Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
hycel 2
hyclów 1
hydraulicznych 1
i 7059
í 2
ich 300
ida 17
Frequency    [«  »]
-----
-----
-----
7059 i
6788 sie
5036 nie
4905 w
Boleslaw Prus
Lalka

IntraText - Concordances

i

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7059

                                                       bold = Main text
     Tom,  Rozdzial                                    grey = Comment text
3501 II,2 | biorę do kieszeni krócicę i maszeruję gdzieś za kościół 3502 II,2 | pokazuje się baba tłusta i tak zasmolona, że nie mogę 3503 II,2 | się w sąsiedztwie pralni, i do tego paryskiej.~- Gdzie 3504 II,2 | dzieci, jakieś trzaskanie i głos kobiety wołającej: ~- 3505 II,2 | saloniku... ~Między mną i drzwiami wyrwał się obdarty 3506 II,2 | wyrwał się obdarty chłopak i dopadłszy schodów począł 3507 II,2 | chodził do składu węgli i nie przepisywał u adwokatów, 3508 II,2 | drodze: ~- Kaziu! idź do sali i uważaj na tego pana... ~ 3509 II,2 | mizerna, w brązowej sukience i brudnych pończoszkach. Usiadła 3510 II,2 | na krześle przy drzwiach i wpatrywała się we mnie wzrokiem 3511 II,2 | tak z pięć minut milcząc i obserwując się wzajemnie, 3512 II,2 | nagle rozległ się krzyk i łoskot na schodach i, w 3513 II,2 | krzyk i łoskot na schodach i, w tej chwili wbiegł z sieni 3514 II,2 | musi mieć żywy temperament i że ten, kto mu wymyśla, 3515 II,2 | rządca w poplamionym surducie i w spodniach u dołu oberwanych. 3516 II,2 | gęsty, szpakowaty zarost i czerwone oczy. ~Wszedł, 3517 II,2 | grzecznie ukłonił mi się i zapytał: ~- Wszak mam honor 3518 II,2 | jestem tylko przyjacielem i dysponentem pana Wokulskicgo... ~- 3519 II,2 | wstąpił we mnie jakiś diabeł i koniecznie zapragnąłem poznać 3520 II,2 | Wyciągnął do mnie rękę i odparł: ~- Widziałem lepszą 3521 II,2 | kompanii byłem we Włoszech i widziałem, jak Włosi przyjmowali 3522 II,2 | siadł na wydartym fotelu i mówił: - W roku 1859, panie 3523 II,2 | dziewiętnaście lat młodszy niż dziś i miałem z dziesięć tysięcy 3524 II,2 | się nie tylko procent, ale i coś z kapitału. Więc, jak 3525 II,2 | dochodu (łącznie z pożyczkami) i byłem we Włoszech. Ciekawy 3526 II,2 | Szwaba... A żem nie miał żony i dzieci, nie miałem dla kogo 3527 II,2 | nie masz na karku żony i dzieci, pijesz i śpiewasz, 3528 II,2 | karku żony i dzieci, pijesz i śpiewasz, i co chwilę spoglądasz 3529 II,2 | dzieci, pijesz i śpiewasz, i co chwilę spoglądasz na 3530 II,2 | przejechać czwórkami, a w oknach i na balkonach kobiety... 3531 II,2 | skubią, panie, swoje bukiety i spoconych, pyłem okrytych 3532 II,2 | amarantowy, różowy, biały, i te ręce, i te Włoszki... 3533 II,2 | różowy, biały, i te ręce, i te Włoszki... Pułkownik 3534 II,2 | dotykał ręką ust na prawo, i na lewo słał pocałunki. 3535 II,2 | zasypywał złote kirysy, hełmy i parskające konie... Na domiar 3536 II,2 | stary Włoch, z krzywym kijem i siwymi włosami do kołnierza, 3537 II,2 | najosobliwszych...~Wybiegł z saloniku i wtykając głowę do drzwi, 3538 II,2 | Wyszliśmy z mieszkania i zatrzymaliśmy się przede 3539 II,2 | z nóg uciekłaby do butów i gdzieś het! po schodach 3540 II,2 | jednym z książką w ręku i nogami opartymi o poręcz 3541 II,2 | człowiek z czarnym zarostem i w studenckim mundurku; na 3542 II,2 | pokój przeleciał huragan i wszystko do góry nogami 3543 II,2 | leżących na półkach, na kufrze i na podłodze. Jest nareszcie 3544 II,2 | nareszcie kilka krzeseł giętych i zwyczajnych i niepoliturowany 3545 II,2 | krzeseł giętych i zwyczajnych i niepoliturowany stół, na 3546 II,2 | spostrzegłem wymalowaną szachownicę i poprzewracane szachy. ~W 3547 II,2 | człowiek oparł się na łokciu i bystro patrząc na mnie rzekł: ~- 3548 II,2 | ja tu jestem gospodarzem i wcale sobie nie przypominam, 3549 II,2 | ociężale podniósł się z łóżka i bez zbytniego pośpiechu 3550 II,2 | pośpiechu począł zapinać spodnie i kamizelkę. Pomimo całej 3551 II,2 | Stary błazen! słowo honoru, i przy tym łże, bo nago nie 3552 II,2 | widzi cały garnitur. ~- Tak, i musi zasłaniać wszystkie 3553 II,2 | podwórko, to znowu Maleski i Patkiewicz mają prawo chodzić 3554 II,2 | tyłem, rządca mrugał na mnie i robił miny oznaczające wielką 3555 II,2 | prędzej po pokoju śmiejąc się i gniewając. Nareszcie zaczął 3556 II,2 | Nareszcie zaczął świstać i wyglądać przez okno, hardo 3557 II,2 | człowiek siadając na oknie i huśtając się w tył, jakby 3558 II,2 | sam zająłem to mieszkanie i będę w nim dopóty, dopóki 3559 II,2 | dziewięć rubli, za pranie i usługę trzy...A mundur, 3560 II,2 | trzy...A mundur, a wpis?... I jeszcze chcą, żebym za mieszkanie 3561 II,2 | niech mnie złapie hycel i da pałką w łeb... Do tego 3562 II,2 | macie prawo, ale nie do uwag i wymówek... ~- Nie rozumiem 3563 II,2 | jeżeli każe mi się uczyć i zdawać kilkanaście egzaminów, 3564 II,2 | zasady nie płacę komornego, i basta: Tym bardziej że obecny 3565 II,2 | może także okradł kogo, i na tej zasadzie chce mnie 3566 II,2 | Dorobił się majątku pracą i oszczędnością... ~- Daj 3567 II,2 | lekarzem, pracował dniem i nocą, miał niby to dobre 3568 II,2 | mój ojciec musiałby żyć i zapisywać recepty przez 3569 II,2 | przychodzi do nich wizytą, i każde ziarno kaszy, które 3570 II,2 | zacznie wyśpiewywać swoje gamy i wokalizy z rana sopranem, 3571 II,2 | po południu kontraltem... I diabli wezmą dom, w którym 3572 II,2 | Na starość mózg więdnie i nie jest zdolny przyjmować 3573 II,2 | Ukłoniliśmy się sobie nawzajem i wyszliśmy obaj z rządcą. 3574 II,2 | chwilę wybiegł na schody i zawołał: ~- A niechaj komornik 3575 II,2 | ostatecznie cofnął się do pokoju i zamknął drzwi na klucz dając 3576 II,2 | zatrzymałem się w połowie schodów i rzekłem do rządcy: ~- Widzę, 3577 II,2 | zakurzone - odparł rządca. ~- I myślę - dodałem - że ten 3578 II,2 | mówi, że nie zapłaci, no i nic płaci; ale tamci dwaj 3579 II,2 | tamci dwaj nic nie mówią i także nie płacą. To , 3580 II,2 | robią mi zawodu. ~Mimo woli, i nie wiem nawet dlaczego, 3581 II,2 | zapytałem eks-obywatela. ~- I nie ma się czemu dziwić - 3582 II,2 | nawet kupić ten dom...~- I kupi go - szepnął rządca - 3583 II,2 | oknem z żółtymi, czerwonymi i niebieskimi szybami. Wciąż 3584 II,2 | zaledwie kilka razy w życiu i zawsze przedstawiała mi 3585 II,2 | ekscentryczna. Umie być pobożną i zawziętą, pokorną i ordynaryjną... ~- 3586 II,2 | pobożną i zawziętą, pokorną i ordynaryjną... ~- Cóż to 3587 II,2 | stanęliśmy pode drzwiami i rządca zadzwonił, doznałem 3588 II,2 | mogłem ruszyć się z miejsca i tylko dlatego nie uciekłem. 3589 II,2 | zamku, stuknęła zasuwka i w uchylonych drzwiach ukazała 3590 II,2 | Aha!~Zamknęła drzwi i odeszła. Upłynęło ze dwie 3591 II,2 | zanim wróciła na powrót i po otworzeniu wielu zamków 3592 II,2 | rozmowę na głos kobiecy i męski. Kobiecy należał do 3593 II,2 | przyjaciół - zawołała baronowa. - I gdybym nie znała pana, przypuszczałbym, 3594 II,2 | zaprotestował głos męski. I w tej samej chwili rozległy 3595 II,2 | potem trwonicie jej majątek i żądacie rozwodu... ~"Więc 3596 II,2 | ciszej męski głos za drzwiami i znowu rozległy się dwa pocałunki, 3597 II,2 | otworzyły się drzwi salonu i jak wryty stanął na progu 3598 II,2 | którym ujrzałem żółtawą twarz i zaczerwienione oczy pani 3599 II,2 | oczy pani baronowej. Rządca i ja podnieśliśmy się z krzeseł, 3600 II,2 | się w głąb drugiego pokoju i widocznie wyszedł innymi 3601 II,2 | czepeczku, w ciemnej sukni i białym fartuchu. W ubraniu 3602 II,2 | powoli wchodząc do salonu i nie prosząc nas, ażebyśmy 3603 II,2 | zaczerwienione z płaczu oczy i włosy gładko uczesane. Skrzyżowała 3604 II,2 | na piersiach jak Napoleon I i patrząc na mnie rzekła: ~- 3605 II,2 | piersiach jak Napoleon I i patrząc na mnie rzekła: ~- 3606 II,2 | usunie ze swego domu te brudy i niemoralność... ~- Niemoralność? - 3607 II,2 | Zaczęła mrugać oczyma i rozpłakała się. ~- Okropność!... - 3608 II,2 | się tam, od podwórza... I wyglądała oknem, przez które 3609 II,2 | płacz... ~Upadła na kanapę i zaniosła się od łkania. ~- 3610 II,2 | tchnienie... Jej łóżeczko i wszystkie zabawki leżą na 3611 II,2 | rozpacz... ~Zasłoniła twarz i szlochała rozdzierającym 3612 II,2 | rządcy nos czerwienieje, a i ja sam uczułem łzy pod powiekami. ~ 3613 II,2 | gdzie umarło moje dziecko... i gdzie wszystko mi je przypomina. 3614 II,2 | mogę ruszyć jej sprzętów i zabawek... Podłością jest 3615 II,2 | lada dzień opamięta się i powróci...~- W takim razie 3616 II,2 | chciała mnie spalić wzrokiem i utopić we łzach. Oj! co 3617 II,2 | wyjrzeć oknem na podwórze i demoralizują wszystkie... ~ 3618 II,2 | nihilistów, bo to źródło zepsucia i niebezpieczeństwa dla całego 3619 II,2 | główkach trzymają herbatę i cukier... Oni kośćmi ludzkimi 3620 II,2 | jakkolwiek oni źli i zepsuci, to przecież gorszą 3621 II,2 | szepnął rządca. ~- O... i ten!... - zawołała baronowa. - 3622 II,2 | tego domu kocha się w niej i bierze od niej komorne z 3623 II,2 | przeszedł znowu w szlochanie. ~- I pomyśleć - jęczała - że 3624 II,2 | znak rządcy, że wychodzimy, i kłaniając się rzekłem ozięble: ~- 3625 II,2 | szepnęła. - Więc już i pan, i... ten, ten...Wokulski 3626 II,2 | szepnęła. - Więc już i pan, i... ten, ten...Wokulski związaliście 3627 II,2 | odparł. - Młode to, piękne i pracuje na cały dom... Bo 3628 II,2 | Chyba za to, że jest piękna i ma córeczkę jak cherubinek... ~- 3629 II,2 | kiedy minęliśmy podwórko i weszliśmy na pierwsze piętro 3630 II,2 | przed oczyma pani Stawska i Wokulski... Mój Boże! jaka 3631 II,2 | to była piękna para; ale i cóż z tego, kiedy ona ma 3632 II,2 | woli nawarzyłem mu piwa i już nie chcę powtarzać tego 3633 II,2 | uśmiechnął się filuternie i szepnął: ~- Uważa pan... 3634 II,2 | dzwonił, ale zapukał raz i drugi. Nagle drzwi otworzyły 3635 II,2 | otworzyły się dość gwałtownie i stanęła w nich gruba i niska 3636 II,2 | gwałtownie i stanęła w nich gruba i niska służąca z zawiniętymi 3637 II,2 | służąca z zawiniętymi rękawami i z mydłem na rękach, których 3638 II,2 | stała balia pełna mydlin i dziecinnej bielizny. Na 3639 II,2 | dziecinne spódniczki, koszule i pończoszki. (Jak to zaraz 3640 II,2 | oknach pełno kwiatów białych i różowych, na ścianach premia 3641 II,2 | mizernej, lecz niezbyt starej i bardzo regularnej. Rysy 3642 II,2 | poplamiony surdut na dwa guziki i ukłoniwszy się z elegancją 3643 II,2 | koleżeństwem. Wirski spostrzegł to i dodał z uśmiechem: ~- Mówię: 3644 II,2 | staruszka. ~- W roku 1849 i nieco później - wtrąciłem. ~- 3645 II,2 | zawołał Wirski śmiejąc się i kłaniając. - Pan Rzecki 3646 II,2 | wielu miejscach pocerowana, i dziwna melancholia ogarnęła 3647 II,2 | ludzi w poplamionym surducie i w pocerowanej sukni, którzy 3648 II,2 | Najniesprawiedliwiej, panie Rzecki... No i on... biedak, uciekł zagranicę. 3649 II,2 | niewinność Ludwika, ale i cóż, kiedy on już od dwu 3650 II,2 | pochyliła się do mnie z fotelu i rzekła szeptem: ~- Helenka, 3651 II,2 | zagranicznych pismach, a tu nic i nic... Kobieta młoda. panie... ~- 3652 II,2 | sędziwa dama wzdychając i kiwając głową eks-obywatelowi. - 3653 II,2 | tedy córka moja niebrzydka i młoda, już jedno dziecko 3654 II,2 | młoda, już jedno dziecko ma i... może tęskni za innymi. 3655 II,2 | nie słyszałam... Cierpi i milczy, ale że cierpi, domyślam 3656 II,2 | rządca. ~Skrzypnęły drzwi i wbiegła mała dziewczynka 3657 II,2 | a pan Wirski jak hrabia, i mówiła dalej, pokazując 3658 II,2 | Proszę babci, nadejdzie zima i moja lalka nie będzie miała 3659 II,2 | przepraszając nas wzięła włóczkę i druty, a w tej chwili weszła 3660 II,2 | powiem nawet: zarumienił się, i zaczął bełkotać: ~- Pozwoli 3661 II,2 | oczyma. Ale silny rumieniec i ślad obawy na jej twarzy 3662 II,2 | gościem. ~"Poczekaj! - myślę. I wyobraziłem sobie, że na 3663 II,2 | Poczekajcie!" - myślę i przybrawszy bardzo surowy 3664 II,2 | zaczęła skubać sukienkę i z pewnością mimo woli rzuciła 3665 II,2 | Zachmurzyłem się jak Lucyper i nabrawszy tyle tchu, ile 3666 II,2 | pozwolić na podobne zdzierstwo i kazał mi zawiadomić panie, 3667 II,2 | oczyma. Oto dopiero oczy!... i jak ona nimi umie patrzeć!... 3668 II,2 | Znowu skrzypnęły drzwi i ukazała się w nich może 3669 II,2 | dziewczynka, w pasterce na głowie i z paczką kajetów w ręce. 3670 II,2 | dziecko z twarzą rumianą i pełną, lecz nie zdradzającą 3671 II,2 | ukłoniła się pani Stawskiej i jej matce, ucałowała w oba 3672 II,2 | oba policzki małą Helenkę i wyszła, oczywiście do domu. 3673 II,2 | Następnie wróciła się z kuchni i zarumieniona powyżej oczu, 3674 II,2 | niezadowolonym tonem: ~- I to nazywa się lekcja, Boże 3675 II,2 | przynajmniej półtorej godziny i za taką lekcję bierze czterdzieści 3676 II,2 | Wokulski również zniżył komorne i przyjąłem... Ulica, proszę 3677 II,2 | znanych nam już ze spokojności i porządku - odpowiedziałem. ~- 3678 II,2 | Helunia potnie kiedy papierki i rzuci je na podłogę, zaraz 3679 II,2 | przeleciał cień jakby żalu i zmęczenia. ~- I nic, żadnej 3680 II,2 | jakby żalu i zmęczenia. ~- I nic, żadnej wiadomości? - 3681 II,2 | cicho... ~- Oto los młodej i niebrzydkiej kobiety! - 3682 II,2 | słowem - nie wiadomo co i nie wiadomo za co... Ty, 3683 II,2 | że było w mojej twarzy i całej postaci coś takiego, 3684 II,2 | założyłem nogę na nogę i odchrząknąłem, wszyscy wlepili 3685 II,2 | stanowczo - idź do swojej lalki i rób jej kaftanik. Oczko 3686 II,2 | ale ucałowała ręce babci i matce i wyszła ze swymi 3687 II,2 | ucałowała ręce babci i matce i wyszła ze swymi drutami. ~- 3688 II,2 | droga, o moim szczęściu i obowiązkach ja tylko mam 3689 II,2 | ale powstał z krzesełka i ukłonił się. ~- I pan nie 3690 II,2 | krzesełka i ukłonił się. ~- I pan nie jesteś obcy, i ten 3691 II,2 | I pan nie jesteś obcy, i ten pan - rzekła staruszka 3692 II,2 | niepewności co do mego zięcia i niepewność ta zatruwa nam 3693 II,2 | zasłoniła twarz chustką i wybiegła do swego pokoju. ~- 3694 II,2 | Jeszcze raz pożegnałem i wyszliśmy obaj z rządcą 3695 II,2 | rozwiązać ręce kobiecie, a i to coś znaczy. ~Po opuszczeniu 3696 II,2 | mieszkania pani Stawskiej i jej matki rozeszliśmy się 3697 II,2 | uregulować finanse kamienicy i otóż uregulowałem je tak, 3698 II,2 | rychlej Stach opatrzy się i sprzeda swój nabytek, który 3699 II,3 | ROZDZIAŁ TRZECI:~SZARE DNIE I KRWAWE GODZINY~ ~W kwadrans 3700 II,3 | był trzeźwy, myślał jasno i szybko, tylko nic go nie 3701 II,3 | wpadł znowu w obojętność i nie interesował się niczym; 3702 II,3 | przeciwka zdjął kamasze i oparł mu na kolanach nogi, 3703 II,3 | latarnię wagonu, przymknął oczy i myślał, że ta osobliwa apatia 3704 II,3 | owszem, do rana wzrosła i rosła coraz bardziej. Nie 3705 II,3 | rzeczy do innego pociągu i ruszyli dalej. Nowa stacja, 3706 II,3 | nowa jazda... Wagon drżał i turkotał, lokomotywa co 3707 II,3 | ludzie mówiący po polsku i wagon napełnił się samymi 3708 II,3 | się lasy otoczone wałami i złożone z drzew stojących 3709 II,3 | drewniane chaty kryte słomą i coraz częściej zaczęły się 3710 II,3 | innym akcentem. Potem noc i sen... Nie, to nie sen, 3711 II,3 | horyzonty, wzgórza, winnice. Tu i ówdzie wielki dom piętrowy, 3712 II,3 | wagonu wchodzi dwu Francuzów i jedna Francuzka i robią 3713 II,3 | Francuzów i jedna Francuzka i robią taki hałas, jakby 3714 II,3 | kilka razy zmieniają miejsca i przepraszają Wokulskiego, 3715 II,3 | Suzina: "Paris-Grand Hôtel", i daje konduktorowi wagonu 3716 II,3 | rękę cały zwitek banknotów i jadą dalej;. Wokulski spostrzega, 3717 II,3 | spostrzega, że znowu jest noc, i znowu zapada w stan, który 3718 II,3 | pomimo to myśli, że śpi i że ten dziwny stan zobojętnienia 3719 II,3 | olbrzymowi z czerwoną twarzą i konopiastą brodą, wreszcie 3720 II,3 | Suzinowi, ukazują się znowu i mówią im, że już mogą jechać. 3721 II,3 | bierze pod rękę Wokulskiego i wyprowadza go na plac, gdzie 3722 II,3 | gdzie stoi mnóstwo omnibusów i powozów jedno-i dwukonnych, 3723 II,3 | powóz z lokajem. Siadają i jadą. ~- Patrzaj - mówi 3724 II,3 | a potem między Sekwaną i Rivoli... Eh! ja tobie mówię, 3725 II,3 | przyjechał; pięćdziesiąt albo i więcej tysięcy rubli to 3726 II,3 | powozów, ludzi konnych i pieszych. Ruch jest tak 3727 II,3 | bierze Wokulskiego pod rękę i prowadzi do małego pokoiku, 3728 II,3 | trzecim za dziesięć franków. I dla ciebie wziąłem za dziesięć 3729 II,3 | Wychodzą z windy na korytarz i po chwili znajdują się w 3730 II,3 | szerokie łóżko pod baldachimem i szafę mającą zamiast drzwi 3731 II,3 | pięćdziesiąt tysięcy?... ~- Może i więcej.~-Dobrze, ale za 3732 II,3 | opiera ręce na brzuchu i wybucha śmiechem. ~- Ot, 3733 II,3 | za dobro daję dobro... ~- I to nie odpowiedź - wtrącił 3734 II,3 | Ja po francusku ani w ząb i po niemiecku też, więc trzeba 3735 II,3 | tu inżynierów kolejowych i morskich, i wojskowych... 3736 II,3 | inżynierów kolejowych i morskich, i wojskowych... Mnie nie o 3737 II,3 | miej ty dwie pary oczów i dwie pary uszów, ale jak 3738 II,3 | procent od mego zarobku i sprawa skończona. A na co 3739 II,3 | skończona. A na co to, dla kogo i przeciw komu - nie pytaj. ~ 3740 II,3 | mnie fabrykanci amerykańscy i francuscy. Możesz zejść? - 3741 II,3 | Teraz pójdę spać. ~- No, to i dobrze. Chodźże do twego 3742 II,3 | Opuścili numer Suzina i o kilkanaście kroków dalej 3743 II,3 | Suzin wyszedł na palcach i zamknął drzwi. ~Po odejściu 3744 II,3 | Wokulski przymknął oczy i usiłował zasnąć. Może nie 3745 II,3 | jej niema, że została tam i że dopiero szuka go stroskana, 3746 II,3 | Zamknął oczy jeszcze mocniej i począł huśtać się na materacu; 3747 II,3 | się nadzwyczajnie szerokim i wyjątkowo sprężystym. Był 3748 II,3 | korytarzu, ludzie rozmawiali i biegali, jakby w tej chwili 3749 II,3 | ludzkie, trąbki, wystrzały i Bóg nie wie co, a wszystko 3750 II,3 | a wszystko przytłumione i odległe. ~Potem przywidziało 3751 II,3 | ode drzwi do drzwi, puka i pyta: ~"Czy nie ma go tu?..."~ 3752 II,3 | Istotnie ktoś chodził, pukał i nawet zapukał do jego drzwi; 3753 II,3 | Wokulski. ~Wtem otworzył oczy i włosy powstały mu na głowie. 3754 II,3 | walizkę, ażeby przebrać się, i tamten również zaczął przebierać 3755 II,3 | z Warszawy, było już tu i stało za progiem. ~Umył 3756 II,3 | wpół do pierwszej. ~"Trzy i pół godziny - pomyślał. - 3757 II,3 | schodów, dał służącemu franka i zbiegł z trzeciego piętra 3758 II,3 | ścigają. ~Wyszedł przed bramę i zatrzymał się na chodniku. 3759 II,3 | około niego ze sześć powozów i żółty omnibus, naładowany 3760 II,3 | naładowany podróżnymi wewnątrz i na dachu. Na prawo, gdzieś 3761 II,3 | pod nią gromadę mężczyzn i kobiet, którzy siedzą przy 3762 II,3 | stoliczkach, prawie na chodniku, i piją kawę. Panowie jak 3763 II,3 | guzików kwiaty lub wstążeczki i zakładają nogi na kolana 3764 II,3 | Wokulski idzie w lewo i za węgłem tego samego hotelu, 3765 II,3 | hotelu, widzi drugą markizę i drugą gromadę ludzi, pijących 3766 II,3 | ożywione, przyjacielskie i pełne prostoty. Powozy jedno - 3767 II,3 | prostoty. Powozy jedno - i dwukonne toczą się w dalszym 3768 II,3 | pędzą co chwilę w jedną i drugą stronę, przesuwa się 3769 II,3 | stronę, przesuwa się żółty i zielony omnibus, tym zaś 3770 II,3 | się siedem ulic. Liczy raz i drugi - siedem ulic... Gdzie 3771 II,3 | Robi pół obrotu w lewo i staje zdumiony. ~W głębi 3772 II,3 | parterze - szereg arkad i posągów, na pierwszym piętrze 3773 II,3 | olbrzymie kolumny kamienne i nieco mniejsze marmurowe, 3774 II,3 | wysokości dachu w kątach orły i złocone posągi, unoszące 3775 II,3 | wszędzie kolumny, posągi i medaliony... ~"Opera?... - 3776 II,3 | tu jest więcej marmurów i brązów aniżeli w całej Warszawie!..."~ 3777 II,3 | ozdobę miasta, rumieni się i idzie dalej. Czuje, że Paryż 3778 II,3 | pierwszym kroku przytłoczył go, i - jest kontent. ~Ruch powozów, 3779 II,3 | Ruch powozów, omnibusów i ludzi pieszych zwiększa 3780 II,3 | na dwu kołach, potem dama i mężczyzna konno i znowu 3781 II,3 | potem dama i mężczyzna konno i znowu nieskończony szereg 3782 II,3 | rękę, on płaci trzy franki i przechodzi na drugą stronę 3783 II,3 | wszystko go wyprzedza: powozy i piesi. Oczywiście, jest 3784 II,3 | atakują roznosiciele gazet i książek, na niego patrzą 3785 II,3 | onieśmielony jak dziecko i... dobrze mu z tym... Ach, 3786 II,3 | spostrzega dom trzypiętrowy i napełnia go jakaś rzewność. 3787 II,3 | temu franka, pije mazagran i zaczyna czytać: "Jej K. 3788 II,3 | Izabela..." ~Mnie gazetę i chowa do kieszeni, nie 3789 II,3 | mazagranu płaci za niego i - wstaje od stołu. Garson 3790 II,3 | Wokulski. - Jutro pojedynek i może zabiłby mnie... Ale 3791 II,3 | Przeszedł około franta i spojrzał mu w oczy. Elegantowi 3792 II,3 | monokl spadł na kamizelkę i opuściła go ochota do półuśmieszków. ~ 3793 II,3 | półuśmieszków. ~Wokulski idzie dalej i z największą uwagą przypatruje 3794 II,3 | ganków" - myśli Wokulski. ~I dachy jakieś oryginalne, 3795 II,3 | najeżone blaszanymi kominkami i szpicami. I na ulicach co 3796 II,3 | blaszanymi kominkami i szpicami. I na ulicach co krok wyrasta 3797 II,3 | z dachów w formie strzał i z ulic w postaci nieprzeliczonych 3798 II,3 | ukrop, który "burzy się i szumi, i pryska..." On, 3799 II,3 | który "burzy się i szumi, i pryska..." On, człowiek 3800 II,3 | On, człowiek dojrzały i w swoim klimacie gwałtowny, 3801 II,3 | któremu imponuje wszystko i wszyscy. ~Tymczasem dokoła 3802 II,3 | dokoła niego wciąż "wre i kipi, i szumi, i pryska"; 3803 II,3 | niego wciąż "wre i kipi, i szumi, i pryska"; nie widać 3804 II,3 | wciąż "wre i kipi, i szumi, i pryska"; nie widać końca 3805 II,3 | nim zdolności krytyczne, i mówi sobie, że - jakkolwiek 3806 II,3 | akcent tutejszy jest gorszy i wymowa mniej wyraźna. ~Tak 3807 II,3 | rozważając zwalnia kroku i zaczyna nie ustępować z 3808 II,3 | zaczyna nie ustępować z drogi. I kiedy myśli, że dopiero 3809 II,3 | paryskiego oceanu. ~"To i lepiej!" - mruczy. ~Do tej 3810 II,3 | kilkadziesiąt kroków, na prawo i na lewo, rozsuwały się domy 3811 II,3 | lewo, rozsuwały się domy i widać było jakąś boczną 3812 II,3 | Zaniepokojony, pośpiesza i ku wielkiemu zadowoleniu 3813 II,3 | skręca trochę na prawo i czyta: Rue St. Fiacre. ~ 3814 II,3 | Kocka. Znowu boczna ulica i znowu czyta: Rue du Sentier.~" 3815 II,3 | prawie naprzeciw kawiarnia i chodnik oddzielony od środka 3816 II,3 | ulica ciągnąca się na prawo i lewo. Ruch nagle potęguje 3817 II,3 | trzy gatunki omnibusów i tramwaje. ~Wokulski spogląda 3818 II,3 | Wokulski spogląda na prawo i znowu widzi dwa szeregi 3819 II,3 | kiosków, dwa szeregi drzew i dwa szeregi pięciopiętrowych 3820 II,3 | Krakowskiego Przedmieścia i Nowego Światu. Końca ich 3821 II,3 | dachy zniżają się ku ziemi i wszystko znika. ~"No, choćbym 3822 II,3 | No, choćbym miał zbłądzić i spóźnić się na sesję, pójdę 3823 II,3 | młoda kobieta, której wzrost i ruchy robią na Wokulskim 3824 II,3 | ulic wysadzonych drzewami i absolutnie nie wie, skąd 3825 II,3 | Dorożkarz dotyka ręką kapelusza i woła: ~- Naprzód, Lizetka... 3826 II,3 | czerwonej twarzy bez zarostu.~- I piliście trochę, to zaraz 3827 II,3 | mi się ten cudzoziemiec i myślę, że tylko tacy powinni 3828 II,3 | choć zabrali nam Alzację i spory kawał Lotaryngii, 3829 II,3 | się uśmiechnięty służący i oddał mu bilet Suzina i 3830 II,3 | i oddał mu bilet Suzina i pakiet listów. ~- Dużo interesantów... 3831 II,3 | Marszałek dworu pańskiego i pana Siuzę... Bardzo zdolny 3832 II,3 | Bardzo zdolny człowiek i duże mógłby panu oddać usługi, 3833 II,3 | bardzo zdolny człowiek, ale i ja może przydałbym się waszej 3834 II,3 | jednak jestem Alzatczyk i na honor, zamiast brać od 3835 II,3 | wypowiedział zniżonym głosem i cofnął się na korytarz. ~ 3836 II,3 | Wokulski otworzył bilet Suzina i czytał: "Sesja dopiero o 3837 II,3 | Osoba młoda, elegancka i przystojna pragnie zwiedzać 3838 II,3 | pół godziny..." ~Zadzwonił i kazał przynieść do numeru 3839 II,3 | butelek rozmaitych trunków i maszynkę kawy czarnej. Jadł 3840 II,3 | coś powiedział przez tubę i wprowadził Wokulskiego do 3841 II,3 | niedużymi wąsami, we fraku i białym krawacie. ~- Jumart... - 3842 II,3 | kilkanaście kroków korytarzem i Jumart otworzył drzwi wspaniałego 3843 II,3 | meble, olbrzymie lustra i ściany ozdobione płaskorzeźbami. 3844 II,3 | pokryty kosztownym obrusem i przywalony stosem papierów. ~- 3845 II,3 | w czytelni. ~Ukłonił się i wyszedł z powagą do innego 3846 II,3 | Wokulski usiadł na fotelu i zaczął przeglądać papiery, 3847 II,3 | ozdobionym złotymi haftami i podał mu bilet na tacy. 3848 II,3 | był napis: "Pułkownik", i jakieś nic nie mówiące nazwisko. ~- 3849 II,3 | hiszpanką, takimiż wąsami i czerwoną wstążeczką przy 3850 II,3 | monumenta, instytucje rządowe i prywatne, słowem wszystko... 3851 II,3 | artystycznym, literackim, naukowym i przemysłowym... ~- W tej 3852 II,3 | odparł gość. Wstał z krzesła i ukłoniwszy się wyszedł. ~ 3853 II,3 | Lokaj przyniósł drugi bilet i niebawem ukazał się drugi 3854 II,3 | Był to człowiek pulchny i rumiany i wyglądał na właściciela 3855 II,3 | człowiek pulchny i rumiany i wyglądał na właściciela 3856 II,3 | Jestem kupcem galanteryjnym i karabiny nic mnie nie obchodzą. ~- 3857 II,3 | mówił gość cofając się i kłaniając. ~Nowy występ 3858 II,3 | występ błękitnego fraka i białych spodni i nowy gość; 3859 II,3 | błękitnego fraka i białych spodni i nowy gość; tym razem mały, 3860 II,3 | krzesło, obejrzał się na drzwi i przysunąwszy się do Wokulskiego 3861 II,3 | filozofii, order lub tytuł, i wydawał się bardzo zdziwionym, 3862 II,3 | baronowę... ~Znowu długa pauza i ukazała się w salonie kobieta 3863 II,3 | salonie kobieta tak piękna i dystyngowana, że Wokulski 3864 II,3 | spostrzegł, że jest wzburzona i szarpie w rękach haftowaną 3865 II,3 | Wokulski spojrzał na notatkę i znalazł w niej szczegóły 3866 II,3 | szczegóły dotyczące osoby jego i Suzina, które zazwyczaj 3867 II,3 | przeczytał mój paszport i zrobił z niego wyciąg, nawet 3868 II,3 | to nieco ironicznym tonem i zachowywał się, jak przystało 3869 II,3 | Każdy pracuje, jak umie, i stara się swoją pracę zbyć 3870 II,3 | kształciłem się w Szwajcarii i w Niemczech, długi czas 3871 II,3 | wiem, skąd mam pieniądze i na co je wydaję, i ludzie 3872 II,3 | pieniądze i na co je wydaję, i ludzie o mnie wiedzą, więc 3873 II,3 | skąd biorą pieniądze i na co je wydają. Numer drugi - 3874 II,3 | pieniądze, ani na co je wydaje; i dlatego jej nie ufam. ~- 3875 II,3 | powyższej teorii. ~- Wiem o tym. I jeszcze jest pan przyjacielem 3876 II,3 | uniwersytetów - odparł Jumart. ~- I spełniasz pan rolę... ~- 3877 II,3 | Pracuję, panie, aby żyć i zabezpieczyć sobie rentę 3878 II,3 | byle grać z artyzmem i nie brać jej zbyt poważnie. ~ 3879 II,3 | Jumart wstał z krzesła i ukłoniwszy się elegancko, 3880 II,3 | rozmawiał z tyloma nowymi ludźmi i jest dopiero wpół do czwartej!... ~ 3881 II,3 | chorzy na manię wynalazków i ten Jumart ze swoją klasyfikacją 3882 II,3 | Hôtel. Wszystko tu pyszne i ogromne, począwszy od ścian, 3883 II,3 | począwszy od ścian, sufitu i okien, skończywszy na liczbie 3884 II,3 | skończywszy na liczbie i długości stołów. Ale Wokulski 3885 II,3 | olbrzymich złoconych pająków i myślał: ~"Kiedy ona dosięgnie 3886 II,3 | drogami baronowej?... Przecie i ta kobieta była młodą, i 3887 II,3 | i ta kobieta była młodą, i za nią mógł szaleć taki 3888 II,3 | szaleć taki wariat jak ja, i ona nie pytała, skąd się 3889 II,3 | która hoduje takie piękne i takie kobiety..."~W sali 3890 II,3 | prawo. Wyminął nieduży plac i wszedł na bardzo duży, obficie 3891 II,3 | budowle nieduże, nietrwałe i płaskie, gdy tu siła ludzka, 3892 II,3 | rozrywki, wznosi olbrzymy i tak dalece jest niewyczerpana 3893 II,3 | tym wyżej rosła kolumna i plac się rozszerzał. Przed 3894 II,3 | plac się rozszerzał. Przed i za kolumną biły duże wodotryski; 3895 II,3 | duże wodotryski; na prawo i na lewo ciągnęły się już 3896 II,3 | było dużo dzieci z matkami i bonami. Krążyli wojskowi 3897 II,3 | Krążyli wojskowi różnej broni i gdzieś grała orkiestra. ~ 3898 II,3 | zbliżył się do obelisku i ogarnęło go zdumienie. Znajdował 3899 II,3 | ze dwie wiorsty długości i z półszerokości. Za sobą 3900 II,3 | stronach ciągnęły się skwery i pałace, a daleko, na wzgórzu, 3901 II,3 | zabraknąć przymiotników i stopni najwyższych. ~- To 3902 II,3 | pan w ciemnych okularach i nieco podartych rękawiczkach. ~- 3903 II,3 | Nagle umilkł, szybko odszedł i zniknął między dwoma przejeżdżającymi 3904 II,3 | przypatrzył się Wokulskiemu i rzekł z uśmiechem: ~- Pan 3905 II,3 | bocznej kieszeni surduta i już nie znalazł tam srebrnej 3906 II,3 | na myśl definicje Jumarta i powiedział sobie, że już 3907 II,3 | skąd czerpią dochody..."~I przypomniał sobie, że w 3908 II,3 | dlatego nie ma tam gmachów i łuków triumfalnych..." ~ 3909 II,3 | Szedł Polami Elizejskimi i odurzał się ruchem nieskończonych 3910 II,3 | nieskończonych sznurów karet i powozów, między którymi 3911 II,3 | którymi przesuwali się jeźdźcy i amazonki. Szedł odpędzając 3912 II,3 | stada nietoperzów. Szedł i lękał się spojrzeć za siebie; 3913 II,3 | drodze, kipiącej przepychem i weselem, on sam jest jak 3914 II,3 | Dotarł do Łuku Gwiazdy i powoli zawrócił się z powrotem. 3915 II,3 | zatrzymała się pewien czas i powoli opadła na dół. ~" 3916 II,3 | oddzielony żelaznymi sztachetami i słupami, na których stały 3917 II,3 | dachami, z lasem kominów i kominków, z nie kończącymi 3918 II,3 | balustradami... Szedł powoli i z trwoga myślał, że ledwie 3919 II,3 | gotycka, otoczona drzewami i niskim płotem z prętów żelaznych. 3920 II,3 | znużenie, kiwnął na fiakra i po upływie pół godziny znalazł 3921 II,3 | Sesja z fabrykantami okrętów i odnośnymi inżynierami przeciągnęła 3922 II,3 | wyręczać w rozmowie Suzina i robił dużo notatek, dopiero 3923 II,3 | pobiegł do swojego numeru i zamiast dręczyć się lustrem, 3924 II,3 | mieszkańców, kilka tysięcy ulic i kilkanaście tysięcy powozów 3925 II,3 | najznakomitszych budowli paryskich i ze wstydem pomyślał, że 3926 II,3 | Ale Wokulskiemu szumiało i dzwoniło w uszach, a przed 3927 II,3 | kamienia, to znowu ciżba ludzi i powozów wychodzących nie 3928 II,3 | wychodzących nie wiadomo skąd i biegnących nie wiadomo dokąd. 3929 II,3 | pierzchliwym widziadłom usypiał i myślał, że jednak ten pierwszy 3930 II,3 | mu się, że to morze domów i las posągów, i nieskończone 3931 II,3 | morze domów i las posągów, i nieskończone szeregi drzew 3932 II,3 | drzew zwalają się na niego i że on sam już śpi w niezmiernym 3933 II,3 | myśli, o nikim nie pamięta, i tak przespałby wieki, gdyby, 3934 II,3 | Wokulski był zupełnie swobodny i używał tego czasu na najnieporządniejsze 3935 II,3 | według alfabetu w Przewodniku i nawet nie patrząc na plan 3936 II,3 | przed ciekawszymi okazami i tym samym fiakrem, wynajętym 3937 II,3 | wykreślał już obejrzane punkta i robił notatki. ~Niekiedy 3938 II,3 | wycieczkach towarzyszył mu Jumart i prowadził go do miejsc, 3939 II,3 | studenckich, do kawiarni i restauracyj na ulicach czwartego 3940 II,3 | ulicach czwartego rzędu. I tu dopiero Wokulski poznawał 3941 II,3 | St. Jacques, Nôtre-Dame i Panteonu, wjeżdżał windą 3942 II,3 | zstępował do ścieków paryskich i do ozdobionych trupimi głowami 3943 II,3 | wystawę powszechną, Louvre i Cluny, Lasek Buloński i 3944 II,3 | i Cluny, Lasek Buloński i cmentarze, kawiarnie de 3945 II,3 | Rotonde, du Grand Balcon i fontanny, szkoły i szpitale, 3946 II,3 | Balcon i fontanny, szkoły i szpitale, Sorbonę i salę 3947 II,3 | szkoły i szpitale, Sorbonę i salę fechtunku, hale i konserwatorium 3948 II,3 | Sorbonę i salę fechtunku, hale i konserwatorium muzyczne, 3949 II,3 | konserwatorium muzyczne, bydłobójnie i teatry, giełdę, Kolumnę 3950 II,3 | giełdę, Kolumnę Lipcową i wnętrza świątyń. Wszystkie 3951 II,3 | pytał: czego ja chcę.?... I okazywało się, że nie chciał 3952 II,3 | warunkiem, żeby go to zajęło i rozgrzało, nie przeszedłby 3953 II,3 | dniami tu, na bruku paryskim, i że wszystko, co mu przychodziło 3954 II,3 | jednego końca Paryża na drugi i jak szaleniec garściami 3955 II,3 | fontann, rzeźb, obrazów i machin, trafiał się wypadek, 3956 II,3 | odurzyć się błazeństwem, i prawie natychmiast po podniesieniu 3957 II,3 | trzeba wybaczyć trzech albo i czterech!... - odezwał się 3958 II,3 | ziemia rozstępuje się pod nim i sufit upada na niego. Nie 3959 II,3 | gdzieś we środku teatru, i oblany zimnym potem, depcząc 3960 II,3 | przedstawienia. Biegł w stronę hotelu i wpadł do pierwszej narożnej 3961 II,3 | tylko, że podano mu kawę i karafkę koniaku, naznaczoną 3962 II,3 | kieliszka. ~Wokulski pił i myślał; ~"Starski to jest 3963 II,3 | któremu ja urządzałem klakę i znosiłem mu do teatru prezenta... 3964 II,3 | nie ciałem, to duchem... I ja, ja mam szaleć dla niej?... 3965 II,3 | fizjognomii, wpadał do kawiarni i wypijał karafkę koniaku. 3966 II,3 | przypominał sobie pannę Izabelę i dziwił się, że taki jak 3967 II,3 | opierał głowę na rękach i drzemał, ku wielkiej uciesze 3968 II,3 | wielkiej uciesze garsonów i gości. ~I znowu po całych 3969 II,3 | uciesze garsonów i gości. ~I znowu po całych dniach zwiedzał 3970 II,3 | studnie artezyjskie, szkoły i teatry nie dlatego, ażeby 3971 II,3 | którym można by go porównać, i ład, pod który dałoby się 3972 II,3 | podciągnąć? ~Widziany z Panteonu i z Trocadero, Paryż przedstawiał 3973 II,3 | kominy jak odpryski, a wieże i kolumny jak większe fale. ~" 3974 II,3 | autorowie przewodników; bo i od czegóż oni ?..."~I 3975 II,3 | i od czegóż oni ?..."~I przyglądał się planowi miasta 3976 II,3 | Tylko jeden człowiek, i w dodatku genialny człowiek, 3977 II,3 | pracujących przez kilka wieków i nie wiedzących jeden o drugim, 3978 II,3 | nie wiedzących o sobie i nie myślących o żadnym planie, 3979 II,3 | szerokości z północy na południe i o jedynastu - długości ze 3980 II,3 | południowej jest pęknięty .i przedzielony Sekwaną, która 3981 II,3 | południowo-wschodniego przez środek miasta i skręca do kąta południowo-zachodniego. 3982 II,3 | giełda, a Sorbona!... Chaos, i tyle..." ~Lecz gdy pilniej 3983 II,3 | ludzi nic wiedzących o sobie i bynajmniej nic myślących 3984 II,3 | bynajmniej nic myślących o logice i stylu. ~Paryż posiada to, 3985 II,3 | Elizejskie, gorset Tuileries i Louvre, ogonem jest Ratusz, 3986 II,3 | jest Ratusz, Nótre-Dame i nareszcie Kolumna Lipcowa 3987 II,3 | posiada wiele nóżek krótszych i dłuższych. Idąc od głowy 3988 II,3 | Marsowe, pałac Trocadero i wystawę, na prawo o cmentarz 3989 II,3 | Wojskowej, Hoteludes Invalides, i Izby Deputowanych, na prawo 3990 II,3 | prawo kościoła Magdaleny i Opery. Potem idzie (wciąż 3991 II,3 | prawo Palais Royal, bank i giełda; na lewo Institut 3992 II,3 | na lewo Institut deFrance i mennica, na prawo Hale Centralne; 3993 II,3 | Luksemburski, muzeum Cluny i Szkoła Medyczna, na prawo 3994 II,3 | od osi krystalizacyjnej i prawidłowości w ogólnym 3995 II,3 | dziedziny prac ludzkich i jakiś porządek w ich układzie. 3996 II,3 | Pomiędzy placem Bastylii i placem Rzeczypospolitej 3997 II,3 | Rzeczypospolitej skupia się przemysł i rzemiosła; naprzeciw nich, 3998 II,3 | łacińska", gniazdo uczących się i uczonych. Między Operą, 3999 II,3 | placem Rzeczypospolitej i Sekwaną gromadzi się handel 4000 II,3 | gromadzi się handel wywozowy i finanse; między Nótre-Dame,


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7059

Best viewed with any browser at 800x600 or 768x1024 on Tablet PC
IntraText® (V89) - Some rights reserved by EuloTech SRL - 1996-2007. Content in this page is licensed under a Creative Commons License