1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-2798
Tom, Rozdzial
501 I,10| kręcił się około prochowni, a miał taki wyraz na twarzy
502 I,10| jesienny, za plecami patrole, a przed nami wieczne wygnanie -
503 I,10| noclegu i gorącej strawy, a ja mówiłem, że kto jak kto,
504 I,10| poodłaziły nam podeszwy, a w butach grało jak na trąbce;
505 I,10| sprzedać nam dzbanka mleka, a chłopi w jednej wsi gonili
506 I,10| kosami. Mimo to humor był, a Liptak pędząc obok mnie
507 I,10| mizerniał; miał spieczone usta, a w oczach blade iskry.~-
508 I,10| na chwilę wytrzeźwiony.~A potem dodał:~- Z Węgier
509 I,10| jakby całe Węgry płakały, a nas zmorzył sen. Śniło mi
510 I,10| jak my byliśmy ubodzy, a dokoła mój ojciec, ciotka,
511 I,10| drzemał, Stein ocierał oczy, a Szapary patrzył na bok i
512 I,10| komendę: " Na ramię broń!..." A wtedy myślę, że to ty, Katz,
513 I,10| Myślałem o Wokulskim, a piszę o sobie i o Katzu.
514 I,10| Katza weszliśmy do Turcji, a przez dwa lata następne
515 I,10| Niemczech, nawet w Anglii, a wszędzie nękała mnie bieda
516 I,10| ja chcę do kraju!..." A gdym się obudził zalany
517 I,10| już został prezydentem, a myślał o cesarstwie. Było
518 I,10| mnie tylko myśl trapiła:~"A nuż mnie i stąd wypędzą?..."~
519 I,10| Zamościu bawiłem rok z czymś. A żem dobrze drwa rąbał, więc
520 I,10| Krakowskim Przedmieściu, a nie na Podwal, broń Boże!
521 I,10| ożenił, to wiesz - umarł, a i ona także, ale pierwej.
522 I,10| gęsiny, potem gotowaną, a potem pieczoną gęsiną, której
523 I,10| na Węgry?...~Ruszyliśmy, a on jeszcze stał i trzymał
524 I,10| palili szkaradny tytoń, a przede wszystkim wrzeszczeli
525 I,10| Ale że fur było mnóstwo, a łyżwowy most ciasny, więc
526 I,10| złotówkę na jeden paszport. A wielmożny pan myśli, co
527 I,10| nikogo?... - odparłem. - A skądże, u licha, pchły,
528 I,10| mi się brudne i ciasne, a ludzie posępni. Sklep J.
529 I,10| cóż mam robić - odparł.~- A Grossmutter jak się ma?~-
530 I,10| stłuką jej dzbanek do kawy.~- A Franc?~- Nie gadaj mi o
531 I,10| Ignacego - odparł Franc: - A nasz stryj - ciągnął dalej -
532 I,10| dobrej butelce pogadamy. A może i ten pan z tobą przyjdzie -
533 I,10| kiedyś, może za Jagiellonów, a może za królów wybieralnych
534 I,10| Warszawie za czasów szwedzkich, a drugi do Milera, kościuszkowskiego
535 I,10| związek między tymi osobami a rodziną Minclów - nie wiem
536 I,10| majątek zapisał Janowi, a Jan przez kilka tygodni
537 I,10| miałem pisać o Wokulskim,a piszę o Minclach. Gdybym
538 I,10| Jan i Franc Minclowie, a czasem i Małgosia Pfeifer.
539 I,10| staruszka robiła pończochę, a ja - opowiadałem dzieje
540 I,10| się tak nie przytulał), a Grossmutter gubiła oczka
541 I,10| Małgosia całowała Jana, a Jan Małgosię, staruszka
542 I,10| pnie się do arystokracji, a unika kupców, którzy mu
543 I,10| mu tego darować nie mogą?~A w jakim celu zajmuje się
544 I,10| szkodzi jego reputacji?...~A jaki on sprytny... Kiedy
545 I,10| strzelił do cesarza Wilhelma...~A on, jakby nigdy nic, odpowiada:~-
546 I,10| połowie na te same tkaniny, a w połowie na drobiazgi do
547 I,10| wyroby z drzewa i metalów, a w ostatnim pokoju na prawo
548 I,10| uśmiechał się, jakby mówił:~"A cóż mnie to obchodzi..."~
549 I,10| gdzieś znika bez śladu; a w sklepie ukazuje się ledwie
550 I,10| jakby ze mnie krew wyciekła. A on prawi dalej :~- Chodźże
551 I,10| firanka, mój czarny stół... A pod ścianą naprzeciw moje
552 I,10| sklepu niby za sprawunkami, a naprawdę w swaty do Stasia
553 I,10| ona już nie kupiła u nas, a wszystko dlatego, ażeby
554 I,10| sam oddałbym mu córkę, a w posagu dałbym im rocznie
555 I,10| ojciec kupuje coś za rubla, a tymczasem panna chodzi po
556 I,10| celu, ażeby złapać Stacha, a jego albo nie ma w sklepie,
557 I,10| jedwabnych i bawełnianych, a także kupców, którzy sprzedają
558 I,10| kawałek śledzia przy bufecie, a do stołu porcyjka flaków
559 I,10| ale moc się nałykał dymu, a moc się nasłuchał!... Wystarczy
560 I,10| kupcy, obywatele miejscy, a może i fabrykanci. Każdy
561 I,10| Ponieważ nie znałem tych panów, a zapewne i oni mnie, nie
562 I,10| wysługiwał się takim jak my, a ku starości chce mu się
563 I,10| milionów - huknął bas. - A w takim znowu wypadku po
564 I,10| Aha!... I oskubać ich, a potem zemknąć - wtrącił
565 I,10| zapomogi...~Prosty człowiek, a jaki uczciwy! Przywiózł
566 I,10| uciął rękę dla niego, utnij, a jeszcze mu się nie wywdzięczysz...~
567 I,10| mała, trajkocze jak młyn, a czujesz, że mówi tylko to,
568 I,10| pewnością jest to magazyn, a w dodatku pierwszorzędny
569 I,10| się starzy i nowi panowie, a nawet pomaga im Zięba, oto:
570 I,10| tym rachmistrz zawołany, a jak zacznie rekomendować
571 I,10| dodać jakiegoś głupiego a przystojnego chłopaka za
572 I,10| znaczeniu porządnym obywatelem, a mimo to wszyscy go nie lubią,
573 I,10| razu wziął się do roboty, a w pół godziny później mruknął
574 I,10| Ukłonił się, coś mruknął, a wtedy Wokulski zbliżył się
575 I,10| minom i spojrzeniom?... A to wszystko truje biedaka,
576 I,10| nienawistny dla chrześcijan, a jako meches byłbym wstrętny
577 I,10| Szlangbauma jest lichwiarzem, a syn, ażeby od niego grosza
578 I,10| na sposób chrześcijański, a nawet dzieciom urządza choinkę...~-
579 I,10| nazywał się też Szlangowskim, a teraz znowu Szlangbaumem,
580 I,10| jest szare i podejrzane!~A swoją drogą Stach na tym
581 I,10| Moskwa mu się podobała, a nade wszystko tamtejsze
582 I,10| zawsze udawali pijanych, a ze mną rozmawiali wyłącznie
583 I,10| Klejn cieszył się po cichu, a Mraczewski rozprawiał.~Jak
584 I,10| pracowali tylko po ośm godzin, a przez resztę czasu będziemy
585 I,10| ziemia, budynki, maszyny, a nawet żony.~Ponieważ jestem
586 I,10| uleczył mnie ze swoich teorii, a zarazem bardzo pokrzyżował
587 I,10| Colinsem i panią Meliton, a gdyby jeszcze przyszły dzieci,
588 I,10| piękne, wzrost okazały, a rączki i nóżki - sam smak!...
589 I,10| usteczka jak jagódki... A co za biust!... Kiedy wchodzi
590 I,10| zapoznać się z tą damą, a później przedstawić jej
591 I,10| sklepu z moją wdową!... A jak skakał przy niej, jak
592 I,10| temperament, co za ciało... A gdybyś pan widział, jak
593 I,10| śmiałbym nawet myśleć o tym, a nie dopiero wrzeszczeć na
594 I,10| zaprowadzi wspólność... A przecie szkoda byłoby takiej
595 I,10| dopełnił ksiądz sędziwy a pobożny, ażeby na miejscu
596 I,10| podkowę, ażeby zwabiała gości, a dopiero potem - myślano
597 I,10| potrzeba kucharzy i lokajów, a potem : ile butelek szampana,
598 I,10| mi nie przeszkadzać!" - a za drugim bez ceremonii
599 I,10| wielka głowa, wielki notes, a nawet - bardzo wielka przyszczypka
600 I,10| przyszczypka u lewego buta.~A on wciąż chodził po pokojach
601 I,10| tego zgromadzenia powaga, a w końcu- zrobił się przecie
602 I,10| którym trudno by coś ukryć. A że zna się ze Stachem od
603 I,10| Ten wyjazd do Bułgarii, a dziś ten magazyn... spółka...
604 I,10| najzupełniej konsekwentne.~- A czy nie wplątał się w jakie
605 I,10| więcej wie od Szumana ; a On chyba nie pozwoli zmarnować
606 I,11| to pupilki jej dokuczały, a ich rodzice drwili z niej
607 I,11| pił aniżeli przed ślubem, a małżonkę, dźwigającą go
608 I,11| powściągliwszą w mowie, a niekiedy nawet moralizującą,
609 I,11| dawna znała się z Wokulskim. A że lubiła widowiska publiczne
610 I,11| Wokulski płacił hojnie, a pani Meliton udzielała mu
611 I,11| może mnie kiedyś oceni. A jeżeli nią nie jest, zawsze
612 I,11| gdy się już zagnieździ. A nie zapomnij pan - dodała -
613 I,11| łabędzie. Przychodził zawczasu, a wtedy padał gdzieś na ławkę,
614 I,11| śmierć jest zapomnieniem... A jeżeli nie jest?... Nie,
615 I,11| serce wlać bezmiar tęsknoty, a nie dać nawet tej pociechy,
616 I,11| aż dwom szarym sukniom, a trzeciej niebieskiej i że
617 I,11| panie go tam spotykają?... A może chce ich zbliżyć?~Wokulski
618 I,11| Zobaczymy, co będzie jutro. A nuż będzie deszcz albo która
619 I,11| zobaczymy, co będzie jutro... A może mnie nie zatrzymają?..~
620 I,11| ładnych chodzi po świecie, a ja też nie myślę czepiać
621 I,11| wałęsał się po mieście, a gdzie stąpił, prześladowała
622 I,11| Natychmiast więc pana zabieram, a raczej zabieram się z panem
623 I,11| wszyscy książęta i spółki.~- A więc jesteśmy gotowi? -
624 I,11| przypatrywał mu się spod rzęs, a widząc, że Wokulski to czerwienieje,
625 I,11| Bardzo lubił mówić po polsku, a nawet treścią jego francuskich
626 I,11| prefektami departamentów. No - a przecie takich panów znamy,
627 I,11| jednego Wojtka robią księcia, a z innego parobka. W rzeczywistości
628 I,11| miał dla nich życzliwość, a nawet stykał się z nimi
629 I,11| nieszczęśliwym położeniem kraju; a każdą mowę swoją kończył
630 I,11| nasz nieszczęśliwy kraj...~A gdy to powiedział, czuł,
631 I,11| stolicy mętnej wody i pyłu, a owi męczą się przez kilkudniową
632 I,11| przyjechali o pierwszej, a w kwadrans po nich zaczęli
633 I,11| prezentował Wokulskiego, a następnie podkreślał przybysza
634 I,11| Wszyscy patrzymy na las, a tu coś skwierczy pod kopytami.
635 I,11| inte... to jest o plan, a raczej... o projekt zawiązania
636 I,11| Ależ nie!... O handel, a raczej o ułatwienie handlu
637 I,11| stało centrum takowego...~- A jakież to towary? - spytał
638 I,11| kapitał jest niemiecki, a rada zarządzająca rezyduje
639 I,11| do dwudziestu procentów, a może więcej Otóż ten punkt
640 I,11| handlu perkalami, który n a s nic nie obchodzi... Ale,
641 I,11| pohamować zapał dla księcia.~- A więc, panowie - ciągnął
642 I,11| sprawie handlu okowitą...~- A kredyt dla rolników?... -
643 I,11| adwokat, wszystkich całował, a sam bez ceremonii płakał.
644 I,11| hrabia-Anglik kiwając głową.~- A ja dam dwa... trzy razy
645 I,11| podjąć się każdego zajęcia.~- A na jaką pan liczy pensję?~-
646 I,11| przygarbiony hrabia zabrał głos.~- A zatem - mówił - szanowni
647 I,11| wydaje się bardzo dobrym, a obecnie chodzi tylko o bliższe
648 I,11| wołali hrabiowie, a za nimi jeszcze głośniej
649 I,11| mnie?" - pomyślał Wokulski, a głośno rzekł:- Możemy pójść
650 I,11| człowiek. - Matka moja była a ż Łęcka - rzekł z ironią -
651 I,11| Młody człowiek umilkł, a że byli w Ogrodzie Botanicznym,
652 I,11| sposób patrzenia, słuchania, a raczej niesłuchania, nawet -
653 I,11| Zapomniałem o pięknej kuzynce, a zacząłem myśleć o machinach
654 I,11| o machinach latających. A ponieważ myśląc, muszę chodzić,
655 I,11| impertynentem, pan Łęcki oryginałem, a kuzynka przez tydzień nie
656 I,11| już kocha się w Ochockim, a jeżeli się nie kocha, to
657 I,11| z twoich przywidzeń..." A ja myślę: co to za żona
658 I,11| pytania, bardzo poufne, a może nawet drażliwe - mówił
659 I,11| przynajmniej to, co ten człowiek, a ponieważ nie mam takich
660 I,11| czterdziesty szósty rok...~- A zatem ja do kompletnego
661 I,11| dodał:~- To jedno pytanie, a teraz drugie, ale - nie
662 I,11| dwa razy byłem znudzony, a pięć razy zdradzony... Potem
663 I,11| doskonalszą od innych - a potem ona robi to samo,
664 I,11| miłe... Mniejsza o nie! A tymczasem gdy raz opanuje
665 I,11| mnie żeniaczka, kobiety, a nawet mikroskopy, stosy
666 I,11| ludzkości skrzydła...~- A gdybyś pan je nawet przypiął,
667 I,11| najwyższym stopniu rozstrojony. - A jeżeli geniusz?..."~Wstał
668 I,11| tłoczyły się kolumny, gromady, a przynajmniej szeregi spacerujących;
669 I,11| ciągnął szmer przechodniów, a od stawu wilgoć. Czasem
670 I,11| gdyby władał nim Lucyper?... A gdyby mi zastąpił drogę
671 I,11| wynalazki (ja żadnego!). A nad to wszystko jest naczyniem,
672 I,11| zbudować machiny latającej? A w takim razie będzie większym
673 I,11| nim współzawodniczyć?... A jeżeli stanie kiedy kwestia:
674 I,11| ulegającemu chorobom i omyłkom, a nade wszystko - tak naiwnemu...
675 I,11| samą świadomość położenia, a pracę z pewnością większą...~
676 I,11| budować machiny latające!...~"A ja czy dzisiaj nie mam idei,
677 I,11| zniknęła jedna kobieta, a w tobie pamięć o niej, czymże
678 I,11| grywa w karty w resursie. A tymczasem Ochocki ma ideę,
679 I,11| mu zagaśnie..."~"Dobrze, a jeżeli on nic nie zrobi
680 I,11| tymczasem faktycznie coś zrobię, a mikroskop, stos czy nawet
681 I,11| jestem dziś człowiek czynu, a on marzyciel... Zaczekajmy
682 I,11| Wreszcie na lewo zobaczył mur, a dalej budynek.~"Aha, Pomarańczarnia...~
683 I,11| przecież między arystokrację, a co będzie dalej - zobaczymy..."~
684 I,12| którzy mu zastąpili drogę, a później wzgórek ze studnią,
685 I,12| Łęckim sprzedają kamienicę, a jedynym kupcem będzie baronowa
686 I,12| sześćdziesiąt tysięcy rubli; a w takim razie resztka posagu
687 I,12| postawiona między biedą a wyjściem za marszałka, chętnie
688 I,12| zawstydzony, że sprzedał klacz, a baronowa- zrozpaczona, gdyby
689 I,12| kiedy pan jest w domu? A .ja powiedziałem: koło dziesiąty
690 I,12| Wtedy szedł po majątek, a dziś ma okazję rzucić jego
691 I,12| znajdzie się w tym położeniu... A wydźwignie ją nie jakiś
692 I,12| procent - 7200 rubli rocznie; a że mam na pewno piętnaście
693 I,12| No i dom coś przynosi... A co powiedzą moi wspólnicy?,..
694 I,12| potrzymał mu dziecko do krztu.~- A a a!... A pytał się, czy
695 I,12| mu dziecko do krztu.~- A a a!... A pytał się, czy ja
696 I,12| dziecko do krztu.~- A a a!... A pytał się, czy ja
697 I,12| dziecko do krztu.~- A a a!... A pytał się, czy ja chcę,
698 I,12| Dobrze, weź ten surdut.~- A reperaczyja?...~- O, głupi
699 I,12| za swoją ukochaną klacz, a po wtóre, baronowa nie życzy
700 I,12| W maneżu Millera.~- A dokumenta?~- Oto są - odpowiedział
701 I,12| adwokata, ażeby mi kupił dom, a nie wiem, ani jak dom wygląda,
702 I,12| mi powierzyli kapitały, a drugiego kupuję kota w worku.
703 I,12| przytwierdzona brama do kamienicy, a kamienica do Warszawy.~Prawdziwą
704 I,12| każdym rogu były drzwi, a w jednym aż dwoje drzwi;
705 I,12| obok znajdowała się nisza, a w niej - nimfa z dzbankiem
706 I,12| nimfy żółte, piersi zielone, a nogi niebieskie, można było
707 I,12| Teraz pójdziemy do sklepu, a do ogrodu po obiedzie -
708 I,12| ją w kwietniu na grobach, a później w sklepie. Nawet
709 I,12| gzemsie gruchało parę gołębi, a na drugim piętrze tej samej
710 I,12| sopran śpiewający gamę.~- A!... a!... a!... a!... a!...
711 I,12| śpiewający gamę.~- A!... a!... a!... a!... a!... a!...
712 I,12| śpiewający gamę.~- A!... a!... a!... a!... a!... a!... a!...
713 I,12| gamę.~- A!... a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!...
714 I,12| A!... a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!...
715 I,12| a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!...
716 I,12| a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!...~
717 I,12| a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!...~Wysoko
718 I,12| a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!...~Wysoko nad
719 I,12| a!... a!... a!... a!... a!... a!...~Wysoko nad sobą,
720 I,12| a!... a!... a!... a!... a!...~Wysoko nad sobą, na
721 I,12| trzecim piętrze szewc kuł, a na drugim w tylnej oficynie
722 I,12| się wrzaskliwa gama :~- A!... a!... a!... a!... a!...
723 I,12| wrzaskliwa gama :~- A!... a!... a!... a!... a!... a!...
724 I,12| wrzaskliwa gama :~- A!... a!... a!... a!... a!... a!... a!...
725 I,12| gama :~- A!... a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!...
726 I,12| A!... a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!...
727 I,12| a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!...
728 I,12| a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!...~"
729 I,12| a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!...~"Wesoły
730 I,12| a!... a!... a!... a!... a!... a!... a!...~"Wesoły
731 I,12| a!... a!... a!... a!... a!... a!...~"Wesoły dom, nie
732 I,12| a!... a!... a!... a!... a!...~"Wesoły dom, nie ma
733 I,12| fizjognomię kryminalną, a reszta - bardzo znudzone.~
734 I,12| brązowego koloru firanki, a na ściennych obiciach brązowe
735 I,12| udziałów w naszej spółce. A że do rejenta pójdziemy
736 I,12| obserwował go spod oka.~- A tak... spółka!... - powtórzył
737 I,12| dziewięćdziesiąt tysięcy. a nawet i więcej - wtrącił
738 I,12| krewnym nawet kupca, a tym bardziej kupca - szlachcica.
739 I,12| licytować się nie będę.~- A jeżeli znajdzie się trzeci
740 I,12| krzesło przed kontuarem. A ponieważ wstyd mu było od
741 I,12| trzecie - to jest koki, a wszystkie - to są: Kozaki.
742 I,12| wszystkie - to są: Kozaki. A pan wie, co oni mi odpisali?...
743 I,12| Frak kładzie się Nie to... A, jest!... "Panu S. Szlangbaumowi:
744 I,12| wiem, choć nie on mi mówił. A teraz o szaradę. Jak ja
745 I,12| aniżeli brał procentów." A ja mówię: "Panie redaktorze,
746 I,12| procenty, to ja będę pisał." A pan Szymanowski na to: "
747 I,12| Szymanowski, słyszy pan? Nu, a oni mnie dzisiaj piszą w "
748 I,12| roku temu gadali inaczej. A co teraz drukują w gazety
749 I,12| razem kortowe odzienie.~A jak dziadzio - on pisał,
750 I,12| pierwszy, dół, to znaczy: spód, a przeczenie to jest nie -
751 I,12| przeczenie to jest nie - a wszystkie razem to są spodnie.
752 I,12| posyłam tylko cztery ruble. A jak ty się będziesz dobrze
753 I,12| gorączke i przez wojne, a u nas tylko przez mądrość
754 I,12| żeby panu dom sprzedawali, a Łęcki chciał jego kupić,
755 I,12| trzydzieści tysięcy rubli... a on panu ułatwi interes może
756 I,12| środkujące między szyją a zadem, a czwarty wygląda
757 I,12| środkujące między szyją a zadem, a czwarty wygląda tak, jakby
758 I,12| Drugi bowiem pan aż syknął, a czwarty rozpoczął formalną
759 I,12| Dam doskonałego dżokeja, a ten poprowadzi ją według
760 I,12| dopiero co wyjęto z nich rękę, a zaraz po nim ukazał się
761 I,12| Potem objął ją za szyję, a gdy oparła mu na ramieniu
762 I,12| na męża starej kobiecie, a teraz masz!... Przez długie
763 I,12| kochać... - mówił Wokulski. A potem dodawał: - Jeżeli
764 I,12| mogłaby nim pogardzić.~- A jeżeli i ja mam moje widoki
765 I,12| ulepieni z innej gliny..."~A potem dodał:~"I dziwić się,
766 I,12| mruknął strzelając z palców - a skąd oni wiedzą, że ja kupiłem
767 I,13| obojętnie, ale była zdrowa, a pan Miller pełen otuchy:~-
768 I,13| czy się coś nie stanie?... A jeżeli klacz złamie nogę!..."~
769 I,13| huczał gwar tysiąca głosów, a Wokulskiemu zdawało się,
770 I,13| środku wyścigowego placu, a przy niej panów Millera
771 I,13| żółto-niebieskiej czapki, a wyjąwszy drugą ręką cygaro
772 I,13| Och! - odparł dżokej, a przypatrzywszy się Wokulskiemu
773 I,13| poszedł w stronę trybuny, a Wokulski, pożegnawszy panów
774 I,13| jeżeli jej tu nie będzie! A może pani Meliton, stara
775 I,13| ptaszki?... Nas moralizujecie, a gdy się uda, robicie to
776 I,13| ławie galerii i ponad pstrym a huczącym tłumem patrzył
777 I,13| Siedziały hrabina z prezesową, a na przodzie pan Łęcki z
778 I,13| ukłonił mu się z kozła, a pan Łęcki zawołał:~- Otóż
779 I,13| znacząco ścisnęła go za rękę, a pan Łęcki spytał:~- Czy
780 I,13| co, żeś mu spłatał figla, a mojej córce zrobiłeś miłą
781 I,13| do wyścigów i wygrałam, a drugi raz założyłam się
782 I,13| słońce, niebo i ziemia, a Wokulski poczuł się w tak
783 I,13| Wokulski pobiegł do trybuny, a spotkawszy Yunga, który
784 I,13| wiadomość o licytacji domu. A teraz - dodał w duchu, patrząc
785 I,13| zakręt...~- Pierwszy zakręt, a gniady tuż za nim.~- Drugi...
786 I,13| Pokaż mi twoje włosy, a powiem ci, kim jesteś."~
787 I,13| milimetra nic nie znaczy, a nie wiedzą, laiki, że tam
788 I,13| piątej dostaje gorączki, a przy siódmej zabija go apopleksja...
789 I,13| lekarzem, tylko sekundantem.~- A... to co innego - odparł
790 I,13| wyścigach.~- Na wyści...?. - A cóżeś ty robił na wyścigach?...~-
791 I,13| napisał kilkadziesiąt wierszy, a na kopercie położył adres
792 I,13| tylko, że na mój kószt..."~A gdziekolwiek spojrzał, widział
793 I,13| się jak żelazne sztaby, a ciało nabiera tak dziwnej
794 I,13| i spudłujesz.~Słowa te, a jeszcze bardziej opuszczenie
795 I,13| gniewnie, rozbierając barona:~- A, ty błaźnie jakiś - oburzył
796 I,13| Może mi zabronisz?...~- A niech się jaśnie pan strzela
797 I,13| jaśnie pana zapłaci?... A komorne... a utrzymanie
798 I,13| zapłaci?... A komorne... a utrzymanie domu?... Dlatego,
799 I,13| gospodarz nasyła nam rejentów, a ja boję się, żebym z głodu
800 I,13| wyszedł na niedźwiedzie, a zabił chłopu cielną krowę.
801 I,13| oćwiczyć swoim psiarczykom, a ja muszę dawać mu satysfakcję,
802 I,13| zwymyślał Maruszewicza, a w duchu przysiągł, że Wokulskiego
803 I,13| tylko przestrzelić mu nogę.~"A tak!... - dodał po chwili. -
804 I,13| po chwili. - Drasnę go, a on będzie kulał do końca
805 I,13| Ruszyli w stronę Bielan, a w parę minut popędził za
806 I,13| zniknął mu sprzed oczu, a został tylko jeden człowiek,
807 I,13| dziurę w twarzy, ząb wybity, a kuli nie widać... Przecie
808 I,13| starannie pistolet barona.~- A!... - zawołał - to jasne...
809 I,13| jasne... Kula w pistolet, a zamek w szczękę... Pistolet
810 I,13| wystraszony Konstanty,~- A co! - mówił. - Przepowiadałem,
811 I,13| Jeszcze raz przepraszam pana, a tam... wiem, co mi należy
812 I,13| powinienem być oszpecony, a co do zęba... Gdzie mój
813 I,13| zawińąć go w papierek... A co do zęba, od dawna . już
814 I,13| był podobny do marionetki, a egiptolog znowu zaczął obserwować
815 I,13| odwagą i uprzejmością barona, a tylko Szuman zły. I dopiero
816 I,13| Wokulskiego i mruknął:~- A to bydlęta!... I że ja na
817 I,13| Maruszewicz. Już był zmieszany, a zmieszał się jeszcze bardziej,
818 I,13| domu państwa Łęckich...~- A pan skąd wiesz o tej licytacji?.. -
819 I,13| mu nie dokończony frazes, a lewa ręka z laseczką i prawa
820 I,13| suficie i ścianach pokoju, a nareszcie, oblany zimnym
821 I,13| nieprzychylną opinią... A tymczasem ja, słowo honoru,
822 I,13| muszę spłacić dług honorowy, a ten kupczyk, ten... łajdak!...
823 I,13| z wizytą do Wokulskicgo, a nie znalazłszy go w mieszkaniu,
824 I,13| jest to hultaj dużej ręki, a przy czym sprytny. Chciał
825 I,13| Małym, galanteryjnym kupcem. A dziś mówią o mnie w całej
826 I,13| dźwigający dolę kilkuset ludzi, a miłość porusza mnie. A jeżeli
827 I,13| a miłość porusza mnie. A jeżeli mnie spali tak, że
828 I,13| wycofać się ze spółki... A wie pan dlaczego? Dla dwu
829 I,13| bawisz się pan w wyścigi, a po wtóre - bijesz go pan
830 I,13| interesem jak każdy inny, a nawet lepszym, gdyż w ciągu
831 I,13| oddał damom na ochronkę, a oprócz tego Bóg wie ile
832 I,13| uderzając ręką w kolano. -- A pan wiesz, co mówi hrabia
833 I,13| miliony w przedsiębiorstwo, a jutro wyzwie kogo na pojedynek
834 I,13| więc już nie brnij dalej. A nade wszystko nie kupuj
835 I,13| procentów, jakieś im obiecywał, a nawet... Pojmujesz... Gotowi
836 I,13| nawet ja pożyczę ci firmy, a o zabezpieczenie własności
837 I,13| może do nich przylgnie, a za rok, za pół roku pan
838 I,13| nas dziedziczą, to jedno. A po wtóre - kto zaręczy,
839 I,13| jak śmie robić nam łaskę, a jeżeli za tanio, to - wyzyskał
840 I,13| ze mną mają kwaśne miny, a przeciwnicy- triumfują.
841 I,13| wyścigi i pojedynki...), a frant Zięba już zaczyna
842 I,13| szwindel...~- Niech mnie...~- A wszyscy - że zbankrutujesz,
843 I,13| wyżej - wtrącił Wokulski - a ty, Ignacy, co sam myślisz?~-
844 I,13| służbach, w więzieniach, a choćby i w tym nieszczęsnym
845 I,13| którego zaprzedałem się... A dziś, kiedy rozwinęły mi
846 I,13| na obiad (około szóstej), a Pan - nawet nie próbuj wymawiać
847 I,13| oprzytomniawszy odpisał panu Łęckiemu, a Mikołajowi dał pięć rubli.~
848 I,13| na parę minut do sklepu, a gdy Mikołaj wyszedł na ulicę,
849 I,13| rozejrzyj się w sytuacji, a może sam się cofniesz...~
850 I,14| często myślała o Wokulskim, a we wszystkich medytacjach
851 I,14| dobrą, Ochocki - dziwakiem, a Krzeszowski - karciarzem.
852 I,14| określić jednym wyrazem, a nawet stoma zdaniami. Nie
853 I,14| był też do nikogo podobny, a jeżeli w ogóle można go
854 I,14| naprawdę istota nadludzka, a przynajmniej - poza salonowa?~
855 I,14| następnie jej serwis, a następnie dostarczył różnych
856 I,14| sobie reputację u ludzi, a ją, pannę Izabelę Łęcką,
857 I,14| wydawało się nieznośnym, a na tle wachlarzy, sakwojażów,
858 I,14| już napełniał ją rozpaczą. A cóż dopiero, gdy ktoś wdarł
859 I,14| żeby zrobić na nim interes. A zatem on czuł, że panny
860 I,14| która rzadko dziękowała, a jeszcze rzadziej prosiła.
861 I,14| ubiegali się o znajomość z nim, a on, ten brutalny parweniusz,
862 I,14| majętni, traktowali ją chłodno a krótko; gdy zaś, zmęczona
863 I,14| grobu, ale z każdym rokiem, a nawet miesiącem, mocniej
864 I,14| że ona wygląda ich?...~A przecież istotnie ona do
865 I,14| pracowali w kopalniach, a których od czasu do czasu
866 I,14| umarłabym z samego strachu... A pani czy także by umarła?...~
867 I,14| był takim podróżnikiem, a przynajmniej górnikiem,
868 I,14| coraz więcej mówi o nim, a ten wybuch łez prezesowej?...~
869 I,14| Łazienkach były tak nudne, a pogadanki o modach, ochronach
870 I,14| rozmowa z tego rodzaju ludźmi, a pannie Izabeli chłopi na
871 I,14| Chociaż kupiec galanteryjny, a do tego jeżdżący własnym
872 I,14| nie rozmawiać z Wokulskim, a przynajmniej traktować go
873 I,14| należało wracać do domu, a Wokulski nie przychodził ;
874 I,14| prezesowa nieco roztargniona, a panna Izabela rozgniewana.
875 I,14| poszedł do swego gabinetu.~"A może ojciec ma rację?... -
876 I,14| się na tym... Wokulskim...~A jednak cóż za gbur z tego
877 I,14| pochodzić ze starożytnego rodu, a baron, znawca męskiej piękności (
878 I,14| angielskich przemysłowcach, a książę - tylko zacierał
879 I,14| niebrzydki, zdolny, energiczny, a nade wszystko bezczelny
880 I,14| dni ma odbyć się wyścig, a baron porobił duże zakłady.~-
881 I,14| zgodzić się na ten układ. A wówczas panna Izabela pomyślała:~"
882 I,14| Nie więcej od innych. A po co ja mu powiedziałam,
883 I,14| Kiedyś umizgał się do niej, a odtrącony, mścił się. Wiedziała,
884 I,14| połączył się dla pieniędzy, a nic od niej nie mógł wydobyć,
885 I,14| prezesowa z zakłopotaniem, a ojciec nie odzywał się nawet,
886 I,14| zlękła się o swego faworyta, a hrabina zrobiła uwagę, że
887 I,14| obowiązku wiedzieć o tym, a upomnieć się musiał.~- Pogodzą
888 I,14| ręce (baron widział to). A nade wszystko, jakby odgadując
889 I,14| wyścigowych przygodach, a w godzinę - już nie myślała
890 I,14| myślała. - Mnie obrażają, a jego będą przepraszać. Ja,
891 I,14| przyszła jej nowa myśl:~"A jeżeli Wokulski nie zechce
892 I,14| odrzucił przeproszenie, a jego sekundanci postawili
893 I,14| wart od Krzeszowskiego, a jednak... może zginąć!...
894 I,14| otoczyłby go protekcją, a on płaciłby mu procenta;
895 I,14| zastąpiłby nieboszczyka, a jej rozsądnego powiernika
896 I,14| jej było oddanego sługi, a może powiernika; ale korzyła
897 I,14| że baron został ranny, a zdziwiona, że opłakany przez
898 I,14| Ojciec tak liczy na niego, a i ja nabieram ufności. O
899 I,14| bez względu na kondycję...~A potem odprowadziwszy córkę
900 I,14| zawiązać bliższe stosunki, a wtedy zobaczymy, kto wyjdzie
901 I,14| prostowała jednak omyłki, a na odwrót, przyznawała w
902 I,14| meble dziwiły się natłokowi, a w kuchni szeptano, że pan
903 I,14| wyścigami i pojedynkami, a zajął się spółką. Był hrabia
904 I,14| wierzaj - nie najgorszego, a będę miał nadzieję, że kiedyś
905 I,14| że przyjmuje pudełeczko, a ząb z należytą czcią odsyła
906 I,14| roztkliwiła się swoim triumfem, a dla Wokulskiego uczuła jakby
907 I,14| Wokulski sprzedał swój sklep, a kupił dobra ziemskie, lecz
908 I,14| powiększał ich majątek, a nareszcie, gdy ona zmarła (
909 I,14| kręcił głową Czytając list, a nareszcie rzekł:~- Zawsze
910 I,15| LUDZKĄ SZARPIE NAMIĘTNOŚĆ, A W JAKI ROZSĄDEK~ ~Otrzymawszy
911 I,15| Ciasny pokój dusił go, a rozmowa z Rzeckim, w ciągu
912 I,15| chronić od nieprzyjaciół - a ja robię i jedno, i drugie.
913 I,15| mi wszelkie przeszkody, a zawsze upomina się o ofiary
914 I,15| w podługowatej skrzyni, a żebrząca wiedźma wydała
915 I,15| ledwie jedne są przyjęte, a i z tych ledwie połowa kończy
916 I,15| którym jest ledwie jedna, a przeciw któremu ze dwadzieścia
917 I,15| daliby sobie rady ze ślubami, a cały świat zamieniłby się
918 I,15| prawdopodobieństwa, że się z nią ożenisz, a za rok możesz mieć jedną
919 I,15| się jednak i zapytał: - A jeżeli panna Izabela pokocha
920 I,15| obok drewnianych śpichrzów, a przejeżdżające furmanki
921 I,15| jakiegoś byka albo gąsiora, a jednocześnie płakać nad
922 I,15| do Moskwy i Petersburga, a nareszcie napisał list do
923 I,15| oznacza i nie zapowiada. A nadzieja cicho... cicho
924 I,15| że - może jest kochanym, a może dopiero nim będzie. ~
925 I,15| zatrzymywały się bez powodu, a nieskończony potok przechodniów
926 I,15| napełniony blaszanymi konwiami, a powożony przez zuchowatą
927 I,15| niech sama myśli o sobie, a sława... Co mi przeszkadza
928 I,15| na przykład na Syriuszu? A przecież Kopernik nie jest
929 I,15| będzie miał sławę Kopernika, a ja - szczęście?... A budujże
930 I,15| Kopernika, a ja - szczęście?... A budujże sobie machiny latające,
931 I,15| miał nieśmiertelną sławę, a on - żywą pannę Izabelę.
932 I,15| Łęckich. Zacna pani Meliton, a może i ten... Maruszewicz
933 I,15| koronki, zasypię klejnotami, a wtedy przekonamy się, czy
934 I,15| zapytał fryzjera. ~- Nic, a będzie gorzej; kongres berliński
935 I,15| Bismarck o zduszeniu kongresu, a Żydzi - o ogoleniu do reszty
936 I,15| panie, cicho do czasu, a zresztą nic. Byłem wczoraj
937 I,15| w rozmaitych godzinach, a oko, panie, mam na te rzeczy...
938 I,15| pantofelka, ani kawałka wstążki! A przecież nawet raz u jednego
939 I,15| bezimiennie odesłać do redakcji. A, panie, u oficerów, szczególniej
940 I,15| nie ma śladu pretensji, a to źle!... Znam kilka baletniczek,
941 I,15| zawarłyby z panem stosuneczki, a słowo honoru daję, że warto!
942 I,15| rezultacie nic nie obchodzą. A jeżeli włożę surdut, mogę
943 I,16| mu kazała panna Izabela, a wyjeżdżając do Ameryki ofiarował
944 I,16| Rossi nie przyszedł!... ~A tak dziś była piękną. Ubrała
945 I,16| ona szanuje jego pamiątki, a nade wszystko - przekonałby
946 I,16| być wiernym mojej miłości, a wtedy ja wyprę się rodu
947 I,16| Romeo - rzuć twoją nazwę, a w zamian za to, co nawet
948 I,16| podobieństwo: on - Rossi, aktor, a ona - panna Łęcka. Rzuć
949 I,16| jego garderobę teatralną, a może przyszywać mu guziki
950 I,16| czterdzieści, nie - pięćdziesiąt, a może i sześćdziesiąt tysięcy
951 I,16| sześć lat suma podwoi się, a już za dziesięć - może wzrosnąć
952 I,16| pewnością ma sto za sto. A w takim razie spojrzę mu
953 I,16| ukazał się Wokulski. ~- A... witam!... - zawołał pan
954 I,16| płacą, rządcy złodzieje, a wierzycieli hipotecznych
955 I,16| mi z niego pięćdziesiąt, a choćby czterdzieści tysięcy
956 I,16| tej chwili do dyspozycji, a nie mógł zaciągać długów
957 I,16| Gwarantuję dwudziesty, a jeżeli interesa pójdą lepiej,
958 I,16| Sam ma ze sto procentów, a mnie daje dwadzieścia..." ~
959 I,16| pąsową różą przy ramieniu, a potem - innej damie wysokiej
960 I,16| doskonałego plenipotenta, a zarazem przyjaciela, który
961 I,16| Koronki z dziesięć rubli, a robota z piętnaście... Razem-czterdzieści
962 I,16| Panna Florentyna aż drgnęła, a pan Tomasz z wielką werwą
963 I,16| sąsiada z pobłażliwą litością, a pan Tomasz... zaczął także
964 I,16| baraninę z ryżem jedli palcami, a rosół pili prosto z garnka. ~
965 I,16| się jej z zadowoleniem, a panna Izabela prawie z podziwem.
966 I,16| Florentyna została w jadalni, a reszta towarzystwa przeszła
967 I,16| to przejdziemy do salonu, a ojciec tymczasem odpisze... ~
968 I,16| ojca" - "znieważył mnie", a potem: "kocha mnie" - "kupił
969 I,16| zaniepokoił...-dodała ciszej. - A potem... baron przeprosił
970 I,16| prośbę do pani?... ~- Tak. ~- A więc - mówił rozgorączkowany -
971 I,16| chcę spłacić jeden dług, a pan chce mnie zmusić do
972 I,16| że im płacić potrzeba, a mnie nie wypada. Nawet nie
973 I,16| prawem. Ja zaś dobijałem się, a dzisiaj błagam o nią, gdyż
974 I,16| pan sam wziął ją gwałtem. A odbierać?... Już za późno,
975 I,17| aby ją o co prosił... ~"A gdybym się był w tej chwili
976 I,17| uprzedzony do wielkich panów. A oni są przecie takimi jak
977 I,17| którzy mieli z nim stosunki, a nareszcie - cały kraj i
978 I,17| pomyślności ogółu - to grunt... - A potem dodał z uśmiechem: -
979 I,17| księgą siedział Rzecki, a przed, nim stał jakiś człowiek
980 I,17| razy ze szczytu drabinki, a płaczący człowiek zwrócił
981 I,17| chce uczyć się na doktora, a i starość za pasem... Bóg
982 I,17| Oberman, zapłacisz, a ja ci zwrócę... ~Inkasent
983 I,17| zawiadomiono go, że taka to a taka Maria, niegdyś dziewczyna
984 I,17| miała o co ręce zaczepić, a ludzi, co potrzebują gorzej
985 I,17| stary ma miętkie szercze..."A on gada: "Ja se też tak
986 I,17| bo mi choć trochę strącą, a tu syn idzie na medyka,
987 I,17| tu syn idzie na medyka, a tu starość chwyta człowieka
988 I,17| mieszkaniu jest wolny pokój? ~- A tak, wielmożny panie, bo
989 I,17| panie, bo mi stryjek umarł, a jego bestie lokatory nie
990 I,17| wygnał. Na wódkę to łobuz ma, a na komorne go nie stać... ~-
991 I,17| mebli nawoził... ~- Dobrze. A twoja żona niech zobaczy,
992 I,17| całując go w rękę. ~- Ale... A cóż z twoim bratem?... ~-
993 I,17| otwierały; patrzyła w ziemię, a na rzęsach jej błysnęły
994 I,17| podobno łatwiej dostać robotę, a tu... któż mnie przyjmie? -
995 I,17| przyjmie? - szepnęła. ~- A gdyby tu jaki skład brał
996 I,17| się będzie pani u nich, a maszyna i wszystko, co się
997 I,17| składu bielizny dam pani, a po paru miesiącach zobaczymy,
998 I,17| Maszynę przyślę pani jutro... A oto pieniądze na zagospodarowanie
999 I,17| w kartkę do Wysockiego. A kiedy ona wahała się, czy
1000 I,17| nachodzić, kiedy był chory. A bilet posłałem." ~Zbliżywszy
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-2798 |