1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5036
Tom, Rozdzial
1 I,1 | zdecydowanym wariatem, jeżeli nie czymś gorszym...~Pan Deklewski,
2 I,1 | skończyć człowiek, który nie pilnuje się jednego fachu
3 I,1 | pilnuje się jednego fachu i nie umie uszanować darów łaskawej
4 I,1 | tu rzadkim gościem.~- Nic nie zrobi - odparł pan Deklewski -
5 I,1 | Żydzi i Niemcy; nasi do tego nie mają głowy.~- A może Wokulski
6 I,1 | skłonności do wariacji, tegom nie spostrzegł.~Radca przyjął
7 I,1 | radca. - Przerzucił się, ale nie do galanterii, tylko do
8 I,1 | paliło się we łbach, a on nie chciał być gorszym od innych.
9 I,1 | zwymyślał gościa, że mało obaj nie porwali się za czuby.~-
10 I,1 | cierpiał na tym...~- Wcale nie! Bo kiedy po Warszawie rozeszła
11 I,1 | westchnął ajent handlowy.~- Nie koniec na tym... W roku
12 I,1 | grubo starszą od niego.~- To nie było głupie - wtrącił ajent.~-
13 I,1 | poprawił radca - ale go nie uszanował. Inny na jego
14 I,1 | powtórzył radca - to być nie może. Zaraz... Przedtem
15 I,1 | J. Mincel i S. Wokulski nie tylko nie upadał, ale nawet
16 I,1 | i S. Wokulski nie tylko nie upadał, ale nawet robił
17 I,1 | ustalona reputacja sklepu może nie uchroniłaby go od upadku,
18 I,1 | uchroniłaby go od upadku, gdyby nie zawiadował nim czterdziestoletni
19 I,2 | łojowych, których już nikt nie palił, i stalowe szczypce,
20 I,2 | szczypce, którymi już nikt nie obcinał knotów. Żelazne
21 I,2 | materacem, nad nim nigdy nie używana dubeltówka, pod
22 I,2 | mieszkania.~Równie jak pokój, nie zmieniły się od ćwierć wieku
23 I,2 | nieco zesztywniałe ręce nie okazywały się dość uległymi
24 I,2 | gorącą herbatą, czesał się nie patrząc w lustro i o wpół
25 I,2 | odwrócili?...Z pewnością... Nie, nie uszkodzony... Lalki
26 I,2 | odwrócili?...Z pewnością... Nie, nie uszkodzony... Lalki z włosami,
27 I,2 | rabatem... Rozumie się...Byle nie zaczął kupować bez rabatu
28 I,2 | jedyny gość, który nigdy nie zawodzi kupca. Rzecki usiadł
29 I,2 | porcelanie.~- Pryncypał jeszcze nie wraca, nie miał pan listu? -
30 I,2 | Pryncypał jeszcze nie wraca, nie miał pan listu? - spytał
31 I,2 | za miesiąc.~- Jeżeli go nie zatrzyma nowa wojna.~- Staś...
32 I,2 | Rzecki - pisze mi, że wojny nie będzie.~- Kursa jednak spadają,
33 I,2 | Dardanele.~-To nic, wojny nie będzie. Zresztą - westchnął
34 I,2 | obchodzi wojna, w której nie przyjmie udziału Bonaparte.~-
35 I,2 | spieszyć. Jeszcze chyba nie ma kwadransa na dziewiątą?..~-
36 I,2 | Lisiecki.~- Neseserki?... Nie. Nasz doktor nie przyjąłby
37 I,2 | Neseserki?... Nie. Nasz doktor nie przyjąłby nawet szpilki.
38 I,2 | Pan powinieneś być hrabią, nie kupcem, i dziwię się, że
39 I,2 | dziwię się, że pan od razu nie wstąpił do tamtego fachu,
40 I,2 | bawić się w morały.~- Nigdy nie latałem! - krzyknął Rzecki
41 I,2 | Ach, szanowny pan zapewne nie pamięta! Nie każdy ma czas
42 I,2 | pan zapewne nie pamięta! Nie każdy ma czas myśleć o numerze
43 I,2 | bibułę. A może szanowny pan nie życzy sobie dźwigać zbytecznego
44 I,2 | literkami nikt szanownemu panu nie zamieni, a to przykra rzecz
45 I,2 | pan patrzy, czy nasz stary nie jest podobny z profilu do
46 I,2 | z którą przed nikim się nie zwierzał.~Około pierwszej
47 I,2 | były tylko głupstwem.~"Nic nie będzie! Giniemy bez ratunku!" -
48 I,2 | tydzień.~W jego pojęciu okna nie tylko streszczały zasoby
49 I,2 | życie, którego początku nie pamiętamy, a końca nie znamy...
50 I,2 | początku nie pamiętamy, a końca nie znamy... Gdzież prawda?.. "~
51 I,2 | mówił kolegom, którzy nie wiadomo dlaczego uśmiechali
52 I,2 | myśli. A ponieważ jednym nie ufał, inni go nie chcieli
53 I,2 | jednym nie ufał, inni go nie chcieli słuchać, a Wokulskiego
54 I,2 | chcieli słuchać, a Wokulskiego nie było, więc rozmawiał sam
55 I,3 | zapomniano, że w sklepie nie można stroić się w modne
56 I,3 | sklepowi gości. Zaś polityki nie należy opierać na szczęśliwych
57 I,3 | bowiem pisaninie chcę mówić nie o Bonapartych, ale o sobie,
58 I,3 | się dobrzy subiekci i choć nie uczeni, ale rozsądni politycy.
59 I,3 | politycy. Do takiego interesu nie trzeba akademii, lecz przykładu -
60 I,3 | jakkolwiek było ich sporo, nie dorównali jednak liczbą
61 I,3 | ojciec, ażeby - jak mówił - nie obrazić Napoleona, kupił
62 I,3 | pławić w smole.~- I!... Nie da mi cesarz zrobić krzywdy -
63 I,3 | roztropni politycy. Wszyscy, nie wyłączając ciotki, twierdzili
64 I,3 | dopóki jeden po drugim nie uporządkują świata.~- Trzeba
65 I,3 | mówił mój ojciec.~- Bo nie wiecie dnia ani godziny -
66 I,3 | Może jejmość i dasz, ale ja nie wezmę - mruknął pan Raczek
67 I,3 | bądź gotów, wisusie, bo nie wiemy dnia ani godziny...
68 I,3 | porządek na świecie, a dopóty nie będzie porządku ani sprawiedliwości,
69 I,3 | sprawiedliwości, dopóki nie wypełni się testament cesarza.~
70 I,3 | wypełni się testament cesarza.~Nie mogę powiedzieć, ażeby niezachwianą
71 I,3 | gorzej podupadam, a jego jak nie było, tak i nie ma. Niedługo
72 I,3 | jego jak nie było, tak i nie ma. Niedługo porobią się
73 I,3 | i tacy, co o Napoleonie nie słyszeli.~- Mój słyszał
74 I,3 | napił wody. Sam Napoleon nie doczekałby się sprawiedliwości!~
75 I,3 | sprawiedliwość, choćby i Napoleona nie stało. Ale i Napoleon się
76 I,3 | Napoleon się znajdzie.~- Nie wierzę -- mruknął pan Raczek.~-
77 I,3 | co?.. - spytał ojciec.~- Nie doczekamy tego.~- Ja doczekam -
78 I,3 | niedomagać. Czasami po parę dni nie wychodził do biura, a wreszcie
79 I,3 | Hej! stary, już my chyba nie doczekamy się Napoleona!~
80 I,3 | spokojnie odparł:~- Ja tam nie umrę, dopóki o nim nie usłyszę.~
81 I,3 | tam nie umrę, dopóki o nim nie usłyszę.~Pan Raczek pokiwał
82 I,3 | patrząc wzrokiem, którego nie zapomnę, wyszeptał:~- Pamiętaj!...
83 I,3 | chociaż spadła pod Sedanem, nie wierzę w jej ostateczne
84 I,3 | światem, dopóki nowy Napoleon nie urośnie.~W parę miesięcy
85 I,3 | sklepu.~- Kto wie, czy to nie będzie najlepsze - zauważył
86 I,3 | pluć zacznie, kiedy brata nie stało... Oj! nieszczęśliwa
87 I,3 | Wyjdź jejmość za mąż, to nie będziesz sierotą.~- A gdzież
88 I,3 | się ożenił z jejmością, bo nie ma mnie kto smarować - mruknął
89 I,3 | duże ceregiele. Jejmość nie masz opieki, on nie ma gospodyni;
90 I,3 | Jejmość nie masz opieki, on nie ma gospodyni; pobierzcie
91 I,3 | krzesełka. - Tylko jejmość nie zrób mi zawodu! - dodał
92 I,3 | odpowiedział pan Domański.~- Nie do prochowni, tylko do fortecy.
93 I,3 | odrzekł pan Domański. - Nie do fortecy A-u... A-u...
94 I,3 | Ham-ham czy Cham... bo nawet nie wiem...~- Zwariowaliście,
95 I,3 | piwnica, której końca nigdy nie mogłem dojrzeć z powodu
96 I,3 | z bólu, lecz od tej pory nie śmiałem wziąć do ust niczego
97 I,3 | przymrużone oczy, prawie nie mogłem uwierzyć, że ten
98 I,3 | Katz, pracujący przy mydle, nie ulegał żadnym surowcowym
99 I,3 | wielkie zmartwienie. Prawie nie było ranka, ażeby stryj
100 I,3 | patrząc na jego manewry nie wykrzywiał mu się i nie
101 I,3 | nie wykrzywiał mu się i nie pytał:~- No,.. a gdzie,
102 I,3 | miną człowieka, któremu nie pozwalają ziewnąć. W końcu
103 I,3 | każdego towaru. Gdy zaś Mincel nie był zmęczony, dyktował mi
104 I,3 | Mincel był bardzo porządny, nie cierpiał kurzu, ścierał
105 I,3 | Jednych tylko dyscyplin nigdy nie potrzebował okurzać dzięki
106 I,3 | siebie, że stary Mincel nie mógł obejść się beze mnie,
107 I,3 | stosunków. Pamiętam, że nie mogłem utulić się z żalu,
108 I,3 | tylko usunął, że nic sobie nie oszczędzili. Dzień, w którym
109 I,3 | był ostatnim ich pobytu. Nie pomogły obietnice, zaklęcia,
110 I,3 | nawet upadanie do nóg. Stary nie ruszył się z fotelu, nie
111 I,3 | nie ruszył się z fotelu, nie patrzył na petentów, tylko
112 I,3 | Napoleona. Sam nigdy o nim nie wspominał, lecz na dźwięk
113 I,3 | staruszek wypierał się: nie tylko bowiem widziano jego
114 I,3 | swym fotelu pod oknem już nie podniósł się z niego. Umarł
115 I,3 | przyciszał się, dopóki wreszcie nie umilknął na wieki.~Za moich
116 I,3 | dochody z handlu, najczęściej nie zna go i najwięcej troszczy
117 I,3 | o to, ażeby jego dzieci nie zostały kupcami. Nie mówię
118 I,3 | dzieci nie zostały kupcami. Nie mówię tu o Stasiu Wokulskim,
119 I,3 | tymczasem pisze mi; że - nie będzie wojny. Ponieważ nie
120 I,3 | nie będzie wojny. Ponieważ nie był nigdy fanfaronem, więc
121 I,3 | razie siedzi w Bułgarii nie przez miłość dla handlu...~
122 I,4 | są prawie puste. Ludzie nie wychodzą z domów albo kryją
123 I,4 | deszczem i śniegiem. Prawie nie słychać turkotu dorożek,
124 I,4 | śpiewał jak za młodu. Gdyby nie te bóle reumatyczne, które
125 I,4 | mię diabli wezmą, jeżeli nie jesteś podobny do żołnierza
126 I,4 | Przez osiem miesięcy nie był w sklepie!... Co za
127 I,4 | subiekt kolejno nadstawiał mu, nie oddając jednak pocałunków.~-
128 I,4 | kochany!... Ośm miesięcy nie było go w domu... Bagatela...
129 I,4 | Wokulski. - Za to, że Turcja nie może jej tego zabronić.~-
130 I,4 | dziwnego ? Czyliż to samo prawo nie stosuje się do mnie, do
131 I,4 | niemu i otworzył usta.~- Nie bój się - ciągnął Wokulski. -
132 I,4 | przez lat sześć!... Czy już nie pamiętasz, ile razy na dzień
133 I,4 | wyjąwszy ciebie, który by mnie nie dręczył słowem; ruchem,
134 I,4 | w oczy rzekł łagodnie:~- Nie gniewasz się, stary ?.~-
135 I,4 | stary ?.~- Czego? Alboż nie wiem, że wilk nie będzie
136 I,4 | Alboż nie wiem, że wilk nie będzie pilnował baranów...
137 I,4 | Z dawnych kundmanów nie ubył kto? - przerwał mu
138 I,4 | Proszę cię... A panna Łęcka nie wyszła za mąż ?~- Nie.~-
139 I,4 | Łęcka nie wyszła za mąż ?~- Nie.~- A nie wychodzi ?...~-
140 I,4 | wyszła za mąż ?~- Nie.~- A nie wychodzi ?...~- Bardzo wątpię.
141 I,4 | stary przyjacielu! Ty nawet nie domyślasz się, jakim ja
142 I,4 | mówił jakby do siebie :~- Nie masz pojęcia, co ja wycierpiałem,
143 I,4 | widzisz, najgorszą samotnością nie jest ta, która otacza człowieka,
144 I,4 | nim samym, kiedy z kraju nie wyniósł ani cieplejszego
145 I,4 | innych pracowników, którzy nie znają cię tak jak ja.~Wokulski
146 I,4 | Ależ ja do żadnego z nich nie mam pretensji. Może - odrobinę -
147 I,4 | jakiej racji? Wszakże u nas nie było wojny - odparł ze zdziwieniem
148 I,4 | No, ja na takie głupstwa nie chodzę.~- To prawda. A ja
149 I,4 | jeszcze większe!... Czy nie tak ?...~- Zapewne - chociaż
150 I,4 | sam i Cygan przewoźnik. Nie mogąc rozmawiać, przypatrywałem
151 I,4 | tej chwili u was może nikt nie patrzy na nie, nikt o mnie
152 I,4 | może nikt nie patrzy na nie, nikt o mnie nie pamięta,
153 I,4 | patrzy na nie, nikt o mnie nie pamięta, nikt!... Uczułem
154 I,4 | duszy.~- Prawda, że nigdy nie interesowały mnie gwiazdy -
155 I,4 | bym mógł upaść na ziemię i nie podsłuchany przez nikogo,
156 I,4 | się ze mną stało...~- Nic nie rozumiem - przerwał Ignacy. -
157 I,4 | krajem...~- Dlaczegożeś nie wracał ?~- A cóż by mi dał
158 I,4 | dał powrót ?... Zresztą - nie mogłem.~- Nie mogłeś? -
159 I,4 | Zresztą - nie mogłem.~- Nie mogłeś? - powtórzył Ignacy.~-
160 I,4 | mogłeś? - powtórzył Ignacy.~- Nie mogłem... i basta! Nie miałem
161 I,4 | Nie mogłem... i basta! Nie miałem po co wracać - odparł
162 I,4 | Dlatego chcę pić...~- Dlatego nie powinieneś pić - przerwał
163 I,4 | przyciszonym głosem. - Ty nie jeździłeś tam wyłącznie
164 I,4 | powiem, że pieniędzy tych nie przywiozłeś dla siebie...~-
165 I,4 | siebie...~- Kto wie, czyś nie zgadł.~- Zgaduję więcej,
166 I,4 | Upewniam cię, że nic nie wiesz, stary marzycielu.~-
167 I,4 | się śmiał.~- Masz rację, nie przywykłem pić i wino uderzyło
168 I,4 | stary, że mi wygodniej nic nie wiedzieć; jestem już nawet
169 I,4 | mi księgę.~- Dochodów ?~- Nie, dłużników.~Rzecki otworzył
170 I,4 | chyba za drogo...~- Wcale nie - wtrącił Ignacy. - Portmonetka
171 I,4 | podobno wymagająca...~- Wcale nie przerzucała, dlaczego miałaby
172 I,4 | ciebie - rzekł Wokulski.~- Nie obejrzysz sklepu? - spytał
173 I,4 | Ach, co mnie to ob...~- Nie obchodzi cię twój własny
174 I,5 | kuzynką panną Florentyną nie mieszkał we własnej kamienicy,
175 I,5 | Florentyny i garderobę, nie licząc kuchni i mieszkania
176 I,5 | uczucie pewności, że z niego nie zginą srebra; łóżko przywodziło
177 I,5 | wszedł, miał swobodę ruchu; nie potrzebował lękać się, że
178 I,5 | Czekając na gospodarza nie nudził się, otaczały go
179 I,5 | przedmiotów, wyrobionych nie wczoraj i mogących służyć
180 I,5 | mu nadać tytuł hrabiego. Nie dziw, że pan Tomasz po śmierci
181 I,5 | Od paru lat pan Tomasz nie ruszał się z Warszawy, za
182 I,5 | że pan Tomasz postradał nie tylko swój majątek, ale
183 I,5 | tam zrobić prezesem, ale nie zgodził się.~Tylko jego
184 I,5 | ją kochał dla niej samej, nie dla posagu.~Więc znowu dokoła
185 I,5 | wizytowych. Gości jednak nie przyjmowano, co zresztą
186 I,5 | co zresztą między nimi nie wywołało zbyt wielkiego
187 I,5 | niepewności. Ażeby więc nic nie ryzykować i nic nie stracić,
188 I,5 | nic nie ryzykować i nic nie stracić, składali hołdy
189 I,5 | składali hołdy pannie Izabeli nie angażując się zbytecznie
190 I,5 | prosząc Boga, ażeby ich czasem nie zaproszono przed wyklarowaniem
191 I,5 | rewizytach ze strony pana Tomasza nie było mowy. Usprawiedliwiano
192 I,5 | żyła w świecie pięknym i nie tylko nadludzkim, ale -
193 I,5 | kosztownej jak złoto.~Dla niej nie istniały pory roku, tylko
194 I,5 | żywych kwiatów i woni. Nie istniały pory dnia, gdyż
195 I,5 | obiad o drugiej po północy. Nie istniały różnice położeń
196 I,5 | części świata. Dla niej nie istniała nawet siła ciężkości,
197 I,5 | w zdenerwowanych damach nie wywołują obawy.~Ten świat
198 I,5 | bezludnej wyspie i bodaj czy nie kosztował ludzkiego mięsa.~
199 I,5 | błędy i gadać do siebie nie będąc słyszanym przez osoby
200 I,5 | ależ tacy jak ona aniołowie nie mogli nie ubolewać nad ich
201 I,5 | ona aniołowie nie mogli nie ubolewać nad ich losem.
202 I,5 | Ale kobietom oni nic złego nie zrobią ?~- Tak, nawet oni -
203 I,5 | A jeżeli nam, to i wam nie zrobią nic złego...~Ale
204 I,5 | majątków. Miłość bowiem, nie ta szalona, o jakiej marzą
205 I,5 | upadają wielkie rodziny.~" I nie ma szczęścia w małżeństwach" -
206 I,5 | wielbicielem, mizerniał nie widząc długo swej pani,
207 I,5 | jest Polką i za cudzoziemca nie wyjdzie. Podolskiego magnata
208 I,5 | pokocha, a na co się jeszcze nie zanosi, a oświadczyny jakiegoś
209 I,5 | ale z daleka; nikt bowiem nie chciał narażać się na szyderczą
210 I,5 | nieszczęście jednak, żaden nie łączył w sobie wszystkich
211 I,5 | towarzystwem. Marszałek nie mogąc się doczekać odpowiedzi
212 I,5 | Oto panna Izabela nigdy. nie była zakochaną. Przyczyniał
213 I,5 | ziemi, jakich dotychczas nie wypowiedziano w śmiertelnym
214 I,5 | innych powodów kochać go nie może, i - każdy z nich za
215 I,5 | Wokulski. Odtąd serce jego nie zaznało spokoju.~Prawie
216 I,5 | na lewo, że arystokracja nie powinna zasklepiać się w
217 I,5 | oświeconemu mieszczaństwu, a przez nie narodowi. Za co wywzajemniając
218 I,5 | panny Izabeli sen jeszcze nie zapukał, odpędzany przez
219 I,5 | popełniłaś kilka błędów nie do darowania. Nie mówię
220 I,5 | błędów nie do darowania. Nie mówię o Wiktorze Emanuelu,
221 I,5 | stosunki trzeba mieć więcej - nie powiem: taktu, ale - doświadczenia -
222 I,5 | z naciskiem. - Marszałek nie jest wprawdzie Adonisem,
223 I,5 | były do spełnienia łatwe, nie istniałaby zasługa. Zresztą,
224 I,5 | kobiety, mającej starego męża, nie należy do najgorszych. Wszyscy
225 I,5 | bez egzaltacji, Belciu! Nie masz lat szesnastu i na
226 I,5 | życie musisz patrzeć serio. Nie można przecie dla jakiejś
227 I,5 | marszałek jest obrzydliwy. Jemu nie żony trzeba, ale niańki,
228 I,5 | która by mu ocierała usta.~- Nie upieram się przy marszałku,
229 I,5 | podniosła się z kanapy.~- Nie nalegam, moja droga, nie
230 I,5 | Nie nalegam, moja droga, nie jestem swatką, to należy
231 I,5 | Zastanów się jednak, czy nie szkoda tak pięknych pamiątek.~
232 I,5 | zabierano nam meble, nigdy nie pozwolę... Ach, ta Krzeszowska...
233 I,5 | ohyda!~- No, może to jeszcze nie ona.~- Więc chyba znalazł
234 I,6 | Śnieg już zniknął, ale nie ukazała się jeszcze zieloność;
235 I,6 | jakieś oczekiwanie, ale nie jest pewna, na co czeka:
236 I,6 | taki krótki czas, a jej nie proszą.~Znowu czyta powieść,
237 I,6 | gwiazdy, zamiast chmur, czy nie rozpłakałaby się tak jak
238 I,6 | do kwesty, a jej jeszcze nie proszą. Że zaproszą, o tym
239 I,6 | dzwonka i że go jeszcze nie skończyła. Podnosi się z
240 I,6 | jak ona służy kościołowi, nie może być zapomnianym przy
241 I,6 | tu tak niewiele czasu i nie tylko nic nie zamówione,
242 I,6 | niewiele czasu i nie tylko nic nie zamówione, ale nawet nie
243 I,6 | nie zamówione, ale nawet nie wybrane...~Tu przypomina
244 I,6 | uśmiechem. - Cały dzień nie zaglądałaś do mnie, Florciu.~-
245 I,6 | zaglądałaś do mnie, Florciu.~- Nie chcę ci przeszkadzać.~-
246 I,6 | Izabela. - Kto wie, czy nie byłoby nam weselej nudzić
247 I,6 | Posiedź trochę u mnie i jeżeli nie zrobi ci subiekcji, przeczytaj
248 I,6 | ażeby piękne te pamiątki nie przeszły w niewłaściwe ręce.~
249 I,6 | bez zwracania pożyczki.~Nie narzucam się, tylko proponuję.
250 I,6 | powiedział, że na moje ręce nie śmiałby złożyć mniejszej
251 I,6 | Florentyna skończywszy list nie śmiała oderwać od niego
252 I,6 | ofiarowują pięć tysięcy... Innego nie widzę.~- Jak ona nas traktuje...
253 I,6 | cierpki list dowodzi, że nie jesteście zrujnowani. Ciotka
254 I,6 | pocieszycielkę.~- Dziękuję za to.~- I nie potrzebujesz obawiać się
255 I,6 | podnosząc brwi - ja sama nie jestem pewna, czy i ojciec
256 I,6 | jestem pewna, czy i ojciec nie ma jeszcze majątku. Wszyscy
257 I,6 | pannę na wydaniu, która nic nie widzi i niczego nie pojmuje?...
258 I,6 | nic nie widzi i niczego nie pojmuje?... Myślisz, że
259 I,6 | pojmuje?... Myślisz, że nie wiem - domówiła jeszcze
260 I,6 | dużo wiesz - odparła - ale nie wszystko. Już od dwu tygodni,
261 I,6 | Więc zaciąga długi...~- Nie. Ojciec nigdy nie zaciąga
262 I,6 | długi...~- Nie. Ojciec nigdy nie zaciąga długów w mieście.
263 I,6 | dostaje kwit albo procent. Nie znasz go pod tym względem.~-
264 I,6 | skądże teraz ma pieniądze?~- Nie wiem. Widzę, że ma, i słyszę,
265 I,6 | oznaczający rezygnację.~- Nie wykupiła ich Krzeszowska -
266 I,6 | Albo sam ojciec. Czy nie wiesz, ile rzeczy robi ojciec,
267 I,6 | Dręczyły ją inne pytania: czyby nie oddać serwisu hrabinie Karolowej -
268 I,6 | u Mikołaja?... A jeżeli nie miał, z jakiego źródła czerpie
269 I,6 | z szezlonga, ale ojciec nie pozwolił na to. Objął ją
270 I,6 | osoby chorej na nerwy. Za to nie możesz mieć do niej żalu.~-
271 I,6 | zbuntowanych chłopów, i nie tylko nam to nie uchybiało,
272 I,6 | chłopów, i nie tylko nam to nie uchybiało, ale nawet przynosiło
273 I,6 | panna Izabela.~- A dziś nie ma wojny?... Zmieniła się
274 I,6 | to rozumiała sprzedając nie serwis - ale rodzinny majątek,
275 I,6 | szepnęła panna Izabela.~- Nie, dziecko - odparł pan Tomasz
276 I,6 | zaczniemy triumfować i bodaj czy nie tego boi się moja siostra
277 I,6 | Ja. Dotychczas milczałem nie mając odpowiednich wykonawców.
278 I,6 | o którym mówisz, papo, nie jest jakim aferzystą, awanturnikiem?...~-
279 I,6 | aferzystą, awanturnikiem?...~- Nie znasz go więc? - spytał
280 I,6 | jak spojrzał na mnie!... Nie odpowiedział nic, tylko
281 I,6 | Morawski czy Mraczewski (bo nie pamiętam), pani zapytuje
282 I,6 | u mnie bywa, ani jednego nie zabraknie w salonie.~W tej
283 I,6 | go znasz?~- Któż by dziś nie znał Wokulskiego - odpowiedziała
284 I,6 | pana. - No, elegancki on nie jest, ale - robi wrażenie...~-
285 I,6 | rezultacie twój serwis nic mnie nie obchodzi i znajdziemy inny,
286 I,6 | zamiar pisać poprzednio, nie o serwisie. Biedne moje
287 I,6 | Biedne moje nerwy! jeżeli nie chcesz ich do reszty rozstroić,
288 I,6 | wiosenny. Umarłabym, gdybyś go nie przyjęła."~Panna Izabela
289 I,6 | Szturmem zdobył Joasię, która nie tylko nie będzie mi wymawiała
290 I,6 | Joasię, która nie tylko nie będzie mi wymawiała wspólnika,
291 I,6 | Florentyna.~- Wokulski?... no, nie - mówił pan Tomasz. - Jest
292 I,6 | tyczy daru kombinowania, nie powiem, ażeby posiadał go
293 I,6 | siedemdziesięciu, chociaż - nie mam pretensji do geniuszu! -
294 I,6 | którego poleceń albo prośby nie może być dobrze na świecie.~-
295 I,6 | pończoszki, ale tego nikt nie widzi ani ona o tym nie
296 I,6 | nie widzi ani ona o tym nie myśli. W tej chwili jej
297 I,6 | panowie wygrywają tysiące, ale nie na opędzenie pierwszych
298 I,6 | pierwszych potrzeb, i przecież - nie od kupców. Ach, gdyby można,
299 I,6 | nóg i błagała go, ażeby nie grywał z tymi ludźmi, a
300 I,6 | tymi ludźmi, a przynajmniej nie teraz, kiedy ich stan majątkowy
301 I,6 | rubli na dobroczynność, ale nie była pewna, czy to był handlujący
302 I,6 | wielkiego majątku, tylko nie uważała, czy dorobił się
303 I,6 | człowieka, który w sklepie nie chciał z nią mówić, tylko
304 I,6 | o których nigdy dawniej nie marzył?... Chce przy pomocy
305 I,6 | do rady miejskiej, której nie było i nie ma?...~Ależ ten
306 I,6 | miejskiej, której nie było i nie ma?...~Ależ ten Wokulski
307 I,6 | handlowych, których ona nawet nie rozumie, a ojciec chyba
308 I,6 | rozumie, a ojciec chyba nie więcej.~Zrobiło się już
309 I,6 | niczego, ani od niczego nie oddala, tak jakby stał w
310 I,6 | turkot dorożki na ulicy?... Nie, to turkoczą machiny pracujące
311 I,6 | pyta ojca. Ale ojciec nie odpowiada nic, jakby jej
312 I,6 | odpowiada nic, jakby jej nie widział; ogląda swoje piękne
313 I,6 | siedzenia powozu. Reszty postaci nie widać spośród dymu.~"Co
314 I,6 | człowiek, papo!"~"Nawet tacy nie robią nic złego kobietom" -
315 I,6 | oblicze; tonie wśród nich - nie ma go. Tylko spoza dymu
316 I,6 | patrzy we własne karty i nie odpowiada nic, jakby jej
317 I,6 | odpowiada nic, jakby jej nie widział.~"Kiedyż nareszcie
318 I,6 | do ojca w pikietę? Chyba nie. Może ofiara, jaką złożył
319 I,6 | Towarzystwu Dobroczynności? I to nie. Może tysiąc rubli, które
320 I,6 | grobu Pańskiego?... Także nie; to wszystko nie niepokoiłoby
321 I,6 | Także nie; to wszystko nie niepokoiłoby jej.~Stopniowo
322 I,6 | patrzy jej w oczy i karty nie rzuca. Więc może... Ach!...~
323 I,6 | dzwoni. Dzwoni drugi raz, nie odpowiada nikt, więc wybiega
324 I,6 | pyta panna Florentyna.~- Nie - śmieje się panna Izabela -
325 I,6 | Florciu, namyśliłam się, nie sprzedam moich sreber obcemu.
326 I,6 | Zresztą tobie powiem, tylko nie zdradź tajemnicy przed ojcem
327 I,6 | naprzeciw panny Florentyny. Nie jest już przestraszoną i
328 I,6 | przyciskając rękoma piersi. -- Nie rozumiem cię, Belu...~-
329 I,6 | jest tak szczere, że wątpić nie można.~- Przypuśćmy, że
330 I,6 | można.~- Przypuśćmy, że nie spiskujesz - ciągnie dalej
331 I,6 | papę do spółki handlowej, nie słyszałaś?...~Wyraziste
332 I,6 | własnych słów...~Panna Izabela nie mogła wątpić o jej niewinności;
333 I,6 | Wokulskim?... Nic o nim nie sądzę, wyjąwszy chyba to,
334 I,6 | Skąd wiesz, że to on? W tym nie miałby żadnego interesu.~-
335 I,6 | żadnego interesu.~- Nic nie wiem - pochwyciła gorączkowo
336 I,6 | jego spojrzeniu".~- Czy nie uprzedzasz się, Belciu?...~-
337 I,6 | uprzedzasz się, Belciu?...~- Nie. To, czego doznaję w tej
338 I,6 | czego doznaję w tej chwili, nie jest uprzedzeniem, ale raczej
339 I,6 | raczej jasnowidzeniem. Nawet nie domyślasz się, jak ja dawno
340 I,6 | przypominam sobie, że przed rokiem nie było przedstawienia w teatrze,
341 I,6 | przedstawienia w teatrze, nie było koncertu, odczytu,
342 I,6 | odczytu, na których bym go nie spotykała, i dopiero dziś
343 I,6 | panna Izabela. - Tego nawet nie myślałabym mu bronić. Nie
344 I,6 | nie myślałabym mu bronić. Nie jestem ani tak naiwna, ani
345 I,6 | fałszywie skromna, ażeby nie wiedzieć, że się podobam...
346 I,6 | nas swoim uwielbieniem, że nie tylko już nie dziwię się
347 I,6 | uwielbieniem, że nie tylko już nie dziwię się ich nadskakiwaniu
348 I,6 | spotkam człowieka, który mi nie mówi o swej sympatii i cierpieniach
349 I,6 | sympatii i cierpieniach albo nie milczy posępnie w sposób
350 I,6 | sympatię i cierpienia, albo nie okazuje mi lodowatej obojętności,
351 I,6 | jacy oni śmieszni...~- Nie rozumiem cię, Belciu... -
352 I,6 | Florentyna rozkładając ręce.~- Nie rozumiesz?... Więc chyba
353 I,6 | rozumiesz?... Więc chyba nie jesteś kobietą.~Panna Florentyna
354 I,6 | straciliśmy stanowisko w świecie. Nie zaprzeczaj, bo tak jest,
355 I,6 | Przesadzasz...~- Ach, Floro, nie pocieszaj mnie, nie kłam!...
356 I,6 | Floro, nie pocieszaj mnie, nie kłam!... Czyżeś nie słyszała
357 I,6 | mnie, nie kłam!... Czyżeś nie słyszała przy obiedzie,
358 I,6 | myśliwiec zwierzynę. To już nie smutny wielbiciel, to nie
359 I,6 | nie smutny wielbiciel, to nie konkurent, którego można
360 I,6 | odrzucić, to... zdobywca!...~On nie wzdycha, ale zakrada się
361 I,6 | chce porwać gwałtem, jeżeli nie zmusić do tego, ażebym mu
362 I,6 | katastrofę? Jedno tylko zrobię: nie pozwolę ojcu, ażeby zaciągał
363 I,6 | ziemskie, jakich my nawet nie znamy. Oni potrafią łamać,
364 I,6 | marszałka... O Boże! nawet nie domyślałam się, jak głęboką
365 I,6 | w którą spadamy, dopóki nie zobaczyłam takiego dna.
366 I,6 | do sklepu... To już nawet nie upadek, to hańba...~Siadła
367 I,7 | Mimo to hrabina Karolowa nie przestała kochać panny Izabeli;
368 I,7 | źródło uczuć rodzinnych. Nie tylko uprosiła pannę Izabelę
369 I,7 | przyjęcie pięknego kostiumu, nie tylko co dzień bywała u
370 I,7 | Proszę cię... ~Panna Izabela nie odpowiedziała nic, ale jej
371 I,7 | Wróciła się i choć tygrys już nie spał, tylko mrucząc lizał
372 I,7 | dom bliżej nowy, jeszcze nie wykończony sklep o pięciu
373 I,7 | spojrzenia panny Izabeli.~- Otóż nie... - przerwała panna ze
374 I,7 | rzeczy, których się nigdy nie zapomina. Jeżeli jednak
375 I,7 | polsku i po francusku, że nie może nosić innych rękawiczek,
376 I,7 | pióro prysło mu w ręku. Nie podnosząc głowy wydobył
377 I,7 | szuflady, a jednocześnie, nie wiadomo jakim sposobem,
378 I,7 | 36... 29 a 36... Nigdym nie przypuszczał, ażeby mogła
379 I,7 | subiektów, a czy tego samego nie robi z furmanami i lokajami!...
380 I,7 | pytała dalej.~- Rzeczy tych nie sprzedam tutaj, lecz za
381 I,7 | Czy i dlatego mój ojciec nie wie, że srebra te są w pańskim
382 I,7 | jubilera. Sekretu z tego nie robię. Osób trzecich do
383 I,7 | Osób trzecich do sprawy nie mieszam, ponieważ to nie
384 I,7 | nie mieszam, ponieważ to nie jest w zwyczajach handlowych.~
385 I,7 | pani, że handel opiera się nie na zyskach spodziewanych,
386 I,7 | człowiekiem, Belu?...~- Tak i nie żałuję tego. On wszystko
387 I,7 | zapytała panna Florentyna.~- Nie pytaj mnie. Nic do mnie
388 I,7 | pytaj mnie. Nic do mnie nie mów, jeżeli nie chcesz,
389 I,7 | do mnie nie mów, jeżeli nie chcesz, ażebym rozpłakała
390 I,7 | zawsze będzie czas; dziś nie mam jeszcze odwagi.~Przerwała
391 I,7 | na chłodne obszerne pole, nie doznałby innych wrażeń ani
392 I,7 | obłąkaniu" - myślał Wokulski. - Nie było niebezpieczeństwa,
393 I,7 | było niebezpieczeństwa, nie było ofiary, której nie
394 I,7 | nie było ofiary, której nie poniósłbym dla tej osoby,
395 I,7 | ją zobaczył, już nic mnie nie obchodzi.~A jak ona rozmawiała
396 I,7 | Znowu dodał jedną kolumnę nie uważając nawet, co się dzieje
397 I,7 | A jak wybadywała, czym nie zapłacił więcej niż warte!
398 I,7 | dozgonną wdzięczność, bo gdyby nie szał dla niej, nie dorobiłbym
399 I,7 | gdyby nie szał dla niej, nie dorobiłbym się majątku i
400 I,7 | był obłęd... No, nigdy bym nie przypuszczał, że mogą istnieć
401 I,7 | odpowiedział Wokulski nie odrywając oczu od księgi.~-
402 I,7 | spostrzegł, że w sklepie nie ma nikogo z gości.~- No,
403 I,7 | ale dzisiaj toś się pan nie ukrywał ze swoimi amorami -
404 I,7 | wychowano ", a potem: " czy nie gardzisz mną?" Chwila wcześniej
405 I,7 | świętem. Słowo honoru daję, że nie znam kobiety, która by na
406 I,7 | W rezultacie nic mnie to nie obchodzi - szepnął.~Po szpakowatym
407 I,7 | koniecznie Szolca, bo innych nie używa.~Wokulski złożył księgę,
408 I,7 | sklepu - rzekł.~- Nigdzie nie zajrzę, jestem zmęczony -
409 I,7 | odpowiedział Wokulski nie patrząc mu w oczy.~Gdy wyszedł,
410 I,7 | interesu jak moskiewski to nie chy-chy. Rozumie się.~-
411 I,7 | Ja z nim się o to spierać nie będę. Ale swoją drogą uważam,
412 I,7 | Wszystkich trzymają za łeb i nie pozwolą, ażeby im bruździł
413 I,7 | bruździł jakiś Wokulski, nie Żyd ani nawet meches.~-
414 I,8 | namyślając się, dokąd iść. Nie ciągnęło go nic w żadną
415 I,8 | rodziny nic go w tej chwili nie interesują.~"Sklep odstapię,
416 I,8 | interesują.~"Sklep odstapię, nie zawiążę spółki i wyjadę
417 I,8 | Zawód?... Alboż mnie samego nie spotkał zawód?..."~Wokulski
418 I,8 | Ha, sama sobie winna, nie trzeba kokietować błaznów...
419 I,8 | gdy wiatr morzem zmęci;~I nie masz godów ich pamięci,~
420 I,8 | masz godów ich pamięci,~I nie masz bólów ich wspomnienia.~
421 I,8 | się do źródła, widzę, że nie tylko ono znikło, ale nawet
422 I,8 | jakby szczeble.~" Nigdzie nie wejdziemy po tej leżącej
423 I,8 | śmieciem z całego miasta, nie urodzi nic nad parterowe
424 I,8 | bezczelnych próżniaków, a ubóstwo nie mogące zdobyć się na sprzęty
425 I,8 | jest wczesna śmierć.~Tu nie poradzi jednostka z inicjatywą,
426 I,8 | znalazłszy się raz w teatrze nie zobaczył panny Izabeli.~
427 I,8 | ubrana w białą suknię. Nie patrzyła na scenę, która
428 I,8 | ale gdzieś przed siebie, nie wiadomo gdzie i na co. Może
429 I,8 | w jej rozmarzone oczy i nie wiadomo skąd przypomniał
430 I,8 | że on nigdzie i nigdy jej nie widział, ale - że jest tak
431 I,8 | dawna czekał.~" Tyżeś to czy nie ty?..." - pytał się w duchu,
432 I,8 | pytał się w duchu, nie mogąc od niej oczu oderwać.~
433 I,8 | odczytach. Uczuć swoich nie nazwałby miłością i w ogóle
434 I,8 | nazwałby miłością i w ogóle nie był pewny, czy dla oznaczenia
435 I,8 | ogniskiem, bez którego życie nie miałoby stylu, a nawet sensu.
436 I,8 | pójście do teatru, gdy wcale nie miał chęci - wszystko to
437 I,8 | spokojnym i jakby większym; nie widząc - myślał o niej i
438 I,8 | omyłka i że panna Izabela nie jest żadnym środkiem jego
439 I,8 | życie czekałem?... Jeżeli nie jesteś, odejdę bez pretensji
440 I,8 | więc: czym jest, a czym nie jest, odłożył na bok, a
441 I,8 | że między jego znajomymi nie ma człowieka, który mógłby
442 I,8 | rozmówić się z nią, należało:~Nie być kupcem albo być bardzo
443 I,8 | Wylegitymowanie się ze szlachectwa nie było rzeczą trudną.~W maju
444 I,8 | projektów. Do wykonania jednych nie chciał należeć, inne przyjął,
445 I,8 | kobietę w sposób idealny, nie pożądając jej?~- Naturalnie.
446 I,8 | szóste - odpowiedział doktór, nie odejmując oka od szkła -
447 I,8 | chorobę.~- Dlaczegożeś ty się nie ożenił?~- Bo mi narzeczona
448 I,8 | Wokulski.~- Ten, że samobójcom nie należy przeszkadzać - odpowiedział
449 I,8 | Wokulski.~- Albo?...~- Albo... nie wrócę.~Doktór popatrzył
450 I,8 | Gdybyś jednak wrócił, nie zapomnij przywieźć mi włosów:
451 I,8 | tych dawnych wspomnień. Nie ma doktora ani jego mieszkania
452 I,8 | ich od dziesięciu miesięcy nie widział. Tu jest błotnista
453 I,8 | niską lepiankę.~- Dlaczego nie przyjeżdżasz po transporta? -
454 I,8 | trochę pierze, ale takim, co nie bardzo mają czym płacić,
455 I,8 | Marniejemy, panie... nie pierwsi i nie ostatni. Jeszcze
456 I,8 | panie... nie pierwsi i nie ostatni. Jeszcze póki wielkiego
457 I,8 | pamiątkę, że Chrystus Pan nic nie jadł, pojutrze na intencję,
458 I,8 | odmienił. Zaś po świętach nie będzie nawet sposobu i dzieciom
459 I,8 | wytłumaczyć, na jaką intencję nie jedzą...~Ale i wielmożny
460 I,8 | zapłacone? - spytał.~- Nawet nie ma, panie, co płacić, bo
461 I,8 | tak wypędzą.~- A dlaczego nie przyszedłeś do sklepu, do
462 I,8 | Rzeckiego? - spytał Wokulski.~- Nie śmiałem, panie. Koń odszedł,
463 I,8 | Bóg...~Ale Wokulski już nie słuchał; szedł w stronę
464 I,8 | suchotniczego mężczyzny, który nie miał nosa. Zdawało się,
465 I,8 | nosa. Zdawało się, że to nie ludzie, ale widma ukrytych
466 I,8 | wyświadczyliby mi łaskę.~O, bo nie znają, w snach mogilnych~
467 I,8 | żywota~I duch się ich już nie szamota~W pragnieniach -
468 I,8 | dobrze rozbite. Bulwar jednak nie wytępiłby takich oto Mohikanów;
469 I,8 | mnie siłę... No, ale ich nie będzie. W tym kraju tylko
470 I,8 | zagłodzoną lub chorą."~A potem, nie wiadomo z jakiej racji,
471 I,8 | stała nieruchoma berlinka. Nie większym wydawał się ten
472 I,8 | podobna do robaka, póki nie zostanie motylem. Ach, więc
473 I,8 | galanteryjny?... Dlaczegóż by nie? Ciągle doskonalenie się
474 I,8 | zakrzepła jak woda na mrozie i nie tylko wytworzyła osobny
475 I,8 | wytworzyła osobny gatunek, który nie łączy się z resztą, ma do
476 I,8 | No dobrze, ale gdyby nie ona, czy miałbym dziś majątek?...
477 I,8 | celów, planów i czynów.~" Nie mogę wyrzec się jej" - szepnął
478 I,8 | bieliznę takim, co płacić nie mogą.~" Koń?.. " - szepnął
479 I,8 | jeszcze, przechodząc ulicami nie spotykał na nich nic szczególnego.
480 I,8 | ratunek tym głośniej, że nic nie mówił, tylko rzucał trwożne
481 I,8 | śmietniku przy ulicy Dobrej.~I nie tylko obchodzili go ludzie.
482 I,8 | Ale Wokulskiemu rzeczy te nie sprawiały żadnej przyjemności,
483 I,8 | przyjemności, tak jak on sam nie przywiązywał do nich żadnej
484 I,8 | ażeby kupić za to rozgłos nie pytając, co się zrobi z
485 I,8 | człowieka z niedoli, kiedy nikt nie mógł głosić przed światem
486 I,8 | zdumionym okiem stanęła nowa, nie znana dotychczas część świata -
487 I,8 | Tak, alboż ja dawniej nie widywałem nędzy?..."szepnął
488 I,8 | określony - pannę Izabelę.~" Nie jestem Chrystusem, ażeby
489 I,8 | jestem dziś rozkołysany, ależ nie mogę być śmieszny - myślał
490 I,8 | lecz osobistego szczęścia nie wyrzeknę się, to darmo..."~
491 I,8 | zalatują cebulą.~Wokulski nic nie odpowiedział. Usiadł do
492 I,8 | że rachuje, ale naprawdę nie robił nic, nie miał siły.
493 I,8 | naprawdę nie robił nic, nie miał siły. Przypomniał sobie
494 I,8 | dobre, ale drzwi za sobą nie zamknął. Wypadkowo spojrzał
495 I,8 | tyłem do damy.~- A może, czy nie sądzi pan, byłyby lepsze
496 I,8 | podkowy ludziom, którzy nie mają za co utrzymywać koni?...~-
497 I,8 | podniesionym głosem - czy wam nie wstyd zwozić tak kosztowne
498 I,8 | jest zrujnowany?... Czy nie wstyd kupować konie wyścigowe...~-
499 I,8 | między małżonkami do mnie nie należą.~- Ach, więc tak?...
500 I,8 | ale w zaufaniu...~- Nic nie mówiła, co by kwalifikowało
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5036 |