Tom, Rozdzial
1 I,1 | Wtedy wszystkim paliło się we łbach, a on nie chciał być
2 I,2 | Coraz częściej spotykał we snach zielone pola i ciemne
3 I,3 | krzyknęła ciotka.~- Jużci, we Francji.~Ojciec zerwał się,
4 I,3 | Do tego na Podwalu, co ma we drzwiach pałasz, a w oknie
5 I,3 | skakał i machał rękoma, a we drzwiach - bęben, pałasz
6 I,4 | śmieje się pan Ignacy. - Staś we własnej osobie... Staś z
7 I,4 | żadnego zresztą powodu budził we mnie tak szaloną rozpacz,
8 I,5 | Florentyną nie mieszkał we własnej kamienicy, lecz
9 I,5 | wrażenie.~Pewnego dnia, we Francji, zwiedzała fabrykę
10 I,6 | małej Joasi, Helena tonęła we łzach bezprzedmiotowego
11 I,6 | przypominam go sobie... Będąc we wtorek w sklepie zapytałam
12 I,6 | podał rękę córce i przeszli we troje do jadalnego pokoju,
13 I,6 | tudzież Mikołaj odziany we frak i wielki biały krawat.~-
14 I,6 | Florentyna. - Pamiętasz, Belu, we Florencji, tego z podniesionym
15 I,6 | ojciec spokojnie patrzy we własne karty i nie odpowiada
16 I,6 | wybiega do przedpokoju i we drzwiach spotyka pannę Florentynę,
17 I,6 | ośmielił...~- Zagustować we mnie?... - przerwała ze
18 I,7 | gonimy marę, którą każdy nosi we własnym sercu, i dopiero
19 I,8 | wszędzie i zawsze, na jawie i we śnie, mieszając się do wszystkich
20 I,8 | Towarzystwa Dobroczynności we frakach składali mu podziękowania
21 I,8 | instytucji; hrabina Karolowa we wszystkich salonach opowiadała
22 I,8 | zdenerwowany.~" Rozigrał się we mnie sentymentalizm i fantazja -
23 I,8 | Baron ukłonił się i już we drzwiach skrzyżował spojrzenia
24 I,9 | To wstąp pan do mnie we środę na śniadanie i raz
25 I,9 | z rozpaczą.~Jednocześnie we framudze okna spostrzegł
26 I,9 | do niej. Podała mu rękę i we dwoje opuścili salon. Osamotnionego
27 I,9 | nie wiesz, ile obudziłeś we mnie wspomnień.~Teraz dopiero
28 I,9 | nie większą jednak aniżeli we mnie. Zaraz przedstawię
29 I,9 | albo olbrzymie lalki. A we środku placu - dwa wysokie
30 I,10| siedmiu subiektów i szwajcara we drzwiach. Mamy jeszcze powóz
31 I,10| na boskim sądzie). Stanął we drzwiach mojej izdebki we
32 I,10| we drzwiach mojej izdebki we front i rzekł tylko te słowa:~-
33 I,10| słoniną, które ugotowaliśmy we czterech w sekrecie przed
34 I,10| poleceń nie zamąciło mu się we łbie!~Nareszcie, już była
35 I,10| Kolumna nasza rozwinęła się we dwie długie linie. Na paręset
36 I,10| ręka poślizgnęła mi się we krwi.~Obok mnie leżał przewrócony
37 I,10| Ja jednak pamiętając, że we Francji już siedzi Napoleon,
38 I,10| po całej Europie. Byłem we Włoszech, Francji, Niemczech,
39 I,10| najwygodniejsze miejsce we francuskich dyliżansach
40 I,10| ojciec przyjechał taczkami we dwa psy...~- Nie gadam z
41 I,10| sklepach jako subiekt.~Nieraz we cztery oczy rozmawiałem
42 I,11| oddawała swego serca, ale we własnym mieszkaniu ułatwiała
43 I,11| Orfeusz. ~Książę miał we Francji przyjaciela, hrabiego (
44 I,11| Wokulskiego z ziemiaństwem.~Książę we własnym pałacu, na pierwszym
45 I,11| dalej Ochocki - zbudziła się we mnie moja idea czy mój obłęd...
46 I,11| ja daję byt. Skądże więc we mnie ta ultrachrześcijańska
47 I,11| łazienkowskiego pałacu. We dwadzieścia minut był w
48 I,11| kwadrans później znalazł się we własnym mieszkaniu.~Na widok
49 I,12| tej chwili, wierz mi, masz we mnie tylko człowieka życzliwego
50 I,12| markotny lokaj.~Znowu zostali we dwu.~- Panie... Stanisławie -
51 I,13| dwu dudków strzela sobie we łby, i może jeszcze będę
52 I,13| ubrawszy się na tę uroczystość we frak i biały krawat. Ach,
53 I,14| często myślała o Wokulskim, a we wszystkich medytacjach uderzał
54 I,14| śmiał udawać zakochanego we mnie i z jaką łatwością...
55 I,15| rozważać samego siebie. ~"We mnie jest dwu ludzi - mówił -
56 I,16| nawet wsunęłaby mu palce we włosy i bawiąc się nim jak
57 I,16| chwili Mikołaj ukazując się we drzwiach gabinetu. ~Pan
58 I,16| mi siły starczą. Zawsze i we wszystkim. ~- Panie!... -
59 I,16| Jeszcze z kwadrans posiedzieli we troje, rozmawiając o niedawnej
60 I,17| Lecz gdy zostali tylko we trzech, Wokulski dodał szybko: ~-
61 I,18| do nieba i widzi, że jest we drzwiach. Już, już... zaduszą
62 I,18| można by w nim tańcować we czterdzieści par mazura,
63 I,18| kolegów(odziany również we frak ze srebrnym znaczkiem)
64 I,18| nowo kalkulować... Ale jak we dwu poczniem się przysłuchiwać,
65 I,18| Łęcki cały zamienia się we wzrok i słuch. Wzrokiem
66 I,19| rzekł Mikołaj stając we drzwiach salonu. ~Rozmowa
67 II,1 | widzieć minę, z jaką stanął we drzwiach i powiedział: "
68 II,1 | nawet skąd) zrodziło się we mnie podejrzenie, że niespodziewany
69 II,1 | owacje dla Rossiego zbudziły we mnie podejrzenia, że on
70 II,1 | wino z beczki do butelek, a we framudze majaczą jakieś
71 II,1 | zniknął mi z oczu. Dopiero we dwa lata napisał do mnie
72 II,1 | zmarło biedactwo niespełna we dwie doby na zakażenie krwi,
73 II,2 | masz!... ~Drzwi otwarte, we drzwiach jakaś jejmość w
74 II,2 | drzwiach i wpatrywała się we mnie wzrokiem o tyle podejrzliwym,
75 II,2 | Tym razem jednak wstąpił we mnie jakiś diabeł i koniecznie
76 II,2 | Podczas kompanii byłem we Włoszech i widziałem, jak
77 II,2 | łącznie z pożyczkami) i byłem we Włoszech. Ciekawy byłem,
78 II,2 | winien, że pan nie przychodzi we właściwej porze?!...wrzasnął
79 II,2 | Wciąż stałem zapatrzony we wspomnienie pani baronowej,
80 II,2 | spalić wzrokiem i utopić we łzach. Oj! co to za setna
81 II,2 | odchrząknąłem, wszyscy wlepili we mnie spojrzenia - nawet
82 II,3 | obchodzi. ~Powóz wjeżdża we wspaniałą bramę, lokaj otwiera
83 II,3 | pan, z niedużymi wąsami, we fraku i białym krawacie. ~-
84 II,3 | Niemczech, długi czas mieszkałem we Włoszech, Anglii, Norwegii,
85 II,3 | odpowiadał chaos panujący we własnej duszy. ~Nieraz przebiegając
86 II,3 | nieszczęście położonego gdzieś we środku teatru, i oblany
87 II,3 | gabinety. ~Praca nad szczęściem we wszystkich kierunkach -
88 II,4 | stary wariat, jak mówią we wszystkich kawiarniach pod
89 II,4 | Usiadł na fotelu i utonął we wspomnieniach. Widział sklep
90 II,6 | polszczyzną. -Przesiądźmy się we dwoje do tamtego powozu. ~
91 II,6 | przy mnie. ~- Państwo tylko we dwoje pojadą? - spytała
92 II,6 | przepraszać. O, ten zakochałby się we mnie do szaleństwa! Wpiłabym
93 II,7 | Przypomniałam sobie, że mieliśmy we troje jechać do Paryża:
94 II,7 | zaraz nadejdzie baron i we troje dogonimy państwa...
95 II,8 | któremu należało uzbroić się we dwie służące. ~- No, idźmyż,
96 II,8 | co pan chce, tu uwierzę we wszystko, bo dokoła widzę
97 II,8 | myślimy ciągle, na jawie i we śnie...~Podniosła się z
98 II,8 | że za to samo, co ona ma we włosach, kupiłby wszystkie
99 II,8 | jechać. Ciocia pisała jeszcze we środę, ażeby wracać, ale
100 II,8 | się z życiem... ~Zatopiony we własnej goryczy, Wokulski
101 II,9 | chciałem powiedzieć?... Aha! We trzy, może we cztery dni
102 II,9 | powiedzieć?... Aha! We trzy, może we cztery dni po naszej wizycie
103 II,9 | mrugnął na mnie i poszliśmy we trzech do mego mieszkania.
104 II,9 | w Warszawie? - Złożą się we trzech, bodaj w dziesięciu,
105 II,10| Niech mi pan pokaże zegarek we środku...~Spojrzałem na
106 II,10| ceremoniując się jeszcze we drzwiach i na schodach.
107 II,11| spytałem czując, że burzy się we mnie krew jak pod Vilagos:~
108 II,11| Rzecki! mówię ci, że oni we trzech zaludniliby wszystkie
109 II,12| Wszyscy trzej kochali się we mnie co wieczór, każdy oświadczał
110 II,12| do kochania! - myślała. - We mnie już namiętności wygasły."~
111 II,13| francuskim i jedną w angielskim.~We wszystkich tych filantropijnych
112 II,13| silne argumenta, że zwątpił we własną pamięć i odparł:~-
113 II,13| Wokulskiego. Potem usiedli we czworo przy jednym stoliku:
114 II,13| lunatykiem.~- Ale kochasz się we mnie.~- Może jeszcze tak
115 II,13| Ale... tym lepiej, że się we mnie nie kochasz.~- I nawet
116 II,14| wody, pan Leon ubrał się we frak, biały krawat, świeżą
117 II,14| czasu nazwisko moje figuruje we wszystkich sądach... W tej
118 II,14| klaczy, i tak dalej.~Akurat we dwadzieścia cztery godzin
119 II,15| Maruszewiczem załatwiła się we cztery oczy, jednak wieść
120 II,15| Łęckich. Wypili herbatę we troje i przed dziesiątą
121 II,15| Zdawało mu się, że stoi we wnętrzu ogromnej wieży,
122 II,16| gazetach, że Garibaldi agituje we Włoszech przeciw Austrii.
123 II,16| wyjeździe z Warszawy, jakby we mnie piorun trzasł, tak
124 II,17| zaczął ukazywać się kolejno we wszystkich barwach, począwszy
125 II,17| teraz zaczyna się budzić we mnie instynkt przodków:
126 II,17| brać jak najwięcej, tak we względzie materialnym, jak
127 II,17| szelmy, w chałatach czy we frakach...~- Co ci jednak
128 II,17| że sam się zadziwił.~Coś we mnie umarło!..." - myślał
129 II,17| mam żal i złość, że się we mnie wszystko pali na popiół...~
130 II,17| kiedy to wyrabiało się wodór we flaszce owiniętej ręcznikiem,
131 II,19| jednocześnie ukazał się we drzwiach jego sypialni radca
132 II,19| u nas, wielmożny panie, we wrześniu, tego samego dnia,
|