Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
huraganu 1
hurmem 4
hustal 1
i 9837
ich 583
ida 24
idac 15
Frequency    [«  »]
-----
-----
-----
9837 i
5966 sie
4960 nie
4948 w
Henryk Sienkiewicz
Krzyzacy

IntraText - Concordances

i

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-9837

                                                   bold = Main text
     Tom,    Rozdzial                              grey = Comment text
5501 2,11| modre jak chabry oczy w górę i rzekł:~- Bóg mu zapłać, 5502 2,11| Więc Maćko zwrócił się i rzekł gniewnie:~- Cichaj, 5503 2,11| twarz uczyniła mu się sroga i wilcza, gdyż opodal od siebie, 5504 2,11| chwili okręcił na sobie pas i ruszył ku znienawidzonemu 5505 2,11| pół drogi zatrzymał się i począł wodzić szeroką dłonią 5506 2,11| prawdopodobniej, posłem i że gdyby chciał, nie pytając 5507 2,11| Więc mając więcej rozumu i doświadczenia od Zbyszka, 5508 2,11| Kurdwanowa, zbliżył się do niej i skłoniwszy się głęboko, 5509 2,11| przypomniał jej, co zacz jest i że za swą dobrodziejkę 5510 2,11| przypomniała sobie z łatwością i list, i całą sprawę. Było 5511 2,11| sobie z łatwością i list, i całą sprawę. Było jej także 5512 2,11| córki, o małżeństwie Zbyszka i o śmiertelnym jego pojedynku 5513 2,11| w hołdach, pochlebstwach i obsypywali hojnie darami; 5514 2,11| Gotowa im była pomóc - i przy tym cieszyło , 5515 2,11| jakimkolwiek sposobem opiekę i protekcję wpływowej księżny, 5516 2,11| nieszczęsnych losach Zbyszka i Danuśki i prawie do łez 5517 2,11| losach Zbyszka i Danuśki i prawie do łez wzruszył, 5518 2,11| niż ktokolwiek odczuwał i z całej duszy nad nią ubolewał.~- 5519 2,11| świtaniu już wzięli!~- I myślicie, że Krzyżacy? Bo 5520 2,11| dzieciucha poległ.~- No, taki to i dzieciuch - rzekła, uśmiechając 5521 2,11| Krzywda jest - prawda! I słusznie się krzywdujecie, 5522 2,11| oni ? Bóg też wie, czy i ze Zbyszkiem co złego się 5523 2,11| Malborgu przy boku mistrza i jego brata Ulryka, który 5524 2,11| który przecie miał pewnikiem i listy od księcia Janusza. 5525 2,11| tam jakiego rycerza pozwał i poległ, bo w Malborgu siła 5526 2,11| zamknęli, byle zdradą nie ubili i byle jakoweś żelaziwo miał 5527 2,11| ten, co był tu biskupem i co się w gładkiej Ryngalle 5528 2,11| pacierzu pozwał, tego, któremu i ja ślubowałem, a któren 5529 2,11| księżna zmarszczyła brwi i rzekła surowym, oschłym 5530 2,11| Toćżem już okręcił pas i do niegom szedł, alem się 5531 2,11| pomyślawszy, że może posłuje.~- Bo i posłuje. A człek jest między 5532 2,11| radach sam mistrz siła polega i nie byle czego mu odmówi. 5533 2,11| idzie, powiadają zawziętym i mściwym. Poznałże was?~- 5534 2,11| wieczorem, gdyż było pilno, i raz widzieliśmy się w sądzie. 5535 2,11| się na gębie od tego czasu i broda znacznie mi posędzielała. 5536 2,11| a o moim ślubowaniu może i nie słyszał, mając o lepszych 5537 2,11| Bo jemu pono ślubowali i Zawisza z Garbowa, i Powała 5538 2,11| ślubowali i Zawisza z Garbowa, i Powała z Taczewa, i Marcin 5539 2,11| Garbowa, i Powała z Taczewa, i Marcin z Wrocimowic, i Paszko 5540 2,11| i Marcin z Wrocimowic, i Paszko Złodziej, i Lis z 5541 2,11| Wrocimowic, i Paszko Złodziej, i Lis z Targowiska. Każdy 5542 2,11| z nich, miłościwa pani, i dziesięciu takim by poradził, 5543 2,11| krajach krzyżackich jeździć i Zbyszkowi w razie potrzeby 5544 2,11| poznajomię - odrzekła księżna. I skinąwszy na Lichtensteina, 5545 2,11| Lichtenstein poznał, to i tak nie stałoby się nic 5546 2,11| tylko jeden z nim rozmawiał, i to wieczorem, gdy Maćko 5547 2,11| byle kto takich mieć może, i twarz rozjaśniła mu się 5548 2,11| Jedzie ten rycerz do Malborga i ja sama polecam go łasce 5549 2,11| Zakonie macie, pragnąłby i od was mieć pismo.~To rzekłszy, 5550 2,11| swe zimne, stalowe oczy i zapytał:~- Jakiż powód skłania 5551 2,11| odwiedzenia naszej pobożnej i skromnej stolicy?~- Uczciwy 5552 2,11| stolicy?~- Uczciwy powód i pobożny powód - odrzekł, 5553 2,11| pobożnych, chciałbym też i mistrza waszego poznać, 5554 2,11| księżna miłościwa, pani nasza i dobrodziejka uręcza, ten 5555 2,11| stamtąd miał do Królewca i dalej ku granicy ruszyć, 5556 2,11| co ma na razie począć, i z uczuciem ogromnego strapienia 5557 2,11| mam teraz Zbyszka szukać i gdzie go odnajdę?"~Łatwo 5558 2,11| jeśli mistrz opuścił Malborg i udał się na wojnę, to nie 5559 2,11| ma co szukać w Malborgu i Zbyszka -a w każdym razie 5560 2,11| postanowił czasu nie tracić i zaraz nazajutrz ruszyć w 5561 2,11| polecenie do starosty w Brodnicy i do wielkiego szpitalnika 5562 2,11| bezsenności mieć pod ręką i lekarstwo na sen, i uciechę. 5563 2,11| ręką i lekarstwo na sen, i uciechę. Hojność ta Maćkowa 5564 2,11| Uczyniłem tak, bom mu ślubował i potykać się z nim muszę, 5565 2,11| Niemca powalić, to jużci i pucharek odzyszczę, i siła 5566 2,11| jużci i pucharek odzyszczę, i siła innych godnych rzeczy 5567 2,11| naradzać się obaj, a z nimi i Jagienka, co czynić dalej. 5568 2,11| przechodziło przez rozum, aby i , i Sieciechównę zostawić 5569 2,11| przechodziło przez rozum, aby i , i Sieciechównę zostawić w 5570 2,11| obyczajność, na bezpieczeństwo i różne inne tego rodzaju 5571 2,11| rozum nie niewieścia rzecz i że nie przystoi dziewce " 5572 2,11| moje serce, że co rania i co wieczora proszę go za 5573 2,11| proszę go za oną Danuśkę, ba i o Zbyszkową szczęśliwość! 5574 2,11| niebiesiech wie najlepiej! Ale i Hlawa, i wy powiadacie, 5575 2,11| najlepiej! Ale i Hlawa, i wy powiadacie, że już ona 5576 2,11| powiadacie, że już ona zginęła i że żywa z krzyżackich rąk 5577 2,11| jej z wolna po jagodach i skończyła po cichu:~- To 5578 2,11| Maćka wzruszyły te łzy i słowa, jednak odrzekł:~- 5579 2,11| tego samego bym chciał, co i ty; ale on w pierwszym żalu 5580 2,11| zwymyślać...~- Niech tam i zwymyśla - odpowiedziała 5581 2,11| podobny. Powiecie mu, że urósł i tyla, a jemu nawet przez 5582 2,11| kolana k'sobie miewali czasem i chłopaki, więc nie mogło 5583 2,11| wyrosły mu znów długie - i nosił je w pątliku, tak 5584 2,11| inne szlachetne pacholęta i sami rycerze. Z tych przyczyn 5585 2,11| tych przyczyn ustąpił Maćko i poczęli mówić już o drodze. 5586 2,11| Brodnicy, tam zasięgnąć języka i gdyby mistrz był wbrew przewidywaniom 5587 2,11| młodego polskiego rycerza i jego poczet. Stary rycerz 5588 2,11| wód, a mianowicie Skrwy i Drwęcy, tamowały drogę, 5589 2,11| Płocka przejechali granicę i znaleźli się w Brodnicy. 5590 2,11| Miasteczko czyste było i porządne, ale zaraz na wstępie 5591 2,11| kobiece. Na strażniczej wieży i na zamku powiewała chorągiew 5592 2,11| pociągnął był z częścią załogi i na czele okolicznej szlachty 5593 2,11| przywiązawszy się do miejsca i zamku, przeżywał w nim ostatki 5594 2,11| owego rycerza polubił i wziął w szczególną opiekę 5595 2,11| szczególną opiekę mężny i szlachetny brat mistrzów, 5596 2,11| mistrzów, Ulryk von Jungingen, i że dał mu żelazne listy, 5597 2,11| pozostali tam urzędnicy zakonni i rycerze mogliby może jeszcze 5598 2,11| dalszych wschodnich zamkach i komturiach.~Nie tracąc więc 5599 2,11| tracąc więc czasu, ruszyli i oni krzyżackim krajem ku 5600 2,11| krzyżackim krajem ku wschodowi i Szczytnu. Droga szła im 5601 2,11| sporo, gdyż gęste miasta i miasteczka połączone były 5602 2,11| powstały pod opieką gospodarnej i sprężystej króla Kazimierzowej 5603 2,11| który napełniał czerstwością i zdrowiem piersi ludzkie. 5604 2,11| a stamtąd do Działdowa i dalej do Niedzborza podróżni 5605 2,11| słyszano, ale trwała krótko i nazajutrz rozbłysnął znów 5606 2,11| przejasny, różowy, złoty i tak świetlisty, że jak okiem 5607 2,11| jednym bisiorem brylantów i pereł, cała zaś kraina zdawała 5608 2,11| zdawała się uśmiechać niebu i radować się z bujnego życia.~ 5609 2,11| mazowiecka nie była daleko i łatwo by im przyszło nawrócić 5610 2,11| poczet ku Szczytnu, choć i przewodnik nie był konieczny, 5611 2,11| krople rosy na drzewach i trawach.~- Nie boisz się 5612 2,11| Zbyszkowego topora, ale i ten stary jest okrutnik, 5613 2,11| prawią, powagę ma okrutną i zachowanie wielkie, a przy 5614 2,11| Bóg da, że damy sobie i z nim rady.~- Bóg da!~Tu 5615 2,11| Tu Maćko roześmiał się i po chwili począł mówić:~- 5616 2,11| niewinne baranki zdusiły". I prawdę rzekłszy, tak to 5617 2,11| prawdę rzekłszy, tak to i jest...~- A Danuśka? a jej 5618 2,11| iże się pokazuje, jako i nas krzywdzić jest nieprzezpieczna 5619 2,11| toporzysko chycić w garść i godnie nim machnąć! A co 5620 2,11| machnąć! A co do Danuśki i Juranda, to prawda. Ja myślę 5621 2,11| prawda. Ja myślę tak samo jak i Czech, że ich już na świecie 5622 2,11| Tego Juranda też mi żal, bo i za życia się boleści o dziewczynę 5623 2,11| boleści o dziewczynę najadł, i jeżeli zginął, to ciężką 5624 2,11| odpowiedziała Jagienka.~I tak mówiąc, podniosła zwilżone, 5625 2,11| Maćko zaś pokiwał głową i rzekł:~- W Bożym on wiecu 5626 2,11| rzekł:~- W Bożym on wiecu i w światłości wiekuistej 5627 2,11| przyleciał pędem do Maćka i zawołał jakimś dziwnym, 5628 2,11| przez przewodnika kierunku i istotnie oczy ich ujrzały 5629 2,11| wyniosłości pagórka, na pół albo i więcej stajania jakowąś 5630 2,11| się, splunął nagle w bok i rzekł:~- Na psa urok!~- 5631 2,11| wytężając wzrok, Jagienka. - I widzę nawet, że nijakiej 5632 2,11| lewej ręce dzierży...~- I maca nim przed sobą, jakby 5633 2,11| była noc - dodał Maćko.~- I ledwie się rusza. Pewnie! 5634 2,11| jako żywo!~Ruszyli końmi i po niejakim czasie zatrzymali 5635 2,11| chudzina ni pacholęcia, ni psa i sam omackiem drogi szuka - 5636 2,11| zeskoczyła żywo ze stępaka i zatrzymawszy się tuż przed 5637 2,11| przed sobą tupot koński i gwar, wyciągnął przed siebie 5638 2,11| wyciągnął przed siebie kostur i podniósł do góry głowę, 5639 2,11| błysk, jakby wzruszenia i rozrzewnienia, nakrył powiekami 5640 2,11| powiekami swe puste jamy oczne i nagle, rzuciwszy kostur, 5641 2,11| górę ramionami.~- Wstańcie, i tak was wspomogę. Co wam 5642 2,11| chwila milczenia, tylko Maćko i Jagienka spoglądali na się 5643 2,11| tego braku miłosierdzia i braku miary w karaniu, jakimi 5644 2,11| rzekł wreszcie Maćko - i ciężko go pokarali, a Bóg 5645 2,11| prosty naród taki jest jako i na Mazowszu.~- Rozumiecie 5646 2,11| skrzywdzili go, psubraty, może i bez jego winy. Jagienka 5647 2,11| Pojedziecie z nami~na Mazowsze i w każdej wsi będziemy was 5648 2,11| wstał, owszem pochylił się i objął jej nogi, jakby w 5649 2,11| jakby w opiekę się oddając i dziękując, przy czym jednak 5650 2,11| w podróży nosili rycerze i giermkowie.~Ona zaś rzekła:~- 5651 2,11| giermkowie.~Ona zaś rzekła:~- Tak i będzie. Przyjdą wnet nasze 5652 2,11| wozy, to sobie odpoczniecie i pożywicie się. Ale na Mazowsze 5653 2,11| się na równe nogi. Zgroza i zdumienie odbiły mu się 5654 2,11| mu się wydobywać dzikie i jak gdyby pełne przerażenia 5655 2,11| z Sieciechówną nadjechał i od pewnego czasu wpatrywał 5656 2,11| Maćka ze zmienioną twarzą i dziwnym jakimś głosem rzekł:~- 5657 2,11| położył mu ręce na barkach i jął pytać:~- Ze Szczytna 5658 2,11| jego głosu uspokoił się i skinął głową.~- A nie szukaliście 5659 2,11| starca, po czym rzekł z wolna i dobitnie:~- To wyście Jurand 5660 2,11| zachwiał się w tej chwili i omdlał. Przebyte męki, brak 5661 2,11| szedł tak omackiem, błądząc i szukając przed sobą kijem 5662 2,11| o głodzie, w utrudzeniu i niepewności, dokąd idzie. 5663 2,11| naprzeciw idących, dłonią i głosem żebrał jałmużny, 5664 2,11| którego dosięgła pomsta prawa i sprawiedliwości. Od dwóch 5665 2,11| dni żywił się korą drzewną i liśćmi i już był zwątpił, 5666 2,11| się korą drzewną i liśćmi i już był zwątpił, czy trafi 5667 2,11| litościwe swojackie serca i swojskie głosy, z których 5668 2,11| końcu wymieniono jeszcze i jego imię, przebrała się 5669 2,11| zakręciły się wichrem w głowie i byłby zwalił się twarzą 5670 2,11| ocuciwszy go, nakarmiły i napoiły winem, przy czym 5671 2,11| siła możemy się od niego i o Zbyszku, i o Danuśce dowiedzieć.~- 5672 2,11| się od niego i o Zbyszku, i o Danuśce dowiedzieć.~- 5673 2,11| że nie ma? Widzicie, że i bez gadania dowiedzieliśmy 5674 2,11| do jego pokazywania głową i rękoma wezwyczaim! Spytacie 5675 2,11| skinie głową, albo zaprzeczy. I to samo o innych rzeczach.~- 5676 2,11| Czech.~- Nie sprzeczam się i ja też, że prawda - rzekł 5677 2,11| że prawda - rzekł Maćko - i sam takową myśl miałem, 5678 2,11| poznałem go - mówił Maćko - ale i nie dziwota. Chłop był jak 5679 2,11| zmożyli, ale poniektóry i wierzyć nie chciał, by zaś 5680 2,11| legło - ale w bitwie legli i nikt żadnemu języka w niewoli 5681 2,11| coś tam chodziło po głowie i im więcej mu się przypatrywałem, 5682 2,11| porwali mu zdradą dziecko i wyparli się, a o panu ze 5683 2,11| chowa powiedzą, że w bitwie i język, i rękę, i oczy utracił.~- 5684 2,11| powiedzą, że w bitwie i język, i rękę, i oczy utracił.~- 5685 2,11| bitwie i język, i rękę, i oczy utracił.~- Słusznie - 5686 2,11| rzekł Maćko. - Toćże oni i samego księcia swego czasu 5687 2,11| król pomógł. Gadają ludzie i gadają o wielkiej wojnie, 5688 2,11| on się jako wąż wyśliźnie i zaraz ich ukąsi... Strzeż 5689 2,11| Krzyżaki. Z innymi dobry i hojny kniaź!~Tu zamyślił 5690 2,11| Zbyszko do niego się udać, bo i pod nim, i przez niego najwięcej 5691 2,11| się udać, bo i pod nim, i przez niego najwięcej można 5692 2,11| nie znajdziem, gdyż tam i pomstę można mieć najsłuszniejszą.~ 5693 2,11| jego nieszczęsnym losie i niewypowiedzianych krzywdach, 5694 2,11| zemstę, porwali dziecko -i samego umęczyli tak okrutnymi 5695 2,11| tak okrutnymi mękami, że i Tatarzy nie umieliby lepszych 5696 2,11| lepszych obmyślić. Maćko i Czech zgrzytali zębami na 5697 2,11| zębami na myśl, że nawet i w wypuszczeniu go na wolność 5698 2,11| nawiązką.~Na takich rozmowach i myślach schodziła im droga 5699 2,11| jeszcze przejechali granicę i nad ranem stanęli pod wodzą 5700 2,11| miejscowości rozlewiska i moczary.~W gródku przyjęli 5701 2,11| gródku przyjęli gości Tolima i ksiądz Kaleb. Wieść, że 5702 2,11| wybuchła taka burza gróźb i wściekłości, że gdyby w 5703 2,11| Konni "parobje" chcieli i tak zaraz siadać na koń, 5704 2,11| złapać, co się da, Niemców i głowy ich rzucić pod nogi 5705 2,11| Niemcy siedzą po miasteczkach i gródkach, a wieśniacza ludność 5706 2,11| nieszczęsnemu Jurandowi i oczy, i język, i rękę.~Znużeni 5707 2,11| nieszczęsnemu Jurandowi i oczy, i język, i rękę.~Znużeni drogą 5708 2,11| Jurandowi i oczy, i język, i rękę.~Znużeni drogą podróżni 5709 2,11| się dobrze już z południa i kazał pachołkowi przywołać 5710 2,11| przywołać do siebie Tolimę.~I wiedząc poprzednio od Czecha, 5711 2,11| wszystkim posłuch dla Zbyszka i że mu dziedzinę na Spychowie 5712 2,11| stryj waszego młodego pana i póki nie wróci, moje tu 5713 2,11| do głowy wilczej podobną, i otoczywszy dłonią ucho, 5714 2,11| Bo się tu was spodziewał i pytał o was młody pan, Zbyszko. 5715 2,11| zerwał się na równe nogi i zapominając o swej powadze, 5716 2,11| Na miły Bóg! skąd przybył i dokąd pojechał?~- Przybył 5717 2,11| Tolima zaś otoczył dłonią i drugie ucho:~- Jako powiadacie, 5718 2,11| Przyzwę go! - rzekł stary.~I wyszedł. Lecz nim przyprowadził 5719 2,11| jednej chwili na twarzy i nogi przybrane w obcisłe 5720 2,11| pod nią widocznie.~- Był i pojechał? - pytała z bijącym 5721 2,11| słyszał. Był w Malborgu i możną tam opiekę pozyskał, 5722 2,11| wszystkich zamkach.~- Juranda i Danuśki?~- Tak, ale Juranda 5723 2,11| Zaraz, jeno odetchnę i oprzytomnieję, bo z innego 5724 2,11| na modlitwie zajedzie... i od nóg Pana Chrystusowych, 5725 2,11| zechce, powróci Jurandowi i oczy, i język, i rękę...~- 5726 2,11| powróci Jurandowi i oczy, i język, i rękę...~- Byle 5727 2,11| Jurandowi i oczy, i język, i rękę...~- Byle chciał, to 5728 2,11| Byle chciał, to jużci że i potrafi - odrzekł Maćko - 5729 2,11| jeszcze jakby nieprzytomne i istotnie widać było, 5730 2,11| zakrył teraz twarz rękoma i czas jakiś siedział w milczeniu. 5731 2,11| się, przetarł dłońmi oczy i źrenice, po czym rzekł:~- 5732 2,11| miarkujcie, o co pytam, i prawcie, co wiecie.~- Pozyskał 5733 2,11| szrankach potyka, potykał ci się i ze Zbyszkiem, bo było siła 5734 2,11| gości rycerskich w Malborgu i mistrz gonitwy wyprawił. 5735 2,11| Ulrykowi poprąg w siodle i łacno go mógł Zbyszko z 5736 2,11| ujrzawszy, prasnął glewię o ziem i jeszcze chwiejącego się 5737 2,11| ostre ani na tępe kopie i pokochał go. Zbyszko też 5738 2,11| okrutnym gniewem zapłonął i do brata swego, mistrza, 5739 2,11| go tam dla wielkiego rodu i bogactw szanują, a on zasie 5740 2,11| świadczył.~- A co ze skargi i z onego świadectwa przyszło?~- 5741 2,11| przykazał, aby wszystkich jeńców i więźniów, jacy w Szczytnie, 5742 2,11| odpisał, z ran umarł i tamże przy kościele jest 5743 2,11| przecie prawą Jurandównę znali i widzieli, jako nie była 5744 2,11| przemieniona Jurandówna.~- I mistrz uwierzył?~- Sam nie 5745 2,11| większym gniewem zapłonął i wymógł na bracie, aby urzędnika 5746 2,11| urzędnik kazał wszystkie sklepy i podziemia otworzyć. Za czym 5747 2,11| otworzyć. Za czym szukali i szukali, i nic nie znaleźli. 5748 2,11| czym szukali i szukali, i nic nie znaleźli. Brali 5749 2,11| się tam często zjeżdżają i skargi na Krzyżaków do papieża 5750 2,11| Krzyżaków do papieża ślą, bo i księżom chudziętom pod nimi 5751 2,11| przed śmiercią tyle, ba! i więcej, niż człowiek jego 5752 2,11| wytrzymać może. Ślepy, niemowa i bez prawicy - bójcie że 5753 2,11| tylko pamięć, kim był, i rozeznanie nędzy. A to przecie 5754 2,11| siedział, a Zbyszko przejeżdżał i nie poznał go. Może i on 5755 2,11| przejeżdżał i nie poznał go. Może i on słyszał głos Zbyszkowy, 5756 2,11| uczynił, iżeście go spotkali i dlatego mniemam, że i jeszcze 5757 2,11| spotkali i dlatego mniemam, że i jeszcze większy uczyni, 5758 2,11| choć Go o niego niegodne i grzeszne wargi moje proszą.~- 5759 2,11| Szczytnie, ale oni porwali i albo zamorzyli, albo wywieźli. 5760 2,11| Lowe, powiada, to uczynił, i tak mi dopomóż Bóg, jako 5761 2,11| wojna.~- Wiedział, że wojna, i dlatego do kniazia Witolda 5762 2,11| Witold do Prus wtargnie i tamtejszych zamków będzie 5763 2,11| Jeśli mu dadzą czas, to i nie omieszka - odparł Maćko. - 5764 2,11| gdzie Zbyszka szukać.~- To i trzeba nam zaraz ruszyć! - 5765 2,11| pachołkiem, a ona upamiętała się i umilkła.~Zaś Maćko pomyślał 5766 2,11| Zaś Maćko pomyślał chwilę i rzekł:~- Jużci, Zbyszka 5767 2,11| Mam listy Lichtensteina i do Szczytna mogę przezpiecznie 5768 2,11| odparł ksiądz Kaleb - i kapelan dawno już musiał 5769 2,11| bojowymi końmi od wypadku -i pojadę.~- A potem ku Zbyszkowi? - 5770 2,11| tymczasem ty tu ostaniesz i będziesz czekać, dopóki 5771 2,11| zabawię. Twarde we mnie gnaty i trud mi nie nowina. Przedtem 5772 2,11| jeżeli kto co wie, to on.~I pod wieczór wygotował list, 5773 2,12| obecności księdza Kaleba i zapomniawszy we śnie, co 5774 2,12| jest, począł macać łoże i ścianę, przy której łoże 5775 2,12| Kaleb chwycił go w ramiona i płacząc z rozrzewnienia, 5776 2,12| Bracie Jurandzie! Bracie!!...~I przycisnąwszy go do piersi, 5777 2,12| czoło, jego puste oczy, i znów cisnąć do piersi, i 5778 2,12| i znów cisnąć do piersi, i znów całować, a ów z początku 5779 2,12| początku był jakby odurzony i zdawał się nic nie rozumieć, 5780 2,12| wodzić lewą dłonią po czole i głowie, jakby chcąc odgarnąć 5781 2,12| głowie, jakby chcąc odgarnąć i rozproszyć ciężkie chmury 5782 2,12| rozproszyć ciężkie chmury snu i odurzenia.~- Słyszyszże 5783 2,12| odurzenia.~- Słyszyszże ty mnie i rozumiesz? - spytał ksiądz 5784 2,12| przycisnął do ust, do piersi i oddał księdzu Kalebowi. 5785 2,12| cię, bracie! On ci zostaje i jako cię wywiódł z ziemi 5786 2,12| z ziemi niewoli, tak ci i wszystko, coś stracił, wrócić 5787 2,12| znów jego wykapane oczy i ból niezmierny odbił się 5788 2,12| Kaleb, ujrzawszy ów ruch i ową boleść, zrozumiał, że 5789 2,12| więc klęknął przy łożu i rzekł:~- Wieczny odpoczynek 5790 2,12| Na to ślepy podniósł się i siadłszy na łożu, począł 5791 2,12| łożu, począł kręcić głową i machać dłonią, jakby chcąc 5792 2,12| jakby chcąc zaprzeczyć i powstrzymać księdza Kaleba, 5793 2,12| gródka, karbowi, przedniejsi i starsi kmiecie spychowscy, 5794 2,12| kmiecie spychowscy, leśnicy i rybacy, albowiem wieść o 5795 2,12| mu kolana, całowali ręce i wybuchali płaczem rzewnym 5796 2,12| rzewnym na widok tego kaleki i starca, który w niczym nie 5797 2,12| pogromiciela Krzyżaków i zwycięzcy we wszystkich 5798 2,12| więc oblicza im bladły i stawały się zawzięte. Po 5799 2,12| Juranda, podjął go pod nogi i rzekł:~- Jak was tu przywieźli, 5800 2,12| Darmoć nas nie hańbili i nie będą... Chodziliśmy 5801 2,12| waszych rządów, pójdziem i teraz, pod Tolimą alibo 5802 2,12| teraz, pod Tolimą alibo i bez niego. Już my Szczytno 5803 2,12| my Szczytno musimy dobyć i sobaczą krew z nich wytoczyć - 5804 2,12| Szczytna!~- Krwi nam trzeba!~I wraz płomień ogarnął zapalczywe 5805 2,12| marszczyć, oczy błyskać, tu i ówdzie ozwało się zgrzytanie 5806 2,12| zębów. Lecz po chwili głosy i zgrzytania umilkły, a oczy 5807 2,12| zagrała w nim dawna zawziętość i dawna bojowa ochota. Podniósł 5808 2,12| bojowa ochota. Podniósł się i znów począł szukać dłonią 5809 2,12| ku górze puste jamy oczu i wyciągnął przed się krucyfiks.~ 5810 2,12| snu na poddaszach gródka i w lipach rosnących na dziedzińcu. 5811 2,12| wzniesiony w górę krzyż i na białe włosy Juranda.~ 5812 2,12| wreszcie przeżegnał się i wyszedł na palcach z izby. 5813 2,12| wyszli równie cicho inni i dopiero zatrzymawszy się 5814 2,12| między sobą szeptać:~- No i cóż?~- Nie pójdziem czy 5815 2,12| zemstę Bogu. Widać, że się i dusza w nim zmieniła.~I 5816 2,12| i dusza w nim zmieniła.~I tak było rzeczywiście.~Ale 5817 2,12| dzieje.~Jagienka, śmielsza i pewniejsza siebie od Sieciechówny, 5818 2,12| dziękować, kiwając głową i kładąc kilkakrotnie dłoń 5819 2,12| opowiadać, jak go spotkali i jak poznał go Czech Hlawa, 5820 2,12| giermkiem rycerza Zbyszka, i jak wreszcie przywieźli 5821 2,12| Spychowa. Powiedziała też i o sobie, że nosi wraz z 5822 2,12| wraz z towarzyszem miecz i hełm z tarczą za rycerzem 5823 2,12| teraz do Szczytna pojechał i za trzy albo cztery dni 5824 2,12| równie chytry jak mężny i że nikomu nie da się na 5825 2,12| znać też było, że chciał i o wiele innych rzeczy zapytać, 5826 2,12| wyciągnął ku niej dłoń i złożywszy omackiem na 5827 2,12| widocznie do serca ta młodość i to jej szczebiotanie przypominające 5828 2,12| było, tęsknił do jej głosu i wszelkimi sposobami starał 5829 2,12| poznać księdzu Kalebowi i Tolimie, że tego wdzięcznego 5830 2,12| tymczasem upłynął czwarty i piąty. Szóstego pod wieczór 5831 2,12| kopyta na zwodzonym moście i na dziedziniec wjechał giermek 5832 2,12| poprzednio zeszła z górnej izby i czekała na podwórzu, podskoczyła 5833 2,13| chwilę ze zdumienia, żalu i gniewu słowa nie mogła przemówić, 5834 2,13| słyszeli, bo siła jest nowin i ważnych.~- A o Zbyszku ?~- 5835 2,13| a wy pójdziecie za mną.~I dawszy rozkaz pacholikowi, 5836 2,13| mamy w Spychowie ostawać i dlaczegoście wy wrócili? - 5837 2,13| panny zgorzelickiej pilnował i ode mnie na nowiny czekał. 5838 2,13| Czemużeś jej nie przywiózł i gdzie ona teraz?~Usłyszawszy 5839 2,13| się do kolan dziewczyny i rzekł;~- Niechże to nie 5840 2,13| pewna, że była w Szczytnie i że pono gdzieś ku wschodnim 5841 2,13| widzi wasza miłość... Bo i prawda, że nie byłoby po 5842 2,13| Czech zaś rzekł:~- Myślałem i jeszcze myślę, że z tych 5843 2,13| Przyjechaliśmy do Szczytna - i dobrze. Rycerz Maćko pokazał 5844 2,13| oczach, przyjął nas gościnnie i w niczym nie podejrzewał. 5845 2,13| chłopa w pobliżu, można by i zamek wziąć, tak nam dufał... 5846 2,13| księdzem nie było też przeszkód i gadaliśmy przez dwie noce - 5847 2,13| gadaliśmy przez dwie noce - i dowiedzieliśmy się dziwnych 5848 2,13| gadał. Dziwne to rzeczy i był w tym chyba palec Boży. 5849 2,13| Jurandowi, wyrywał mu język i wykapywał oczy. On jest 5850 2,13| człeka kazali zębami rwać - i to uczyni. Ale na żadną 5851 2,13| źrzałą ręki nie podniesie i na to znów żadne męki nie 5852 2,13| którą okrutnie miłował i którą mu Krzyżacy...~Tu 5853 2,13| Krzyżacy...~Tu zaciął się Hlawa i nie wiedział, jak dalej 5854 2,13| Rotgier to był jego syn, i ksiądz to potwierdził, że 5855 2,13| syna więcej nie miłował. I przez pomstę diabłu duszę 5856 2,13| Juranda, a potem język jego i rękę do trumny Rotgiero-wi 5857 2,13| Straszno słuchać. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, 5858 2,13| słuchać. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, amen! - 5859 2,13| amen! - rzekła Jagienka.~I podniósłszy się, dorzuciła 5860 2,13| że on niespełna rozumu i w rzeczy bydlę, ale to jedno 5861 2,13| ale to jedno rozumie - i jak trzeba, to w chytrości 5862 2,13| Siadł ci tedy na schodach i czekał, tu nadchodzi 5863 2,13| ujrzał świecące ślepia i zląkł się, bo rozumiał, 5864 2,13| mu śpik przetrąci, tak że i znaku nie będzie, wszelako~ 5865 2,13| zabił. Ale komtur omdlał i ze strachu zachorzał, a 5866 2,13| Wywiózł , a z nią zabrał i kata. Nie wiedział, że to 5867 2,13| Jeśli tak, to może i znajdziem, a mnie co ducha 5868 2,13| sam po nią przyjechał, to i przyjedzie, a wówczas dopiero 5869 2,13| dlatego tak się śpieszył, to i dobrze. Po chwili zaś, zwracając 5870 2,13| Spychowie strzec? Ustrzeże i stary Tolima, a tam Zbyszkowi 5871 2,13| byście się przydali, boście i mocni, i roztropni.~- A 5872 2,13| przydali, boście i mocni, i roztropni.~- A kto was, 5873 2,13| to prześlą przez was - i odwieziecie nas do Zgorzelic.~ 5874 2,13| Czech pocałował w rękę i zapytał wzruszonym głosem:~- 5875 2,13| sierotą! Tu ostaniem.~- I nie będzie się wam cniło? 5876 2,13| wszystkich was w zdrowiu uchował.~I to rzekłszy, rozpłakała 5877 2,14| XIV~Ale ona obtarła łzy i zabrawszy giermka, poszła 5878 2,14| Kalebem, z Sieciechówną i ze starym Tolimą. Miejscowy 5879 2,14| głowy, słuchali w zadumie i smutku. W świetlicy widno 5880 2,14| ciepły. Okna były otwarte i w blasku miesięcznym widać 5881 2,14| pomieszany z winem krzepiącym i pachnącymi ziołami.~Rybałt, 5882 2,14| Rybałt, a raczej klecha i sługus księdza Kaleba, zaczynał 5883 2,14| cisowy...~gdy weszła Jagienka i rzekła:~- Niech będzie pochwalony 5884 2,14| zwrócił się zaraz ku niej i jął witać swą białą jak 5885 2,14| ozwała się dziewczyna - i nowiny przywiózł od księdza. 5886 2,14| jej niewinną krew wypił, i o tym Jak niespodzianie 5887 2,14| kat obronił. Nie zataiła i tego, że Maćko miał teraz 5888 2,14| Danusię znajdą, odbiją i przywiozą do Spychowa, z 5889 2,14| a im tu zostać rozkazał.~I głos zadrżał jej w końcu 5890 2,14| który z zamkniętymi oczyma i przechyloną w tył głową 5891 2,14| głowę, podniósł lewe ramię i palcem wskazał na niebo.~ 5892 2,14| włosy, na wykapane oczy, i było w tej twarzy takie 5893 2,14| niczego już w nim nie czeka i nie wygląda.~Więc znów nastało 5894 2,14| Więc znów nastało milczenie i znów słychać było tylko 5895 2,14| zalewających dziedziniec i izbę.~Ale Jagienkę ogarnęła 5896 2,14| ogarnęła nagle litość ogromna i jakby dziecięca miłość do 5897 2,14| popędem, skoczyła ku niemu i chwyciwszy jego dłoń, poczęła 5898 2,14| zarazem polewać łzami.~- I ja sierota! - zawołała z 5899 2,14| dziewczyną, tylko przygarnął i przytulił do piersi, 5900 2,14| dalej głosem przerywanym i łkającym:~- Ostanę z wami, 5901 2,14| Bóg nad sierotami! Niemcy i mnie tatusia zabiły, ale 5902 2,14| ale wasze kochanie żywie i wróci. Dajże to, Boże miłościwy, 5903 2,14| ksiądz Kaleb ukląkł nagle i ozwał się uroczystym głosem:~- 5904 2,14| odpowiedział zaraz Czech i Tolima. Wszyscy poklękali, 5905 2,14| tylko w chwili śmierci, lecz i dla wybawienia ze śmiertelnego 5906 2,14| niebezpieczeństwa osób bliskich i drogich. Klękła Jagienka, 5907 2,14| obsunął się z ławy na kolana i chórem poczęto mówić:~- 5908 2,14| nad nami...~Głosy ludzkie i wołania błagalne: "Zmiłuj 5909 2,14| okna, wspięła się na ramę i zadarłszy ku księżycowi 5910 2,14| paszczę, poczęła wyć z cicha i żałośnie.~Jakkolwiek Czech 5911 2,14| będzie obu pannom strażą i opiekunem, lecz gdy sama 5912 2,14| Spychowie nic nie grozi i ze jego powinność przy Zbyszku, 5913 2,14| myśli, giermek tej siły i sprawności zawsze może się 5914 2,14| może się przydać Zbyszkowi i z niejednej toni go wybawić. 5915 2,14| Juranda, podjął pod nogi i rzekł:~- To wolę waszej 5916 2,14| miłości zaraz się pokłonić i o dobre słowo na drogę poprosić...~- 5917 2,14| na Zmujdź wyprawa!~- To i jedź, bo łacniej rycerza 5918 2,14| twardy na wszelakie trudy i o kilka dni mnie wyprzedził. 5919 2,14| pokazywać chyba ot co! - i tym sobie wolny przejazd 5920 2,14| podziemiu krzyżackim ostał. Ale i w puszczach dawaj na się 5921 2,14| przystał. Pamiętam, jako to i rycerz Maćko, i Zbyszko 5922 2,14| jako to i rycerz Maćko, i Zbyszko opowiadali w Zgorzelicach.~- 5923 2,14| chudziny to, nie bożeczkowie, i siły nijakiej nie mają. 5924 2,14| Dam ja sobie z nimi rady i z Niemcami, których napotkam 5925 2,14| chwilę, po czym rzekł:~- I rozgorzała, i nie rozgorzała. 5926 2,14| czym rzekł:~- I rozgorzała, i nie rozgorzała. Pilnie my 5927 2,14| Maćko, któren jest chytry i objechać każdego Niemca 5928 2,14| nie wyda, a w sedno utrafi i z każdego nowinę jakoby 5929 2,14| zamysły przeciw Tatarom i chcąc od niemieckiej ściany 5930 2,14| Żmujdź. Była wielka przyjaźń i zgoda. Zamki im wznosić 5931 2,14| jednej wyspie, pili, jedli i świadczyli sobie miłość. 5932 2,14| kniaź Witold Niemcom pomagał i wojska im swoje w pomoc 5933 2,14| w Szczytnie rozpowiadał i chwalił krzyżackie rządy 5934 2,14| którzy ich mieli chrzcić, i zboże w czasie głodu. Jakoż 5935 2,14| sromocili w oczach mężów i braci, kto się zaś przeciwił, 5936 2,14| przeciwił, to go wieszali - i stąd, panienko, jest wojna.~- 5937 2,14| żmujdzkie krzywdy oczy zamykał i Krzyżaków kochał. Niedawne 5938 2,14| co było turniejów, uczt i różnych wszelakich dziwów 5939 2,14| Miarkując z tego, co nieraz i nieboszczyk tatuś, i Maćko 5940 2,14| nieraz i nieboszczyk tatuś, i Maćko gadali, to często 5941 2,14| zameczki po-burzyli, a teraz ci i do samych Prus wpadają, 5942 2,14| frasunku niemieckiego śmieje i żmujdzinom pomoc po cichu 5943 2,14| Jest ze Żmujdzinami, a i z Witoldem w rzeczy już 5944 2,14| pogranicznych zamków, a radzi by i wielką wyprawę na Żmujdź 5945 2,14| bo to jest kraj rozmokły i rycerzom nijak w nim wojować. 5946 2,14| pójdzie w pomoc Żmujdzinom - i pójdzie z pozwoleństwem 5947 2,14| to przecie zwierzchni pan i nad wielkim kniaziem, i 5948 2,14| i nad wielkim kniaziem, i nad całą Litwą.~- To może 5949 2,14| nad całą Litwą.~- To może i z królem będzie wojna?~- 5950 2,14| będzie wojna?~- Mówią ludzie i tam u Niemców, i tu u nas, 5951 2,14| ludzie i tam u Niemców, i tu u nas, że będzie. Żebrzą 5952 2,14| pomocy po wszystkich dworach i kaptury im na łbach górą 5953 2,14| Westchnęła na to Jagienka i rzekła:~- Zawszeć to chłopu 5954 2,14| równie jak pojechali Zbyszko i Maćko, a my tu ostaniem 5955 2,14| przezpieczności. Straszne jeszcze i teraz Niemcom Juran-dowe 5956 2,14| wiemy, że tu nie przyjdą, bo i bagno broni, i stary Tolima, 5957 2,14| przyjdą, bo i bagno broni, i stary Tolima, jeno ciężko 5958 2,14| Teraz pojadą razem ze mną i w razie czego zaraz którego 5959 2,14| przygodzie, ale za twoje serce i za chętliwość ku mnie to 5960 2,14| przykląkł na jedno kolano i rzekł:~- Nie krzywd ja, 5961 2,14| rycerz Zych pod Bolesławiem. i bez okupu wolnością obdarował, 5962 2,14| moja!~- Boże cię prowadź i przyprowadź - odpowiedziała 5963 2,14| pochylić się do jej nóg i całować stopy, aby jej cześć 5964 2,14| a potem podniósł głowę i nie wstając z klęczek, począł 5965 2,14| począł mówić nieśmiało i pokornie:~- Prosty ja pachołek, 5966 2,14| pachołek, alem szlachcic i sługa wasz wiemy... dajcieże 5967 2,14| waszą przewiązką umierać.~I znów pochylił się do jej 5968 2,14| stóp, a potem ręce złożył i tak błagał , patrząc w 5969 2,14| odbił się ciężki frasunek - i po chwili odrzekła jakby 5970 2,14| bo czego nie mam, tego i dać nie zdolę. Tak ci mi, 5971 2,14| to płaczem wybuchnie, a i tak zaszły jej jakby chmurą 5972 2,14| albowiem zrozumiał, że i wracać jej było źle do Zgorzelic 5973 2,14| drapieżnych komyszy: Cztana i Wilka, i równie źle zostawać 5974 2,14| komyszy: Cztana i Wilka, i równie źle zostawać w Spychowie, 5975 2,14| cię ona widzi od dawna.~I poczęła wołać, ta zaś 5976 2,14| świecącymi zarazem od łez i od senności, i spuściwszy 5977 2,14| zarazem od łez i od senności, i spuściwszy powieki, stała 5978 2,14| najgłębszego przywiązania cześć i nabożeństwo, ale nie śmiał 5979 2,14| zwłaszcza swym zmieszaniem i łzami, przez które przeglądało 5980 2,14| Więc zwrócił się ku niej i rzekł:~- Wiecie! Na wojnę 5981 2,14| Wiecie! Na wojnę jadę, może i legnę. Nie żal wam mnie?~- 5982 2,14| cienkim głosikiem dziewczyna.~I zaraz poczęła sypać łzami, 5983 2,14| wzruszył się do ostatka i jął całować jej ręce, tłumiąc 5984 2,14| Powieszę go na hełmie - i nieszczęsna mać tego Niemca, 5985 2,14| podniosła obie ręce do głowy i po chwili jasne promienie 5986 2,14| rozsypały się jej po plecach i po ramionach. Hlawa zaś, 5987 2,14| widząc taką przetowłosą i cudną, zmienił się na 5988 2,14| było trzeba, Sieciechówny i po słowach: "Niechże tak 5989 2,14| izby.~A chociaż był zdrożon i niewypoczęty, nie położył 5990 2,14| Żmujdź. Nie upił się jednak - i o pierwszym brzasku był 5991 2,14| się zaraz błoniaste okno i przez szparutkę wyjrzały 5992 2,14| pątlik przypięty na hełmie i pożegnać się raz jeszcze, 5993 2,14| przeszkodził mu w tym ksiądz Kaleb i stary Tolima, którzy zeszli 5994 2,14| rzekł ksiądz Kaleb. - Może i rycerz Maćko tam wstąpił. 5995 2,14| stamtąd na Litwę znajome i o przewodnika przez puszczę 5996 2,14| jedź przez Litwę. Bacz, że i Żmujdzini mogą cię zabić, 5997 2,14| Zresztą Boże błogosław tobie i obudwom tamtym rycerzom, 5998 2,14| obyście w zdrowiu wrócili i dziecko przywieźli, na którą 5999 2,14| wszystko w ręku Pana Jezusowych i lepsza nadzieja niż smutek.~- 6000 2,14| nadzieja, chociaż serce i trwogi niepróżne... Najgorzej,


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-9837

Best viewed with any browser at 800x600 or 768x1024 on Tablet PC
IntraText® (V89) - Some rights reserved by EuloTech SRL - 1996-2007. Content in this page is licensed under a Creative Commons License