1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-4905
Tom, Rozdzial
1001 I,10| pięć ogromnych salonów. W pierwszym pokoju, na lewo,
1002 I,10| Drugi pokój zajęty jest w połowie na te same tkaniny,
1003 I,10| połowie na te same tkaniny, a w połowie na drobiazgi do
1004 I,10| kołnierzyki, krawaty, parasolki. W salonie frontowym najwykwintniejsza
1005 I,10| wyroby z drzewa i metalów, a w ostatnim pokoju na prawo
1006 I,10| genialny plan, wykona go w ogólnych zarysach, ale -
1007 I,10| gdzieś znika bez śladu; a w sklepie ukazuje się ledwie
1008 I,10| biedy; nawet wolę służyć w ogromnym magazynie, na wzór
1009 I,10| wzór paryskich, aniżeli w takim kramie, jakim był
1010 I,10| jednak było mego pokoju, w którym dwadzieścia pięć
1011 I,10| do połowy maja siedziałem w moim pokoiku, przypatrując
1012 I,10| przypominała mi najmilsze chwile w Zamościu, i starym sprzętom.~"
1013 I,10| który wziąłem dla ciebie w tym samym domu.~- Jak to
1014 I,10| utrechtem, na stołach albumy, w oknie majoliki... Pod ścianą
1015 I,10| drugi pokój to mój pokój, w którym mieszkałem od lat
1016 I,10| śmiesznym, ale ja miałem łzy w oczach...~Patrzyłem na jego
1017 I,10| sprawunkami, a naprawdę w swaty do Stasia i - wszystko
1018 I,10| gdybym ja był Wokulskim, w jednej chwili ożeniłbym
1019 I,10| sam oddałbym mu córkę, a w posagu dałbym im rocznie
1020 I,10| wystawia rączki... Wszystko w tym celu, ażeby złapać Stacha,
1021 I,10| Stacha, a jego albo nie ma w sklepie, albo jeżeli jest,
1022 I,10| Wystarczy mi tego na parę lat.~W dusznym i ciemnym jak wędzarnia
1023 I,10| on. Gdzie by to dawniej w hrabskim domu przyjmowali
1024 I,10| zarobione na dostawach w czasie wojny, z daleka pachną
1025 I,10| półgłosem ktoś trzeci.~- W takim razie nie ma milionów -
1026 I,10| milionów - huknął bas. - A w takim znowu wypadku po co
1027 I,10| Nieprawda?... Ehe! He!...~- W każdym razie nie dałbym
1028 I,10| Ochłonął poczuwszy ruble w kieszeni.~- O!... że też
1029 I,10| Za pieniądze z dostaw w Bułgarii!... Dobroczyńca!...~-
1030 I,10| narodowych i - nic. Ehe! He!...~- W każdym razie ciemna to figura -
1031 I,10| dychawiczny. - Rzuca się w prawo i w lewo, sklepu nie
1032 I,10| dychawiczny. - Rzuca się w prawo i w lewo, sklepu nie pilnuje,
1033 I,10| Ponieważ chłopiec sklepowy w tej chwili przyniósł im
1034 I,10| mieście chwalący się cnotami, w które zresztą żaden z nas
1035 I,10| mógłby się nimi zajmować w sposób trochę spokojniejszy...~
1036 I,10| znajomości...~Pamiętam, w początkach maja wchodzi
1037 I,10| powiedzieć. Wpada. raz, w końcu maja:~- Jest pan Wokulski?
1038 I,10| jutro, około pierwszej, był w Łazienkach...~- W których,
1039 I,10| pierwszej, był w Łazienkach...~- W których, przepraszam? -
1040 I,10| Jesteś pan błazen... W królewskich! - odpowiada
1041 I,10| stamtąd, powiedział mi, że... w Berlinie zbierze się kongres
1042 I,10| donoszący... o zamachu Nobilinga w Berlinie!... Ja myślałem,
1043 I,10| więc muszę dodać, że i w naszym sklepie panuje jakiś
1044 I,10| resztę zaś kolegów traktują w sposób nie powiem pogardliwy,
1045 I,10| pewnością jest to magazyn, a w dodatku pierwszorzędny magazyn!),
1046 I,10| drugiemu często gęsto wchodzi w drogę (bo w tak krótkim
1047 I,10| gęsto wchodzi w drogę (bo w tak krótkim czasie nie można
1048 I,10| ale co ja mam się wdawać w krytykę czynności pryncypała
1049 I,10| rozumu aniżeli my wszyscy...~W jednym tylko punkcie godzą
1050 I,10| wejdzie (Szlangbaum pracuje w wydziale ruskich tkanin),
1051 I,10| najniższej szufladzie na środku i w tej samej chwili znowu gdzieś
1052 I,10| honoru daję, że Mraczewski w kąt!... Szkoda tylko, że
1053 I,10| małżeństwa, że ciągle widuję damy w sklepie. Stwórca świata
1054 I,10| kupcom.)~Otóż Szlangbaum jest w całym znaczeniu porządnym
1055 I,10| nieszczęście być starozakonnym...~W ogóle, może od roku, uważam,
1056 I,10| duchowy, podobny do nocy. W dzień wszystko było ładne,
1057 I,10| było ładne, wesołe i dobre; w nocy wszystko brudne i niebezpieczne.
1058 I,10| na mace i że powinni być w prawach swoich ograniczeni.
1059 I,10| Katz?...~Taki stan rzeczy w osobliwy sposób oddziaływa
1060 I,10| na Szlangbauma. Jeszcze w roku zeszłym człowiek ten
1061 I,10| on. Pamiętam, że gdy raz w cukierni zapytano go:~-
1062 I,10| u chrześcijan i dopiero w roku bieżącym wymówili mu
1063 I,10| bieżącym wymówili mu posadę.~W początkach maja pierwszy
1064 I,10| razu wziął się do roboty, a w pół godziny później mruknął
1065 I,10| zalatuje, panie Klejn?..~Zaś w kwadrans później, nie wiem
1066 I,10| Kpiliście - mówię - że stroi się w cudze pióra, więc wrócił
1067 I,10| ustąpi, choćby go piekli w ogniu.~Czym się to wszystko
1068 I,10| mi plany, albo wprowadza w błąd świadomie.~Chłopak
1069 I,10| u nas dymisję za to, że w obecności Wokulskiego trochę
1070 I,10| mieli niby coś oglądać w naszym sklepie, ale robili
1071 I,10| naszym sklepie, ale robili to w taki sposób, że nikt ich
1072 I,10| na siebie uwagę policji. W ciągu dziesięciu dni, nic
1073 I,10| musi być grubo zaawansowany w stosunkach z nihilistami.~
1074 I,10| upatrzyłem mu partię. Bywa czasem w naszym magazynie (i bywała
1075 I,10| naszym magazynie (i bywała w tamtym sklepie) osoba dziwnej
1076 I,10| pożytek, bo to i ciałka w miarę, i usteczka jak jagódki...
1077 I,10| cały plan i rozmyślałem: w jaki by sposób zapoznać
1078 I,10| chyba apopleksji.~Kiedy w parę godzin wrócił do nas,
1079 I,10| pan widział, jak wygląda w kaftaniku!...~- Spodziewam
1080 I,10| odpowiada zacierając ręce w sposób, który wydał mi się
1081 I,10| panie Rzecki, szczególniej w bardziej poufałych stosunkach...~
1082 I,10| wrzeszczeć na cały głos, jeszcze w tak wielkim, jakim jest
1083 I,10| nasz, magazynie.~Gdy zaś w dodatku wyłożył mi Mraczewski
1084 I,10| dla takiego Mraczewskiego.~W końcu maja Wokulski postanowił
1085 I,10| kropidło i organista biegły w łacinie. Po skończonym zaś
1086 I,10| co podadzą do stołu?...~W wigilię ceremonii wpadł
1087 I,10| objaśnienia.~"No - mówię w duchu - jużci chyba ten
1088 I,10| i że będzie nas opisywał w gazetach. Ciepło mi się
1089 I,10| na myśl, że mogę ujrzeć w druku moje nazwisko, które
1090 I,10| które raz tylko figurowało w "Gazecie Policyjnej", gdym
1091 I,10| chwili spostrzegłem, że w tym człowieku jest wszystko
1092 I,10| Nareszcie odezwał się:~- Czy w tych czasach nie było u
1093 I,10| byłoby, gdyby się tak kto w nim powiesił...~Struchlałem
1094 I,10| środku magazynu i z rękami w kieszeniach wyszedł jak
1095 I,10| czyli obiad, odbyła się w wielkiej sali Hotelu Europejskiego.
1096 I,10| Europejskiego. Salę ubrano w kwiaty, ustawiono ogromne
1097 I,10| ustawiono ogromne stoły w podkowę, sprowadzono muzykę
1098 I,10| Niech żyje"" - miałem łzy w oczach. Pobiegłem do Wokulskiego
1099 I,10| sensu) powiedział, nie wiem, w swoim czy w Wokulskiego
1100 I,10| powiedział, nie wiem, w swoim czy w Wokulskiego imieniu, że...
1101 I,10| tego zgromadzenia powaga, a w końcu- zrobił się przecie
1102 I,10| ochrzcić się, gdyż zakochał się w chrześcijance; ale że umarła,
1103 I,10| powóz... Jest dziwna zmiana w jego charakterze...~- Nie
1104 I,10| wszystkim - wtrąciłem - widzę w jego postępowaniu wiele
1105 I,10| przerwał doktór. - Stopiło się w nim dwu ludzi: romantyk
1106 I,10| patrzących jest sprzeczne, w nim samym jest najzupełniej
1107 I,10| A czy nie wplątał się w jakie nowe historie?.. -
1108 I,10| znowu:~- Cóż z nim jednak w rezultacie będzie?...~Szuman
1109 I,10| przecie człowieka, który by w życiu wygrywał same dobre
1110 I,10| Takie straszne zapowiedzi w dzień triumfu...~Eh! stary
1111 I,11| przeszła twardą szkołę życia, w której nauczyła się nawet
1112 I,11| Potem czytała dużo romansów, w których powszechnie dowodzono,
1113 I,11| ludźmi szlachetnymi, którzy w zamian za serce mają zwyczaj
1114 I,11| podstarzałego guwernera, Melitona, w tym jedynie celu, ażeby
1115 I,11| chorobę.~Pół roku leżała w szpitalu, w osobnym gabinecie,
1116 I,11| roku leżała w szpitalu, w osobnym gabinecie, samotna
1117 I,11| pieniędzy i z nich żyła.~W początkach nowej kariery
1118 I,11| stała się powściągliwszą w mowie, a niekiedy nawet
1119 I,11| kupiec galanteryjny zakochany w pannie Łęckiej? Gdyby upodobał
1120 I,11| Meliton odwiedziła Wokulskiego w jego prywatnym mieszkaniu,
1121 I,11| otworzył biurko, poszukał w nim i za chwilę wydobył
1122 I,11| westchnieniem.~Wokulski ujął paczkę w obie ręce i rozdarł ją.~-
1123 I,11| potrzebny? - spytała patrząc mu w oczy.~- Łaskawa pani - odparł
1124 I,11| trzeba na nie pracować.~W maju i czerwcu wizyty pani
1125 I,11| Zawiadamiała go mianowicie: w których dniach hrabina wybiera
1126 I,11| siostrzenicą na spacer do Łazienek.~W takich wypadkach pani Meliton
1127 I,11| zrealizowawszy sobie wynagrodzenie w formie kilku lub kilkunastorublowego
1128 I,11| się, że jutro będą panie w Łazienkach, już dziś tracił
1129 I,11| zdawało mu się, że czas stoi w miejscu i że owe jutro nie
1130 I,11| dzikich marzeń; niekiedy w półśnie, półjawie szeptał:~"
1131 I,11| półjawie szeptał:~"Cóż to jest w rezultacie?... nic!... Ach,
1132 I,11| ranek, bał się spojrzeć w okno, ażeby nie zobaczyć
1133 I,11| rozciągał mu się tak, że w jego ramach mógł był pomieścić
1134 I,11| desperacją.~Rozgorączkowany, już w południe kazał zaprzęgać
1135 I,11| zbyt wolno.~Znalazłszy się w Łazienkach wyskakiwał z
1136 I,11| ruchu, z oczyma skierowanymi w stronę pałacu, zapominając
1137 I,11| i myśli:~"No i cóż jest w niej nadzwyczajnego?...
1138 I,11| Nie, nie wypada!"~I czuje w tej chwili, że połyskująca
1139 I,11| jeżeli nie jest?... Nie, w naturze nie ma miłosierdzia...
1140 I,11| miłosierdzia... Czy godzi się w nędzne ludzkie serce wlać
1141 I,11| śmierć jest nicością?"~Prawie w tym samym czasie hrabina
1142 I,11| stąd?... Już nie pracuje w sklepie, ale nudzi się w
1143 I,11| w sklepie, ale nudzi się w Łazienkach. Uważałaś, jaką
1144 I,11| nie pomogło.~Pewnego dnia, w pierwszej połowie czerwca,
1145 I,11| znać Wokulskiemu, że jutro w południe panna Izabela będzie
1146 I,11| się o nagrobek dla niego. W toku tej wymiany myśli,
1147 I,11| do oczu i wpatrzywszy się w Wokulskiego spytała :~-
1148 I,11| jej... Mówiłem z nią raz w życiu... - tłumaczył się
1149 I,11| Wokulski.~Prezesowa wpadła w zamyślenie i kiwając głową,
1150 I,11| ale owe "ha!" utkwiło mu w pamięci. W każdym razie
1151 I,11| utkwiło mu w pamięci. W każdym razie był pewny,
1152 I,11| każdym razie był pewny, że w prezesowej nie ma nieprzyjaciółki.
1153 I,11| nieprzyjaciółki. I otóż w niecały tydzień po tej rozmowie
1154 I,11| od trzeciej do pierwszej w południe. Ogarnął go niepokój ;
1155 I,11| większym rozmachem padnę w objęcia innej..."~Wieczorem
1156 I,11| Wokulskiemu pociemniało w oczach.~- Proś.~Książę wszedł.~-
1157 I,11| prześladowałem, aż obiecali przyjść w kilku do mnie i wysłuchać
1158 I,11| chce żadnych spółek. Ale w tym samym momencie przebiegła
1159 I,11| podawać rękę nowym ludziom..."~W swoim towarzystwie książę
1160 I,11| Francji przyjaciela, hrabiego (w najwyższym stopniu dotkniętego
1161 I,11| takich panów znamy, nic w nich nadzwyczajnego... Jedzą,
1162 I,11| nadzwyczajnego... Jedzą, piją, grają w karty, umizgają się do kobiet,
1163 I,11| naszych przodków?...~- Cóż w tym dziwnego - śmiał się
1164 I,11| księcia, a z innego parobka. W rzeczywistości jeden i drugi
1165 I,11| splecionymi pod głową i patrząc w sufit widział przesuwające
1166 I,11| się ich. Czyżby istniała w nim jaka przymieszka krwi?...~
1167 I,11| nosa zasmolonemu dziecku.~W czerwcu fizjognomia Warszawy
1168 I,11| posłańcy biegają. Na ulicach, w ogrodach, teatrach, w restauracjach,
1169 I,11| ulicach, w ogrodach, teatrach, w restauracjach, na wystawach,
1170 I,11| restauracjach, na wystawach, w sklepach i magazynach strojów
1171 I,11| widać figury nie spotykane w zwykłym czasie. Są nimi
1172 I,11| tędzy i opaleni mężczyźni w granatowych czapkach z daszkami,
1173 I,11| granatowych czapkach z daszkami, w zbyt obszernych butach,
1174 I,11| zbyt obszernych butach, w ciasnych rękawiczkach, w
1175 I,11| w ciasnych rękawiczkach, w garniturach pomysłu prowincjonalnego
1176 I,11| tamci dla odświeżenia się w stolicy mętnej wody i pyłu,
1177 I,11| Zdarzało się to po kilka razy w roku. Ostatnia nawet sesja
1178 I,11| mieszczańskie, uznając w zasadzie piękność projektu,
1179 I,11| przyjechali o pierwszej, a w kwadrans po nich zaczęli
1180 I,11| Zobaczymy, jaki będzie w interesach - dorzucił nieco
1181 I,11| koniach na smyczy zdusił w bruździe szaraka!...~To
1182 I,11| uderzył olbrzymią dłonią w udo, z którego mógł był
1183 I,11| fatygować szanownych panów w pewnym... nader ważnym interesie
1184 I,11| marszałek.- Powiedziałem: rzucę w Warszawie pięćdziesiąt tysięcy
1185 I,11| wybuchnął:~- Proszę o głos w kwestii : czy należy lekceważyć
1186 I,11| wołał pukając paznokciem w poręcz fotelu.~- Hrabio -
1187 I,11| zrozumieli wszyscy - mruknął ktoś w kącie zajętym przez szlachtę,
1188 I,11| handel...~- Nie znajdował się w ręku Żydów - wtrącił półgłosem
1189 I,11| kapitałów chrześcijańskich w miejsce kapitału starozakonnych...~-
1190 I,11| poczęli szeptać między sobą w sposób mało życzliwy dla
1191 I,11| potrzebę wyręczenia się nim w kłopotliwej nieco sytuacji.~-
1192 I,11| natychmiast wyliczyć fabryki, w których cała administracja
1193 I,11| rada zarządzająca rezyduje w Niemczech; gdzie nareszcie
1194 I,11| możności ukształcić się wyżej w swoim fachu, ale jest parobkiem
1195 I,11| i przemysłowców złożyła w tej chwili dowód rzadkiej
1196 I,11| gabinetu, ale jeszcze nie wpadł w tok rozpraw.~- To wiele
1197 I,11| co najmniej...~- Kropla w morzu - mruknął jeden z
1198 I,11| Oświadczam jednak, że o ile w miejsce kredytu podstawiłoby
1199 I,11| którzy składacie pieniądze w bankach na niski procent.
1200 I,11| głosem - m y mamy za to zboże w spichlerzach, m y mamy okowitę
1201 I,11| spichlerzach, m y mamy okowitę w składach, na której wyzyskują
1202 I,11| wyzyskują nas pośrednicy w sposób - że nie powiem -
1203 I,11| twarz księcia zajaśniała w tej chwili blaskiem prawdziwego
1204 I,11| następujące sesje: jedną w sprawie handlu zbożem, drugą
1205 I,11| sprawie handlu zbożem, drugą w sprawie handlu okowitą...~-
1206 I,11| nieprzejednanej szlachty.~- Trzecią w sprawie kredytu dla rolników -
1207 I,11| dokończył książę prawie ze łzami w oczach.~- Panowie!... -
1208 I,11| przedwczesnego zniszczenia w całej postaci. Wokulski
1209 I,11| prezentuję się tak obcesowo i w dodatku przy pierwszej znajomości
1210 I,11| mówił - szanowni panowie, w zasadzie przystępujemy do
1211 I,11| szanownego pana Wokulskiego, żeby w innych naszych naradach
1212 I,11| ze zbożem i okowitą, ale w wyjątkowych warunkach. Chodziło
1213 I,11| poczęli się rozchodzić. W tej chwili Wokulski spostrzegł,
1214 I,11| zbliża się do niego pan Łęcki w towarzystwie młodzieńca,
1215 I,11| ściskając go za rękę.~Wokulski w milczeniu przypatrywał się.
1216 I,11| obłokiem marzycielstwa.~- W którą stronę pan idzie? -
1217 I,11| głośno rzekł:- Możemy pójść w stronę Łazienek...~- Owszem -
1218 I,11| Książę formalnie zakochany w panu, obaj hrabiowie i baron
1219 I,11| Wokulski, muszą być narzędziem w ręku ludzi nowych i ambitnych...
1220 I,11| przebiegłego dyplomatę i żałował w duszy, że sam był zanadto
1221 I,11| posądza?..." - zapytywał się w duchu Wokulski.~Pożegnał
1222 I,11| Zdaje się, że zrobię w życiu jedno kapitalne głupstwo,
1223 I,11| niego; szkoda chłopaka..."~W bramie rozległo się pośpieszne
1224 I,11| siedzieć z nią cały dzień w salonie ani ona ze mną w
1225 I,11| w salonie ani ona ze mną w laboratorium...~Wokulski
1226 I,11| skończyłem wydział przyrodniczy w uniwersytecie i mechaniczny
1227 I,11| uniwersytecie i mechaniczny w politechnice... Zajmuję
1228 I,11| Razem nic. Kiedy pomyślę, że w dwudziestym ósmym roku tylko
1229 I,11| swoje laboratorium i utonąć w życiu salonowym, do którego
1230 I,11| ciągną, albo - trzasnąć sobie w łeb... Ogniwo Ochockiego
1231 I,11| człowiek umilkł, a że byli w Ogrodzie Botanicznym, więc
1232 I,11| niedbalstwo, przejawiające się w dziwnie szlachetnych formach,
1233 I,11| Spojrzyj pan na tę ławkę... Tu, w początkach czerwca, około
1234 I,11| jak ostryga do skały..." W tej chwili - ciągnął dalej
1235 I,11| do studni, urodzi mi się w głowie przynajmniej ogólny
1236 I,11| Wokulski i poczuł straszny ból w sercu. - Panna Izabela już
1237 I,11| Panna Izabela już kocha się w Ochockim, a jeżeli się nie
1238 I,11| bodaj wpina mi jakąś szpilkę w odzienie, ma zwyczaj powtarzać: "
1239 I,11| brodę na kolanach i wpadł w zadumę, Wokulski przypatrywał
1240 I,11| przypatrywał mu się z uczuciem, w którym podziw mieszał się
1241 I,11| miał pewność, że już nic w nauce nie zrobię...~W sercu
1242 I,11| nic w nauce nie zrobię...~W sercu Wokulskiego obok nienawiści
1243 I,11| podziwu błysnęła radość. W tej chwili Ochocki przetarł
1244 I,11| pomyślał Wokulski podziwiając w duszy mądre spojrzenie swego
1245 I,11| tak strasznych wrażeń jak w tej chwili. Był pewny, że
1246 I,11| chodzi o pannę Izabelę i że w tym samym miejscu zdecydują
1247 I,11| spytał Ochocki.~- Tak.~- I w dodatku przyrodnikiem entuzjastą.
1248 I,11| przyrodnikiem entuzjastą i... w rezultacie rzuciłeś pan
1249 I,11| nauki przyrodnicze. Otóż w którym roku życia osłabnął
1250 I,11| życia osłabnął pański zapał w tym kierunku?...~Wokulski
1251 I,11| jakby uderzenie toporem w głowę. Pytanie było tak
1252 I,11| się swemu towarzyszowi.~- W którym roku?... - rzekł
1253 I,11| rzekł Wokulski. - W zeszłym roku... Dziś mam
1254 I,11| ale - nie obraź się pan. W którym roku życia zaczynają
1255 I,11| człowiek wpadając znowu w zamyślenie.~I zaczął mówić
1256 I,11| ich mózg nawet nie jest w stanie nas pojąć... No,
1257 I,11| Wokulskiego i patrząc mu w oczy jakimś rozstrzelonym
1258 I,11| jaki nastąpiłby przewrót w świecie po podobnym wynalazku?...
1259 I,11| Znikają narody, lecz za to w nadziemskich budowlach przychodzą
1260 I,11| To idea leżąca dziś w duchu czasu... Inni już
1261 I,11| Wokulski, czując, że sam jest w najwyższym stopniu rozstrojony. -
1262 I,11| geniusz?..."~Wstał i poszedł w głąb ogrodu, między spacerujących
1263 I,11| się jakaś święta groza.~W Ogrodzie Botanicznym było
1264 I,11| wesoło. Im więcej ciemniało w naturze, tym gęściej i hałaśliwiej
1265 I,11| cicho przemknął nietoperz; w głębi parku kwilił żałośnie
1266 I,11| mu z drogi i ukryli się w cieniu drzew. Opanował go
1267 I,11| drogę jaki bandyta i zabił w tym kącie?..."~I wyobrażał
1268 I,11| musi być chłód noża wbitego w rozgorączkowane serce.~"
1269 I,11| Stopniowo pogrążał się w jakimś uroczystym nastroju;
1270 I,11| się, że nadchodzi moment, w którym powinien zrobić rachunek
1271 I,11| lat!...) i taki piękny... W dwudziestym ósmym roku życia
1272 I,11| skończył dwa fakultety (ja w tym wieku ledwie zaczynałem
1273 I,11| wszystko jest naczyniem, w którym wylęga się wielka
1274 I,11| zbudować machiny latającej? A w takim razie będzie większym
1275 I,11| Gdy Wokulski był subiektem w sklepie kolonialnym, marzył
1276 I,11| się po fałszywych drogach, w Ochockim przybrało już formę
1277 I,11| wcześniej, drugi później; jeden w nędzy, drugi w dostatku;
1278 I,11| później; jeden w nędzy, drugi w dostatku; jeden nie mógł
1279 I,11| czy jako wygnaniec, który w śniegiem zasypanej lepiance
1280 I,11| nad nauką - zawsze miał w duszy ideę sięgającą poza
1281 I,11| jej są jak ryby zaplątane w odmęt morskiego cyklonu.
1282 I,11| zniknęła jedna kobieta, a w tobie pamięć o niej, czymże
1283 I,11| kapitalistą, który z nudów grywa w karty w resursie. A tymczasem
1284 I,11| który z nudów grywa w karty w resursie. A tymczasem Ochocki
1285 I,11| się. Zdawało mu się, że w końcu drogi nazwanej rokiem
1286 I,11| wszystko, ale nie mieści w sobie nic...~"Więc nic?...
1287 I,11| Instynktownie rozejrzał się. Był w głębi Łazienkowskiego parku,
1288 I,11| Gdzie ja jestem?...Jużci, w Łazienkach, ale w którym
1289 I,11| Jużci, w Łazienkach, ale w którym miejscu?...Trzeba
1290 I,11| którym miejscu?...Trzeba iść w drugą stronę"~Obrócił się
1291 I,11| wystąpił na czoło, pierwszy raz w życiu uczuł obawę nocy i
1292 I,11| dzikie myśli wirowały mu w głowie. Wreszcie na lewo
1293 I,11| We dwadzieścia minut był w Alejach Ujazdowskich i siadł
1294 I,11| Alejach Ujazdowskich i siadł w przejeżdżającą dorożkę;
1295 I,11| przejeżdżającą dorożkę; w kwadrans później znalazł
1296 I,12| wypadki. Zdawało się mu, że w nieoświetlonej części gabinetu
1297 I,12| sześćdziesiąt tysięcy rubli; a w takim razie resztka posagu
1298 I,12| resztka posagu panny Izabeli, w kwocie trzydziestu tysięcy
1299 I,12| Łęckiego, które podarłeś w moich oczach. Pamiętaj Pan:
1300 I,12| swoją ulubioną klacz, która w tych dniach ma się ścigać
1301 I,12| nie posiadali tej klaczy w dniu wyścigów. Baron byłby
1302 I,12| czy okoliczności to leżało w naturze Wokulskiego; wszystko
1303 I,12| pytał się: kiedy pan jest w domu? A .ja powiedziałem:
1304 I,12| latające maszyny zmalały mu w oczach. Miał znowu energię
1305 I,12| ona nigdy nie znajdzie się w tym położeniu... A wydźwignie
1306 I,12| maszyny, ale on... Czuł w sobie taką siłę, iż gdyby
1307 I,12| sobie taką siłę, iż gdyby w tej chwili sufit z dwoma
1308 I,12| trzecia część mego majątku... W każdym razie za dom wróci
1309 I,12| nudzić by się nie powinna... W ciągu roku wycofam się z
1310 I,12| Czuł, że jego pan jest w wyjątkowo dobrym usposobieniu.~
1311 I,12| rubli i drugą do ajenta w Wiedniu, ażeby wstrzymał
1312 I,12| gdyż biegają prócz niej w wyścigu tylko dwa konie,
1313 I,12| jej mąż przyjmował udział w wyścigach. Więc kupiła klacz,
1314 I,12| oczy.~- Gdzie jest koń?.~- W maneżu Millera.~- A dokumenta?~-
1315 I,12| sturublówek i schował papiery. W chwilę później młody człowiek,
1316 I,12| wjechał drugiemu dyszlem w otwarty powóz, trzeci zaś
1317 I,12| policjantów, zbiegowisko i w rezultacie - dwaj najgorętsi
1318 I,12| Wokulski i nagle uderzył się w czoło.- Pyszny interes! -
1319 I,12| powrót do swego mieszkania i w kapeluszu na głowie, z laską
1320 I,12| Łęckich znajduje się gdzieś w okolicach Alei Jerozolimskiej;
1321 I,12| a drugiego kupuję kota w worku. Naturalnie, że od
1322 I,12| pannę Izabelę."~Skoczył w przejeżdżającą dorożkę i
1323 I,12| wysiadł i poszedł piechotą w jedną z poprzecznych ulic.~
1324 I,12| bramą ziewał stróż odziany w niebieską bluzę; kilka psów
1325 I,12| pociemnieć jasnozielone liście.~W ogóle ulica przedstawiała
1326 I,12| Wokulski na lewo, mniej więcej w połowie ulicy, dom niezwykle
1327 I,12| i każde piętro zbudowane w innym stylu. Za to w architekturze
1328 I,12| zbudowane w innym stylu. Za to w architekturze bramy panował
1329 I,12| ogromne prostokąty, które w rogach również ozdobiono
1330 I,12| upiększeniem bramy były umieszczone w pośrodku jej skrzydeł dwie
1331 I,12| napełnionej wonnym powietrzem. W każdym rogu były drzwi,
1332 I,12| każdym rogu były drzwi, a w jednym aż dwoje drzwi; pod
1333 I,12| Wokulski mimochodem spojrzał w klatkę głównych schodów,
1334 I,12| znajdowała się nisza, a w niej - nimfa z dzbankiem
1335 I,12| zbyt wielkiego zachwytu.~W tej chwili z prawej oficyny
1336 I,12| myślał - widziałem ją w kwietniu na grobach, a później
1337 I,12| kwietniu na grobach, a później w sklepie. Nawet Rzecki zwracał
1338 I,12| ładne."~Cofnął się znowu w bramę i począł czytać spis
1339 I,12| Co?... co?.. Maruszewicz w lewej oficynie na pierwszym?...
1340 I,12| wszystkie okna były otwarte. W tylnej oficynie na dole
1341 I,12| Krzeszowska" - szepnął Wokulski.~W tej chwili usłyszał charakterystyczny
1342 I,12| Krzeszowska odwracając twarz w górę.-Socjaliści!... nihil...~
1343 I,12| piętrze szewc kuł, a na drugim w tylnej oficynie dźwięczał
1344 I,12| miał zostać panem, skręcił w Aleję Jerozolimską. Tu wziął
1345 I,12| i pojechał do adwokata.~W przedpokoju adwokata zastał
1346 I,12| obdartych Żydków i starą kobietę w chustce na głowie. Przez
1347 I,12| podał bilet i został sam. W sali były sprzęty kryte
1348 I,12| amarantowym utrechtem jak w wagonach pierwszej klasy -
1349 I,12| zdaje się, oglądali wszyscy. W jednym rogu sali stał gipsowy
1350 I,12| sprzęty kryte brązową skórą, w oknach brązowego koloru
1351 I,12| Sam gospodarz odziany był w brązowy surdut i trzymał
1352 I,12| brązowy surdut i trzymał w ręku bardzo długi cybuch,
1353 I,12| trzysta tysięcy rubli udziałów w naszej spółce. A że do rejenta
1354 I,12| ściągniemy co do grosza, w tym może pan rachować na
1355 I,12| Wokulski.~Adwokat utopił w nim spojrzenie, pragnąc
1356 I,12| swoim zaufaniem?~- Ma być w tych dniach licytowany dom
1357 I,12| należałoby stopniowo zmienić, w rezerwie ogród... Licytuje
1358 I,12| hrabiny, na tę sprawę... W chwili gdy pan Łęcki zostanie
1359 I,12| Nagle uderzył się ręką w czoło.~- Szanowny pan -
1360 I,12| na fotelu i trzęsąc ręką w stronę Wokulskiego mówił:~-
1361 I,12| interesa twoje są czyste. Ale w tej chwili, wierz mi, masz
1362 I,12| trzydziestoma tysiącami rubli w kieszeni!...~- Panie mecenasie -
1363 I,12| Wokulski - czy zechce pan w moim imieniu stanąć do licytacji
1364 I,12| się trzeci licytant?~- Ha! w takim razie i jego zdystansuję,
1365 I,12| domu adwokata i wsiadłszy w dorożkę kazał się wieźć
1366 I,12| dorożkę kazał się wieźć w stronę ulicy Elektoralnej.
1367 I,12| mój Henryk poubierali się w surduty i nie zachowują
1368 I,12| spytał Żyd. - Ma pan dowód w ten "Kurieru". Ja onegdaj
1369 I,12| Odpowiedzie od redakcje. Panu W. W. Encyklopedie większe
1370 I,12| Odpowiedzie od redakcje. Panu W. W. Encyklopedie większe Orgelbranda..."
1371 I,12| wojskowość.~- Ale gdzież w tym prześladowanie Żydów,? -
1372 I,12| a oni mnie dzisiaj piszą w "Kurierku", że to niepolitycznie
1373 I,12| inaczej. A co teraz drukują w gazety na Żydków!...~Wokulski
1374 I,12| loteryjna, i bębniąc palcami w kontuar. Ale myślał o czym
1375 I,12| słucha, jaki on do mnie w tamten tydzień list napisał. "
1376 I,12| Jakaś otucha wstąpiła mu w serce, przestał wahać się
1377 I,12| Nie tylko pan zakopuje w mury gotówkę i traci na
1378 I,12| Wokulskiemu było trochę przykro.~- W każdym razie sprawa zostaje
1379 I,12| tworzących jedną całość w formie szlify. W części
1380 I,12| całość w formie szlify. W części okrągłej mieścił
1381 I,12| okrągłej mieścił się maneż, w prostokątnej stajnie.~W
1382 I,12| w prostokątnej stajnie.~W chwili gdy Wokulski z Maruszewiczem
1383 I,12| mężczyzna z miną wojskową, w granatowej kurtce, białych
1384 I,12| jeźdźcami pomagając sobie w tej czynności długim batem,
1385 I,12| czwarty wygląda tak, jakby w każdej chwili usiłował zsiąść
1386 I,12| końca życia nie ćwiczyć się w ekwitacji. Tylko dama w
1387 I,12| w ekwitacji. Tylko dama w amazonce jeździła śmiało
1388 I,12| blondyn, odziany również w granatową kurtkę, lecz jeszcze
1389 I,12| dalej?...~- Naturalnie.~- W takim razie mam u pana sześćdziesiąt
1390 I,12| stu par diabłów!... Czy i w pańskiej sypialni konserwują
1391 I,12| siły, gdzie gniew dyrektora w tak szczególny sposób zawędrował
1392 I,12| dowcip i rzewność. Klaczka w przechodzie zwróciła się
1393 I,12| wąchając go i chrapiąc, jakby w nim odgadła pana.~- Już
1394 I,12| opowiadał, że ja sprzedałem w Lubelskie konia, co miał
1395 I,12| Krzeszowski miałby dziś kulę w udzie... Ja sprzedałem konia,
1396 I,12| Maruszewicz trzęsąc głową i ręką w taki sposób, że o tajemnicy
1397 I,12| o tajemnicy pogrzebanej w jego piersiach nic można
1398 I,12| pan Szulc trzaskając batem w kierunku drugiego pana.~
1399 I,12| z Maruszewiczem, siadał w dorożkę, przyszła mu szczególna
1400 I,12| Szczepan, z włosami ułożonymi w taki wicherek, jakby mu
1401 I,12| pieścił się z nią. Czuł, że w jego realnym umyśle zaczyna
1402 I,12| pokocha."~Niekiedy budził się w nim rozsądek; wówczas opanowywał
1403 I,12| się, coraz głębiej zapadał w opętanie. Zdawało mu się
1404 I,12| opętanie. Zdawało mu się w chwilach świadomości, że
1405 I,12| Chwilami znowu zabierał w nim głos przyrodnik i psycholog:~"
1406 I,12| Oto - szeptał mu gdzieś w głębi mózgu - oto jak mści
1407 I,12| Dobrze to - myślał - ale w takim razie powinienem zostać
1408 I,12| przed wyścigami złożył mu w mieszkaniu wizytę hrabia-Anglik,
1409 I,12| panie hrabio? odparł.~- W takim razie pan ma słuszne
1410 I,12| Szlachcic, choćby się odział w skórę przemysłowca, musi
1411 I,12| wszystkim szlachcicem, i to w angielskiej edycji, jakim
1412 I,12| wyszedł. Wokulski przyznawał w duszy, że ten oryginał,
1413 I,12| Zresztą za często bywam w maneżu, wie o mnie cała
1414 I,13| się trącając Wokulskiego w ramię. - Palisz się pan,
1415 I,13| się pan, co?... Ocknął się w panu sportsmen!... My, panie,
1416 I,13| cały czas wyścigów jesteśmy w gorączce. Nasz zakładzik
1417 I,13| stoi, co?... Jakbym je miął w kieszeni; mógłbyś je pan
1418 I,13| domu dopiero około piątej.~W Alejach Ujazdowskich był
1419 I,13| sznur ludzi uszykowanych w półkole, które ciągle zwiększało
1420 I,13| z kupca, który bawi się w wyścigi.~Nareszcie powóz
1421 I,13| dżokeja z wielkim cygarem w ustach, w czapce żółtej
1422 I,13| wielkim cygarem w ustach, w czapce żółtej z niebieskim
1423 I,13| czapce żółtej z niebieskim i w paltocie narzuconym na ramiona.
1424 I,13| pan Yung, najznakomitszy w kraju dżokej - pan Wokulski.~
1425 I,13| zęby.~Wokulski przyznał w duchu, że tak chudego i
1426 I,13| małego człowieka jeszcze w życiu nie widział. Zauważył
1427 I,13| długość konia i poszedł w stronę trybuny, a Wokulski,
1428 I,13| uśmiechem Wokulski - ponieważ w duchu mówię sobie to samo.
1429 I,13| wyścigach pierwszy i ostatni raz w życiu.~Podali sobie ręce
1430 I,13| jakby wstydu czytał, że w trzeciej gonitwie biega
1431 I,13| jeżdżona przez dżokeja Yunga w żółtej kurtce z niebieskimi
1432 I,13| mruknął Wokulski dążąc w stronę galerii. Myślał,
1433 I,13| Zdawało mu się, że nawet w tej chwili widzi przed sobą
1434 I,13| się tak piękną jak teraz w wybuchu niecierpliwości.
1435 I,13| galerie, powozy; kobiety w barwnych strojach były piękne
1436 I,13| ziemia, a Wokulski poczuł się w tak dziwnym nastroju, że
1437 I,13| wszystko i wszystkich porwać w objęcia.~Odbył się drugi
1438 I,13| spotkawszy Yunga, który z siodłem w ręku powracał w tej chwili
1439 I,13| siodłem w ręku powracał w tej chwili od wagi, szepnął
1440 I,13| licytacji domu. A teraz - dodał w duchu, patrząc na pannę
1441 I,13| Sekundy rozciągały mu się w godziny; zdawało mu się,
1442 I,13| idzie...~- Pąsowa kurtka w tyle...~- Trzeci zakręt...
1443 I,13| panna Izabela milczała.~W tej chwili przybiegł wysoki
1444 I,13| panna Izabela zbladła. Baron w impertynencki sposób osadził
1445 I,13| spytał baron.~- Właśnie.~- W takim razie służę - rzekł
1446 I,13| podał mu bilet i notatnik, w którym baron zapisał adres
1447 I,13| siedział przy otwartym oknie, w watowanym obdartym szlafroku,
1448 I,13| ta rozejdzie się najwyżej w kilkunastu egzemplarzach,
1449 I,13| iż nikogo nie interesuje, w głębi duszy Szuman wierzył,
1450 I,13| duszy Szuman wierzył, że w świecie ucywilizowanym nie
1451 I,13| ma człowieka, którego by w najwyższym stopniu nie interesowała
1452 I,13| długości ich średnic. I w tej właśnie chwili zastanawiał
1453 I,13| mnie diabli porwą, jeżeli w Polsce byłoby możliwym nie
1454 I,13| myślisz, że pojadę z tobą w roli lekarza?... - Będę
1455 I,13| Szuman -uderzył się ręką w tył głowy i nagle rozsunąwszy
1456 I,13| przyjaciele Wokulskiego milczeli w drodze; raz tylko odezwał
1457 I,13| Hrabia-Anglik czekał na nich w towarzystwie innego dżentelmena,
1458 I,13| kilka minut poruszał krtanią w taki sposób, jakby coś przełykał
1459 I,13| Miał minę nieprzytomnego; w rzeczywistości był niepospolitym
1460 I,13| egipskich starożytności.~W gabinecie hrabiego-Anglika
1461 I,13| jest roztargniony, człek. W konsekwencji zaś, na nasze
1462 I,13| pojednawczych odparł Rzecki, w którym ocknął się były oficer
1463 I,13| hrabiego mignęło zdumienie; w tej chwili jednak opanował
1464 I,13| tonem suchej grzeczności:~- W takim razie słuchamy warunków...~-
1465 I,13| hrabia.~Rzecki odchrząknął.~- W takim razie ośmielę się
1466 I,13| poświadczono i niespełna w trzy kwadranse interes był
1467 I,13| który znowu zatopił się w rozpatrywaniu obłoków.~Gdy
1468 I,13| posiedział jeszcze z kwadrans w milczeniu. Herbata nie smakowała
1469 I,13| oblaną rumieńcem wstydu.~W sercu gotowała mu się głucha
1470 I,13| zresztą innej nocy, baron grał w karty. Maruszewicz, który
1471 I,13| Maruszewicz, który również był w klubie, przypominał mu o
1472 I,13| kamerdynerem. Kamasz trafił w ścianę i o mało nie zwalił
1473 I,13| osła przeprosić, choćby w kancelarii rejenta, ubrawszy
1474 I,13| Konstanty i Maruszewicz. Baron w żaden sposób nie chciał
1475 I,13| zwymyślał Maruszewicza, a w duchu przysiągł, że Wokulskiego
1476 I,13| nienawiść do Wokulskiego osłabła w nim i postanowił tylko przestrzelić
1477 I,13| śmiertelną ranę otrzymałem w pojedynku z baronem Krzeszowskim!...
1478 I,13| kiedy idę na spacer, ale nie w pojedynku... Straszne położenie!...
1479 I,13| pistoletami i chirurgiem. Ruszyli w stronę Bielan, a w parę
1480 I,13| Ruszyli w stronę Bielan, a w parę minut popędził za nimi
1481 I,13| lokaj barona, Konstanty, w dorożce. Wierny sługa klął
1482 I,13| świat stoi i obiecywał, że w dwójnasób policzy swemu
1483 I,13| Był jednak niespokojny.~W lasku bielańskim baron i
1484 I,13| dwoma grupami udali się w gęstwinę tuż nad brzegiem
1485 I,13| odbijało szczękanie stempli w pistoletach i trzask odwodzonych
1486 I,13| trzask odwodzonych kurków. W Wokulskim obudziło się drapieżne
1487 I,13| Baron zmierzył Wokulskiemu w prawy obojczyk i zniżając
1488 I,13| delikatnie przycisnął cyngiel. W ostatniej chwili pochyliły
1489 I,13| Nie trafi osioł... Mierzy w głowę..."~Nagle uczuł mocne
1490 I,13| Nagle uczuł mocne uderzenie w skroń; zaszumiało mu w uszach,
1491 I,13| uderzenie w skroń; zaszumiało mu w uszach, czarne płatki przeleciały
1492 I,13| z ręki i przyklęknął.~- W głowę!... - krzyknął ktoś.~
1493 I,13| Szczególny wypadek! Mam dziurę w twarzy, ząb wybity, a kuli
1494 I,13| zawołał - to jasne... Kula w pistolet, a zamek w szczękę...
1495 I,13| Kula w pistolet, a zamek w szczękę... Pistolet zdezelowany;
1496 I,13| odeszli kilkanaście kroków w las.~- Jestem oszpecony -
1497 I,13| potrącenie... - dodał patrząc mu w oczy.~- Obraziłeś pan kobietę... -
1498 I,13| doktorze?... proszę zawińąć go w papierek... A co do zęba,
1499 I,13| zaczął obserwować obłoki. W drugiej zaś partii - Wokulski
1500 I,13| sprowadziłem policji...~W trzy dni po dziwnym pojedynku
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-4905 |