Tom, Rozdzial
1 I,1 | przyszłością galanteryjnego sklepu pod firmą J. Mincel i S.
2 I,1 | Rzeckiego, wkręcił się do sklepu Minclowej, która akurat
3 I,1 | nawet ustalona reputacja sklepu może nie uchroniłaby go
4 I,2 | uroczyście otwierał tylne drzwi sklepu obite żelazną blachą. Wchodzili
5 I,2 | ryglów, szczękanie sztab i do sklepu wszedł dzień, jedyny gość,
6 I,2 | chciałbym szanować.~Do sklepu wszedł pierwszy gość: kobieta
7 I,2 | wszedł, a raczej wpadł do sklepu pan Mraczewski, piękny,
8 I,2 | sobie, że dziś przyjdę do sklepu pierwszy, wcześniej od pana
9 I,2 | jednocześnie brwi bardzo wysoko.~Do sklepu wszedł drugi gość i zażądał
10 I,2 | wychodził Klejn i wracał do sklepu o drugiej; potem obaj z
11 I,2 | marzeniami na temat ruiny sklepu, stanowczego upadku Napoleonidów
12 I,2 | tylko streszczały zasoby sklepu, ale jeszcze powinny były
13 I,2 | koledzy albo oficjaliści sklepu. Wówczas jego ciemnozielona
14 I,3 | ochotę? odpowiedziałem, że do sklepu.~- Kto wie, czy to nie będzie
15 I,3 | prawdziwym ogonem.~Wnętrze sklepu wyglądało jak duża piwnica,
16 I,3 | krochmal szło się w głąb sklepu, gdzie było widać beczki
17 I,3 | półtora łokcia.~Właścicielem sklepu był Jan Mincel, starzec
18 I,3 | trzeci dzień po wejściu do sklepu.~Franc odmierzył jakiejś
19 I,3 | kozak widziany z wnętrza sklepu wydaje się mniej zabawnym
20 I,3 | w najciemniejszym kącie sklepu, prawie wstydząc się tego,
21 I,3 | Franca zwykle sprowadzano do sklepu. Wchodził z oczyma zaspanymi,
22 I,3 | budził się szmer i za szybami sklepu coraz częściej przesuwali
23 I,3 | zmniejszał się. Wtedy w głębi sklepu ukazywała się gruba służąca
24 I,3 | odrywał się ktoś i wchodził do sklepu.~- Proszę krochmalu...~-
25 I,3 | interesanci po stronie prawej sklepu, u Jana. Tu kupowano talerze,
26 I,3 | że kiedy po lewej stronie sklepu męczyłem się bieganiną i
27 I,3 | listy w interesach naszego sklepu.~Mincel był bardzo porządny,
28 I,3 | publiczność, zwabił ją do sklepu i przez tydzień mieliśmy
29 I,3 | wpadł nam drugi kamień do sklepu. Przestraszeni Minclowie
30 I,3 | Zawsze schodziła rano do sklepu i zawsze mówiła:~- Gut Morgen,
31 I,3 | i najczujniejszym sługą sklepu; jego matka lub żona były
32 I,4 | obudził Ira.~- Chodźmy do sklepu - rzekł Ignacy. - Bywają
33 I,4 | śnieg. Rzecki otworzył drzwi sklepu i zapalił kilka lamp.~-
34 I,4 | Wokulski.~- Nie obejrzysz sklepu? - spytał Ignacy.~- Ach,
35 I,6 | Z salonów Kwirynału do sklepu... To już nawet nie upadek,
36 I,7 | zatrzasnąwszy drzwiczki powozu.~- Do sklepu Wokulskiego - Z nerwowym
37 I,7 | nieprzeparty pociąg - wejść do sklepu, spojrzeć w oczy Wokulskiemu
38 I,7 | otworzył z łoskotem drzwi do sklepu Wokulskiego, panna Izabela
39 I,7 | Rzecki już stał na środku sklepu i zacierając ręce, witał
40 I,7 | bardzo pragnąłem..."~Do sklepu weszło jeszcze parę osób,
41 I,7 | oboje cofnęli się w głąb sklepu.~Panna Izabela z wolna podsunęła
42 I,7 | wyjściu panny Izabeli ze sklepu Wokulski wziął się znowu
43 I,7 | mnie!~Trzasnęły drzwi i do sklepu wszedł jegomość szpakowaty;
44 I,7 | szpakowatym jegomości weszła do sklepu dama żądająca parasola,
45 I,7 | Może zajrzysz do tamtego sklepu - rzekł.~- Nigdzie nie zajrzę,
46 I,8 | łaknął wiedzy - oddano go do sklepu z restauracją. Kiedy zabijał
47 I,8 | Wokulski odsunął się nieco od sklepu, a znowu zbliżył się do
48 I,8 | panna byli klientami jego sklepu, lecz taki stosunek, zamiast
49 I,8 | dlaczego nie przyszedłeś do sklepu, do pana Rzeckiego? - spytał
50 I,8 | południe przyjdziesz do sklepu i dostaniesz kartkę na Pragę.
51 I,8 | stanął przed drzwiami swego sklepu i wszedł tam.~W sklepie
52 I,8 | chwili otworzyły się drzwi sklepu i ukazał się w nich jeszcze
53 I,8 | Adieu!...~I wybiegł ze sklepu, wracając się parę razy
54 I,8 | po jej odejściu wbiegł do sklepu baron. Parę razy wyjrzał
55 I,8 | wrócił do swej księgi. Do sklepu znowu poczęli wchodzić goście,
56 I,8 | tej chwili znowu weszły do sklepu trzy panie żądając rękawiczek.~
57 I,8 | krótkiej naradzie wrócili do sklepu, od czasu do czasu rzucając
58 I,8 | Przepraszam..." wyszła ze sklepu.~Panowie Klejn i Lisiecki
59 I,8 | godzinę później przyszedł do sklepu niejaki pan Zięba, którego
60 I,9 | pomyślał Wokulski idąc w stronę sklepu. - Mniejsza o skandal, ale
61 I,9 | Wziął klucz od tylnych drzwi sklepu i opuścił pokój.~- Dwu? -
62 I,9 | przenosił bowiem z jego sklepu do kościoła pozytywkę i
63 I,9 | Oto syn rzeźnika, który do sklepu, niegdyś Hopfera, dostarczał
64 I,10| niepokoje, po zamknięciu sklepu szedłem do wuja Raczka i
65 I,10| jak kule...~Wróciwszy do sklepu, mimo spóźnionej pory, rozmówiłem
66 I,10| Szwabom, żebym tak nie miał sklepu...~Gdy zaś około dziesiątej
67 I,10| obrachujemy. Zajedź wprost do mego sklepu na Krakowskim Przedmieściu,
68 I,10| skrzypnęły tylne drzwi sklepu i spoza szaf wysunęła się
69 I,10| pańskiego domu, tylko do sklepu za sprawunkiem... Wicek! -
70 I,10| Otóż kiedym wrócił do sklepu, prawie co wieczór zbieraliśmy
71 I,10| zamachu Hödla, wracam do sklepu i patrząc mu bystro w oczy
72 I,10| wprowadziliśmy się do nowego sklepu, który obejmuje pięć ogromnych
73 I,10| dziś ani miesza się do sklepu: składa wizyty wielkim panom
74 I,10| przed samym zamknięciem sklepu przychodzi do mnie i mówi:~-
75 I,10| prowadzi przez tylne drzwi sklepu do sieni.~- Ależ - mówię -
76 I,10| przychodziło do naszego sklepu niby za sprawunkami, a naprawdę
77 I,10| Rzuca się w prawo i w lewo, sklepu nie pilnuje, perkaliki sprowadza,
78 I,10| początkach maja wchodzi do sklepu jakiś bardzo niewyraźny
79 I,10| wstąpił do chrześcijańskiego sklepu, choć Żydzi dawali mu lepsze
80 I,10| tylko bowiem przyjął do sklepu Szlangbauma, ale jeszcze
81 I,10| oko, ile razy przyszli do sklepu, zawsze udawali pijanych,
82 I,10| frant ten wchodzi do naszego sklepu z moją wdową!... A jak skakał
83 I,10| przybijało się na progu sklepu podkowę, ażeby zwabiała
84 I,10| Najlepszą reklamą dla sklepu byłoby, gdyby się tak kto
85 I,10| przez nią wyleciałem ze sklepu... - mówił Mraczewski opierając
86 I,10| Wyleciałeś przez nią ze sklepu, więc może i przez nią dostałeś
87 I,11| pani Meliton wpadała do sklepu i zrealizowawszy sobie wynagrodzenie
88 I,11| powóz. Napisał kartkę do sklepu, że przyjdzie później, i
89 I,12| kochanie. Teraz pójdziemy do sklepu, a do ogrodu po obiedzie -
90 I,13| na chwilę tylko wpadł do sklepu, przy obiedzie nie mógł
91 I,13| doktora udał się do swego sklepu, krótko rozmówił się z panem
92 I,13| nim przyszłego właściciela sklepu?... Ach, wy kochani ludzie!..."~
93 I,13| tymczasem na parę minut do sklepu, a gdy Mikołaj wyszedł na
94 I,14| sam człowiek wypędził ze sklepu Mraczewskiego, który poważył
95 I,14| Gdyby ten człowiek zamiast sklepu posiadał duże dobra ziemskie -
96 I,14| innym aniżeli za kontuarem sklepu. Gdybyż on miał dobra ziemskie,
97 I,15| obiad, Wokulski wybiegł ze sklepu na ulicę. Ciasny pokój dusił
98 I,15| głowę. ~Na godzinę wpadł do sklepu, załatwił kilka interesów
99 I,16| zajmuje się administracja sklepu. ~- Czy to można w każdym
100 I,17| przez tylne drzwi wszedł do sklepu. Na progu zetknął się z
101 I,17| niskim ukłonem; w głębi zaś sklepu było jeszcze kilka osób.
102 I,17| i Oberman do opuszczenia sklepu. Lecz gdy zostali tylko
103 I,17| zrobisz nie mieszając się do sklepu. Z góry wiedziałem, że całej
104 I,17| myślał Wokulski. ~Do sklepu nie chciało mu się iść.
105 I,17| pożegnał adwokata i pobiegł do sklepu. Tam znalazło się kilka
106 I,17| wieczorem posłał służącego do sklepu po Obermana. Siwy inkasent
107 I,18| Wokulski dopiero co wyszedł ze sklepu kazawszy pierwej odnieść
108 I,18| ręce. Piechotą wrócił do sklepu Wókulskiego, przy okazji
109 I,18| Innym razem wpadł do sklepu powszechnie szanowany mecenas,
110 I,18| wychodzi, panie Zięba, ze sklepu?... O trzy kwadranse na
111 I,18| przyszedł raz około szóstej do sklepu, a zastawszy Rzeckiego nad
112 I,18| nie chciało mu się iść do sklepu!...Co gorsze: nie tylko
113 I,18| o czterdzieści minut do sklepu i ze spuszczoną głową przekradł
114 I,18| czterdzieści minut spóźniłem się do sklepu..." ~W tej chwili zbliżył
115 I,18| lękliwie obejrzał się dokoła sklepu, a widząc, że ich nikt nie
116 I,18| baba... ~Gość, przybyły do sklepu z zamiarem kupienia parasola,
117 I,18| prawdą. ~W południe wpadł do sklepu Wokulski i zaczął rozmawiać
118 I,18| Po wyjściu Wokulskiego ze sklepu Rzecki ostrożnie wypytał
119 I,18| upłynął mu czas do zamknięcia sklepu. Głowa go trochę bolała,
120 I,18| przyniósł. Potem biegnie do sklepu jeszcze zamkniętego, przez
121 I,18| iść do sądu, czy wracać do sklepu? W tej chwili widzi na Krakowskim
122 I,18| stary łobuzie, pilnować sklepu?", i że z każdej dorożki
123 I,19| pan Ignacy zbliżał się do sklepu, zawstydzony i niespokojny.
124 I,19| pacierzu..." ~Ledwie wszedł do sklepu, niepewny, co mu więcej
125 II,1 | u nas ze cztery lata. Do sklepu albo do piwnicy nie bardzo...
126 II,1 | zachciewa się od razu skoczyć ze sklepu do uniwersytetu!... Wyjdźże,
127 II,1 | upłynęło na wydzieraniu się ze sklepu Hopfera w szerszy świat. ~
128 II,1 | nigdy nie zachodzi tu do sklepu?..." Jak patrzyła na drzwi
129 II,1 | Małgorzata ani zapytała o losy sklepu. Zapłakała na mój widok,
130 II,1 | przyszedł o ósmej rano do sklepu, zajął przy biurku miejsce
131 II,3 | wyglądał na właściciela sklepu bławatnego. Kłaniał się
132 II,9 | udział w bitwach), wpada do sklepu Maruszewicz, ten przyjaciel
133 II,9 | Wpada tedy mój elegant do sklepu w kapeluszu na głowie, z
134 II,9 | znakomitego adwokata i wróciłem do sklepu mocno postanawiając nie
135 II,9 | Stawskiej i wracajmy do sklepu.~Weszliśmy na pierwsze piętro
136 II,9 | dorożkę i wróciliśmy do sklepu nie rozmawiając ze sobą.
137 II,9 | Stawskiej przychodzi Stach do sklepu i podaje mi list, ale adresowany
138 II,9 | w tej chwili wszedł do sklepu człeczyna w starym futrze,
139 II,9 | przyszedł na drugi dzień do sklepu, zapytałem go :~- Wiesz,
140 II,10| pani raczyła wstąpić do sklepu...~Nie śmiałem zrobić prezentu
141 II,10| rzucił rachunki i wbiegł do sklepu w doskonałym humorze. Spostrzegłem
142 II,10| nie czekając na zamknięcie sklepu (teraz zdarza mi się to
143 II,10| względu na właścicielkę sklepu. Czy więc przyjmie pani
144 II,11| Nazajutrz w południe wpadł do sklepu Szuman; z jego uśmieszków
145 II,11| już myślał o zamknięciu sklepu, zjawił się Stach. Zdawało
146 II,11| Czy tym, którzy nie kupią sklepu, gdyż mają pieniądze, czy
147 II,11| błagamy, aby je zajęli. Mego sklepu nie kupi żaden z naszych
148 II,11| nieżyjącym.)~Po zamknięciu sklepu idę do Stacha. Lokaj otwiera
149 II,11| rubli, rozumie się, oprócz sklepu... Ale, pani dobrodziejko!...
150 II,12| wspomniałam o pozbyciu się tego sklepu (tu oblał ją rumieniec);
151 II,12| intencją nieraz zachodziła do sklepu. Parę razy wcale nie znalazła
152 II,12| mieście ), że ty zamiast do sklepu chodzisz do Wokulskiego...~
153 II,12| mu się taki wypadek.~Do sklepu, do Szlangbauma, przyszedł
154 II,13| to są rachunki z waszego sklepu i waszej spółki - odparł
155 II,13| spółkę, wcale nie gorszą od sklepu, a potem strwoni majątek.
156 II,13| myślał o zagarnięciu naszego sklepu?~- Nie zagarnia, tylko kupuje! -
157 II,13| pożegnał Wokulskiego, wpadł do sklepu po pieniądze, potem siadł
158 II,13| wrócił do siebie i wpadł do sklepu, był tak rozpromieniony,
159 II,16| zaraz głośno powtarza. Ze sklepu usuwa mnie coraz bardziej,
160 II,16| zaniedbywać. Spóźnia się do sklepu, znosi jakieś książeczki,
161 II,16| pomógł jej do urządzenia sklepu. Następnie poleciał aż do
162 II,17| na lokaja, posłać go do sklepu...~"Aaa... dajcież mi spokój !" -
163 II,17| faktycznie potroiłem dochody ze sklepu.~- I nie miałeś pan kochanek?~-
164 II,18| urodziny jako właściciel sklepu i naczelnik naszej spółki.
165 II,19| niewiele. Z rana przychodził do sklepu niegdyś Wokulskiego, obecnie
166 II,19| Ilekroć zaś wszedł do sklepu, a robił to po kilka razy
167 II,19| jak należy i poszedł do sklepu ku wielkiemu zgorszeniu
168 II,19| na parę godzin zaszedł do sklepu.~- Cóż on sobie myśli, że
169 II,19| wypchnęła z kraju, dlaczego sklepu po nim nie odziedziczył
170 II,19| wyginęli, a właścicielem sklepu został Szlangbaum.~"Strach,
171 II,19| Szlangbauma klucz od tylnych drzwi sklepu, ażeby na przyszły tydzień
172 II,19| łoskot. Spojrzał w głąb sklepu i zobaczył wydobywającą
173 II,19| dłuższej nieobecności wrócił do sklepu, co jeszcze więcej zadziwiło
174 II,19| krzyknął pan Ignacy. Wybiegł ze sklepu i starannie zamknął drzwi
175 II,19| lokal dzieliła tylko sień od sklepu, więc około drugiej usłyszał
176 II,19| usłyszał ciche pukanie wewnątrz sklepu i stłumiony głos Gutmorgena,
177 II,19| z powodu otwarcia nowego sklepu... Oto stary sklep, a w
178 II,19| zaczął pukać do tylnych drzwi sklepu, w którym jeszcze był Szlangbaum
|