Tom, Rozdzial
1 I,6 | formułuje sąd, że gałązki drzew są czarne, a niebo szare.
2 I,8 | Browarna. Na górze spoza nagich drzew wyglądają żółte gmachy uniwersyteckie;
3 I,8 | chudych koni, głodnych psów, drzew z obdartą korą i połamanymi
4 I,11| drogi i ukryli się w cieniu drzew. Opanował go żal i szyderstwo.~"
5 I,11| Nawet gęstwina ogromnych drzew stała cicho.~- Która godzina? -
6 I,12| gęstwinę łazienkowskich drzew, niewyraźne sylwetki obdartusów,
7 I,12| odrobinę horyzontu i kępę drzew ; lecz wiejski ten pejzaż,
8 I,13| obandażował twarz. Spomiędzy drzew nadbiegł wystraszony Konstanty,~-
9 I,14| pojedynek. Pod grupą zielonych drzew dwaj czarno ubrani mężczyźni
10 I,14| pogodnego nieba, pięknych drzew, przelatujących ptaków i
11 I,17| na weselne gody. Liście drzew chwiały się tak delikatnie,
12 I,17| otoczeni zielonymi obłokami drzew, spośród których gdzieniegdzie,
13 II,3 | otoczone wałami i złożone z drzew stojących w tak równej odległości
14 II,3 | Gdzie iść? Chyba w kierunku drzew... Akurat dwie ulice, przecinające
15 II,3 | tłumów ani powozów, ani drzew, ani olśniewających wystaw,
16 II,3 | szeregi kiosków, dwa szeregi drzew i dwa szeregi pięciopiętrowych
17 II,3 | ciągnęły się już żółknące kępy drzew jak ogrody; w głębi widać
18 II,3 | i nieskończone szeregi drzew zwalają się na niego i że
19 II,5 | i ówdzie widać było kępę drzew, a wśród niej grupę murowanych
20 II,6 | dotykające wierzchołków drzew, na snopy światła, które
21 II,7 | niekiedy spomiędzy starych drzew mignęło okno pałacu, połyskując
|