1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3075
Tom, Rozdzial
501 I,9 | Oto syn rzeźnika, który do sklepu, niegdyś Hopfera,
502 I,9 | Z komórki przy sklepie do buduaru hrabiny, co za skok!...
503 I,9 | doznawał upojenia wylatując do góry na huśtawce! Co to
504 I,9 | ja byłem, ja?... - mówił do siebie zdumiony. - Mnie
505 I,9 | Aha, triumfator!" - rzekł do siebie Wokulski, ledwie
506 I,9 | garnituru na rękach zaniosą do miasta, wtem - zapał ostygł.
507 I,9 | rozbawione tłumy obmierzły mu do reszty. Zawrócił do miasta.~
508 I,9 | obmierzły mu do reszty. Zawrócił do miasta.~Środkiem Alei wciąż
509 I,9 | pierwszy raz uczuł tęsknotę do twardego, nieprzespanego
510 I,9 | Izabela, wróciwszy od ciotki do domu, prawie z przedpokoju
511 I,9 | prawie z przedpokoju zawołała do panny Florentyny:~- Wiesz?...
512 I,10| Kochany Stasiu - mówiłem do Wokulskiego - wszyscy kupcy
513 I,10| Dziś właśnie jest pora do robienia interesów.~- Ależ
514 I,10| sklepie ruch jak na odpuście, do naszych składów zwożą i
515 I,10| zwożą i wywożą towary jak do młyna, a pieniądze płyną
516 I,10| młyna, a pieniądze płyną do kas nie gorzej od plew.
517 I,10| rozsądni przygotowywali się do czegoś, a wuj Raczek (pan
518 I,10| zamknięciu sklepu szedłem do wuja Raczka i opowiadałem,
519 I,10| sklep mi obrzydł. Nawet do śp. Małgosi Pfeifer straciłem
520 I,10| wytrzymać. Poszedłem znowu do wuja Raczka po radę.~Pamiętam,
521 I,10| ciężką. Wuj Raczek wziął ją do ręki i wzdychając odliczył
522 I,10| odwróciwszy mnie twarzą do świecy, szepnął:~- Niech
523 I,10| tak jak kule...~Wróciwszy do sklepu, mimo spóźnionej
524 I,10| niespodziewanie długo, bo aż do października 1849 roku,
525 I,10| pamiętasz jeneralną bitwę, do której zawsze wzdychaliśmy
526 I,10| że człowiek nie wziąłby do ust tego paskudztwa, gdyby,
527 I,10| największego tumultu nie zajechał do sztabu szlachcic czwórką
528 I,10| masy Austriaków. Zatrąbiono do porządku, tumult ucichł,
529 I,10| Nareszcie!... - powiedziałeś do mnie.~Tej samej nocy posunęliśmy
530 I,10| adiutanta. Przeleciała mimo, do huzarów, dysząc i prawie
531 I,10| bal!...~Major odwrócił się do nas na koniu i uśmiechnął
532 I,10| niż dwadzieścia - rzekłem do Katza.~- Osły!... - zaśmiał
533 I,10| stłumiony odgłos, podobny do ciągłego grzmotu.~- Ile
534 I,10| cztery armaty z należącymi do nich jaszczykami. Idący
535 I,10| usłyszałem jakiś trzask podobny do rzęsistego deszczu, tylko
536 I,10| jadąc przodem, odzywał się do oficerów. A tam, na lewo,
537 I,10| jeszcze wyższe. Tylko od czasu do czasu z frontu, od tyłu
538 I,10| na południe, aż gdzieś do krawędzi horyzontu ciągnęła
539 I,10| ludzi: jeden leżał twarzą do ziemi, wyciągnięty jak struna,
540 I,10| dymu; Katz przemówił coś do mnie, alem go nie słyszał ;
541 I,10| jeden po drugim. Ogłuszony do reszty, wypaliłem i ja...
542 I,10| maruderowie i batalion wrócił do porządku. Ubyło jednak ze
543 I,10| zgubić?~- Wiesz ty - rzekł do mnie Katz - że już po jedynastej?...~-
544 I,10| przelatujące z ukosa nie do nas adresowano.~W tej chwili
545 I,10| zobaczyłem ze sto wycelowanych do nas karabinów, lśniących
546 I,10| wybuchnął krzyk podobny do jęku albo do wycia. Kolumna
547 I,10| krzyk podobny do jęku albo do wycia. Kolumna poruszyła
548 I,10| brak tchu. Uniesiono mnie do góry, opuszczono, a wtedy
549 I,10| w gromadach, strzelając do cofających się Austriaków.
550 I,10| kurzu. Trębacze zwoływali do szeregów.~Około czwartej
551 I,10| pułkowe orkiestry. Przyleciał do nas adiutant z powinszowaniem.
552 I,10| dobosze uderzyli sygnał: do modlitwy. Zdjęliśmy kaski,
553 I,10| sztandary i cała armia, z bronią do nogi, dziękowała węgierskiemu
554 I,10| otuchy i - przekradliśmy się do Komorna.~Przez miesiąc wyglądaliśmy
555 I,10| tułactwo, chciałbyś zmykać do nieba?... Ej! Katz, węgierska
556 I,10| Turcja, Liptak wzdychał do noclegu i gorącej strawy,
557 I,10| jeszcze z kielich śliwowicy do poduszki!...~W tym wesołym
558 I,10| zgniłej gorączki - rzekł raz do mnie Szapary.~Niedaleko
559 I,10| marcu Kossuth powoła nas do szeregów. Głupstwo zrobiliśmy
560 I,10| Ażeby się choć wygoić do tego czasu...~- Moi kochani!... -
561 I,10| grochowiny - kładźcie się, do diabła, spać, bo inaczej
562 I,10| bardzo chory. Zbliżyłem się do niego i ciągnąc go na grochowiny,
563 I,10| dodał:~- Z Węgier wypędzili, do Szwabów się nie zaciągnę...~
564 I,10| którą właśnie dojeżdżaliśmy do Sawy. Już dniało, zapowiadał
565 I,10| sobie i o Katzu. Wracam więc do przedmiotu. W parę dni po
566 I,10| śmierci Katza weszliśmy do Turcji, a przez dwa lata
567 I,10| wołałem przez sen: " ja chcę do kraju!..." A gdym się obudził
568 I,10| usłyszawszy, że mam jechać do Zamościa. Właściwie, tom
569 I,10| Napisałem stamtąd list do Mincla i podobno otrzymałem
570 I,10| choć nie wspomniał o niej do śmierci i nawet nie lubił
571 I,10| rozmawiać. Oto chodził on do różnych jenerałów, którzy
572 I,10| 1853 roku mogłem jechać do Warszawy. Zwrócono mi nawet
573 I,10| obrachujemy. Zajedź wprost do mego sklepu na Krakowskim
574 I,10| Ten sam Żydek wziął mnie do swego domu, gdzie doręczył
575 I,10| pieczoną gęsiną, której do Lublina nie mogłem strawić.
576 I,10| wybornego miodu, zaprowadził do gotowej już furmanki, lecz -
577 I,10| Dopiero gdym już miał wsiąść do fury, odprowadził mnie na
578 I,10| miał bardzo pilny interes do Krasnegostawu.~- Niech wielmożny
579 I,10| wsiadł. Nim dojechaliśmy do bramy fortecznej, zastąpiła
580 I,10| który furman jeździł konno do karczmy. Przez całą wreszcie
581 I,10| dziesiątej zajechaliśmy do Warszawy. Muszę dodać, że
582 I,10| przymrużył oczy. Nagle krzyknął do jednego z chłopców sklepowych:~-
583 I,10| sklepowych:~- Wicek!... gnaj do panny Małgorzaty i powiedz,
584 I,10| Wielkiejnocy...~Potem wyciągnął do mnie obie ręce ponad kontuarem
585 I,10| Wiem, wiem - szepnął mi do ucha. - Siadaj - dodał wskazując
586 I,10| krzesło. - Kaziek! rwij do Grossmutter... Pan Rzecki
587 I,10| znowu nie mówiliśmy nic do siebie. On żałośnie trząsł
588 I,10| hałasem i odwróciwszy się do okna, mruknął:~- No, co
589 I,10| Żenisz się? - rzekłem do Jasia.~- Phi!... cóż mam
590 I,10| kiedy stłuką jej dzbanek do kawy.~- A Franc?~- Nie gadaj
591 I,10| zakałą rodu Minclów!... rzekł do mnie Jan.~- Oj! oj! co mi
592 I,10| wrzasnął Jan.~- Ja też nie do pana mówię, tylko do Ignacego -
593 I,10| nie do pana mówię, tylko do Ignacego - odparł Franc: -
594 I,10| krzyknął Jan.~- Nie przyszedłem do pańskiego domu, tylko do
595 I,10| do pańskiego domu, tylko do sklepu za sprawunkiem...
596 I,10| Wicek! - zwrócił się Franc do chłopca - daj mi korek za
597 I,10| Tylko zawiń go w bibułę... Do widzenia, kochany Ignacy,
598 I,10| kochany Ignacy, wpadnij do mnie dziś wieczorem, to
599 I,10| Franc Mincel przyznawał się do niemieckiego pochodzenia,
600 I,10| których jeden odnosił się do jakiegoś Modzelewskiego,
601 I,10| czasów szwedzkich, a drugi do Milera, kościuszkowskiego
602 I,10| choćby miał podać skargę do policji. Usłyszawszy to
603 I,10| denuncjanta, jeżeli go zobaczy, i do weselnej kolacji ubrał się
604 I,10| zatańcowywał mu żonę i prawie do samobójstwa upił się jego
605 I,10| którymi nadto opiekował się do końca życia.~Dziwna była
606 I,10| wszystko?...~Otóż kiedym wrócił do sklepu, prawie co wieczór
607 I,10| Małgosia przytulała się do Jana (do mnie nikt się tak
608 I,10| przytulała się do Jana (do mnie nikt się tak nie przytulał),
609 I,10| Grossmutter rozumie, że chodził do Węgier na wojnę - wtrącił
610 I,10| głową ze zdziwienia mruczała do siebie:~- Der Kaffe war
611 I,10| łzy i wziąwszy się znowu do swej pończochy, szeptała:~-
612 I,10| chleba, więc po co pojechał do Bułgarii? Zdobył tam taki
613 I,10| i konie? Po co pnie się do arystokracji, a unika kupców,
614 I,10| o zamachu Hödla, wracam do sklepu i patrząc mu bystro
615 I,10| Stasiu, jakiś Hödel strzelił do cesarza Wilhelma...~A on,
616 I,10| tylko bolesne, że nie masz do mnie zaufania. Bo rada przyjaciela
617 I,10| maja wprowadziliśmy się do nowego sklepu, który obejmuje
618 I,10| a w połowie na drobiazgi do ubrania służące: kapelusze,
619 I,10| Dziwny człowiek! Przyjdzie mu do głowy genialny plan, wykona
620 I,10| to, dziś ani miesza się do sklepu: składa wizyty wielkim
621 I,10| albo jeździ swoim powozem do Łazienek, albo gdzieś znika
622 I,10| przemieszkałem. Ponieważ do lipca obowiązuje nas stary
623 I,10| nas stary kontrakt, więc do połowy maja siedziałem w
624 I,10| zamknięciem sklepu przychodzi do mnie i mówi:~- Cóż, stary,
625 I,10| przez tylne drzwi sklepu do sieni.~- Ależ - mówię -
626 I,10| poważnych osób przychodziło do naszego sklepu niby za sprawunkami,
627 I,10| sprawunkami, a naprawdę w swaty do Stasia i - wszystko na nic.~
628 I,10| panienkę, która, mój Boże! i do fortepianu, i domem zarządzi,
629 I,10| po prostu przyprowadzają do nas panny na wydaniu. Matka,
630 I,10| się to zdarza), zaszedłem do handelku na śniadanie. Kieliszek
631 I,10| śledzia przy bufecie, a do stołu porcyjka flaków i
632 I,10| Każdy wyglądał tak na trzy do pięciu tysięcy rubli rocznego
633 I,10| że właśnie gdym wszedł do pokoju, rozmawiali o Wokulskim.~
634 I,10| nosa!... czego pnie się do arystokracji?~- Mówią -
635 I,10| dostawy! Warszawiak jedzie do Bułgarii!...~- Pański brat,
636 I,10| dotąd milczący - to już do kupca nie należy. Kupiec
637 I,10| cichu. Nie wmieszałem się do tej rozmowy, gdyż znając
638 I,10| dróżnik Wysocki upadł mu do nóg dziękując za przeniesienie
639 I,10| dziękując za przeniesienie do, Skierniewic i udzielenie
640 I,10| dziewczyna, która pisała do niego od magdalenek: "Przypomniałam
641 I,10| początkach maja wchodzi do sklepu jakiś bardzo niewyraźny
642 I,10| jej neseserkę i pojechał do Łazienek. Wróciwszy zaś
643 I,10| pierwszej...~Gdy wyszła, rzekłem do Lisieckiego:~- Załóż się
644 I,10| kiedy Lisiecki zwraca się do mnie jako do "poinformowanego",
645 I,10| zwraca się do mnie jako do "poinformowanego", straciłem
646 I,10| zbliżyć biega od starych do nowych i ciągle im coś perswaduje;
647 I,10| może dlatego nie mam odwagi do małżeństwa, że ciągle widuję
648 I,10| może od roku, uważam, że do starozakonnych rośnie niechęć;
649 I,10| jakiś mrok duchowy, podobny do nocy. W dzień wszystko było
650 I,10| Szumanem i zaraz wstąpił do chrześcijańskiego sklepu,
651 I,10| maja pierwszy raz przyszedł do Stacha z prośbą. Był bardziej
652 I,10| Dlaczego żeś od razu do mnie nie przyszedł? - spytał
653 I,10| subiekt od razu wziął się do roboty, a w pół godziny
654 I,10| później mruknął Lisiecki do Klejna:~- Co tu, u diabła,
655 I,10| wtedy Wokulski zbliżył się do Szlangbauma i uściskawszy
656 I,10| Kochany Henryku, nie bierz do serca drobnych przycinków,
657 I,10| spytałem go - raz się, do licha, nie ochrzcisz?..~-
658 I,10| cudze pióra, więc wrócił do dawnego nazwiska.~- Za które
659 I,10| Nie tylko bowiem przyjął do sklepu Szlangbauma, ale
660 I,10| i paru Żydków przypuścił do współki. Nasi krzyczą i
661 I,10| Wielkiejnocy wysłał Mraczewskiego do Moskwy podwyższając mu nawet
662 I,10| Mraczewski przyjechał stamtąd do nas wybierać towary, natychmiast
663 I,10| przygotowywali u nas grunt do jakiejś rewolucji. Spostrzegłszy
664 I,10| zwrócone oko, ile razy przyszli do sklepu, zawsze udawali pijanych,
665 I,10| tylko bardzo podobne do Żydówek.~Udawałem, że wierzę
666 I,10| trzy razy odprowadzano ich do cyrkułów. Widocznie jednak
667 I,10| Wokulskiemu moje podejrzenia co do "prykaszczyków" - Stach
668 I,10| raz Klejna i Mraczewskiego do siebie na herbatę przekonałem
669 I,10| że ziemia powinna należeć do tych, którzy ją uprawiają,
670 I,10| piechota nie będzie strzelać do rozbrojonego przeciwnika.
671 I,10| Kiedy wchodzi ubrana do figury, to myślę, że wszedł
672 I,10| przyjeździe frant ten wchodzi do naszego sklepu z moją wdową!...
673 I,10| Kiedy w parę godzin wrócił do nas, pytałem go z najobojętniejszą
674 I,10| wspólności żon, zaraz przyszło mi do głowy:~- Stach nihilista
675 I,10| święcił, ale co podadzą do stołu?...~W wigilię ceremonii
676 I,10| wigilię ceremonii wpadł do naszego magazynu jakiś jegomość
677 I,10| jego przyszczypkę.~Wracam do ceremonii poświęcenia. Główna
678 I,10| łzy w oczach. Pobiegłem do Wokulskiego i ściskając
679 I,10| i przez nią dostałeś się do Moskwy?..~- Rozu... rozumie
680 I,10| nie pójdę spać... Pójdę do moich przyjaciół... Gdzie
681 I,10| że kazałem go odprowadzić do numeru na górę. Domyślam
682 I,10| północy sala była podobna do trupiarni albo do szpitala;
683 I,10| podobna do trupiarni albo do szpitala; coraz kogoś trzeba
684 I,10| kogoś trzeba było wyciągać do numeru albo do dorożki.
685 I,10| wyciągać do numeru albo do dorożki. Wreszcie odnalazłszy
686 I,10| prawie trzeźwy, zabrałem go do siebie na herbatę.~Doktór
687 I,10| wiedział.~Kiedy przyszliśmy do mego mieszkania i podano
688 I,10| prostu awantury... Ten wyjazd do Bułgarii, a dziś ten magazyn...
689 I,10| czynu, który, co mu przyszło do głowy czy do serca, wykonywał
690 I,10| mu przyszło do głowy czy do serca, wykonywał natychmiast.
691 I,10| natychmiast. Postanowił wejść do uniwersytetu i wszedł, postanowił
692 I,10| on albo wszystko naginają do siebie, albo trafiwszy na
693 I,10| herbaty z cytryną i poszedł do siebie.~Całą noc spać nie
694 I,11| od pierwszego śniadania do kolacji. Potem czytała dużo
695 I,11| oddawała serce. Był czas do rozmyślań. Toteż gdy wyszła
696 I,11| że - choroba zmieniła ją do niepoznania.~- Zmądrzałam -
697 I,11| Meliton miałaby materiał do swatów, Ale tak!...~Dopiero
698 I,11| rozsądnie przystępujesz pan do rzeczy - mówiła.- Wprawdzie
699 I,11| swoją siostrzenicą na spacer do Łazienek.~W takich wypadkach
700 I,11| wypadkach pani Meliton wpadała do sklepu i zrealizowawszy
701 I,11| zachmurzonego nieba, i znowu do południa czas rozciągał
702 I,11| Wokulskiemu krew uderzyła do głowy.~"One!... Czy mnie
703 I,11| samym czasie hrabina mówiła do panny Izabeli:~- Coraz bardziej
704 I,11| żadna z nich - nie należy do panny Izabeli.~"Jestem piramidalnie
705 I,11| Staruszka przyłożyła binokle do oczu i wpatrzywszy się w
706 I,11| panną Izabelą na spacer do Łazienek. Czyżby dowiedziała
707 I,11| godzin upłynie od trzeciej do pierwszej w południe. Ogarnął
708 I,11| innej..."~Wieczorem poszedł do teatru, lecz opuścił go
709 I,11| przeczucie, że jutro zbliży się do panny Izabeli.~Minęła noc,
710 I,11| zaprząc powóz. Napisał kartkę do sklepu, że przyjdzie później,
711 I,11| gdzieś wyjeżdża? - Zapewne do składów albo na kolej. Ale
712 I,11| Aresztuję pana i zabieram do siebie. Będę nawet tak niegrzeczny,
713 I,11| niegrzeczny, że zakwateruję się do pańskiego powozu, bo dziś
714 I,11| obiecali przyjść w kilku do mnie i wysłuchać projektu
715 I,11| się z panem i - jedziemy do mnie.~Wokulski doznał takiego
716 I,11| może być ważniejszym spacer do Łazienek aniżeli wszyscy
717 I,11| Był arystokratą od włosów do nagniotków, duszą, sercem,
718 I,11| grają w karty, umizgają się do kobiet, zaciągają długi -
719 I,11| książę i uciekał. Biegł do siebie, kładł się na szezlongu
720 I,11| bywał i nawet zwoływał do swego mieszkania rozmaite
721 I,11| Zwołać sesję, zachęcić do przedsiębiorstwa i cierpieć,
722 I,11| ogłoszenia: "Apartament z meblami do wynajęcia na kilka tygodni:"
723 I,11| wszystkie odezwy, skierowane do jego kieszeni, stale odpowiadał:~-
724 I,11| cel i znaczenie spółki, do której należał już całą
725 I,11| jak dzikowi, pierś upadam do nóg, oko bystre... Ten by
726 I,11| projekt zawiązania spółki do ułatwiania handlu...~- Zbożem -
727 I,11| który nas zgromadził tu, do gościnnych salonów księcia,
728 I,11| Wokulski sam wprowadza Żydów do handlu - bryznął oponent
729 I,11| mogłaby mieć piętnaście do dwudziestu procentów rocznie
730 I,11| Wokulskiego.~- Otóż i dotarliśmy do interesu publicznego! zawołał
731 I,11| zwrócił się książę do adwokata, czując potrzebę
732 I,11| miejscowych fabryk możemy przejść do porządku. Teraz szanowny
733 I,11| marszałek, który już powrócił do gabinetu, ale jeszcze nie
734 I,11| tylko kapitalistów. Mam do dyspozycji towaru za trzy
735 I,11| dyspozycji towaru za trzy do czterech milionów rubli
736 I,11| rubli rocznie...~- Upadam do nóg!... - szepnął marszałek.~-
737 I,11| niej wynosiłby piętnaście do dwudziestu procentów, a
738 I,11| pseudo-Anglik wyciągnąwszy do Wokulskiego dwa palce.~-
739 I,11| kupieckiej również zbliżyło się do Wokulskiego. Milczeli, lecz
740 I,11| słowa.~Z kolei zbliżył się do Wokulskiego człowiek młody,
741 I,11| ramię i zaprowadziwszy go do okna mówił :~- Kładę od
742 I,11| słyszał, jakoś nie pasowała do wyniszczonej figury i niepewnych
743 I,11| pan jednak wstąpi kiedy do mnie...~Na środku gabinetu
744 I,11| w zasadzie przystępujemy do spółki proponowanej przez
745 I,11| chcących zostać uczestnikami, do mnie na jutro, o dziewiątej
746 I,11| widoku jeszcze dwie spółki: do handlu zbożem i - okowitą.
747 I,11| Kto nie zechce należeć do jednej, może należeć do
748 I,11| do jednej, może należeć do drugiej... Nadto zaś prosimy
749 I,11| Wokulski.- Miałem wprawdzie do czynienia ze zbożem i okowitą,
750 I,11| dalszych pokojów zbliża się do niego pan Łęcki w towarzystwie
751 I,11| wyszedłszy na ulicę odesłał powóz do domu.~"Czego chce ode mnie
752 I,11| ciotecznym stryjem, nie znałbym do dziś dnia, gdyby nie stracił
753 I,11| czytam i pracuję od rana do nocy, ale - nie robię nic.
754 I,11| utonąć w życiu salonowym, do którego mnie ciągną, albo -
755 I,11| mnie śmiesznym i zrażają do mnie najbliższych. Spojrzyj
756 I,11| Człowiek jest przykuty do Ziemi jak ostryga do skały..."
757 I,11| przykuty do Ziemi jak ostryga do skały..." W tej chwili -
758 I,11| nim z tego pagórka zejdę do studni, urodzi mi się w
759 I,11| Skończę z nim" - rzekł do siebie Wokulski i głęboko
760 I,11| zapomniałem, że mam ważny interes do pana...~"Czego on chce?..." -
761 I,11| Ach, od Szumana. Ale do czego to wszystko prowadzi?...~-
762 I,11| szósty rok...~- A zatem ja do kompletnego ochłodzenia
763 I,11| odwagi... - rzekł jakby do siebie Ochocki.~I znowu
764 I,11| zamyślenie.~I zaczął mówić jakby do siebie.~- Kobiety, ważna
765 I,11| na świat istoty podobne do aniołów lub starożytnych
766 I,11| dopiero nasyca, ale od stóp do głów... Co mnie ciotka z
767 I,11| szepnął.~Przeszedł do Łazienek i tu znalazł spokojniejsze
768 I,11| poruszała. Gdy zaś wstąpiwszy do Szkoły Przygotowawczej poznał,
769 I,11| który przez nędzę szedł do wiedzy, czy jako żołnierz
770 I,11| pomagam ludziom i zmuszam ich do szacunku?..."~"Tak, ale
771 I,11| machinę latającą pójdzie do szpitala wariatów?... Ja
772 I,11| parku, na jakiejś ulicy, do której żaden szmer nie dolatywał.
773 I,11| Pomarańczarnia...~Potem doszedł do jakiegoś mostka, odpoczął
774 I,11| barierze myślał :~"Więc do tego doszedłem?... Niebezpieczny
775 I,11| Prosta droga doprowadziła go do stawu, później do łazienkowskiego
776 I,11| doprowadziła go do stawu, później do łazienkowskiego pałacu.
777 I,11| zobaczymy..."~Gdy wszedł do gabinetu, służący oddał
778 I,12| Co on za geniusz? - mówił do siebie Wokulski - to zwyczajny
779 I,12| Dobrze, dobranoc ci!~- Upadam do nóg, proszę łaski pana.~
780 I,12| wówczas, kiedy wyjeżdżał do Bułgarii. Wtedy szedł po
781 I,12| Maruszewicz, o jedenastej pojadę do adwokata... Pieniądze dostanę
782 I,12| się i potrzymał mu dziecko do krztu.~- A a a!... A pytał
783 I,12| aksamitny kołnierz i idź do diabła.~- Czałkiem beż potrzeby
784 I,12| Ubrawszy się, Wokulski usiadł do rachunków, pijąc przy tym
785 I,12| ukończeniu ich napisał depeszę do Moskwy o asygnację na sto
786 I,12| sto tysięcy rubli i drugą do ajenta w Wiedniu, ażeby
787 I,12| ulicę z zamiarem udania się do adwokata.~Ledwie jednak
788 I,12| własnymi powozami odwieźli do cyrkułu.~"Zła wróżba - pomyślał
789 I,12| interes! - mówił sobie - idę do adwokata, ażeby mi kupił
790 I,12| leży."~Wrócił na powrót do swego mieszkania i w kapeluszu
791 I,12| składały wizytowe bilety.~"Do licha! - szepnął - zdaje
792 I,12| rogach również ozdobiono do połowy otwartymi wachlarzami.
793 I,12| była przytwierdzona brama do kamienicy, a kamienica do
794 I,12| do kamienicy, a kamienica do Warszawy.~Prawdziwą osobliwość
795 I,12| klatkę głównych schodów, do których prowadziły szklane
796 I,12| proszę mamy, pójdziemy do ogrodu? - pytało dziecko.~-
797 I,12| kochanie. Teraz pójdziemy do sklepu, a do ogrodu po obiedzie -
798 I,12| Teraz pójdziemy do sklepu, a do ogrodu po obiedzie - odpowiedziała
799 I,12| Marysiu!... chodź no do nas...~Jednocześnie z okna
800 I,12| Marysiu!... wracaj mi zaraz do domu... Marysiu!...~"Słowo
801 I,12| podwórku.~- Marysiu!... chodź do nas... - wołał bas.~- Nikczemnicy!... -
802 I,12| wziął dorożkę i pojechał do adwokata.~W przedpokoju
803 I,12| Wprowadził Wokulskiego do sali na prawo.~- Jak mam
804 I,12| udziałów w naszej spółce. A że do rejenta pójdziemy jak najrychlej
805 I,12| i gotówkę ściągniemy co do grosza, w tym może pan rachować
806 I,12| dym z piórka.~- Mam prośbę do mecenasa - rzekł po chwili
807 I,12| Licytuje baronowa Krzeszowska do sześćdziesięciu tysięcy
808 I,12| postawa jego zmieniła się do niepoznania. Pociągnał z
809 I,12| moralnie Gdyby zmusić ich do pracy, gdyby skrzyżować
810 I,12| trzydziestu tysięcy rubli. Otóż do skrzyżowania pomagam panu,
811 I,12| skrzyżowania pomagam panu, ale do strwonienia trzydziestu
812 I,12| pan w moim imieniu stanąć do licytacji tego domu?~- Stanę,
813 I,12| przyniosę panu jutro; teraz do widzenia.~- Żal mi pana -
814 I,12| odsunie, aniżeli zbliży do celu.~- Myli się pan.~-
815 I,12| brodą, jakby przylepioną do "Kuriera".~- Dzień dobry,
816 I,12| Kurieru". Ja onegdaj posłałem do nich szaradę. Pan zgaduje
817 I,12| temu odniosłem moją szaradę do pana Szymanowskiego, to
818 I,12| niech no pan słucha, jaki on do mnie w tamten tydzień list
819 I,12| kupuje się dziecku - jak do gimnazje chodzić zaczyna.~
820 I,12| się i nagle rzekł:~- Mam do pana prośbę, panie Szlangbaum...~-
821 I,12| kogoś, kto by licytował do tej sumy.~Żyd szeroko otworzył
822 I,12| Żyd nagle podniósł palec do czoła. Błysnęły mu oczy
823 I,12| jemu nie można dawać wadium do ręki... Ja panu dam jeszcze
824 I,12| Pożegnali się i Wokulski wrócił do swego mieszkania. Tam zastał
825 I,12| Maruszewicza, z którym pojechał do rajtszuli obejrzeć kupioną
826 I,12| długim batem, którym od czasu do czasu podcinał źle manewrującego
827 I,12| usiłował zsiąść z konia i już do końca życia nie ćwiczyć
828 I,12| wojskowym ukłonem wziął do ręki symbol dyrekrorskiej
829 I,12| Pan - rzekł dyrektor do Wokulskiego - przyjmuje
830 I,12| opłacił.~- Trudna rada.~Weszli do stajenki widnej jak pokój,
831 I,12| porządek. panie Ksawery, do stu par diabłów!... Czy
832 I,12| zawołał:~- Wojciech!... do stu tysięcy diabłów... Zaraz
833 I,12| szczególny sposób zawędrował aż do istoty znajdującej się poza
834 I,12| przechodzie zwróciła się do Wokulskiego wąchając go
835 I,12| przywlokłaby się trzecia do mety. Zresztą nawet nie
836 I,12| klaczy panowie udali się do kancelarii, gdzie Wokulski
837 I,12| przyszła mu szczególna myśl do głowy:~"Jeżeli ta klacz
838 I,12| interesującym.~Wchodząc powtórnie do stajenki usłyszał znowu
839 I,12| szkło...~Wokulski wszedł do stajenki i z kwadrans przypatrywał
840 I,12| parę razy na dzień jeździł do maneżu, karmił klacz cukrem
841 I,12| serce. Już bowiem jadąc do maneżu mówił sobie: "Jeżeli
842 I,12| równie pięknymi?... Raz, do licha, muszę się ocknąć!..."~
843 I,12| kobieta najlepiej nadaje się do ciebie. Może naprawdę, jak
844 I,12| stary głupcze, wariacie, do czego ty dochodzisz?..."~
845 I,12| pożegnawszy się dodał :~- Kiedyż do rejenta, drogi panie, z
846 I,12| jeszcze nie zasługa."~"Tam do licha! - mruknął strzelając
847 I,13| godziny wlokły mu się, jakby do nich zaprzężono woły. Wokulski
848 I,13| Wokulski na chwilę tylko wpadł do sklepu, przy obiedzie nie
849 I,13| mógł jeść, potem poszedł do Saskiego Ogrodu ciągle myśląc: "
850 I,13| zeskoczył na ziemię i pobiegł do swej klaczy usiłując zachować
851 I,13| wszystko rzucić i wracać do domu. Ale panowie Miller
852 I,13| Dżokej podniósł dwa palce do żółto-niebieskiej czapki,
853 I,13| ogląda go jak konia: ode łba do pęcin, i wykonywa krzywymi
854 I,13| popieściwszy klaczkę, wrócił do swego powozu.~Teraz zaczął
855 I,13| Wszedł na schodki wiodące do trybuny sędziów i oglądał
856 I,13| Alim i Klarze, należąca do X. X., jeżdżona przez dżokeja
857 I,13| projektował, że natychmiast wróci do domu, jeżeli jej nie znajdzie.~
858 I,13| kobiety uśmiechały się do niego, tu i owdzie szeptano: "
859 I,13| tor i zobaczył wjeżdżający do szranków powóz hrabiny.
860 I,13| z galerii i kiedy wszedł do koła. Kogoś potrącił, ktoś
861 I,13| Panna Izabela zwróciła się do niego z uśmiechem.~- Założyłam
862 I,13| nie utrzyma swojej klaczy do wyścigów i wygrałam, a drugi
863 I,13| okrążył powóz i zbliżył się do panny Izabeli, która mówiła
864 I,13| zagrała. Wokulski pobiegł do trybuny, a spotkawszy Yunga,
865 I,13| bliżej hrabiny i wrócił do pań. Uderzyło go to, że
866 I,13| marszałek i baron zbliżyli się do ich powozu, ale obojętnie
867 I,13| Izabela.~Wokulski wskoczył do swego powozu i otworzył
868 I,13| się, że jest przywiązany do trzech koni mających się
869 I,13| hrabiów.~Wokulski zbliżył się do powozu hrabiny. Pan Łęcki
870 I,13| paczką banknotów zwrócił się do panny Izabeli:~- Czy pozwoli
871 I,13| Blady z gniewu zbliżył się do powozu i wyciągając rękę
872 I,13| powozu i wyciągając rękę do panny Izabeli zawołał po
873 I,13| szczególniejsze szczęście do wielbicieli kuzynki...~-
874 I,13| tylko, że mam szczęście do...~Stojący za nim Wokulski
875 I,13| szukając biletu. - Ach, do licha! Nie wziąłem biletów...
876 I,13| Zirytowana hrabina kazała jechać do domu nie czekając końca
877 I,13| wyścigów Wokulski pojechał do Szumana.~Doktór siedział
878 I,13| broszurki etnograficznej, do napisania której użył przeszło
879 I,13| jesteś."~Gdy Wokulski wszedł do jego pokoju i zmęczony upadł
880 I,13| fotelu i tak prędko przybiegł do kanapy, że rozrzucone poły
881 I,13| szlafroka robiły go podobnym do nietoperza.~- Co?... pojedynek?! -
882 I,13| Ani myślę mieszać się do tych błazeństw!... - wrzeszczał
883 I,13| ostre warunki.~Doktór wrócił do swego biurka, usiadł, oparł
884 I,13| rękę.~Od doktora udał się do swego sklepu, krótko rozmówił
885 I,13| panem Ignacym i wróciwszy do mieszkania położył się przed
886 I,13| Rzecki z Szumanem jechali już do hrabiego-Anglika, który
887 I,13| odparł Szuman. - Zbliżamy się do piątego aktu. Jest to albo
888 I,13| jakby był przeznaczony do sitzbadów.~Gdy wszyscy usiedli,
889 I,13| Nie mamy upoważnienia do żadnych kroków pojednawczych
890 I,13| gwintowane z muszami... Strzały do pierwszej krwi...- zakończył
891 I,13| ulicy, Rzecki odezwał się do Szumana:~- Bardzo mili ludzie
892 I,13| sprowadziwszy pistolety wstąpił do Wokulskiego. Zastał go samotnego
893 I,13| Jutro wyjedziemy o wpół do ósmej rano.~- Dobrze.~Gdy
894 I,13| wyszedł, Wokulski usiadł do biurka, na arkusiku listowego
895 I,13| Zaraz!...", ale przesiedział do trzeciej, o której to godzinie
896 I,13| Wyszedł z klubu, wrócił do domu i swemu kamerdynerowi,
897 I,13| mamy przecież strzelać się do krwi. Niech mnie roztratują,
898 I,13| trupa dwu posłańców niesie do mieszkania żony, jak żona
899 I,13| wschód słońca, nienawiść do Wokulskiego osłabła w nim
900 I,13| Drasnę go, a on będzie kulał do końca życia i będzie opowiadał:
901 I,13| jakiś kupczyk gwałtem chce do mnie strzelać, niech strzela
902 I,13| kupcami..."~Zajechały powozy. Do jednego wsiadł baron z hrabią-Anglikiem,
903 I,13| baron z hrabią-Anglikiem, do drugiego milczący egiptolog
904 I,13| pojedynek ma doprowadzić do pierwszej krwi. Wtedy baron
905 I,13| którego trupa miał zawlec do nóg obrażonej panny Izabeli.~
906 I,13| z mety. Wszyscy pobiegli do klęczącego barona, który
907 I,13| wybełkotał baron. - Jedź mi zaraz do pani baronowej i powiedz
908 I,13| ręce.~Wokulski zbliżył się do barona i uścisnął go.~-
909 I,13| powinienem być oszpecony, a co do zęba... Gdzie mój ząb, doktorze?...
910 I,13| zawińąć go w papierek... A co do zęba, od dawna . już powinienem
911 I,13| kiedykolwiek był podobny do marionetki, a egiptolog
912 I,13| pokoju obocznym i od czasu do czasu przysuwał bądź oko,
913 I,13| przysuwał bądź oko, bądź ucho do dziurki od klucza. Widział
914 I,13| gabinetu, z hałasem wszedł do przedpokoju i po chwili
915 I,13| chwili wróciwszy zapukał do pana.~- Czego chcesz? -
916 I,13| służący i zapuścił wzrok do pracowni. Ale oprócz kajetu
917 I,13| ręką.~- Prośże go, ośle, do sali - rzekł Wokulski i
918 I,13| którego Szlangbaum wynajmuje do licytacji za piętnaście
919 I,13| nie radzi dawać mu wadium do ręki?... Oho!... I przy
920 I,13| przyjechał znowu z wizytą do Wokulskicgo, a nie znalazłszy
921 I,13| jakby cały sklep oddawał mu do rozporządzenia. Wewnętrzny
922 I,13| Wokulski zaprowadził go do gabinetu za sklepem, gdzie
923 I,13| przeczytawszy dokument włożył go do kasy i w zamian dał Maruszewiczowi
924 I,13| Świadomie pomagam hultajowi do zrobienia łotrostwa. Gdybym
925 I,13| to Maruszewicz poszedłby do kozy... No, to go nie minie..."~
926 I,13| drugiego postawiłem most do więzienia i - wszystko dla
927 I,13| usłyszał otwierania drzwi do pokoju i szybkich kroków
928 I,13| Wokulskiego, letkiewicza, do kochanego pana Stanisława,
929 I,13| hrabiowie nie po to zbliżyli się do pana, ażebyś odgrzewał dawne
930 I,13| zarzut nawet nie przyszedł mu do głowy. Mecenas spostrzegłszy
931 I,13| siedem procent, stracą wiarę do owych procentów, jakieś
932 I,13| interesach publicznych, może do nich przylgnie, a za rok,
933 I,13| odejściu gościa.~"Jużci - mówi do siebie - adwokat ma rację.
934 I,13| nieszczęsnym małżeństwie, do którego zaprzedałem się...
935 I,13| dziką, która zerwała się do lotu... Co mi tam jakiś
936 I,13| W tej chwili zapukano do drzwi gabinetu. Ukazał się
937 I,13| więc proszę Pana na jutro do nas, na obiad (około szóstej),
938 I,13| tymczasem na parę minut do sklepu, a gdy Mikołaj wyszedł
939 I,13| wyszedł na ulicę, wrócił do Wokulskiego i rzekł, jakby
940 I,14| znajomości i niemały spryt do charakteryzowania ludzi.
941 I,14| stoma zdaniami. Nie był też do nikogo podobny, a jeżeli
942 I,14| niejasne widoki, już niepodobne do żadnej rzeczy znanej. Ogarniało
943 I,14| dostarczył różnych rzeczy do przyozdobienia grobu Pańskiego.~
944 I,14| albo przegranych w karty do ojca.~Dziś jeszcze myśląc
945 I,14| zasypywano. Potem wezwała go do siebie najczcigodniejsza
946 I,14| nieco żywiej odezwała się do którego, patrzył na nią
947 I,14| i natychmiast pociągnie do ołtarza.~Świat salonów kochała
948 I,14| wyjść z niego mogła tylko do grobu, ale z każdym rokiem,
949 I,14| A przecież istotnie ona do nich wyglądała!...~Wówczas
950 I,14| gorące łzy napływały jej do oczu; gryzła z gniewu piękne
951 I,14| ostrzejszy epitet, gdyż należeli do świata. Nikczemnikiem, według
952 I,14| wydawał się jej podobnym do niewyprawionej skóry, których
953 I,14| topielec, który zwraca oczy do światła na dalekim brzegu,
954 I,14| kopalniach, a których od czasu do czasu z daleka pokazywano
955 I,14| miała nawet trochę żalu do Wokulskiego, że nie zbliża
956 I,14| Wokulskiego, że nie zbliża się do nich w czasie spaceru i
957 I,14| Chociaż kupiec galanteryjny, a do tego jeżdżący własnym powozem,
958 I,14| pojedzie z nią i z hrabiną do Łazienek i - że zatrzyma
959 I,14| około pierwszej wjeżdżając do łazienkowskiego parku prezesowa
960 I,14| znaczącym uśmiechem rzekła do panny Izabeli:~- Mam przeczucie,
961 I,14| on nie czekał? - mówiła do siebie panna Izabela - chyba
962 I,14| dwie - należało wracać do domu, a Wokulski nie przychodził ;
963 I,14| nareszcie panie wsiadły do karety: hrabina zimna jak
964 I,14| jak powinienem! ~- Ale do spółki, ojcze, potrzeba
965 I,14| pocałował ją w czoło i poszedł do swego gabinetu.~"A może
966 I,14| człowieka. Nie przyszedł do Łazienek, choć prezesowa
967 I,14| który chcąc wedrzeć się do salonów pomyślał o ożenieniu
968 I,14| i... nawet nie przyszedł do Łazienek!...~"Winszuję mu -
969 I,14| wszystkie zalety potrzebne do zrobienia kariery: niebrzydki,
970 I,14| próg salonu... Najwyżej do gabinetu pana, gdyby do
971 I,14| do gabinetu pana, gdyby do nich przyszedł z interesem.
972 I,14| wcale nie zapraszał się do nich, zarumieniła się ze
973 I,14| Izabela poszła z wizytą do ciotki, zastała hrabinę
974 I,14| tak nikczemnym" - rzekła do siebie.~I pod wpływem tej
975 I,14| Izabela. Kiedyś umizgał się do niej, a odtrącony, mścił
976 I,14| wielbicieli i robiąc aluzje do ich majątkowej ruiny. Że
977 I,14| nad sobą i przybiegłszy do powozu zrobił skandal.~Dla
978 I,14| ponieważ baron zbliżając się do powozu potrącił go i nie
979 I,14| hrabina i kazała jechać do domu.~Wtedy to panna Izabela
980 I,14| za rękę.~Już dojeżdżając do rogatek, nie mogła sobie
981 I,14| stanowisko w świecie."~Wróciwszy do domu, panna Izabela opowiedziała
982 I,14| Gdy już położyła się do łóżka i zaczęła usypiać,
983 I,14| zasnęła.~Na drugi dzień do południa ojciec, ona i panna
984 I,14| Panna Izabela także poszła do swego gabinetu i jak zwykle
985 I,14| niczym; potem przyszły jej do głowy niesłychanie dziwne
986 I,14| i owe przegrane w karty do ojca, z ktorych przez parę
987 I,14| ubrani mężczyźni mierzyli do siebie z pistoletów.~Potem (
988 I,14| rano i spała jak drewno do południa. Przed samą dwunastą
989 I,14| obudziło ją nerwowe pukanie do drzwi sypialni.~- Kto tam?~-
990 I,14| migrenę, więc została w łóżku do czwartej po południu. Była
991 I,14| i wykonawcę.~Po powrocie do domu zaraz poznała, że jej
992 I,14| potem odprowadziwszy córkę do gabinetu i rzuciwszy parę
993 I,14| w dodatku sam garnie się do mnie - dodał pan Tomasz.-
994 I,14| iż Wokulski garnie się do niego. Nie prostowała jednak
995 I,14| Izabeli, przyszły teraz do niej z wizytami; młodzi
996 I,14| parę razy książę z prośbą do pana Tomasza, ażeby Wokulski
997 I,14| baronem nie zniechęcał się do arystokracji i pamiętał
998 I,14| ich majątek i podniósł go do dawnej świetności; on spełniał
999 I,14| jeżeli uśmiechnęła się do niego, życzliwiej spojrzała
1000 I,14| fantazji.~- Podobno pisał do ciebie Krzeszowski? - zapytał
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3075 |