1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4220
Tom, Rozdzial
2501 II,4 | one chodzić, odpowiadać na pytania i wykonywać rozmaite
2502 II,4 | przekonał się, że zjawiska, na które patrzy, nie są kuglarstwem,
2503 II,4 | kuglarstwem, lecz polegają na jakichś nieznanych właściwościach
2504 II,4 | własnym życiem. Polegały one na wmawianiu w medium rzeczy
2505 II,4 | kanapę, popełznął za nią na czworakach jak pies, odepchnąwszy
2506 II,4 | się ze strumieniami łez na policzkach, wśród oklasków
2507 II,4 | śmierć..." ~Wybiegł z hotelu na ulicę, wpadł do kawiarni
2508 II,4 | się chyba jego grobem. ~"Na co mam już czekać?... czego
2509 II,4 | się więc i szybko zeszedł na drugie piętro. ~Mistrz tajemniczej
2510 II,4 | tajemniczej sztuki już czekał na gości; ale że gości jeszcze
2511 II,4 | proszę mnie uśpić i powtórzyć na mnie sztukę z chustką Palmieri
2512 II,4 | Zresztą i ja pana uśpię ale na to trzeba kilkumiesięcznej
2513 II,4 | że cząstka przypadająca na Wokulskiego pokryła wszystkie
2514 II,4 | miesięcy poniósł w Warszawie. ~Na parę godzin przed pożegnaniem
2515 II,4 | łyk szampana i oparłszy na brzuchu ręce ozdobione pierścieniami
2516 II,4 | sobie wałęsasz się z głową na dół albo do góry, na nic
2517 II,4 | głową na dół albo do góry, na nic się nie patrząc, albo
2518 II,4 | Piotrowiczu, ty obraziłeś na siebie jedną bardzo dystyngowaną
2519 II,4 | pfy! nieczysta siła...), na czym, mówię tobie, nie zyskasz
2520 II,4 | rozbitej kopiejki, a możesz na siebie obrazić Boga. ~Nieładnie!...
2521 II,4 | godzi się awansować mnie na durnia. Ty myślisz: ja nie
2522 II,4 | ogolić brodę, nie gniewa się na zdrapanie. Otóż, gołąbku,
2523 II,4 | Francji jakaś cudowna woda na wszystkie choroby (nie pomnę
2524 II,4 | tacy, którzy przychodzą tam na kolanach i prawie nie śmią
2525 II,4 | takim, a gdybyś był, pluń na wszystko... Ale co tobie?...
2526 II,4 | szwajcarem mimo woli rzucił okiem na książki i z radosnym zdziwieniem
2527 II,4 | jeszcze jako subiekt Hopfera. Na widok wytartych okładek
2528 II,4 | Wokulski zadzwonił i zaraz na wstępie zobaczył lokaja
2529 II,4 | Wokulski podając jej czek, na którym wypisał odnośną sumę. ~-
2530 II,4 | u Rotszylda kwit jeszcze na dwa tysiące franków, płatnych
2531 II,4 | wpływ łagodnego klimatu na przyśpieszony rozwój cywilizacji...
2532 II,4 | której tonęła jego dusza na próżno szukająca tam dna
2533 II,4 | obiecywała chyba to, że spali go na popiół. ~"A jeżeli i to,
2534 II,4 | fluid i zaśniesz pan, kiedy na nią spojrzysz. Tym więc
2535 II,4 | odpowiedział Palmieri spoglądając na zegarek. ~Wokulski opuścił
2536 II,4 | magnetyzmu: nie starczyłoby na to czasu. Ale co do niej,
2537 II,4 | kobietą, którą widzi się raz na kilka miesięcy, i tylko
2538 II,4 | miasta, w okolicę Charenton. ~Na wskazanej ulicy fiakier
2539 II,4 | uchyliła się i Wokulski wszedł na dziedziniec. ~Dom był jednopiętrowy,
2540 II,4 | otwierał, więc Wokulski stał na środku dziedzińca zdziwiony
2541 II,4 | spodnie, drewniane sandały na nogach i brudny flanelowy
2542 II,4 | brudny flanelowy kaftanik na grzbiecie. ~- Powinszuj
2543 II,4 | Wokulski. Geist spojrzał na niego z pobłażliwą wzgardą. ~-
2544 II,4 | zmieniły moje położenie, że na parę lat nie potrzebuję
2545 II,4 | spojrzyj... ~Otworzył drzwi na lewo od sieni. Wokulski
2546 II,4 | kwadratową salę, bardzo chłodną. Na środku jej stał ogromny
2547 II,4 | dotknął i syknął z bólu. Na palcach wyskoczyły mu pęcherze,
2548 II,4 | dodał Geist nie zważając na przygodę od Wokulskiego
2549 II,4 | tu o wypadek... Chodźmy na górę... ~- Kocioł zostawi
2550 II,4 | niespodzianek. Wszedłszy na górę znaleźli się w dużym
2551 II,4 | nawet z ołowiu i miedzi. Na podłodze pod stołami i w
2552 II,4 | się ława czy tapczan, a na niej ogromny stos elektryczny. ~
2553 II,4 | wytartą. ~Wokulski spojrzał na starca obutego w drewniane
2554 II,4 | najuboższy wyrobnik, potem na jego sprzęty, z których
2555 II,4 | Cała zaś mądrość polega na tym, ażeby korzystać ż nadarzającej
2556 II,4 | okazji, nie tracić czasu na błazeństwa, lecz coś zrobić. ~-
2557 II,4 | elektryczny, ciął nożycami. Na próbach tych zeszło mu parę
2558 II,4 | Wokulski wyczerpany upadł na fotel; Geist pochował swoje
2559 II,4 | Geist - a wnet zrozumiesz, na czym polega istota moich
2560 II,4 | tajemnicę wynalazku. Polega on na zmianie budowy wewnętrznej
2561 II,4 | ze światem; a że i ja mam na parę lat pieniądze, więc
2562 II,4 | rękę i popychał ku drzwiom. Na schodach pożegnał go jeszcze
2563 II,4 | laboratorium. Gdy Wokulski wyszedł na dziedziniec, furtka już
2564 II,4 | nowego metalu i zawiesił na szyi jak szkaplerz. Chciał
2565 II,4 | Geista do roboty?..." ~Usiadł na fotelu i utonął we wspomnieniach.
2566 II,4 | Wzrok jego machinalnie padł na stół, gdzie leżał niedawno
2567 II,4 | Zrywam się, biegnę, składam na pamięć wyrazy, którymi mam
2568 II,4 | zimniejszy nad głazy, aby goreć na nowo, milczeć po dawnemu."~"
2569 II,4 | sentymentalnych, poglądów na miłość." ~Złożył książkę
2570 II,4 | odbiła się od ściany, spadła na umywalnię i ze smutnym szelestem
2571 II,4 | smutnym szelestem stoczyła się na podłogę. ~"Dobrze ci tak!
2572 II,4 | dzwon rozbity."~Położył się na kanapie i znowu myślał: "
2573 II,4 | się to wszystko składało na uwiecznienie monopolu jednej
2574 II,4 | wydałem kilkaset rubli na kupno szlacheckiego patentu. ~
2575 II,4 | się z dzisiejszym światem na widok pierwszej machiny
2576 II,4 | i lekkiego jak puch, był na swoim miejscu. Geist nie
2577 II,4 | olbrzymiego wynalazku była na oścież otwarta. ~"Zostaję! -
2578 II,4 | jakaś trwoga opanowała go na widok napisanych przez siebie
2579 II,4 | jej samej, powiedziałaby na widok obdartego Geista i
2580 II,4 | znowu musiałbym zamykać oczy na ich spojrzenia, głuchnąć
2581 II,4 | ich spojrzenia, głuchnąć na ich komplimenta, dyskretnie
2582 II,4 | stryja twego wciąż czeka na obiecany kamień i ja także
2583 II,4 | do której namawiają mnie na stare lata. Wstydź się,
2584 II,4 | że nie widzisz rumieńca na twarzy Beli, która w tej
2585 II,4 | oczy zaiskrzyły mu się, na twarz wystąpiły wypieki. ~
2586 II,4 | Wreszcie sam wybiegł na korytarz wołając: ~- Garson!..
2587 II,4 | Natychmiast i... powóz na dworzec kolei północnej...
2588 II,5 | następnej zaś chwili przyszło mu na myśl: o jakich to awansach
2589 II,5 | prezesowa? Czyby już nawet na prowincji wiedziano o jego
2590 II,5 | wzrosły i wzrastały z tygodnia na tydzień. W stosunki z nim
2591 II,5 | JW-go Wokulskiego, z którym na Nowy Rok ureguluje wszelkie
2592 II,5 | tak wielki, że pan Ignacy na własną odpowiedzialność
2593 II,5 | skończył przeglądać księgi (na usilną prośbę Rzeckiego
2594 II,5 | list. Suzin proponował mu na zimowe miesiące nowy interes,
2595 II,5 | doniosłości co paryski. ~- Cóż ty na to? - zapytał pana Ignacego
2596 II,5 | dziś dobrowolnie wdziewa na siebie liberię arystokracji,
2597 II,5 | mnie..." - pomyślał patrząc na stertę papierów. ~Na ulicy
2598 II,5 | patrząc na stertę papierów. ~Na ulicy także, o ile miał
2599 II,5 | zupełnie obcy wskazywali na niego, gdy przechodził;
2600 II,5 | szepnął - dostali bzika?..."~Na drugi dzień swego pobytu
2601 II,5 | niedawno wybudowanej kolei. ~Na dworcu spostrzegł, że i
2602 II,5 | bezksiężycowa i bezobłoczna, a na niebie więcej gwiazd niż
2603 II,5 | konstelacjom. Przyszły mu na myśl syberyjskie noce, gdzie
2604 II,5 | nie miał serc przyjaznych; na co zdałby się największy
2605 II,5 | wzmocnić... Za stary jestem na robienie epokowych wynalazków,
2606 II,5 | pannę Izabelę, która patrzy na niego w dziwny, jej tylko
2607 II,5 | jedzie do prezesowej, ażeby na świeżym powietrzu złożyć
2608 II,5 | Wokulski. Chciał poprawić się na siedzeniu, ale poczuł, że
2609 II,5 | safianowe pudełka, ustawił je na ławce i po kolei zaczął
2610 II,5 | Była u hrabiny w tym roku na święconem, nie zauważył
2611 II,5 | usiadł zapewniając, że tylko na parę minut. Czuł potrzebę
2612 II,5 | ledwie spostrzegła to, raz na zawsze zabroniła mi fiksatuarować
2613 II,5 | sobą. Chciałem ją wziąć na próbę; jest to niskie, nieprawda,
2614 II,5 | szczęście. Chcąc ją tedy wziąć na próbę (ale nikomu ani słóweczka
2615 II,5 | jak cień coraz to wypływał na amarantowe tło siedzenia.
2616 II,5 | siedzenia. Więc patrzył na jego chudą twarz, na której
2617 II,5 | patrzył na jego chudą twarz, na której płonął ceglasty rumieniec,
2618 II,5 | płonął ceglasty rumieniec, na włosy jakby posypane mąką,
2619 II,5 | włosy jakby posypane mąką, na oczy wielkie a zapadnięte,
2620 II,5 | siedział w przedziale coraz na innym miejscu z obawy przeciągów. ~"
2621 II,5 | Pegaza opuszczał się już na zachód, a na wschodzie podnosił
2622 II,5 | opuszczał się już na zachód, a na wschodzie podnosił się Byk,
2623 II,5 | okolicy nieba, i przyszła mu na myśl ta dziwna, niewidzialna
2624 II,5 | systemu, a kto wie, czy i na niej nie rozbudzi się życie?
2625 II,5 | wolna, długo zatrzymując się na stacjach. Powietrze zrobiło
2626 II,5 | Powietrze zrobiło się chłodne, na wschodzie zaczęły blednąć
2627 II,5 | Wokulski zamknął okno i legł na bujającej kanapie. ~"Jeżeli -
2628 II,5 | i od pół godziny stoimy na stacji. Nie budziłem pana,
2629 II,5 | się stało?~- Musimy czekać na konie - prawił baron. -
2630 II,5 | się omylił i zamówił konie na jutro. Szczęście, panie,
2631 II,5 | Po śniadaniu wyszli na peron. Okolica z tego punktu
2632 II,5 | grunta, a pan zna przysłowie: Na dworskim polu dużo stert,
2633 II,5 | dworskim polu dużo stert, na chłopskim dużo ludzi. ~-
2634 II,5 | niedziela, to jakbyś pan był na balu w cesursie: zjeżdża
2635 II,5 | bardzo często przyjeżdżają na kilka dni, czasem na tydzień,
2636 II,5 | przyjeżdżają na kilka dni, czasem na tydzień, pan Łęcki z córką.
2637 II,5 | okolicy nie mogąc zdobyć się na odpowiedź. Szczęściem, wybiegł
2638 II,6 | narzeczonej. Tak działa jej na nerwy, że biedaczka traci
2639 II,6 | godziny za stacją ukazały się na widnokręgu lasy, bliżej
2640 II,6 | się między nimi, wbiegała na ich szczyty lub spadała
2641 II,6 | ich szczyty lub spadała na dół. ~Na jednym z takich
2642 II,6 | szczyty lub spadała na dół. ~Na jednym z takich wzniesień
2643 II,6 | baron, prawie wspinając się na kozioł.- A tak, to oni...
2644 II,6 | zbliżały się do siebie. Na breku gwałtownie strzelano
2645 II,6 | lodowaty chłód; spojrzał na damę w białej narzutce i
2646 II,6 | usadowimy się? - spytał baron na widok nadjeżdżającego breku. ~-
2647 II,6 | zaprotestowała blondynka. - Siądę na końcu, bo babcia nie pozwala
2648 II,6 | suknię, która rozesłała się na połowie ławki. ~Wokulski
2649 II,6 | spostrzegł, że dziewczynka patrzy na niego z pełnym zachwytu
2650 II,6 | z nim półgłosem, ale ani na chwilę nie straciła wyrazu
2651 II,6 | rumieniła się, Wokulski patrzył na narzeczoną. Spostrzegła
2652 II,6 | Jednocześnie konie lejcowe skręciły na środek drogi, dyszlowe poszły
2653 II,6 | brek silnie pochylił się na lewo. Wokulski podparł go,
2654 II,6 | Starski?... ~Wokulski spojrzał na brek i w ciągu jednej chwili
2655 II,6 | śmiechu, Starski upadł twarzą na kolana pięknej wdówki, baron
2656 II,6 | dłonie, a potem spojrzała na Wokulskiego w sposób, który
2657 II,6 | Starski, wymownie patrząc na wdówkę. ~- Pod warunkiem,
2658 II,6 | tkliwości. Felu, usiądź na moim miejscu - odpowiedziała
2659 II,6 | wolno. ~- Ale wdowy nie na wszystko pozwalają. Nie,
2660 II,6 | wdówka krzywiąc się i patrząc na drogę.~W breku zrobiło się
2661 II,6 | Pierwej niech pan odpowie na moje pytanie. ~- Nieszczególnie,
2662 II,6 | odezwała się wdówka wskazując na Ochockiego. ~- Człowieku,
2663 II,6 | jeżeli chcecie mnie miewać na przejażdżkach, to wiążcie
2664 II,6 | prostu niebezpieczny... ~Na breku znowu wszczął się
2665 II,6 | która utrzymywała, że jak na początkującego, dobrze powozi
2666 II,6 | szeptać. ~Znajdowali się już na terytorium należącym do
2667 II,6 | przypatrywał się rezydencji. Na dość wysokim, choć łagodnym
2668 II,6 | wody, oczywiście sadzawka, na której kołysały się łódki
2669 II,6 | kołysały się łódki i łabędzie. Na tle zieloności pałac jasnożółtej
2670 II,6 | wyglądał okazale i wesoło. Na prawo i na lewo od niego
2671 II,6 | okazale i wesoło. Na prawo i na lewo od niego widać było
2672 II,6 | niepochwytne wonie. ~Gość patrzył na obłoki, jakby dotykające
2673 II,6 | dotykające wierzchołków drzew, na snopy światła, które przepływały
2674 II,6 | baronem siedziała prezesowa na fotelu z wysoką poręczą.~
2675 II,6 | pocałowała go w czoło, co na obecnych zrobiło pewne wrażenie. ~-
2676 II,6 | Pan Wokulski zasługuje na to - odparła. wdówka. -
2677 II,6 | jeżeli ofiarujesz mi się na męża, to lepiej zostań furmanem -
2678 II,6 | prezesowa spojrzawszy przelotnie na gościa. Panna Felicja zarumieniła
2679 II,6 | rozeszli się. Ochocki poszedł na strych pałacu, gdzie w pokoiku,
2680 II,6 | gdzie w pokoiku, świeżo na ten cel zbudowanym, urządzał
2681 II,6 | pani Wąsowska? ~- Wygląda na dzielną i wesołą kobietę. ~-
2682 II,6 | mojej śmierci; przejdzie na innych. Kto ma krocie barona,
2683 II,6 | parku. ~Wokulski wyszedł na dziedziniec i około lewej
2684 II,6 | bardzo często przychodziły mu na myśl dwa najpierwsze spostrzeżenia,
2685 II,6 | zobaczył budę, a przed nią na łańcuchu psa, który spostrzegłszy
2686 II,6 | chwytał za ubranie, kładł się na ziemi, jakby domagając się
2687 II,6 | co wy tego psa trzymacie na łańcuchu? ~- Ażeby był zły
2688 II,6 | Gonił go Ochocki niosąc na ramieniu dwie wędki.~- Nie
2689 II,6 | do trzeciej i iść ze mną na ryby... Ale taka to babska
2690 II,6 | dni dobrze i nawet Kazio na rachunek posagu zrealizował
2691 II,6 | wyrzec się podróży i osiąść na piaszczystym folwarku, dopóki
2692 II,6 | co prawda już dawno chory na kamień. ~- Ale co dotychczas
2693 II,6 | rzekł Ochocki wskazując na sztachety. -Widzi pan te
2694 II,6 | wakacje czyszcząc włosień na materace do gościnnych pokojów.
2695 II,6 | Zdawało mi się, że jestem na wyspie Utopii albo na kartce
2696 II,6 | jestem na wyspie Utopii albo na kartce nudnego a cnotliwego
2697 II,6 | fundamentalne prawo natury. Na końcu alei ukazała się panna
2698 II,6 | ryby do piątej wieczorem, na spiekocie, gdyż dzień był
2699 II,6 | dopiero dzwonek wzywający na obiad. ~Po obiedzie baron
2700 II,6 | godzinie zawsze chorował na migrenę), reszta zaś towarzystwa
2701 II,6 | wykładał. Siedział rozparty na brzozowym fotelu i mówił
2702 II,6 | nie umiały zdecydować się na rozsądny wybór? Czym byłby
2703 II,6 | uczuć? ale jakie mam dochody na utrzymanie domu i kogo wprowadzam
2704 II,6 | od parobka, skończywszy na ministrze, krępują swoją
2705 II,6 | swobodę choć przez parę godzin na dzień, choć przez parę miesięcy
2706 II,6 | choć przez parę miesięcy na rok, choć przez kilka lat
2707 II,6 | mężczyznę mającego dosyć czasu na ubóstwianie kobiety.~Jest
2708 II,6 | wszystkie panie spojrzały na Wokulskiego. Ten odparł
2709 II,6 | pieniędzy, nie ma również na widoku szlachetnych celów?
2710 II,6 | wtrącił Starski patrząc na babkę. ~- I dlatego, że
2711 II,6 | podniosła głowę i spojrzała na Starskiego z takim wyrazem
2712 II,6 | gryzł cygaro i uśmiechał się na pół drwiąco, na pół smutnie.
2713 II,6 | uśmiechał się na pół drwiąco, na pół smutnie. Za altanką
2714 II,6 | wchodząc i niespokojnie patrząc na damy. ~- Oho! pan Julian
2715 II,6 | i kapelusz tak wsadzony na bakier, że pani Wąsowska
2716 II,6 | pohamować nadmiaru wesołości, co na twarzy panny Felicji wywołało
2717 II,6 | Całe towarzystwo skręciło na lewo i boczną aleją szło
2718 II,6 | Starskim. Przy furtce hałas na przodzie spotęgował się,
2719 II,6 | dopiero zrozumiał cel wyprawy na folwark, gdy w dziedzińcu
2720 II,6 | spore źrebię i rzuciło się na prezesową przednimi nogami
2721 II,6 | nogami jak pies, który staje na dwu łapach. Szczęściem,
2722 II,6 | źrebaka, który kładł głowę na jej ramieniu, a później
2723 II,6 | pomyślał Wokulski patrząc na staruszkę, która umiała
2724 II,6 | niechętnie, zgodził się na projekt; włożył gruby paltot,
2725 II,6 | była blada, on miał wypieki na twarzy.~Około jedenastej
2726 II,6 | prawda? A jeszcze kiedy na jej buzi ukaże się ten wyraz
2727 II,6 | pana, ale wie pan, ona robi na mnie takie wrażenie, że
2728 II,6 | zaziębień, tylko w jesieni i na nowiu. No, ale to przejdzie,
2729 II,6 | właśnie onegdaj zaprosiłem na konsylium Chałubińskiego
2730 II,6 | człowieka od rozpaczy. Ja na przykład rozumiem, że ani
2731 II,6 | tej myśli, że spotkamy się na innym, lepszym świecie,
2732 II,6 | święte uczy: "Co zwiążecie na ziemi, będzie związane w
2733 II,6 | w parku kwilił puszczyk; na niebie urwała się jedna
2734 II,6 | Ciekawym tylko, za co tak na nim używa pani Wąsowska?...
2735 II,6 | Od razu wzięliby nas na języki..."~Zasnął i marzyło
2736 II,6 | Ranek znowu zeszedł mu na łapaniu ryb z panną Felicją
2737 II,6 | pierwszej wszyscy zebrali się na śniadanie, pani Wąsowska
2738 II,6 | napłynęły do oczu. Spojrzała na Wokulskiego naprzód z gniewem,
2739 II,6 | Końcem nogi oparła się na ręku stangreta i jak sprężyna
2740 II,6 | jak sprężyna rzuciła się na siodło. Szpicrózga drżała
2741 II,6 | się w koło i przysiadał na zadzie. - Za bramą ruszamy
2742 II,6 | Nareszcie Wokulski siadł na konia, pani Wąsowska niecierpliwie
2743 II,6 | stronach leżało szare pole, a na nim tu i ówdzie widać było
2744 II,6 | położyła rękojeść szpicrózgi na ustach, pochyliła się i
2745 II,6 | Nagle pani osadziła konia na miejscu, była zarumieniona
2746 II,6 | pojedziemy wolno. Uniosła się na siodle i uważnie patrzyła
2747 II,6 | który było widać daleko na wschodzie. Aleja skończyła
2748 II,6 | skończyła się; jechali polem, na którym zieleniły się grusze
2749 II,6 | sześćdziesiąt, no - sto tysięcy na rok i powiedz mi pan: czy
2750 II,6 | nie robi. ~- Nie?... Więc na cóż są pieniądze?:.. Jeżeli
2751 II,6 | zacięła konia i skręciła na prawo, w pole, bez drogi. ~-
2752 II,6 | Wokulski zatrzymał konia. Stał na wzgórzu, nad łąką tak piękną
2753 II,6 | zachwycała się. Pędziła z góry na złamanie karku, jakby chcąc
2754 II,6 | Przecież nic po to wzięłam pana na spacer, ażeby ziewać. Proszę
2755 II,6 | człowiek.~Pochyliła się na siodło, jakby padając w
2756 II,6 | łabędzic jak panna Ewelina, bo na przykład już dla mnie przestał
2757 II,6 | się męczennicą małżeństwa. Na szczęście, mój mąż znalazł
2758 II,6 | doświadczenia poznałam się na nim w tydzień. Ma zawsze
2759 II,6 | być niebezpieczny, ale - na to ja musiałabym drugi raz
2760 II,6 | Wokulski powoli siadł na konia. Niewysłowiony żal
2761 II,6 | niskim, metalowym głosem: - Na karcie mojej historii zapisał
2762 II,6 | takiej chwili stu innych na pańskim miejscu powiedziałoby,
2763 II,6 | cha! cha!... Tarzała się na siodle ze śmiechu. ~- I
2764 II,6 | z trenem, kiedy idziemy na pierwszy bal, kiedy pierwszy
2765 II,6 | Widzi pan, jak ja się znam na ludziach. Może byśmy jeszcze
2766 II,6 | śmiertelnie obraziłby się na mnie, a potem - naturalnie
2767 II,6 | i ja zdecydowałabym się na jakie szaleństwo... ~- Teraz
2768 II,6 | możność sprawdzania... czy na koniu dobrze leży siodło... ~-
2769 II,6 | Jeżeli jednak mówię za śmiało na tak krótką znajomość... ~-
2770 II,6 | grzeczność, którą od dawna umiem na pamięć. Naturalnie, taki
2771 II,6 | zdaniem, w poglądzie pani na miłość istnieją nie dające
2772 II,6 | jeszcze musi spoglądać na zegarek, ażeby nie spotkał
2773 II,6 | wyhodować w takim pośpiechu, na takim jarmarku?... ~Niech
2774 II,6 | wyklina kobietę stworzoną na obraz i podobieństwo Adamowych
2775 II,6 | kieszeni i poczęła ją gryźć. Na rzęsach błysnęła jej łza
2776 II,6 | błysnęła jej łza i spadła na końską grzywę. ~- Jedź pan
2777 II,6 | godziny wjechali `znowu na wzgórza, z których widać
2778 II,6 | zawróciła konia i bystro patrząc na Wokulskiego spytała: ~-
2779 II,6 | węgierskiej, więc kiedy wsiądę na konia, szaleję i plotę niedorzeczności.
2780 II,7 | umyślnego posłańca, a dziś na wyraźne żądanie swej ciotki
2781 II,7 | jeszcze nie mam racji śpieszyć na powitanie".~Ale ponieważ
2782 II,7 | Izabela zdecydowała się na wyjazd.~Pożegnanie jej z
2783 II,7 | hrabina. ~Tegoroczny pobyt na wsi głęboko zmodyfikował
2784 II,7 | nad nimi. ~Przyjechała tu na wyraźne żądanie ciotki,
2785 II,7 | zapewne bardzo mu się przyda na starość. Cały zaś majątek
2786 II,7 | majątek postanowiła zapisać na podrzutków i ich nieszczęśliwe
2787 II,7 | cicha westchnął spojrzał na nią przelotnie, więc panna
2788 II,7 | zatrwożyła. Jak to, więc na świecie są kobiety, dla
2789 II,7 | koniecznym zaprosić Wokulskiego na wieś. ~"Niech się sobie
2790 II,7 | Niech się sobie przypatrzą na świeżym powietrzu - myślała
2791 II,7 | konkurentów. Dopóki jednak żyła na świecie, nie mogła pozwolić
2792 II,7 | świecie, nie mogła pozwolić na to, ażeby jaki mężczyzna
2793 II,7 | Wąsowska gwałtem zabrała na spacer Wokulskiego. Gdy
2794 II,7 | spacer Wokulskiego. Gdy zaś na gościńcu pod lasem zobaczyła
2795 II,7 | powóz jej rywalki, skręciła na łąkę i tam zrobiła wielką
2796 II,7 | towarzystwo przyjęło ją na ganku witając prawie tymi
2797 II,7 | Panna Felcia Janocka wzięła na bok pannę Izabelę i ze łzami
2798 II,7 | kazała mu jechać ze sobą na spacer, sam na sam... Gdybyś
2799 II,7 | jechać ze sobą na spacer, sam na sam... Gdybyś wiedziała,
2800 II,7 | Bo i ja chodziłam z nim na ryby, ale tylko tu, do sadzawki,
2801 II,7 | parweniuszowi?... A, zobaczy, jak na tym wyjdzie!..."~Była pewna,
2802 II,7 | Wokulski nie tylko nie wybiegł na jej spotkanie, ale pojechał
2803 II,7 | spotkanie, ale pojechał na spacer z panią Wąsowską.
2804 II,7 | jakby niepokój, ale tylko na chwilę. ~" Naiwna jest ta
2805 II,7 | dobry, kiedy sypie pieniądze na jej ochronę... Powiem ci,
2806 II,7 | którą on wybierze za żonę... Na nieszczęście, nasze panny
2807 II,7 | Kazia Wąsowska zna się na tym, toteż wzięła go na
2808 II,7 | na tym, toteż wzięła go na spacer... Ha, zobaczymy,
2809 II,7 | wierność jeździć z inną kobietą na spacery!... To bardzo po
2810 II,7 | Wąsowską z przejażdżki i na folwarcznym dziedzińcu zobaczył
2811 II,7 | nawet udał, że nie patrzy na powóz. Przed pałacem oddał
2812 II,7 | jaśnie pan gotów, to prosi na obiad... ~- Powiedzcie,
2813 II,7 | chwilę postał w oknie patrząc na park oświetlony ukośnymi
2814 II,7 | ukośnymi promieniami słońca i na krzak bzu, na którym wesoło
2815 II,7 | promieniami słońca i na krzak bzu, na którym wesoło świegotały
2816 II,7 | nurtowała mu głucha obawa na myśl, w jaki sposób przywita
2817 II,7 | wszystkie oczy zwrócą się na nich i że on musi skompromitować
2818 II,7 | do siebie i znowu wyszedł na korytarz. Zbliżał się do
2819 II,7 | Starskim. Ona tak samo patrzyła na Starskiego. a on miał ten
2820 II,7 | zdrowa. Prezesowa siadła na fotelu; obecni poczęli zajmować
2821 II,7 | rzekła pani Wąsowska. - Na pańskim miejscu, panie Kazimierzu,
2822 II,7 | czasu spoglądał ukradkiem na pannę Ewelinę Janocką, która
2823 II,7 | jakiego doznałam uczucia na widok pana? Oto żalu. Przypomniałam
2824 II,7 | Wąsowska. Lecz spojrzawszy na niego i na pannę Izabelę
2825 II,7 | Lecz spojrzawszy na niego i na pannę Izabelę rzekła tonem
2826 II,7 | już nic... Daję panu na dziś urlop. Moi państwo,
2827 II,7 | Właśnie zaraz idziemy na górę do obserwatorium... ~-
2828 II,7 | spytała pani Wąsowska. - Na wszelki jednak wypadek radziłabym
2829 II,7 | dalej baron z narzeczoną, a na końcu panna Felicja z Ochockim,
2830 II,7 | gdyby młode panny ciągle sam na sam przebywały z młodymi
2831 II,7 | meteorologii, a w takim razie idźmy na górę... ~- Ale z Ewelinką
2832 II,7 | zabawie - zakończył Ochocki, na znak gniewu kładąc ręce
2833 II,7 | ozdobę stanowiły widoki na duży spadek. Czy nie mam
2834 II,7 | głowę. Panna Ewelina upadła na ławkę blada i zmęczona,
2835 II,7 | z niepokojem oczekując na odpowiedź. ~- Nie wiem,
2836 II,7 | proszony o spętanie mego życia na czyjąś korzyść, więc nie
2837 II,7 | powiem - dodał patrzącej na niego z odchylonymi ustami -
2838 II,7 | sobie strzelić aniżeli wyjść na podobnego błazna."~W bocznej
2839 II,7 | dobrze. Poczekajcież tutaj na Ewelinkę z baronem, który
2840 II,7 | spostrzegłszy, że Wokulski patrzył na nią, szybko odwróciła głowę. ~-
2841 II,7 | Wokulski uważnie spojrzał na nią. Była zamyślona i spokojna
2842 II,7 | być stolicą świata. Czy i na panu zrobił takie wrażenie?...~-
2843 II,7 | że człowiek jest tylko na pozór istotą drobną i wątłą.
2844 II,7 | a skończywszy... choćby na panu Starskim, który swoich
2845 II,7 | i że dla utrzymania się na nich apostołują w społeczeństwach
2846 II,7 | arystokracja odgrywa ważną rolę na świecie. To, co pań nazywa
2847 II,7 | Silny rumieniec wystąpił na twarz Wokulskiego. Panna
2848 II,7 | a między drzewami parku na zachodzie błyszczał sierp
2849 II,7 | do Paryża bardzo obrażony na mnie?.~Chciał odpowiedzieć,
2850 II,7 | najbrutalniejszy sposób... Działa im na nerwy rozmową, spojrzeniami... ~
2851 II,7 | mnie warto było silić się na oryginalność. Niech sobie
2852 II,7 | zdmuchnął ją i rzucił się na łóżko.~Przez dwa następne
2853 II,7 | panna Ewelina chorowała na migrenę, panny Izabela i
2854 II,7 | relikwię spoglądając z triumfem na Wokulskiego, który pomyślał,
2855 II,7 | że zdawał się nie uważać na to, co zaszło.~Na trzeci
2856 II,7 | uważać na to, co zaszło.~Na trzeci dzień wypogodziło
2857 II,7 | dzień wypogodziło się, a na czwarty było już tak pięknie
2858 II,7 | Felicja zaproponowała spacer na rydze. ~Prezesowa tego dnia
2859 II,7 | przelotnie spojrzawszy na Wokulskiego - każdy z panów
2860 II,7 | usposobieniu, że zgadzam się na łamanie nam nóg... Biedny
2861 II,7 | jeżeli zgodzisz się pan na poprzednie ucięcie głowy -
2862 II,8 | żem ją poznał..."~Wjechali na wzgórze, gdzie roztoczył
2863 II,8 | oczy rozszerzyły mu się, na twarz wystąpił rumieniec.
2864 II,8 | wystąpił rumieniec. Patrząc na niego trudno było wątpić,
2865 II,8 | jego okolice wyglądają jak na wypukłej mapie. Ale podróż
2866 II,8 | horyzont, który ciągle widać na wysokości wzroku. Skutkiem
2867 II,8 | przed siebie nic wiadomo na co... Parę razy zdawało
2868 II,8 | odpowiedziała panna Felicja patrząc na Wokulskiego w taki sposób,
2869 II,8 | wziął koszyk i rzucił go na bryczkę. ~- Co mi tam wasze
2870 II,8 | Straciłem dwa miesiące na rybach, grzybach, bawieniu
2871 II,8 | nawet wynalazcom. Kiedy na niego patrzę, przychodzi
2872 II,8 | niego patrzę, przychodzi mi na myśl historyjka o Newtonie.
2873 II,8 | Izabeli padał Wokulskiemu na serce jak kropla słodyczy. ~"
2874 II,8 | stanowiła granicę dwu lasów: na prawo rosły dęby i buki,
2875 II,8 | prawo rosły dęby i buki, na lewo sosny. Między sosnami
2876 II,8 | widzę ludzi. W tej chwili na przykład rozumiem go...
2877 II,8 | las nie jest przeznaczony na pożytek ludziom, ale ma
2878 II,8 | człowiek ukazywał się raz na kilka lat, a jednak rosły
2879 II,8 | oddał przecie ludziom ziemię na mieszkanie, a rośliny i
2880 II,8 | mieszkanie, a rośliny i zwierzęta na pożytek... ~- Krótko mówiąc,
2881 II,8 | są jedynymi przywilejami na tym świecie. Niejednokrotnie
2882 II,8 | uwierzyć w ich potęgę.~Weszli na polankę zamkniętą wzgórzami,
2883 II,8 | polankę zamkniętą wzgórzami, na których rosły pochylone
2884 II,8 | sosny. Panna Izabela usiadła na pniu ściętego drzewa, a
2885 II,8 | Wokulski niedaleko niej na ziemi. W tej chwili na brzegu
2886 II,8 | niej na ziemi. W tej chwili na brzegu polanki ukazała się
2887 II,8 | Wąsowska i Starski znikli na wzgórzu, panna Izabela coraz
2888 II,8 | temu byliśmy w tym miejscu na wrześniowej majówce... Było
2889 II,8 | dziś? ~- Nie. Siedziałam na tym samym pniu i byłam jakaś
2890 II,8 | kiedy o kimś myślimy ciągle, na jawie i we śnie...~Podniosła
2891 II,8 | dobrze mają prawo patrzeć na słońce jak sosny albo...
2892 II,8 | nie wolno myśleć o pani? Na dziś nie żądam nic innego. ~-
2893 II,8 | jakich spotykałem w salonach. Na moje nieszczęście, wobec
2894 II,8 | koszami i rydzami znalazło się na polance.~- Wracajmy do domu -
2895 II,8 | te rydze znudziły i czas na obiad.~Kilka dni następnych
2896 II,8 | może być, natura powołała na świat człowieka.~Obojętny
2897 II,8 | siedzieli pod wiekową lipą na podwórzu, ale najczęściej
2898 II,8 | podróżny zatrzymywał się na gościńcu za stawem i zdziwiony
2899 II,8 | Pewnego dnia przyszło mu na myśl, że gdyby kazała mu
2900 II,8 | zapalające się i gasnące na dalekim nieboskłonie. Dopiero
2901 II,8 | myślał, że dobę podzielono na dwa nierówne okresy czasu:
2902 II,8 | go tam i tylko każ wyryć na nim te wiersze: "Na każdym
2903 II,8 | wyryć na nim te wiersze: "Na każdym miejscu i o każdej
2904 II,8 | zamkiem więcej bywa ludzi niż na cmentarzu, prędzej przeczytają
2905 II,8 | ostatecznym kresem wszystkiego na tym świecie, nawet miłości... ~
2906 II,8 | rozmowa?..." - pomyślał. Na szczęście, spotkał pannę
2907 II,8 | zapomniał o wszystkim. ~Na drugi dzień istotnie całe
2908 II,8 | ale Wokulski nie uważał na nic, zatopiony w smutnych
2909 II,8 | jakiś dziwny sposób spojrzał na pannę Izabelę i że ją oblał
2910 II,8 | najczęściej gruntuje się na pozorach... Zresztą, gdyby
2911 II,8 | parę godzin znaleźli się na miejscu. ~Zasław, niegdyś
2912 II,8 | parterowe, drewniane i stare. Na środku cynku, a raczej placu
2913 II,8 | dziurawym dachem opartym na czterech zgniłych słupach.~
2914 II,8 | stronie, leżała grupa wzgórz. Na jednym stały ruiny zamku,
2915 II,8 | zwieszały się bujne zielska; na drugim rosła kępa starych
2916 II,8 | odjechał, Wokulski wstąpił na plebanię i w ciągu kwadransa
2917 II,8 | będzie miał pretensji, jeżeli na kamieniu zamkowym znajdzie
2918 II,8 | może on potrafi wyrzeźbić na kamieniu, co potrzeba. Zaraz
2919 II,8 | tak się dopominał...~- I na kamieniu potrafisz pisać?~-
2920 II,8 | Podjąłbym się pisania nawet na żelazie, a choćby na szkle
2921 II,8 | nawet na żelazie, a choćby na szkle i literami, jakimi
2922 II,8 | widziałeś, że ma obie nogi na lewym boku? ~- Proszę łaski
2923 II,8 | ludzie z prowincji nie patrzą na nogi, ino na butelkę. Jak
2924 II,8 | nie patrzą na nogi, ino na butelkę. Jak dojrzy butelkę
2925 II,8 | warsztaty, wszystko poszło na węgiel, a mówię łasce pana,
2926 II,8 | jak smoła. Kiedym spojrzał na pogorzel, tom ino plunął
2927 II,8 | ale warsztaty... Toż by na to, panie, trzeba pięćset
2928 II,8 | napis, wezmę cię do Warszawy na jakiś czas...Tam przekonam
2929 II,8 | Chłopak pochylał głowę na prawo i na lewo, przypatrując
2930 II,8 | pochylał głowę na prawo i na lewo, przypatrując się Wokulskiemu.
2931 II,8 | Wokulskiemu. Nagle przyszło mu na myśl, że musi to być bardzo
2932 II,8 | Wokulski uśmiechał się patrząc na zakłopotaną minę chłopaka
2933 II,8 | górę i poczęli wspinać się na jej szczyt łożyskiem wyschłego
2934 II,8 | się panna Izabela patrząc na kawały wapienia poplamionego
2935 II,8 | powtórzyła.~Stanęli na szczycie wzgórza, zasłonięci
2936 II,8 | Renem pełno tego...~Weszła na dziedziniec, ostrożnie wymijając
2937 II,8 | cierniste krzaki, i usiadła na kamieniu. ~- Opowiedzcie
2938 II,8 | Teraz ona pokazuje się tylko na wiosnę albo po wielkim deszczu,
2939 II,8 | strumień w tym miejscu. ~Na dnie potoku, jeszcze za
2940 II,8 | wielkie skarby, jakich by na całym świecie nie znalazł.
2941 II,8 | A między tymi majątkami, na szczerozłotym łóżku, śpi
2942 II,8 | sposobem, że dwa razy do roku, na Wielkanoc i na święty Jan,
2943 II,8 | do roku, na Wielkanoc i na święty Jan, usuwał się kamień,
2944 II,8 | usuwał się kamień, co leżał na dnie potoku i jeżeli kto
2945 II,8 | dziadusia jeszcze wtedy nie było na świecie)przyszedł tu do
2946 II,8 | tyle drogiej odzieży jak na jarmarku...~Ale najpierwej
2947 II,8 | a co która upadła, czy na jej koszulę, czy na łóżko,
2948 II,8 | czy na jej koszulę, czy na łóżko, czy na podłogę, zaraz
2949 II,8 | koszulę, czy na łóżko, czy na podłogę, zaraz zamieniała
2950 II,8 | szpilki; a co westchnęła, to na drzewach nad potokiem zaszelepały
2951 II,8 | mógł sobie miejsca znaleźć na świecie. Robota leciała
2952 II,8 | jednej baby, co znała się na ziołach, dał jej srebrnego
2953 II,8 | chodził kowal do potoku, a na tydzień przed świętym Janem
2954 II,8 | niego nie działo, włosy na głowie stają. Otoczyły go
2955 II,8 | głosem. Były wilki takie na niego zajadłe, że co im
2956 II,8 | Wszystkie te potwory siadały mu na plecach, chwytały go za
2957 II,8 | największy pysk, skoczył na kowala i tak go kłapnął,
2958 II,8 | poplamiła kamienie, co państwo na własne oczy widzieli. Ale
2959 II,8 | panna została w otchłani na pół rozbudzona. Płacze teraz
2960 II,8 | czasem i pastuchy słyszą na łąkach, i będzie płakać
2961 II,8 | parasolki rysowała jakieś znaki na gruzach. Wokulski nie śmiał
2962 II,8 | Wokulski nie śmiał spojrzeć na nią. Po długim milczeniu
2963 II,8 | panie, będzie gotowe... Na tym kamieniu można wyciąć
2964 II,8 | Panna Izabela spojrzała na Wokulskiego. Była blada
2965 II,8 | zaczęła czytać półgłosem: ~- "Na każdym miejscu i o każdej
2966 II,8 | odwróciła głowę i kartka upadła na ziemię... Wokulski przykląkł,
2967 II,8 | ludzie prości... Cóż nam dasz na obiad, kuzynie? Ach, ten
2968 II,8 | pod rękę, że opiera się na nim, a nawet, że go kokietuje.
2969 II,8 | oczu. ~Pamiętał, że wszedł na górę pod dęby, że coś jadł
2970 II,8 | Zachodziło słońce, a na niebie pokazały się chmury,
2971 II,8 | wzruszając ramionami. Usiadł na końcu breka, naprzeciw panny
2972 II,8 | zapadała coraz szybciej. Na breku pomimo to było bardzo
2973 II,8 | niedługo postawi komu nogi na kolanach... Odwróćże się
2974 II,8 | furmanowi, ażeby pana zostawił na drodze... ~Wokulskiemu zimny
2975 II,8 | Wokulskiemu zimny pot wystąpił na czoło; ale wzruszył ramionami
2976 II,8 | śniadaniem wyszedł Wokulski na spacer, pierwszą osobą,
2977 II,8 | pierwszą osobą, którą spotkał na dziedzińcu, była pokojówka
2978 II,8 | w drodze złe przeczucia. Na próżno. Uczepiła go się
2979 II,8 | się jasno, tylko gdzieś na dnie serca drażniła go nieznacznie. ~
2980 II,8 | mimo sztachet, za którymi na dziedzińcu folwarcznym stał
2981 II,8 | furman układał zaprzęgi. Ale na Wokulskim ani wiadomość,
2982 II,8 | Długo pani jeszcze zabawi na wsi? - spytał. ~- Najwyżej
2983 II,8 | moja może jeszcze nie było na świecie. ~I nie mam nawet
2984 II,8 | nawet prawa skarżyć się o to na kogokolwiek. Los to robi.
2985 II,8 | Ile klęsk musiało spaść na ogół, zanim ja, ubogi chłopak,
2986 II,8 | raz zobaczyłem panią. A na majątek, który posiadam;
2987 II,8 | prawie świadomie czekałem na jedną, na panią... ~Panna
2988 II,8 | świadomie czekałem na jedną, na panią... ~Panna Izabela
2989 II,8 | Wokulski nie patrząc na nią mówił: ~- Nie dalej
2990 II,8 | powóz; zaczęto się żegnać. Na ganku panna Izabela szepnęła
2991 II,8 | towarzystwo stało w ganku patrząc na powóz, który z początku
2992 II,8 | Wokulskiego do siebie prezesowa. Na staruszce również było znać
2993 II,8 | A jeżeli się taki trafi, na jej nieszczęście, co ona
2994 II,8 | odrodzić... Zwykle za późno i na próżno!..~Co mnie jednak
2995 II,8 | prawiła - to okoliczność, że na podobnych lalkach nie poznają
2996 II,8 | począwszy od Wąsowskiej, kończąc na mojej pokojówce, nie jest
2997 II,8 | Dajże spokój, to się na nic nie zda... Czy ja mu
2998 II,8 | następnie zadyszany upadł na krzesło, a po chwili rzekł:~-
2999 II,8 | Jeżeli nie - wrócę do Geista. Na wszelki wypadek sprzedam
3000 II,8 | rocznie, a jej nie narazi na tytuł kupcowej galanterii."~
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4220 |