1-500 | 501-1000 | 1001-1101
Tom, Rozdzial
1 I,1 | sklep galanteryjny były tak jasne jak gazowe płomyki
2 I,1 | uczęszczania do tej oto tak przyzwoitej restauracji,
3 I,1 | handlu win i delikatesów?~- Tak. I jak dziś Józio, tak on
4 I,1 | Tak. I jak dziś Józio, tak on wówczas podawał mi piwo,
5 I,1 | panem konsyliarzem". Raz tak zwymyślał gościa, że mało
6 I,2 | Rękawiczki, wachlarze, krawaty... tak jest... Laski, parasole,
7 I,2 | rabatu i bez rachunku..."~Tak mruczał i chodził po sklepie,
8 I,2 | No, kto by myślał! A tak projektowałem sobie, że
9 I,2 | wyglądają; szanowny pan ma tak normalną nogę, że niepodobna
10 I,3 | podupadam, a jego jak nie było, tak i nie ma. Niedługo porobią
11 I,3 | Powoli, w ciągu paru lat, tak przywykliśmy do siebie,
12 I,3 | Usłyszawszy pierwszy raz tak szkaradne wymysły nieomal
13 I,3 | i przez tydzień mieliśmy tak duże obroty jak nigdy; aż
14 I,4 | śniegiem konie wyglądają tak, jakby pragnęły schować
15 I,4 | Pomimo, a może z powodu tak brzydkiego czasu pan Ignacy,
16 I,4 | zakratowane okna, choć pada tak gęsto, że w pokoju jest
17 I,4 | siebie uwagę pana Ignacego.~"Tak, to musi być Paweł" - myśli
18 I,4 | musi być dobre, skoro aż tak rozwiązało usta Wokulskiemu.~
19 I,4 | niepewny, czy już kogo zobaczę, tak strasznie samotny. Bo widzisz,
20 I,4 | pracowników, którzy nie znają cię tak jak ja.~Wokulski ocknął
21 I,4 | odrobinę - do ciebie, żeś tak mało pisał o... mieście...
22 I,4 | zdziwieniem pan Ignacy.~- Ach, tak!... Nawet dobrze bawiliście
23 I,4 | jeszcze większe!... Czy nie tak ?...~- Zapewne - chociaż
24 I,4 | przyszło mi na myśl, że tak daleko jestem od domu, że
25 I,4 | zresztą powodu budził we mnie tak szaloną rozpacz, że uciekałem
26 I,4 | ludzi. Szukałem ustroni tak pustej, gdzie bym mógł upaść
27 I,4 | Daj pokój - rzekł - już i tak jesteś rozdrażniony...~-
28 I,4 | roześmiał się.~- Aha, więc tak sądzisz? - zawołał. - Upewniam
29 I,4 | bardzo skromnych.~- Niech i tak będzie - mówił Ignacy. -
30 I,4 | mówił Ignacy. - Jestem tak stary, że mi wygodniej nic
31 I,4 | wiedzieć; jestem już nawet tak stary, że pragnę tylko jednej
32 I,4 | czas, zawiadomisz mnie...~- Tak, gdy przyjdzie czas, będziesz
33 I,5 | Fizjognomia jego była zawsze tak spokojna, a postawa tak
34 I,5 | tak spokojna, a postawa tak dumna, że wielbiciele jego
35 I,5 | rękawiczki od słońca. I tak żyła z dnia na dzień, z
36 I,5 | a w winnicach winogrona, tak w tamtym, niższym świecie
37 I,5 | nic złego nie zrobią ?~- Tak, nawet oni - odpowiedział
38 I,5 | ze swymi panami postępuje tak, jakby zaprzysięgała im
39 I,5 | witają ją z uśmiechem i tak pamiętają o najdrobniejszym
40 I,5 | najdrobniejszym szczególe jej tualety, tak dokładnie wiedzą o jej triumfach ?
41 I,5 | asystować jej w świecie.~Tak było dawniej i było dobrze,
42 I,5 | Apollina, który na niej zrobił tak silne wrażenie, że kupiła
43 I,5 | włosy na czole ułożyły się tak dziwnie, jakby je rozwiał
44 I,5 | prawiła wśród westchnień :~- Tak, droga Belciu, musisz przyznać,
45 I,5 | sprzedają najdalej po św. Janie, tak że nawet twoja suma spadnie.~-
46 I,5 | że też właśnie ja muszę tak ranić ci serce!... Słuchaj
47 I,5 | ale - kto dziś kupi rzeczy tak kosztowne ?~- W każdym razie
48 I,5 | się jednak, czy nie szkoda tak pięknych pamiątek.~Panna
49 I,6 | złotawe żyłki na nim są tak wąskie... Dręczy ją jakiś
50 I,6 | czy nie rozpłakałaby się tak jak Helena. Wszak to już
51 I,6 | kobiety, które zdają się tak gorąco szukać Boga, bywają
52 I,6 | sercu budzi się otucha. Kto tak jak ona służy kościołowi,
53 I,6 | wszystko musi być nowe, a tu tak niewiele czasu i nie tylko
54 I,6 | nieograniczenie ufać ojcu.~- Ach, tak!... - szepnęła panna Izabela
55 I,6 | ale obie wydały się jej tak małymi, tak prawie śmiesznymi,
56 I,6 | wydały się jej tak małymi, tak prawie śmiesznymi, że myśląc
57 I,6 | siostra i jej koteria. Oni tak głęboko zasnęli, że razi
58 I,6 | do siebie.~- Twój, papo?~-Tak. Myśleli, że poproszę ich
59 I,6 | rozchorowałabym się. A więc tak?... Ściskam cię i całuję
60 I,6 | Myśl o tym jest dla niej tak wstrętną, że ślina napływa
61 I,6 | ich stan majątkowy jest tak ciężki. Za kilka dni, gdy
62 I,6 | ten Wokulski, który dziś tak nagle ukazał się jej od
63 I,6 | zwierzątek, a ten kupiec - tak samo na nią patrzył.~Lekki
64 I,6 | ani od niczego nie oddala, tak jakby stał w miejscu. Ale
65 I,6 | tylko zdrzemnęłam się i tak mi się coś majaczyło.~Panna
66 I,6 | rozumiem cię, Belu...~- Tak. Ty, pani Meliton i ten...
67 I,6 | razem zdziwienie jej jest tak szczere, że wątpić nie można.~-
68 I,6 | mu bronić. Nie jestem ani tak naiwna, ani tak fałszywie
69 I,6 | jestem ani tak naiwna, ani tak fałszywie skromna, ażeby
70 I,6 | ramionami - mężczyźni w tak bezceremonialny sposób zaszczycają
71 I,6 | świecie. Nie zaprzeczaj, bo tak jest, wszyscy o tym wiemy.
72 I,7 | kwesty wyglądała ślicznie... Tak ślicznie, jak to tylko ty
73 I,7 | odcienia; słońce grzało tak mocno, że panie otworzyły
74 I,7 | Wokulskiego, panna Izabela tak osłabła, że nogi zachwiały
75 I,7 | pochylił się nad kantorkiem tak, że żyły nabrzmiały mu na
76 I,7 | przypuszczał, ażeby mogła mi być tak dalece obojętną... Jak ona
77 I,7 | czuję spokój... o Boże... A tak go bardzo pragnąłem..."~
78 I,7 | zwyczajach handlowych.~Pomimo tak szorstkich odpowiedzi panna
79 I,7 | człowiekiem, Belu?...~- Tak i nie żałuję tego. On wszystko
80 I,7 | przypuszczał, że mogą istnieć tak cudowne kuracje. Przed godziną
81 I,7 | trucizny, a w tej chwili jestem tak spokojny i - jakiś pusty,
82 I,7 | szczególnego w fizjognomii.~" Tak - myślał - on jest bezczelnie
83 I,7 | własnych przywidzeń, które dziś tak nagle go opuściły.~Wtem
84 I,7 | chwilę później człowiek jest tak zakłopotany...~- Co pan
85 I,7 | kobiety, która by na mnie tak piekielne robiła wrażenie...
86 I,7 | krzyczał i stukał laską tak mocno, jakby miał zamiar
87 I,7 | interesów, nawet w Irkucku, byle tak co roku podwyższał - rzekł
88 I,8 | pragnień, nic, tylko tę kroplę tak małą, że jej niepodobna
89 I,8 | jej niepodobna dojrzeć, a tak gorzką, że cały świat można
90 I,8 | piękny kawałek chleba w tak ciężkich czasach!"~No i
91 I,8 | pustyń, gdzie bywa niekiedy tak cicho, że prawie słychać
92 I,8 | nie widział, ale - że jest tak coś - jakby na nią od dawna
93 I,8 | bułgarskich, tureckich i tak dalej, od obu płci. Tylko
94 I,8 | padł.~- Cóż robisz?~- A ot tak - razem nic. Zimowaliśmy
95 I,8 | mają czym płacić, a ja - ot tak... Marniejemy, panie...
96 I,8 | panie, co płacić, bo nas i tak wypędzą.~- A dlaczego nie
97 I,8 | chwili - że z nami jest... ot tak?... Bo już nam ktoś - dodał
98 I,8 | Żelaznej ulicy. Czy może pan tak sam z siebie?...~- Idź do
99 I,8 | Nieprawdopodobne, a przecież - tak jest."~Wokulski doszedł
100 I,8 | śmieciami, które - wreszcie - są tak wygodnym grobem jak każdy
101 I,8 | sprawiały żadnej przyjemności, tak jak on sam nie przywiązywał
102 I,8 | której trzeba pomagać.~" Tak, alboż ja dawniej nie widywałem
103 I,8 | kilka dawnych" - pomyślał.~" Tak, ale co dalej?..."~Dotychczas
104 I,8 | aż wstyd wydawać reszty, tak pieniądze zalatują cebulą.~
105 I,8 | czy wam nie wstyd zwozić tak kosztowne drobiazgi, kiedy
106 I,8 | nie należą.~- Ach, więc tak?... Zapewne, że dla kupca
107 I,8 | mrugnął na niego.~- Więc tak?... - rzekł baron, ostro
108 I,8 | nosa.~- Nie mówiłbyś pan tak - odparł smutnie Klejn -
109 I,8 | Gdzież pójdę, jeżeli pan tak nagle pozbawi mnie posady?~-
110 I,8 | myślę, że nie można aż tak karać człowieka za to, że
111 I,8 | lat trzydziestu ; był może tak przystojny jak Mraczewski,
112 I,9 | rozdarta dusza nawet na tak prosty czyn nie może zdobyć
113 I,9 | płaskiego lądu łańcuchy gór, tak kiedyś w ludzkości istniała
114 I,9 | wszystko urządzone jest tak, że przypomina wieczność."~
115 I,9 | pan Wokulski... który tak hojną ofiarę złożył na naszą
116 I,9 | Powiedziała to w sposób tak zabawny, że Wokulski poczuł,
117 I,9 | rozkaże? - spytał służący.~- Tak... za półtorej godziny.
118 I,9 | między nami jeden węzeł... Tak, powóz przyda mi się w każdym
119 I,9 | kościelnym mroku tłumowi, który z tak cierpliwą wiarą od osiemnastu
120 I,9 | dziwnego wyrazu, który zawsze tak zastanawiał Wokulskiego.~
121 I,9 | Mogę pójść z panem.~- Tak mówisz?... Więc chodź.~Nie
122 I,9 | dziewczyna i opowiedziała tak cyniczną historię jakiegoś
123 I,9 | choćby do piekła. Już mi tak dokuczyli... Ale...~- Cóż?~-
124 I,9 | podwójnie. Ale jest... U nas tak zawsze. A jeszcze jak usłyszą,
125 I,9 | kozaków, odzianych w spodnie tak szerokie, jakby tam właśnie
126 I,9 | jakiś głos.~"Czyżem ja aż tak nikczemny!"~"Nie, jesteś
127 I,9 | nikczemny!"~"Nie, jesteś aż tak szlachetny"~Ocknął się -
128 I,9 | sobie, że arystokracja jest tak straszną...~Wokulski otrząsnął
129 I,9 | wzruszę się widokiem nawet tak wielkich, jakich... nie
130 I,9 | zrobił na niej majątek...~- Tak... tak... - przerwał książę. -
131 I,9 | niej majątek...~- Tak... tak... - przerwał książę. -
132 I,9 | wielkie perły na szyi. Była tak piękna i tak majestatyczna
133 I,9 | szyi. Była tak piękna i tak majestatyczna w ruchach,
134 I,9 | którą pan stwarza, jest tak groźna?...~- Mam wprawdzie -
135 I,9 | ściskając go za rękę- My już tak niewiele mamy do stracenia...~-
136 I,9 | konsumentów i robotników.~- Tak pan sądzisz?... Nie pomyślałem
137 I,9 | Stanisław ci na imię, tak?.. A z którychże to Wokulskich?...~-
138 I,9 | imię także Stanisław?~- Tak, Stanisław. Był porucznikiem,
139 I,9 | dziecko, że nie jesteś mi tak nie znany... Żyjeż on jeszcze?...~-
140 I,9 | pamiątka?~- Złoty krzyż...~- Tak, złoty krzyż... I nicże
141 I,9 | prezesowa pomimo bogactw tak mało wydaje na siebie.~-
142 I,9 | niepowrotny uczył nas, że tak ucieka szczęście. Czuję
143 I,9 | on mnie trochę... kiedy tak pamiętał wszystko. Ale on
144 I,9 | szerzej koło żałobne roztoczy,~Tak pamięć o mnie: im dalej
145 I,9 | zrobisz, o co cię proszę?~- Tak.~- Bądźże u mnie po świętach
146 I,9 | siebie zdumiony. - Mnie tak cieszyły rzeczy, które w
147 I,9 | dawne pragnienia wygasły. A tak wierzyłem w swoje wyjątkowe
148 I,9 | Skądżeby wreszcie ona?"~I tak szedł przez całe Aleje,
149 I,10| wszyscy kupcy śmieją się, że tak dużo wydajemy w niepewnych
150 I,10| pytano. Czyżbym już był tak stary jak nieboszczka Grossmutter
151 I,10| młodszych ode mnie?... Ehe! tak źle nie jest...~Pamiętam,
152 I,10| nocy nieboszczyk ojciec, tak, jak widziałem go w trumnie.
153 I,10| zrobiło mi się na Podwalu tak, żem nie mógł wytrzymać.
154 I,10| mówię ci - tu zniżył głos - tak okrutnie miele jęzorem,
155 I,10| mówię ci, zabijają prawie tak jak kule...~Wróciwszy do
156 I,10| dałbym ja Szwabom, żebym tak nie miał sklepu...~Gdy zaś
157 I,10| ale żadne nie smakowały mi tak jak wówczas. Jeszcze dziś
158 I,10| wieprzowina i papryka już nam tak zbrzydły, że człowiek nie
159 I,10| dwadzieścia, a jednak zrobiło się tak gorąco że nasi zakłuli i
160 I,10| wie czym skończyłaby się tak pięknie rozpoczęta zabawa,
161 I,10| Tymczasem kanonada wzmogła się tak, że było słychać po dwa
162 I,10| sercu?... Nie strach, ale tak coś jakby żal i ciekawość...~
163 I,10| wyglądało wspaniale, ale nie tak znowu strasznie.~Zeszliśmy
164 I,10| uszach spotęgował mi się tak, żem w końcu nic nie słyszał,
165 I,10| Nareszcie dym stał się tak gęsty i nieznośny, że za
166 I,10| słyszysz, co mówię...~- Tak, ale armat nie słyszę...
167 I,10| prawo, marsz!...~Szliśmy tak kilka minut; potem pół obrotu
168 I,10| świstać kule. Pomyślałem, że tak wychwalane przez poetów
169 I,10| kolegów.~Nareszcie zrobiło się tak ciasno, że zaczęła mi się
170 I,10| Liptak pędząc obok mnie tak, aż błoto bryzgało, rzekł
171 I,10| Oto będziemy spali... Żeby tak jeszcze z kielich śliwowicy
172 I,10| płonie choinka, przybrana tak ubogo, jak my byliśmy ubodzy,
173 I,10| nieszczęściu. No i uratowali mnie, tak że już w lutym 1853 roku
174 I,10| zapłaciłem za całą podróż, co tak rozczuliło furmana, że wypytawszy
175 I,10| szyldów serce zaczęło mi się tak trząść, żem chwilę musiał
176 I,10| Minclach. Gdybym nie czuł się tak rześkim, jak jestem, mógłbym
177 I,10| do Jana (do mnie nikt się tak nie przytulał), a Grossmutter
178 I,10| towary z gumy i skóry. ~Tak sobie to uporządkowałem;
179 I,10| mnie już przenieśli?...~- Tak - odpowiada Staś - przenieśli
180 I,10| sobie, że ten człowiek jest tak domyślny i posiada taką
181 I,10| fabrykanci. Każdy wyglądał tak na trzy do pięciu tysięcy
182 I,10| nami!...~Już kiedym się tak rozgadał (dalibóg, robię
183 I,10| perswaduje; ale nieborak ma tak nieszczęśliwą rękę, że antagoniści
184 I,10| gęsto wchodzi w drogę (bo w tak krótkim czasie nie można
185 I,10| brudne i niebezpieczne. Tak sobie myślę, ale milczę;
186 I,10| Klejna:~- Co tu, u diabła, tak czosnek zalatuje, panie
187 I,10| ludzie miewali wspólne żony?~Tak myślałem, ale tenże sam
188 I,10| Gdyby miał żonę, nie mógłby tak często naradzać się z Colinsem
189 I,10| Przerwałem mu czując, że gdyby tak mówił dalej, musiałbym pogardzić
190 I,10| na cały głos, jeszcze w tak wielkim, jakim jest nasz,
191 I,10| towarzystwa ubezpieczeń. Ludzi tak obdartych tam nie trzymają..."~
192 I,10| sklepu byłoby, gdyby się tak kto w nim powiesił...~Struchlałem
193 I,10| biesiadników zabierał głos i gadał tak, jakby chciał odgadać wypite
194 I,10| mnie błędnymi oczyma. - To tak dla panny Łęckiej...~-Zwariowałeś
195 I,11| materiał do swatów, Ale tak!...~Dopiero gdy Wokulski
196 I,11| pokazując je pani Meliton.~- Tak. Chciałabym mieć te pieniądze!... -
197 I,11| ofiarami, tylko siłą.~- Czy tak?~- Siłą piękności, zdrowia,
198 I,11| południa czas rozciągał mu się tak, że w jego ramach mógł był
199 I,11| nich jak lunatyk, bez tchu. Tak, to jest panna Izabela;
200 I,11| wplątało się imię panny Izabeli tak nagle, że Wokulski nie mógł
201 I,11| zabieram do siebie. Będę nawet tak niegrzeczny, że zakwateruję
202 I,11| poczciwemu Wokulskiemu. Tak, trzeba zawsze podawać rękę
203 I,11| się żadnemu z oryginałów; tak jak heraldycy i historycy
204 I,11| Kwestia zarysowuje się tak: czy projekta szanownego
205 I,11| sprowadzanie owych tkanin, aż z tak daleka, nie przyniesie uszczerbku
206 I,11| Nigdym nie myślał, że tak można zabawić się przy podobnej
207 I,11| Wybaczy pan, że prezentuję się tak obcesowo i w dodatku przy
208 I,11| pierwszy raz i już Ochocki tak z nim rozmawiał, jak gdyby
209 I,11| na szafocie, nie doznałby tak strasznych wrażeń jak w
210 I,11| przyrodnikiem? - spytał Ochocki.~- Tak.~- I w dodatku przyrodnikiem
211 I,11| toporem w głowę. Pytanie było tak przykre i niespodziewane,
212 I,11| Cztery... sześć... ze siedem, tak, siedem razy... Zabiera
213 I,11| znudzony albo zdradzony... Tak, dwa razy byłem znudzony,
214 I,11| dobrze. No!..."~Wspomnienie o tak niezawodnym środku ucieczki
215 I,11| omyłkom, a nade wszystko - tak naiwnemu... Boć to jeszcze
216 I,11| drogi burze polityczne, tak jak mnie; jemu nie przeszkodzi
217 I,11| zmuszam ich do szacunku?..."~"Tak, ale miłość to uczucie osobiste;
218 I,12| oczach. Pamiętaj Pan: kobiety tak lubią być ściskane, że dla
219 I,12| pan mówił?~- On niby, żeby tak, to nic nie mówił. Tylko
220 I,12| kamień.~Wstał o siódmej rano tak rześki i wesoły, że zwróciło
221 I,12| myślał :~"Podły jestem, tak, podły... Ale ostatecznie
222 I,12| przedstawiające główki gwoździ, ale tak wielkich, jakby nimi była
223 I,12| posiadającego kolorowe szyby.~"No, tak!..." - mruknął Wokulski
224 I,12| spostrzegłszy go odwróciła głowę.~"Tak - myślał - widziałem ją
225 I,12| oprawnymi książkami, które tak wyglądały, jakby ich nigdy
226 I,12| obserwował go spod oka.~- A tak... spółka!... - powtórzył
227 I,12| interesach. Handel nie oparty na tak realnej podstawie, jaką
228 I,12| marszałka...~Oczy Wokulskiego tak dziko błysnęły, że adwokat
229 I,12| rubli za tę ruderę?...~- Tak - odparł głucho Wokulski.~-
230 I,12| tysięcy rubli?... spytał.~- Tak.~- Przepraszam, ale nie
231 I,12| zadem, a czwarty wygląda tak, jakby w każdej chwili usiłował
232 I,12| jeszcze raz, pieskie nasienie, tak stajnię zostawisz, to ci
233 I,12| gdzie gniew dyrektora w tak szczególny sposób zawędrował
234 I,12| sympatycznych przymiotów.~"Tak - szepnął - z tymi panami
235 I,13| niezliczonych tłumów wydała mu się tak małą i mizerną, że zdesperowany
236 I,13| Wokulski przyznał w duchu, że tak chudego i tak małego człowieka
237 I,13| duchu, że tak chudego i tak małego człowieka jeszcze
238 I,13| klacz Krzeszowskiego?~- Tak jest.~- No, wiesz co, żeś
239 I,13| Nigdy nie wydała mu się tak piękną jak teraz w wybuchu
240 I,13| ażeby rozmawiała z nim tak łaskawie.~Spojrzał po obecnych.
241 I,13| a Wokulski poczuł się w tak dziwnym nastroju, że chciałby
242 I,13| i otworzył lornetę. Był tak pochłonięty wyścigiem, że
243 I,13| Wokulskiego. Jeszcze żaden wyścig tak nie rozruszał widzów: cieszono
244 I,13| na pannę Izabelę mówił:~- Tak jest... Mam szczególniejsze
245 I,13| Doktór zerwał się z fotelu i tak prędko przybiegł do kanapy,
246 I,13| się badawczo.~- Więc już tak?... - mruknął. - Dobrze.
247 I,13| ołówki, dwa pióra i kałamarz tak wielkich rozmiarów, jakby
248 I,13| sztaby, a ciało nabiera tak dziwnej tęgości, że chyba
249 I,13| pojedynek, no?... bo mi się tak podoba. O dziewiątej rano
250 I,13| niehonorowym aniżeli zrywać się tak wcześnie. Dopiero widok
251 I,13| przestrzelić mu nogę.~"A tak!... - dodał po chwili. -
252 I,13| wcale nie strzelę... Tak będzie najlepiej..."~Ale
253 I,13| Wokulskiego malowała się tak dzika zajadłość, że zdumiony
254 I,13| spytał hrabia-Anglik.~- Tak. ~Baronowi chirurg obandażował
255 I,13| bardzo zresztą szanownego, tak dobrze strzela... Gdzie
256 I,13| skąd człowiek tego fachu tak dobrze strzela, hrabia-Anglik
257 I,13| Ale o czym by rozmawiali w tak niezwykły sposób? lokaj
258 I,13| fajn spekulację, kiedy gada tak, że go sam diabeł nie zrozumie...
259 I,13| baronowi i jego małżonce... Tak, ale on za dużo wie o moich
260 I,13| popełnił nieostrożność."~Tak rozmyślał Wokulski i spokojnym
261 I,13| figurę kupczyka, doświadczył tak rozmaitych uczuć, że nie
262 I,13| potrzebuje pieniędzy?~- Tak - szybko odparł młody człowiek.~-
263 I,13| Tysiąca rubli nie dam, ale tak trzysta... czterysta...
264 I,13| Podobno baron chory?~- Tak... trochę... Jutro lub pojutrze
265 I,13| z nich nie wydał mu się tak wstrętnym i godnym pogardy
266 I,13| mnie. A jeżeli mnie spali tak, że zostanę tylko garścią
267 I,13| nie może zrozumieć..."~Był tak pogrążony w bolesnych medytacjach,
268 I,13| Panie... panie Stanisławie - tak nie można ~To mówiąc pocierał
269 I,13| Albożem narobił ich tak wiele!...~- Pyszny pan jesteś -
270 I,13| Stanisławie, nie chcesz zmarnować tak pięknie rozpoczętej sprawy,
271 I,13| kamienicy. Cóż, zgoda?~- Niech i tak będzie - odparł Wokulski.~-
272 I,13| będzie - odparł Wokulski.~- Tak - mówił adwokat - tak będzie
273 I,13| Tak - mówił adwokat - tak będzie najlepiej. Gdybyś
274 I,13| szacunku.~T. Łęcki"~Wokulski tak osłabł, że musiał usiąść.
275 I,14| nie mogła, ażeby kobietę, tak jak ona piękną, dobrą i
276 I,14| ciotką po Łazienkach były tak nudne, a pogadanki o modach,
277 I,14| projektowanych w świecie małżeństwach tak dokuczliwe, iż panna Izabela
278 I,14| własnym powozem, nie musi być tak zabawny jak chłop...~Bądź
279 I,14| od wszystkich, którzy go tak surowo sądzą? Przecież ojciec
280 I,14| Tajemnica była jeszcze tak zachowywaną, że kiedy panna
281 I,14| szranki.~"On jednakże nie jest tak nikczemnym" - rzekła do
282 I,14| się, że jeszcze nie jestem tak starą... Nie, w tym Wokulskim
283 I,14| Kleopatry, żyć nie może..."~Tak myślała zanosząc się od
284 I,14| baron raniony w twarz!~- Czy tak?...~Miała migrenę, więc
285 I,14| Wokulski nie zginął.~Wstawszy tak późno panna Izabela wyszła
286 I,14| się nam przydać. Ojciec tak liczy na niego, a i ja nabieram
287 I,14| okoliczność, że w ciągu tak krótkiego czasu odwiedziło
288 I,14| etykietalnej stopie z człowiekiem tak użytecznym.~- Naturalnie -
289 I,15| nieokreślone uczucia, które tak żywo przypominają wiek dziecinny.
290 I,15| dzieje wobec niej..."~Począł tak drżeć, że mu zęby szczękały;
291 I,15| podobnież i mężczyźni; jest to tak dobra wada, jak: głuchota,
292 I,15| pokocha ciebie?"~"Przecież tak wstrętny nie jestem."~"Owszem,
293 I,15| płakać nad własnym sercem, tak boleśnie rozdartym, tak
294 I,15| tak boleśnie rozdartym, tak haniebnie podeptanym?...
295 I,15| pragnienie śmierci, ale tak zupełnej, żeby nawet resztki
296 I,15| nim będzie. ~Ale cicho... tak cicho, że Wokulski z największą
297 I,15| osobistości i swobody było w nim tak wielkie, że przed nim uginał
298 I,15| plait... No wie pan, byłem tak oburzony (przed półgodziną),
299 I,15| już frak muszę włożyć!"~Tak medytując śmiał się z tej
300 I,16| Rossi nie przyszedł!... ~A tak dziś była piękną. Ubrała
301 I,16| przekonałby się (o czym tak głośno mówi duże lustro),
302 I,16| cały świat, wydał jej się tak śmiesznym, że po prostu
303 I,16| nazwą również by pachniało: tak i Romeo, bez nazwy Romeo,
304 I,16| nazwisko, rzuć swój zawód... Tak, ale cóżby wtedy zostało...
305 I,16| Supińskiego: tęga głowa!... Tak, narody nie umiejące pracować
306 I,16| przestrachem. Przynajmniej tak mu się zdawało. ~Dopiero
307 I,16| jeszcze mocniej. ~- Nie tak wiele. Do mnie należy dostarczanie
308 I,16| Już był zupełnie spokojny, tak spokojny, że aż go to przerażało.
309 I,16| Bo czy podobna kochać się tak jak on i siedząc o krok
310 I,16| czuć taką ciszę w duszy, tak niezmierną ciszę?... Myśl
311 I,16| niezmierną ciszę?... Myśl miał tak swobodną, że nie tylko dokładnie
312 I,16| się panna Florentyna. ~- Tak - mówił Wokulski - nie łamią
313 I,16| baraninę z lordami i wygłaszał tak śmiało teorię posługiwania
314 I,16| powiedzieć. ~Wokulski był tak ciekawy tego, co mu powie,
315 I,16| ciekawy tego, co mu powie, i tak stracił wszelką władzę nad
316 I,16| miłości do wielkiego aktora. ~"Tak, on może być... on będzie
317 I,16| i dziwił się, że te dwa tak szybkie zjawiska prawie
318 I,16| Milczenie trwało już tak długo, że zaczęło być nieprzyzwoitym.
319 I,16| wyprostował się na krześle. Był tak odurzony, że nie zwrócił
320 I,16| zanieść prośbę do pani?... ~- Tak. ~- A więc - mówił rozgorączkowany -
321 I,16| Jego piękna twarz miała tak serdeczny wyraz, że Wokulski
322 I,17| powinienem zasłużyć na nią... Tak... niezawodnie tak by odpowiedziała" -
323 I,17| nią... Tak... niezawodnie tak by odpowiedziała" - powtarzał,
324 I,17| na wyrok pryncypała. ~- Tak - odezwał się Wokulski -
325 I,17| i niezachwianej pewności tak w tej chwili górowały nad
326 I,17| A on gada: "Ja se też tak kalkuluję, ale zawsze będzie
327 I,17| mieszkaniu jest wolny pokój? ~- A tak, wielmożny panie, bo mi
328 I,17| krawieczyznę, panno Mario? ~- Tak. ~- I gdzież pani ma zamiar
329 I,17| opłaciłoby się zostać? ~- O tak... Ale tu trzeba mieć własną
330 I,17| drodze wyrzucając sobie, że tak późno składa wizytę swojemu
331 I,17| że ściany kamienicy mają tak niezdrową barwę zielonawą,
332 I,17| Zniecierpliwiony, szarpnął dzwonek tak gwałtownie, że o mało go
333 I,17| Widać swój... Żyd by tak nie dzwonił... ~Nareszcie
334 I,17| nie był zdrów, ale i nie tak chory. Rana w policzku goiła
335 I,17| Niech diabli wezmą - mówił - tak podłe życie! Ojciec zostawił
336 I,17| człowiek, alem go wygnał, kiedy tak pan baron kazał... ~- Co?.-
337 I,17| przyjmować Wokulskiego?... ~- Tak - potwierdził baron. - Licha
338 I,17| nie popełnił, ale... jest tak nierówny w stosunkach, jak
339 I,17| uspokoić, podniecał go. Biegł tak szybko, że chwilami przychodziło
340 I,17| Błogosławione są te licytacje!... ~- Tak rzadko widuję pana, panie
341 I,17| Liście drzew chwiały się tak delikatnie, jakby poruszał
342 I,17| już nic; wszystko zostanie tak samo na wieki. Że on z panną
343 I,17| niezmiernej ciszy, ona zawsze tak rozmarzona i oblana rumieńcem,
344 I,17| Oklaski i wieńce są rzeczą tak drobną, że... na najbliższym
345 I,17| Ależ... gwarantuję, że tak będzie... ~- Będę bardzo
346 I,17| Choćby jednakże nawet tak było, nic mnie to nie obchodzi.
347 I,17| zostaje, panie Wokulski? ~- Tak. Czy mogę panie odprowadzić
348 I,17| żal po pannie Izabeli. ~"Tak krótko!" - szepnął patrząc
349 I,18| na ulicę Elektoralną, co tak rozczuliło starego Żyda,
350 I,18| Jak to?... co to?...~- A tak, że o wpół do ósmej musze
351 I,18| tych głupstwach!... - i tak dalej. ~Tymczasem Wokulski,
352 I,18| Skandal!... ~- Albo kto się tak dziś czesze?... ~Niewiele
353 I,18| dalej... Gorąco mi... ~- Tam tak samo, ale mogę usiąść. A
354 I,18| mówił zawstydzony. - Ale tak ciasno... ~- Potrzebujesz
355 I,18| swój postępek. Był przecież tak zażenowany, że chętnie poszedłby
356 I,18| oczyma. ~Kto by jednakże tak oczarował Wokulskiego? Pan
357 I,18| zamagnetyzowania, który go tak zdziwił w fizjognomii Wokulskiego.
358 I,18| Stach przecie nie byłby aż tak głupi..." ~W rezultacie
359 I,18| romantykiem..." ~Myślał tak i mruczał po cichu, gdyż
360 I,18| zagłuszyć: "Dlaczego Stach tak dziwnie przypatrywał się
361 I,18| siódmy... Zrobiło mu się tak jakoś raźnie, że cisnął
362 I,18| nie z potrzeby, ale ot, tak sobie: ile też upłynie minut,
363 I,18| palcem, ściskał w ręce klucz tak mocno jak nigdy i mimo to
364 I,18| parę razy szczeknął: ~- Tak... tak!... ~- Milcz, ty
365 I,18| razy szczeknął: ~- Tak... tak!... ~- Milcz, ty podła świnio!... -
366 I,18| się, że Wokulski patrzy tak na pannę Izabelę. ~- Niepodobna! -
367 I,18| mruknął. - Stach nie jest aż tak głupi... ~Tymczasem (wszystko
368 I,18| zrywając się z łóżka. ~- Tak!... tak!... - odszczeknął
369 I,18| się z łóżka. ~- Tak!... tak!... - odszczeknął mu Ir
370 I,18| spełnieniu całego szeregu tak haniebnych występków? "Spiłem
371 I,18| stanie się grobem twego w tak nieuczciwy sposób zdobytego
372 I,18| Wokulski kupuje dom? ~- Tak, tak...- potakiwał Klejn
373 I,18| Wokulski kupuje dom? ~- Tak, tak...- potakiwał Klejn głową. -
374 I,18| pośrednictwem starego Szlangbauma... Tak przynajmniej mówią w domu,
375 I,18| między sztukami perkalu. Tak już przywykł do swojej gorączkowej
376 I,18| się na chwilę. ~- Nie... Tak chciałem zobaczyć, jak panu
377 I,18| Szlangbaumowi i gniew go ogarnął. - Tak, ma ojciec rację.... Dziś
378 I,18| to tylko pogłoski?..." ~Tak się lękał uwięzienia w murach
379 I,18| przy kantorku do szóstej, a tak był zatopiony w robocie,
380 I,18| ma córeczkę... Co to się tak podobała panu... ~- Ach,
381 I,18| jak dmuchnął do Ameryki, tak po dziś dzień nie ma o nim
382 I,18| My byśmy, panie Ignacy, tak długo nie wytrwali w cnocie,
383 I,18| Naturalnie. Ale cóż, kiedy tak już zgłupiał... ~- No, no...
384 I,18| i to lada tydzień... ~- Tak. ~- Więc nie wolałby jechać
385 I,18| wtrącił Rzecki. ~- O tak, ma... - przedrzeźniał go
386 I,18| takiemu przyjacielowi odmawiać tak drobnej usługi, zresztą
387 I,18| kupuje dom Łęckiego i że tak wielkie prezenta daje Rossiemu. ~
388 I,18| Czyżby?... Eh! przecie on aż tak głupi nie jest...A swoją
389 I,18| swoją pościel. Jest przy tym tak ostrożny czy może rozgniewany
390 I,18| Nędzne konie wloką się tak powoli, że pan Ignacy może
391 I,18| Łęcki bowiem nie wygląda tak jak bankrut, któremu licytują
392 I,18| sprawiedliwości są na kolanach tak wytłoczone, jak gdyby ich
393 I,18| do cukierni i kryje się w tak ciemnym kącie, w którym
394 I,18| nawet dziesięć rubli. A tak zarobi pan dobrodziej dwadzieścia
395 I,18| woźnego: ~- Czego panowie tak się tłoczą... Cóż to, panowie
396 I,18| Nie wiedziałem, że tak trudno dostać się na licytację!.." -
397 I,18| Ignacy. ~Mija dwie sale, tak puste, że nie widać w nich
398 I,18| mówi - ażeby sąd wyglądał tak pusto jak nie wynajęte mieszkanie
399 I,18| wynajęte mieszkanie i - tak wesoło?..."~Zdaje mu się,
400 I,18| licytacji. Jest to pokój tak rozległy, że można by w
401 I,18| iść do mego zabójcy... ~- Tak!... więc nędzny morderca
402 I,18| Nagabany adwokat ucieka tak szybko, że jego spodnie
403 I,18| Szlangbaum i młody bez zarostu, tak blady i wycieńczony, że
404 I,18| kosztował mnie sto tysięcy...~- Tak... Hum!... hum!... Trochę
405 I,18| wysoki, śniady, z brodą tak czarną, że wpada w kolor
406 I,18| granatowy, drugi łysy, z tak długimi faworytkami, że
407 I,18| jak ony klaskają?... Ony tak czeszą szę, że mnie widzą...
408 I,18| Ignacy przyznaje w duchu, że tak pięknego mężczyzny nigdy
409 I,18| i szacunku. ~Obaj stają tak blisko pana Ignacego, że
410 I,18| Licytujże pan !... ~- Co się pan tak skrobiesz?... - pyta zakrystian
411 I,18| mówi drżącym głosem - tak się niegodzi!... ~- Co się
412 I,18| dwadzieścia tysięcy... ~- Tak - potwierdza zakrystian -
413 I,18| do udzielania rad... ~- Tak... dom był wart sto dwadzieścia
414 I,19| będąc gościem, jeszcze z tak dalekich okolic. Miejscowi
415 I,19| alem nie przypuszczał, że tak prędko... No, bo że pannie
416 I,19| a ten Rossi, któremu tak gorąco przypatruje się panna
417 I,19| mi, Stachu, ja nie jestem tak naiwny, jak myślą. Wiele
418 I,19| nazywaną miłością ~- Mówisz tak, bo j e j nie znasz - wtrącił
419 I,19| mówię ci, człowiek doznaje tak przykrych wrażeń, że...
420 I,19| Alem nie myślał, że jest aż tak źle..." ~Ledwie Wokulski
421 I,19| apoplektyka, ale milczał. ~- A tak rachowałem - prawił pan
422 I,19| Nikczemne społeczeństwo, które tak ulega lichwiarzom, że nie
423 I,19| rocznie... ~- Co mówisz?... ~- Tak. Trafia mi się wyjątkowa
424 I,19| jest mieć własny powóz, tak lekko niosący jak ten, którym
425 I,19| padł na fotel w kapeluszu i tak siedział parę minut ku najwyższemu
426 I,19| trzydzieści trzy, to niech i tak będzie. ~- Widzisz, że nie
427 I,19| skończy licytacja? opuścił ją tak, że śladu nie zostało po
428 I,19| jej na myśl: skąd ojciec tak dziś rozczulił się nad Wokulskim?...
429 I,19| sobie. - Rossi nie byłby tak zadowolony z Warszawy, gdyby
430 I,19| go wyprowadzić w pole. ~- Tak. ~- Przepraszam pannę hrabiankę -
431 I,19| sieni zawołał: ~- Co się pan tak rozbijasz, panie kamerdyner?... ~
432 I,19| długów niż parę tysięcy?... - Tak... tak... Trochę więcej...
433 I,19| parę tysięcy?... - Tak... tak... Trochę więcej... Myślę,
434 I,19| ciotki. W tej chwili była tak piękna, że hrabina schwyciwszy
435 I,19| proszę cię, tylko mi jutro tak wyglądaj, a przekonasz się,
436 I,19| rzeczy musi być pobłażliwym, tak jak i ty dla niego. Gdzież
437 I,19| pamiętam!... Rzeczywiście, tak mi się wówczas zdawało...
438 I,19| po cichu, to prawda! ależ tak samo będzie mnie uwielbiał
439 I,19| kończyła ciotka - postępować tak, ażeby chłopiec myślał o
440 I,19| się ten nacisk. ~- Ciotka tak mnie proteguje - rzekła
441 I,19| miłosiernego Boga, który tak troskliwie opiekuje się
442 I,19| fałszywych licytantów. Dlaczego tak tajemniczo postępuje? lepiej
443 I,19| przy łasce bożej (która tak oczywiście czuwa nad Wami)
444 I,19| tysięcy, a ojciec mówi o tym tak spokojnie?..~- Mówię spokojnie,
445 I,19| serdecznie uściskała ojca. ~- Tak - rzekła - papo ma rację.
446 I,19| Czyliżbyś nie miała rozumieć tak prostej rzeczy. Niezły to
447 I,19| co się wielmożny pan ma tak śpieszyć... - odparł Szpigelman. ~-
448 I,19| Ny!... ny!... co się pan tak gniewa?... - mruczeli bardzo
449 I,19| do trzech tysięcy?... ~- Tak, tak... No, ale proszę cię,
450 I,19| trzech tysięcy?... ~- Tak, tak... No, ale proszę cię, panie
451 I,19| spłacenia żydowskich długów, tak... na... siedem, sześć procent. ~
452 I,19| przymrożonymi oczyma. Wokulski tak był zaskoczony, że w pierwszej
453 I,19| przyciszonym głosem: ~- Tak, ja kupiłem. ~- Dlaczegóż
454 I,19| Zdaje się, że w kwietniu... tak, w kwietniu nabył pan nasz
455 I,19| spytała cicho. - Dlaczego pan tak nas... prześladuje? ~Można
456 I,19| razem spędzić wakacje. Czy tak?.. ~- Tak przynajmniej chce
457 I,19| spędzić wakacje. Czy tak?.. ~- Tak przynajmniej chce ciotka
458 I,19| gorące mieszkanie?.. ~- O, tak. Może pozwoli pan - mówił
459 I,19| osiemdziesięciu rubli rocznie. ~- Tak, tak... - potakiwał pan
460 I,19| osiemdziesięciu rubli rocznie. ~- Tak, tak... - potakiwał pan Tomasz. -
461 I,19| panie Stanisławie, gdybym tak potrzebował jakiejś części
462 I,19| wtrącił Wokulski. ~- Tak, szósty... siódmy. ~- Nie,
463 I,19| kupiłeś mój dom?... ~- Tak, panie, ja kupiłem pański
464 I,19| zaś przemawiasz do mnie tak, jakbyś się obraził. ~-
465 I,19| mógł przypuścić, że jest tak obraźliwy?... Taki sobie
466 II,1 | Cyt!...?... ...Po co on tak nagle wyjechał do Paryża?...
467 II,1 | pięćdziesiąt tysięcy rubli, tak sobie od ręki?... Oni mi
468 II,1 | sobie nie mówi nic, a mnie tak nurtuje smutek, że nieraz,
469 II,1 | chyba nie za nim; tylko tak, z przyzwyczajenia.) ~Pamiętam,
470 II,1 | mówiłeś, że jeszcze nie tak prędko pojedziesz?... ~-
471 II,1 | raniony, mógł zmienić się tak w przeciągu kilku godzin.
472 II,1 | nie będzie czuł się już tak osamotniony jak wtedy?) ~
473 II,1 | pan dopiero dzisiaj zrobił tak piramidalne odkrycie?...
474 II,1 | człowiekiem podobne hece rzecz tak zwyczajna jak miłość. ~-
475 II,1 | udogodnień w naszych zamiarach, tak czule zaopiekowano się nami
476 II,1 | zwierzętami nie znajdziesz tak podłych bydląt jak ludzie.
477 II,1 | odezwałem się - ażeby Wokulski tak dalece już zapomniał o sprawach
478 II,1 | ich nie zauważył dawniej. ~Tak samo z Wokulskim. Znam go
479 II,1 | Wokulskiemu?... ~I właśnie kiedym tak rozmyślał, zaszedł drobny
480 II,1 | na Dziekankę, ale było mi tak tęskno, żem zaraz poszedł
481 II,1 | kurzawa!... świnie mogą żyć tak jak wy, ale nie ludzie. ~
482 II,1 | pomyślałem, że chłopak z tak otwartą głową, który kupuje
483 II,1 | sobie; coś już zrobił w tak krótkim czasie: tyle umiesz,
484 II,1 | Kasia Hopfer. Nie wiem, co tak podobało się jej u nas -
485 II,1 | rumieniąc się. - Ojciec tak panów kocha i... my wszyscy... ~
486 II,1 | przykrości... Pan Stanisław...~I tak mówiąc o panu Stanisławie
487 II,1 | dobra dziewczyna!... Gdyby tak trochę więcej rozumu...No,
488 II,1 | skoro wymawiam mieszkanie tak dzielnemu człowiekowi, jak
489 II,1 | Wino Machalskiego było tak mocne, że w tej chwili straciłem
490 II,1 | książek nawet nie zaglądał. I tak leżały skarbnice ludzkiej
491 II,1 | odważyłem się wtrącić. ~- O tak! - jęknęła biedna wdowa. -
492 II,1 | zaś było przykro, że Stach tak od ręki zerwał ze swoją
493 II,1 | się nim pewnego wieczora tak starannie od stóp do głów,
494 II,1 | z doktora Szumana, który tak żartuje z polityki!... ~
495 II,2 | Sytuacja polityczna jest tak niepewna, że wcale by mnie
496 II,2 | pokazuje się baba tłusta i tak zasmolona, że nie mogę pojąć,
497 II,2 | złodzieja... ~Siedzieliśmy tak z pięć minut milcząc i obserwując
498 II,2 | pana Wokulskicgo... ~- A tak!... - przerwał mi wyciągając
499 II,2 | się, że mam honor... ~- Tak, panie, jestem Rzecki, porucznik,
500 II,2 | łóżkach pościel wygląda tak, jakby przez ten pokój przeleciał
1-500 | 501-1000 | 1001-1101 |