1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-2516
Tom, Rozdzial
501 I,11| Ochocki. - To moja żona, to moja kobieta... Bądź pan
502 I,11| I wyobrażał sobie, jaki to przyjemny musi być chłód
503 I,11| wynalazki (ja żadnego!). A nad to wszystko jest naczyniem,
504 I,11| wielka idea... Dziwaczna to rzecz: machina latająca,
505 I,11| czyliż będę się wahał?... Cóż to za piekło powiedzieć sobie,
506 I,11| wszystko - tak naiwnemu... Boć to jeszcze dzieciak, co on
507 I,11| sposób kierowania balonami. To, co dla Wokulskiego było
508 I,11| praktycznego zagadnienia.~"Cóż to za okrucieństwo losów! -
509 I,11| spędziłem na pustyni, uczucie to jest niebem i zbawieniem...
510 I,11| szacunku?..."~"Tak, ale miłość to uczucie osobiste; wszystkie
511 I,11| Kiedy grzecznie pytają, to trzeba grzecznie odpowiadać -
512 I,11| podszedł bliżej.~- Zabij mnie, to sam zobaczysz - odparł Wokulski.~
513 I,11| zniżonym głosem:~- Taki to, psiakrew, zejdzie, gdzie
514 I,12| mówił do siebie Wokulski - to zwyczajny marzyciel!...
515 I,12| dobrze; nie wyjdzie - to przecież nie umrę."~Rozłożył
516 I,12| przydeptać nogą. Im zrobisz Pan to bezwzględniej, tym pewniej
517 I,12| trzymać ludzi czy okoliczności to leżało w naturze Wokulskiego;
518 I,12| mówił?~- On niby, żeby tak, to nic nie mówił. Tylko pytał
519 I,12| wspólnicy?,.. Ach, dużo mnie to obchodzi!... Mam 45 000
520 I,12| 30 000 rubli... Wreszcie to nie jest strata, to jej
521 I,12| Wreszcie to nie jest strata, to jej posag..."~Północ. Wokulski
522 I,12| rześki i wesoły, że zwróciło to uwagę służącego, który zaczął
523 I,12| się po pokoju.~- Czegóż to chcesz? - zapytał Wokulski.~-
524 I,12| dobrze. Będę jego kumem.~- To może by mnie pan teraż podarował
525 I,12| gniewa się pan, bo przecie to dla pańszkiego honoru, nie
526 I,12| pisać... wyborny!... Jak to znać geszefciarza i parweniusza...
527 I,12| Alei Jerozolimskiej; pomimo to upłynęło kilka minut, nim
528 I,12| wiele żółtych domów; jest to chyba najżółciejsze miasto
529 I,12| szepnął - zdaje mi się, że to właśnie jest ów dom...~Istotnie,
530 I,12| ów dom...~Istotnie, była to kamienica Łęckich,~Zaczął
531 I,12| zbudowane w innym stylu. Za to w architekturze bramy panował
532 I,12| bardzo lichą podłogę, ale za to bardzo ładne krajobrazy
533 I,12| się być mocno brudnymi; za to obok znajdowała się nisza,
534 I,12| przyjemnym głosem.~Była to wysoka szatynka z szarymi
535 I,12| Marysiu!...~"Słowo daję, że to pani Krzeszowska" - szepnął
536 I,12| zawołał pięknym basem :~- Ach, to pani dobrodziejka!... Bardzo
537 I,12| nieszczęśliwa!... Przysięgnę, że to on, nikczemnik, nasadził
538 I,12| rachować na mnie...~Wszystko to mówił akcentując ważniejsze
539 I,12| Wokulski usiadłszy na fotelu.- To rzecz tych panów, ile zbiorą
540 I,12| spojrzenie, pragnąc odgadnąć: co to za prośba? Od natury jej
541 I,12| tylko kramarstwem. O jakąż to chodzi kamienicę, jeżeli
542 I,12| zaczął adwokat. - Pan wie, co to jest nasza arystokracja
543 I,12| arystokracja i jej dodatki?... Jest to parę tysięcy ludzi, którzy
544 I,12| nimi klasy średnie, niby to zdrowe, i - sami giną bez
545 I,12| jaki pożytek, bo jużci są to organizacje subtelniejsze
546 I,12| tylko nie ufasz mi. Wielka to cnota nieufność, leczyć
547 I,12| domu?~- Stanę, lecz ponad to, co da pani Krzeszowska,
548 I,12| go za rękę.~- Dlaczegóż to?~- Dlatego, panie, że kto
549 I,12| okulary na oczy.~- Ach, to pan dobrodziej?... - odparł
550 I,12| ściskając go za rękę. - Co to, czy już i pan potrzebuje
551 I,12| się prześladowanie. Może to i dobrze. Jak nas będą kopać
552 I,12| taką:~Pierwsze i drugie - to zwierz kopytkowy,~Pierwsze
553 I,12| tego zabroni.~Pan wie, co to?... Pierwsze i drugie -
554 I,12| Pierwsze i drugie - to jest: koza; pierwsze i trzecie -
555 I,12| koza; pierwsze i trzecie - to jest koki, a wszystkie -
556 I,12| jest koki, a wszystkie - to są: Kozaki. A pan wie, co
557 I,12| większe Orgelbranda..." Nie to... "Panu Motylkowi. Frak
558 I,12| Motylkowi. Frak kładzie się Nie to... A, jest!... "Panu S.
559 I,12| Dizraeli albo o Bismarck, to byłaby polityka, ale o Kozaki
560 I,12| byłaby polityka, ale o Kozaki to przecie nie jest polityka,
561 I,12| prześladowcy mego Henryka; ja to wszystko wiem, choć nie
562 I,12| do pana Szymanowskiego, to on mnie powiedział: "Panie
563 I,12| szarady, co ja mam z procenty, to ja będę pisał." A pan Szymanowski
564 I,12| pisał." A pan Szymanowski na to: "My, panie Szlangbaum,
565 I,12| pańskie szarady płacić." To powiedział sam pan Szymanowski,
566 I,12| dzisiaj piszą w "Kurierku", że to niepolitycznie i niegramatycznie!...
567 I,12| Szlangbaum?- spytał.~Co to ja!... - odparł stary Żyd. -
568 I,12| pisał, Michaś - zgadnie, to niech mi dziadzio przyszłe
569 I,12| przeczytał. Bo ten pierwszy, dół, to znaczy: spód, a przeczenie
570 I,12| znaczy: spód, a przeczenie to jest nie - a wszystkie razem
571 I,12| nie - a wszystkie razem to są spodnie. Ja się spłakałem,
572 I,12| nauczył się oszczędności, to ja tobie na te kortowe odzienie
573 I,12| się będziesz dobrze uczył, to ja tobie po wakacje sprawie
574 I,12| gimnazje chodzić zaczyna.~To znaczy: mundur ; pan od
575 I,12| Żydów, jak się młodzi zejdą, to oni nie zajmują się, jak
576 I,12| szeroko otworzył oczy.~- Jak to?... Pan chce zapłacić drożej
577 I,12| cenę. Ale jak pan kupuje, to pan ma interes zniżyć wartość...~-
578 I,12| że pan nie potrzebował to powiedzieć. Pański sekret
579 I,12| powiedzieć. Pański sekret to mój sekret. Pan ujął się
580 I,12| butach z ostrogami. Był to pan Miller ; komenderował
581 I,12| leżała świeża słoma. Pomimo to bystre oko dyrektora dojrzało
582 I,12| krzyknął bowiem:~- Cóż to za porządek. panie Ksawery,
583 I,12| mi zrób porządek, bo ci to wszystko każę położyć na
584 I,12| tak stajnię zostawisz, to ci każę zbierać zębami...~
585 I,12| klacz na korytarz. Było to piękne zwierzę na cienkich
586 I,12| cukru... Piękna klacz!...~To mówiąc wydobył z kieszeni
587 I,12| tytuniem. Wokulski podał to klaczy, która bez namysłu
588 I,12| z zastępcą dyrektora.~- To jest niedelikatność, mój
589 I,12| Jeżeli ta klacz wygra, to panna Izabela pokocha mnie..."~
590 I,12| coś jakby przesąd. Uważał to za dobrą wróżbę, gdy klacz
591 I,12| Jeżeli zastanę ją wesołą, to mnie panna Izabela pokocha."~
592 I,12| dla samego siebie.~"Cóż to - myślał - czy moje życie
593 I,12| z procentem..."~.,Dobrze to - myślał - ale w takim razie
594 I,12| wygra na wyścigach, będzie to znakiem, że mnie panna Izabela
595 I,12| tysiącami rubli... Tek.~- To już zależy od panów.~- Bardzo
596 I,12| wszystkim szlachcicem, i to w angielskiej edycji, jakim
597 I,12| procent od ich kapitałów... To jeszcze nie zasługa."~"Tam
598 I,13| a gdy się uda, robicie to samo?.. Otóż nie poprawię
599 I,13| ponieważ w duchu mówię sobie to samo. Zresztą - staję na
600 I,13| tłumu, dzwonek i brawo... To odbył się pierwszy wyścig.
601 I,13| mówiła dalej:~- Naprawdę to przyjechałyśmy tylko na
602 I,13| wrócił do pań. Uderzyło go to, że przy nich nikt nie stał.
603 I,13| Yung na przodzie...~- To właśnie głupstwo...~- Już
604 I,13| Właściciel anonim...~- Co to anonim... Wokulski... Brawo
605 I,13| ażebym na jej ręce złożył to dla ochrony pań?...~Panna
606 I,13| potrącił Wokulskiego. Był to baron Krzeszowski. Blady
607 I,13| baronie - rzekł.~- Ach, to pan - odparł baron przypatrując
608 I,13| Bardzo przepraszam...~- To mi nie wystarcza...~- Czyżby
609 I,13| czterech lat czasu.~Była to rozprawa o kolorze i formie
610 I,13| kanapę, doktór zaczął:~- Co to za profany z tych korektorów...
611 I,13| tylko sekundantem.~- A... to co innego - odparł doktór
612 I,13| wysuwając dolną wargę.- O cóż to?~- Potrącił mnie na wyścigach.~-
613 I,13| Wokulski.~- Jeszcze nie. Czy to - dodał po chwili - ma być
614 I,13| Ignacy:~- I cóż doktór na to wszystko?~- To co już raz
615 I,13| doktór na to wszystko?~- To co już raz powiedziałem -
616 I,13| się do piątego aktu. Jest to albo koniec dzielnego człowieka,
617 I,13| tek... Cóż panowie na to?~- Nie mamy upoważnienia
618 I,13| się:~- Uważasz, Stachu, to są ludzie wysoce honorowi.
619 I,13| przesiedział do trzeciej, o której to godzinie odezwał się jeden
620 I,13| ma ciekawość na Powązki, to gospodarz nasyła nam rejentów,
621 I,13| on mnie trafi, wyjdzie na to, jak gdyby mnie zwalił batem
622 I,13| baronem Krzeszowskim!... To mnie urządzi... Co oni mi
623 I,13| barona.~- A!... - zawołał - to jasne... Kula w pistolet,
624 I,13| pańskiego fachu... Ale może pana to obraża?...~- Wcale nie!~-
625 I,13| Wokulskiego i mruknął:~- A to bydlęta!... I że ja na takich
626 I,13| na stole jakieś książki i to, że jego pan coś pisze na
627 I,13| w obcym języku.~"Jużci, to nie po niemieczku - mruczał
628 I,13| się. Maruszewicz dostrzegł to. Był pewny, że w mieszkaniu
629 I,13| domyśla się drogi pan?.. To ten poczciwy Szlangbaum...~
630 I,13| młodzieńcowi i myślał:~"Ach, więc to on jest tym porządnym katolikiem,
631 I,13| mnie wyobraża?.Nic, tylko to.Ale, słowo honoru, on musiał
632 I,13| jak Boga kocham!..."~Mimo to na drugi dzień przyjechał
633 I,13| ukłonem.~- W tej chwili, to znaczy?...~- Najpóźniej
634 I,13| miejsca w przestrzeni) Mimo to zaczął, niekiedy zacinając
635 I,13| mu się badawczo.~- Więc to baron potrzebuje pieniędzy?~-
636 I,13| trzysta... czterysta... I to na kwit z podpisem barona.~-
637 I,13| mi się - myślał - że jest to hultaj dużej ręki, a przy
638 I,13| zwrócić Krzeszowski... Nie, to Maruszewicz poszedłby do
639 I,13| poszedłby do kozy... No, to go nie minie..."~Po chwili
640 I,13| popiołu?... O Boże jaki to nędzny świat... Ma rację
641 I,13| panie Stanisławie!... Co to... co to - wyrabiasz pan
642 I,13| Stanisławie!... Co to... co to - wyrabiasz pan dobrodziej?...
643 I,13| Stanisławie - tak nie można ~To mówiąc pocierał sobie kark
644 I,13| składać kapitały? Czy po to, ażeby kupcom dawać możność
645 I,13| Wolno robić, ale robiąc to - powtarzasz pan tylko stare
646 I,13| ani ci hrabiowie nie po to zbliżyli się do pana, ażebyś
647 I,13| On mówi: "Wokulski jest to skończony dżentelmen, strzela
648 I,13| strzela jak Nemrod, ale... to żaden kierownik interesu
649 I,13| którzy coś po nas dziedziczą, to jedno. A po wtóre - kto
650 I,13| łaskę, a jeżeli za tanio, to - wyzyskał nas...~Ostatnich
651 I,13| nawet wyrokują: ale że robią to poza moimi plecami, więc
652 I,13| wszyscy - że zbankrutujesz, i to w niedługim czasie.~- Jak
653 I,14| jednym zdaniu. Książę był to patriota, jego adwokat -
654 I,14| Słowem: człowiek - była to jakaś zaleta albo wada,
655 I,14| było z czymś porównywać, to chyba z jakąś okolicą, przez
656 I,14| zdumienie i pytała się: czy to jest gra podnieconej imaginacji,
657 I,14| wykupił weksle jej ojca (może to nie Wokulski?...), następnie
658 I,14| Pańskiego.~Ten ktoś był to zuchwały dorobkiewicz, który
659 I,14| teatrach i na koncertach. Był to cyniczny brutal, który dorobił
660 I,14| podejrzanych spekulacjach po to, ażeby kupić sobie reputację
661 I,14| po prostu śmieszne. Był to przebiegły i bezczelny kupczyk,
662 I,14| wspierać nie wolno, i gdyby to nawet zrobił, nie tylko
663 I,14| półimperiałów. Ach, jakież to było kupieckie!... I jak
664 I,14| piękności i elegancji, za to młodzi, szczególnie utytułowani
665 I,14| nie ma majątku!.,.~"Cóż to za ludzie, Boże miłosierny!..." -
666 I,14| zasłaniała okna firankami.~"Cóż to za ludzie!... Cóż to za
667 I,14| Cóż to za ludzie!... Cóż to za ludzie!..." - powtarzała,
668 I,14| obłęd!) aniżeli nią. Za to asystowali jej, zresztą
669 I,14| na woźnicę omnibusów... To podobno jakiś wielki człowiek,
670 I,14| nieszczęścia. Ale kochankiem... No, to byłoby po prostu śmieszne...
671 I,14| było w Łazienkach.~"Jak to, on nie czekał? - mówiła
672 I,14| jest grzecznością królów, to już co najmniej powinna
673 I,14| Tomasz. - Ona zawsze mówi to, co mogłoby mnie zmartwić
674 I,14| Sanocki zakładał się, że jest to pierwszy rozumny człowiek
675 I,14| którym można o tym mówić. To numer...~"Jedyny rozumny...
676 I,14| odgadła Wokulskiego. Jest to ambitny spekulant, który
677 I,14| nawet w obłudzie... Cóż to za nędznik!..."~Oburzona
678 I,14| Ach, cóż bym dała za to, ażeby baron nie dostał
679 I,14| Zabiłaby barona, gdyby to uchodziło dobrze wychowanym
680 I,14| tym, co nam nagadał...~- To prawda - odezwał się pan
681 I,14| kazała jechać do domu.~Wtedy to panna Izabela dopuściła
682 I,14| bezinteresowności) złożył na ochronę, i to na moje ręce (baron widział
683 I,14| moje ręce (baron widział to). A nade wszystko, jakby
684 I,14| bardzo zakłopotany.~- Cóż to, ojcze? - spytała go panna
685 I,14| ostre warunki.~- I kiedyż to?... - spytała ciszej.~-
686 I,14| dziś ujmuje się za mną, to co? Pojedynek jest istotnie
687 I,14| nigdy!...) Ale choćby nawet, to jednak - za jej obrazę ujęła
688 I,14| uderzony kulą w głowę. Był to Wokulski. Panna Izabela
689 I,14| powinszowaniem u Wokulskiego. To dzielny człowiek, istotny
690 I,14| Wokulskim. Jak sądzisz?~- To samo myślałam przed chwilą -
691 I,14| Tomasz.- Bystry człowiek! on to pojmuje, że więcej zrobi
692 I,14| społeczne. Adwokat... kupiec... to prawie na jedno wychodzi:
693 I,14| by... kupiec (ach, jakie to niesmaczne!) nie mógł zostać
694 I,14| wyperswaduje pojedynki. To niepotrzebne; to dobre dla
695 I,14| pojedynki. To niepotrzebne; to dobre dla ludzi młodych,
696 I,14| Wokulski, zdaje mi się - za to, co ośmieliłem się powiedzieć
697 I,14| kochana kuzynko, że jest to ten sam ząb, którym cię
698 I,14| znakomitości domu Łęckich.~Wszystko to robił, ponieważ kochał ją
699 I,14| od kilku dni miałem cię o to samo prosić!... - odpowiedział
700 I,15| nadzwyczajnie głupią; nie jestże to śmieszne, ażeby stary i
701 I,15| dlaczegóż mnie jednemu miałoby to być zabronione? Jeżeli zaś
702 I,15| zasadniczy punkt ma rację bytu, to ma ją wszystko, co robię.
703 I,15| Ach, ci kochani bliźni i to społeczeństwo, które nigdy
704 I,15| mojej strony... Lecz właśnie to, co oni dziś nazywają szaleństwem,
705 I,15| podobnież i mężczyźni; jest to tak dobra wada, jak: głuchota,
706 I,15| ogóle mogła kogoś kochać, to nasuwa się drugie pytanie:
707 I,15| zaś zwycięży?... Ach, o to się już nie troszczę. Ale
708 I,15| wygra ten mądry?... Cóż to za okropna rzecz posiadając
709 I,15| jeszcze gorszemu?... Cóż to za upokorzenie śmiać się
710 I,15| i drugą stronę chyba po to, ażeby utrzymywać ruch w
711 I,15| wbitymi w rękawy, jakby to był nie czerwiec, ale styczeń.
712 I,15| chustce na głowie. ~Wszystko to roiło się między dwoma długimi
713 I,15| Jakby w odpowiedzi na to spostrzegł po drugiej stronie
714 I,15| radosnym zdumieniem: ~"Czy mi to nie zapowiada, że on będzie
715 I,15| Żartował z siebie, lecz mimo to czuł, że jakoś więcej ma
716 I,15| kilkanaście tysięcy rubli można i to nawet znaleźć). Od stóp
717 I,15| lokaja... No i cóż bym na to poradził?..." Poszanowanie
718 I,15| na Saskiej Kępie, ale cóż to, , panie, za ordynaryjna
719 I,15| rzeczy... no!... Pomimo to nigdy ani rąbka spódniczki,
720 I,15| nie ma śladu pretensji, a to źle!... Znam kilka baletniczek,
721 I,15| własny powóz i koń wyścigowy, to już frak muszę włożyć!"~
722 I,16| o ile, rozumie się, było to możliwym dla panienki jej
723 I,16| barwy (z daleka wyglądało to jak zmięte płótno), miała
724 I,16| bo czym jest nazwa?:.. To, co zwiemy różą, pod inną
725 I,16| twoją nazwę, a w zamian za to, co nawet nie jest cząstką
726 I,16| Kochać go bez nadziei - to dosyć...Kochać i czasami
727 I,16| i myślał: "Wokulski jest to człowiek ogromnie zręczny
728 I,16| No, już stało się: za to dziś go mam... Z kamienicy
729 I,16| czterdzieści tysięcy... Dam mu to, on będzie mi płacił z osiem
730 I,16| wzrosnąć w czwórnasób... Bo to w operacjach handlowych
731 I,16| oszczędność i praca!... Pomimo to nasi wspólnicy zaczynają
732 I,16| W tych dniach sprzedaję, to jest dopuszczam do sprzedaży
733 I,16| kieszeni. Nie dziw się, że mnie to w końcu znudziło... ~- Naturalnie -
734 I,16| jeżeli interesa pójdą lepiej, to i wyższy - odparł Wokulski
735 I,16| pieniędzy zbyt prędko. ~- I na to zgoda - rzekł pan Tomasz
736 I,16| administracja sklepu. ~- Czy to można w każdym razie spuścić
737 I,16| prowadzi interesa, niżbym ja to potrafił. ~- Szczęśliwy
738 I,16| Wokulski. - Nie wpłynie to jednak na termin wyjazdu
739 I,16| schylił głowę. "Znam ja to <<merci>>! - pomyślał -
740 I,16| tak spokojny, że aż go to przerażało. Opuścił go szał
741 I,16| Wokulskiemu wydało się to wprost niesmaczne. ~"Widzę,
742 I,16| córce - niejadanie ryb nożem to doprawdy przesąd... Wszak
743 I,16| rzekł Wokulski. - Jest to tylko przeniesienie zwyczaju
744 I,16| krześle.~- Anglicy uważają to prawie za obrazę... - wydeklamowała
745 I,16| uśmiechając się do Wokulskiego - to przejdziemy do salonu, a
746 I,16| dna i przykuć do siebie. To już nie była ta panna Izabela
747 I,16| wielkotygodniowej ani nawet z wyścigów; to była osoba rozumna i czująca,
748 I,16| uśmiechem panna Izabela - ależ to jest podstęp. Ja chcę spłacić
749 I,16| do zaciągania nowych. Czy to właściwe?... ~- Co w tym
750 I,16| Ale im płaci się za to - odpowiedziała figlarnie
751 I,16| Izabela kręciła głową. ~- To, o co proszę - mówił dalej
752 I,17| przyszło mu na myśl - to co?..."~I pilnie wpatrywał
753 I,17| przygarniają do siebie... Cóż to za rozkoszna żona może być
754 I,17| dla pomyślności ogółu - to grunt... - A potem dodał
755 I,17| objął go za nogi. ~- Co to jest?... - spytał zdziwiony
756 I,17| nadużycia, głowę dam za to, ale i firma tracić nie
757 I,17| pięćset rubli, co mam u panów, to mój cały majątek. Chłopiec
758 I,17| otwierając oczy. ~- Mniejsza o to. Dziś dopiero widzę, że
759 I,17| sprawa...Ale mniejsza o to, spróbuję... On przeprosił
760 I,17| kilkuminutowych zaś przerwach myślał to o jutrzejszej wizycie u
761 I,17| sposobie wydobycia go z długów, to o Obermanie, którego wybawił
762 I,17| mu na myśl, że nie jest to zbyt świetnym prezentem
763 I,17| korespondencyj prywatnych. Była to safianowa okładka, gdzie
764 I,17| zawiadomiono go, że taka to a taka Maria, niegdyś dziewczyna
765 I,17| gniewem służący - ale u pana to taka służba, że gorzej niż
766 I,17| więcem wygnał. Na wódkę to łobuz ma, a na komorne go
767 I,17| żeby kto zaś z miasta - to ni!... Z takiego interesu
768 I,17| domu, schludna, pracowita, to niech sobie chodzi, gdzie
769 I,17| rodzinie furmana Wysockiego. To bardzo dobrzy ludzie. Pokój
770 I,17| eks-przeciwnikowi. ~"Mniejsza o to - pocieszał się. - Nie mogłem
771 I,17| pytać o jego długi. Zrobię to za drugą lub trzecią wizytą;
772 I,17| dolną wargę spytał: ~- A co to?... Wokulski odgadł, że
773 I,17| określeń Konstantego. ~Mimo to Wokulski jeszcze dodał mu
774 I,17| na rejentów. ~- Właściwie to mnie rujnują komornicy... ~
775 I,17| oskarżając przyznam, że to nie mój podpis. ~- A właśnie,
776 I,17| podpis. ~- A właśnie, że to nie był Goldcygier - odezwał
777 I,17| człowiek nie jest smaczny... To nie dżentelmen... Zbrodni
778 I,17| odezwał się: ~- Tek!... Czy to jednak pewne? ~- Najpewniejsze.
779 I,17| prowadził mój Maruszewicz i wiem to od niego. ~- Tek. W każdym
780 I,17| pana grubością drzwi. - A to łotr fagas!... - dodał baron,
781 I,17| spytał hrabia. ~- Ale bo to poczciwy chłopak... Z jakich
782 I,17| osiemset rubli procentu. ~- Cóż to, i ona już nie ma pieniędzy? -
783 I,17| naciskiem. ~- Czemu nie? To nie moje pieniądze!.. Chce
784 I,17| porządne osoby i katoliki, to ja bym był bogatszy od Rotszylda. ~-
785 I,17| Szlangbaumowi pieniądze... ~- To niepotrzebne - wtrącił Żyd. ~-
786 I,17| adwokat. - W tym coś jest i ja to wyśledzę... Ktoś nam buty
787 I,17| razy przepracuję się... To jest dosyć często... ~-
788 I,17| niedostrzegalny uśmiech. Była to jedna z tych chwil, kiedy
789 I,17| zaledwie dyszał, i tylko po to, ażeby chłodzić śpiące w
790 I,17| na każdym... ~- Ach, jak to dobrze! Przekona się pan,
791 I,17| dobrze! Przekona się pan, co to za wielki artysta. Szczególniej
792 I,17| uśmiechem - ale policzę to na karb Warszawy, nie Rossiego...
793 I,17| wyłączając największych są to szczególni ludzie: bez sławy
794 I,17| cicha, albo poświęcenie to nie dla nich. Oni koniecznie
795 I,17| nielicznym otoczeniu. Jakie to dziwne!...~- Ma rację, jeżeli
796 I,17| nawet tak było, nic mnie to nie obchodzi. Nad myślami
797 I,17| kombinacja: że Wokulski jest to parweniusz, który za prawo
798 I,17| porozganiał motyle i ptaki, a za to napędził więcej obłoków,
799 I,17| przypomniawszy sobie, że to lekkie kołysanie kosztuje
800 I,18| Szlangbaumowi. ~Żyd, któremu to właśnie przyszło na myśl,
801 I,18| rzędu wyklął swego syna za to, że nazywa się Henrykiem,
802 I,18| groszy dwadzieścia... Aj! co to za rozbójniki te dorożkarze... ~
803 I,18| odparł Oberman. ~- Jak to?... co to?...~- A tak, że
804 I,18| Oberman. ~- Jak to?... co to?...~- A tak, że o wpół do
805 I,18| tam wyciągną?... No, ale to ze mną sprawa!... ~Czując,
806 I,18| po trzecim akcie podaj mu to album... ~I bez żadnych
807 I,18| Zaczęto pytać się: kto to jest? a chociaż nie poznano
808 I,18| latające jak osy: ~- Cóż to za oryginał?... ~- Ktoś
809 I,18| samo, ale mogę usiąść. A co to masz pan za paczkę?... ~
810 I,18| je Rossiemu... ~- Zrobię to z przyjemnością! - zawołał
811 I,18| klakierami?" ~Ale wnet odpędził to nieusprawiedliwione podejrzenie.
812 I,18| wobec tysiąca osób!... Nie, to głupstwo. Słusznie nazywają
813 I,18| głowy, że - koniecznie, ale to koniecznie powinien zaprezentować
814 I,18| siedm... siedm... Co to jest siedm?... Ach, siedem
815 I,18| tak mocno jak nigdy i mimo to nie mógł trafić. ~- Czyliżbym
816 I,18| rząd krzeseł i właśnie na to krzesło, gdzie siedzi pan
817 I,18| uwierzył. Uwierzył nawet w to, że wczoraj był nieco podchmielony;
818 I,18| zatrzymania się w pokoju. ~To zdawało mu się, że Ir jest
819 I,18| mu się, że Ir jest chory, to, że rdzewieje nigdy nieużywana
820 I,18| nigdy nieużywana dubeltówka, to znowu, że jest jakiś błąd
821 I,18| księgi, umaczał pióro i niby to zaczął rachować. Był przekonany,
822 I,18| ukochana córka?... I po co to robisz?... Dlaczego płacisz,
823 I,18| siedmdziesięciu tysięcy?... Są to sekreta twojej czarnej duszy,
824 I,18| śledzi, zaczął szeptać: ~- Bo to, uważa pan, nasz stary podobno
825 I,18| licytację... ~- Stach... to jest... pan Wokulski kupuje
826 I,18| założyłbym się, że od niej, bo to piekielna baba... ~Gość,
827 I,18| narobiłem tyle zamętu w sklepie, to niby - jakiego zamętu w
828 I,18| świetnie. Nawet co prawda to i sam Wokulski, pomimo dziwnego
829 I,18| Ignacy rumieniąc się, o ile to było możliwe w jego wieku. ~"
830 I,18| do siebie, wzdychając. ~"To jest okropne, że Stach ma
831 I,18| może nie kupuje?... Może to tylko pogłoski?..." ~Tak
832 I,18| dziewięćdziesięciu tysięcy rubli. Jeżeli to się sprawdzi, będzie znakiem,
833 I,18| go o wczorajszy teatr i o to: dlaczego uciekł z pierwszego
834 I,18| Nawet on... Ale ty mi to wynagrodzisz!... - dodał
835 I,18| w ucho: ~- Panie Ignacy, to ja!... ~Rzecki ocknął się,
836 I,18| Kiedyżeś przyjechał?... ~- A to cała historia! - odpowiedział
837 I,18| pan przecie. Ta piękna, co to ma córeczkę... Co to się
838 I,18| co to ma córeczkę... Co to się tak podobała panu... ~-
839 I,18| Ach, pamiętam!... Więc to on?... Dlaczegóż nie wrócił,
840 I,18| tysięcy rubli. ~- Stach... to jest nasz pryncypał zarobiłby
841 I,18| na wystawę do Paryża, i to lada tydzień... ~- Tak. ~-
842 I,18| rubli... Mój Boże! jak się to ludzie zmieniają. ~Schylił
843 I,18| jakiejś fatalnej pochyłości. "To darmo - szeptał mu głos
844 I,18| ukryty na samym dnie duszy - to darmo!... Stach wklepał
845 I,18| rubli na miesiąc, ażeby za to wykarmić się jak nędzarz...
846 I,18| miły, nic nie rozumiem! I to niby jest pozytywista, człowiek
847 I,18| dziewięćdziesiąt tysięcy rubli, to znaczy, że go naprawdę Stach
848 I,18| nie kupuje kamienicy, może to wszystko plotki?.. ~"Zasnął
849 I,18| szóstą; przypomina sobie, że to dziś właśnie licytują kamienicę
850 I,18| nienawiści. ~"Dalibóg, że to baronowa Krzeszowska... -
851 I,18| baronowa jedzie do sądu; może to wszystko plotki?... "Warto
852 I,18| pan, panie Rzecki, jaki to porządny kupiec wałęsa się
853 I,18| dwadzieścia tysięcy... Mówię to panu przed licytacją, uważasz?...
854 I,18| dwadzieścia tysięcy za swój dom, to znaczy, że Stach nie zapłaci
855 I,18| języków starożytnych. Jest to jednak adwokat; o czym świadczy
856 I,18| sławnego procesu o zabójstwo. To lepsze aniżeli teatr; aktorzy
857 I,18| grają jeżeli nie lepiej, to z pewnością celniej od dramatycznych. ~
858 I,18| zgarbiony Żyd - żeby nie to, że pana dobrodzieja nikt
859 I,18| nikt nie zna w Warszawie, to ja bym panu za ten interes
860 I,18| no, ale takie pieniądze to też nie chodzą piechotą...
861 I,18| czarnym stroju kobietę. Jest to baronowa Krzeszowska, kornie
862 I,18| Jestem pewny, iż modli się o to, ażeby dom Łęckiego poszedł
863 I,18| jakby mówił: "Nie wolałbyś to, stary łobuzie, pilnować
864 I,18| słyszy rozpaczliwy krzyk. ~To jakiś Żydek wychylił się
865 I,18| współwyznawców, którzy na to hasło rzucili się do drzwi
866 I,18| panowie tak się tłoczą... Cóż to, panowie są bydło czy co?.. ~"
867 I,18| interes licytacji. Jest to pokój tak rozległy, że można
868 I,18| powagę na obliczach; są to komornicy: Na stole przed
869 I,18| Ignacy domyśla się, że jest to woń chałatów. ~Wyjąwszy
870 I,18| podbije pani ceny domu... to ja jezdem od tego... Desz
871 I,18| szę, że mnie widzą... Pan to rozumysz, panie Cynader?.. ~-
872 I,18| ale swoją drogą Łęcki to niepewny interes.~- Niepewny?...
873 I,18| Niepewny?... A pan Wokulski to co?... ~- Pan Wokulski,
874 I,18| Pan Wokulski, no... to jest wielki interes - odpowiada
875 I,18| poczniem się przysłuchiwać, to mówię tobie; ubijemy interes... ~-
876 I,18| fizjognomią łajdaka. - Co to za dom?... Rudera... trupiarnia!... ~
877 I,18| pyta zakrystian. - To szubrawczyna!... Niech pan
878 I,18| odpowiada zapytany. - To znany szubrawiec... niedawno
879 I,18| godzi?.. ~- Nie godzi się... to jest nieuczciwie!... - powtarza
880 I,18| widział pan Ignacy. ~- Co to pan za interesa robi, panie
881 I,18| dom kupił Szlangbaum, i to za dziewięćdziesiąt tysięcy,
882 I,18| Klejn. No, ależ Szlangbaum to przecie nie Wokulski...
883 I,19| stary głupstwa wyrabia, to przecie skandal!... ~Zdawało
884 I,19| Ignacy. - Gdzież Stach... to jest, pan Wokulski? - dodał
885 I,19| myślę. ~- Słyszałem, że to jakiś wielki interes...
886 I,19| jeszcze, kiedy pojadę. ~- To źle, Stachu. Pięćdziesiąt
887 I,19| Pięćdziesiąt tysięcy rubli to majątek; szkoda go stracić...
888 I,19| podarunek. Nieporównane jest to dyskretne rozmieszczenie
889 I,19| niej cały majątek w błoto, to co?.. ~Żyły nabrzmiały mu
890 I,19| chwili pojedynku z baronem.~- To co?.. - powtórzył Wokulski. ~-
891 I,19| powtórzył Wokulski. ~- To nic - odpowiedział spokojnie
892 I,19| wypełnia... Własne szczęście - to dziś mój obowiązek... inaczej...
893 I,19| A owacje dla Rossiego to nie ciężar? - spytał pan
894 I,19| guzami o drzwi pokoju. ~- To nic - mówił pan Tomasz z
895 I,19| najwięcej boli, powiem ci, to okoliczność, że za tym nędznym
896 I,19| księcia (bo mój adwokat to łajdak), ażeby odebrał należną
897 I,19| Paradny!... Cóż ty na to, panie Stanisławie?..~-
898 I,19| go może tylko Wokulski. To znowu, że jest ciężko chory
899 I,19| pielęgnować by go potrafił. To znowu, że umrze zostawiając
900 I,19| tyle szybko, o ile można to było pogodzić z zasadami
901 I,19| mamy?... - szepnęła. - Jak to nic?... Mamy trzydzieści
902 I,19| uderzyła mi do głowy... ale to już przeszło... Podły Żyd...
903 I,19| Wokulski - powiadam ci, że to coś nadludzkiego. ~Zaczął
904 I,19| już dawniej oceniłam. Jest to człowiek energiczny i przywiązany
905 I,19| procent, wyobraź sobie. - Jak to trzydzieści trzy? - przerwała
906 I,19| Izabela. - Dziesięć tysięcy to dziesięć procent... ~- Ale
907 I,19| Dziesięć od trzydziestu to znaczy trzydzieści trzy
908 I,19| Rozumiem, że dziesięć to znaczy dziesięć; ale. jeżeli
909 I,19| nazywa się trzydzieści trzy, to niech i tak będzie. ~- Widzisz,
910 I,19| rozumiesz. Zaraz wyjaśniłbym ci to, ale - takim znużony, że
911 I,19| jest tylko Ochocki, a i to dziwak!) Jeżeli znajdzie
912 I,19| jednak przyznać, że jest to bardzo dobry człowiek -
913 I,19| kiedy pan jak ma pieniądze, to jest chory, a jak jest zdrów,
914 I,19| chory, a jak jest zdrów, to nie ma pieniędzy?... - odpowiedział
915 I,19| weszła do przedpokoju. ~- Co to jest?... - zapytała panny
916 I,19| palcach wyszedł do kuchni. ~- To ja jestem, panno hrabianko...
917 I,19| przybysz kłaniając się - to jest bardzo mały interes.
918 I,19| zuchwale podniósł głowę ~- Jak to skąd? - odparła oburzona. -
919 I,19| jak jutro przyjdą inni, to oni znowu będą lepsi od
920 I,19| resztę odda na procent, to ja będę musiał czekać rok... ~
921 I,19| wszyscy spłaceni... Wszyscy, i to co do grosza!... ~Żyd ukłonił
922 I,19| parę tysięcy rubli... ~- To są te pieniądze, o których
923 I,19| poczciwego Wokulskiego, to mi to załatwi... ~Panna
924 I,19| poczciwego Wokulskiego, to mi to załatwi... ~Panna Izabela
925 I,19| Najwyżej trzy tysiące, i to na niepewnej hipotece... ~-
926 I,19| hipotece, ale przecież handel to nie hipoteka... Handel może
927 I,19| Izabela. ~- Szkoda, żeś mu to powiedziała... wielka szkoda!...
928 I,19| lepiej nie mówić... ~- Czy to co złego? - szepnęła. ~-
929 I,19| sekreta... ~- Dlaczegóż to, ojcze?... - Dziecko jeszcze
930 I,19| idealistka, więc... mogłoby cię to zrazić do nich... Ale masz
931 I,19| szepnęła panna Izabela. ~- To nic nie znaczy, Belu!...
932 I,19| pieniądze i duży kredyt, a to główna rzecz - uspakajał
933 I,19| tysięcy tym Żydom... ~- O to się nie lękaj. Poproszę
934 I,19| trwogą patrzył na mnie!... To najszlachetniejszy człowiek,
935 I,19| śmierć... ~I powiedziawszy to pan Tomasz zaczął mrugać
936 I,19| Izabela. ~- Nie, nie!... To upał, irytacja, a nade wszystko...
937 I,19| pożyczył na jutrzejszy obiad...To samo baron i książę... Jeszcze
938 I,19| tobą ożenił bez posagu, to jednak nie będzie potrzebował
939 I,19| Ojciec zamyślił się. ~- To już jutro, jutro... do jutra
940 I,19| wam tyle szczęścia I Cóż to, podobno Tomasz wziął za
941 I,19| się, odda mu majątek. ~- To w sąsiedztwie cioci? - Właśnie
942 I,19| jutro odwiedził. ~- Jak to dobrze!... - zawołała uradowana.
943 I,19| tobie myśli. Dla ciebie jest to wyborna partia, którą tym
944 I,19| zadłużony. W każdym razie to, co mu zostanie z majątku
945 I,19| tę resztkę lata. I musisz to zrobić, choćby ze względu
946 I,19| a gdyby się sprzykrzył, to... już będzie mężem i na
947 I,19| I zadłużony... Ale cóż to szkodzi. Kto dzisiaj nie
948 I,19| powinszowałabym wam obojgu. Ale co na to powie baron, marszałek,
949 I,19| Uwielbia mię po cichu, to prawda! ależ tak samo będzie
950 I,19| Zresztą przekonałam się, że to, co wydawało mi się sidłami
951 I,19| ażeby psuć mi humor? ~- Tyś to powiedziała, że c i ludzie
952 I,19| jeżeli ma nasze pieniądze, to naturalnie musi spłacać
953 I,19| W każdym razie byłoby to okropne. Ty nie wiesz, jakim
954 I,19| wtrąciła panna Florentyna. - O, to zuchwały Żyd... ~Zapieczętowała
955 I,19| nadzieję... Nie podoba mi się to!... ~I w jej duszy nieco
956 I,19| charakter? - dodała. - Czyje to pismo, Floro?... ~- Czy
957 I,19| cię, Floro, odeszlij jej to i dopisz na wierzchu: "nieczytane..."
958 I,19| skończyła życie. Należy to jednak robić ostrożnie,
959 I,19| Właśnie uważam, ale to z gorąca. A powinnaś dziś -
960 I,19| ciebie... I wiesz, może by to było nieźle?...Nazwisko
961 I,19| rodzaj bohatera, jeżeli to prawda, że opłynął kulę
962 I,19| więcej, aniżeli wart. ~Mówiąc to zdławionym głosem, patrzyła
963 I,19| czekaj ... wiesz, że to może być prawda... ~- Jak
964 I,19| może być prawda... ~- Jak to! - zerwała się z krzesła
965 I,19| tak prostej rzeczy. Niezły to może człowiek, ale zawsze
966 I,19| się mocne dzwonienie. ~- To pewnie on. Wyjdę, papo,
967 I,19| ojca rozumiała jednak, że to nieprawda, co on mówi, że
968 I,19| pozycji. Lecz przyznając to, czuła nienawiść: "Podły!
969 I,19| poczęli mu wymyślać: ~- To jest rozbój! ... to oszustwo!...
970 I,19| To jest rozbój! ... to oszustwo!... Pieniądze państwo
971 I,19| Ale jak przyjdzie... ~- A to co znaczy? - odezwał się
972 I,19| głos. ~Żydzi umilkli. ~- Co to jest?... Co pan tu robisz,
973 I,19| ureguluję rachunki. Duża to suma?... - zapytał Wokulski. ~-
974 I,19| ci, panie Stanisławie (bo to cała awantura!), ktoś w
975 I,19| późniejsze weksle. Więc to wyniesie dwa do trzech tysięcy?... ~-
976 I,19| ci jestem wdzięczny. Cóż to jednak za fatalność, że
977 I,19| zawołał pan Tomasz - to siostra przysyła mi tych
978 I,19| sukni spytała: ~- Wszakże to pan kupił naszą kamienicę? -
979 I,19| oczy. Wokulski spostrzegł to i znowu zmieszał się. ~-
980 I,19| się. ~- Więc dlaczego pan to zrobił? - spytała cicho. -
981 I,19| zabawi w kraju dłużej? ~- To zależy - odparł również
982 I,19| Plenipotent mego ojca. Od czegóż to zależy?... ~- Myślę, że
983 I,19| uśmiechem młody człowiek. - To zależy - od hojności mojej
984 I,19| W Chinach zrobił kuzyn to odkrycie? - W Chinach, w
985 I,19| się jednak nie uśmiecha to, że kuzyn ma zamiar sprawdzać
986 I,19| spostrzeżenia. ~- Byłby to tylko odwet z mojej strony. ~-
987 I,19| wierzycielem kuzynki. ~- Więc to ja mam spłacać dawne długi?.. -
988 I,19| spoglądając jej w oczy. ~- To będzie zależało od metody
989 I,19| zmieniony... Prawda, jakie to gorące mieszkanie?.. ~-
990 I,19| pióro rzekł: ~- Dobrze, to jedno... A teraz co się
991 I,19| potrzebował jeszcze jakiej kwoty, to mam się do kogo udać u ciebie? ~-
992 I,19| wziąłem tylko na rok... ~- Jak to?... Dlaczego?... - dziwił
993 I,19| też mówią w mieście: że to ty, panie Wokulski, kupiłeś
994 I,19| nie gniewam, bo wiem... co to jest upał... ~Wokulski pożegnał
995 I,19| nie wręczy?... Dlaczegóż to?... - Dziś w nocy jadę do
996 I,19| pobiegła do pokoju ojca. ~- Co to znaczy, papo? Wokulski pożegnał
997 II,1 | się o interesa. Przecie za to macie pensje i dywidendy. ~
998 II,1 | macie pensje i dywidendy. ~I to jest kupiec?... To jest
999 II,1 | dywidendy. ~I to jest kupiec?... To jest błazeństwo, mówię,
1000 II,1 | Ciekawym, na jakich to interesach zyskuje się po
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-2516 |