodzić 2680 I,17| śpiące w gniazdach pisklęta i ułatwić lot owadom śpieszącym 2681 I,17| się promienie światła. Tu i owdzie, w przesiąkłych wilgocią 2682 I,17| stało na miejscu: słońce i drzewa, snopy światła i 2683 I,17| i drzewa, snopy światła i cienie, łabędzie na stawie, 2684 I,17| białych smug na niebie - i od tej pory nie zmieni się 2685 I,17| ona zawsze tak rozmarzona i oblana rumieńcem, że przed 2686 I,17| zakłopotana tym spokojem w naturze i między nimi, poczęła mówić: ~- 2687 I,17| pierwszej młodości... Ciocia i ja znamy go osobiście jeszcze 2688 I,17| budzi w pani tyle podziwu i sympatii. ~- Ma pan słuszność. 2689 I,17| barbarzyńcami... ~- Oklaski i wieńce rzeczą tak drobną, 2690 I,17| go owacje. On już zwątpił i - prawie żałuje, że przyjechał 2691 I,17| szczególni ludzie: bez sławy i hołdów nie mogą żyć, jak 2692 I,17| żyć, jak my bez pokarmu i powietrza. Praca, choćby 2693 I,17| na scenie wobec pełnego i wzruszonego teatru aniżeli 2694 I,17| spytała panna Izabela. ~- I nieszczęścia, których warto 2695 I,17| Panna Izabela zamyśliła się i od tej pory szli oboje w 2696 I,17| Tymczasem siedząc nad sadzawką i w dalszym ciągu karmiąc 2697 I,17| niedługo pierwszą w mieście, i tylko dlatego, że ten pan 2698 I,17| przypatrzył im się z uwagą i dopiero teraz spostrzegł, 2699 I,17| harmonizują ze sobą wzrostem i ruchami. On, o głowę wyższy 2700 I,17| ruchami. On, o głowę wyższy i silnie zbudowany, stąpał 2701 I,17| płynąc. Nawet biały cylinder i jasny paltot Wokulskiego 2702 I,17| można chodzić po nich szybko i daleko. ~- W takim razie 2703 I,17| sobie tyle goryczy, kwasu i ciężaru na widok białego 2704 I,17| otrzymać czterdzieści albo i pięćdziesiąt tysięcy czystego 2705 I,17| Dopiero gdy podjechał powóz i pan Tomasz usadowiwszy damy 2706 I,17| Tomasz usadowiwszy damy i siebie zawołał: "Ruszaj" 2707 I,17| sadzawce, porozganiał motyle i ptaki, a za to napędził 2708 I,17| Jak tu nudno!" - szepnął i zawrócił do szosy. ~Wsiadł 2709 I,17| Wsiadł do swego powozu i przymknąwszy oczy nasycał 2710 I,17| którą wiatr chwieje w prawo i w lewo, do góry i na dół, 2711 I,17| prawo i w lewo, do góry i na dół, a potem nagle roześmiał 2712 I,17| Wokulski nie rozmyślił się i nie każe mu zwrócić zgubionych 2713 I,17| przywitał go bardzo łaskawie i nawet zabrał do swego gabinetu, 2714 I,17| sługa przykładał kolejno oko i ucho do dziurki od klucza, 2715 I,17| całą paczkę pięciorublówek i słyszał takie oto wyrazy: ~- 2716 I,17| Teatrze Wielkim... na balkonie i paradyzie... woźnemu wieniec, 2717 I,17| pofolgował panu Obermanowi, i nareszcie wymogłem nanim, 2718 I,17| zrobi się, co się da!." No i widzę, pan Oberman dobił 2719 I,17| niż o pieniądzach... Może i o teatrze, bo stary paszjami 2720 I,17| spojrzał na niego wilczym okiem i wyszedł milcząc. Służący 2721 I,17| Ukradł czterysta rubli i już nie chce gadać z człowiekiem!. ~ 2722 I,18| ZDUMIENIA, PRZYWIDZENIA I OBSERWACJE STAREGO SUBIEKTA~ ~ 2723 I,18| nadeszła znowu epoka niepokojów i zdumień. ~Ten sam Wokulski, 2724 I,18| magnat bawił się w wyścigi i pojedynki, ten sam Wokulski 2725 I,18| do widowisk teatralnych. I jeszcze żeby choć polskich, 2726 I,18| nowa mania, która dziwiła i gorszyła nie samego tylko 2727 I,18| dopiero co opuścił mieszkanie i pojechał do Bardeta po kwiaty. 2728 I,18| ofiarowywał dorożkarzowi złoty i groszy osiem za kurs, zamiast 2729 I,18| nim dobili targu za złoty i groszy osiem - i dojechali 2730 I,18| za złoty i groszy osiem - i dojechali do Bardeta, Wokulski 2731 I,18| czym prędzej z oranżerii i jak kamień wyrzucony z procy 2732 I,18| czterdzieści groszy za kurs i jeszcze zwróci dwa grosze 2733 I,18| poczuł słabość około serca i w pierwszej chwili chciał 2734 I,18| chrześcijańskim panuje złość i niesprawiedliwość, i zajadłość 2735 I,18| złość i niesprawiedliwość, i zajadłość na Żydów, zgodził 2736 I,18| bezwstydnego dorożkarza i jęcząc pojechał do teatru. ~ 2737 I,18| Henrykiem, chodzi w surducie i jada trefne potrawy, a nareszcie 2738 I,18| zarobić trzysta rubli... I ja zarobiłbym ze sto rubli... 2739 I,18| dorożki wydałem dwa złote i groszy dwadzieścia... Aj! 2740 I,18| Szlangbauma do zrobienia interesu i nie tylko zwrócił mu pieniądze 2741 I,18| rodzicielskie przekleństwo i nawet zaprosił go do siebie 2742 I,18| posadzić znakomitą osobę i jak cieszyć się z honoru 2743 I,18| mecenasa, który zaraz wyszedł i pożegnał ich obojętnie. ~- 2744 I,18| zawołał. - Może jeszcze i mnie tam wyciągną?... No, 2745 I,18| Czując, że lada dzień i jego zechce namawiać Wokulski, 2746 I,18| po tych głupstwach!... - i tak dalej. ~Tymczasem Wokulski, 2747 I,18| krzeseł (masz tu bilet) i po trzecim akcie podaj mu 2748 I,18| akcie podaj mu to album... ~I bez żadnych ceremonii, a 2749 I,18| album z widokami Warszawy i warszawianek, co razem mogło 2750 I,18| fotela, zmarszczył brwi i już otworzył usta, ażeby 2751 I,18| nie patrząc na niego. ~No i naturalnie pan Ignacy musiał 2752 I,18| ściskając pod pachą album i kłaniając się wszystkim 2753 I,18| a ciemnozielony surdut i obcisłe spodnie w kratki 2754 I,18| Było ledwie po siódmej i widzowie dopiero zaczęli 2755 I,18| zaczęli się gromadzić; ten i ów wchodził do krzeseł w 2756 I,18| głowie, loże były puste i tylko na galeriach czerniała 2757 I,18| paradyzie już wymyślano i wołano policji. ~"O ile 2758 I,18| wydała mu się jakaś niewielka i brudna i dopiero gdy zastanawiał 2759 I,18| jakaś niewielka i brudna i dopiero gdy zastanawiał 2760 I,18| wydobył nawet małą lornetkę i zaczął przypatrywać się 2761 I,18| zrobił smutne odkrycie, że i jemu przypatrują się z amfiteatru, 2762 I,18| Ignacy upuścił swoje album i cylinder i uciekł z gołą 2763 I,18| upuścił swoje album i cylinder i uciekł z gołą głową z teatru. 2764 I,18| Rzeckiego opuścił swoje miejsce i zbliżył się do pierwszego 2765 I,18| usiądź pan na moim miejscu i oddaj mi swoje .~- Z największą 2766 I,18| kupił u nas kosztowne album i prosił, ażeby po trzecim 2767 I,18| spoglądali na jego surdut i na jego krawat, i na jego 2768 I,18| surdut i na jego krawat, i na jego aksamitną kamizelkę 2769 I,18| Nareszcie znalazł krzesło i odetchnął. Tu przynajmniej 2770 I,18| że teatr był przepełniony i już zaczęło się widowisko. ~ 2771 I,18| oglądał się więc po sali i przede wszystkim spostrzegł 2772 I,18| Siedział on w czwartym rzędzie i wpatrywał się bynajmniej 2773 I,18| Izabela z panem Tomaszem i hrabiną. Rzecki parę razy 2774 I,18| ludzi zamagnetyzowanych i zdawało mu się, że Wokulski 2775 I,18| twarz do połowy wachlarzem i cudownymi, rozmarzonymi 2776 I,18| jakby na komendę, z galerii i z paradyzu odzywały się 2777 I,18| odzywały się gwałtowne oklaski i wrzaskliwe okrzyki: "Brawo, 2778 I,18| Rossi bowiem grał znakomicie i klaskaĺi mu wszyscy z równym 2779 I,18| na włoskich aktorów... No i dobrze się stało. Pysznie 2780 I,18| stało. Pysznie gra ten facet i muszę zobaczyć go drugi 2781 I,18| nazywają mnie bonapartystą i romantykiem..." ~Myślał 2782 I,18| romantykiem..." ~Myślał tak i mruczał po cichu, gdyż nurtowała 2783 I,18| siedziała hrabina, pan Łęcki i panna Łęcka?... Czyliżby?... 2784 I,18| nawet czasami zapominała i jeszcze gdzie, w teatrze, 2785 I,18| nazywają mnie romantykiem..." ~I znowu usiłował myśleć o 2786 I,18| ze skrzypców, fortepianu i arfy. Zjadł pieczeń z kartoflami 2787 I,18| Zjadł pieczeń z kartoflami i z kapustą, wypił kufel piwa, 2788 I,18| drugi kufel, potem trzeci i czwarty... nawet siódmy... 2789 I,18| talerz dwie czterdziestówki i zaczął śpiewać pod nosem. 2790 I,18| zaprezentują" - myślał pan Ignacy. ~I w tej chwili opanowała go 2791 I,18| złożona ze skrzypców, arfy i fortepianu zagrała... Marsyliankę. ~ 2792 I,18| piechotę, Augusta Katza i czując, że mu łzy nabiegają 2793 I,18| wojny francusko -pruskiej i rzuciwszy na stół rubla 2794 I,18| się o słup latarni gazowej i spytał: ~- Do diabła, czyżbym 2795 I,18| się iść jak najprościej i teraz dopiero przekonał 2796 I,18| Do domu trafił od razu i od razu znalazł dzwonek. 2797 I,18| kąt, zawarty między bramą i ścianą, i usiłował zliczyć, 2798 I,18| zawarty między bramą i ścianą, i usiłował zliczyć, nie z 2799 I,18| wydobył zegarek z sekundnikiem i przekonał się, że - już 2800 I,18| klucz tak mocno jak nigdy i mimo to nie mógł trafić. ~- 2801 I,18| mruknął pan Ignacy i nie zapalając lampy, rozebrał 2802 I,18| zapalając lampy, rozebrał się i położył do łóżka. ~Sny miał 2803 I,18| że ciągle jest w teatrze i że widzi Wokulskiego z szeroko 2804 I,18| siedziała hrabina, pan Łęcki i panna Izabela. Rzeckiemu 2805 I,18| Izabela podniosła się z fotelu i wyszła z łoży, a Wokulski 2806 I,18| przeszła plac Teatralny i lekkim krokiem wbiegła na 2807 I,18| Ignacy kładąc się znowu i niecierpliwie naciągając 2808 I,18| leżał z otwartymi oczami i znowu przywidziało mu się, 2809 I,18| Rossiemu album Warszawy i jej piękności. Pan Ignacy 2810 I,18| zastępuje), wytęża wzrok i z najwyższym przerażeniem 2811 I,18| paczkę owiniętą w papier i niedbale zawiązaną szpagatem. ~ 2812 I,18| niedbale zawiązaną szpagatem. ~I jeszcze gorsze rzeczy widzi 2813 I,18| odwiązuje szpagat, odwija papier i wobec panny Izabeli, Wokulskiego, 2814 I,18| Izabeli, Wokulskiego, hrabiny i tysiąca innych widzów ukazuje... 2815 I,18| fartuszkiem na przodzie i ze strzemiączkami u dołu. 2816 I,18| Stanisława Wokulskiego, kupca, i Ignacego Rzeckiego, jego 2817 I,18| śmiechem; wszystkie oczy i wszystkie wskazujące palce 2818 I,18| się na ósmy rząd krzeseł i właśnie na to krzesło, gdzie 2819 I,18| nankinowe spodnie z fartuszkiem i strzemiączkami wykradziono 2820 I,18| świadczył lekki ból głowy i ogólna ociężałość członków. ~ 2821 I,18| wstydzić się swego upadku i walczyć z próżniaczymi instynktami, 2822 I,18| że herbata jest za gorąca i trzeba pić wolniej niż 2823 I,18| czterdzieści minut do sklepu i ze spuszczoną głową przekradł 2824 I,18| podsiniałe oczy, ziemistą cerę i lekko drżące ręce. ~"Gotowi 2825 I,18| wydobył księgi, umaczał pióro i niby to zaczął rachować. 2826 I,18| już wyrzucono z piwnicy, i zupełnie serio począł rozważać: 2827 I,18| Rzeckiemu. ~Pan Ignacy otworzył i czytał: ~"Człowieku głupi 2828 I,18| zmarła jej ukochana córka?... I po co to robisz?... Dlaczego 2829 I,18| czas. Nie gub swej duszy i majątku i niezatruwaj spokoju 2830 I,18| gub swej duszy i majątku i niezatruwaj spokoju zacnej 2831 I,18| przynajmniej mówią w domu, bo i ja tam mieszkam. ~- Za dziewięćdziesiąt 2832 I,18| który marnuje dziś dnie i tygodnie na teatry włoskie, 2833 I,18| tygodnie na teatry włoskie, i zresztą - nawet nie wiem 2834 I,18| niewielki, prawie go nie ma, i że interes handlowy w ogóle 2835 I,18| świetnie. Nawet co prawda to i sam Wokulski, pomimo dziwnego 2836 I,18| rubli w murach?...Skąd się i tu znowu biorą ci Łęccy?... 2837 I,18| Szlangbaum z czerwonymi oczyma i wyrazem zajadłości na twarzy 2838 I,18| wydostawał jakąś sztukę, odwijał i zawijał, ażeby następnie 2839 I,18| zawiesił swoją jałową pracę i otarł pot z czoła. ~- Ciężko, 2840 I,18| możliwe w jego wieku. ~"Czyżby i on mnie posądzał i śledził?.. - 2841 I,18| Czyżby i on mnie posądzał i śledził?.. - błysnęło w 2842 I,18| błysnęło w głowie Szlangbaumowi i gniew go ogarnął. - Tak, 2843 I,18| trzeba będzie zapuścić pejsy i włożyć jarmułkę..." ~"On 2844 I,18| wie!" - pomyślał Rzecki i rzekł głośno: ~- Podobno... 2845 I,18| Wokulskiego, a oni myślą i pewnie mówią: ot, patrzajcie, 2846 I,18| zrujnował jednego katolika i pana z panów..." ~"Coś wie, 2847 I,18| za dalszy ciąg posądzeń i śledzenia go, i wrócił do 2848 I,18| posądzeń i śledzenia go, i wrócił do siebie, wzdychając. ~" 2849 I,18| postanowił pójść jutro do sądu i zobaczyć, czy naprawdę stary 2850 I,18| Szlangbaum kupi dom Łęckich i czy, jak mówił Klejn, dolicytuje 2851 I,18| wpadł do sklepu Wokulski i zaczął rozmawiać z Rzeckim 2852 I,18| wypytując go o wczorajszy teatr i o to: dlaczego uciekł z 2853 I,18| miał w sercu tyle żalów i tyle wątpliwości co do swego 2854 I,18| odpowiadał mu półgębkiem i z nachmurzoną twarzą. ~Więc 2855 I,18| nachmurzoną twarzą. ~Więc i Wokulski umilknął i opuścił 2856 I,18| Więc i Wokulski umilknął i opuścił sklep z goryczą 2857 I,18| panów", w którym sądzie i o której godzinie odbywają 2858 I,18| rana a drugą po południu i z podwójną gorliwością zabrał 2859 I,18| łba latać na włoski teatr i jeszcze dawać kosztowne 2860 I,18| pieniędzy, ale nawet nie widział i nie słyszał gości, którzy 2861 I,18| gości, którzy roili się i hałasowali w sklepie jak 2862 I,18| panowie" witali okrzykami i głośnymi pocałunkami. ~Dopiero 2863 I,18| się, podniósł głowę, brwi i oczy w górę i zobaczył Mraczewskiego... ~- 2864 I,18| głowę, brwi i oczy w górę i zobaczył Mraczewskiego... ~- 2865 I,18| Anglii w szkole wojskowej i podobno kocha się w jakiejś 2866 I,18| wpadłem na chwilę do matki i na chwilę do pani Stawskiej:.. 2867 I,18| pracować cały dzień jak wół i jeszcze nie mieć męża... 2868 I,18| Suzin jedzie do Paryża i chce go gwałtem zabrać, 2869 I,18| rozpuszcza kieszeń... E i jeszcze zarobiłby z dziesięć 2870 I,18| jedzie na wystawę do Paryża, i to lada tydzień... ~- Tak. ~- 2871 I,18| z Suzinem, nic nie wydać i jeszcze tyle zarobić?... 2872 I,18| Piotrowiczu", prosił, kłaniał się i na nic... Wokulski nie i 2873 I,18| i na nic... Wokulski nie i nie!...Mówił, że ma tutaj 2874 I,18| dziś daje mu ogromny kredyt i nieraz mówił do mnie, że 2875 I,18| sobie choć z milion rubli... I takiemu przyjacielowi odmawiać 2876 I,18| Wokulski kupuje dom Łęckiego i że tak wielkie prezenta 2877 I,18| nie jedzie darmo do Paryża i jeszcze zniechęca do siebie 2878 I,18| drogą, szkoda tej podróży i dziesięciu tysięcy rubli... 2879 I,18| zmieniają. ~Schylił głowę i posuwając palcem z dołu 2880 I,18| cyfr długich jak Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście. 2881 I,18| się w grubą awanturę... I z pewnością w polityczną 2882 I,18| miły, nic nie rozumiem! I to niby jest pozytywista, 2883 I,18| na spacer na Nowy Zjazd i wróciwszy do domu wcześnie 2884 I,18| Szlangbaum kupi dom Łęckiego i da dziewięćdziesiąt tysięcy 2885 I,18| naprawdę Stach podstawił i już jest skończonym wariatem... 2886 I,18| wszystko plotki?.. ~"Zasnął i śniło mu się, że w oknie 2887 I,18| ciało. Wokulski wyrywa się i znika w bramie kamienicy. ~" 2888 I,18| Może wbiegł na podwórko i ocalał..." - myśli pan Ignacy 2889 I,18| ocalał..." - myśli pan Ignacy i budzi się z mocnym biciem 2890 I,18| przypatrzeć się temu widowisku, i zrywa się z łóżka jak sprężyna. 2891 I,18| oblewa się cały zimną wodą i patrząc na swoje patykowate 2892 I,18| oko, jakie mu pozostało, i snadź dostrzegłszy niezwykłe 2893 I,18| bolesny krzyk zarzynanej kury, i zmiarkowawszy, że naprawdę 2894 I,18| grzbietem do pokoju, a nosem i ogonem do ściany, jak gdyby 2895 I,18| ubiera się w oka mgnieniu i z piorunującą szybkością 2896 I,18| bez względu na ruch gości i rozmowy "panów" i punkt 2897 I,18| gości i rozmowy "panów" i punkt o dziesiątej mówi 2898 I,18| nie tylko kamienic?.. " ~I waha się: czy iść do sądu, 2899 I,18| niej damę wysoką, chudą i mizerną, w czarnym kostiumie. 2900 I,18| Rzecki w jej zapadłych oczach i lekko posiniałych ustach 2901 I,18| swoich obowiązkach dysponenta i najstarszego subiekta. I 2902 I,18| i najstarszego subiekta. I poczyna iść za dorożką. 2903 I,18| mu onegdajszą pijatykę!) i część Senatorskiej pan Ignacy 2904 I,18| właścicielowi: "dzień dobry!", i szybko ucieka, dalej mrucząc: ~" 2905 I,18| w żółtym jedwabnym kitlu i takich że spodniach, który 2906 I,18| kupiec jak ja baletnik..." ~I pan Ignacy czuje, że nie 2907 I,18| sędziemu. Rumieni się, potnieje i już chce wracać do swoich 2908 I,18| licytacja!" - mówi pan Ignacy i zapomina o skrupułach. Olbrzym 2909 I,18| prowadzą dwie olbrzymie bramy i dwoje drzwi. Następnie widzi 2910 I,18| jego pięknych, siwych wąsów i podziwu dla jego humoru. 2911 I,18| lubicie żartować z przeczuć i snów), a jednak dziś śniło 2912 I,18| snów... rzeczy na niebie i ziemi... ~- Hum!... hum!... - 2913 I,18| odpowiada adwokat i obaj panowie wchodzą w pierwsze 2914 I,18| ramienia. Pan Ignacy ogląda się i widzi za sobą starego Szlangbauma. ~- 2915 I,18| Git! - mruczy Szlangbaum i odchodzi między swoich współwyznawców. ~ 2916 I,18| Pan Ignacy biegnie na górę i wpada do jednej sali. Uderza 2917 I,18| że przemawia prokurator i że chodzi o grube oszustwo. 2918 I,18| prokuratora krzywią się i syczą: "aj-waj!..."~Pan 2919 I,18| pomyślenia o moim zabójcy... ~I wpada w otwarte drzwi, nakazując 2920 I,18| potrącając młode, piękne i eleganckie kobiety, które 2921 I,18| lamentacje pani Krzeszowskiej i śmiechy młodych, pięknych 2922 I,18| śmiechy młodych, pięknych i eleganckich kobiet, śpieszących 2923 I,18| którą zabił swoją ofiarę, i spoconych sędziów. Pan Ignacy 2924 I,18| ulicy; na rogu Kapitulnej i Miodowej wpada do cukierni 2925 I,18| Miodowej wpada do cukierni i kryje się w tak ciemnym 2926 I,18| zasłania się podartą gazetą i widzi, że w tym małym pokoiku 2927 I,18| okazałej tuszy jegomość i jakiś zgarbiony Żyd. Pan 2928 I,18| jest co najmniej hrabią i właścicielem wielkich dóbr 2929 I,18| dobrodziej dwadzieścia pięć... ~- I wystoję się z godzinę w 2930 I,18| uderza ręką w stół marmurowy i chce wychodzić. Zgarbiony 2931 I,18| znowu sadza na krześle i ofiaruje sześć rubli gotówką. ~ 2932 I,18| muszę oddać za herbatę i ciastka! ~Żyd wzdycha, z 2933 I,18| najbardziej podarty papierek i wyprostowawszy go kładzie 2934 I,18| stole. Następnie wstaje i leniwie opuszcza ciemny 2935 I,18| śpiesznie dopija czekoladę i ucieka z cukierni na ulicę. 2936 I,18| licytacja, której ma pełne uszy i pełną głowę. Chce w jakiś 2937 I,18| przepędzić zbywający mu czas i spostrzegłszy otwarty kościół 2938 I,18| licytacji. ~Wchodzi do kościoła i istotnie znajduje ciszę 2939 I,18| istotnie znajduje ciszę i chłód, a nadto nieboszczyka 2940 I,18| które się jeszcze nie palą, i kwiatami, które już nie 2941 I,18| trumny, więc skręca na lewo i widzi klęczącą na posadzce 2942 I,18| ziemi; bije się w piersi i co chwilę podnosi chustkę 2943 I,18| myśli pan Ignacy. Lecz że i widok pani Krzeszowskiej 2944 I,18| więc cofa się na palcach i przechodzi na prawą stronę 2945 I,18| wyprostowany, pomimo siwych włosów, i szepczący modlitwę z zadartą 2946 I,18| poznaje w nim pana Łęckiego i myśli: ~"Jestem pewny, że 2947 I,18| baronowej Krzeszowskiej i pana Tomasza Łęckiego? ~ 2948 I,18| łobuzie, pilnować sklepu?", i że z każdej dorożki wyskoczy 2949 I,18| a wrócić do swoich ksiąg i kantorka, gdy nagle słyszy 2950 I,18| przez okno sali sądowej i coś wrzasnął do gromady 2951 I,18| spokojnych przechodniów i tupiąc niecierpliwie nogami 2952 I,18| pochwycił go z tyłu za ramię, i odwróciwszy głowę widzi 2953 I,18| swoim zwyczajom usuwają się i patrzą na niego z podziwem. ~- 2954 I,18| jak on, zdaje się na łaskę i niełaskę losu. Prąd starozakonnych 2955 I,18| kołnierz, brudny szalik i jeszcze brudniejszą szyję ; 2956 I,18| piersiową. Podnosi oczy do nieba i widzi, że jest we drzwiach. 2957 I,18| zasłonięte połą surduta, i - jest w sali. ~Odetchnął... 2958 I,18| nim rozlegają się krzyki i wymyślania licytantów, a 2959 I,18| sprawiedliwości, lecz widne i wesołe. Przez otwarte okna 2960 I,18| potoki słonecznych blasków i gorący lipcowy wiatr nasycony 2961 I,18| Ignacy słyszy świergot wróbli i nieustanny turkot dorożek 2962 I,18| nieustanny turkot dorożek i doznaje dziwnego uczucia 2963 I,18| nie wynajęte mieszkanie i - tak wesoło?..."~Zdaje 2964 I,18| się, że zakratowane okna i szare ściany, połyskujące 2965 I,18| doczesne więzienia. ~Ale otóż i sala główna, do której biegną 2966 I,18| biegną wszyscy starozakonni i gdzie skupia się cały interes 2967 I,18| na dwie części: cywilną i licytacyjną. W części cywilnej 2968 I,18| mających łańcuchy na szyi i senatorską powagę na obliczach; 2969 I,18| nieruchomości. Zaś między stołem i barierą, tudzież przed barierą, 2970 I,18| Wszyscy oni mają zadarte głowy i patrzą na komorników ze 2971 I,18| między zapachem hiacyntu i starego kitu. Pan Ignacy 2972 I,18| w cywilnej połowie izby i podzielona na grupy, wprawdzie 2973 I,18| bardzo szafirowych okularów i ma fizjognomię zakrystiana. ~- 2974 I,18| wyżej nad sumę początkową i dwadzieścia rubelków na 2975 I,18| Krzeszowska odskakuje od niego i wygiąwszy się w tył jak 2976 I,18| poznaje, że źle trafił, i cofa się skonsternowany. 2977 I,18| minę skończonego łajdaka, i coś mu szepcze przez kilka 2978 I,18| baronowej Krzeszowskiej i mówi półgłosem: ~- Jeżeli 2979 I,18| sobą kobietę skrzywdzoną i osamotnioną, której mienie, 2980 I,18| osamotnioną, której mienie, honor i spokój... ~- Co mi tam honor - 2981 I,18| oboje w najdalszy kąt sali i przed oczyma pana Ignacego 2982 I,18| znajduje się stary Szlangbaum i młody bez zarostu, tak blady 2983 I,18| młody bez zarostu, tak blady i wycieńczony, że pan Ignacy 2984 I,18| więc w drugą stronę sali i spostrzega o parę kroków 2985 I,18| który widocznie nudzi się i chciałby gdzieś iść. ~- 2986 I,18| tylko stu dziesięciu... I zdaje mi się, że kiedy jak 2987 I,18| okularach, z miną zakrystiana, i mówi: ~- O co panu chodzi, 2988 I,18| dwadzieścia rubli na koszta i jeden procent od każdego 2989 I,18| samemu wydaje się dziwnym)i mówi: ~- Dam jeden procent 2990 I,18| poruszając przy tym lewą łopatką, i odpowiada: ~- Przepreszem 2991 I,18| wyższej nad siedemdziesiąt i dwadzieścia rubelków na 2992 I,18| gniewu pan Łęcki. ~- Ja i rubelkiem nie pogardzę... ~ 2993 I,18| szeleszczących dziesięciorublówek i jedną z nich daje zakrystianowi, 2994 I,18| pana Łęckiego uśmiecha się i mówi półgłosem do pięknego 2995 I,18| brunet. - Ale ona jest głupia i Łęcki jest głupi, i oni 2996 I,18| głupia i Łęcki jest głupi, i oni wszyscy głupi. I 2997 I,18| i oni wszyscy głupi. I oni zgubią tego Wokulskiego, 2998 I,18| licytacjach mówią o Wokulskim i o niej... I jeszcze przewidują, 2999 I,18| o Wokulskim i o niej... I jeszcze przewidują, że go 3000 I,18| kiwa na zniszczonego Żydka i nieznacznie mruga na okazałego


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7059

Best viewed with any browser at 800x600 or 768x1024 on Tablet PC
IntraText® (V89) - Some rights reserved by EuloTech SRL - 1996-2007. Content in this page is licensed under a Creative Commons License