1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3075
Tom, Rozdzial
1 I,1 | chleba i możność uczęszczania do tej oto tak przyzwoitej
2 I,1 | tylko Żydzi i Niemcy; nasi do tego nie mają głowy.~- A
3 I,1 | swoją butelkę i szklankę do stołu radcy i topiąc słodkie
4 I,1 | Wokulski zdradzał skłonności do wariacji, tegom nie spostrzegł.~
5 I,1 | była w tej chwili podobna do krwawnika oprawionego w
6 I,1 | tej branży przerzucił się do galanterii? - wtrącił ajent.~-
7 I,1 | Przerzucił się, ale nie do galanterii, tylko do Szkoły
8 I,1 | nie do galanterii, tylko do Szkoły Przygotowawczej,
9 I,1 | Przygotowawczej, a potem do Szkoły Głównej, rozumie
10 I,1 | subiekt Hopfera chce wstąpić do Szkoły Przygotowawczej,
11 I,1 | studenteria.~- I poszedł też do Szkoły Przygotowawczej?~-
12 I,1 | Poszedł i nawet zdał egzamin do Szkoły Głównej. No, ale
13 I,1 | zamiast wytrwać przy nauce do końca, niespełna w rok rzucił
14 I,1 | wraz z innymi piwo, które do dziś dnia pijemy, i sam
15 I,1 | tym... W roku 1870 wrócił do Warszawy z niewielkim fundusikiem.
16 I,1 | Rzeckiego, wkręcił się do sklepu Minclowej, która
17 I,1 | mógł spokojnie pracować do końca życia. Ale też miał
18 I,2 | piaseczniczką, przymocowaną do tej samej podstawki - para
19 I,2 | para mosiężnych lichtarzy do świec łojowych, których
20 I,2 | zdawał się być podobniejszym do grobu aniżeli do mieszkania.~
21 I,2 | podobniejszym do grobu aniżeli do mieszkania.~Równie jak pokój,
22 I,2 | szlafmycę, biegł pod piec do wielkiej miednicy, w której
23 I,2 | w której mył się od stóp do głów, rżąc i parskając jak
24 I,2 | zapewne z resztek snu, skrobał do drzwi, za którymi rozlegało
25 I,2 | patrząc w lustro i o wpół do siódmej był gotów.~Obejrzawszy
26 I,2 | banku osiemset rubli, aha... Do Lublina wysłać trzy albumy,
27 I,2 | portmonetek... Właśnie!... Do Wiednia przekaz na tysiąc
28 I,2 | Bagatela!... Napisać list do Stasia... Bagatela..."~Skończywszy
29 I,2 | jego pudel. Pan od czasu do czasu zatrzymywał się i
30 I,2 | ryglów, szczękanie sztab i do sklepu wszedł dzień, jedyny
31 I,2 | Lisieckiemu! - zwrócił się do przybyłego. - Zimny dzień
32 I,2 | którą... chciałbym szanować.~Do sklepu wszedł pierwszy gość:
33 I,2 | dziewiątej wszedł, a raczej wpadł do sklepu pan Mraczewski, piękny,
34 I,2 | daję, że już musi być wpół do dziesiątej. Letkiewicz jestem,
35 I,2 | Rzecki, że już jest wpół do dziesiątej? Stanął mi zegarek.~-
36 I,2 | projektowałem sobie, że dziś przyjdę do sklepu pierwszy, wcześniej
37 I,2 | choćbym... miał podać się do dymisji...~- Niech pan od
38 I,2 | pan od razu nie wstąpił do tamtego fachu, przy którym
39 I,2 | niedołęgą - mruknął Lisiecki do Klejna, który uśmiechał
40 I,2 | jednocześnie brwi bardzo wysoko.~Do sklepu wszedł drugi gość
41 I,2 | swoich kaloszy, to należy do nas. Szanowny pan raczy
42 I,2 | ze ścierką i rzucił się do nóg przybyłemu.~- Ależ,
43 I,2 | niepodobna mylić się co do numeru. Szanowny pan życzy
44 I,2 | ciężaru? Paweł! rzuć kalosze do paki... Należy się dwa ruble
45 I,2 | ruble pięćdziesiąt kopiejek do kasy z tą karteczką. Panie
46 I,2 | niskich ukłonów odprowadzono do drzwi. Interesant stał przez
47 I,2 | Pan Ignacy zwrócił się do Lisieckiego i kiwał głową
48 I,2 | kątem oka i podbiegłszy do Lisieckiego, rzekł półgłosem:~-
49 I,2 | nie jest podobny z profilu do Napoleona III? Nos... wąs...
50 I,2 | wąs... hiszpanka...~- Do Napoleona, kiedy chorował
51 I,2 | najbardziej, wymykał się do swego pokoiku, ażeby zjeść
52 I,2 | wychodził Klejn i wracał do sklepu o drugiej; potem
53 I,2 | skarżył się na ból głowy. ~Do przyjemniejszych dni należała
54 I,2 | sprężyny i pójdziecie na powrót do szafy. Głupstwo, wszystko
55 I,2 | polityka... głupstwo podróż do Turcji... głupstwo całe
56 I,2 | wydaniu, nieraz mówiły:~- Oto do czego prowadzi mężczyznę
57 I,2 | bardziej zniechęcał się do spacerów. Wolał przy święcie
58 I,2 | się w nim głucha tęsknota do tych krajobrazów, więc postanowił,
59 I,3 | bo wszyscy stosują się do mody. Skromny subiekt co
60 I,3 | ale rozsądni politycy. Do takiego interesu nie trzeba
61 I,3 | miał nieduże faworyty i wąs do góry; szyję okręcał czarną
62 I,3 | ojciec.~Często przychodzili do nas dawni koledzy ojca:
63 I,3 | znak potwierdzenia pluł aż do pokoju ciotki.~- Napluj
64 I,3 | wszystko - musztrować się. Do musztry zapędzał mnie w
65 I,3 | budził mnie ojciec krzykiem: "Do broni!...", musztrował pomimo
66 I,3 | na duchu.~- Świat idzie do gorszego - mówił trzęsąc
67 I,3 | po parę dni nie wychodził do biura, a wreszcie na dobre
68 I,3 | jeżeli śmierć już kołatała do drzwi, a ojciec jeszcze
69 I,3 | parę dni później wbiegł do nas pan Raczek dziwnie wzburzony
70 I,3 | poduszki. Tylko wyciągnął do mnie rękę i patrząc wzrokiem,
71 I,3 | Domański chciał mnie zabrać do swoich biur i powoli wypromować
72 I,3 | Lecz gdy zapytano mnie: do czego mam ochotę? odpowiedziałem,
73 I,3 | ochotę? odpowiedziałem, że do sklepu.~- Kto wie, czy to
74 I,3 | zauważył pan Raczek. - A do jakiegoż byś chciał kupca? ~-
75 I,3 | jakiegoż byś chciał kupca? ~- Do tego na Podwalu, co ma we
76 I,3 | wtrąciła ciotka. - On chce do Mincla.~- Można spróbować -
77 I,3 | Raczek, ciężko schylając się do ziemi, ażeby wypukać popiół
78 I,3 | oddajcie pierwej chłopca do terminu, a potem... może
79 I,3 | skończę...~- To i jazda do Mincla! - rzekł pan Raczek
80 I,3 | Nowego Napoleona wsadzili do prochowni! - odpowiedział
81 I,3 | odpowiedział pan Domański.~- Nie do prochowni, tylko do fortecy.
82 I,3 | Nie do prochowni, tylko do fortecy. A-u... A-u... -
83 I,3 | chłopcem co?~- Jutro ma przyjść do Mincla z odzieniem i bielizną -
84 I,3 | odrzekł pan Domański. - Nie do fortecy A-u... A-u... tylko
85 I,3 | fortecy A-u... A-u... tylko do Ham-ham czy Cham... bo nawet
86 I,3 | poufałość, teraz... Ma przyjść do Mincla jutro z bielizną
87 I,3 | Raczka policjant prowadził do ratusza.~Takie to wypadki
88 I,3 | poprzedziły moje wejście do zawodu kupieckiego.~Sklep
89 I,3 | ponieważ ojciec wysyłał mnie do niego po papier, a ciotka
90 I,3 | bobkowe szło się na lewo do stołu, za którym stały ogromne
91 I,3 | ogromne szafy, od sklepienia do podłogi napełnione szufladami.
92 I,3 | dzień, sieć pełna korków do butelek, wreszcie wypchany
93 I,3 | przechodniów ulicznych, od czasu do czasu pociągał za sznurek
94 I,3 | było nas trzech kandydatów do kary cielesnej : ja tudzież
95 I,3 | trzeci dzień po wejściu do sklepu.~Franc odmierzył
96 I,3 | dyscyplinę, od wierzchu głowy do podłogi.~Zwinąłem się w
97 I,3 | tej pory nie śmiałem wziąć do ust niczego w sklepie. Migdały,
98 I,3 | pisywanie na nim listów do panien.~Tylko August Katz,
99 I,3 | punktualnością. Najraniej przychodził do roboty, krajał mydło i ważył
100 I,3 | każdy dzień był podobny do wszystkich innych dni, jak
101 I,3 | kropla jesiennego deszczu do innych kropli jesiennego
102 I,3 | Franca zwykle sprowadzano do sklepu. Wchodził z oczyma
103 I,3 | którego co chwilę ktoś wpadał do nas za sprawunkiem.~- Pieprzu
104 I,3 | zdawał resztę, od czasu do czasu dotykając palcami
105 I,3 | kubkami (Franc odwracał się do niej tyłem), a za nią -
106 I,3 | kubki.~Wówczas zbliżał się do niej stary Mincel i całował
107 I,3 | odrywał się ktoś i wchodził do sklepu.~- Proszę krochmalu...~-
108 I,3 | południa kazał mi przychodzić do siebie na pewien rodzaj
109 I,3 | Zimmt - to jest cynamon. Do czego potrzebuje się cynamon?
110 I,3 | potrzebuje się cynamon? Do zupe, do legumine potrzebuje
111 I,3 | potrzebuje się cynamon? Do zupe, do legumine potrzebuje się
112 I,3 | paru lat, tak przywykliśmy do siebie, że stary Mincel
113 I,3 | uważać za coś, co należało do familijnych stosunków. Pamiętam,
114 I,3 | na górze i zasiadaliśmy do jednego stołu. Na każdą
115 I,3 | po rękach, nawet upadanie do nóg. Stary nie ruszył się
116 I,3 | powiedzieć staremu i uciec do pana Raczka, który już ożenił
117 I,3 | dłonią coś mruczy i robi miny do Katza. Wytężam słuch i -
118 I,3 | Ludzie poczęli zniechęcać się do nas, a nawet ktoś (może
119 I,3 | odstręczyć publiczność, zwabił ją do sklepu i przez tydzień mieliśmy
120 I,3 | wpadł nam drugi kamień do sklepu. Przestraszeni Minclowie
121 I,3 | Poszedł też nieborak do ratusza.~Sprawa po wielu.
122 I,3 | przeniósł się na Krakowskie, do lokalu, który zajmujemy
123 I,3 | zdrowiu. Zawsze schodziła rano do sklepu i zawsze mówiła:~-
124 I,4 | oknie i usiłuje zajrzeć do wnętrza izby, czym zwraca
125 I,4 | skomleniem przypadać mu do nóg.~Pan Ignacy zbliża się
126 I,4 | nóg.~Pan Ignacy zbliża się do gościa wzruszony i zgarbiony
127 I,4 | Potem gościa prowadzi do okna mrugając powiekami.~-
128 I,4 | jeżeli nie jesteś podobny do żołnierza albo marynarza,
129 I,4 | albo marynarza, ale nigdy do kupca... Przez osiem miesięcy
130 I,4 | samo prawo nie stosuje się do mnie, do ciebie, do nas
131 I,4 | nie stosuje się do mnie, do ciebie, do nas wszystkich ?...
132 I,4 | się do mnie, do ciebie, do nas wszystkich ?... Za dużo
133 I,4 | mówiono o mnie i prawie do mnie, że karmię się z fartucha
134 I,4 | śmierci aniżeli wdzięczyć się do tych, którzy kupią u mnie
135 I,4 | mnie parasol, albo padać do nóg tym, którzy w moim sklepie
136 I,4 | głowę o ścianę mówił jakby do siebie :~- Nie masz pojęcia,
137 I,4 | krótkie odpowiedzi.~- Alboż ja do ciebie mam żal ?...~- Tym
138 I,4 | Tym mniej możesz go mieć do innych pracowników, którzy
139 I,4 | Wokulski ocknął się.~- Ależ ja do żadnego z nich nie mam pretensji.
140 I,4 | pretensji. Może - odrobinę - do ciebie, żeś tak mało pisał
141 I,4 | Dunaj trwającej od wieczora do nocy. Płynąłem sam i Cygan
142 I,4 | u nas. I drzewa podobne do naszych wierzb, wzgórza
143 I,4 | mi ziarno piasku wpadło do serca. Bywało, chodzę, jem,
144 I,4 | Rzecki zbliżył swoje usta do jego ucha.~- Jeszcze ci
145 I,4 | przywykłem pić i wino uderzyło mi do głowy. Ale - już zebrałem
146 I,4 | który obudził Ira.~- Chodźmy do sklepu - rzekł Ignacy. -
147 I,4 | Wokulski zbliżywszy twarz do księgi, jakby w niej pismu
148 I,4 | szepnął Wokulski biorąc do ręki portmonetkę.~- Ale
149 I,4 | Bagatela...~- To już wróćmy do ciebie - rzekł Wokulski.~-
150 I,5 | prostotą aniżeli skaczącymi do oczu ozdobami. Kredens budził
151 I,5 | Nosił nieduże wąsy białe i do góry podczesane włosy, tej
152 I,5 | eleganckiego świata i było nim aż do czasu rozejścia się pogłosek,
153 I,5 | swoje znajomości wyłącznie do stosunków z familią. Lecz
154 I,5 | w Warszawie, wpisał się do Resursy Kupieckiej. Chciano
155 I,5 | szczęście jedynaczce. Kandydaci do małżeństwa i ich rodziny
156 I,5 | świata ukazywał się od czasu do czasu zwykły śmiertelnik,
157 I,5 | reputacji potrafił wzbić się aż do szczytów Olimpu. Zwykle
158 I,5 | wygalonowani lokaje, damy do towarzystwa, ubogie kuzynki
159 I,5 | Potem jechano na koncert lub do teatru, ażeby tam zobaczyć
160 I,5 | za to wciąż gadają sami do siebie- gdzie niewierność
161 I,5 | popełniać te same błędy i gadać do siebie nie będąc słyszanym
162 I,5 | ludzkie mięso. Potem zasiadano do kolacji, gdzie usta jadły,
163 I,5 | rzeczywistym nabrać sił do snu życia.~Poza tym czarodziejskim
164 I,5 | magazynie kazała zaprowadzić się do szwalni i bardzo ciekawym
165 I,5 | drogę, ażeby dać okazję do spełnienia dobrego czynu.~
166 I,5 | strumienie rozpalonego do białości żelaza i półnagich
167 I,5 | szczęśliwego Olimpu zstąpiła do beznadziejnej otchłani Wulkana,
168 I,5 | ludzie, papo... - szepnęła do ojca.~Ojciec milczał, tylko
169 I,5 | dziś znalazła ilustrację do Nieboskiej komedii. Odtąd
170 I,5 | skąd zjeżdżał jej powóz do fabryki, stoją Okopy Św.
171 I,5 | gotowych lada chwila ruszyć do szturmu i zburzyć jej piękny
172 I,5 | dowiedziała się powoli, że do tych wyżyn wzbić się można
173 I,5 | i majątek są przywiązane do pewnych wybranych familii,
174 I,5 | kwiat i owoc pomarańczy do pomarańczowego drzewa. Bardzo
175 I,5 | opowiadaniom nabrała dużego wstrętu do małżeństwa i lekkiej wzgardy
176 I,5 | zakochaną. Przyczyniał się do tego jej chłodny temperament,
177 I,5 | swego piedestału i przyszedł do niej w laurowym wieńcu na
178 I,5 | wrażenie.~Raz był podobnym do odmłodzonego jenerała-bohatera,
179 I,5 | rewolucyjnych usposobień zapisał się do Resursy Kupieckiej. Tam
180 I,5 | dzień od dziewiątej wieczór do północy.~I kiedy w ten sposób
181 I,5 | watą, na dobre spała, a do pokoju panny Izabeli sen
182 I,5 | popełniłaś kilka błędów nie do darowania. Nie mówię o Wiktorze
183 I,5 | przewodniczy jednej deputacji do Ojca świętego i zapewne
184 I,5 | Gdyby nasze obowiązki były do spełnienia łatwe, nie istniałaby
185 I,5 | starego męża, nie należy do najgorszych. Wszyscy interesują
186 I,5 | jestem swatką, to należy do pani Meliton. Zwracam tylko
187 I,5 | francuszczyzną, co robiło go podobnym do ludzkiej twarzy okrytej
188 I,6 | białej firanki są podobne do wielkich sopli śniegu. Potem
189 I,6 | a jednocześnie czuje żal do nieba, że jest takie szare,
190 I,6 | Wszak to już ledwo parę dni do kwesty, a jej jeszcze nie
191 I,6 | wzburzyła namiętność. Idą do kościoła, ażeby tam wielbić
192 I,6 | dwu miesięcy haftuje pas do kościelnego dzwonka i że
193 I,6 | się z fotelu i przysuwa do okna stolik z tamburkiem,
194 I,6 | Oko jej przebiega od wzoru do haftu, ręka spada z góry
195 I,6 | na dół, wznosi się z dołu do góry ale w myśli zaczyna
196 I,6 | półleżącej. Ręce splecione jak do modlitwy opiera na poręczy,
197 I,6 | obok szezlonga i na książkę do nabożeństwa oprawną w kość
198 I,6 | słoniową. Panna Izabela bierze do rąk książkę i powoli, kartka
199 I,6 | tualetę i najlepszy kościół do kwesty.~W tej chwili delikatnie
200 I,6 | Cały dzień nie zaglądałaś do mnie, Florciu.~- Nie chcę
201 I,6 | czarnej sukni, wyciągając rękę do Izabeli.~- Znam jego treść -
202 I,6 | jakiego bankiera albo należą do wyprawy jego córki.~Zasyłam
203 I,6 | rano podkładała kilka rubli do pugilaresu?~Panna Florentyna
204 I,6 | wierzyciel przychodzi z pożyczką do domu i w gabinecie ojca
205 I,6 | ciotce, może stracić okazję do korzystnego pozbycia się
206 I,6 | Izabela usłyszawszy pukanie do swych drzwi.~Wszedł pan
207 I,6 | dobrze.~- Słyszę - rzekł do córki uśmiechając się -
208 I,6 | nerwy. Za to nie możesz mieć do niej żalu.~- Gdyby tylko
209 I,6 | stole.~Przytuliła głowę do ramienia ojca. Pan Tomasz
210 I,6 | śmielszy krok - dodał jakby do siebie.~- Twój, papo?~-Tak.
211 I,6 | emeryturę i zbliżyłem się do mieszczaństwa. Zyskałem
212 I,6 | mieszczaństwo, stworzę towarzystwo do handlu ze Wschodem, tym
213 I,6 | przy możliwych wyborach do rady miejskiej...~Panna
214 I,6 | swoją ogromną czerwoną rękę do subiekta (nawet dość eleganckiego
215 I,6 | naradzać się z niektórymi. A co do naszych - dodał patrząc
216 I,6 | córce i przeszli we troje do jadalnego pokoju, gdzie
217 I,6 | Belci - rzekł pan Tomasz do kuzynki, która nalewała
218 I,6 | pani hrabiny - rzekł.~- Do ciebie, Belu - dodał pan;
219 I,6 | pan; Tomasz biorąc list do ręki. - Pozwolisz, że cię
220 I,6 | nerwy! jeżeli nie chcesz ich do reszty rozstroić, musisz
221 I,6 | scriptum. Jutro jedziemy do magazynu zamówić dla ciebie
222 I,6 | taki, że przegrałem osiem do dziesięciu rubli, a wygrałem
223 I,6 | chociaż - nie mam pretensji do geniuszu! - dodał skromnie.~
224 I,6 | Pocałowała ojca w rękę i wyszła do swego pokoju.~- Nagła migrena
225 I,6 | rzekł pan Tomasz. - Pójdź do niej, Florciu. Ja na chwilę
226 I,6 | Florciu. Ja na chwilę wyjdę do miasta, bo muszę zobaczyć
227 I,6 | dobrze na świecie.~- Zaraz do niej pójdę, tylko tu zrobię
228 I,6 | uczuć, jak gdyby wszedłszy do pełnego salonu ujrzała nagle
229 I,6 | wstrętną, że ślina napływa jej do ust.~Co za straszne położenie!...
230 I,6 | gdyby można, upadłaby ojcu do nóg i błagała go, ażeby
231 I,6 | prosząc, ażeby je przegrał do tego pana Wokulskiego, ażeby
232 I,6 | rozmaitymi postaciami. Co on ma do czynienia z jej ciotką,
233 I,6 | jest ów Wokulski, który do jej ojca przegrywa w karty,
234 I,6 | Florentyną na czekoladę do cukierni, przez figle. Usiadły
235 I,6 | być wspólnik jej ojca?... Do czego ten wspólnik?... Skąd
236 I,6 | Skąd jej ojcu przyszło do głowy zawiązywać jakieś
237 I,6 | arystokracji; chce zostać wybranym do rady miejskiej, której nie
238 I,6 | głośnego nazwiska na szyld do swoich przedsiębiorstw.
239 I,6 | latarnie, których blask wpadał do gabinetu panny Izabeli malując
240 I,6 | Krajobraz jest podobny do olbrzymiego pierścienia,
241 I,6 | zjeżdża? bo ani zbliża się do niczego, ani od niczego
242 I,6 | sobie paznogcie, od czasu do czasu rzucając okiem na
243 I,6 | białych par wynurza się do pół figury jakiś człowiek.
244 I,6 | oczów, a nad dymem obnażoną do łokcia rękę i - kartę.~"
245 I,6 | pieniądze, które przegrał do ojca w pikietę? Chyba nie.
246 I,6 | fontannę, ptaszki i dywany do ubrania grobu Pańskiego?...
247 I,6 | odpowiada nikt, więc wybiega do przedpokoju i we drzwiach
248 I,6 | się.~- Weź, Florciu, lampę do mego pokoju. Papo jest?~-
249 I,6 | lampę i obie z kuzynką idą do jej gabinetu. Panna Izabela
250 I,6 | przy moim biurku i napisz do ciotki, że.. przyjmuję jej
251 I,6 | A o tym, że wciąga papę do spółki handlowej, nie słyszałaś?...~
252 I,6 | dużymi.~- Ojca twego wciąga do spółki?... - rzekła wzruszając
253 I,6 | wzruszając ramionami. - Do jakiejże spółki może go
254 I,6 | człowiek chce zbliżyć się do nas...~- Już się przecie
255 I,6 | panna Florentyna~- Więc do mnie chce się zbliżyć!... -
256 I,6 | drogę na ulicach, dzwoni do mieszkań albo pisuje listy
257 I,6 | wzdycha, ale zakrada się do łask ciotki, ręce i nogi
258 I,6 | gwałtem, jeżeli nie zmusić do tego, ażebym mu się sama
259 I,6 | pana, ażeby mnie zmusić do oddania ręki marszałkowi?...
260 I,6 | ojcu, ażeby zaciągał się do jakichkolwiek spółek, choćbym
261 I,6 | dna. Z salonów Kwirynału do sklepu... To już nawet nie
262 I,7 | bywała u niej albo ją wzywała do siebie, ale jeszcze (co
263 I,7 | zatrzasnąwszy drzwiczki powozu.~- Do sklepu Wokulskiego - Z nerwowym
264 I,7 | łbami.~- Dlaczego, Belciu, do Wokulskiego? - zapytała
265 I,7 | panna Izabela podbiegła do klatki, wsunęła rękę i -
266 I,7 | nieprzeparty pociąg - wejść do sklepu, spojrzeć w oczy
267 I,7 | otworzył z łoskotem drzwi do sklepu Wokulskiego, panna
268 I,7 | Przez chwilę chciała wrócić do powozu i uciec stąd; wnet
269 I,7 | na krześle zwróciła się do kandelabrów, dwie panny
270 I,7 | kandelabrów, dwie panny do toaletki z oliwkowego drzewa,
271 I,7 | rzeczy w sklepie przeszły do spokojnego trybu. Tylko
272 I,7 | Mraczewskim. Oboje stali zwróceni do niego profilem; dostrzegł
273 I,7 | wzrok subiekta przykuty do panny Izabeli, na co ona
274 I,7 | go bardzo pragnąłem..."~Do sklepu weszło jeszcze parę
275 I,7 | weszło jeszcze parę osób, do których niechętnie zwrócił
276 I,7 | Panna Izabela zbliżyła się do Wokulskiego i wskazując
277 I,7 | zapłacić temu panu. Wracamy do domu.~- Kasa jest tu - odezwał
278 I,7 | odezwał się Rzecki podbiegając do panny Florentyny. Wziął
279 I,7 | wolna podsunęła się tuż do kantorka, za którym siedział
280 I,7 | odparł obojętnie:~- Jestem do usług.~- Wszakże to pan
281 I,7 | nie robię. Osób trzecich do sprawy nie mieszam, ponieważ
282 I,7 | procentu w stosunku... sześć... do ośmiu od sta rocznie...~-
283 I,7 | ukłonił się i znowu usiadł do swej księgi.~Gdy lokaj zabrał
284 I,7 | Florentyna.~- Nie pytaj mnie. Nic do mnie nie mów, jeżeli nie
285 I,7 | rozmowa. Panie milcząc wróciły do domu; panna Izabela cały
286 I,7 | Wokulski wziął się znowu do rachunków i bez błędu zsumował
287 I,7 | przerzucić z balowej sali do lasu albo z dusznego więzienia
288 I,7 | Chyba pojadę na wystawę do Paryża, a potem w Alpy..."~
289 I,7 | W tej chwili zbliżył się do niego na palcach Rzecki
290 I,7 | smutnym uśmiechem Klejn do Mraczewskiego.~- Ale bo
291 I,7 | ale bo też i ona lgnie do mnie!~Trzasnęły drzwi i
292 I,7 | mnie!~Trzasnęły drzwi i do sklepu wszedł jegomość szpakowaty;
293 I,7 | szpakowaty; zażądał breloku do zegarka, a krzyczał i stukał
294 I,7 | szpakowatym jegomości weszła do sklepu dama żądająca parasola,
295 I,7 | Wychodzisz?... Może zajrzysz do tamtego sklepu - rzekł.~-
296 I,8 | wszystko mało obchodzi" - rzekł do siebie. Potem myślał o tych
297 I,8 | wodotrysku; zachlapał się od stóp do głów, ale miał bardzo zadowoloną
298 I,8 | Ja, ledwiem zbliżył się do źródła, widzę, że nie tylko
299 I,8 | Uderzyło go podobieństwo do drabiny, której jeden bok
300 I,8 | drugi - linia od Garbarskiej do Topieli, a kilkanaście uliczek
301 I,8 | przez brudne szyby zaglądał do mieszkań i nasycał się widokiem
302 I,8 | w którym wszystko dąży do spodlenia i wytępienia rasy.
303 I,8 | łaknął wiedzy - oddano go do sklepu z restauracją. Kiedy
304 I,8 | Kiedy nareszcie dostał się do uniwersytetu - prześladowano
305 I,8 | Czekanowskich, Dybowskich. Wrócił do kraju prawie uczonym, lecz
306 I,8 | zakrzyczano go i odesłano do handlu...~" To taki piękny
307 I,8 | ciężkich czasach!"~No i wrócił do handlu, a wtedy zawołano,
308 I,8 | sklepu, a znowu zbliżył się do książek. I może z galanteryjnego
309 I,8 | lecz ciągle szukał okazji do widywania panny Izabeli
310 I,8 | końcu mimowolne pójście do teatru, gdy wcale nie miał
311 I,8 | którymi los prowadził go do zobaczenia panny Izabeli.~
312 I,8 | A wówczas przychodził mu do głowy dziwaczny projekt:~"
313 I,8 | który mógłby go wprowadzić do domu Łęckich. Co gorsze:
314 I,8 | zeszłego Wokulski wziął się do tej sprawy, którą jego wyjazd
315 I,8 | sprawy, którą jego wyjazd do Bułgarii o tyle przyspieszył,
316 I,8 | Wokulskiego i gwałtem zachęcał go do przyjęcia udziału w dostawach
317 I,8 | wysłuchał jego projektów. Do wykonania jednych nie chciał
318 I,8 | w czerwcu ona wyjechała do ciotki, a Suzin począł naglić
319 I,8 | dni przed wyjazdem zaszedł do znajomego lekarza Szumana,
320 I,8 | ile było mu to potrzebnym do studiów etnograficznych;
321 I,8 | najmniejszej dozy oleju do największej dozy strychniny,
322 I,8 | Gdy Wokulski zadzwonił do mieszkania lekarza, ten
323 I,8 | A, jesteś?... - rzekł do Wokulskiego odwracając głowę. -
324 I,8 | ale za to poczyna tęsknić do legend o życiu wiecznym?..~-
325 I,8 | umysłów dojrzałych, a pociąg do życia wiecznego - zapowiedzią
326 I,8 | żem wariat...~Znowu wrócił do włosów i mikroskopu.~- A
327 I,8 | stołu.~- No?..~- Wyjeżdżam do Bułgarii.~- Po co?~- Zostanę
328 I,8 | spokojnie. Odprowadził go do drzwi i znowu wziął się
329 I,8 | drzwi i znowu wziął się do swojej roboty.~Już Wokulski
330 I,8 | dlaczego nie przyszedłeś do sklepu, do pana Rzeckiego? -
331 I,8 | nie przyszedłeś do sklepu, do pana Rzeckiego? - spytał
332 I,8 | Jutro w południe przyjdziesz do sklepu i dostaniesz kartkę
333 I,8 | po świętach przyjeżdżaj do roboty. U mnie zarobisz
334 I,8 | tak sam z siebie?...~- Idź do domu, a jutro bądź w sklepie -
335 I,8 | odpowiedział człowiek kłaniając się do ziemi.~Odszedł, lecz przystawał
336 I,8 | Częstochowie, panie.~- Idź do domu. Może Kaspra przeniosą
337 I,8 | domu. Może Kaspra przeniosą do Skierniewic.~Ale ten zamiast
338 I,8 | jest."~Wokulski doszedł do brzegu Wisły i zdumiał się.
339 I,8 | przerabiaj ją na grunt zdolny do siewu. Oni bawią się, ty
340 I,8 | nieuważny.~I tobież to wzdychać do motyla, głupi?... I dziwić
341 I,8 | dziwić się, że ma wstręt do ciebie?... Jakiż łącznik
342 I,8 | gąsienica jest także podobna do robaka, póki nie zostanie
343 I,8 | nawet ci wyżsi przyciągają do siebie nowe siły. Lecz u
344 I,8 | nie łączy się z resztą, ma do niej wstręt fizyczny, ale
345 I,8 | i we śnie, mieszając się do wszystkich jego celów, planów
346 I,8 | Wstał z belek i wrócił do miasta.~Idąc przez ulicę
347 I,8 | bokami stał przywiązany do młodego drzewka unosząc
348 I,8 | i ból ich karków tartych do krwi przez chomąto. Czuł
349 I,8 | próżno biegała od rynsztoka do rynsztoka szukając strawy
350 I,8 | obdarte z kory, bruki podobne do powybijanych zębów, wilgoć
351 I,8 | on sam nie przywiązywał do nich żadnej wagi. Rzucał
352 I,8 | wagi. Rzucał tysiące rubli do kas urzędowych dobroczyńców,
353 I,8 | tylko jeden cel: zbliżyć się do panny Izabeli. Dziś przybył
354 I,8 | przyszedł transport - rzekł do Wokulskiego. - Myślę, że
355 I,8 | nie odpowiedział. Usiadł do swej księgi i udawał, że
356 I,8 | powiedział o nim, że jest podobny do suchotnika, któremu w trumnie
357 I,8 | znowu cofnął się zadzierając do góry głowę, jakby czytał
358 I,8 | gwałtownie odwróciła się od niego do neseserek i upadła na krzesło.~
359 I,8 | neseserek i upadła na krzesło.~Do przybysza wybiegł Mraczewski
360 I,8 | ostentacyjnie odwracając się tyłem do damy.~- A może, czy nie
361 I,8 | odezwała się nagle dama do Klejna - na co podkowy ludziom,
362 I,8 | Powiedz mi pan - mówiła dama do Klejna podniesionym głosem -
363 I,8 | zawołał niemniej głośno baron do Mraczewskiego - zapakuj
364 I,8 | kałamarz i odeszlij mi do domu. Macie prześliczny
365 I,8 | z krzesła i zbliżyła się do kantorka, za którym siedział
366 I,8 | gdyby je miał, należą tylko do niego i do mnie - odpowiedział
367 I,8 | należą tylko do niego i do mnie - odpowiedział Wokulski
368 I,8 | stosunki między małżonkami do mnie nie należą.~- Ach,
369 I,8 | minut po jej odejściu wbiegł do sklepu baron. Parę razy
370 I,8 | a następnie zbliżył się do Wokulskiego.~- Najmocniej
371 I,8 | co by kwalifikowało się do powtórzenia - odparł Wokulski.~-
372 I,8 | pobladł, lecz spokojnie usiadł do rachunków.~- Cóż to za oryginalne
373 I,8 | No, no... już mnie pan do swoich porządków nie nawracaj
374 I,8 | I przemógłszy się wrócił do swej księgi. Do sklepu znowu
375 I,8 | się wrócił do swej księgi. Do sklepu znowu poczęli wchodzić
376 I,8 | butów i nie wierzą w chustki do nosa.~- Nie mówiłbyś pan
377 I,8 | zamknął księgę i włożył ją do kantorka. W tej chwili znowu
378 I,8 | tej chwili znowu weszły do sklepu trzy panie żądając
379 I,8 | piękny młodzieniec biegnąc do kantorka krokiem kontredansowym.~-
380 I,8 | że ja i pan nie pasujemy do siebie... Zupełnie nie pasujemy. -
381 I,8 | panem Mraczewskim rachunek do pierwszego października.~
382 I,8 | jeszcze ósmej. Pobiegł zaraz do mieszkania Wokulskiego,
383 I,8 | ciemno, i pan Ignacy wrócił do siebie zgnębiony.~Na drugi
384 I,8 | Wokulski. Lecz nim usiadł do kantorka, otworzyły się
385 I,8 | bynajmniej nie miałem pretensji do pana... Ja szanuję dyskrecję,
386 I,8 | Mraczewskiemu, który nawet...~- Do pana Mraczewskiego nie mam
387 I,8 | pretensji, nawet tej, ażeby do mnie wracał.~Baron przygryzł
388 I,8 | krótkiej naradzie wrócili do sklepu, od czasu do czasu
389 I,8 | wrócili do sklepu, od czasu do czasu rzucając na siebie
390 I,8 | Wokulskiego zbliżyła się do kantorka.~- Panie - rzekła
391 I,8 | po południu zbliżył się do Wokulskiego Rzecki. Oparł
392 I,8 | kobieta...~- Zapłać mu pensję do końca roku - odparł Wokulski.~-
393 I,8 | godzinę później przyszedł do sklepu niejaki pan Zięba,
394 I,8 | antysemitą, a pan Klejn doszedł do wniosku, że Zięba musi być
395 I,9 | bibułkę.~"Co prawda - mówił do siebie - będzie tam panna
396 I,9 | powiedział - nie będę należał do tej jarmarcznej dobroczynności."~
397 I,9 | dobroczynności."~Rzucił rulon do kasy i w piątek nie poszedł
398 I,9 | Więc jeżeli nie pójdę do kościoła, gdzież ją spotkam?...
399 I,9 | Na targ idą po żywność, do sklepów po towary, do teatru
400 I,9 | żywność, do sklepów po towary, do teatru po zabawę, ale po
401 I,9 | Dokąd oni wydzierali się? Do innego, podobno wyższego
402 I,9 | fale - oceanu?..."~Wszedł do kościoła i zaraz na wstępie
403 I,9 | upadłszy na kolana wznosili do góry ręce i oczy, jakby
404 I,9 | opuściły je dusze i uciekły do jakiegoś lepszego świata.~"
405 I,9 | rękach książki, zapewne do nabożeństwa. Za krzesłem
406 I,9 | niego zawzięcie. Zbliżył się do tacy i ukłoniwszy się hrabinie,
407 I,9 | Mówiłam cioci, że przyjdzie, i do tego z workiem złota odezwała
408 I,9 | ustępuje mu z serca niechęć do Mraczewskiego.~- Nie o przekonania
409 I,9 | tej chwili zbliżyło się do stołu kilkoro dzieci, którym
410 I,9 | człowiek. Niech jedzie i do Moskwy.~- Tam też pojedzie -
411 I,9 | proszę, ażebyś przyszedł do mnie na święcone. Bardzo
412 I,9 | środku kościoła zwróciła się do służącego:~- Idźże, mój
413 I,9 | służącego:~- Idźże, mój Ksawery, do pani prezesowej i proś,
414 I,9 | dłużej?~Służący podszedł do stołu przy drzwiach.~- Więc
415 I,9 | stołu przy drzwiach.~- Więc do jutra, panie Wokulski -
416 I,9 | cieniach kościoła, rzekła do hrabiny:~- Cioteczka kokietuje
417 I,9 | podobne stosunki należą do dobrego tonu.~- A jeżeli
418 I,9 | krótko hrabina biorąc się do książki nabożnej.~Wokulski
419 I,9 | konfesjonał. Wokulski wszedł do niego, przymknął drzwiczki
420 I,9 | książkę spoglądając od czasu do czasu na drzwi kościelne.
421 I,9 | zmęczenie i nuda. Czasami do stolika zbliżały się dzieci
422 I,9 | pobożność ani przez miłość do dzieci, ale dla rozgłosu
423 I,9 | pewny, że o mnie mówiła do swej ciotki. Trzeba nauczyć
424 I,9 | mógłbym ją teraz odesłać do domu z ciotką, i znowu zawiązałby
425 I,9 | Niektórzy czołgali się do krucyfiksu na podłodze i
426 I,9 | pieniądze wydobyte z chustki do nosa.~W głębi kaplicy, w
427 I,9 | Chrystusa ciemniało. Ale kiedy do krucyfiksu zbliżył się jaki
428 I,9 | Błogosławieni smutni..."~Do tacy podeszła młoda, uróżowana
429 I,9 | wyraz jej twarzy, jakby do tego grobu przyszła nie
430 I,9 | Helusiu - rzekła półgłosem do dziecka - połóż to na tacy
431 I,9 | Ech, co tam!... - Pobiegła do tacy i pochyliła się nad
432 I,9 | Wokulskiemu zrobiło się gorąco... Do stolika hrabiny zbliżył
433 I,9 | znajdował się sklep, i skręcił do pokoju Rzeckiego, a za nim
434 I,9 | Dowcipny!~Zabierała się do odejścia, ale zatrzymał
435 I,9 | stamtąd wyjść?~- A - choćby do piekła. Już mi tak dokuczyli...
436 I,9 | pracować?~- A co będę miała do roboty?~- Nauczysz się szyć.~-
437 I,9 | natychmiast. Albo weźmiesz się do roboty, bo darmo nikt na
438 I,9 | zaboli...~- Nie pójdziesz do żadnego pana, tylko do magdalenek.
439 I,9 | pójdziesz do żadnego pana, tylko do magdalenek. Albo wracaj
440 I,9 | tam pójdziesz.~- Jakże ja do nich pójdę?~- Dam ci list,
441 I,9 | Rzecki.~- Wiem. Tępienie ich do niczego nie doprowadzi,
442 I,9 | przebudować od fundamentów do szczytu. Albo zgnije.~-
443 I,9 | kiedykolwiek blaskiem. Krew biła mu do głowy i upokarzał się w
444 I,9 | pogardzani.~Gdy Wokulski wszedł do przysionka, siwy szwajcar
445 I,9 | głęboko i otworzył drzwi do kontramarkarni, gdzie dżentelmen
446 I,9 | przenosił bowiem z jego sklepu do kościoła pozytywkę i śpiewające
447 I,9 | Józef.~Wokulski sięgnął do kamizelki i dał mu pięć
448 I,9 | kapeluszu na głowie" - rzekł do siebie.~Dostrzegł, że Józef
449 I,9 | goręcej, że przybycie twoje do nas łączy się z bardzo miłym
450 I,9 | bardzo uroczysty wprowadził do pierwszego salonu, gdzie
451 I,9 | bankier sam zbliżył się do nich i przywitawszy Wokulskiego
452 I,9 | być u pana.~- To wstąp pan do mnie we środę na śniadanie
453 I,9 | nie robiąc.~Przy wejściu do drugiego salonu, gdzie było
454 I,9 | książę.~- Nie mam przesądu co do kupców - ciągnął dalej hrabia -
455 I,9 | tysięcy rubli tylko za firmę do pewnego przedsiębiorstwa
456 I,9 | pana - odezwał się książę do Wokulskiego. - Kuzynka pozwoli?...~-
457 I,9 | zdarzyło się, ponieważ mam do pana ważny interes. Wyobraź
458 I,9 | moskiewskich fabrykantów kredyt do wysokości trzech, nawet
459 I,9 | My już tak niewiele mamy do stracenia...~- Mnie się
460 I,9 | się nagle, zbliżywszy się do nich, panna Izabela.~Książę
461 I,9 | Musisz pan zbliżyć się do naszej sfery, w której,
462 I,9 | Tych tytułów nam potrzeba do odrodzenia kraju, to nam
463 I,9 | Podała mu rękę i poszli oboje do fotelu prezesowej.~- Oto
464 I,9 | Wokulski - odezwała się hrabina do staruszki ubranej w ciemną
465 I,9 | śmiercią i kazał włożyć je do swojej trumny.~- A... a!... -
466 I,9 | ręce i z wolna wyprowadziły do dalszych pokojów. W jednej
467 I,9 | winem węgierskim, należał do jenerała, a drugi, z czerwonym,
468 I,9 | jenerała, a drugi, z czerwonym, do biskupa.~"Ładnie się urządzam -
469 I,9 | Ładnie się urządzam - rzekł do siebie. - Gotowi jeszcze
470 I,9 | dawnych czasach, kiedy aż do łez doszło. Prawda, że zgadłem?...
471 I,9 | że zgadłem?... Wracając do tematu, który nam przerwano,
472 I,9 | mówił książę ciągnąc go do obszernej framugi - i opowiedz
473 I,9 | francusku dama w brylantach do damy w strusim piórze. -
474 I,9 | framugi.~Wokulski przybiegł do niej. Podała mu rękę i we
475 I,9 | Gdybyśmy dawniej zbliżyli się do nich, nasz nieszczęśliwy
476 I,9 | i - pobladła. Przystąpił do niej młody człowiek z wczorajszej
477 I,9 | uśmiechem. - Przychodzi mi do głowy dziwne pytanie - dodała
478 I,9 | proszę cię - zwróciła się do Wokulskiego.~A gdy zostali
479 I,9 | znowu podniosła chustkę do oczu.~- Doprawdy?... Ach,
480 I,9 | jeszcze?~- Tam właśnie, do zamku, stryj co dzień chodził
481 I,9 | Bardzo głęboka. Tylko trafić do niej trudno, bo wejście
482 I,9 | pożegnania myśleliśmy: czyby się do tej studni nie rzucić? Nikt
483 I,9 | na nieszczęście bogata, i do tego jeszcze bliska krewna
484 I,9 | Nigdy nie przychodziło mu do głowy, ażeby zmarli potrzebowali
485 I,9 | rzekła zniżonym głosem:~- Mam do ciebie prośbę... Powiedz,
486 I,9 | służący.~- Sprowadźże pana do sali - rzekła.~Wokulski
487 I,9 | Lokaj otworzył drzwi do sali. Znowu wszystkie głowy
488 I,9 | w drugiej sali" - mówił do siebie Wokulski.~Spostrzegł
489 I,9 | Spostrzegł hrabinę i zbliżył się do niej.~- Cóż, skończyliście
490 I,9 | dodała zwracając się do damy w brylantach.~- A ja
491 I,9 | A ja zaraz przystępuję do interesu - rzekła dama patrząc
492 I,9 | rzekła dama w brylantach do swej towarzyszki w strusim
493 I,9 | gospodynię w rękę.~- Tylko do widzenia, panie Wokulski,
494 I,9 | spisek z panem Łęckim. Spółka do handlu ze Wschodem - wyborna
495 I,9 | wyborna myśl! Musicie i mnie do niej przyjąć... Musimy poznać
496 I,9 | pomoże; musicie zbliżyć się do nas, pan i panu podobni
497 I,9 | szepnął, z trwogą idąc do ostatniego salonu.~Tu pochwycił
498 I,9 | Już pan wychodzisz? Więc do widzenia, drogi panie. Po
499 I,9 | rozmyślił się.~- Wracaj, bracie, do domu - rzekł do furmana
500 I,9 | bracie, do domu - rzekł do furmana dając mu na piwo.~
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3075 |