1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-6788
Tom, Rozdzial
2501 I,18| galerii i z paradyzu odzywały się gwałtowne oklaski i wrzaskliwe
2502 I,18| brawo Rossi!..." Zdawało się nawet panu Ignacemu, że
2503 I,18| Gra Rossiego podobała mu się; niektóre sceny, jak morderstwo
2504 I,18| króla Dunkana albo ukazanie się ducha Banka, zrobiły na
2505 I,18| zobaczywszy, jak Makbet bije się na rapiery. ~Toteż wychodząc
2506 I,18| włoskich aktorów... No i dobrze się stało. Pysznie gra ten facet
2507 I,18| tak dziwnie przypatrywał się loży, w której siedziała
2508 I,18| ona na niego patrzyła, jak się nawet czasami zapominała
2509 I,18| nawet siódmy... Zrobiło mu się tak jakoś raźnie, że cisnął
2510 I,18| koniecznie powinien zaprezentować się czterem Niemcom, którzy
2511 I,18| grochem. "Dlaczego ja miałbym się im prezentować?... Niech
2512 I,18| prezentować?... Niech oni mnie się zaprezentują" - myślał pan
2513 I,18| czterej panowie powinni mu się zaprezentować, jako starszemu
2514 I,18| łzy nabiegają do oczu, że się lada chwilę rozpłacze, porwał
2515 I,18| świeże powietrze, oparł się o słup latarni gazowej i
2516 I,18| spytał: ~- Do diabła, czyżbym się upił?... Ba! siedm kufli... ~
2517 I,18| Wrócił do domu starając się iść jak najprościej i teraz
2518 I,18| teraz dopiero przekonał się, że warszawskie chodniki
2519 I,18| umysłowe zdolności znajdują się w kwitnącym stanie) zaczął
2520 I,18| uczuł potrzebę oparcia się o kąt, zawarty między bramą
2521 I,18| sekundnikiem i przekonał się, że - już jest wpół do drugiej. ~-
2522 I,18| właśnie chwili otworzyły się drzwi, a współcześnie jego
2523 I,18| pudel Ir, nie podnosząc się z pościeli, parę razy szczeknął: ~-
2524 I,18| zapalając lampy, rozebrał się i położył do łóżka. ~Sny
2525 I,18| Sny miał okropne. Śniło mu się czy tylko przywidywało,
2526 I,18| Izabela. Rzeckiemu zdawało się, że Wokulski patrzy tak
2527 I,18| panna Izabela podniosła się z fotelu i wyszła z łoży,
2528 I,18| panna Izabela, uniósłszy się jak ptak, przepłynęła na
2529 I,18| jęknął Rzecki zrywając się z łóżka. ~- Tak!... tak!... -
2530 I,18| mruknął pan Ignacy kładąc się znowu i niecierpliwie naciągając
2531 I,18| i znowu przywidziało mu się, że jest w teatrze, akurat
2532 I,18| Ignacy. Włoch bowiem uśmiecha się ironicznie, odwiązuje szpagat,
2533 I,18| wskazujące palce skierowują się na ósmy rząd krzeseł i właśnie
2534 I,18| niedoli on sam - zapada się gdzieś. Zapada się w niezmierny,
2535 I,18| zapada się gdzieś. Zapada się w niezmierny, niezgłębiony
2536 I,18| spędzonej Rzecki obudził się dopiero o trzy kwadranse
2537 I,18| symptom, oto: nie chciało mu się iść do sklepu!...Co gorsze:
2538 I,18| zamiast bowiem wstydzić się swego upadku i walczyć z
2539 I,18| najdłuższego zatrzymania się w pokoju. ~To zdawało mu
2540 I,18| w pokoju. ~To zdawało mu się, że Ir jest chory, to, że
2541 I,18| rezultacie pan Ignacy spóźnił się o czterdzieści minut do
2542 I,18| spuszczoną głową przekradł się do kantorka. Zdawało mu
2543 I,18| do kantorka. Zdawało mu się, że każdy z "panów" (a jak
2544 I,18| jeszcze myśleć, że oddawałem się rozpuście!" - westchnął
2545 I,18| czy nie należało podać się do dymisji po spełnieniu
2546 I,18| haniebnych występków? "Spiłem się... późno wróciłem do domu...
2547 I,18| czterdzieści minut spóźniłem się do sklepu..." ~W tej chwili
2548 I,18| W tej chwili zbliżył się do niego Klejn z jakimś
2549 I,18| jednak dom, który stanie się grobem twego w tak nieuczciwy
2550 I,18| ukarzą pogardą. Zastanów się więc, póki czas. Nie gub
2551 I,18| oddało Bogu ducha. Upamiętaj się, zaklinam cię - życzliwa..."~
2552 I,18| Klejn lękliwie obejrzał się dokoła sklepu, a widząc,
2553 I,18| od niej. Nawet założyłbym się, że od niej, bo to piekielna
2554 I,18| tysięcy rubli w murach?...Skąd się i tu znowu biorą ci Łęccy?...
2555 I,18| kupna kamienicy. "Zapytam się Henryka Szlangbauma" - rzekł,
2556 I,18| zajadłości na twarzy kręcił się jak zwykle, skacząc po drabince
2557 I,18| po drabince albo nurzając się między sztukami perkalu.
2558 I,18| mnie?... ~Rzecki stropił się na chwilę. ~- Nie... Tak
2559 I,18| odpowiedział pan Ignacy rumieniąc się, o ile to było możliwe w
2560 I,18| Zawsze Żyd..." ~Pokręcił się jeszcze po sali, co Szlangbaum
2561 I,18| kupuje ten dom, po co wdaje się z Łęckimi...A może nie kupuje?...
2562 I,18| tylko pogłoski?..." ~Tak się lękał uwięzienia w murach
2563 I,18| mówił w sobie - wdaje się dziś tylko z panami, a ufa
2564 I,18| tysięcy rubli. Jeżeli to się sprawdzi, będzie znakiem,
2565 I,18| duszy. ~"Wszyscy odwracają się ode mnie - mówił sobie -
2566 I,18| Rzecki ostrożnie wypytał się "panów", w którym sądzie
2567 I,18| której godzinie odbywają się licytacje domów. Potem uprosił
2568 I,18| podwójną gorliwością zabrał się do swoich rachunków. Machinalnie (
2569 I,18| Po jakiego diabła wdaje się z tym bankrutem Łęckim?...
2570 I,18| słyszał gości, którzy roili się i hałasowali w sklepie jak
2571 I,18| to ja!... ~Rzecki ocknął się, podniósł głowę, brwi i
2572 I,18| pan Ignacy przypatrując się młodemu elegantowi, który
2573 I,18| elegantowi, który opalił się, zmężniał, a nade wszystko
2574 I,18| Napoleonku co słychać? ~- Uczy się w Anglii w szkole wojskowej
2575 I,18| wojskowej i podobno kocha się w jakiejś aktorce. ~- Zaraz
2576 I,18| aktorce. ~- Zaraz kocha się!... - powtórzył drwiąco
2577 I,18| Francji nie wraca?... Jakże się pan miewasz?... Skądeś się
2578 I,18| się pan miewasz?... Skądeś się tu wziął?...No, gadaj prędko -
2579 I,18| odpowiedział Mraczewski rzucając się na fotel. - Przyjechaliśmy
2580 I,18| to ma córeczkę... Co to się tak podobała panu... ~-
2581 I,18| ta!... wiem... Nie mnie się podobała - westchnął Rzecki -
2582 I,18| Paradny pan jesteś - roześmiał się Mraczewski. - Przecież ona
2583 I,18| wrócił, boć przecie okazało się, że nie winien?... ~- Rozumie
2584 I,18| nie winien?... ~- Rozumie się, że nie winien - prawił
2585 I,18| Piotrowiczu", prosił, kłaniał się i na nic... Wokulski nie
2586 I,18| do mnie, że nie uspokoi się, dopóki Stanisław Piotrowicz
2587 I,18| dobrze opłaconej! - oburzał się Mraczewski. ~Pan Ignacy
2588 I,18| przygryzł je. O mało że się nie wygadał w tej chwili,
2589 I,18| Rossiemu. ~Do kantorka zbliżył się Klejn z Lisieckim. Mraczewski
2590 I,18| tysięcy rubli... Mój Boże! jak się to ludzie zmieniają. ~Schylił
2591 I,18| że jego Stach znajduje się na jakiejś fatalnej pochyłości. "
2592 I,18| darmo!... Stach wklepał się w grubą awanturę... I z
2593 I,18| Ach, do diabła! omyliłem się...Wyrzeka się, gardzi dziesięcioma
2594 I,18| omyliłem się...Wyrzeka się, gardzi dziesięcioma tysiącami
2595 I,18| miesiąc, ażeby za to wykarmić się jak nędzarz... A teraz rzuca
2596 I,18| wróciwszy do domu wcześnie spać się położył. ~"Jutro - mówił
2597 I,18| zrozumiem ostatecznie, co się święci. Jeżeli Szlangbaum
2598 I,18| plotki?.. ~"Zasnął i śniło mu się, że w oknie jakiegoś wielkiego
2599 I,18| cale ciało. Wokulski wyrywa się i znika w bramie kamienicy. ~"
2600 I,18| kamienicy. ~"Stachu, wróć się!..." - krzyczy pan Ignacy
2601 I,18| Ignacy widząc, że dom poczyna się chwiać. ~Jakoż dom zawala
2602 I,18| chwiać. ~Jakoż dom zawala się. Panna Izabela, uśmiechnięta,
2603 I,18| myśli pan Ignacy i budzi się z mocnym biciem serca. Nazajutrz
2604 I,18| Nazajutrz pan Ignacy budzi się na kilka minut przed szóstą;
2605 I,18| Łęckiego, że ma przypatrzeć się temu widowisku, i zrywa
2606 I,18| temu widowisku, i zrywa się z łóżka jak sprężyna. Biegnie
2607 I,18| wielkiej miednicy, oblewa się cały zimną wodą i patrząc
2608 I,18| nogi mruczy: ~"Zdaje mi się, że trochę utyłem." ~Przy
2609 I,18| skomplikowanym procesie mycia się pan Ignacy robi dziś taki
2610 I,18| kufra na podłogę. Przeciąga się, ziewa, wydłuża w tył jedną
2611 I,18| zmiarkowawszy, że naprawdę nic się nie stało, wraca na swoją
2612 I,18| fałszywy alarm, że odwraca się grzbietem do pokoju, a nosem
2613 I,18| chudości."~Rzecki ubiera się w oka mgnieniu i z piorunującą
2614 I,18| Lisiecki. - Musiało trafić się coś nadzwyczajnego, jeżeli
2615 I,18| tylko kamienic?.. " ~I waha się: czy iść do sądu, czy wracać
2616 I,18| licytację... Awantura!...~Budzą się w nim jednak wątpliwości.
2617 I,18| dorożką. Nędzne konie wloką się tak powoli, że pan Ignacy
2618 I,18| Rzecki myśli: ~"Rozumie się, że jedzie baba na Miodową.
2619 I,18| Senatorskiej pan Ignacy dostaje się na Miodową. Tu przechodząc
2620 I,18| siedzieć w sklepie, łajdaczy się po mieście... Oto los!..."
2621 I,18| to porządny kupiec wałęsa się o tej porze po mieście?
2622 I,18| surowemu sędziemu. Rumieni się, potnieje i już chce wracać
2623 I,18| jedwabnym kitlu, rozpływa się przed oczyma jego duszy
2624 I,18| jak mgła. ~Rozejrzawszy się w sytuacji pan Ignacy przede
2625 I,18| starozakonnych, domyślając się, że tam właśnie odbywa się
2626 I,18| się, że tam właśnie odbywa się licytacja. ~W tej chwili
2627 I,18| triumfalnym krokiem zbliża się do drzwi sądowych, a jednocześnie
2628 I,18| mruczy adwokat. ~- Będziesz się pan śmiał.- ciągnie pan
2629 I,18| a jednak dziś śniło mi się, że mój dom poszedł za sto
2630 I,18| Za parę godzin przekonasz się, że nie należy śmiać się
2631 I,18| się, że nie należy śmiać się ze snów... Są rzeczy na
2632 I,18| ramienia. Pan Ignacy ogląda się i widzi za sobą starego
2633 I,18| współwyznawców. ~Panu Ignacemu robi się zimno: obecność Szlangbauma
2634 I,18| woźnego, gdzie odbywają się licytacje. Woźny wskazuje
2635 I,18| poznaje, że w tej chwili toczy się tu sprawa przed sądem, że
2636 I,18| starozakonni przypatrują mu się ze współczuciem, a oskarżenia
2637 I,18| zarzucie prokuratora krzywią się i syczą: "aj-waj!..."~Pan
2638 I,18| tu przyszedł. ~Znalazłszy się w przedsionku, pan Ignacy
2639 I,18| nieustannie oświadczał się bogini Temidzie. ~- Więc
2640 I,18| ja już tyle nabiegałem się w sprawie tej licytacji,
2641 I,18| choćby dzisiaj należy mi się spoczynek. W dodatku mam
2642 I,18| człowieka, któryby ujął się za jej honorem, za jej spokojem,
2643 I,18| schodach wciąż rozlegają się lamentacje pani Krzeszowskiej
2644 I,18| wpada do cukierni i kryje się w tak ciemnym kącie, w którym
2645 I,18| pienistej czekolady, zasłania się podartą gazetą i widzi,
2646 I,18| tym małym pokoiku znajduje się drugi, jeszcze ciemniejszy
2647 I,18| ciemniejszy kąt, w którym mieści się pewien okazałej tuszy jegomość
2648 I,18| tymczasem zaś słucha toczącej się między nimi rozmowy ~- Panie
2649 I,18| dwadzieścia pięć... ~- I wystoję się z godzinę w dusznej sali! -
2650 I,18| będzie miał reputację, kiedy się dowiedzą, że pan dobrodziej
2651 I,18| kilkuminutowym targu strony godzą się na osiem rubli, z których
2652 I,18| natychmiast. Żyd opiera się, ale majestatyczny pan jednym
2653 I,18| kościół Kapucynów kieruje się do niego będąc pewnym, że
2654 I,18| otoczonego świecami, które się jeszcze nie palą, i kwiatami,
2655 I,18| kornie zgięta ku ziemi; bije się w piersi i co chwilę podnosi
2656 I,18| Jestem pewny, iż modli się o to, ażeby dom Łęckiego
2657 I,18| Krzeszowskiej nie wydaje mu się ponętnym, więc cofa się
2658 I,18| się ponętnym, więc cofa się na palcach i przechodzi
2659 I,18| stronę kościoła. ~Tu znajduje się tylko parę kobiet: jedna
2660 I,18| tylko spoza filaru wychyla się średniego wzrostu mężczyzna
2661 I,18| opuszcza kościół zastanawiając się, w jaki też sposób dobry
2662 I,18| bardzo zmieszany; zdaje mu się, że każdy przechodzień patrzy
2663 I,18| donosząc mu, że sklep spalił się lub zawalił. Więc znowu
2664 I,18| To jakiś Żydek wychylił się przez okno sali sądowej
2665 I,18| którzy na to hasło rzucili się do drzwi tłocząc się, potrącając
2666 I,18| rzucili się do drzwi tłocząc się, potrącając spokojnych przechodniów
2667 I,18| owczarni. "Aha, już zaczęła się licytacja!." - mówi do siebie
2668 I,18| Okazały pan widocznie bardzo się śpieszy, gdyż obu pięściami
2669 I,18| swoim zwyczajom usuwają się i patrzą na niego z podziwem. ~-
2670 I,18| jegomość, zamiast pchać się jak on, zdaje się na łaskę
2671 I,18| pchać się jak on, zdaje się na łaskę i niełaskę losu.
2672 I,18| szpakowata broda opiera mu się na obojczyku, a z lewej
2673 I,18| Odetchnął... Za nim rozlegają się krzyki i wymyślania licytantów,
2674 I,18| woźnego: ~- Czego panowie tak się tłoczą... Cóż to, panowie
2675 I,18| wiedziałem, że tak trudno dostać się na licytację!.." - wzdycha
2676 I,18| Przez otwarte okna wlewają się tu potoki słonecznych blasków
2677 I,18| tak wesoło?..."~Zdaje mu się, że zakratowane okna i szare
2678 I,18| starozakonni i gdzie skupia się cały interes licytacji.
2679 I,18| części cywilnej znajduje się kilka wyplatanych kanap,
2680 I,18| tudzież przed barierą, tłoczy się ciżba interesantów. Wszyscy
2681 I,18| natchnieni asceci przypatrujący się świętym wizjom. ~W sali
2682 I,18| pomimo otwartych okien unosi się woń środkująca między zapachem
2683 I,18| kitu. Pan Ignacy domyśla się, że jest to woń chałatów. ~
2684 I,18| Tym więc głośniej rozlega się jęk baronowej Krzeszowskiej,
2685 I,18| że jego spodnie wydają się jeszcze bardziej wytłoczonymi
2686 I,18| odskakuje od niego i wygiąwszy się w tył jak artystka grająca
2687 I,18| poznaje, że źle trafił, i cofa się skonsternowany. Jednocześnie
2688 I,18| że ci dwaj panowie pobiją się; oni jednak rozchodzą się
2689 I,18| się; oni jednak rozchodzą się bardzo spokojnie, a jegomość
2690 I,18| jegomość z miną łajdaka zbliża się do baronowej Krzeszowskiej
2691 I,18| oczyma pana Ignacego kryją się za grupą starozakonnych.
2692 I,18| starozakonnych. W tej grupie znajduje się stary Szlangbaum i młody
2693 I,18| wykładał? pan Ignacy nie może się domyśleć. ~Odwraca się więc
2694 I,18| może się domyśleć. ~Odwraca się więc w drugą stronę sali
2695 I,18| adwokatem, który widocznie nudzi się i chciałby gdzieś iść. ~-
2696 I,18| dziesięciu... I zdaje mi się, że kiedy jak kiedy, ale
2697 I,18| minutę zaś później zbliża się do pana Łęckiego jegomość
2698 I,18| spodni (co jemu samemu wydaje się dziwnym)i mówi: ~- Dam jeden
2699 I,18| szafirowych okularach kłania się, poruszając przy tym lewą
2700 I,18| koszta...- mówi kłaniając się do ziemi zakrystian. ~-
2701 I,18| zakrystianowi, który schyla się do ziemi. ~- Zobaczy jaśnie
2702 I,18| dziesięciorublówek pana Łęckiego uśmiecha się i mówi półgłosem do pięknego
2703 I,18| faworytami na chwilę tropi się. ~- Tylko mi pan nie mów
2704 I,18| zajętego przez komorników robi się mały zamęt; wszyscy widzowie
2705 I,18| wszyscy widzowie pchają się w tamtym kierunku. Stary
2706 I,18| Szlangbaum również zbliża się do stołu, a po drodze kiwa
2707 I,18| małżonków należących, zdaje się, do profesji rzeźniczej,
2708 I,18| jak ja. Ja nie śpieszę się, jak Boga kocham. Już trzy
2709 I,18| stare lata, ale nie śpieszę się. Wyczytuję ja sobie, które
2710 I,18| Ale jak we dwu poczniem się przysłuchiwać, to mówię
2711 I,18| ważnego aktu pan Łęcki robi się na przemian blady i fioletowy,
2712 I,18| pan zawracasz! - odzywa się stojący obok baronowej Krzeszowskiej
2713 I,18| trupiarnia!... ~Pan Łęcki robi się bardzo fioletowy. Kiwa na
2714 I,18| pana Łęckiego uśmiechając się familiarnie i pcha się do
2715 I,18| uśmiechając się familiarnie i pcha się do stołu między licytantów.
2716 I,18| Sześćdziesiąt pięć... - odzywa się majestatyczny pan. ~- Sześćdziesiąt
2717 I,18| jęczy baronowa. ~W sali robi się ruch. Stary Litwin chwyta
2718 I,18| uroczysty wypadek. Zanosząca się od płaczu baronowa, wsparta
2719 I,18| Pan Łęcki blado uśmiecha się, a tymczasem zniszczony
2720 I,18| Pan Łęcki cały zamienia się we wzrok i słuch. Wzrokiem
2721 I,18| zapomniawszy o etykiecie pochyla się do zakrystiana i szepcze
2722 I,18| Licytujże pan !... ~- Co się pan tak skrobiesz?... -
2723 I,18| zniszczonego Żydka. ~- A co się pan rozbijasz? - odzywa
2724 I,18| pan rozbijasz? - odzywa się do zakrystiana drugi komornik. -
2725 I,18| pan dom czy co?... Wynoś się pan!... ~- Dziewięćdziesiąt
2726 I,18| komornik. ~Pan Łęcki robi się szary na twarzy. ~- Dziewięćdziesiąt
2727 I,18| Szlangbaum kupił!... - odzywa się jakiś głos na sali. Pan
2728 I,18| mówi drżącym głosem - tak się niegodzi!... ~- Co się nie
2729 I,18| tak się niegodzi!... ~- Co się nie godzi?.. ~- Nie godzi
2730 I,18| nie godzi?.. ~- Nie godzi się... to jest nieuczciwie!... -
2731 I,18| wzburzony pan Łęcki. ~- Co się nie godzi?.. - odpowiada
2732 I,18| mówi pan Łęcki. - Gdyby się dopilnowano... ~- Ależ,
2733 I,18| dwadzieścia tysięcy!... - odzywa się całkiem nieoczekiwany sprzymierzeniec
2734 I,18| jeszcze nie może zorientować się w sytuacji. Nie żegna się
2735 I,18| się w sytuacji. Nie żegna się z adwokatem, nakłada w sali
2736 I,18| opuszcza salę, w której odbywa się inna licytacja i gromadzi
2737 I,18| inna licytacja i gromadzi się nowa publiczność. Pan Ignacy
2738 I,19| kiedy pan Ignacy zbliżał się do sklepu, zawstydzony i
2739 I,19| A nuż w dodatku stało się jakie nieszczęście?:.. I
2740 I,19| co za satysfakcja włóczyć się po ulicach w upał, wśród
2741 I,19| siebie. - Onegdaj spiłem się, dziś włóczę się... Diabli
2742 I,19| spiłem się, dziś włóczę się... Diabli wezmą budę, jak
2743 I,19| wyjść z podziwu. ~- A bój się pan Boga, panie Ignacy -
2744 I,19| moim wyjeździe stąd interes się rozprzęgnie; alem nie przypuszczał,
2745 I,19| przecie skandal!... ~Zdawało się; że panu Ignacemu brwi posuną
2746 I,19| panu Ignacemu brwi posuną się ze zdziwienia na wierzch
2747 I,19| zawołał podnosząc się z fotelu. ~Ale Mraczewski
2748 I,19| Przepra... ~- Już tylko niech się pan nie odzywa! - przerwał
2749 I,19| człowiek. - Pan wie, co się dzieje?... Suzin dziś na
2750 I,19| Dziś dopiero dowiedziałem się prawdy... Pan wie, ile stary
2751 I,19| Wokulski? - dodał podnosząc się z fotelu. ~- Jest w pańskim
2752 I,19| Drzwi gabinetu uchyliły się i stanął w nich Klejn z
2753 I,19| niezapominajek, lecz wahał się, czy ma iść. Tymczasem Mraczewski
2754 I,19| jestem w domu!... - I śmiejąc się wybiegł z gabinetu. ~"Do
2755 I,19| któremu tak gorąco przypatruje się panna Łęcka jak Żyd dziesięciorgu
2756 I,19| guzik pod szyją, wyprostował się i poszedł z listem do swego
2757 I,19| Rzeckiego.- Nie gniewasz się, że ci tu gospodaruję jak
2758 I,19| ceremonie!... - odezwał się z przekąsem pan Ignacy. -
2759 I,19| stracić... Jeżeli dowiedzą się, że wypuściłeś z rąk taką
2760 I,19| zamilkł i nagle odezwał się:~- A gdybym miał do spełnienia
2761 I,19| Czytaj - rzekł. - Przekonasz się że są rzeczy lepsze od polityki.~
2762 I,19| jutro na obiad, ażebyśmy się naradzili nad pożegnaniem
2763 I,19| jej ulubieńców nie rzuca się w błoto pięćdziesięciu tysięcy...
2764 I,19| powstał z kanapy i oparłszy się obu rękoma na stole, zapytał: -
2765 I,19| stole, zapytał: - A gdyby mi się podobało rzucić dla niej
2766 I,19| piersiach. W oczach zapalały mu się i gasły te same iskry, jakie
2767 I,19| Przyznałbym tylko, że omyliłem się, nie wiem już który raz
2768 I,19| że człowiek, który naraża się na śmierci... na plotki
2769 I,19| Więc nigdy nie skończą się wymagania ofiar, które mi
2770 I,19| siebie... Uszami wylewają mi się frazesy, których nikt nie
2771 I,19| Powiedz - byłem... Tobie się zdaje, że dopiero ty wynalazłeś
2772 I,19| Przez kilka lat kochałem się jak półgłówek, a tymczasem
2773 I,19| więc powtarzam: strzeż się! i w podłej zabawie nie
2774 I,19| zapukano do drzwi ukazał się Lisiecki. ~- Pan Łęcki chce
2775 I,19| Lisiecki. ~- Pan Łęcki chce się z panem widzieć. Może tu
2776 I,19| zdążył jako tako ogarnąć się, wszedł pan Łęcki, a za
2777 I,19| plamy na policzkach. Rzucił się na fotel i oparłszy głowę
2778 I,19| półgłosem: - podobasz mi się w tej roli siostry miłosierdzia.
2779 I,19| ponieważ Belcia nie zna się na tych rzeczach. ~Nieumiejętność
2780 I,19| panny Izabeli w opiekowaniu się chorymi w przykry sposób
2781 I,19| na czoło, głos wzmocnił się i tylko sieć czerwonych
2782 I,19| minionym ataku. Przeszedł się nawet po pokoju, przeciągnął
2783 I,19| nawet po pokoju, przeciągnął się i zaczął: ~- A... nie masz
2784 I,19| panie Stanisławie, jak się dziś zirytowałem. Czy dasz
2785 I,19| Szlangbaum... Porozumiał się z konkurentami, a kto wie,
2786 I,19| Szlangbaumem może ukrywać się jaki chrześcijanin, nawet
2787 I,19| Głos znowu zaczął mu się stłumiać i znowu na twarz
2788 I,19| zabarwienie. Usiadł i napił się wody.~- Podli!... podli!.. -
2789 I,19| podli!.. - szeptał. ~- Niech się pan uspokoi - rzekł Wokulski. -
2790 I,19| mówisz?... ~- Tak. Trafia mi się wyjątkowa okazja... ~Pan
2791 I,19| okazja... ~Pan Tomasz zerwał się z fotelu. ~- Zbawco... dobrodzieju!... -
2792 I,19| ludzi... Ale - dodał cofając się i rozkładając ręce - czy
2793 I,19| Dzięki tobie przekonałem się, że wyraz kupiec jest dziś
2794 I,19| zacny!... ~I rzucił mu się na szyję, omal nie płacząc.
2795 I,19| Tomaszem i kłaniając mu się rzekł: ~- Panie - ja jestem
2796 I,19| Tomasz. ~Szlangbaum uspokoił się. ~- Proszę pana - odparł -
2797 I,19| Szlangbaum i nisko ukłoniwszy się panu Tomaszowi wyszedł z
2798 I,19| przykra farsa! - odezwał się po chwili pan Tomasz. -Istotnie,
2799 I,19| i za pomoc, i za zajęcie się moimi interesami... Co za
2800 I,19| uszach. Chwilami zdawało mu się, że każdym okiem widzi inaczej
2801 I,19| obydwoma widzi gorzej. Oparł się w rogu powozu chwiejąc się
2802 I,19| się w rogu powozu chwiejąc się za każdym silniejszym ruchem
2803 I,19| Myśli i uczucia plątały mu się w dziwny sposób. Czasem
2804 I,19| córkę, którą zaopiekować by się mógł tylko Wokulski. A nareszcie
2805 I,19| ociężałe nogi, a gdy znalazł się w swym gabinecie, padł na
2806 I,19| Nic, nic... uspokój się... Pomyślałem tylko, że
2807 I,19| nieszczęściu jedni sprzysięgli się przeciw nam, inni opuścili
2808 I,19| niekiedy bardzo blisko ocieramy się o śmierć... Więc gdy mnie
2809 I,19| cucił, pomyślałem, kto by się tobą uczciwie zaopiekował?
2810 I,19| powtórzył przypatrując się jej uważnie. ~- Rolę...doradcy...
2811 I,19| kupieckim dziesięć nazywa się trzydzieści trzy, to niech
2812 I,19| ale - takim znużony, że się trochę prześpię... ~- Może
2813 I,19| panna Izabela podnosząc się z siedzenia. - Boże uchowaj!... -
2814 I,19| zatrząsł rękoma. - Niechbym się tylko wdał w doktorów, a
2815 I,19| trapiący ją od kilku dni: jak się skończy licytacja? opuścił
2816 I,19| otworzyć dom. I jeżeli znajdzie się jaki majętny człowiek, niestary
2817 I,19| dziwak!) Jeżeli znajdzie się taki epuzer - panna Izabela
2818 I,19| panna Izabela zdecyduje się ostatecznie... ~"Wyborny
2819 I,19| ojciec tak dziś rozczulił się nad Wokulskim?... Jaką czarodziejską
2820 I,19| śmierci matki nie stoczyła się ani jedna łza... ~"Muszę
2821 I,19| żydowska. ~W tej chwili rozległ się w przedpokoju szelest kobiecej
2822 I,19| Kochana Belu... - odezwała się panna Florentyna chcąc wyprowadzić
2823 I,19| Ale panna Izabela wyrwała się jej z rąk i zobaczywszy,
2824 I,19| Szpigelmanowi. ~- Zastanów się, Belu, co robisz?... - upominała
2825 I,19| Chcę raz dowiedzieć się prawdy - rzekła panna Izabela. ~
2826 I,19| odpowiedział przybysz kłaniając się - to jest bardzo mały interes.
2827 I,19| pieniądze... ~- Ile? ~- Zbierze się może z osiemset rubli... ~-
2828 I,19| Panna Izabela zerwała się z fotelu. ~- Więc ja pana
2829 I,19| spytał Żyd delektując się w duszy jej pięknością. ~-
2830 I,19| grosza!... ~Żyd ukłonił się do ziemi i cofając się tyłem,
2831 I,19| ukłonił się do ziemi i cofając się tyłem, opuścił gabinet. ~-
2832 I,19| już z sieni zawołał: ~- Co się pan tak rozbijasz, panie
2833 I,19| surduta z wolna przechadzał się po sypialni, kiedy weszła
2834 I,19| widzisz w takim negliżu... Cóż się stało?... ~- Nic, ojcze -
2835 I,19| ojcze - odparła hamując się. - Był tu jakiś Żyd...~-
2836 I,19| zawołał pan Tomasz chwytając się za głowę. - Niech jutro
2837 I,19| chwała Bogu, że ochłodziło się chociaż trochę... ~Panna
2838 I,19| jego złym wyglądem. Zdawało się, że od południa przybyło
2839 I,19| Usiadła na krześle i oglądając się po sypialni spytała jakby
2840 I,19| Izabela mimo woli wstrząsnęła się. ~- Szpigelman mówił - rzekła
2841 I,19| spytał pan Tomasz zamyśliwszy się nieco. ~- Ja mu powiedziałam
2842 I,19| niechcący... - tłomaczyła się zarumieniona panna Izabela. ~-
2843 I,19| tysięcy tym Żydom... ~- O to się nie lękaj. Poproszę Wokulskiego,
2844 I,19| Wokulskiego, ażeby wystarał mi się o taką sumę na sześć albo
2845 I,19| po namyśle - nie obawiasz się Wokulskiego?... ~- Ja?... -
2846 I,19| Tomasz i pięściami uderzył się w piersi. - Ja obawiam się
2847 I,19| się w piersi. - Ja obawiam się Joasi, Hortensji, nawet
2848 I,19| wszystko stracili... Joanna boi się, żebym od niej nie pożyczył
2849 I,19| Jeszcze baron dowiedziawszy się, że zostało nam trzydzieści
2850 I,19| ciebie. Bo pomyśli, że choćby się z tobą ożenił bez posagu,
2851 I,19| pieniędzy na mnie... Ale uspokój się: gdy usłyszą, że mamy dziesięć
2852 I,19| papo?... ~Ojciec zamyślił się. ~- To już jutro, jutro...
2853 I,19| W tej chwili rozległo się pukanie do drzwi. ~- Kto
2854 I,19| do niej, Belciu... Muszę się trochę ogarnąć... No, no!...
2855 I,19| ogarnąć... No, no!... Założę się, że już wie o trzydziestu
2856 I,19| Mikołaj!... ~Zaczął kręcić się po sypialni szukając rozmaitych
2857 I,19| Ojciec, ciociu, spodziewał się wziąć więcej i tylko jakiś
2858 I,19| że też nie przekonałaś się jeszcze o niepraktyczności
2859 I,19| dzień od kilku dni sprzedają się kamienice z licytacji, wiadomo,
2860 I,19| oszukano, a ty, Belu, módl się za zdrowie tego Żyda, który
2861 I,19| jedzie do babki, która zdaje się, odda mu majątek. ~- To
2862 I,19| mówić. Ogromnie dopytywał się o ciebie, a ja będąc przekonana,
2863 I,19| że już chyba wyleczyłaś się ze swych kaprysów, radziłam
2864 I,19| pociągnęła do lustra i śmiejąc się rzekła: ~- No, proszę cię,
2865 I,19| tak wyglądaj, a przekonasz się, że w sercu Kazia odnowią
2866 I,19| że w sercu Kazia odnowią się zabliźnione rany... Choć
2867 I,19| młody chłopak na wsi będzie się nudził, będzie marzył...
2868 I,19| marzył... Możecie widywać się co dzień, a w takich warunkach
2869 I,19| Panna Izabela zarumieniła się mocniej niż poprzednio i
2870 I,19| moje dziecko, tylko nie baw się ze mną w dyplomatkę. Panna
2871 I,19| nieprędko sprzykrzy ci się, no... a gdyby się sprzykrzył,
2872 I,19| sprzykrzy ci się, no... a gdyby się sprzykrzył, to... już będzie
2873 I,19| odparła hrabina podnosząc się z kanapy. - Wstąpię do niego
2874 I,19| ciebie, Belu, spodziewam się, że potrafisz skorzystać
2875 I,19| wiadomy. - Wiec nie gniewa się?... - spytała akcentując
2876 I,19| nie wiem... - uśmiechnęła się panna Izabela. - Ciotka
2877 I,19| Panna Izabela podniosła się gwałtownie. ~- Moja droga,
2878 I,19| Panna Izabela roześmiała się. ~- Ach, pamiętam!... Rzeczywiście,
2879 I,19| Rzeczywiście, tak mi się wówczas zdawało... Dziś
2880 I,19| kategorii ludzi, których można się lękać. Uwielbia mię po cichu,
2881 I,19| Najzupełniej. Zresztą przekonałam się, że to, co wydawało mi się
2882 I,19| się, że to, co wydawało mi się sidłami z jego strony, jest
2883 I,19| Florentyna, ciągle bawiąc się obszyciem swego stanika. -
2884 I,19| dajże spokój! - oburzyła się panna Izabela. - Co ci na
2885 I,19| powiedzieć, ale pohamowała się. ~- Dobranoc, Belu - rzekła. -
2886 I,19| wyszła. ~Przez całą noc śnił się pannie Izabeli Starski jako
2887 I,19| tymczasem panna Izabela zaczęła się ubierać. Wiadomość o Żydach
2888 I,19| naprawdę nie możemy obejść się bez tego człowieka?... mówiła
2889 I,19| ażeby Starski nie spotkał się u nich z Żydami. Alabastrowa
2890 I,19| przyjechać. Ja już urządziłam się w ten sposób, że ani w Warszawie
2891 I,19| skrzywiła usta; nie podobał jej się ten nacisk. ~- Ciotka tak
2892 I,19| nadzieję... Nie podoba mi się to!... ~I w jej duszy nieco
2893 I,19| jej duszy nieco przyćmił się wizerunek pięknego Kazia
2894 I,19| kobieta!... ~- Łatwo możesz się dowiedzieć - szepnęła panna
2895 I,19| tak troskliwie opiekuje się Wami. Dlatego cofam wszystko,
2896 I,19| cofam wszystko, upokarzam się przed Tobą, droga Pani,
2897 I,19| Człowiek ułomny jak inni stał się narzędziem Najwyższej Ręki,
2898 I,19| wszystkie podłości, jakich się względem mnie dopuścił),
2899 I,19| który nie wiem, za co gniewa się na mnie), ażeby mi prolongował
2900 I,19| blada jak papier. Podniosła się od stołu, zwinęła list i
2901 I,19| w tej chwili opamiętała się i poszła do ojca. ~Pan Łęcki
2902 I,19| Bardzo czule przywitał się z córką, a gdy usiadła,
2903 I,19| usiadła, uważnie przypatrzył się jej i rzekł: ~- Czy światło
2904 I,19| złe w tym pokoju, czy mi się zdaje, że panienka jest
2905 I,19| piękne... fortuna jakoś zlepi się z różnych kawałków... Przy
2906 I,19| trwogą na ojca; obawiała się jakiegoś wybuchu. Ale pan
2907 I,19| wybuchu. Ale pan Tomasz uniósł się tylko na kanapie i strzeliwszy
2908 I,19| Jak to! - zerwała się z krzesła panna Izabela. -
2909 I,19| tej uwadze nieco uspokoiła się. ~- Więc papo nie uznaje
2910 I,19| cha! cha!..: - roześmiał się pan Tomasz - Cudowna jesteś...
2911 I,19| dowodzi, że ten pan bawiąc się w przyjaźń robi interesa... ~-
2912 I,19| W przedpokoju rozległo się mocne dzwonienie. ~- To
2913 I,19| Oświadczyli, że nie ruszą się, dopóki nie dostaną pieniędzy,
2914 I,19| to co znaczy? - odezwał się w tej chwili nowy głos. ~
2915 I,19| pana hrabi... - tłumaczył się; zupełnie innym tonem, przed
2916 I,19| Nic nagłego... Po co się wielmożny pan ma tak śpieszyć... -
2917 I,19| Ny!... ny!... co się pan tak gniewa?... - mruczeli
2918 I,19| drżały mu ręce i trzęsła się głowa. ~- No, patrz - mówił -
2919 I,19| przygotowany. Wokulskiemu wyjaśniła się twarz. ~- Niech pan spłaca
2920 I,19| odparł - w miarę zgłaszania się wierzycieli. Dziś zepchniemy
2921 I,19| mi dwa tysiące! Rozumie się, z Paryża nic. - Dlaczego? -
2922 I,19| zawołał pan Tomasz rzucając mu się w objęcia. Bo widzisz, mój
2923 I,19| drogi - dodał uspokoiwszy się - ja właśnie myślałem, czybyś
2924 I,19| procent. ~Wokulski uśmiechnął się z finansowej naiwności pana
2925 I,19| powiekami i znowu ukazały się łzy. ~- Zacny... szlachetny!... -
2926 I,19| tych panów. Mój Boże! nigdy się jeszcze nie leczyłem, a
2927 I,19| jestem szczęśliwy, że podobał się pani wieniec dla Rossiego. ~
2928 I,19| dla Rossiego. ~Zatrzymał się. Uderzył go szczególny wyraz
2929 I,19| kamienicę? - I przypatrywała mu się przymrożonymi oczyma. Wokulski
2930 I,19| stracił mowę. Zdawało mu się, że w nim nagle zatrzymał
2931 I,19| że w nim nagle zatrzymał się proces myślenia. Bladł i
2932 I,19| myślenia. Bladł i czerwienił się, a nareszcie odzyskawszy
2933 I,19| już od dawna interesuje się naszymi sprawami. Zdaje
2934 I,19| naszymi sprawami. Zdaje się, że w kwietniu... tak, w
2935 I,19| spostrzegł to i znowu zmieszał się. ~- Więc dlaczego pan to
2936 I,19| było myśleć, że rozpłacze się. Wokulski stracił wszelką
2937 I,19| Starski. ~Jednocześnie ukazał się na progu mężczyzna średniego
2938 I,19| rozmarzenie. Wokulski cofnął się do bocznego stołu. Panna
2939 I,19| angielsku. ~- Spodziewam się, że tym razem kuzynek zabawi
2940 I,19| że kuzynka nie potrzebuje się pytać - odpowiedział z uśmiechem
2941 I,19| A ładnie... spodziewałam się komplimentu pod moim adresem... ~-
2942 I,19| chce ciotka i ojciec. Mnie się jednak nie uśmiecha to,
2943 I,19| dawne długi?.. - zaśmiała się panna lzabela. - A, kuzyn
2944 I,19| Izabela i znowu zarumieniła się. - Jaśnie pan prosi pana! -
2945 I,19| salonu. ~Rozmowa urwała się, Wokulski złożył album,
2946 I,19| wstał z krzesła i ukłoniwszy się pannie Izabeli i Starskiemu,
2947 I,19| angielsku?... Czy on nie obrazi się, żeśmy z nim nie rozmawiali?... -
2948 I,19| Tym lepiej ; bo zdawało mi się, że nie był zadowolony z
2949 I,19| karą śmierci kazało wynosić się na wieś. Na honor, nie wiem
2950 I,19| to jedno... A teraz co się tyczy długów... ~- Suma
2951 I,19| jeszcze jakiej kwoty, to mam się do kogo udać u ciebie? ~-
2952 I,19| takim razie nie pozbawiaj się mego kapitału, ale...Uważasz...
2953 I,19| Dlaczego?... - dziwił się pan Tomasz, coraz szerzej
2954 I,19| rok. Nie co roku zdarzają się wyjątkowo dobre interesa. ~-
2955 I,19| taniej... ~Pan Tomasz cofnął się, rozłożył ręce, następnie
2956 I,19| przemawiasz do mnie tak, jakbyś się obraził. ~- Przepraszam
2957 I,19| nawzajem cierpkie słówka... Ja się na ciebie nie gniewam, bo
2958 I,19| Zobaczywszy go podniosła się; twarz jej była pogodniejsza. ~-
2959 I,19| odpowiedział Wokulski. ~Ukłonił się i wyszedł. ~Przez chwilę
2960 I,19| papo? Wokulski pożegnał się ze mną bardzo chłodno i
2961 I,19| zawołał pan Tomasz chwytając się oburącz za głowę. - On z
2962 I,19| On z pewnością obraził się... ~- Ach... prawda!...
2963 I,19| rozumiem... Naturalnie, że się obraził... No - dodał po
2964 II,1 | książętami, pojedynkuje się z baronami i wyjeżdża, kiedy
2965 II,1 | oficjaliści, kłopoczcie się o interesa. Przecie za to
2966 II,1 | panie w Bośni krew leje się potokami i (byle żniwa skończyć)
2967 II,1 | jakich to interesach zyskuje się po pięćdziesiąt tysięcy
2968 II,1 | tylko patrzeć, jak weźmie się za łeb z Niemcami... Mały
2969 II,1 | panie Ignacy - nie śpiesz się ty z sądami o panu W. (w
2970 II,1 | nie potępiaj go, bo możesz się ośmieszyć. Tu gotuje się
2971 II,1 | się ośmieszyć. Tu gotuje się jakaś gruba kabała: ten
2972 II,1 | Włochy gwałtem upominają się o Triest...), i ten obiad
2973 II,1 | wczoraj!... - odparł. ~Cofnął się od walizki i pomyślał chwilę;
2974 II,1 | Jeszcze wczoraj... myliłem się... ~Wyrazy te zastanowiły
2975 II,1 | nie raniony, mógł zmienić się tak w przeciągu kilku godzin.
2976 II,1 | okno. ~- Stachu... ~Ocknął się - i znowu powrócił do pakowania
2977 II,1 | widziałem cię takim. ~Uśmiechnął się.~- Zapewne od czasu - odparł -
2978 II,1 | wygląda to twoje wybieranie się w drogę - rzekłem. - Może
2979 II,1 | kilkanaście rubli, niech się trochę zirytuje; ale biedaków
2980 II,1 | ma jeszcze czas, położył się na szezlongu i leżał milcząc,
2981 II,1 | Stasiek znowu uśmiechnął się (jak ja nie lubię tych jego
2982 II,1 | sposób traktujesz zwierzenie się przed przyjacielem? ~- Daj
2983 II,1 | spokój - rzekł podnosząc się z kanapy. - To może dobre,
2984 II,1 | nie mam z czego zwierzać się nawet przed tobą. Jakim
2985 II,1 | mruknął przeciągając się. ~Teraz dopiero wszedł ten
2986 II,1 | Starski. ~Stach wstrząsnął się. ~- Co to za człowiek? -
2987 II,1 | świstać. Podróżni tłoczyli się do wagonów; Stach uścisnął
2988 II,1 | zamyślony patrzył na oddalające się latarnie, a ja... O mało
2989 II,1 | latarnie, a ja... O mało się nie rozpłakałem... ~Kiedy
2990 II,1 | migotliwych świateł spotkają się nasze spojrzenia czy myśli
2991 II,1 | myśli i on nie będzie czuł się już tak osamotniony jak
2992 II,1 | wiem nawet skąd) zrodziło się we mnie podejrzenie, że
2993 II,1 | mańki, rzekłem: ~- Coś mi się zdaje, że Wokulski jest...
2994 II,1 | zakochany?... ~Doktór zatrzymał się na chodniku i usiadłszy
2995 II,1 | usiadłszy na swej lasce zaczął się śmiać w sposób, który aż
2996 II,1 | Cha!... cha!... podoba mi się ten starzec!... ~Głupi był
2997 II,1 | wprawnych ode mnie (zdaje się, że mu troszkę dogryzłem).
2998 II,1 | zwyczajna jak miłość. ~- Mylisz się, staruszku - odparł doktór
2999 II,1 | które bardzo słusznie karze się dożywotnimi galerami, zwanymi
3000 II,1 | końca życia, wychowałem się jednak między waszymi, a
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-6788 |