Tom, Rozdzial
1 I,1 | czy kiego diabła!~- Może je będzie miał - odezwał się
2 I,3 | modne kołnierzyki, tylko je sprzedawać, bo w przeciwnym
3 I,3 | popiersie i także umieścił je nad łóżkiem.~- Zobaczysz,
4 I,3 | oczy zamknięte), podniosłem je nieznacznie i zjadłem. Chciałem
5 I,4 | Wydobył wino i schował je na powrót, potem rozłożył
6 I,4 | dziesięć tysięcy rubli, ażeby je zobaczyć. Głupstwo jeszcze
7 I,4 | i parasol z okna i podał je ze śmiechem Wokulskiemu. -
8 I,5 | ułożyły się tak dziwnie, jakby je rozwiał tajemniczy podmuch,
9 I,5 | względem kraju i spełnia je sumiennie. Mogli byli dodać:
10 I,6 | takich kłopotach. Odebrać je będziesz mogła, kiedy zechcesz,
11 I,6 | ma, i słyszę, że zawsze je miał.~- Po cóż w takim razie
12 I,6 | ma pieniądze? Jeżeli miał je dawniej, dlaczego pozwolił
13 I,6 | z jakiego źródła czerpie je dziś?... Jeżeli ona odda
14 I,6 | spokojne. W salonie stłumił je nieco dywan, w pokoju jadalnym
15 I,6 | panna Izabela.~- Odmroził je na Syberii - wtrąciła panna
16 I,6 | paręset rubli prosząc, ażeby je przegrał do tego pana Wokulskiego,
17 I,6 | już kupione.~- Już?... Kto je kupił? - woła panna Izabela
18 I,6 | Zapewne dlatego, ażeby je z zyskiem sprzedać - odpowiedziała
19 I,6 | sieci?... Dobrze, niech je rozsnuwa... ale ja mu się
20 I,7 | przedmioty?~- W tym celu je kupiłem.~Rumieniec panny
21 I,7 | za jaką cenę odstąpiłby je pan teraz?~- Za jaką kupiłem.
22 I,8 | oto ściany. Ludzie, którzy je budowali z wielką pracą,
23 I,8 | że przyszły geolog nazwie je skałą ludzkiego wyrobu,
24 I,8 | mną, szanowna pani, gdyby je miał, należą tylko do niego
25 I,9 | myśleć, że na chwilę opuściły je dusze i uciekły do jakiegoś
26 I,9 | przebaczając urazy...~- Zawsze je przebaczam - odparł nieco
27 I,9 | Izabela niektórym podawała je sama z takim ruchem, jakby
28 I,9 | śmiercią i kazał włożyć je do swojej trumny.~- A...
29 I,9 | Mickiewicza. Pewnie czytałeś je kiedy.~Jak cień tym dłuższy,
30 I,10| się: jakim sposobem mogłem je zgubić?~- Wiesz ty - rzekł
31 I,11| same? - rzekł pokazując je pani Meliton.~- Tak. Chciałabym
32 I,11| skrzydła...~- A gdybyś pan je nawet przypiął, to co?... -
33 I,12| spotęgowania efektu trzeba je niekiedy przydeptać nogą.
34 I,12| wielkoświatowe komeraże, ale spróbuj je Pan zużytkować. Okazja zaś
35 I,12| tylko tych, którzy potrafią je mocno trzymać i dogadzać
36 I,12| rubli i powiem, że dołożył je Wokulski poznawszy bliżej
37 I,13| rubli stoi, co?... Jakbym je miął w kieszeni; mógłbyś
38 I,13| miął w kieszeni; mógłbyś je pan natychmiast zapłacić.~-
39 I,13| Niech panowie raczą je podać - odparł Rzecki.~-
40 I,15| trochę poczernić włosy, je suppose pue oui? ~- Bardzo
41 I,17| ich współczucia... ~- Mam je bez prób. Dobranoc. ~- Masz!...
42 I,17| pisać zdania wymawiając je półgłosem i usiłując jak
43 I,17| zagospodarowanie się. Pożyczam je; zwróci mi je pani ratami,
44 I,17| Pożyczam je; zwróci mi je pani ratami, jak już zacznie
45 I,17| delikatnie, jakby poruszał je nie materialny podmuch,
46 I,18| po trzecim akcie wręczyć je Rossiemu... ~- Zrobię to
47 I,18| otworzył usta, lecz przygryzł je. O mało że się nie wygadał
48 I,18| nim nowe podejrzenie. Aby je rozproszyć, pan Ignacy pyta
49 I,19| nie angażuj serca, bo ci je w asystencji lada chłystka
50 I,19| których mówiła ciotka, że je ktoś w marcu wykupił?.. ~
51 I,19| towarzystwa. ~- Toteż porzucił je - zakończyła niedbale panna
52 II,1 | i z całym kramem obaliła je na siebie. ~Stach z wielkim
53 II,2 | dziecko... i gdzie wszystko mi je przypomina. Nie mogę, no...
54 II,2 | potnie kiedy papierki i rzuci je na podłogę, zaraz zmiata
55 II,2 | na podłogę, zaraz zmiata je Franusia... ~- Przecie ja,
56 II,2 | swego położenia, to już ja je rozumiem. Nie można żyć
57 II,2 | kamienicy i otóż uregulowałem je tak, że na pewno dochód
58 II,3 | skąd mam pieniądze i na co je wydaję, i ludzie o mnie
59 II,3 | biorą pieniądze i na co je wydają. Numer drugi - ci,
60 II,3 | bierze pieniądze, ani na co je wydaje; i dlatego jej nie
61 II,3 | moje uwagi; wypowiedziałem je jako odczyt, który mam nadzieję,
62 II,3 | pracą, że jeszcze zalewa je ozdobami. ~Naprzeciw zobaczył
63 II,3 | roses; ~Comme eux aussi je veux poser~Ma lévre sur
64 II,3 | roses; ~Comme eux aussi je veux poser~Ma lévre sur
65 II,3 | sobie chować dzieci, oddają je na mamki. Tu miłość nigdy
66 II,3 | nawet o drzewa, przenoszą je w specjalnych wozach na
67 II,3 | poprzedników dopełniając je własnym dorobkiem. ~Tym
68 II,3 | myślał Wokulski - albo je gromadzili w jedno miejsce,
69 II,3 | potrzeb materialnych obraca je na twórczość duchową. Jeżeli
70 II,3 | oszczędności narodu i utopiła je w bezmyślnej rozpuście,
71 II,4 | jakimiś dogmatami, a - zrobię je stolicą świata i kolebką
72 II,4 | udaje metal?... Może chcesz je rozgrzać albo kuć młotem?.. ~
73 II,4 | puchu... Dopóki trzymał je w rękach, wydawały mu się
74 II,4 | obawa. Więc znowu oglądał je, kręcił głową, wierzył i
75 II,4 | przeciwnym razie pochwycono by je, prędzej lub później odkryto
76 II,4 | tak nowe, że... uważasz je pan za oszustwo!... Pod
77 II,4 | moje metale, wypróbować je?... Dobrze, bardzo dobrze... ~
78 II,4 | przezroczystego... Wokulski oglądał je, ważył, ogrzewał, kuł, przepuszczał
79 II,4 | wszystkiego. Prawa natury, o ile je znamy, nawet przy moich
80 II,4 | rzeczy tak proste, że pojąć je mógłby uczeń szkoły elementarnej. ~
81 II,4 | głodnemu psu aniżeli oddać je kobiecie, która nawet nie
82 II,5 | pyszne szafiry... Właśnie mam je przy sobie i jeżeli pan
83 II,5 | safianowe pudełka, ustawił je na ławce i po kolei zaczął
84 II,6 | szczęścia, cóż go da? ~- Można je mieć przy tysiącu rubli.
85 II,6 | każdy nosi w sobie. ~- Ale je skądsiś bierze do siebie. ~-
86 II,7 | wydawać pieniądze aniżeli je gromadzić. ~- Pan jest nieprzejednanym
87 II,7 | uścisk ręki?... Nie, on je traktuje jak samice, w najbrutalniejszy
88 II,7 | kobietach anioły i tak też je traktujemy. Jeżeli one jednak
89 II,8 | będziemy chyba musiały sypać je do bryczki. Dać ci, Belu,
90 II,8 | podobne legendy i że mogą je w tak zajmujący sposób opowiadać
91 II,8 | kobiety są inne, niż pan je sobie wyobraża, o czym wiedzą
92 II,9 | bowiem, obok zdobiących je cnót, mają fatalny zwyczaj,
93 II,10| swoje lekcje?~- Tak.~- Niech je pani rzuci raz na zawsze.
94 II,11| którymi wiatr ciska; gdy rzuci je na trawnik, leżą na trawniku,
95 II,11| rypsu i aksamitu, wkładał je na powrót do szaf, słowem
96 II,11| dwadzieścia tysięcy rubli, mam je rzucić w błoto?~- Strasznie
97 II,11| pchamy ich, błagamy, aby je zajęli. Mego sklepu nie
98 II,13| odparł Szuman.~- A pan skąd je masz?~- Mam tego dosyć.
99 II,13| nowe drogi świata. To Żydzi je utorowali: ci pogardzani,
100 II,13| Szlangbaumowie? Pieniądze. Zbierał je dziad i ojciec, tak że dziś
101 II,13| ostrożności i ton, jakim je wypowiadano, przykro dotknęły
102 II,13| kochają tylko tych, którzy je lekceważą, to moja kuzynka
103 II,13| że lgną do tych, którzy je lekceważą.~- Nie bluźnij
104 II,13| jeżeli baby kłócą się, trzeba je rozdzielić... Namów Stawską,
105 II,13| swoich pań i zawiadomił je o wielkiej nowinie.~- Nie
106 II,14| wątpi adwokat, należałoby je wskazać dla uwolnienia pana
107 II,14| zasługuje przecież na to, aby je oszczędzano.~- Nazwisko?... -
108 II,15| ciało niebieskie i nazwie je :Izabelą.~Odurzające przywiązanie
109 II,15| kilka sturublówek i podając je Wysockiemu rzekł :~- Uważasz...
110 II,16| pieniądze? a oni: jak by je zrobić? Pod tym względem
111 II,17| nowe pragnienia...~- Już je mam. Chciałbym zapaść się
112 II,17| działań, a potem sprawdzał je... Mnożenia na papierze
113 II,17| urzędowych aktów. Przejrzał je i przekonał się, że są to
114 II,17| Ostatecznie - mówił - sprowadziłem je dla pani Stawskiej, więc
115 II,17| żądanie. Ja zaś przekroczyłem je o tyle, że zwrócę pieniądze
116 II,17| zrobili Żydzi, i powierzyć je nie Szlangbaumowi, ale któremu
117 II,17| przemysłowcem, że albo trzeba je zbombardować setkami tysięcy
118 II,17| wywodów jednym uchem, a drugim je wypuszczał. Coś mu z tego
119 II,17| odparł. - Zresztą, choćbym je miał, musiałbym pierwej
120 II,17| przyjemności, toteż powtarzał je najczęściej.~Jednego dnia
121 II,17| zamiarów?~- Owszem, ale muszę je pierwej poznać.~- Doprawdy?... -
122 II,17| minut, nareszcie przerwała je pani.~- Słyszałeś pan, co
123 II,17| nade wszystko: za co mamy je ubóstwiać?...~- Za miłość.~-
124 II,17| niższości kobiet stawiamy je wyżej od nas... Jeżeli zaś
125 II,17| nie miał kochanek, a miał je, byłby także oszustem. Co
126 II,17| za obie ręce i umieścił je między trzema palcami swojej.~-
127 II,19| Pobiegła do drzwi, otworzyła je pośpiesznie i znikła.~Pan
128 II,19| Rzecki schylił się, ażeby je podnieść, i nagle uczuł
|