Tom, Rozdzial
1 I,3 | Napluj mi acan w balię, to ci dam!... - wołała ciotka.~-
2 I,3 | droższy, za kwaterę zabraliby ci całą pensję, a nawet co
3 I,4 | kolano.~- Domyślam się, że ci chodzi o politykę - odparł
4 I,4 | rubli, całą gotówkę.~- A jak ci się zdaje: ile przywiozłem ?~-
5 I,4 | Akurat tyle, co pisałem ci w raportach. Interesa dobrze
6 I,4 | głową:~- Mylisz się.~- Zaraz ci dowiodę - odpowiedział Ignacy
7 I,4 | do jego ucha.~- Jeszcze ci powiem, że pieniędzy tych
8 I,4 | zebrałem zmysły. Powiem ci tylko, że mylisz się gruntownie.
9 I,4 | jest porcelana. Zwracam ci uwagę...~- Później... Daj
10 I,4 | nic.:.~- Czekaj, znajdę ci lepszą - zawołał Rzecki.~-
11 I,5 | Londynie znajdowali się ci sami ludzie, te same obyczaje,
12 I,5 | właśnie ja muszę tak ranić ci serce!... Słuchaj więc...
13 I,6 | mnie, Florciu.~- Nie chcę ci przeszkadzać.~- W nudzeniu
14 I,6 | mnie i jeżeli nie zrobi ci subiekcji, przeczytaj ten
15 I,6 | temu zapobiec, proponuję ci więc, jeżeli zgodzisz się,
16 I,6 | tylko proponuję. Rozważ, jak ci będzie wygodniej, a nade
17 I,6 | wyprawy jego córki.~Zasyłam ci tysiące pocałunków,~Joanna~
18 I,6 | zerwali się z krzeseł.~- Co ci jest, Belu?... - spytał
19 I,8 | nędzny byt - i - czuł, że ci wszyscy ludzie i ich rodziny
20 I,8 | największej dozy strychniny, a coś ci z tego pomoże, nawet na -
21 I,8 | Jakże oni szczęśliwi, ci wszyscy, w których tylko
22 I,8 | szczeble. Owszem, tam nawet ci wyżsi przyciągają do siebie
23 I,8 | robaków?... To są moi - ci, którzy leżą tam na śmietniku,
24 I,8 | kościach...~- Zresztą, powiem ci - ciągnął dalej pan Ignacy -
25 I,9 | nie przyjdziesz, i powiem ci, że nawet było mi trochę
26 I,9 | podała mu rękę.~- Dziękuję ci, panie Wokulski, za pamięć
27 I,9 | Jest ktoś, który chciałby ci dopomóc, więc nie spiesz
28 I,9 | ja do nich pójdę?~- Dam ci list, który zaraz odniesiesz,
29 I,9 | dobra i pracowita, będzie ci dobrze; ale jeżeli nie skorzystasz
30 I,9 | skorzystasz z okazji, rób, co ci się podoba. Możesz iść.~
31 I,9 | przypatrz się jej, a gdy ci panowie odejdą, przedstawię
32 I,9 | dzielny obywatel... to ci wystarczy, wszak prawda?..~-
33 I,9 | krzesło obok. - Stanisław ci na imię, tak?.. A z którychże
34 I,9 | Umarł... A nie zostałaż ci jaka po nim pamiątka?~-
35 I,9 | muszę wracać.~- Dziękuję ci, Joasiu - odpowiedziała
36 I,9 | u niego?... Nie mówiłże ci nic... Nie oprowadzał cię?...
37 I,9 | przeszedł i pozostał, mówię ci, taki świeży, jakby to było
38 I,9 | kosztować, zapłacisz, a zwrócę ci razem z dozgonną wdzięcznością.
39 I,9 | Zrobię.~To dobrze, dziękuję ci... Myślę, że mu przyjemniej
40 I,9 | ja, niedołężna, przydam ci się na co. A teraz idź już
41 I,10| w chore kolano - poradzę ci jak ojciec. Chcesz, mówię
42 I,10| jak ojciec. Chcesz, mówię ci... to idź, a nie chcesz,
43 I,10| idź, a nie chcesz, mówię ci... to zostań...~Dopiero
44 I,10| rzekł:~- Wiesz co, poradzę ci jak ojciec. Chcesz - idź,
45 I,10| Bo i twoja ciotka, mówię ci - tu zniżył głos - tak okrutnie
46 I,10| jęzorem, że wolałbym, mówię ci, słuchać baterii austriackich
47 I,10| jechać, to jedź... Dałbym ci więcej, ale może i na mnie
48 I,10| świecy, szepnął:~- Niech ci się jeszcze przypatrzę...
49 I,10| przypatrzę... Bo to, mówię ci, z tego balu nie każdy wraca...
50 I,10| niedzisiejszy, a humory, mówię ci, zabijają prawie tak jak
51 I,10| kochany Ignacy! Posyłam ci dwieście złotych na drogę,
52 I,10| ale pierwej. Zostawili ci trochę gratów i parę tysięcy
53 I,10| Nie mam, bracie, daję ci słowo...~- Nie ma pan? -
54 I,10| niego nie postanie...~- Cóż ci zrobił? - spytałem.~- To
55 I,10| Chodźże ze mną, pokażę ci nowy lokal, który wziąłem
56 I,10| odpowiada Staś - przenieśli ci każdy ćwieczek, nawet płachtę
57 I,10| fagasować wielkim panom.~- Ci dzisiejsi panowie - wtrącił
58 I,10| starozakonnych rośnie niechęć; nawet ci, którzy przed kilkoma laty
59 I,10| dziś zwą ich Żydami. Zaś ci, którzy niedawno podziwiali
60 I,10| wszyscy docinamy. Oświadczam ci także, że jeżeli opuścisz
61 I,11| też panna Łęcka nie jest ci obojętną.?~- Prawie nie
62 I,11| zobaczyć wełnę i wyścigi; ci dla spotkania się z sąsiadami,
63 I,11| może jeszcze przyprowadzę ci z paru Litwinów; no, ale
64 I,11| się Łęcki - że przedstawię ci pana Juliana Ochockiego.
65 I,12| minutkę.~- Dobrze, dobranoc ci!~- Upadam do nóg, proszę
66 I,12| panie Wokulski. Wyznam ci, że jeszcze przed pięcioma
67 I,12| niej pana nie będę. Tyle ci powiem : Łęcki - bankrut
68 I,12| Zaraz mi zrób porządek, bo ci to wszystko każę położyć
69 I,12| tak stajnię zostawisz, to ci każę zbierać zębami...~Jednocześnie
70 I,12| oszczędzany kapitał uczuć zwraca ci się dziś z procentem..."~.,
71 I,13| mi twoje włosy, a powiem ci, kim jesteś."~Gdy Wokulski
72 I,13| rozbij go przy mnie; może ci co pomogę...~- Przyślę ci
73 I,13| ci co pomogę...~- Przyślę ci tu zaraz Rzeckiego - odezwał
74 I,13| Szumana:~- Bardzo mili ludzie ci panowie z arystokracji...~-
75 I,13| choć parę godzin, bo będą ci drżały ręce i spudłujesz.~
76 I,13| urządzi... Co oni mi narobili, ci moi kochani sekundanci?...
77 I,13| zaś ja, ani książę, ani ci hrabiowie nie po to zbliżyli
78 I,13| ostatecznym nawet ja pożyczę ci firmy, a o zabezpieczenie
79 I,14| łatwością... Doprawdy, że ci parweniusze zdystansują
80 I,14| ożenienie, ja w zamian daruję ci moją małżonkę, która już
81 I,14| pokoju na zawsze, posyłam ci ząb, który mi wystrzelił
82 I,14| ośmieliłem się powiedzieć ci na wyścigach. Upewniam cię,
83 I,14| chłopak. Ale... Wokulski oddał ci rzeczywistą przysługę: zwyciężyłaś
84 I,15| społeczeństwa i bliźnich?... Ach, ci kochani bliźni i to społeczeństwo,
85 I,15| dla gęsi. Widzisz, mówię ci nawet komplimenta: porównywam
86 I,16| SZESNATY:~"ONA" - "ON" - I CI INNI~ ~Tego dnia, kiedy
87 I,16| odpowiedział ojciec. - Radzę ci więc jak najczęściej zapraszać
88 I,16| tysięcy rubli, przyniosą ci dziesięciu tysięcy rocznie."
89 I,17| Oberman, zapłacisz, a ja ci zwrócę... ~Inkasent rzucił
90 I,17| Już są!... Nie życzę ci, abyś potrzebował kiedy
91 I,17| Goldcygier... Powiedziałem ci, ażebyś z tym łotrem nie
92 I,17| nie gniewał, gdyby panowie ci nie przystępowali do spółki... ~
93 I,17| stronę Pomarańczarni, a ci państwo niech tu odpoczywają... ~-
94 I,17| pana Wokulskiego, ażeby ci częściej towarzyszył - odpowiedziała
95 I,17| mruknął - żapłaczę ja ci... Wielki pan, patrzcie
96 I,18| słowy: ~- Daj spokój... co ci po tych głupstwach!... -
97 I,18| Skąd się i tu znowu biorą ci Łęccy?... Czyliżby... Eh!
98 I,18| Pan Ignacy jest pewny, że ci dwaj panowie pobiją się;
99 I,19| Rzeckiego.- Nie gniewasz się, że ci tu gospodaruję jak u siebie? ~-
100 I,19| filozofię... Ale czuję, że grozi ci niebezpieczeństwo, więc
101 I,19| zabawie nie angażuj serca, bo ci je w asystencji lada chłystka
102 I,19| A w tym wypadku, mówię ci, człowiek doznaje tak przykrych
103 I,19| mnie najwięcej boli, powiem ci, to okoliczność, że za tym
104 I,19| odzież i krawat. ~- Dziękuję ci, panie Stanisławie - mówił -
105 I,19| góry za pół roku. ~- Bardzo ci wdzięczny jestem - ciągnął
106 I,19| ale Wokulski - powiadam ci, że to coś nadludzkiego. ~
107 I,19| tego mająteczku, jaki by ci pozostał... ~- O, pod tym
108 I,19| skończył z kamienicą? ~- Mówię ci jak. Łotr Żyd dał dziewięćdziesiąt
109 I,19| rozumiesz. Zaraz wyjaśniłbym ci to, ale - takim znużony,
110 I,19| partią: nieprędko sprzykrzy ci się, no... a gdyby się sprzykrzył,
111 I,19| skądże znowu przychodzi ci do głowy ten... Wokulski?... ~-
112 I,19| się panna Izabela. - Co ci na tym zależy, ażeby psuć
113 I,19| patrz - mówił - co wyrabiają ci Żydzi, te... te gałgany!...
114 I,19| więcej... Ale, powiadam ci, panie Stanisławie (bo to
115 I,19| Naturalnie. ~- Bardzo ci jestem wdzięczny. Cóż to
116 I,19| mego kapitału nie odbiorę ci nawet za dziesięć lat... ~-
117 I,19| pieniądze... Czy ja mam ci za złe, żeś kupił ten dom?...
118 I,19| ten dom?... Czy ja robię ci wyrzuty?... Ty zaś przemawiasz
119 II,1 | Stachu?... Powiedz, co ci jest. Z góry wiem, że nie
120 II,1 | powieść i dramat. Każą ci szukać ideałów, samemu być
121 II,1 | się do niej panowie; ale ci, nawet nie gadając z panią
122 II,2 | A szelmo!... dam ja ci... ~Odgadłem, że Wicek musi
123 II,2 | ma w ręku bukiet z róż. Ci, którzy stoją na ulicy,
124 II,2 | głową u tych... studentów... Ci zbrodniarze, którzy na mnie
125 II,2 | dostanie spazmów. ~- Panowie ci - rzekłem - nie płacą komornego,
126 II,2 | mów sobie co chcesz, a ja ci powiadam, że Ludwik już
127 II,2 | bywał.~- Mamo!... przecież ci panowie są obcy... - zawołała
128 II,2 | zadowoleni...Wszyscy... nawet ci, których tu nie ma!... ~
129 II,3 | szlachetny cudzoziemiec postawi ci za fatygę kwartę piwa. ~
130 II,3 | interesantów? - spytał Jumart. - Ci nie są, zdaje mi się, niebezpieczni.
131 II,3 | co to są za ludzie? ~- Ci, którzy byli u pana? - spytał
132 II,3 | języki. Numer pierwszy mają ci, o których wiem: - skąd
133 II,3 | je wydają. Numer drugi - ci, o których wiem, skąd biorą,
134 II,3 | dochody, a numer czwarty noszą ci, których nie znam ani źródła
135 II,3 | najmniej wstrętnymi byli ci chorzy na manię wynalazków
136 II,3 | nie jest głupi?... ~"Gdyby ci wszyscy ludzie - mówił sobie -
137 II,3 | najsilniejsi i najzdolniejsi. Ci zaś dzięki pracy całych
138 II,3 | hydraulicznych z Saint-Maur. ~"Ci, którzy stworzyli te cuda -
139 II,3 | gromadzili w jedno miejsce, ci nie byli jak ja szalonymi
140 II,3 | zrobiłem nic dla cywilizacji. Ci znakomici ludzie, jakich
141 II,4 | sowie i tygrysie. Więcej ci powiem: odkryłem mieszańce
142 II,4 | sądzisz pan, że pochlebiam ci dla wytumanienia kilku franków?...
143 II,4 | odpowiedział Geist. - Pokażę ci coś, co widziało zaledwie
144 II,4 | Wszakże z góry powiedziałem ci, że jestem żebrakiem, i
145 II,4 | wrócę tu. Bodajbym stał ci się tak potrzebny, jak ty
146 II,4 | patrząc mu w oczy. - Gdyby ci kiedy jeszcze raz przyszła
147 II,4 | Aha! dopiero zdaje ci się. To źle. Na wszelki
148 II,4 | robić z nimi próby, jakie ci się podoba. Wokulski oglądał
149 II,4 | sądził, gdyby Geist pokazał ci metal pod każdym względem
150 II,4 | musisz czekać, zanim urodzi ci nowego rubla; ale milion
151 II,4 | wody, dobrze więc będzie ci przypominał naszą znajomość.
152 II,4 | nalegam. Przyjdziesz tu, kiedy ci już nic nie zostanie z dawnych
153 II,4 | się na podłogę. ~"Dobrze ci tak! tam twoje miejsce... -
154 II,4 | może uda mi się wyjednać ci przebaczenie..."~Wokulski
155 II,5 | subiekt spuszczając oczy - tak ci ufam, że gdybyś nawet spalił
156 II,5 | dotknęło w przykry sposób.~"Cóż ci znowu - szepnął - dostali
157 II,6 | zawołała pani Wąsowska. ~- Ci zawsze kłócą się! - rzekła
158 II,6 | co mu się podoba. Radzę ci więc, jeżeli boisz się nudów,
159 II,6 | bywają najtrafniejsze, jak ci się podoba pani Wąsowska? ~-
160 II,6 | mówiła prezesowa - i powiem ci, że zaczynam tracić dla
161 II,6 | Ochockiego: ~- Widzisz, mówiłem ci, że tu jest pani... ~- No,
162 II,6 | Chałubińskiego i Baranowskiego i ci mi powiedzieli, że bylem
163 II,6 | Tatarów... Chwała Bogu! myślę, ci zechcą nas zabić, bo miny
164 II,7 | za człowiek!... Ale wolę ci nic nie mówić, bo i ty jeszcze
165 II,7 | na jej ochronę... Powiem ci, Belu, że twoja ciotka nigdy
166 II,7 | sprawdzaniem tych rzeczy. Powiadam ci, że o czyimś urodzeniu nie
167 II,8 | sypać je do bryczki. Dać ci, Belu, koszyk?... ~- Dziękuję
168 II,8 | koszyk?... ~- Dziękuję ci!~- A panu?... ~- Nie wiem,
169 II,8 | żyją dla siebie, i tylko ci mają prawo władać nimi,
170 II,8 | usuwa się kamień, a mój ci kowal widzi wory pieniędzy,
171 II,8 | o mnie nie zapomnij, że ci dobrze poradziłam. I to
172 II,8 | kobieta dużo warta, mówię ci... ~Wokulski opuścił prezesowę
173 II,9 | fabrykanci perkalików łódzkich. Ci utopiliby nas w łyżce wody,
174 II,9 | Uspokój się, mój kochany. Ci sami ludzie, którzy mnie
175 II,9 | ważnych spostrzeżeń.~Naprzód ci studenci, z trzeciego piętra
176 II,9 | ilościach.~Wieczorami zaś ci młodzi ludzie, nad którymi
177 II,9 | informacji o komornym udzieli ci twój rządca, pan Wirski,
178 II,9 | chyba jeszcze nigdy.~- Bo ci.studenci to podobno bardzo
179 II,9 | Widzisz, Heluniu, znowu odpina ci się kokardka - rzekła pani
180 II,9 | z nią prowadzisz. Pomaga ci jeszcze twój rządca, ten
181 II,9 | Rzecki nie tylko uwodzi ci twoją kochanicę, ale jeszcze
182 II,9 | zaprawdę! wielką wyrządziłby ci łaskę szlachetny dobroczyńca,
183 II,10| Panna Łęcka zajechała ci w głowę... Bodajbyś tego
184 II,10| spytałem:~- Cóż, podoba ci się, Heluniu, pani baronowa?~-
185 II,10| ludzka podłość!~- Dobrze ci tak mówić - odparłem - bo
186 II,10| siedem procent za pół roku, a ci jeszcze się krzywią i chcieliby
187 II,10| pozniżać pensje pracownikom.~A ci kochani pracownicy, za których
188 II,10| Najokropniejsze jest to, że ci panowie wylewają oknem jakieś
189 II,10| wpadłam w nerwową chorobę), że ci panowie po kilka razy na
190 II,11| na żydowską chałę; wszak ci to; jak gadają, Żydzi wasz
191 II,11| dodał Szprot. - Tak wszystko ci Żydzi zagarniają, że w końcu
192 II,11| dodając:~- Umrę, mówię ci, doktorze, umrę albo...
193 II,11| patrząc mi w oczy.~- Odsyłałem ci wszystkie listy do mieszkania...~-
194 II,11| rzucić w błoto?~- Strasznie ci Żydzi wypierają nas...~-
195 II,11| Lisiecki czy Zięba?... Ci nie znaleźliby kredytu,
196 II,11| Wokulski. - Nie moja wina, że ci, z którymi łączą mnie stosunki,
197 II,11| więc zapytałem:~- A czy ci, ci, dla których sprzedajesz
198 II,11| więc zapytałem:~- A czy ci, ci, dla których sprzedajesz
199 II,11| cię lepiej kochać aniżeli ci, których opuszczasz?~Przybiegł
200 II,11| I czy nigdy nie przyszło ci na myśl - mówiłem coraz
201 II,11| zrywając się.~- Wszyscy ci, którzy cię nie szanują
202 II,11| niekiedy odzyskuje rozum... Bóg ci zapłać, mój stary!~Złoty,
203 II,11| miesięcy. Panie Rzecki! mówię ci, że oni we trzech zaludniliby
204 II,11| mu nie psuć owieczek. A ci, panie...~- Miałeś pan mówić
205 II,11| wylazł na schody, to mówię ci, taki był pisk, jakby stado
206 II,11| wyprowadzili ósmego. Tymczasem ci ani weź... Ósmy, dziewiąty,
207 II,11| wola - zobacz no, co ci dokazują..." Komornik wybiega
208 II,12| O tym, jak wyglądają ci "którzy...", panna Izabela
209 II,12| sobą ze swoich cierpień. Ci panowie wszystko robią na
210 II,12| nieudanym zdziwieniem.~- Powiem ci coś - ciągnęła pani Wąsowska
211 II,12| Izabela.~- Tak! Zresztą powiem ci wszystko. Swoją rozmowę
212 II,12| nic, moje dziecko... Co ci mam życie zatruwać plotkami !...
213 II,12| Boże miłosierny, jacy ci ludzie niegodziwi.~- Pewnie
214 II,12| Radzińską i ... Ale co ja ci mam życie zatruwać !.. One
215 II,13| To Żydzi je utorowali: ci pogardzani, prześladowani,
216 II,13| łeb to zadziera, ale nim ci da, człeku, dziesiątczynę,
217 II,13| lękasz? - spytał. - Daję ci słowo honoru, że nigdy nie
218 II,13| Kaziu - rzekła - wiem, o co ci chodzi. Otóż oświadczam
219 II,13| chodzi. Otóż oświadczam ci raz na zawsze, że ani myślę
220 II,13| zdecydujesz.~- Więc zrobiłam ci przyjemną niespodziankę -
221 II,14| wynajęty.~- Uważaj, Kacprze, co ci mówię - kończyła - bo stracisz
222 II,14| majątek, i dlatego mówię ci, że ty nie potrafisz zapracować
223 II,14| odezwał się do Leona:~- Ci kupcy to jednak honorowi
224 II,15| kto z nas lepszy: ja czy ci, co mnie sądzą i potępiają!..:~
225 II,15| i słuchał.~- Oświadczam ci - mówiła zirytowana - że
226 II,15| tym nowym bycie pozostanie ci wieczny żal?..."~"Co to
227 II,16| baron, że to istotnie są ci hultaje, których wyrzuciła
228 II,16| strzelali do okien Maruszewicza. Ci przestali strzelać, ale
229 II,17| jesteś zdrów - rzekł - co ci dolega?~- Nic. Czy znowu
230 II,17| kolei zamykaj oczy. Kiedy ci powiem: lewe... prawe...
231 II,17| leczeniu.~- Mogę podsunąć ci nowe pragnienia...~- Już
232 II,17| mgnieniu oka o setki mil... A ci potężni czarodzieje!...
233 II,17| spytał Szlangbaum.~- Mogę ci go zostawić do października,
234 II,17| wieki?... I dlatego radzę ci: połącz się z Żydami. Zdublujesz
235 II,17| firmę i dobre słowo oddamy ci Łęckich, Starskiego i nawet
236 II,17| wyjedź gdzie...~- Powiem ci, że próbowałem wyjeżdżać...
237 II,17| się z krzesłem.~- Klejn i ci dwaj... pamiętasz?... Ten
238 II,17| Maruszewicza... On groził, a ci jeszcze lepiej... W końcu
239 II,17| przecie stary kupiec i mówię ci, że u nich wszystko stoi
240 II,17| pomocny. Swoją drogą, radzę ci: pomyśl o pani Stawskiej,
241 II,17| Szaleje za nią, mówię ci, i już pojechał do niej
242 II,17| interes na świecie i zdmuchnie ci panią Stawską... Zobaczysz!...~
243 II,17| chałatach czy we frakach...~- Co ci jednak nie przeszkadza uwielbiać
244 II,17| wilków czy psów... I powiadam ci, że nie ma nic bardziej
245 II,17| Nie dziwię się, wypaliłem ci tęgiego raka; a to, co jeszcze
246 II,17| ciemnoty u nas pełno, a ci ludzie biedni ciemni są
247 II,17| że z czasem rozmnożą się ci dobrzy ludzie, że opanują
248 II,17| kapitałów!... To oni, to ci ludzie, nie ja, posiadali
249 II,17| zatrwożeni o swoją przyszłość. Ci po największej części namawiali
250 II,17| że całkiem zniedołężniał.~Ci już nie prosili go, ażeby
251 II,17| i patrzymy na potok, aż ci na jeden raz włażą między
252 II,17| zbielała jak chusta...~"Co ci to, Maryś?... " - mówię.
253 II,17| poszli między leszczynę. "Co ci to? mówię jeszcze raz do
254 II,17| A widzisz, mówiłem ci, żebyś tam nie właził i
255 II,17| wynagrodzenia zażądaliby ci sprzymierzeńcy i czy pozwoliliby
256 II,17| Dziś jesteś zdrów, kiedy ci się wszystkie podobają,
257 II,17| się o względy tej, która ci najlepiej przypadnie do
258 II,17| godności... Ach, powiadam ci, to ze trzy razy więcej
259 II,17| kiedy stanęli przed panem ci wszyscy ludzie, którzy dziś
260 II,17| Wszakże to moi dobrodzieje ci państwo... Nawet powinien
261 II,17| zdobywam się na opowiedzenie ci wydarzeń, jakie u nas zaszły
262 II,17| oszczędności.~Nie umiem ci opowiedzieć, jak się nudzę,
263 II,17| jak musieli drwić ze mnie ci ludzie, tak tanio obsypywani
264 II,19| Posiedźże sobie do rana, kiedy ci niedobrze!... I zostaw pamiątkę
265 II,19| odezwał się doktór. - Ci giną, wy wyjeżdżacie...
|