1-500 | 501-972
Tom, Rozdzial
501 II,3 | coraz bardziej odsuwające go od Warszawy i coraz mocniej
502 II,4 | Geist zdawał się badać go. ~- Co pan rozkaże? - odezwał
503 II,4 | materiał wybuchowy... ~- Ja go nie kupię - przerwał Wokulski. ~-
504 II,4 | otworzył usta, ażeby zapytać go o coś, przerwał mu: ~- Nie
505 II,4 | ale Wokulski zatrzymał go. ~- Nie gniewaj się, profesorze -
506 II,4 | fiakra. ~Wokulski uścisnął go za rękę. ~- Nie obrazisz
507 II,4 | czoło. ~- Dlaczego nazywacie go wariatem? ~- Nie można inaczej
508 II,4 | pamiętam... ~Wokulski pożegnał go i poszedł do swego numeru. ~"
509 II,4 | przyniósł, profesorze? - zapytał go Wokulski. ~- Źle! źle!... -
510 II,4 | W tej chwili opanował go nowy atak podejrzliwości.
511 II,4 | próbki Geistowi, ogarniało go zdziwienie i niedowierzanie,
512 II,4 | choćbym nawet nie ja sam go otrzymał. A po wtóre, podobny
513 II,4 | lżejszy od powietrza, oddam go tylko prawdziwym ludziom.
514 II,4 | prawd czy nowych złudzeń tak go gniotło, że uczuł konieczność
515 II,4 | konieczność podzielenia go z kimkolwiek, choćby tylko
516 II,4 | na własne oczy, dotykał go własnymi rękoma?... ~Uśmiech
517 II,4 | wyrazistymi oczyma. Otaczało go parę przystojnycb kobiet
518 II,4 | więc Palmieri zaprosił go do pierwszego rzędu krzeseł.
519 II,4 | zajęły, a nawet przeraziły go dwa doświadczenia mające
520 II,4 | mężczyzn, którzy chcieli go zatrzymać. A gdy nareszcie
521 II,4 | Izabela mogła oczarować go; miała przecież dosyć czasu.
522 II,4 | Ale znowu Geist nie mógł go uśpić w ciągu paru minut.
523 II,4 | Jeżeli więc Geist nie uśpił go, więc nie jest oszustem.
524 II,4 | która może wyprowadzić go z labiryntu. ~"Wyjdę z niego
525 II,4 | Wokulskiego, zaprowadził go aż do drzwi apartamentów
526 II,4 | przepędzania czasu wyczerpywał go znakomicie, ale nie dawał
527 II,4 | i sercem. Rozum ciągnął go do Geista, serce do Warszawy.
528 II,4 | obiecywała chyba to, że spali go na popiół. ~"A jeżeli i
529 II,4 | zegarek. ~Wokulski opuścił go i włócząc się po ulicach
530 II,4 | ją dokładniej?"~Zdziwiło go, że od Geista nie miał żadnej
531 II,4 | grube ściany? ~- Dotknij go - rzekł Geist. ~Wokulski
532 II,4 | stalowy sześcian i podawszy go Wokulskiemu mówił: ~- Oto
533 II,4 | pełny, odlany ze stali; weź go w rękę, ile waży? ~- Z osiem
534 II,4 | Niecierpliwie ścisnął go za rękę i popychał ku drzwiom.
535 II,4 | drzwiom. Na schodach pożegnał go jeszcze raz i cofnął się
536 II,4 | spostrzegł, że ruch uliczny męczy go; więc poszedł do siebie. ~"
537 II,4 | dorobkiewicza; ten, kto go trwoni, nazywa się: hojnym,
538 II,4 | złoty medalion otworzył go. Skrawek metalu, podobnego
539 II,4 | miejscu. Geist nie łudził go; droga do olbrzymiego wynalazku
540 II,4 | jakaś trwoga opanowała go na widok napisanych przez
541 II,5 | Słowa prezesowej przestały go jednak dziwić, gdy naprędce
542 II,5 | że Ignacy znowu posądza go o jakieś polityczne knowania. ~
543 II,5 | nieobecności odwiedziło go około setki ludzi wpływowych,
544 II,5 | wymyślające mu... Jeden nazywał go zdrajcą, inny fagasem, który
545 II,5 | znajomych, jeszcze z Irkucka, co go dotknęło w przykry sposób.~"
546 II,5 | nadkonduktor zaś prowadząc go do wagonu rzekł, że to on
547 II,5 | majątek, jeżeli nie mogę go zużytkować w taki sposób,
548 II,5 | Kasię Hopfer, która tak go kochała, Rzeckiego, Leona,
549 II,5 | stanowczą deklarację?... Jeżeli go nie uprzedził ten Starski..."~
550 II,5 | Winszuję!... - dodał ściskając go za rękę. - Od pierwszego,
551 II,5 | śmiechem Wokulski ściskając go za rękę. - Kontent pan z
552 II,5 | on myśli, że wyrzeknę się go dla jakichś pięćdziesięciu
553 II,5 | zakończył baron, mocno targając go za rękę. - No, dobranoc... ~"
554 II,5 | jeżeli ta panna naprawdę go kocha?... Boć trudno przypuścić,
555 II,5 | trudno przypuścić, ażeby go oszukiwała. W ogóle biorąc,
556 II,5 | dlaczegóż bym ja... Bo przecież go nie oszukuje... Kobiety
557 II,5 | stał konduktor i budził go w najuprzejmiejszy sposób. -
558 II,5 | jestem pewny, czy nie zobaczę go teraz jako myśliwca... Ale
559 II,6 | Starskiego? ~- Widziałem go raz... ~- Dystyngowany człowiek,
560 II,6 | więc w tej chwili obliguję go, ażeby w czasie mojej nieobecności
561 II,6 | nawet niechcący potrąciła go nóżką. Jej wielbiciel był
562 II,6 | na lewo. Wokulski podparł go, konie, ściągnięte przez
563 II,6 | A ja już nie widziałam go cztery miesiące. Kochane
564 II,6 | do jej ręki, pocałowała go w czoło, co na obecnych
565 II,6 | do czwórki. Już wolałam go, kiedy sobie po całych dniach
566 II,6 | rację. A baron? ~- Mało go znam. To stary człowiek. ~-
567 II,6 | ogonem, Wokulski pogłaskał go, co okrutnego zwierza wprawiło
568 II,6 | chwili parują z niego. Gdyby go zapytano: czym jest wieś?
569 II,6 | szybki bieg za sobą. Gonił go Ochocki niosąc na ramieniu
570 II,6 | złożył dowody bohaterstwa. Co go ciągnęło do niebezpieczeństw?...
571 II,6 | ale czy pan wie, dlaczegom go zdobywał?... ~- Za pozwoleniem -
572 II,6 | tak, że parobcy musieli go zawracać do stajni. Nawet
573 II,6 | adwentem...Znowu napadł go kaszel. Odpoczął i nagle
574 II,6 | jasne, że ta panna wcale go nie kocha. Może nawet kocha
575 II,6 | nie daje szczęścia, cóż go da? ~- Można je mieć przy
576 II,6 | laboratorium i był pewnym, że go nigdy nie zdradzi... Nie,
577 II,6 | wystarczyło? ~- Zostawiłabym go w spokoju i odeszłabym. ~
578 II,7 | panna Izabela przestała go traktować jako poważnego
579 II,7 | cierpień, lecz dziś należy go trzymać z daleka. Co przychodziło
580 II,7 | Lecz gdy prezesowa nazwała go człowiekiem niepospolitym,
581 II,7 | i postanowiła traktować go z najwyższą pogardą. Tymczasem
582 II,7 | niezdrów, więc nie chce go opuszczać. ~- Proszę cię...
583 II,7 | się na tym, toteż wzięła go na spacer... Ha, zobaczymy,
584 II,7 | odprzęgano konie. Tknęło go jakieś nieokreślone przeczucie,
585 II,7 | przyjechał? coś ścisnęło go za gardło i nie mógł słowa
586 II,7 | Mści się za to, że wodziłam go po manowcach - wtrąciła
587 II,7 | oszukiwanego barona. ~"Już ja go nie będę ostrzegał!" - rzekł
588 II,7 | panna Izabela lekceważy go w najwyższym stopniu, a
589 II,7 | umówili się, iż zdradzą go dopiero po ślubie... Bardzo
590 II,7 | cukrem swego konia, który tak go dziś dobrze nosił - wtrąciła
591 II,7 | baronowę, a pan uratował go od ruiny, może od śmierci...
592 II,7 | nabiegły; Wokulski słuchał go i nagle rzekł cierpkim tonem: ~-
593 II,7 | Wąsowska zamiast kokietować go, do czego ciągle nastręczała
594 II,7 | bardzo obojętnie. Uderzyło go zaś, że gdy Starski chciał
595 II,8 | robić?... Cóż robić, jeżeli go wybrała... Moje nieszczęście,
596 II,8 | chce wyskoczyć z breka i że go drażni towarzystwo, w którym
597 II,8 | Ochocki wziął koszyk i rzucił go na bryczkę. ~- Co mi tam
598 II,8 | lubi Ochockiego (bo któż by go nie lubił?), ale za niego
599 II,8 | panna Izabela zatrzymała go. ~- Nie, nie - rzekła -
600 II,8 | chwili na przykład rozumiem go... Niech no pan spojrzy...
601 II,8 | Wokulskiemu w sposób dziwny; gdyby go zapytano: czym były dla
602 II,8 | Najczęściej milczeli. Raz zapytała go: dlaczego ślimaki pływają
603 II,8 | potępionych. ~Pewnego dnia wezwała go do siebie prezesowa. ~-
604 II,8 | kamienia pod zamkiem. Zostaw go tam i tylko każ wyryć na
605 II,8 | ożeniłeś się jeszcze? - zapytał go.~- Nie. z taką, co chodzi
606 II,8 | wielką potęgą, tylko trzeba go umieć użyć..." Byli już
607 II,8 | Ach, ten.., Ciekawam, jak go tu wnieśli?... Mój człowieku,
608 II,8 | był jak pięść (widziałem go przecie i miałem w rękach
609 II,8 | podziemiów nie miał odwagi, ażeby go co nie ujadło... ~O tej
610 II,8 | płynęły. Aż pomizerniał, bo go coś ciągle trzymało za serce
611 II,8 | obcęgami. Zwyczajnie zamroczyło go. Kiedy już całkiem nie mógł
612 II,8 | na głowie stają. Otoczyły go przecie takie poczwary,
613 II,8 | nogi, a kiedy kowal ciapnął go, wąż zaczął płakać ludzkim
614 II,8 | mu na plecach, chwytały go za surdut, za rękawy, ale
615 II,8 | rękawy, ale żaden nie śmiał go skrzywdzić. Bo widzieli,
616 II,8 | trysnęła... Wtem panna łapie go rękami za surdut i woła
617 II,8 | skoczył na kowala i tak go kłapnął, że krew trysnęła
618 II,8 | sobie ząb duży jak pięść, co go później mój dziaduś znalazł
619 II,8 | zatkał okno do podziemiów, że go już nikt znaleźć nie może.
620 II,8 | niezrównany!... Poproście go, ażeby ją wam powtórzył... ~
621 II,8 | się na nim, a nawet, że go kokietuje. Wzruszenie, którego
622 II,8 | wszystkie jego obawy. Ogarnęło go spokojne zamyślenie, w którym
623 II,8 | przeczucia. Na próżno. Uczepiła go się myśl, że panna Izabela
624 II,8 | gdzieś na dnie serca drażniła go nieznacznie. ~Przy śniadaniu
625 II,8 | że prezesowa przywitała go czulej niż zwykle, że wszyscy
626 II,8 | naturalna..."~Nawet dziwił go ten spokój.~Przeszli jeszcze
627 II,8 | gałęźmi i nagle - opanowała go straszna rozpacz. zdawało
628 II,8 | pozwoliłby jej jechać. Niechby go roztratowali i niechby już
629 II,8 | chciał iść do parku, ale coś go stamtąd odepchnęło... Potem
630 II,8 | tamtym brzegu, spostrzegł go i rozpuściwszy skrzydła,
631 II,8 | najszlachetniejszy, nie oceni go. Wybierze starego bogacza
632 II,8 | durzy się, biedak, że ona go kocha! ~- Dlaczegóż go pani
633 II,8 | ona go kocha! ~- Dlaczegóż go pani nie ostrzeże? - odezwał
634 II,8 | Stopniowo opanowywał go wściekły gniew. Chodził
635 II,8 | Ależ ona chce wyswatać go z panią Wąsowską, więc chyba
636 II,8 | zsiadł z konia i prowadził go za cugle. ~Oto ścieżka,
637 II,8 | pajęcze. Taki nieujęty, a tak go omotał! ~"Co za głupstwo -
638 II,8 | Wokulskiemu. ~- Przywiąż go pan - rzekła. - Ach, jak
639 II,8 | czterowiersz. Wokulski przeczytał go kilka razy i zatrzymał wzrok
640 II,8 | Na myśl o tym opanowała go rozpacz. W tej chwili miał
641 II,8 | się pod nim i pochłonęła go razem z tymi ruinami, z
642 II,8 | kiedy tu wrócisz? - zapytał go Wokulski. ~- Kiedy Bóg da,
643 II,9 | się zaczął, ale niechaj go kaczki zdepczą !... Anglicy,
644 II,9 | nie tyle on, ile ja... Ja go do niej gwałtem prowadziłem,
645 II,9 | będę chłystkiem, jeżeli go nie wyswatam z panią Stawską.
646 II,9 | kocha Wokulskiego. Niechże go sobie kocha, byle oboje
647 II,9 | niedługo zbankrutuje..: Ostrzeż go pan, bo szkoda człowieka...
648 II,9 | okazały, tylko nie trzeba go pokazywać żołnierzom, którzy
649 II,9 | się po sklepie i opuścił go gwiżdżąc.~Nad wieczorem
650 II,9 | kobietą, panią Stawską: Gdybym go nie napisał, za rok albo
651 II,9 | spytałem.~- Tak.~- Znaleźli go nareszcie?~- Jeszcze nie,
652 II,9 | oczyma, nagle schwyciła go za szyję i ucałowała w same
653 II,9 | jeszcze nigdy nie pocałowało go żadne dziecko, więc w pierwszej
654 II,9 | współlokatorów! Przestałem go też słuchać i machinalnie
655 II,9 | co dzień albo nawet ażeby go stołowały (co ja niezawodnie
656 II,9 | na sekundę, widać drażnił go zapach kalafiorów, więc
657 II,9 | mały Napoleonek (nazywają go Lulu, zrobi on wam lulu!)
658 II,9 | czuliśmy ochoty do uściskania go.~Poznał to, ale nie zmieszał
659 II,9 | Męko Chrystusowa!... Żem go nie trzasnął kuflem w łeb,
660 II,9 | jeden po drugim i pytam go niby spokojnym głosem:~-
661 II,9 | dzień do sklepu, zapytałem go :~- Wiesz, co mówią?...
662 II,10| że wyjechał; bo choćby go nawet uwięzili, okazałaby
663 II,10| szepnąłem - przypomina go pani niebo, gdzie on mieszka
664 II,10| odpowiedź, że pani Helena zna go bardzo mało, zaczęła mówić:~-
665 II,10| z Wokulskim.~- Nie znam go... Zaledwie raz był u nas...
666 II,10| pomyślałem. - Widziała go raz i już mdleje..."~- Nic
667 II,10| rozmowę o kanalizacji zagadnął go o kamienicę. Byłem przy
668 II,10| Wydobyłem zegarek i podałem go Heli.~- Cóż pani baronowa
669 II,10| pozbywamy , więc możemy go odstąpić bardzo tanio. Zaraz
670 II,10| wszystkim nie wiedział, po co go baronowa ciągnie do mieszkania
671 II,10| świecie człowiek! I jak go tu nie kochać? Co prawda,
672 II,10| stworzył spółkę, a oni uważają go za wroga tej spółki i sobie
673 II,10| niego wygadują, jak nazywają go wyzyskiwaczem (nb. w naszym
674 II,10| przedpokoju, gdy złożono go na ławce, a jeden z obecnych
675 II,10| obecnych zawołał, ażeby oblać go wodą; chory nagle zerwał
676 II,10| Wokulskiemu, że sędzia prosi go na śniadanie. Stach wyszedł,
677 II,10| do nóg sędziemu i zaklęła go....~- Ależ, pani, to wszystko
678 II,10| Wirski.~- Ciszej! - zgromił go sędzia. - Tak i cóż?~- W
679 II,11| niechcący, ale zastałem go jak zwykle przy robocie.
680 II,11| rozdrażniony i lepiej zostawić go w spokoju. Zajdź pan lepiej
681 II,11| dość, że Wokulski zrobił go. Widocznie chce być przygotowany
682 II,11| Wokulski szaleje za panną, ona go bardzo mądrze kokietuje,
683 II,11| spojrzała, szepnęła, ścisnęła go za rękę i mój Stach był
684 II,11| nią na twarz... Przykre go czeka zbudzenie!... Bo choć
685 II,11| mu coś dolega i nastraja go na ton ironiczny:~- Byłeś
686 II,11| przekonał!... to może by go radykalnie uleczyło. Ale
687 II,11| drugi dzień truje się, że go jakiś książę nie zaprosił
688 II,11| zaproszenie.~- Myślisz pan, że go zaproszą?~- Och! Niezaproszenie
689 II,11| książę ma w spółce. Zaprosi go, zaprosi, gdyż, dzięki Bogu,
690 II,11| panny Łęckiej, podrażni go, pobawi się nim jak psem,
691 II,11| chowa mięso, ażeby nauczyć go chodzenia na dwu łapach.
692 II,11| łapach. Nie bój się pan, oni go nie wypuszczą od siebie,
693 II,11| na to są za mądrzy; ale go chcą wytresować, ażeby pięknie
694 II,11| rację: Stach gryzie się, że go książę na bal nie zaprosił!~
695 II,11| Naturalnie, zaprosiłem go z radością i przypomniałem
696 II,11| sprzedajesz sklep.~- Już go prawie sprzedałem - odparł
697 II,11| chodzić po pokoju.~- A komuż go sprzedam?... - spytał. -
698 II,11| pieniądze, czy tym, którzy by go dlatego tylko kupili, że
699 II,11| pieniądze Żydowi, aby on go kupił i... płacił dobre
700 II,11| kredytu, a znalazłszy, może by go zmarnowali.~- Będzie kiedyś
701 II,11| na kilka kawałków, rzucił go pod piec.~- Cóż to jest? -
702 II,11| Żebym miał pęknąć, ożenię go z panią Stawską!...~W dzień
703 II,11| ze swoich zgryzot. Muszę go ożenić, ażeby pioruny biły!...~
704 II,11| futro. Służący ubierając go mówił:~- Tylko niech pan
705 II,11| Szuman ma rację, że oni go nie zechcą wypuścić, no,
706 II,11| wypuścić, no, ale my wam go odbierzemy! "W kwadrans
707 II,11| Wokulskiemu herbatę, jak go parę razy trąciła brzegiem
708 II,11| pani Helena nie pokochałaby go, a więc i nie pobraliby
709 II,11| parę, wybrałem się, ażeby go ostrzec.~Właśnie już ubrany
710 II,11| nie ma głowy, do roboty go nie napędzisz, ale do butelki,
711 II,11| Patkiewicz, dwaj koledzy spychają go i - mój Patkiewicz jedzie
712 II,11| kolegów Patkiewicza, którzy go spuszczali.~"Ale ba! kiedy
713 II,11| poszedł. Nie zatrzymywałem go, bo mnie trochę zraził swą
714 II,11| wróci okryty sławą, tak że go sami Francuzi gwałtem zaczną
715 II,12| żadnych innych zalet nazywały go przynajmniej poetycznym.~
716 II,12| spojrzenie panny Izabeli, ażeby go otrzeźwić z mrzonek.~"Co
717 II,12| rade były uszczęśliwić go same.~- Oto być żoną takiego
718 II,12| niezwykłego ptaka... Trzymajże go i pieść tak, ażeby wyrósł
719 II,12| z salonu.~- Zawstydziłaś go - rzekła panna Izabela.~-
720 II,12| Wokulskiego, zdaje mi się, że go bardzo dobrze zna, choć
721 II,12| jeszcze zdaje mi się, że oceni go za późno...~-Tak powiedziała
722 II,12| pana Tomasza, który witał go z ojcowską czułością, a
723 II,12| do zrozumienia, że uważa go już za członka rodziny.~
724 II,12| która jakkolwiek przecenia go, jednak mówi bez cienia
725 II,12| poranionego, nie tylko ból by go opuścił, ale chyba zagoiłyby
726 II,12| określić. ~Z widzenia znała go od lat kilku, nawet wydawał
727 II,12| Wokulskiego, raz widziała go, ale z boku, a raz zamieniła
728 II,12| zasługę ten, kto by wydobył go z sideł kokietki.~Później
729 II,12| nieszczęśliwy, że trzeba go ocalić; a ocalić go może
730 II,12| trzeba go ocalić; a ocalić go może tylko ona.~- W jaki
731 II,12| rozumiejąc, co mówi.~- Niech go pani pokocha, to znajdzie
732 II,12| tylko inna kobieta mogłaby go otrzeźwić; potem wyznał,
733 II,12| miała odwagę odepchnąć i go przyznać, że ją nic nie
734 II,13| Usycha ze strachu, ażeby go nie zdradziła żona. Pan
735 II,13| doktorze.~Szuman ścisnął go za rękę.~- Gniewasz się
736 II,13| mnie nie zajmować - ofuknął go doktór. - Kiedy jedni zbogacają
737 II,13| następnego kwadransa zawiadomiła go (spuszczając przy tym oczy),
738 II,13| Wokulski. - Ach, tak, widziałem go w Paryżu.~- Tak pan chłodno
739 II,13| to chyba nie słyszał go pan... Pan Szastalski (no,
740 II,13| europejscy recenzenci nazywają go genialnym.~Wokulski potrząsnął
741 II,13| potrząsnął głową.~- Widziałem go w sali, gdzie najdroższe
742 II,13| się na jego grze..."~Wstyd go ogarnął.~Na trzeci dzień
743 II,13| Obiecałam Cioci, że skłonię go, ażeby zagrał u niej na
744 II,13| postaramy się. Tylko muszę go przygotować, dobrze usposobić...
745 II,13| kobietki..."~W drodze spotkał go zadyszany pomocnik szwajcara.~-
746 II,13| razy obejrzy... Legawa suka go urodziła, pokrakę... Zgnilec...
747 II,13| końcu godziło się zmuszać go, ażeby szukał znajomości
748 II,13| prądowi jego reputacji.~"Pozna go i ochłonie - pomyślał. -
749 II,13| stary nie chce gadać, takem go zaklął, że mi w końcu powiedział: "
750 II,13| gospodarstwo.~Węgiełek opuścił go bardzo wzruszony.~"Oto logika
751 II,13| ani jednej nuty. Rozbudził go dopiero przeciągły grzmot
752 II,13| jak pan Rzeżuchowski wziął go pod rękę i - przedstawił
753 II,13| pannie Izabeli.~Przywitała go rumieńcem i wejrzeniem nieopisanego
754 II,13| niego, Molinari potrącił go łokciem, ale tak byli zajęci
755 II,13| bardzo zmieniony. Żal mi go.~- O, niech pani będzie
756 II,13| posadzkę. Ochocki podniósł go.~- Nie chcę grać z panem
757 II,13| Ona przecież nazwała go impertynentem...~- Niemniej
758 II,13| I będziemy przyjmować go u siebie?~- O tak... w przedpokoju...~
759 II,13| tonem panna Izabela.~- Wcale go nie prosiłam - odpowiedziała
760 II,13| ducha. Atak szału minął go i ustąpił miejsca apatycznemu
761 II,13| rwie się do ognia, choć go boli i choć się w nim spali.
762 II,13| niespodziankę i nie uprzedzając go pojechał do Odessy. Nie
763 II,13| pojechał do Odessy. Nie zastał go jednak w domu, ponieważ
764 II,13| umiałby nazwać, wyrzuciła go poza obręb wszelkich spraw,
765 II,13| dnia i próbował wciągnąć go w rozmowę. Ale ani stan
766 II,13| bez celu; wtem dopędził go służący.~- Jaśnie pani prosi...~-
767 II,13| już zbyt ostre! - zgromiła go pani Wąsowska. - Cóż to,
768 II,13| wzgardliwym pożegnaniem go ze strony Beli, że aż przykro
769 II,13| że pani Wąsowskiej żal go się zrobiło.~- No, no -
770 II,13| Łęckiej. Była sama i przyjęła go natychmiast, zarumieniona
771 II,13| mniejsza o nie... Oddając go pani, składam moją przyszłość...~-
772 II,13| A kiedy przyszło wsunąć go za stanik, spuściła oczy
773 II,13| jeszcze w lutym wysłał go do Francji...~- Więc?... -
774 II,13| winem. Przed rokiem ktoś go widział.~- Sprawdzimy to -
775 II,14| zapominała przy tym upominać go, ażeby w razie zgłoszenia
776 II,14| z baronem.~Baron przyjął go bardzo życzliwie, choć nie
777 II,14| procesu.~Wokulski słuchał go poważnie, nawet kiwał głową,
778 II,14| i spłyniesz z nieba, aby go ocucić... Znowu mnie złożysz
779 II,14| przerwał Wokulski ściskając go. - Drobna to sprawa. Zresztą
780 II,14| aresztanckie... Proszę cię, wsadź go tam koniecznie, bo jego
781 II,14| jeżeli nie przeflancują go do ciężkich robót, nie będę
782 II,15| Maruszewicz - uspakajał go baron. - Kocham cię, ale
783 II,15| został przyjęty, opanowała go dziwna rzewność i współczucie.
784 II,15| minerał, radził się: jak by go nazwać? I wyrzucał sobie,
785 II,15| jednakże na pomysł nazwania go izabelitem. Nareszcie przeczytawszy
786 II,15| ludźmi. Ale już nie raziły go ani umizgi mężczyzn, ani
787 II,15| telegram z Zasławia wzywający go na pogrzeb prezesowej.~"
788 II,15| dnia, już w maju, wezwał go pan Łęcki.~- Wyobraź sobie -
789 II,15| wybiegł Wokulski i wprowadził go do saloniku.~- Myślałam,
790 II,15| przyćmić latarnie, które go raziły. Obiecywał sobie,
791 II,15| że zaśnie, nawet czuł, że go sen morzy; tymczasem wdał
792 II,15| rzeczy.~Wokulski słuchał go uważnie do Pruszkowa. Za
793 II,15| głos pana Tomasza zaczął go męczyć. Za to coraz wyraźniej
794 II,15| nawet kilka zdań, które go zainteresowały, i zadał
795 II,15| kiedy nawet papo nazywa go zbyt hojnym...~- A sprawa
796 II,15| baron ile razy uwalniał go? - spytała panna Izabela.~-
797 II,15| cały majątek...~- Bierzże go, kuzynko, i mnie pożycz
798 II,15| myślałby, że każdy wyraz zabije go albo przyprawi o szaleństwo.
799 II,15| będzie błagać Starskiego, aby go ratował... Przed czym?...
800 II,15| podała mu kieliszek. Podniósł go do ust, ale uczuł ściskanie
801 II,15| papier, spokojnie otworzył go i choć w tym miejscu było
802 II,15| za telegram?... - zapytał go pan Tomasz.~- Z Warszawy -
803 II,15| padającym z sali.~Wokulski wziął go pod ramię i pociągnął za
804 II,15| Starskiego na stopnie, popchnął go do saloniku, a konduktor
805 II,15| wydawszy łoskotu. Nie zabiła go, ale otoczyła ze wszystkich
806 II,15| się panna Izabela wabiąc go ręką i spojrzeniem...~Ogarnęła
807 II,15| spojrzeniem...~Ogarnęła go taka trwoga, że przeżegnał
808 II,15| pociąg do Warszawy? - spytał go Wokulski.~- O piątej, wielmożny
809 II,15| jakby chciał pocałować go w rękę. - Ja, wielmożny
810 II,15| co niewymownie zaczęło go drażnić.~Chciał wrócić się
811 II,15| samo nawet myślenie męczyło go, prawie bolało.~"Nie wiedziałem,
812 II,15| się widzeniom: opanowały go, pożarły mu wolę, skrzywiły
813 II,15| W tej chwili opanowało go cierpienie, na które w ludzkim
814 II,15| nie ma nazwiska. Dręczyła go zmęczona myśl, zbolałe uczucie,
815 II,15| szarpnięcie, które strąciło go z szyn... Pociąg przeleciał
816 II,15| cali od głowy obryzgując go parą i gorącym popiołem.
817 II,15| dokończył. Wokulski zepchnął go z siebie, pochwycił za kołnierz
818 II,15| Wokulski zamyślił się i puścił go. ~"Wszystko zwraca się przeciw
819 II,15| zawołał.~Zdawało mu się, że go krew zalewa, że mu pękają
820 II,15| imienia... Nie będziesz go wzywał nadaremnie... "Kto
821 II,15| chwili nieszczęścia, kiedy go wszystko zdradziło, jeszcze
822 II,15| dzieci...~Dróżnik pocałował go w nogi.~- Myślałem - rzekł -
823 II,15| gdybyś spotkał, nie ratuj go... Kiedy kto chce dobrowolnie
824 II,15| boskim sądem, nie zatrzymuj go...~Nie zatrzymuj!...~
825 II,16| jak jego dziad. Zróbcie go więc waszym cesarzem jak
826 II,16| powiem prawdę, że nie będę go żałował, bo nigdy nie miałem
827 II,16| człowiek; anibym myślał znając go biedakiem, że on tak potrafi
828 II,16| awantura z Żydami?... Uspokój go pan, będzie wcześniej...~-
829 II,16| słuchając tych bredni, palnie go w ucho. Pohamował się jednak
830 II,16| doczekać awantury?..~Widziałeś go pan, jaki był, kiedy do
831 II,16| dawniej milczał, kiedy go krzywdzono, dziś sam rozbija
832 II,16| więc Szlangbaum szanuje go.~Swoją drogą Szuman miał
833 II,16| Krzeszowska nie wyrzuciła go ze swego domu, gdzie po
834 II,16| awantury, ale z nim!...~Niech go tam Pan Bóg oświeca i chroni.~
835 II,16| pieniędzy, więc mocno korcił go i ów pusty pokój, i zakaz
836 II,16| wszystko jednak buntował go Maruszewicz (już się pogodzili!...),
837 II,16| lokator, nie pytając przysłał go na górę. Stróż, rozumie
838 II,16| tak - mówi baron - może go pan obejrzy.~- O, to zbyteczne!
839 II,16| człowiek gorąco ścisnął go za rękę.~- Daję panu słowo -
840 II,16| studentów, którzy nazywają go szulerem albo kompromitują
841 II,16| nie rzucam i nie nazywam go szulerem. Co mnie do jego
842 II,16| przez jedną dobę!~Kiedym go pytał: co się stało? dlaczego
843 II,16| diamentowe kobiecisko, jak ona go kochała i kto wie, czy teraz
844 II,17| takiego żądał, czy dano mu go bez żądania. Następnie wsiadł
845 II,17| nie wiedział i nawet nic go to nie obchodziło.~Do swego
846 II,17| befsztyk z restauracji. Zjadł go z apetytem, popił winem
847 II,17| Na drugi dzień odwiedził go Rzecki, ale jak długo siedział
848 II,17| serca; ale ani przerażało go to, ani cieszyło. Niekiedy
849 II,17| to kilka razy odwiedził go doktór Szuman.~Na pierwszej
850 II,17| pierwszej wizycie wziął go za puls i kazał pokazać
851 II,17| zawołał Szuman klepiąc go po ramieniu. Ale i to przejdzie.~
852 II,17| W pierwszej chwili można go było porównać do delikatnego
853 II,17| krzywdy...~I tu uderzył go jeden dziwny szczegół. Kiedy
854 II,17| dość silną, ażeby zachęcić go do otworzenia i przeczytania
855 II,17| lżejszy od powietrza, oddam go tylko prawdziwym ludziom.
856 II,17| i ona już nie absorbuje go. Dawny ból zaczął nurtować
857 II,17| Pierwszego czerwca odwiedził go Szlangbaum. Wszedł zakłopotany;
858 II,17| jaki interes? - zapytał go Wokulski.~- Nie tyle interes,
859 II,17| spytał Szlangbaum.~- Mogę ci go zostawić do października,
860 II,17| świat należy do tych, którzy go biorą."~Swoją drogą Szlangbaum
861 II,17| leżał list z Paryża. Wziął go do rąk, ziewnął, ale nareszcie
862 II,17| list rekomendowany, oddać go na pocztę... W końcu przypomniał
863 II,17| dzwonić na lokaja, posłać go do sklepu...~"Aaa... dajcież
864 II,17| Owszem, nawet podziwiam go i chciałbym naśladować,
865 II,17| nie posiada... Nauczymy go naszej filozofii, naszej
866 II,17| cebulą, ale nie posunąć go naprzód... Pomyśl o tym,
867 II,17| przemóc. Ale wszystko drażniło go: ruch powozów, bieganina
868 II,17| Najbardziej zaś rozstrajał go widok kobiet. Zdawało mu
869 II,17| później - myślał.- Każda go szuka."~Wkrótce znowu odwiedził
870 II,17| wyrzucić ze spółki i trzeba go znowu przyjąć... Raz Żydzi
871 II,17| rację...~Doktór pochwycił go za rękę i gwałtownie targając
872 II,17| Wokulski nie zatrzymywał go.~- Gniewasz się? - rzekł
873 II,17| gorąco i zdawało mu się, że go krew zaleje. Przypomniał
874 II,17| z nich!...~Znowu ogarnął go ból, a zarazem wstręt i
875 II,17| których jedne oświeciły go, że jest don Quichotem,
876 II,17| na człowieka!...~"Niech go diabli wezmą z taką kuracją" -
877 II,17| arystokracja, adwokaci zaklinając go, ażeby nie opuszczał stanowiska
878 II,17| swego adwokata i prosił go o zawiadomienie wspólników,
879 II,17| Suzinem.~Adwokat pożegnał go strapiony. Tegoż dnia przyjechał
880 II,17| zaczął książę ściskając go za rękę. - Adwokat pański
881 II,17| mostem, ale podpiłowano go i zawalił się... - odpowiedział
882 II,17| następny tydzień odwiedzano go i zasypywano listami lub
883 II,17| nim wszystkie nici łączące go z ludźmi, że są mu obojętni,
884 II,17| ludźmi, że są mu obojętni, że go nic nie obchodzi, co ich
885 II,17| pierwszych dni nachodzili go wspólnicy, pracownicy albo
886 II,17| największej części namawiali go, ażeby wrócił na porzucone
887 II,17| zniedołężniał.~Ci już nie prosili go, ażeby wszedł znowu do spółki,
888 II,17| rozpłakał się, ucałował go w obie ręce i wybiegł z
889 II,17| znajomi i nieznajomi zaklinali go, ażeby nie cofał się od
890 II,17| działalność lub żałowali go; jeszcze inni radzili mu
891 II,17| zgubił handel sprzedawszy go Żydom. Nawet wymieniano
892 II,17| Widział tych, co żałowali go, co go chwalili, co mu złorzeczyli;
893 II,17| tych, co żałowali go, co go chwalili, co mu złorzeczyli;
894 II,17| Węgiełek.~Wokulski słuchał go milcząc. Nagle zapytał:~-
895 II,17| i poprawiałem okna. Znam go!... rzetelny pan i hojny...~-
896 II,17| na ziemi i w płacz: "Żeby go Bóg skarał! - mówi - przecie
897 II,17| przy pani baronowej, nogami go zabiję na miejscu. Taki
898 II,17| świadczę - ona odpowiada - żem go tylko wtedy widziała..." "
899 II,17| mnie...~Węgiełek pożegnał go bardzo serdecznie, w przedpokoju
900 II,17| pochmurnie lokaj wypychając go do sieni.~Po odejściu Węgiełka
901 II,17| szczęście, czyli też - zostawić go przy życiu, lecz doprowadzić
902 II,17| A pan skąd? - zapytał go Wokulski.~- Prosto z Zasławka,
903 II,17| przed impertynencjami, które go zaczęły spotykać, ile przed
904 II,17| kiedy Starski połaskotał go po sercu i po żebrach, mój
905 II,17| przypatrują mu się, inni go nie poznają, a inni nawet
906 II,17| że nazajutrz odwiedził go sam właściciel domu zapytując
907 II,17| Wokulskiego, ale pożegnał go bardzo zadowolony. Wokulski
908 II,17| wprawę.~Zajęcia te wybornie go pochłaniały. Niekiedy przez
909 II,17| łzami w oczach zapytywała go, czemu ją porzucił... Wszakże
910 II,17| nie mógł zasnąć, trapiły go kwestie i wątpliwości największej
911 II,17| lecz im dokładniej pojmował go, im więcej odkrywał w nim
912 II,17| Rzecki, który odwiedzał go coraz rzadziej, patrzył
913 II,17| zaadresowany kobiecą ręką.~Otworzył go i przeczytał:~"Muszę się
914 II,17| zdziwiony. Zdawało mu się, że go na wstępie oblano zimną
915 II,17| romansowała. Flirtowała go, zresztą miała do niego
916 II,17| zniesławić kobietę?...~- Która go oszukała?... Miał.~- Co
917 II,17| Wokulskim zadrgał gniew., ale go opanował.~- Tak, przyznaję
918 II,17| niby... - przedrzeźniała go. - Właśnie mówię o tych
919 II,17| panie Wokulski - upomniała go wdówka.~- Nie można ze mną
920 II,17| niebezpieczeństw zdobywa majątek, aby go złożyć u stóp swego ideału...
921 II,17| obojętną, a natomiast zaczęła go interesować pani Wąsowska.~-
922 II,17| w sercu.~Już nic drażnił go ruch uliczny, a cieszyły
923 II,17| Widmo pani Wąsowskiej tak go prześladowało i drażniło,
924 II,17| ciebie - mówił Szuman biorąc go pod rękę. - Wiesz co, że
925 II,17| gotów - zakończył ściskając go Wokulski.- W październiku
926 II,17| robotników, którzy zapytywali go, co im dal w zamian za swoje
927 II,17| wspomnienie jej nie nurtowało go w sposób jak dotychczas
928 II,17| cierpień znowu zatrwożył go.~"Czy to nie przywidzenie?" -
929 II,17| szedł do Łazienek.~Uderzyło go, że przez cały ten czas
930 II,17| tą samą drogą, opanował go gniew i z dziką radością
931 II,17| kiedy jeszcze zachęcała go do urządzania owacyj Rossiemu.~"
932 II,17| drogi kufry. Pani przyjęła go w swoim gabinecie do pracy,
933 II,17| przypuszczasz?.. - surowo zapytała go pani Wąsowska.~- Ja już
934 II,17| ciebie?- rzekł ściskając go za rękę.~Rzecki smutnie
935 II,18| jest pełnoletni albo czy ja go już nie żegnałem na siedem
936 II,19| upomnieniom Szlangbauma traktowali go w sposób lekceważący.~W
937 II,19| było tu inaczej.~Martwiło go, ale tylko trochę, że Wokulski
938 II,19| przeciw temu... temu... że go nie nazwę właściwym imieniem...~-
939 II,19| zamiast uspakajać, drażniły go... Historia przypominała
940 II,19| zaś o Wokulskim prowadziły go do wniosku, że ukochany
941 II,19| Codziennie odwiedzający go doktór Szuman wcale nie
942 II,19| otuchy i już prawie znudził go powtarzaniem jednej i tej
943 II,19| pan widzisz, robi, na co go stać...~Od tej wizyty doktora
944 II,19| też dlatego panna przyjęła go, a przynajmniej nie odrzuciła.
945 II,19| I niezawodnie załatwiłby go ten dawny Wokulski. Ten
946 II,19| mu błyszczały.~- Poznać go łatwo. Był to jednym słowem
947 II,19| nierozstrzygnięta pociąga go w sposób nieprzeparty. To
948 II,19| niezwykłych prac...~Rzecki ściskał go za obie ręce i drżał ze
949 II,19| Izabela...~- Tak, ona mogła go uspokoić. Mając szczęście
950 II,19| właściwy, a w Europie może go znaleźć, i jeżeli ma jeszcze
951 II,19| Stacha, ale i przypominał go w wielu punktach.~"On był
952 II,19| a nade wszystko opuściła go apatia. Z Wokulskim miałem
953 II,19| prawie umarłym i Bóg wie, czy go kiedy zobaczymy.~Mraczewskiemu
954 II,19| układanie, a Szlangbaum sam go o nie prosił w nadziei,
955 II,19| całych dniach zaprzątały go kwestie, które dawniej nawet
956 II,19| zrobił majątek, obrzucono go podejrzeniami, a kiedy zakochał
957 II,19| ubóstwiana kobieta zdradziła go w najnikczemniejszy sposób...~"
958 II,19| Szlangbaumowi..."~Projekt ten tak go opanował, że pod jego wpływem
959 II,19| Skierniewicach, wybadałem go i wiesz pan, com odkrył?...~-
960 II,19| Skierniewicach pod pociąg!... Wysocki go uratował...~- Ehl... - mruknął
961 II,19| niesłychanie, sam prawie zaniósł go na łóżko i przysiągł sobie,
962 II,19| pan Wokulski, więc żeby go nieszczęście nie spotkało.>>
963 II,19| posłał po doktora prosząc go, ażeby przyszedł natychmiast.~
964 II,19| Pomyśl tylko : widziano go w Dąbrowie, jak kupował
965 II,19| kupował naboje, potem widziano go w okolicach Zasławka, a
966 II,19| tego zamku, więc chciał go zniszczyć, jak Ochocki zniszczył
967 II,19| nie poprawią świata i nikt go nie poprawi, jeżeli i nadal
968 II,19| pan chcesz?... - zapytał go pan Ignacy.~Pan Gutmorgen
969 II,19| doświadczenia; wystarczy mi go na całe życie... Przestaniecie
970 II,19| spokojnym ruchem... Uderzało go tylko, że każdy miniony
971 II,19| wszystkich stron ogarnęła go niepamięć i ciemność, a
972 II,19| spostrzegłszy Ochockiego schwycił go za rękę i zapytał:~- Pan
1-500 | 501-972 |