1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-2798
Tom, Rozdzial
1 I,1 | przynieś no jeszcze piwa. A która to butelka?~- Szósta,
2 I,1 | na Opatrzności boskiej, a sam z całą gotówką odziedziczoną
3 I,1 | turecką wojnę robić majątek.~- A może go i zrobi... Dostawy
4 I,1 | odparł pan Deklewski - a tymczasem porządny sklep
5 I,1 | do tego nie mają głowy.~- A może Wokulski ma głowę?~-
6 I,1 | Szkoły Przygotowawczej, a potem do Szkoły Głównej,
7 I,1 | wszystkim paliło się we łbach, a on nie chciał być gorszym
8 I,1 | bufecie i prowadził rachunki, a w nocy uczył się...~- Licha
9 I,1 | używaliśmy na nim, co wlazło, a on najgorzej gniewał się,
10 I,1 | objadła się czegoś i umarła, a Wokulski po czteroletniej
11 I,1 | były płacone regularnie, a sklep roił się gośćmi, którym
12 I,1 | szatyn z brodą filozofa a ruchami księcia i trzeci
13 I,2 | ćwierćwiekowa pajęczyna, a z pewnością ćwierćwiekowa
14 I,2 | czy ma krawat na szyi, a zegarek i portmonetkę w
15 I,2 | parasole, sakwojaże... A tu - albumy, neseserki...
16 I,2 | że Klejn będzie pierwszy a Mraczewski ostatni. Naturalnie...
17 I,2 | z rękoma w kieszeniach, a za nim jego pudel. Pan od
18 I,2 | tylną nogą gęste kudły, a rzędem ustawione w szafie
19 I,2 | na posiniałych ustach.~- A co, byłem pewny, że pan
20 I,2 | Kursa jednak spadają, a przed chwilą czytałem, że
21 I,2 | ironicznie pan Ignacy. - A na czyjąż korzyść MacMahon
22 I,2 | drugiego subiekta z brodą.~- A, moje uszanowanie panu Lisieckiemu! -
23 I,2 | zawsze spieszy się z rana, a późni wieczorem - odparł
24 I,2 | jej i ofiarował krzesło, a pan Lisiecki zniknął za
25 I,2 | około dziewiątej wszedł, a raczej wpadł do sklepu pan
26 I,2 | dziewiąta?... No, kto by myślał! A tak projektowałem sobie,
27 I,2 | zacznie - wybuchnął Rzecki - a będzie pan wolny przed jedenastą,
28 I,2 | kalosze i okręć w bibułę. A może szanowny pan nie życzy
29 I,2 | szanownemu panu nie zamieni, a to przykra rzecz znaleźć
30 I,2 | urlop przed siódmą wieczór, a w parę dni później w prywatnym
31 I,2 | dwaj inni. jego koledzy, a także inkasent, posłańcy,
32 I,2 | Rzeckim zostawali w sklepie, a Lisiecki i Mraczewski szli
33 I,2 | niezliczonej ilości drobnych a eleganckich przedmiotów.
34 I,2 | jednocześnie puszczał w ruch. A gdy kogut zaczął piać łopocząc
35 I,2 | Głupstwo, wszystko głupstwo!...a wam, gdybyście myśleli,
36 I,2 | chodził go pustym sklepie, a za nim jego brudny pies.~"
37 I,2 | początku nie pamiętamy, a końca nie znamy... Gdzież
38 I,2 | więc uważano go za bzika, a poważne damy, mające córki
39 I,2 | potrzebę wymiany myśli. A ponieważ jednym nie ufał,
40 I,2 | go nie chcieli słuchać, a Wokulskiego nie było, więc
41 I,3 | Bismarcka, wczoraj w Gambettę, a dziś w Beaconsfielda, który
42 I,3 | gościom zabraknie towaru, a sklepowi gości. Zaś polityki
43 I,3 | taki sławny jak Bismarck, a Palmerston sławniejszy od
44 I,3 | potem za Napoleona III, a i dzisiaj, choć niektórzy
45 I,3 | był za młodu żołnierzem, a na starość woźnym w Komisji
46 I,3 | puszczałem na ulicy latawce, a w razie słoty wydmuchiwałem
47 I,3 | znajdzie się jakiś drugi, a gdyby i ten źle skończył,
48 I,3 | dodawał pan Domański.~A pan Raczek, trzymając fajkę
49 I,3 | zrobili porządek na świecie, a dopóty nie będzie porządku
50 I,3 | coraz gorzej podupadam, a jego jak nie było, tak i
51 I,3 | nas dziady pod kościół, a Napoleon po to chyba przyjdzie,
52 I,3 | przed nami poszli w ziemię, a najmłodsi - diabła warci.
53 I,3 | zabraliby ci całą pensję, a nawet co się tyczy anyżówki,
54 I,3 | doczekałby się sprawiedliwości!~A na to odpowiedział ojciec:~-
55 I,3 | mruknął pan Raczek.~- A jak się znajdzie, to co?.. -
56 I,3 | doczekam - odparł ojciec - a Ignaś doczeka jeszcze lepiej.~
57 I,3 | nie wychodził do biura, a wreszcie na dobre legł w
58 I,3 | Raczek odwiedzał go co dzień, a raz patrząc na jego chude
59 I,3 | Pan Raczek pokiwał głową, a ciotka łzy otarła myśląc,
60 I,3 | śmierć już kołatała do drzwi, a ojciec jeszcze wyglądał
61 I,3 | środku izby, zawołał:~- A wiesz, stary, że znalazł
62 I,3 | obudziła Włochy i Węgry; a chociaż spadła pod Sedanem,
63 I,3 | ciotka zalecała rzemiosło, a pan Raczek zieleniarstwo.
64 I,3 | zauważył pan Raczek. - A do jakiegoż byś chciał kupca? ~-
65 I,3 | co ma we drzwiach pałasz, a w oknie kozaka.~- Wiem -
66 I,3 | nie będziesz sierotą.~- A gdzież ja znajdę takiego
67 I,3 | Ciotka rozpłakała się, a wtedy odezwał się pan Domański:~-
68 I,3 | i przygarnijcie Ignasia, a będziecie nawet mieli dziecko.
69 I,3 | Mincel da mu wikt i kwaterę, a wy tylko odzież.~- Hę?... -
70 I,3 | pierwej chłopca do terminu, a potem... może się odważę -
71 I,3 | Raczek ledwie oddychał, a pan Domański z trudnością
72 I,3 | Napoleon! - zawołał pan Raczek, a pan Domański zaczął śpiewać:~
73 I,3 | zrobił się tam jakiś hałas, a gdy wyjrzałem oknem, zobaczyłem,
74 I,3 | mnie do niego po papier, a ciotka po mydło. Zawsze
75 I,3 | skakał i machał rękoma, a we drzwiach - bęben, pałasz
76 I,3 | gdzie były szafy z szybami, a po mydło i krochmal szło
77 I,3 | w której notował dochód, a tuż nad jego głową wisiał
78 I,3 | dotknięcie rozpalonego żelaza.~- A, szelma! - wrzasnął stary
79 I,3 | wymykał się z domu po nocach, a nade wszystko niedbale ważył
80 I,3 | między beczką mydła szarego a kolumną ułożoną z cegiełek
81 I,3 | podczas lata łapał muchy, a w zimie kreślił palcem albo
82 I,3 | się i nie pytał:~- No,.. a gdzie, ty szelma, latała?~
83 I,3 | Czasem szarpnął kozaka, a niekiedy z szybkością błyskawicy
84 I,3 | odwracał się do niej tyłem), a za nią - matka naszego pryncypała,
85 I,3 | Jan Mincel, August Katz, a na końcu ja. Każdy całował
86 I,3 | kubek tudzież trzy bułki.~A gdyśmy z pośpiechem wypili
87 I,3 | kontuarem towarów kolonialnych, a za to coraz częściej zjawiali
88 I,3 | żelazka, młynki, lalki, a niekiedy duże parasole,
89 I,3 | robiła mi myśl: czego ten a ten gość chce naprawdę i -
90 I,3 | sklepie. Rano modlił się, a około południa kazał mi
91 I,3 | mógł obejść się beze mnie, a ja nawet jego dyscypliny
92 I,3 | zepsułem kosztowny samowar, a stary Mincel zamiast chwytać
93 I,3 | Minclowie i August Katz, a następnie ja z pryncypałem.
94 I,3 | Mincel dawał nam podarunki, a jego matka w największym
95 I,3 | Nierobienie oszczędności, a raczej nieodkładanie co
96 I,3 | Szwabów. Nieprawda, Katz?~A August Katz zmrużył oczy
97 I,3 | bardzo lubiło Niemców, a drugie, złożone z młodych
98 I,3 | gdyż zostałem subiektem, a nasz pryncypał, stary Jan
99 I,3 | poczęli zniechęcać się do nas, a nawet ktoś (może Katz?...)
100 I,3 | szukać sprawcy zniszczenia, a wtem ukazało się dwu policjantów
101 I,3 | to on wybił szybę teraz, a zapewne i poprzednio...~
102 I,3 | z towarami kolonialnymi, a Jan z galanterią i mydłem
103 I,3 | żona były gospodyniami, a wszyscy członkowie rodziny
104 I,3 | Więc i Austria zbroi się, a Staś tymczasem pisze mi;
105 I,3 | wtajemniczony w politykę; a w takim razie siedzi w Bułgarii
106 I,4 | pod budy swoich powozów, a zmoczone deszczem i zasypane
107 I,4 | własnymi uszami.~Pomimo, a może z powodu tak brzydkiego
108 I,4 | przyszły tydzień już ułożona, a nade wszystko - lada dzień
109 I,4 | lasach, będzie świstał, a nawet śpiewał jak za młodu.
110 I,4 | futro i baranią czapkę, a jednooki Ir obwąchawszy
111 I,4 | za prawą i za lewą rękę, a nareszcie oparłszy na jego
112 I,4 | Wokulski. - Będzie pokój.~- A po cóż zbroi się Austria?~-
113 I,4 | może jej tego zabronić.~- A cóż Anglia?~- Anglia także
114 I,4 | zatargów między silnymi.~- A sprawiedliwość? - zawołał
115 I,4 | silni mnożą się i rosną, a słabi giną. Inaczej świat
116 I,4 | umilkł. Wokulski jadł.~- No, a jakże tobie poszło? - zapytał
117 I,4 | tysięcy rubli, całą gotówkę.~- A jak ci się zdaje: ile przywiozłem ?~-
118 I,4 | złocie - rzekł dobitnie. - A ponieważ kazałem zakupić
119 I,4 | stawiałem cały majątek, a co dzień życie.~- I tylko
120 I,4 | dręczył słowem; ruchem, a choćby spojrzeniem? Ileż
121 I,4 | zawdzięczam pracy Minclów, a nic, ale to nic - własnej
122 I,4 | dobrze idą, towarów przybyło, a jeszcze więcej zamówień.
123 I,4 | Nikt! Przybyli nowi.~- A... a...~Wokulski stanął
124 I,4 | Nikt! Przybyli nowi.~- A... a...~Wokulski stanął jakby
125 I,4 | wina i wypił duszkiem.~- A Łęcki kupuje u nas?...~-
126 I,4 | z Irem.~- Proszę cię... A panna Łęcka nie wyszła za
127 I,4 | wyszła za mąż ?~- Nie.~- A nie wychodzi ?...~- Bardzo
128 I,4 | mającą wielkie wymagania, a żadnego posagu? Zestarzeje
129 I,4 | się luki w wiadomościach a wtedy męczyły mnie najgorsze
130 I,4 | nie chodzę.~- To prawda. A ja tego dnia dałbym - bodaj -
131 I,4 | tłumaczy samotność, nudy...~- A może tęsknota - przerwał
132 I,4 | oderwał się od interesów, a nawet gdym na chwilę złożył
133 I,4 | śmieję się i jestem wesół, a mimo to czuję jakieś tępe
134 I,4 | głowami o wybladłych oczach. A wszystkie szelesty liści,
135 I,4 | Dlaczegożeś nie wracał ?~- A cóż by mi dał powrót ?...
136 I,4 | że mylisz się gruntownie. A teraz, ażeby ocalić mnie
137 I,4 | muszą być godne ciebie. A teraz - milczę...~To powiedziawszy
138 I,4 | powiedziawszy Ignacy wypił wino, a kieliszek rzucił na ziemię.
139 I,4 | to? - zapytał Ignacy. -- A... Łęcki...~- Panna Łęcka
140 I,4 | pismu było niewyraźne. - A... a... Onegdaj wzięła portmonetkę...
141 I,4 | było niewyraźne. - A... a... Onegdaj wzięła portmonetkę...
142 I,4 | Obejrzała tę...~- Tę?..~- A chciała wziąć tę...~- Ach,
143 I,5 | ani za mało, ani za wiele, a każdy odznaczał się raczej
144 I,5 | ustępowano mu z drogi - a ludzie prości mówili: oto
145 I,5 | jeszcze posiadał miliony, a on sam za młodu krocie.
146 I,5 | wycofał się z towarzystwa, a nawet ku zgorszeniu wielu
147 I,5 | zbierać się tłum wielbicieli, a na stoliku w jej salonie
148 I,5 | dzień spacerował po Alejach, a wieczorem grywał w wista
149 I,5 | była zawsze tak spokojna, a postawa tak dumna, że wielbiciele
150 I,5 | panna odpowiadała lodowatą, a niekiedy pogardliwą obojętnością.~
151 I,5 | nozdrza, ręce, cała postawa, a nade wszystko oczy, którymi
152 I,5 | zapytał: czym jest świat, a czym ona sama ? niezawodnie
153 I,5 | czarodziejskimi zamkami, a ona - boginią czy nimfą
154 I,5 | kładła się spać o ósmej rano, a jadała obiad o drugiej po
155 I,5 | obyczaje, te same sprzęty, a nawet te same potrawy: zupy
156 I,5 | na rok, wyższa nad ludzi, a nawet nad prawa natury.
157 I,5 | tylko rzeźbione drzewa, a glina pokrywała się artystycznymi
158 I,5 | społecznych i trzęsienia ziemi, a nareszcie dzieci, małe cherubiny,
159 I,5 | stracił swoją kompanię, a sam okryty ranami ocalał
160 I,5 | wreszcie sławni malarze, a nade wszystko natchnieni
161 I,5 | bogiń naprzód w gazetach, a następnie w oddzielnych
162 I,5 | swoje poglądy na inżynierią, a damy w średnim wieku półsłówkami
163 I,5 | jadły, żołądki trawiły, a buciki rozmawiały o uczuciach
164 I,5 | marzeniach głów niezawrotnych. A potem - rozjeżdżano się,
165 I,5 | oranżeriach rosną kwiaty, a w winnicach winogrona, tak
166 I,5 | piersi oddała jej bransoletę, a brudne, żebrzące dzieci
167 I,5 | którymś z tych biedaków, a może w każdym, jest utajony
168 I,5 | niecierpliwe oddechy kotłów, a pod stopami dreszcz wylęknionej
169 I,5 | kobiety. Więc szybko dodała:~- A jeżeli nam, to i wam nie
170 I,5 | się końcu starego świata, a pan Tomasz głęboko odczuwał
171 I,5 | stoją Okopy Św. Trójcy, a w tej dolinie zasnutej dymami
172 I,5 | nader wątpliwą ortografią ?~A ta dobra służba, która ze
173 I,5 | wierność i posłuszeństwo? A te modystki, które zawsze
174 I,5 | wiedzą o jej triumfach ? A te piękne konie, którym
175 I,5 | mogłaby zazdrościć lotu, a te psy mądre i przywiązane
176 I,5 | przywiązane jak ludzie, a te ogrody, gdzie ręka ludzka
177 I,5 | prezentować się w domu, a mąż z powagą asystować jej
178 I,5 | cygar, często odzywa się: "A dajże mi spokój" , albo
179 I,5 | w domu za nowy kapelusz, a za domem wydaje pieniądze
180 I,5 | rumienił się, kiedy ją spotkał, a nawet niejeden obiecywał
181 I,5 | tylko temu, kogo pokocha, a na co się jeszcze nie zanosi,
182 I,5 | się jeszcze nie zanosi, a oświadczyny jakiegoś amerykańskiego
183 I,5 | kochającą kobietę głaz ożył. A kiedy pewnej nocy zapłakana
184 I,5 | których przeglądała wieczność, a potem objął ją w potężnym
185 I,5 | wypowiedziano w śmiertelnym języku. A przez miłość dla niej sprawił
186 I,5 | rzucały kwiaty pod nogi, a mężczyźni wyprzęgali konie
187 I,5 | bogactwem swojej fantazji, a inny raz weneckim gondolierem
188 I,5 | półrzeczywistych marzeniach. A od tych widzeń oczy panny
189 I,5 | ponad ludzi i poza świat; a gdy jeszcze jej popielate
190 I,5 | oświeconemu mieszczaństwu, a przez nie narodowi. Za co
191 I,5 | uszy watą, na dobre spała, a do pokoju panny Izabeli
192 I,5 | latarnie uliczne.~Chodziła, a w ogromnym pokoju tłoczyły
193 I,5 | podniecić w niej ciekawość; a tam girlanda panien, które
194 I,5 | inne kobiety były jej tłem, a mężczyźni niewolnikami.~
195 I,5 | dla całej rodziny, no - a hrabia Chambord nazywa go
196 I,5 | Cóż ja na to poradzę ?~- A jednak ty tylko możesz radzić
197 I,5 | składają hołdy jej poświęceniu, a znowu stary mąż jest mniej
198 I,5 | idiosynkrazji poświęcić bytu ojca, a choćby Flory i waszej służby.
199 I,6 | gałązki drzew są czarne, a niebo szare. Znowu czyta,
200 I,6 | przejechania się karetą, a jednocześnie czuje żal do
201 I,6 | kwestę? Już taki krótki czas, a jej nie proszą.~Znowu czyta
202 I,6 | bezprzedmiotowego żalu, a opat Jouve radził, ażeby
203 I,6 | ledwo parę dni do kwesty, a jej jeszcze nie proszą.
204 I,6 | wszystko musi być nowe, a tu tak niewiele czasu i
205 I,6 | Ale chmury zgęszczają się, a w jej sercu wzmaga się żal,
206 I,6 | modlitwy: Acte de résignation, a znalazłszy zaczyna czytać:~"
207 I,6 | szare niebo wyjaśnia się, a przy ostatnich słowach..."
208 I,6 | Izabeli napełnia się światłem, a jej dusza spokojem. Teraz
209 I,6 | będziesz mogła, kiedy zechcesz, a w razie mojej śmierci nawet
210 I,6 | jak ci będzie wygodniej, a nade wszystko pomyśl o następstwach.~
211 I,6 | jakie kilkanaście rubli, a on, czy uwierzysz, ofiarował
212 I,6 | Kilku takich Wokulskich, a czuję, że na starość zostałabym
213 I,6 | jest tylko ciężarem. No, a po ciotce Hortensji dostaniesz
214 I,6 | chce zirytować rodzinę.~- A kto wykupił jego weksle?~
215 I,6 | ażeby zaniepokoić rodzinę, a potem śmiać się...~- Za
216 I,6 | zaciąganie długów u Mikołaja?... A jeżeli nie miał, z jakiego
217 I,6 | korzystnego pozbycia się ich, a jeżeli sprzeda za pięć tysięcy,
218 I,6 | wtrąciła panna Izabela.~- A dziś nie ma wojny?... Zmieniła
219 I,6 | że zejdę na drugi plan, a widzą, że mogę wysunąć się
220 I,6 | zapytuje o cenę wachlarza. A... nieciekawego znalazł
221 I,6 | naradzać się z niektórymi. A co do naszych - dodał patrząc
222 I,6 | odpowiedział pan Tomasz.~- A mnie posąg triumfującego
223 I,6 | nawet dzika, ale piękna.~- A czerwone ręce?... - zapytała
224 I,6 | wrócił z listem na srebrnej, a może platerowanej tacy.~-
225 I,6 | Hozer dostarcza kwiatów, a amatorowie urządzają koncert
226 I,6 | ciebie, rozchorowałabym się. A więc tak?... Ściskam cię
227 I,6 | osiem do dziesięciu rubli, a wygrałem około siedemdziesięciu,
228 I,6 | się za czoło szepnęła:~- A!... a!...~Ojciec i panna
229 I,6 | czoło szepnęła:~- A!... a!...~Ojciec i panna Florentyna
230 I,6 | zadłużają się u swego lokaja, a od dziesięciu dni jej ojciec
231 I,6 | nie grywał z tymi ludźmi, a przynajmniej nie teraz,
232 I,6 | czyż jej wypada zrobić to, a nawet mówić o tym ojcu?...~"
233 I,6 | ojca przegrywa w karty, a którego jej ciotka, znana
234 I,6 | łakomstwem głodnych zwierzątek, a ten kupiec - tak samo na
235 I,6 | których ona nawet nie rozumie, a ojciec chyba nie więcej.~
236 I,6 | z lasów i zielonych gór, a jej powóz znajduje się na
237 I,6 | pierścienia niby bez ruchu, a tylko wizerunek słońca,
238 I,6 | Trostiego, pułkownika strzelców (a może gladiatora z Florencji?),
239 I,6 | blady połysk jego oczów, a nad dymem obnażoną do łokcia
240 I,6 | stopni widać jezioro dymu, a w nim zanurzonego człowieka,
241 I,6 | dał jej ciotce na ochronę, a może to jest kwit na fontannę,
242 I,6 | Przed chwilą wyjechał.~- A Mikołaj?~- Zaraz wróci,
243 I,6 | kogoś ze służby osądzić, a może wydalić.~- Powiedz
244 I,6 | zrobił majątek na wojnie...~- A o tym, że wciąga papę do
245 I,6 | tyle na dobroczynność.~- A dlaczego kupił mój serwis
246 I,6 | podobne rzeczy dobrze płacą.~- A dlaczego... wykupił weksle
247 I,6 | dawno znam tego człowieka, a raczej - od jak dawna on
248 I,6 | zrobiła gest przeczący, a następnie powątpiewający.~-
249 I,6 | ręce i nogi oplątuje ojcu, a mnie chce porwać gwałtem,
250 I,6 | Nic znasz tych ludzi, a ja widziałam ich przy pracy.
251 I,7 | więcej, niż były warte, a mimo to czuła nieprzeparty
252 I,7 | J. Mincel i S. Wokulski, a o jeden dom bliżej nowy,
253 I,7 | uzbroił się w binokle - a pachnący heliotropem Mraczewski
254 I,7 | zatrzymał okrągłą pozę, a nawet dama słuchająca jego
255 I,7 | wciąż rachował w myśli:~" 29 a 36 - to 65, a 15 to 80,
256 I,7 | myśli:~" 29 a 36 - to 65, a 15 to 80, a 78 - to... to..."~
257 I,7 | 36 - to 65, a 15 to 80, a 78 - to... to..."~Tu urwał
258 I,7 | spojrzeniami łagodnej zachęty~" 29 a 36 - to 65, a 15..." - liczył
259 I,7 | zachęty~" 29 a 36 - to 65, a 15..." - liczył w myśli
260 I,7 | nową stalówkę z szuflady, a jednocześnie, nie wiadomo
261 I,7 | na jakąś chorobę mózgową, a zdawało mi się, że jestem
262 I,7 | że jestem zakochany...29 a 36... 29 a 36... Nigdym
263 I,7 | zakochany...29 a 36... 29 a 36... Nigdym nie przypuszczał,
264 I,7 | kokietuje nawet subiektów, a czy tego samego nie robi
265 I,7 | czuję spokój... o Boże... A tak go bardzo pragnąłem..."~
266 I,7 | straciły połysk nienawiści.~- A gdyby mój ojciec namyśliwszy
267 I,7 | ale...~- Co znaczy to: a l e?... - z niepokojem zapytała
268 I,7 | rozpłakała się na ulicy...~A po chwili dodała po francusku:~-
269 I,7 | już nic mnie nie obchodzi.~A jak ona rozmawiała ze mną.
270 I,7 | kupiłem serwis i srebra?... A jak wybadywała, czym nie
271 I,7 | spleśniałbym za kantorkiem. A teraz może mi smutno będzie
272 I,7 | godziną byłem pełen trucizny, a w tej chwili jestem tak
273 I,7 | mnie dusza i wnętrzności, a została tylko skóra i odzież.
274 I,7 | pojadę na wystawę do Paryża, a potem w Alpy..."~W tej chwili
275 I,7 | jakich mnie wychowano ", a potem: " czy nie gardzisz
276 I,7 | zażądał breloku do zegarka, a krzyczał i stukał laską
277 I,7 | odpowiedział pan Ignacy.~- A niechże sobie zakłada sto
278 I,7 | odpowiedział Ignacy - a i tam są kapitały.~- Kto
279 I,8 | wyjadę za granicę" - myślał.~"A zawód, jaki zrobisz ludziom,
280 I,8 | gdzie ruch był mniejszy.~"A jednak ten Mraczewski jest
281 I,8 | parę dni otrzymam bilecik, a potem - schadzka!'... Ha,
282 I,8 | Czuł w duszy dziwną pustkę, a na samym jej dnie coś jakby
283 I,8 | jej niepodobna dojrzeć, a tak gorzką, że cały świat
284 I,8 | Wokulskiemu nieznośnym, a wewnętrzna pustka straszliwą.
285 I,8 | Pomimo to mnie zazdroszczą, a nad nim każą się litować.
286 I,8 | myślał. - Postoją jakiś czas, a potem będą walić się, zarośnięte
287 I,8 | bezpieczeństwo, majątek, a może zabawy i pieszczoty.
288 I,8 | po ślimaku dawnej epoki. A cały pożytek z tego stosu
289 I,8 | Znikomość - jego dzieła gońcem,~A żywot jego mgnieniem powiek.~
290 I,8 | Garbarskiej do Topieli, a kilkanaście uliczek poprzecznych
291 I,8 | bezczelnych próżniaków, a ubóstwo nie mogące zdobyć
292 I,8 | No i wrócił do handlu, a wtedy zawołano, że się sprzedał
293 I,8 | odsunął się nieco od sklepu, a znowu zbliżył się do książek.
294 I,8 | życie nie miałoby stylu, a nawet sensu. Służba w sklepie
295 I,8 | ożenienie się z wdową po Minclu, a w końcu mimowolne pójście
296 I,8 | jego duszy, ale zwykłą, a może nawet bardzo pospolitą
297 I,8 | pospolitą panną na wydaniu. A wówczas przychodził mu do
298 I,8 | Kwestię więc: czym jest, a czym nie jest, odłożył na
299 I,8 | nie jest, odłożył na bok, a postanowił, bądź co bądź,
300 I,8 | Piotrowiczu, ile się da - mówił - a uczciwe słowo, zrobisz okrągły
301 I,8 | ona wyjechała do ciotki, a Suzin począł naglić go depeszami,
302 I,8 | największej dozy strychniny, a coś ci z tego pomoże, nawet
303 I,8 | średnice ich przekrojów.~- A, jesteś?... - rzekł do Wokulskiego
304 I,8 | tworzy się jedna całość.~- A co znaczy taki stan umysłu,
305 I,8 | cechą umysłów dojrzałych, a pociąg do życia wiecznego -
306 I,8 | Wokulski. - Trzy wyrazy, a cztery głupstwa.~- Zrób
307 I,8 | podnosząc się na kanapie. - A gdzież piąte?~- Piąte już
308 I,8 | zapłaciłem za drzwi zepsute, a kolega odziedziczył moją
309 I,8 | do włosów i mikroskopu.~- A jaki z tego sens moralny
310 I,8 | puste place i parkany, a niżej - Wisła.~Obok niego
311 I,8 | mi padł.~- Cóż robisz?~- A ot tak - razem nic. Zimowaliśmy
312 I,8 | morgi i żył jak bogacz, a dzisiaj i on kiepski, i
313 I,8 | wynędznieje bez dozoru.~- No, a z wami co teraz?~- Kobieta
314 I,8 | bardzo mają czym płacić, a ja - ot tak... Marniejemy,
315 I,8 | bo nas i tak wypędzą.~- A dlaczego nie przyszedłeś
316 I,8 | wybierzesz sobie konia, a po świętach przyjeżdżaj
317 I,8 | Uważnie słuchał Wokulskiego, a łzy spływały mu po wychudzonej
318 I,8 | siebie?...~- Idź do domu, a jutro bądź w sklepie - odparł
319 I,8 | Wysocki!... - zawołał. - A twemu bratu jak na imię?~-
320 I,8 | tylko głód wywołuje apatię, a jedynym cierpieniem jest
321 I,8 | rodzin. Nieprawdopodobne, a przecież - tak jest."~Wokulski
322 I,8 | ruszających się pod słońcem, a o kilkadziesiąt kroków dalej
323 I,8 | tysięcy ludzi od śmierci, a kilkadziesiąt tysięcy od
324 I,8 | chorób... Niewielka praca, a zysk nieobliczony; natura
325 I,8 | wyklinano tych poczciwców, a oni - może wyświadczyliby
326 I,8 | pragnieniach - tęsknych a bezsilnych...~Ależ ja zaczynam
327 I,8 | stanie za kilka generacji... A przecie jest proste lekarstwo:
328 I,8 | wzmocnić lepsze indywidua, a bez krzyku wytępić złe i...
329 I,8 | mamy zagłodzoną lub chorą."~A potem, nie wiadomo z jakiej
330 I,8 | Dla wszystkich kokieteria, a dla mnie: 'zapłać temu panu!...'
331 I,8 | motoru. Spytałem się wówczas: a może i ja kiedyś stanę w
332 I,8 | giną - oto ich zajęcie. A ty, robaku, nurtuj ziemię
333 I,8 | wolna przestrzeń i światło, a ty ciesz się jednym tylko
334 I,8 | się jest prawem świata, a ileż to kupieckich rodów
335 I,8 | może dlatego są nędzni, a będą jeszcze nędzniejsi,
336 I,8 | rozpaczających nad nimi furmanów, a przy każdym gromadę mizernych
337 I,8 | poprzek drogi pod bramą, a o parę kroków dalej wyprzężonego
338 I,8 | słyszy i rozumie jej skargi. A ta szczególna zdolność odczuwania
339 I,8 | ludzi obdartych, mizernych, a szukających pracy, chudych
340 I,8 | sił należało zmniejszyć, a przynajmniej powściągnąć
341 I,8 | najdroższych i najtańszych, a wszyscy subiekci byli na
342 I,8 | Mraczewski chwalił towar, a Lisiecki akompaniował mu
343 I,8 | chwili. - Interes żaden, a wymagania ogromne.~- Zerwać
344 I,8 | przyciętych wyglądała złość, a ze spuszczonych oczu błyskał
345 I,8 | głosem cichym i łagodnym, a targowała się jak stu skąpców.
346 I,8 | tam zaraz odlezie skórka, a owdzie ukazuje się rdza
347 I,8 | rozgniewany, Klejn odpoczywał, a tylko Mraczewski rozmawiał
348 I,8 | gapiowato otwarte usta, a za ciemnymi binoklami nosi
349 I,8 | z nosa ciemne binokle.~- A... a... a!... - zawołał.~
350 I,8 | nosa ciemne binokle.~- A... a... a!... - zawołał.~Ale
351 I,8 | ciemne binokle.~- A... a... a!... - zawołał.~Ale dama
352 I,8 | odwracając się tyłem do damy.~- A może, czy nie sądzi pan,
353 I,8 | drzwi, Klejn na Rzeckiego, a Lisiecki na Mraczewskiego,
354 I,8 | dama - jestem Krzeszowska, a ten pan jest moim mężem.
355 I,8 | Parę razy wyjrzał na ulicę, a następnie zbliżył się do
356 I,8 | Mraczewski? - spytał Lisiecki.~- A to cała historia! - odparł
357 I,8 | szczególniej jednego wyścigowca; a on nie pozwala jej kupić
358 I,8 | miłosny od panny Izabeli... A infamis!..."~I przemógłszy
359 I,8 | cienie, pogrążony w pracy. A im dłuższe sumował kolumny,
360 I,8 | wreszcie - za pięć miesięcy... A powód jest ten, że ja i
361 I,8 | przemówili między sobą ani słowa, a pan Rzecki kazał zamknąć
362 I,8 | obejrzała się po sklepie, a spostrzegłszy Wokulskiego
363 I,8 | zamknięto, już zaznajomił się, a nawet zdobył przyjaźń swoich
364 I,8 | bardzo bladym antysemitą, a pan Klejn doszedł do wniosku,
365 I,8 | wszyscy byli kontenci, a pan Zięba spokojny.~
366 I,9 | Karolowa liczy na niego. A w takim razie nie wypada
367 I,9 | będzie tam panna Izabela, a tej nie można ofiarowywać
368 I,9 | zobaczyć pannę Izabelę, a jednocześnie lękał się tego
369 I,9 | podobno wyższego świata. A jeżeli morskie przypływy
370 I,9 | bankocetli, srebra i złota, a dokoła nich damy siedzące
371 I,9 | grobach poległych bohaterów.~"A czymże ja jestem, zarówno
372 I,9 | posadę, ale w Moskwie.~- A jego biedna matka?... -
373 I,9 | tej chwili spuścił oczy.~- A gdybym poprosiła za tym
374 I,9 | zmieszana w wysokim stopniu.~- A... a!... wszystko mi jedno
375 I,9 | wysokim stopniu.~- A... a!... wszystko mi jedno w
376 I,9 | mu się bardzo niezwykłym. A gdy Wokulski zniknął w cieniach
377 I,9 | należą do dobrego tonu.~- A jeżeli te stosunki przewrócą
378 I,9 | ja wyrzucam setki rubli, a ona kilka godzin nudzi się
379 I,9 | wystawie i udaje pobożną.~A jeżeli odpowiedziałaby,
380 I,9 | świegot sztucznych ptaków; a gdy one milkły, rozlegał
381 I,9 | Człowieczy anioły swoje, a oni zbiorą wszystkie zgorszenia
382 I,9 | stoliku hrabina drzemała, a panna Izabela ziewała, przy
383 I,9 | obok konfesjonału stanęła, a potem uklękła osoba młoda,
384 I,9 | pochyliła się nad krzyżem.~- A widzi mama - zawołała powracając -
385 I,9 | Taki duży paciorek?... a ja taka malutka...~- No,
386 I,9 | dokończyła dziewczynka. - A z czego robią się sztuczne
387 I,9 | słucha modlitwy uciśnionych.~A gdyby jednak dowiedzieć
388 I,9 | człowiekowi koniec nosa, a pannie Izabeli oczy.~"Czy
389 I,9 | gorąco witał pannę Izabelę, a ona każdego obdarzała tymi
390 I,9 | się sprzedać za majątek, a druga już się sprzedaje
391 I,9 | skręcił do pokoju Rzeckiego, a za nim dziewczyna. Pan Ignacy
392 I,9 | ksiądz, że się o to pyta?~A przypatrzywszy się uważniej
393 I,9 | Nagle oczy jej zaśmiały się, a na twarz wystąpił rumieniec.~-
394 I,9 | czegoś płakała w kościele?~- A bo, widzi pan... - zaczęła
395 I,9 | Chcesz stamtąd wyjść?~- A - choćby do piekła. Już
396 I,9 | jest... U nas tak zawsze. A jeszcze jak usłyszą, że
397 I,9 | ty zechcesz pracować?~- A co będę miała do roboty?~-
398 I,9 | pan nic przecie nie robi, a pieniądze ma. Nieraz też
399 I,9 | mieli kwiaty w butonierkach, a furmani opierali bat na
400 I,9 | wodzić, za co im wymyślano, a dorożkarze byli najrezolutniejsi.
401 I,9 | schodach ozdobionych kwiatami, a Józef przed nim. Na pierwszej
402 I,9 | górze gdzieś się podział, a Wokulski został sam, nie
403 I,9 | obwarowali się, co? - pomyślał. - A... gdybym to mógł wszystko
404 I,9 | kilkunastu sekund, że między nim a tym czcigodnym światem form
405 I,9 | nie znajdę w Warszawie.~- A... A!... - szepnął pan Tomasz
406 I,9 | znajdę w Warszawie.~- A... A!... - szepnął pan Tomasz
407 I,9 | Znam - odparł Wokulski, a w duchu dodał: - "Winien
408 I,9 | najwybitniejsze osobistości w mieście, a nie zna tylko tych, którzy
409 I,9 | Hrabina mówiła ze mną, a ja zapytywałem oficerów,
410 I,9 | roznosiło potrawy i wina, a dyrygowała nimi panna Izabela,
411 I,9 | był wczoraj na grobach, a dziś siedział sam przy małym
412 I,9 | Tymczasem przypatrz się jej, a gdy ci panowie odejdą, przedstawię
413 I,9 | odejdą, przedstawię pana. A... książę...~- Witam pana -
414 I,9 | odrodzenia kraju, to nam daj, a przyjmiemy cię jak... brata...~
415 I,9 | Stanisław ci na imię, tak?.. A z którychże to Wokulskich?...~-
416 I,9 | znanych nikomu - odparł - a najmniej chyba pani.~- A
417 I,9 | a najmniej chyba pani.~- A nie służyłże twój ojciec
418 I,9 | Stanisław. Był porucznikiem, a później kapitanem w siódmym
419 I,9 | odpoczynek!... Umarł... A nie zostałaż ci jaka po
420 I,9 | Miniatura... - powtórzyła. - A wieszże, kto ją malował?..
421 I,9 | włożyć je do swojej trumny.~- A... a!... - szepnęła staruszka
422 I,9 | do swojej trumny.~- A... a!... - szepnęła staruszka
423 I,9 | węgierskim, należał do jenerała, a drugi, z czerwonym, do biskupa.~"
424 I,9 | zwróciła się do Wokulskiego.~A gdy zostali sami, dodała:~-
425 I,9 | spostrzegł, że między tą damą a jego stryjem musiał istnieć
426 I,9 | Czuję to dopiero dzisiaj. A studnia jestże w zamku i
427 I,9 | Bardzo... bardzo lubiłam go; a myślę, że i on mnie trochę...
428 I,9 | on był ubożuchny oficer, a ja na nieszczęście bogata,
429 I,9 | najboleśniejsze rany.~- A maż on, biedaczysko, jaki
430 I,9 | będzie kosztować, zapłacisz, a zwrócę ci razem z dozgonną
431 I,9 | jak ciężko wspominać... A napis, wieszże jaki? - mówiła
432 I,9 | niedołężna, przydam ci się na co. A teraz idź już na dół, idź...~
433 I,9 | jakiej nigdy nie marzył, a nad tym wszystkim, jak poemat,
434 I,9 | Co to za świat?..."~A jednak jeszcze mu czegoś
435 I,9 | patrzyli na Wokulskiego, a on nie widział nikogo, tylko
436 I,9 | do damy w brylantach.~- A ja zaraz przystępuję do
437 I,9 | w podobnych warunkach"~- A, jesteś pan - zawołał książę. -
438 I,9 | Musimy poznać się bliżej... - A widząc, że Wokulski milczy,
439 I,9 | książę mówi tylko o tobie... A jeszcze ten wypadek z prezesową...
440 I,9 | mularz, jubiler, piekarz, a oto - jego współzawodnik,
441 I,9 | spostrzegłszy go nie kłaniali się, a nawet uśmiechali się złośliwie.
442 I,9 | już mam wstęp na salony, a za rok?... Niektórym z tych,
443 I,9 | mogłem usługiwać w sklepie, a nie usługiwałem chyba dlatego,
444 I,9 | jaśniały potworne malowidła, a na dachu ukazywali się jaskrawo
445 I,9 | pajace albo olbrzymie lalki. A we środku placu - dwa wysokie
446 I,9 | tych wszystkich czasowych a brudnych budynków roił się
447 I,9 | będzie robił - za cały rok. A z czym da się porównać ta
448 I,9 | rozradowanych biedaków, a ja, bogacz przy nich, cóż
449 I,9 | dawne pragnienia wygasły. A tak wierzyłem w swoje wyjątkowe
450 I,9 | nieledwie mu się narzuca, a wszyscy chórem uważają go
451 I,9 | był takim pan Kazimierz, a przed kilkunastu laty nawet...
452 I,10| kiedy Anglia, Austria, a nawet skołatana Turcja uzbrajały
453 I,10| odpowiedział mi Wokulski - a my śmiać się będziemy ze
454 I,10| uspokoi się za parę miesięcy, a my tymczasem zdystansujemy
455 I,10| wywożą towary jak do młyna, a pieniądze płyną do kas nie
456 I,10| przygotowywali się do czegoś, a wuj Raczek (pan Raczek ożenił
457 I,10| coraz to jakieś pisemka, a znikali ludzie. Nieraz i
458 I,10| głowę na szerszy świat? A kiedy mnie ogarnęły wątpliwości
459 I,10| Chcesz, mówię ci... to idź, a nie chcesz, mówię ci...
460 I,10| to mi zepsuje gadaniem...A maszże pieniądze? - spytał
461 I,10| tam na prawo skrzyneczka, a w niej kieska. Podaj mi
462 I,10| jużem człek niedzisiejszy, a humory, mówię ci, zabijają
463 I,10| gadaliśmy o tych rzeczach, a on zawsze zachęcał mnie,
464 I,10| gdzie ty idziesz?...~A potem rzucił się na moje
465 I,10| Jedziemy razem - rzekł.~A potem, kiedy byliśmy już
466 I,10| służący za wspólną kołdrę?... A pamiętasz tarte kartofle
467 I,10| niepotrzebnieś się tam pospieszył.~A pamiętasz jeneralną bitwę,
468 I,10| grobie jej nie zapomnę, a jeżeli kiedyś zapyta mnie
469 I,10| bośmy to obaj widzieli. A niby na razie wydawało się -
470 I,10| osobliwszym, można się było myć, a wieprzowina i papryka już
471 I,10| rozumie się, miał co innego. A jaka muzyka, a jakie dziewuchy!...
472 I,10| co innego. A jaka muzyka, a jakie dziewuchy!... Cyganie
473 I,10| Cyganie doskonale grają, a każda Węgierka istny proch.
474 I,10| wszystkiego ze dwadzieścia, a jednak zrobiło się tak gorąco
475 I,10| zarąbali trzech chłopów, a chłopi zabili nam drągami
476 I,10| ucichł, Węgierki znikły, a w szeregach zaczęto szeptać
477 I,10| o milę. Co kilka godzin, a później nawet co godzinę
478 I,10| armatami, potem nasz batalion, a potem cała brygada z artylerią
479 I,10| stawał się rozmowniejszy. - A że my ciągniemy dwanaście,
480 I,10| godziny wejdziemy w ogień, a nade wszystko - w grubiański
481 I,10| odzywał się do oficerów. A tam, na lewo, wściekały
482 I,10| prawy zniknął za wzgórzami, a lewy o paręset sążni od
483 I,10| pochylić się i zniżyć broń, a w końcu przyklęknąć.~Wtedy (
484 I,10| horyzontu ciągnęła się równina, a na niej - jakby rzeka białego
485 I,10| przy ziemi.~- To baterie, a tam płoną wsie... - objaśniał
486 I,10| kolcami.~- To nasze pułki, a to austriackie... - mówił
487 I,10| trzeszczenie karabinowych strzałów, a w tamtych białych chmurach
488 I,10| wiorstę, były dwa pagórki, a między nimi gościniec. Spostrzegłem,
489 I,10| wkrótce utworzyły białą linię, a potem białą plamę. Jednocześnie
490 I,10| zawołałeś wtedy, Katz.~A w tej chwili granat przeleciał
491 I,10| zajął jakiś nowy batalion, a na szczycie wzgórza walą
492 I,10| już po jedynastej?...~- A wiesz ty, że ja nic nie
493 I,10| badylami spostrzegłem kilka, a potem kilkanaście dymków,
494 I,10| się i zniżał co sekundę, a jego nogi migały raz po
495 I,10| łańcuch po żelaznej sztabie, a nad nami i około nas przeleciał
496 I,10| głosem Katz rwąc się naprzód. A że nie mógł wydobyć się
497 I,10| mnie do góry, opuszczono, a wtedy poznałem, że nie stoję
498 I,10| tłum posunął się naprzód, a ja upadłem. Lewa ręka poślizgnęła
499 I,10| konia z pierwszej pary, a kanonier austriacki chciał
500 I,10| się kilkanaście furmanek, a jacyś ludzie składali na
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-2798 |