Tom, Rozdzial
1 I,3 | ciotka - że za te sztuki będą cię pławić w smole.~- I!...
2 I,4 | bawić się z Irem.~- Proszę cię... A panna Łęcka nie wyszła
3 I,4 | jakim ja szczęśliwy, że cię widzę, i jeszcze w tym pokoju.
4 I,4 | pracowników, którzy nie znają cię tak jak ja.~Wokulski ocknął
5 I,4 | sądzisz? - zawołał. - Upewniam cię, że nic nie wiesz, stary
6 I,4 | to ob...~- Nie obchodzi cię twój własny sklep, taki
7 I,5 | Izabela.~- Alboż ja chcę cię martwić, biedne dziecko!
8 I,5 | dziecko! I bez tego czekają cię ciosy, które ukoić może
9 I,5 | chwile ? Na koniec, mogę cię zapewnić, że położenie pięknej
10 I,6 | pomyśl o następstwach.~O ile cię znam, byłabyś boleśnie dotkniętą
11 I,6 | w oczy córce - zapewniam cię, że gdy usłyszą, kto u mnie
12 I,6 | do ręki. - Pozwolisz, że cię zastąpię w połknięciu tej
13 I,6 | A więc tak?... Ściskam cię i całuję po tysiąc razy,
14 I,6 | kochana Florciu, proszę cię o to - mówił pan Tomasz
15 I,6 | posłańcowi. Czy gorzej boli cię głowa? - pyta panna Florentyna.~-
16 I,6 | wiesz, Florciu!... Proszę cię, powiedz!... - błaga ją
17 I,6 | piersi. -- Nie rozumiem cię, Belu...~- Tak. Ty, pani
18 I,6 | tę maskaradę i zapewniam cię, że dobrze się nią bawię.
19 I,6 | śmieszni...~- Nie rozumiem cię, Belciu... - wtrąciła panna
20 I,7 | ty potrafisz!... Proszę cię... ~Panna Izabela nie odpowiedziała
21 I,8 | Nieprawda. Po pierwszej czeka cię sto innych, ale po setnej
22 I,8 | przywilejem: zrastania się, jeżeli cię rozdepcze ktoś nieuważny.~
23 I,9 | odłożyła książkę.~- Witam cię, panie Wokulski - rzekła. -
24 I,9 | rozumie po angielsku.~- Proszę cię, panie Wokulski - rzekła
25 I,9 | zarumienił się.~- Proszę cię, Belu - rzekła hrabina tonem
26 I,9 | mnie na święcone. Bardzo cię proszę, panie Wokulski -
27 I,9 | Heluniu, bądź cicho, bo nigdy cię nie pocałuję - szepnęła
28 I,9 | pan Tomasz Łęcki.~- Witam cię, panie Stanisławie - rzekł
29 I,9 | majestatycznością. - Witam cię tym goręcej, że przybycie
30 I,9 | to nam daj, a przyjmiemy cię jak... brata...~Zbliżyła
31 I,9 | koronki.~- Siądź, proszę cię - rzekła prezesowa wskazując
32 I,9 | prezesowa. - Siądźże, proszę cię - zwróciła się do Wokulskiego.~
33 I,9 | moich rodziców."~- Proszę cię - zaczęła prezesowa - mówisz,
34 I,9 | ci nic... Nie oprowadzał cię?... Wszakże tam, na górze,
35 I,9 | sąsiedzi. Więc zrobisz, o co cię proszę?~- Tak.~- Bądźże
36 I,10| Pamiętaj, wisusie, czegom cię uczył!...~"Sen mara - Bóg
37 I,10| powinien ~podawać ręki. Całuję cię, Jan Mincel. Warszawa, d.
38 I,10| włożyć bakuniu. Franc kazał cię ucałować. Warszawa, d. 18
39 I,10| z parę funty?...~- Żeby cię diabli wzięli!- mruknąłem
40 I,10| starego żołnierza mogłaby cię uchronić od niejednego głupstwa,
41 I,10| szepnąłem:~- Widzisz, jak cię kochają...~- Lubią szampana -
42 I,11| piękna; ona jedna wyleczyłaby cię z twoich przywidzeń..."
43 I,12| bezwzględniej, tym pewniej cię pokocha. Pamiętaj Pan !...~
44 I,12| pięcioma minutami podejrzewałem cię, sam nie wiem o co, bo interesa
45 I,12| Popełniasz pan błąd, który cię raczej odsunie, aniżeli
46 I,13| bardzo roztargniony, gotów cię przeprosić...~- Żadnych
47 I,14| ci na wyścigach. Upewniam cię, kochana kuzynko, że jest
48 I,14| jest to ten sam ząb, którym cię dotychczas gryzłem i już
49 I,14| niedorzecznych złośliwości. Kochający cię i pełen głębokiego szacunku
50 I,14| Właśnie od kilku dni miałem cię o to samo prosić!... - odpowiedział
51 I,15| komplimenta: porównywam cię ze lwem i orłem, które mimo
52 I,16| Może papierosa?... Proszę cię... Cóż tam słychać?... Czytam
53 I,16| Ale ja nie opuszczę cię, panie Stanisławie - rzekł
54 I,16| dwadzieścia procent, proszę cię, ażebyś nie dawał mi ich
55 I,17| człowieka za poły..." ~- Proszę cię, idź spać - przerwał mu
56 I,17| błażnie, odzywasz się, kiedy cię nie pytają?... ~- Naturalnie,
57 I,18| Jaki zły los postawił cię na drodze pewnej szlachetnej
58 I,18| Upamiętaj się, zaklinam cię - życzliwa..."~Skończywszy
59 I,19| posiadasz. I dlatego ostrzegam cię: niedużo ryzykuj, bo zostaniesz
60 I,19| Stanisławie, ale... proszę cię wody z cytryną...wyszeptał
61 I,19| Ale... ale... Belcia prosi cię jutro na obiad... Pieniądze
62 I,19| interesu. ~- Przepraszam cię, Belu, że mnie widzisz w
63 I,19| palcami zawołał: ~- A bodajże cię!... O tamtych na śmierć
64 I,19| idealistka, więc... mogłoby cię to zrazić do nich... Ale
65 I,19| się rzekła: ~- No, proszę cię, tylko mi jutro tak wyglądaj,
66 I,19| Mamy zamiar. ~- Proszę cię, Belu - upominała ją ciotka -
67 I,19| człowiek od roku ścigał cię spojrzeniami, że osacza
68 I,19| spojrzeniami, że osacza cię ze wszystkich stron... ~
69 I,19| przeprosił. ~- Ach, Floro, proszę cię, nie dręcz mnie!... - wybuchnęła
70 I,19| właśnie o Żydach, a on prosi cię, ażebyś napisała list do
71 I,19| rzucając list na stół. - Proszę cię, Floro, odeszlij jej to
72 I,19| innego nie pisuje...Proszę cię, Floro, natychmiast odeszlij
73 I,19| Tak, tak... No, ale proszę cię, panie Stanisławie, co za
74 I,19| ściskając Wokulskiego. - Bóg cię zesłał... ~- Sądzi pan,
75 I,19| leczyłem, a dziś... Proszę cię, panie Stanisławie, idź
76 I,19| Jakżem kontent, kuzynko, że cię znowu mogę przywitać!... ~
77 I,19| spłacona... ~- Ale ja, proszę cię, panie Stanisławie, nie
78 I,19| nie chcę darmo... Proszę cię, ażebyś jak najskrupulatniej
79 II,1 | Już dawno nie widziałem cię takim. ~Uśmiechnął się.~-
80 II,1 | tysiąc przepisów chwyta cię za poły wrzeszcząc: "Nie
81 II,1 | będziesz jadł, kiedy my cię upoważnimy, kiedy spełnisz
82 II,1 | zmarnieje. Książki nie wydobędą cię z upodlenia, w jakim teraz
83 II,1 | ludu, nim wróg w pętach cię powlecze, ojców twych broń
84 II,1 | że jesteś nam równym i że cię kochamy jak brata, abyś
85 II,1 | imieniu ludzkości błagam cię o przebaczenie krzywd. ~
86 II,2 | Wokulski. - Poczekaj, zaraz cię przekonam, że nie masz się
87 II,4 | jeszcze raz u pana i przekonam cię, jak w tej chwili jesteś
88 II,4 | słówko, chcesz?.. ~- Proszę cię. ~- Kto prosi, żeby mu ogolić
89 II,4 | szepnął.~- Dlatego namawiałem cię, ażebyś mnie pracował -
90 II,4 | Warszawy już nie wrócę, proszę cię więc, ażebyś jak najśpieszniej..."~
91 II,5 | kończyła - że zapraszam cię z powodu twoich świeżych
92 II,6 | kroków naprzód. ~- Witam cię, panie Stanisławie - rzekła -
93 II,6 | koło Kazi. A ty, proszę cię, pamiętaj o nim. ~- Pan
94 II,6 | wszystkim przy obiedzie, żem cię sprowadziła z prostej drogi.
95 II,7 | go opuszczać. ~- Proszę cię... proszę cię, tylko tego
96 II,7 | Proszę cię... proszę cię, tylko tego mi nie mów.
97 II,7 | Paryża... Otóż zapewniam cię, że nie on do salonów; ale
98 II,7 | wszystkie... No, ale przepraszam cię, jeżeli wypowiedziałam ostrzejszy
99 II,7 | komendanta. ~- Czy już wzięła cię pod komendę, panie Stanisławie? -
100 II,8 | Wybaczysz mi, jeżeli cię obudzę?... ~- Słucham panią -
101 II,8 | przecie nie myśl, że obudzę cię złymi wiadomościami. Zbudzę
102 II,8 | złymi wiadomościami. Zbudzę cię w zwykły sposób. Myślałżeś
103 II,8 | wyrzeźbisz mi dobrze napis, wezmę cię do Warszawy na jakiś czas...
104 II,8 | I to se spamiętaj: kiedy cię strachy otoczą, a zaczniesz
105 II,8 | Pomyśl o tym, proszę cię, i pogadaj ze mną, bo już
106 II,9 | się zrobiło.~- Przepraszam cię - zawołałem - jak mam to
107 II,9 | ściskając Wokulskiego.- Proszę cię, Stachu - dodałem nieco
108 II,9 | Wybacz, że nie nazywam cię szanownym, ale trudno dawać
109 II,9 | kochanicę, ale jeszcze okrada cię w dochodach z domu: pozniżał
110 II,9 | sprawiedliwość ludzka okuje cię w kajdany i wtrąci do lochów:
111 II,10| przyjdzie do pań.~- Bóg cię zesłał, panie Wokulski... -
112 II,10| nietrudno; lecz zobaczyłbym ja cię, panie Roberts, jak byś
113 II,10| skonasz na konwulsje i będą cię w piekle maglować na moich
114 II,10| zawołał pan Maleski.~- Niech cię diabli porwą!... - wybuchnął
115 II,11| Ażeby zaś lepiej przekonać cię, że na tym świecie jest
116 II,11| sprzedajesz sklep, ocenią cię lepiej?...~- A jeżeli ocenią?... -
117 II,11| zamyśliwszy się.~- I będą cię lepiej kochać aniżeli ci,
118 II,11| się.~- Wszyscy ci, którzy cię nie szanują tak, jakeś na
119 II,11| wzruszony jak wczoraj...~- Bóg cię zesłał, kochany panie Rzecki! -
120 II,13| powrotu do Zasławia.~- Już cię korci. A nauczyłeś się czego?~-
121 II,13| Albo siedź tu, albo oddamy cię do kryminału za złodziejstwo." "
122 II,14| roty aresztanckie... Proszę cię, wsadź go tam koniecznie,
123 II,15| uspakajał go baron. - Kocham cię, ale przecie wszyscy wiedzą,
124 II,15| trubadur, ale...~- Zapewniam cię - przerwała panna Izabela -
125 II,15| spojrzeć!... Znienawidzę cię...~- Będziesz szaleć za
126 II,15| prędko. W tydzień znudzi cię ten ubóstwiający mąż i zapragniesz
127 II,15| zawsze gotów do uwielbiania cię, nigdy nie był zazdrosnym,
128 II,15| no i jeżeli spotkałoby cię rozczarowanie, to choć przyjemne..."~
129 II,16| się znowu nawracać, kiedy cię połaskotali za kieszeń..."~
130 II,16| oświadczył.~- A przyjęłaby cię? - pytam.~- Otóż nie wiem -
131 II,17| zapytał Wokulski.~- Badam cię.~- O!... I masz nadzieję
132 II,17| Spodziewam się.~- A potem?~- Będę cię leczył.~- Z marzycielstwa?~-
133 II,17| otuchy.~- Nie odwiedzałem cię do tej pory - zaczął - bo
134 II,17| Szuman. - I jeszcze, ażeby cię lepiej ocenili, pozwól im
135 II,17| co tam!... Przepraszam cię, żem tu przyszedł...~- Ty
136 II,17| gdybyś wiedział, jak ona cię kocha... Zaraz doniosę o
137 II,17| szczęście? - spytał.~- Szalenie cię kocha... Ty nawet nie domyślasz
138 II,17| wyrzucić za drzwi, będę cię prześladował wizytami...~-
139 II,17| między ludźmi. To uleczyłoby cię do reszty. Bo weź za przykład
140 II,17| innego. Ja i dziś jeszcze cię namawiam. Na ostrożnej spółce
141 II,17| Coraz mniej rozumiem cię - wtrącił Wokulski. - Żydzi
142 II,17| pierwej oślepł, nimem na cię spojrzał; bodajem zdechł,
143 II,17| na dumie. Jakie czekają cię idealne rozmowy, jakie miny
144 II,17| domyślisz, szczególniej, jeżeli cię zapewnią, że jesteś dopiero
145 II,17| odparł Rzecki - ja cię przecież za kark nie ciągnę!...
|