Tom, Rozdzial
1 I,4 | wspólnika i że kontentowałem się cztery i pięć razy mniejszym zyskiem
2 I,8 | Wokulski. - Trzy wyrazy, a cztery głupstwa.~- Zrób szóste -
3 I,10| batalion rozłamał się na cztery kompanie uszykowane kolumnami
4 I,10| dwa szwadrony huzarów i cztery armaty z należącymi do nich
5 I,10| uszykowano nas inaczej. Cztery środkowe plutony zostały
6 I,10| plutony zostały na tyle, cztery poszły naprzód, na prawo
7 I,10| Byłem już w kraju.~Przez cztery dni zdawało mi się, że siedzę
8 I,10| jako subiekt.~Nieraz we cztery oczy rozmawiałem o nim z
9 I,11| za godzin... dwadzieścia cztery... Nie, nie tyle... Za ileż
10 I,11| już, zaraz, ileż to?... Cztery... sześć... ze siedem, tak,
11 I,12| kortowe odzienie posyłam tylko cztery ruble. A jak ty się będziesz
12 I,13| cichu - kazał odbić ich cztery tysiące i był pewnym drugiej
13 I,13| krzesłami; na stole leżały cztery arkusze papieru, cztery
14 I,13| cztery arkusze papieru, cztery ołówki, dwa pióra i kałamarz
15 I,13| jeszcze czarniejszy pesymizm.~"Cztery dni temu o mało nie zabiłem
16 I,15| jednego, panie, spotkałem aż cztery młode damy i wszystkie -
17 I,16| okrągły stół nakryty na cztery osoby. Wokulski znalazł
18 I,17| dziedzictwie, ale zarazem cztery choroby, z których każda
19 I,18| dwoje drzwi. Następnie widzi cztery różnej wielkości gromady
20 II,1 | firmy, która ma w obrocie ze cztery miliony rubli rocznie, wyjechał
21 II,1 | On tu jest u nas ze cztery lata. Do sklepu albo do
22 II,1 | za całą garderobę miał cztery paki książek i naukowych
23 II,2 | dobrodzieje winni nam są za cztery miesiące... - O, znowu swoje!... -
24 II,3 | jeszcze w Irkucku przez cztery lata rozumu uczył. Żeby
25 II,3 | Dla mnie istnieją tylko cztery narodowości bez względu
26 II,3 | do czwartej. ~"Przeszło cztery godziny do sesji" - mruknął
27 II,4 | a już nie mam pieniędzy. Cztery fortuny utopiłem w moich
28 II,4 | tysiące franków? ~- Oto są cztery tysiące - odparł Wokulski
29 II,4 | jeszcze znajdziemy i za cztery albo pięć lat wyczerpalibyśmy
30 II,5 | wyjął z rozmaitych kieszeni cztery safianowe pudełka, ustawił
31 II,6 | ja już nie widziałam go cztery miesiące. Kochane miasto... ~-
32 II,8 | napisawszy podał chłopcu. - Tylko cztery wiersze!... - rzekł Węgiełek. -
33 II,9 | Aha! We trzy, może we cztery dni po naszej wizycie u
34 II,10| przecie nie sześć, najwyżej cztery... Helunia bawi się tam
35 II,10| rozpędzi swoich wspólników na cztery wiatry. Cóż to za dziwni
36 II,10| Nareszcie przyszły wszystkie cztery z Wirskim (czy i ten pobożny
37 II,11| dam? - zaczyna Wirski.- Ze cztery... z pięć dni... - odparłem. -
38 II,11| młodego syna dał trzy, a cztery krowy na rok... fiu!...
39 II,13| mieć sześć tysięcy aniżeli cztery tysiące rocznie, więc jestem
40 II,14| dalej.~Akurat we dwadzieścia cztery godzin po wysłaniu tego
41 II,15| Maruszewiczem załatwiła się we cztery oczy, jednak wieść o niej
42 II,15| swoim byłym subiektom, po cztery tysiące rubli, tytułem wynagrodzenia
43 II,17| niego jest ich trzy, a z nim cztery. Potem zaczął rozmyślać:
44 II,17| jedna osoba stanowią razem cztery osoby - i zasnął.~W Warszawie
45 II,17| porzucił dom i leciał gdzie na cztery strony.., A wszystko tylko
46 II,17| korzystniej jest kupić miłość za cztery tysiące rubli rocznie, a
|