1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4220
Tom, Rozdzial
4001 II,17| powiedziałaby o mnie, gdybym ja na przykład nazywał się nie
4002 II,17| pozyskiwania ludzkich wzglądów?...~Na ruchliwej twarzy pani Wąsowskiej
4003 II,17| proszę pani, ten związek; że na świecie nie wolno przywłaszczać
4004 II,17| pan jednak, co świat traci na podobnej mistyfikacji?...~
4005 II,17| szarpiąc się - bo zawołam na służbę...~Wokulski puścił
4006 II,17| ramionami.~- Wie pan, co mi na myśl przyszło?~- Żem oszalał.~-
4007 II,17| przyszło?~- Żem oszalał.~- Coś na kształt tego.~- Wobec tak
4008 II,17| ja potrafiłabym zawołać na służbę...~- A ja, przepraszam
4009 II,17| Wokulski osłupiał. Nie na dźwięk tego imienia, ale
4010 II,17| ekscentryczności nawet baron wygląda na eleganckiego człowieka.~
4011 II,17| dostrzegła w jego oczach coś na kształt łez.~- Ocalony!...
4012 II,17| zasławski!... Ile razy siadała na tym wielkim kamieniu z napisem,
4013 II,17| nawet raz rozpłakała się na dobre, powtarzając wyryty
4014 II,17| duszy zostawi! ~Cóż pan na to?...~- Co ja na to?.. -
4015 II,17| Cóż pan na to?...~- Co ja na to?.. - powtórzył Wokulski. -
4016 II,17| zdaje mi się, że mnie ktoś na parę lat zamagnetyzował,
4017 II,17| naprawdę...~- Pan to mówisz na serio?...~- Czyliż pani
4018 II,17| że nareszcie zdobyłem się na jasne sformułowanie przed
4019 II,17| odejść?~- Jak pan uważa.~- I na wieś nie pojedziemy razem?~-
4020 II,17| dzisiaj?... Jeździlibyśmy na spacer jak wówczas?..~-
4021 II,17| odwróciła się i wyszła z salonu. Na progu zatrzymała się chwilę
4022 II,17| rzekła:~- Do widzenia... na wsi!...~Wokulski opuścił
4023 II,17| jak pijany. Znalazłszy się na ulicy szepnął :~"Oczywiście,
4024 II,17| noc i obłęd, wydobył się na jasny dzień. Pulsa biły
4025 II,17| i w głowic zaszumiało mu na samą myśl zbliżenia się
4026 II,17| Przecież zaprosiła mnie na obiady i kolacje - mówił
4027 II,17| no, a ja, dalibóg, mam na nią apetyt, który także
4028 II,17| dokończoną porcję lodów, rzucił na stół srebrną czterdziestówkę
4029 II,17| godziny ogromne wrażenie robią na mnie kobiety... Jestem przestraszony...~
4030 II,17| Szuman roześmiał się na cały głos.~- Pyszny jesteś...
4031 II,17| jesteś... Zamiast wydać obiad na znak radości, to ten się
4032 II,17| Kobiecość ogromnie zyskuje na szyku i inteligencji, a
4033 II,17| inteligencji, a nade wszystko na dumie. Jakie czekają cię
4034 II,17| długie ucho tego patrona, na którym Chrystus wjeżdżał
4035 II,17| wszedł Ochocki. Spojrzał na zacietrzewionego doktora
4036 II,17| już nie zapiszę recepty na miłość - odparł doktór.-
4037 II,17| Ochocki.~Rozmowa przeszła na stan zdrowia Rzeckiego,
4038 II,17| zdrowia Rzeckiego, potem na politykę, w końcu Szuman
4039 II,17| ludzie, którzy dziś pracują na pańskie dochody, i zapytali: "
4040 II,17| Jacyż dziś ludzie pracują na moje dochody? - spytał Wokulski. -
4041 II,17| interesów i zamieniam majątek na papiery.~- Jeżeli na listy
4042 II,17| majątek na papiery.~- Jeżeli na listy zastawne ziemskie,
4043 II,17| płacą parobcy; a jeżeli na jakieś akcje, to znowu ich
4044 II,17| bardzo często przychodzi mi na myśl, że taka suma stanowi
4045 II,17| z panną Izabelą wchodził na jakąś straszną wysokość,
4046 II,17| szczytów, a nawet zeszedł na drugi skłon, gdzie ujrzał
4047 II,17| wolę odzyskam?" - szepnął.~Na próbę postanowił, że wstanie
4048 II,17| ubierze i natychmiast pójdzie na spacer do Łazienek. Patrzył
4049 II,17| spacer do Łazienek. Patrzył na posuwającą się skazówkę
4050 II,17| zapytał: "A może ja się nawet na to nie zdobędę ?.. "~Skazówka
4051 II,17| aleję ku Pomarańczarni, na której byli wtedy oboje,
4052 II,17| z wolna począł wstępować na ocieniony pagórek, na którym
4053 II,17| wstępować na ocieniony pagórek, na którym przeszło rok temu
4054 II,17| tych ogromnych schodów, na szczycie których ukazywał
4055 II,17| jej głowę rozsunęły się na chwilę. Zobaczył surową
4056 II,17| pięknością jest Sława i że na jej szczytach nie ma innej
4057 II,17| depeszę do Suzina do Moskwy.~Na drugi dzień, około pierwszej,
4058 II,17| czeka w powozie.~Gdy wybiegł na ulicę, pani Wąsowska kazała
4059 II,17| Zabieram pana - rzekła.~- Czy na obiad?...~- O nie, tylko
4060 II,17| z panem przy świadkach i na wolnym powietrzu.~Ale Wokulski
4061 II,17| mego chwilowego zachwiania, na którym zresztą udało mi
4062 II,17| które po to tylko żyją na świecie, ażeby drażnić i
4063 II,17| i dzięki temu wywierają na nas taki wpływ jak haremy
4064 II,17| nas taki wpływ jak haremy na Turcję. Widzi więc pani,
4065 II,17| Ja myślę, proszę pani, że na to szkoda czasu, bo jedni
4066 II,17| rzekła po chwili. - Zrobiła na mnie tak silne wrażenie,
4067 II,17| pan ten list przywiezie na wieś... Adieu!~Siadła do
4068 II,17| i zostawiła Wokulskiego na ogrodowej szosie.~"Do licha,
4069 II,17| jej nie oświadczę, że mam na nią apetyt... A zresztą,
4070 II,17| zresztą, choćbym trafił na dobrą chwilę, co bym dał
4071 II,17| otworzył list panny Izabeli.~Na widok drogiego niegdyś pisma
4072 II,17| jeden paciorek z różańca, na którym panna Izabela odprawiała
4073 II,17| dziś dopiero zdobywam się na opowiedzenie ci wydarzeń,
4074 II,17| baron obiecuje umieścić na siedem procent, co wyniesie
4075 II,17| Wokulskiemu żyły nabrzmiały na czole... Odpoczął i czytał
4076 II,17| słabszy. Płacze po kilka razy na dzień i byleśmy porozmawiali
4077 II,17| piszę różne rzeczy ołówkiem na spękanych ścianach i z radością
4078 II,17| mu pałała. Chodził tam i na powrót z zaciśniętymi pięściami
4079 II,17| przecież zbadam rzeczy na miejscu... Czy może istnieć
4080 II,17| od pani Wąsowskiej, gdzie na kopercie, w miejsce pieczątki,
4081 II,17| Niech pan do mnie wpadnie na kilka minut - pisała pani
4082 II,17| Wczoraj cały dzień czekałam na pana, a pan ani się pokazał...~-
4083 II,17| wyraźnie nie zaprosiłam pana na wieś?... Ale mniejsza, policzę
4084 II,17| Ale mniejsza, policzę to na karb pańskiej ekscentryczności...
4085 II,17| tłumaczyć pętami, jakie wkłada na nią małżeństwo. Ale ażeby
4086 II,17| sprzedaje się z nędzy. Ale na zrozumienie tej duchowej
4087 II,17| prowadzi się bez potrzeby, na zimno, przy zachowaniu pozorów
4088 II,17| zachowaniu pozorów cnoty, na to już brakuje mi zmysłu.~-
4089 II,17| odparł. - Bieda... bieda na świecie!... Coraz gorzej...~
4090 II,17| tam gdzieś wyszczerzają na mnie zęby, żem maruder...
4091 II,17| mówił mi Szuman, że tobie na gwałt potrzeba romansu...~-
4092 II,17| przeznaczy...~- Masz co na myśli? - spytał tajemniczo
4093 II,17| waham się, jakbym siedział na dziesięciopiętrowej huśtawce.
4094 II,17| gdzieś wyjechał nagle i może na zawsze.~Wszystkie jego ruchomości,
4095 II,17| od sprzętów, skończywszy na powozie i koniach, nabył
4096 II,18| do Astrachania nad Wołgę. Na odjezdne powiedział mi,
4097 II,18| już bez laski nie wychodzę na ulicę. W ogóle nic mi nie
4098 II,18| się jakoś zmienia świat na złe, że niedługo nie będę
4099 II,18| że dała dwieście rubli na jakiś przytułek. Widocznie
4100 II,18| chrześcijańskie dzieci i zabijają na mace.~Kiedy słyszę takie
4101 II,18| rozmawiam, czasami przychodzi mi na myśl, że jego dusza jest
4102 II,18| Wczoraj dałem pięć rubli na nabożeństwo na intencją
4103 II,18| pięć rubli na nabożeństwo na intencją księcia Ludwika
4104 II,18| Ludwika Napoleona. Tylko na intencją, bo może nie zginął,
4105 II,18| Gdyby zaś... Nie znam ja się na teologii, ale zawsze bezpieczniej
4106 II,18| bezpieczniej wyrobić mu stosunki na tamtym świecie. Bo nużby?...~
4107 II,18| czy ja go już nie żegnałem na siedem lat? Lata minęły,
4108 II,18| wrócił i znowu puścił się na awanturę.~Teraz będzie to
4109 II,18| A jednakże ciężko żyć na świecie. I nieraz myślę
4110 II,19| a robił to po kilka razy na dzień, mimo niechęci subiektów
4111 II,19| do zasmolonego kudłacza.~Na to wezwanie kudłaty człowiek,
4112 II,19| wielki fartuch, postawił na umywalni kosz wysmukłych
4113 II,19| Pan Ignacy zdziwił się na widok wysmukłych butelek;
4114 II,19| się z żadną przykrością.~- Na miłość boską, cóż się z
4115 II,19| dziś - prawił radca - kiedy na pańskim przyjacielu wygrałem
4116 II,19| mogli złazić się do chorego na partyjkę co wieczór... Szprot,
4117 II,19| piwa, Szprot rozstrzygnął na moją stronę i jesteśmy u
4118 II,19| wyjaśnienia pan Szprot ustawił na stole trzy kufle i odkorkował
4119 II,19| takiego, że już nie czeka na wypłatę... W całym mieście
4120 II,19| Pojechał po majątek, gdzie?... na wojnę turecką... Na wojnę
4121 II,19| na wojnę turecką... Na wojnę turecką!... czy rozumiesz
4122 II,19| Paryżu, a później w Moskwie, na czym również grubo zarobił?...
4123 II,19| który od kilku chwil stał na progu nie zdejmując kapelusza
4124 II,19| Kazimierz! - zawołał na służącego wyrzuć mi te butelki
4125 II,19| chorego... Szpital, choćby na jedną osobę, nie jest knajpą...
4126 II,19| rzekł do radcy i Szprota - a na drugi raz nie otwierajcie
4127 II,19| dodał patrząc ironicznie na Rzeckiego. - Twarz w płomieniach,
4128 II,19| pulsa biją tak, że słychać na ulicy...~- Słyszałeś pan,
4129 II,19| romantykami.~Rzecki patrzył na niego prawie wylękniony.~-
4130 II,19| wylękniony.~- Nie patrz pan tak na mnie - ciągnął spokojnym
4131 II,19| reputację kokietki. Nie koniec na tym, już bowiem mając w
4132 II,19| natychmiast iść do łóżka, a na przyszłość nie robić ze
4133 II,19| największych triumfatorów, na którego dynastii Rzecki
4134 II,19| co najmniej znajdował się na drodze do jakiegoś moralnego
4135 II,19| przeczucia. Przychodził mu na myśl jego sen, kiedy po
4136 II,19| dziesiątej rano. Cisnął kapelusz na stół i zawołał:~- A co,
4137 II,19| tysięcy rubli w Warszawie, na to, dalibóg! trzeba mieć
4138 II,19| któremu zbyt wiele zależy na tym, ażeby dowiedzieć się
4139 II,19| palnął czy utonął, czy umarł na żółtą febrę... Rozumiesz
4140 II,19| i jak pan widzisz, robi, na co go stać...~Od tej wizyty
4141 II,19| odleżał więc dobę i znowu na parę godzin zaszedł do sklepu.~-
4142 II,19| Rzeckiego Ochocki, który na kilka dni przyjechał tu
4143 II,19| przyjechał tu z Zasławka.~Na jego widok pan Ignacy odzyskał
4144 II,19| swoich żonach i przyjechał na wieś do hrabiny... do ciotki
4145 II,19| marszałek przydybał ich na czym w owych ruinach? -
4146 II,19| że pozwalam mu patrzeć na siebie..."~- To osioł ten
4147 II,19| zaprzestał konkurów i wyniósł się na Litwę w sposób tak demonstracyjny,
4148 II,19| nie kiwnąwszy palcem umarł na apopleksję...~Skończywszy
4149 II,19| Ameryki...~Ochocki rzucił się na krześle.~- To niepodobna!... -
4150 II,19| wariaci... Gdyby rozum polegał na myśleniu o dochodach, ludzie
4151 II,19| którą zatożył, zwaliła mu na łeb tylko pretensje i nienawiści...~-
4152 II,19| No i jakoś wykręciłem się na egzaminie, ale tak przedtem
4153 II,19| tylko nie mogłem patrzeć na książki łacińskie albo greckie,
4154 II,19| nich. Nie mogłem patrzeć na gmach szkolny, unikałem
4155 II,19| kazałem popioły wysypać na śmietnik, ozdrowiałem! Chociaż
4156 II,19| jeszcze dostaję bicia serca na widok greckich liter albo
4157 II,19| potem szlafrok zamienił na surdut, bywał w sklepie
4158 II,19| i nawet często wychodził na ulicę. Szuman zachwycał
4159 II,19| nawet, jak był ubrany i na jakim koniu jechał...~-
4160 II,19| w zamian za sumę płatną na święty Jan, którą Ochocki
4161 II,19| Jan, którą Ochocki miał na hipotece wiejskiego majątku?~"
4162 II,19| majątku?~"Bardzo zależy mi na tym - kończył swój list -
4163 II,19| Rzecki bywał ledwie raz na kilka dni, jedyne zaś jego
4164 II,19| notabene bezpłatne, polegało na układaniu wystawy w oknach,
4165 II,19| zwykle robił w nocy z soboty na niedzielę. Stary subiekt
4166 II,19| kapitał w jego kantorze na niewysoki procent.~Ale i
4167 II,19| zaszły gruntowne zmiany na gorsze. Towary, lubo pokaźne
4168 II,19| gorsze. Towary, lubo pokaźne na oko, były liche, choć zarazem
4169 II,19| dopuściło się malwersacji na sto kilkadziesiąt rubli.~
4170 II,19| publiczność nie zna się na dobrym towarze, tylko na
4171 II,19| na dobrym towarze, tylko na tanim... A co do malwersacji,
4172 II,19| drudzy nie daliby się łapać na nasze sztuki...~Mając dużo
4173 II,19| i nareszcie musiał uciec na świeże powietrze..."~I przypomniał
4174 II,19| się zarysowywać jakiś plan na przyszłość...~"Wejdę - mówił -
4175 II,19| duszności, ale nie zważał na to...~"Pojadę na kurację
4176 II,19| zważał na to...~"Pojadę na kurację choćby za granicę -
4177 II,19| nie radził mu wychodzić na ulicę i zalecał unikać wzruszeń.~
4178 II,19| zapomniał włożyć krawata na szyję.~- Wiesz pan - zawołał -
4179 II,19| Wokulskim!...~Pan Ignacy położył na stole nóż i widelec (właśnie
4180 II,19| spytał Rzecki, któremu na chwilę zrobiło się ciemno
4181 II,19| spostrzegłszy straszną zmianę na twarzy pana Ignacego. Zmieszał
4182 II,19| niesłychanie, sam prawie zaniósł go na łóżko i przysiągł sobie,
4183 II,19| kiedy wielmożny pan idąc na zamek spotkał moją matkę
4184 II,19| zaraz mówi do mnie:~<<Leć na zamek, bo tam może bawi
4185 II,19| a trzy zmielone prawie na mąkę. Kamień, cośmy, na
4186 II,19| na mąkę. Kamień, cośmy, na nim rok temu wycięli wiersze,
4187 II,19| wycięli wiersze, rozbity na jakie dwadzieścia kawałków,
4188 II,19| nasypało w niego więcej niż na stodołę.~Ja myślę, że to
4189 II,19| wielmożny pan szedł wtedy na zamek, przez cały tydzień
4190 II,19| ucieszyłem się tak, że na tym miejscu święty krzyż
4191 II,19| poradził mi wyciąć napis na krzyżu:~Non omnis moriar... ~
4192 II,19| pana Ignacego.~- Cóż doktór na to?... - zapytał triumfalnie
4193 II,19| jeszcze mocniej.~- Co ja na to?... - powtórzył. - Że
4194 II,19| grecką gramatykę, kiedy się na niej przepracował. Jest
4195 II,19| tylnych drzwi sklepu, ażeby na przyszły tydzień ułożyć
4196 II,19| żardynierkę i dwa wazony saskie, a na ich miejsce ustawił wazony
4197 II,19| niedźwiedź wdrapuje się na słup, jak szklana woda obraca
4198 II,19| jak tańczą krakowiacy, a na wyciągniętym koniu pędzi
4199 II,19| kierowany dżokej wywrócił się na tańczących parach, pan Ignacy
4200 II,19| Szlangbaum kazał zostać tu dziś na noc...~- Po co?...~- Bo,
4201 II,19| starannie zamknął drzwi na klucz.~"Posiedźże sobie
4202 II,19| Rzecki przewracając się na łóżku. - To wy mnie traktujecie
4203 II,19| Roku... Żebym miał mieszkać na strychu albo wziąć numer
4204 II,19| pióro, które z biurka upadło na podłogę. Rzecki schylił
4205 II,19| przebił płuca wąskim nożykiem. Na chwilę zaćmiło mu się w
4206 II,19| wstał z fotelu i położył się na szezlongu.~"Będę ostatnim
4207 II,19| lat Szlangbaum nie wyjdzie na Nalewki... Stary głupiec
4208 II,19| doświadczenia; wystarczy mi go na całe życie... Przestaniecie
4209 II,19| mruknął. - Muszę ja się na serio wziąć do kuracji.
4210 II,19| dzieciństwa, rozwinięte na kształt panoramy, wzdłuż
4211 II,19| przypomnieć sobie tego, na co patrzył przed chwilą.
4212 II,19| oto stary Mincel siedzi na fotelu i ciągnie za sznurek
4213 II,19| Napoleonie, on wymknął się na strych i przez dymnik patrzył
4214 II,19| strych i przez dymnik patrzył na Wisłę w stronę Pragi...
4215 II,19| wszedł do pokoju, spojrzał na szezlong i również cofnął
4216 II,19| a w południe odprowadzał na pociąg wiedeński swoją kuzynkę
4217 II,19| prędko?...~- Bo wyjeżdżam.~- Na długo?...~- Może na zawsze -
4218 II,19| wyjeżdżam.~- Na długo?...~- Może na zawsze - odparł szorstko
4219 II,19| gdzie leżały zwłoki.~Za nim na palcach weszli inni.~- Straszna
4220 II,19| rzekł doktór wskazując na zwłoki.- Ostatni to romantyk!...
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4220 |