1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-9837
bold = Main text
Tom, Rozdzial grey = Comment text
7001 2,25| potoki. Nie brakło w puszczy i jezior, w których widywali
7002 2,25| ciele, zbrojny w kiścienie i łuki, a patrzący tak złowrogo
7003 2,25| wprawiał widok rycerzy, i odjeżdżać jak najspieszniej.~
7004 2,25| świstały za Czechem groty i gonił go okrzyk:~"Wokili!" (
7005 2,25| przypuszczać, że może już i przejechał granicę, ale
7006 2,25| wciąż nienawiścią, a może i z tej przyczyny, że Czech
7007 2,25| otaczali gromadnie jeźdźców i zarzucali ich pytaniami,
7008 2,25| panie; już my go sprawim! I prosili tak natarczywie,
7009 2,25| już osiadłym, ze szlachtą i włodykami nie szło też łatwo.
7010 2,25| bowiem żywo wszędzie zdradę i krzywdę wyrządzoną księciu
7011 2,25| go Krzyżacy pod Złotoryją i zatrzymali jako więźnia.
7012 2,25| Rozwiążcie go, to mu dam oręż i za miedzą pozwę go na śmierć".
7013 2,25| nieszczęsny pan spychowski i że nie wolno go jej pozbawiać.~
7014 2,25| bo były jakie takie drogi i konie wszędy karmiono owsem
7015 2,25| zatrzymując się nigdzie, i na dziesięć dni przed Bożym
7016 2,25| odjeździe na Żmujdź przysłał, i tak samo jak wówczas zbiegła
7017 2,25| przemówić. Ale ona podniosła go i pociągnęła co rychlej na
7018 2,25| drżąc z niecierpliwości i ledwie mogąc dech złapać. -
7019 2,25| wszakże nie opuściły jej i nie straciła przytomności,
7020 2,25| chwili opanowała się zupełnie i poczęła znów pytać:~- Kiedy
7021 2,25| spytała znowu.~- Może się i obaczyła, ale nie wiem,
7022 2,25| słowach, jak odbili Danusię i wzięli olbrzyma Arnolda
7023 2,25| chciał go dać w podarunku i dla pomsty Jurandowi.~-
7024 2,25| gdy skończył, Jagienka. I wyszła, ale Hlawa niedługo
7025 2,25| był przytomny ze zmęczenia i trudów niezmiernych, czy
7026 2,25| czy że tęsknił do niej i zapamiętał się na razie
7027 2,25| wpół, przycisnął do piersi i począł całować jej oczy,
7028 2,25| powiedzieć dziewczynie wypada.~I może, że istotnie wypowiedział
7029 2,25| czasie podróży, bo całował i całował bez końca, a tulił
7030 2,25| schodach dały się słyszeć kroki i po chwili wpadł do izby
7031 2,25| nowiny, że Danusia odbita i znaleziona, a kat jej przywiezion
7032 2,25| nieco krew w żyłach Hlawy i gdy ksiądz wstał, mógł mu
7033 2,25| jakim sposobem znaleźli i odbili Danusię.~- Nie po
7034 2,25| ksiądz - aby rozum jej i duszę w ciemnościach i we
7035 2,25| jej i duszę w ciemnościach i we władaniu mocy nieczystych
7036 2,25| na niej swoje święte ręce i jedną modlitwą przywróci
7037 2,25| modlitwą przywróci jej rozum i zdrowie.~- Rycerz Jurand? -
7038 2,25| ale przy łasce boskiej i jedna wystarczy.~- Pewnie -
7039 2,25| a on zaraz padł krzyżem i modli się.~- On i bez tego
7040 2,25| krzyżem i modli się.~- On i bez tego całymi nocami tak
7041 2,25| razy zaglądali do niego i za każdym razem znajdowali
7042 2,25| znać, że chce widzieć Hlawę i jeńca. Wyprowadzono wówczas
7043 2,25| krzyż na piersiach rękoma i wszyscy razem z Tolimą udali
7044 2,25| które zawaliły całkiem niebo i zapowiadały groźną nawałnicę.
7045 2,25| poznał, tak jeszcze wychudł i wynędzniał. Olbrzymi mąż
7046 2,25| od mlecznej barwy włosów i brody, a gdy przechyliwszy
7047 2,25| krucyfiks, dzban z wodą i bochen czarnego chleba z
7048 2,25| Innego pokarmu prócz chleba i wody od dawna już Jurand
7049 2,25| szczcieńskiej niewoli żył możny i straszny niegdyś rycerz
7050 2,25| ogrzewała mu bose stopy, i podał się w tył. Wtedy to
7051 2,25| walkę z Arnoldem von Baden i odbicie Danusi, ale nie
7052 2,25| boleści do dobrej nowiny i budzić w nim nowego niepokoju,
7053 2,25| zawzięte przeciw Krzyżakom i pragnąc, aby Zygfryd jak
7054 2,25| obchodzono się z nią po katowsku, i że gdyby była dłużej pozostała
7055 2,25| strasznych rękach, byłaby uwiędła i zgasła tak właśnie, jako
7056 2,25| tak właśnie, jako więdnie i ginie podeptane nogami kwiecie.
7057 2,25| opowiadania bez jednego drgnienia i ruchu, tak że obecnym zdawać
7058 2,25| we śnie. Słyszał jednak i rozumiał wszystko, bo gdy
7059 2,25| mu się dwie wielkie łzy i spłynęły mu po policzkach.
7060 2,25| dalekie jeszcze grzmoty i błyskawice jęły kiedy niekiedy
7061 2,25| okna. On modlił się długo i znów łzy kapały mu na białą
7062 2,25| brodę. Aż wreszcie przestał i zapadło długie milczenie,
7063 2,25| towarzysz we wszystkich bitwach i główny stróż Spychowa, rzekł:~-
7064 2,25| krzyżacki, który katował was i dziecko wasze; dajcie znak,
7065 2,25| znak, co mam z nim uczynić i jako go pokarać?~Na te słowa
7066 2,25| przebiegły nagle promienie - i skinął, aby mu przywiedziono
7067 2,25| w mgnieniu oka za barki i przywiedli przed starca,
7068 2,25| ramiona, dotknął powrozów - i przymknąwszy znów oczy,
7069 2,25| gdyż po chwili ocknął się - i skierował dłoń w stronę
7070 2,25| Czech, nawet stary Tolima i wszyscy pachołkowie zatrzymali
7071 2,25| wiedzieć, czego dotyka, i począł przecinać sznury
7072 2,25| zrozumieli bowiem jego chęć - i oczom nie chcieli wierzyć.
7073 2,25| Chcecie, by odszedł bez pomsty i kary?~- Tak!~Pomruk gniewu
7074 2,25| kary?~- Tak!~Pomruk gniewu i oburzenia zwiększył się
7075 2,25| zwrócił się ku szemrzącym i zawołał:~- Kto się świętemu
7076 2,25| śmie sprzeciwić? Na kolana! I klęknąwszy sam, począł mówić:~-
7077 2,25| przyjdź królestwo Twoje...~I odmówił "Ojcze nasz" do
7078 2,25| do końca. Przy słowach: "i odpuść nam nasze winy jako
7079 2,25| odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom",
7080 2,25| następnie Jurandowe kolano i rzekł:~- Panie, jeśli wasza
7081 2,25| okna; burza była bliżej i bliżej.~ ~
7082 2,26| jeźdźcy zdążali wśród wichru i nawalnego już chwilami dżdżu
7083 2,26| spychowskiej granicy: Zygfryd i Tolima. Ten ostatni odprowadzał
7084 2,26| niemu straszną nienawiścią i zemstą. Zygfryd jechał bez
7085 2,26| Zygfryd jechał bez broni, ale i bez pęt. Burza, którą gnał
7086 2,26| stróżowania jeńców, spoglądał i teraz chwilami na Zygfryda
7087 2,26| niespodzianie nie umknął - i dreszcz mimowolny przejmował
7088 2,26| zawyje nieludzkim głosem i zmieniwszy się w szkaradny
7089 2,26| jednakże sił nieczystych i nie chciał mieć z nimi do
7090 2,26| Niemcowi po prostu dalszą drogę i zawrócić, ale wstyd mu było
7091 2,26| nastała przerwa w dżdżu i chmury zajaśniały jakimś
7092 2,26| światłem. Uczyniło się widniej i oczy Zygfryda utraciły ów
7093 2,26| przezpiecznie aż do granicy, tom go i odprowadził; ale zaliż ma
7094 2,26| ma on odjechać bez pomsty i kary, ów kat pana mojego
7095 2,26| kary, ów kat pana mojego i jego dziecka, i czy nie
7096 2,26| pana mojego i jego dziecka, i czy nie byłby to godny a
7097 2,26| jaki miecz albo okszę - i będę się z nim potykał.
7098 2,26| potem dorżnę jako przystoi i głowę w gnoju zakopię!"
7099 2,26| Tak mówił do siebie Tolima i spoglądając łakomie na Niemca,
7100 2,26| zwietrzył zapach świeżej krwi. I ciężko musiał walczyć z
7101 2,26| granicy tylko darował życie i wolność jeńcowi i że w takim
7102 2,26| życie i wolność jeńcowi i że w takim razie na nic
7103 2,26| przydał pański święty uczynek i zmniejszyłaby się za niego
7104 2,26| przezwyciężył się wreszcie i powstrzymawszy konia, rzekł:~-
7105 2,26| Oto granica nasza, a i do waszej niedaleko. Jedźże
7106 2,26| cię zgryzota nie zdławi i piorun boski nie doścignie,
7107 2,26| ludzi nic ci nie grozi.~I to rzekłszy, zawrócił, a
7108 2,26| odezwawszy się ani jednym słowem i jakby nie słysząc, że ktoś
7109 2,26| ktoś do niego przemówił.~I jechał dalej szerszym już
7110 2,26| Krótka była przerwa w burzy i krótko trwało rozjaśnienie.
7111 2,26| świat padł mrok wieczorny i chmury zstąpiły nisko, prawie
7112 2,26| dochodził złowrogi pomruk i jakby niecierpliwy syk i
7113 2,26| i jakby niecierpliwy syk i warczenie piorunów, które
7114 2,26| oślepiającym blaskiem groźne niebo i przerażoną ziemię i wówczas
7115 2,26| niebo i przerażoną ziemię i wówczas widać było szeroką
7116 2,26| się poddawał. Świeżo zaś - i trudy podróży pod twardą
7117 2,26| pod twardą ręką Czecha, i noc spędzona w spychowskim
7118 2,26| w spychowskim więzieniu, i niepewność losu, a nade
7119 2,26| nadludzki niemal czyn łaski i miłosierdzia, który po prostu
7120 2,26| ostatka. Chwilami tężała i krzepła w nim myśl, tak
7121 2,26| znów gorączka budziła go i zarazem budziła w nim jakieś
7122 2,26| kres, że naokół jeno noc i noc, i nicość, i jakby jakaś
7123 2,26| że naokół jeno noc i noc, i nicość, i jakby jakaś otchłań
7124 2,26| jeno noc i noc, i nicość, i jakby jakaś otchłań okropna
7125 2,26| głos. A on obejrzał się - i ujrzał śmierć. Sama kształtu
7126 2,26| sunęła tuż obok, biała i klekocąca kościami.~- Jesteś? -
7127 2,26| uszami, długą, spiczastą i pokrytą czarną sierścią.~-
7128 2,26| odpowiedzieć, pokazał mu zęby i począł głucho warczeć.~Zygfryd
7129 2,26| potężniejszy chrzęst kości i głos mówiący mu w samo ucho:~-
7130 2,26| czas! śpiesz się! idź!~I odpowiedział:~- Idę!~Ale
7131 2,26| zewnętrzną siłą, zsiadł z konia i zdjął z niego wysokie rycerskie
7132 2,26| go ani na mgnienie oka - i zawiedli ze środka drogi
7133 2,26| upiór pochylił mu gałąź i pomógł przywiązać do niej
7134 2,26| sprzączkę, uczynił pętlę - i wstąpiwszy na siodło, które
7135 2,26| potoczyło się o kilka kroków i ciało nieszczęsnego Krzyżaka
7136 2,26| chrapliwy, stłumiony ryk i że ów ohydny upiór rzucił
7137 2,26| na niego, zakołysał nim i począł zębami szarpać mu
7138 2,26| objął go, ogarnął, otoczył i zakrył wreszcie wszystko
7139 2,26| wycie, skrzypienie pni i trzask łamanych gałęzi wypełniły
7140 2,26| wichrem przesłoniły świat - i tylko w czasie krótkich
7141 2,26| Jagienka z Sieciechówną i Czechem, za nimi szły wozy,
7142 2,26| czterech zbrojnych w kusze i miecze pachołków. Z woźniców
7143 2,26| też obok siebie oszczep i siekierę, nie licząc okutych
7144 2,26| nie licząc okutych wideł i innych narzędzi w drodze
7145 2,26| wielkiemu mistrzowi Jagiełło i w listach, i osobiście na
7146 2,26| mistrzowi Jagiełło i w listach, i osobiście na zjazdach w
7147 2,26| Ale mając ludzi sprawnych i dobry sprzęt obronny, można
7148 2,26| więc jechał ufny w siebie i wolny od obaw. Po wczorajszej
7149 2,26| przecudny, rzeźwy, cichy i tak jasny, że tam, gdzie
7150 2,26| takie poranki radość ogarnia i serce ludzkie, więc woźnice
7151 2,26| serce ludzkie, więc woźnice i parobcy podśpiewywali sobie
7152 2,26| się skończyło, coś złamało i dziewczyna, chociaż nie
7153 2,26| bardzo biegła w rozmyślaniu i nie umiejąca wypowiedzieć
7154 2,26| wyraźnie, co się w niej dzieje i co się jej wydaje, czuła
7155 2,26| dotychczas żyła, zawiodło i poszło na marne, że rozwiała
7156 2,26| zaniechać, o wszystkim zapomnieć i zacząć życie jakby całkiem
7157 2,26| które się właśnie skończyło.~I żal niezmierny ściskał jej
7158 2,26| raz na zawsze przeszłości i podnosił się strumieniem
7159 2,26| Ale nie chciała płakać, bo i bez tego czuła jakby w dodatku
7160 2,26| jej gniotło duszę, jeszcze i wstyd. Wolałaby była nigdy
7161 2,26| czynić po śmierci opata, i nie tylko dlatego, by Cztanowi
7162 2,26| tylko dlatego, by Cztanowi i Wilkowi odjąć przyczynę
7163 2,26| zaprzeć! Nie! Wiedział o tym i Maćko, który też nie z tego
7164 2,26| a dowie się niechybnie i Zbyszko. Na tę myśl zapałały
7165 2,26| myśl zapałały jej policzki i gorycz zalała serce. "Nie
7166 2,26| jutra, do zgryźliwego smutku i do niezgłębionego żalu po
7167 2,26| ruszył też koniem ku niemu i z kuszy na ramieniu, z torby
7168 2,26| ramieniu, z torby borsuczej i z piór sójki na czapce poznał
7169 2,26| zbliżył się pośpiesznie i z obliczem poruszonym, jakie
7170 2,26| nie jakaś sprawa zbójecka, i począł pytać żywo:~- Daleko
7171 2,26| Jagienką konia.~- W imię Ojca i Syna, i Ducha! Zygfryd?
7172 2,26| konia.~- W imię Ojca i Syna, i Ducha! Zygfryd? Krzyżak?~-
7173 2,26| byliby go po prostu zabili - i siodło byliby zabrali, bo
7174 2,26| Hlawa, który był zuchwały i niczego się nie bojący,
7175 2,26| trąciłem go oszczepem - i jakoś nie czuję diabła na
7176 2,26| Ba, ale Krzyżak, wisielec i kat! Kruki i wilcy się nim
7177 2,26| Krzyżak, wisielec i kat! Kruki i wilcy się nim zajmą.~- Nie
7178 2,26| spełnimy.~- Ha! to niech się i stanie wedle waszej woli -
7179 2,26| waszej woli - odrzekł Czech. I wydał odpowiedni rozkaz
7180 2,26| posłuchali z ociąganiem się i ze wstrętem. Bojąc się jednakże
7181 2,26| niedostatku łopat, widły i topory dla wybrania dołu
7182 2,26| dla wybrania dołu w ziemi i poszli. Czech udał się też
7183 2,26| też z nimi dla przykładu i przeżegnawszy się, przeciął
7184 2,26| zbłękitniała już na powietrzu i wyglądał dość okropnie,
7185 2,26| oczy miał nie zamknięte i przerażone, usta zaś otwarte
7186 2,26| więc wykopali tuż obok dół i zepchnęli do niego ciało
7187 2,26| inaczej bowiem wstawali nocami i przeszkadzali podróżnym.~
7188 2,26| podróżnym.~Kamieni było dosyć i na drodze, i między mchami
7189 2,26| było dosyć i na drodze, i między mchami leśnymi, wkrótce
7190 2,26| zbierały się w tym miejscu, i wrócił do orszaku.~- Dusza
7191 2,26| Jagienki. - Możem teraz jechać.~I ruszyli. Jednakże Jagienka,
7192 2,26| udarła gałązkę sośniny i cisnęła ją na kamienie,
7193 2,26| tak samo wszyscy inni, bo i to nakazywał także obyczaj.~
7194 2,26| Sprawiedliwość boska nie folguje. I nie godzi się nawet "Wieczny
7195 2,26| zmiłowania.~- Litościwą macie i tak duszę, żeście kazali
7196 2,26| Ludzie prawią, ba! może i nie ludzie, jeno czarownice
7197 2,26| ludzie, jeno czarownice i czarownik!, że niby powróz
7198 2,26| nie odrzekła na razie nic i po chwili dopiero, westchnąwszy
7199 2,27| zwichnięty, ale że przy tym i ciało ogarnia jakaś choroba,
7200 2,27| niewolę, więzienie, mękę, i ustawiczny strach dziecku.
7201 2,27| zaciekłej walki, jaką Zbyszko i Maćko stoczyli z Niemcami,
7202 2,27| ten kielich przerażenia i że właśnie w tej chwili
7203 2,27| jak martwą, nieprzytomną i o niczym nie wiedzącą. Po
7204 2,27| kraju, między osady kmiece i szlacheckie, skończyły się
7205 2,27| skończyły się niebezpieczeństwa i trudy. Ludzie, dowiadując
7206 2,27| gródkach, dwo-rzyszczach i chatach, prześcigali się
7207 2,27| prześcigali się w usługach i pomocy. Dostarczano zapasów
7208 2,27| pomocy. Dostarczano zapasów i koni. Wszystkie drzwi stawały
7209 2,27| wsi do wsi tak troskliwie i ostrożnie, jakby jakąś świętość
7210 2,27| krzywdach, zgrzytali zębami i niejeden nakładał zaraz
7211 2,27| za topór albo za kopię i jechał dalej za Zbyszkiem,
7212 2,27| nimi ślad w ślad śmierć i czyha tylko na sposobną
7213 2,27| by się rzucić na Danusię i wyssać z niej ostatek życia.
7214 2,27| jak się wyzywa rycerza, i potykać się z nią do ostatniego
7215 2,27| ich jej mroźne tchnienie. I rozumiał już, że przeciw
7216 2,27| głowę na łup bez walki.~I to było uczucie najstraszniejsze,
7217 2,27| miłował, na tom cię odszukał i odbił, aby cię Jutro ziemią
7218 2,27| cię Jutro ziemią przysypać i nie widzieć cię już nigdy?"
7219 2,27| mętne, nieprzytomne oczy i znów ją pytał: "Ostawisz
7220 2,27| wówczas myślał, że chyba i jemu samemu w głowie się
7221 2,27| przeogromny, ale zapiekły i nie mogący wybuchnąć, albowiem
7222 2,27| albowiem tamowała mu ujście i jakaś złość, i jakiś gniew
7223 2,27| mu ujście i jakaś złość, i jakiś gniew na tę bezlitosną
7224 2,27| niewinne dziecko, ślepa i zimna. Gdyby złowrogi Krzyżak
7225 2,27| wszystko już się kończy i że trupa tylko dowiezie
7226 2,27| mętne, oddech nie tak głośny i mniej pośpieszny. Zbyszko
7227 2,27| spostrzegł to natychmiast i po niejakim czasie nakazał
7228 2,27| najęte do posług przy Danusi i młodziankowie, którzy ją
7229 2,27| ją nieśli, znużeni drogą i upałem pokładli się w cieniu
7230 2,27| upałem pokładli się w cieniu i usnęli; tylko Zbyszko czuwał
7231 2,27| Zbyszko czuwał przy noszach i siadłszy tuż na korzeniach
7232 2,27| koszący siano chłop stanął i począł brzękać w kosę osełką,
7233 2,27| kosę osełką, drgnęła lekko i otworzyła na chwilę powieki,
7234 2,27| to pierwsze niegorączkowe i niebłędne słowa, jakie od
7235 2,27| woń, w której czuć było i siano, i miód, i przeróżne
7236 2,27| której czuć było i siano, i miód, i przeróżne pachnące
7237 2,27| czuć było i siano, i miód, i przeróżne pachnące zioła.
7238 2,27| klęknął tylko przy noszach i pochyliwszy się nad nią,
7239 2,27| uśmiech rozjaśnił jej twarz i tak samo jako poprzednio
7240 2,27| jego imię:~- Zbyszko!...~I próbowała wyciągnąć ku niemu
7241 2,27| czym zbrakło mu głosu - i przez czas jakiś patrzyli
7242 2,27| ksykanie koników w trawach i dalekie, niewyraźne śpiewanie
7243 2,27| spoglądała coraz przytomniej i nie przestawała się uśmiechać,
7244 2,27| Oj, Danuśko! Szukałem cię i odbiłem. Nie w niemieckiej
7245 2,27| Ej, mocny Boże!... Ej!~I odetchnął głęboko a prawie
7246 2,27| Toś ty nie zabaczył mnie?~I dwie łzy, wezbrawszy jej
7247 2,27| największych zaklęciach i przysięgach, albowiem miłował
7248 2,27| jeno chłop przestał śpiewać i jął raz drugi klepać osełką
7249 2,27| też z niewoli wybawion. I będziesz moja do śmierci.
7250 2,27| Słyszyszże ty mnie dobrze? i rozumiesz?~Wtem targnął
7251 2,27| twarz jej czyni się blada i coraz bledsza, a na twarzy
7252 2,27| z okropnym przestrachem. I uczuł, jak włosy zjeżają
7253 2,27| tylko, że wymawia jego imię i że go woła. Wnet potem wychudzone
7254 2,27| wychudzone jej dłonie jęły drgać i trzepotać się po kilim-ku,
7255 2,27| konała!~A on w przerażeniu i rozpaczy począł ją błagać,
7256 2,27| rozbudziły się niewiasty i nadbiegli pachołkowie, którzy
7257 2,27| co się dzieje, poklękali i poczęli odmawiać w głos
7258 2,27| szemrać liście na gruszy i tylko słowa modlitwy rozlegały
7259 2,27| po raz ostatni na Zbyszka i na świat słoneczny, po czym
7260 2,27| Pachołcy udali się ich śladem - i tak chodzili w słońcu wśród
7261 2,27| pochylając się co chwila i płacząc, albowiem w sercach
7262 2,27| albowiem w sercach mieli litość i żal. Zbyszko klęczał w cieniu,
7263 2,27| kolanach Danusi, bez ruchu i słowa, sam jak martwy, a
7264 2,27| dalej, rwąc złoty kaczeniec i dzwonki, i obficie rosnące
7265 2,27| złoty kaczeniec i dzwonki, i obficie rosnące różowe smółki,
7266 2,27| obficie rosnące różowe smółki, i białą, pachnącą miodem drobniczkę.
7267 2,27| smutnym korowodem nosze i poczęli je maić. Pokryli
7268 2,27| prawie całkiem kwieciem i ziółmi zwłoki zmarłej, nie
7269 2,27| twarzy, która wśród dzwonków i lilij bielała, cicha, ukojona
7270 2,27| snem nieprzespanym, pogodna i po prostu anielska.~Do Spychowa
7271 2,27| Spychowa nie było nawet i mili, więc po niejakim czasie,
7272 2,27| niejakim czasie, gdy im smutek i boleść łzami spłynęły, podnieśli
7273 2,27| spłynęły, podnieśli nosze i ruszyli ku borom, od których
7274 2,27| zbywającymi pękami ziół i kwiatów, śpiewały na przedzie
7275 2,27| przedzie pieśni pobożne - i tak z wolna szli i szli
7276 2,27| pobożne - i tak z wolna szli i szli między zieloną łąką
7277 2,27| nie było żadnej chmurki i świat cały wygrzewał się
7278 2,28| granicy stróżowali dniem i nocą zbrojni pachołkowie
7279 2,28| wieścią do starego Tolimy i do księdza Kaleba, inni
7280 2,28| orszak z początku krętą i zapadłą, a potem szeroką
7281 2,28| rozległe wilgotne grudzie i grząskie, rojne od błotnego
7282 2,28| ludzi, w której byli mężowie i niewiasty. Gdy gromada owa
7283 2,28| podtrzymywany przez Tolimę i macający przed sobą koszturem.
7284 2,28| czerwonych jamach w miejsce oczu i po białych, opadających
7285 2,28| Obok postępował z krzyżem i w białej komży ksiądz Kaleb.
7286 2,28| w nałęczkach na głowach i przetowłose panny. Na końcu
7287 2,28| jakim woła niezmierna boleść i rozpacz:~- Szukałem ci jej,
7288 2,28| jej, pókim nie znalazł, i odbiłem, ale ona wolała
7289 2,28| do Boga niż do Spychowa!~I boleść złamała go zupełnie,
7290 2,28| Juranda, objął go za szyję i począł jęczeć:~- O Jezu,
7291 2,28| zbrojnej czeladzi spychow-skiej i poczęli bić włóczniami o
7292 2,28| wiedząc, jak inaczej swój ból i swoją chęć pomsty wyrazić.
7293 2,28| Niewiasty uczyniły lament i zawodząc jedna przez drugą,
7294 2,28| przechylając w tył głowy i zamykając oczy, wołały znów:~"
7295 2,28| nie ulitowała tatkowego i mężowego sieroctwa i łez.
7296 2,28| tatkowego i mężowego sieroctwa i łez. A był ten lament i
7297 2,28| i łez. A był ten lament i ten żal na wpół śpiewem,
7298 2,28| chwycili go pod ramiona i przywiedli do noszów, a
7299 2,28| złożonych w krzyż rąk zmarłej i pochylił kilkakrotnie głowę,
7300 2,28| jego Danusia, nie kto inny -i że poznaje dziecko. Potem
7301 2,28| zaś obecni odgadli także i tę niemą skargę przed Bogiem,
7302 2,28| kamiennego posągu podobny i naokół uczyniło się tak
7303 2,28| ksykanie koników polnych i brzęczenie każdej przelatującej
7304 2,28| Danusię, Zbyszka, Juranda i rozpoczął Requiem aeternam.
7305 2,28| przepełnia naczynie nieprawości, i aby nastał dzień sądu, kary,
7306 2,28| dzień sądu, kary, gniewu i klęski.~Następnie ruszyli
7307 2,28| bić, zdawał się ich wzywać i zapraszać ku sobie, a oni
7308 2,28| naprawdę do odwiecznych blasków i jasności. Wieczór już był
7309 2,28| jasności. Wieczór już był i trzody wracały z pól, gdy
7310 2,28| zwłoki, jaśniała od pochodni i świec jarzących. Z rozkazu
7311 2,28| Zbyszko nie odstępował Danusi i sam o jutrzni wkładał ją
7312 2,28| go na łożu, utracił ruch i świadomość, gdzie jest i
7313 2,28| i świadomość, gdzie jest i co się z nim dzieje. Próżno
7314 2,28| góry powieki pustych oczu i uśmiechał się z twarzą rozjaśnioną
7315 2,28| się z twarzą rozjaśnioną i szczęśliwą, a czasem poruszał
7316 2,28| z kim rozmawiał. Ksiądz i Tolima rozumieli, że ze
7317 2,28| zbawioną córką rozmawia i do niej się śmieje. Rozumieli
7318 2,28| Rozumieli również, że już kona i własną wieczną szczęśliwość
7319 2,28| pomylili, gdyż on, nieczuły i głuchy na wszystko, uśmiechał
7320 2,28| uśmiechał się tak całe tygodnie, i Zbyszko, wyjechawszy wreszcie
7321 2,29| niewieście, odwiedzał Juranda i siadywał przy nim. Opowiedział
7322 2,29| księdzu o niewoli Maćkowej i uradzili obaj wysłać do
7323 2,29| uradzili obaj wysłać do Prus i Malborga Tolimę, aby wywiedział
7324 2,29| wywiedział się, gdzie Maćko jest, i żeby go wykupił, zapłaciwszy
7325 2,29| wykupił, zapłaciwszy zarazem i za Zbyszka tyle grzywien,
7326 2,29| się z Arnoldem von Baden i jego bratem. W spychowskich
7327 2,29| otrzymali pieniądze, łatwo i starego rycerza wypuszczą,
7328 2,29| starego rycerza wypuszczą, i nie będą żądali, aby młody
7329 2,29| na drogę Tolimie ksiądz - i weź od tamtejszego księcia
7330 2,29| lepszy komtur złupi cię i samego uwięzi.~- Ba! przecie
7331 2,29| Wzdyć umieją oni łupić nawet i tych, którzy z glejtami
7332 2,29| z glejtami przyjeżdżają.~I pojechał. Ale niebawem pożałował
7333 2,29| przeciw Krzyżakom wybuchnie i na niebezpieczeństwo się
7334 2,29| żalu, w świeżym osieroceniu i wnet po takiej strasznej
7335 2,29| się przez dzikie puszcze, i nagle to wszystko skończyło
7336 2,29| że trudy były daremne - i że wprawdzie przeszły, ale
7337 2,29| jutrem, każdy coś zamierza i coś układa sobie na przyszłość,
7338 2,29| poczucie bezradności, pustki i niedoli wyrastało na gruncie
7339 2,29| gruncie ogromnej boleści i coraz większego żalu po
7340 2,29| przejmował go, opanowywał i zarazem tężał w nim coraz
7341 2,29| Więc o nim tylko myślał i hodował go w sobie, i żył
7342 2,29| myślał i hodował go w sobie, i żył z nim jednym, nieczuły
7343 2,29| Wszystkie władze jego duszy i ciała, jego dawna wartkość
7344 2,29| ciała, jego dawna wartkość i dzielność przeszły w stan
7345 2,29| stan folgi. W spojrzeniu i w ruchach miał teraz jakąś
7346 2,29| ociężałość starca. Całymi dniami i nocami przesiadywał albo
7347 2,29| jak rdza przeżera żelazo - i ze smutkiem myślał, że może
7348 2,29| przypomniał mu wyprawę na Żmujdź i odbicie Danusi. Sam de Lorche
7349 2,29| podziemia tak rzewliwie i żałośnie, że Zbyszka, chociaż
7350 2,29| potem zmorzon tym płaczem i żalem, i niewywczasem, zapadł
7351 2,29| zmorzon tym płaczem i żalem, i niewywczasem, zapadł w długi
7352 2,29| rzeźwiejszy niż dni poprzednich i raźniej przed się spoglądał.
7353 2,29| wielce do pana de Lorche i począł mu za przybycie dziękować,
7354 2,29| komtura, ale że do Spychowa i tak jechał, by oddać się
7355 2,29| uwięzieniu Tolimy wielkie i na Zbyszku, i na księdzu
7356 2,29| Tolimy wielkie i na Zbyszku, i na księdzu uczyniła wrażenie.
7357 2,29| biedny stryjko czeka tam i myśli, żem go przepomniał!
7358 2,29| bom go widział w Mal-borgu i dlatego sam tu przyjechałem.~
7359 2,29| zaś nie jechał do Płocka i bez nijakiego glejtu między
7360 2,29| książę płocki, również jak i wasz tutejszy, mało od nich
7361 2,29| Nad granicą wieczne bitwy i napaści - bo i wasi swego
7362 2,29| wieczne bitwy i napaści - bo i wasi swego nie darują. Każdy
7363 2,29| do Płocka jechać.~- Tak i chciał uczynić, ale go w
7364 2,29| jest na "króla" Witolda i na tych, którzy pomagają
7365 2,29| pomagają Żmujdzinom, wielka - i pewnie by starego rycerza
7366 2,29| zawrzałoby przeciw nim rycerstwo i we Flandrii, i w Geldrii,
7367 2,29| rycerstwo i we Flandrii, i w Geldrii, i w Burgundii...
7368 2,29| we Flandrii, i w Geldrii, i w Burgundii... Wiecie, jakożemjest
7369 2,29| weźmiesz, ale oni się tego boją i przez to Maćko ostanie miedzy
7370 2,29| bezpieczny. Mówili mi, żeś i ty jest także w niewoli,
7371 2,29| pojęcie, ale teraz zbrzydli mi i oni, i ich gościna. Pójdę
7372 2,29| teraz zbrzydli mi i oni, i ich gościna. Pójdę do Ziemi
7373 2,29| Kaleb. - A myślę, że tak i będzie, bo co do tego, żeby
7374 2,29| Przyjechałem tu z pocztem znacznym i wozy mam ładowne, a tego,
7375 2,29| ale Zbyszko, jako młody i mało o majętność dbający,
7376 2,29| mówisz. Byłeś mi jako brat i przyjaciel i okupu nijakiego
7377 2,29| mi jako brat i przyjaciel i okupu nijakiego od ciebie
7378 2,29| de Lorche uśmiechnął się i rzekł:~- Dobrze. Niech jeno
7379 2,29| inaczej rozgłoszę po dworach i między rycerstwem, że radzi
7380 2,29| że radzi niby zapraszają i widzą rycerskich gości,
7381 2,29| jeszcze bardziej Polaków i ich króla.~- To niech tedy
7382 2,29| Malborga po stryj ca pojadę i będę okrutną przeciw tobie
7383 2,29| zjechać do Płocka król polski i spotkać się z mistrzem w
7384 2,29| nie wiadomo, co on zamyśla i co uczyni. "Oddał nam Żmujdź -
7385 2,29| Słowo - mówią - rzeknie i bunt gotów!" Jakoż tak jest.
7386 2,29| prócz tego słyszałem, że i niewiasty tamtejsze anielskiej
7387 2,29| Mistrz chce sobie króla ująć i niczego mu nie odmówi. Wiecie,
7388 2,29| Zbyszko do orszaku przyłączy i niech się o swoje upomina,
7389 2,29| będą słuchali wobec króla i wobec krakowskich rycerzy,
7390 2,29| którzy sławni są w świecie i których wyroki szeroko rozchodzą
7391 2,29| potwierdził de Lorche. - I sposobności też nie braknie.
7392 2,29| Boga! toż ma przyjechać i rycerz Jan z Aragonii, największy
7393 2,29| pana de Lorche, jego widok i cała rozmowa tak jednak
7394 2,29| wówczas każdego rycerza znać i pamiętać nazwiska wszystkich
7395 2,29| na sam widok jego zbroi i powszechne było mniemanie,
7396 2,29| Zbyszku bojowa rycerska dusza i począł wypytywać się z wielkim
7397 2,29| podobno, jak przyszła rękawica i jak Zawisza odesłał swoją.~-
7398 2,29| Bóg! - rzekł de Lorche. - I choćby Zawisza był pokonan,
7399 2,29| Jan z Aragonii pozwał, ba! i dla całego waszego narodu.~-
7400 2,29| dalej króla aragońskiego i wielu książąt i kardynałów
7401 2,29| aragońskiego i wielu książąt i kardynałów Zawisza Czarny
7402 2,29| kopii swego przeciwnika i świetne nad nim odniósł
7403 2,29| zwycięstwo. Tymczasem wszelako i Zbyszko, i de Lorche cieszyli
7404 2,29| Tymczasem wszelako i Zbyszko, i de Lorche cieszyli się w
7405 2,29| na ów termin stawić, to i tak ujrzą znamienite czyny
7406 2,29| angielskich, burgundzkich i włoskich, gotowych z każdym
7407 2,29| mi się bez stryja Maćka i pilno mi go wykupić, przeto
7408 2,29| ze mną, a obaczysz króla i dwór.~- Chciałem cię właśnie
7409 2,30| stryjcu przepomniał, a że i bez tego prędko zwykł był
7410 2,30| których liczne kupy wspierali i otaczali opieką Krzyżacy,
7411 2,30| opierały, mimo pogróżek i srogiego wymiaru sprawiedliwości,
7412 2,30| powracającym ze zdobyczą i jeńcami nie tylko we wsiach
7413 2,30| we wsiach zakonnych, lecz i w zamkach.~W takie to właśnie
7414 2,30| niejednokrotnie podróżni i mieszkańcy nadgraniczni,
7415 2,30| kilkunastu orężnych pieszych i konnych pachołków, nie obawiali
7416 2,30| nie obawiali się napadu i bez przygód dotarli do Płocka,
7417 2,30| skorzystał ze sposobności i uciekł, gdy zaś rycerze
7418 2,30| do Malborga odesłać albo i wszystko owym Badenom oddać.
7419 2,30| razem ze mną wiosłować, i jakowegoś pisarza... A zaś
7420 2,30| widział, więc było to pod noc, i wiecie, że granica tuż.
7421 2,30| też wiosło dębowe... no - i łaska boska... bom jest
7422 2,30| napaści ukrył, tom odnalazł i teraz dałem je, panie, waszemu
7423 2,30| nic w Spychowie nie pytał i o niczym nie wiedział, teraz
7424 2,30| z Zygfrydem wyprawiony - i na to wspomnienie serce
7425 2,30| serce ścisnęło mu się żalem i pomstą.~- Prawda! - rzekł. -
7426 2,30| Kaleb? Zygfryd powiesił się i przejeżdżaliście, panie,
7427 2,30| miała starunku jak córka i prócz księdza Kaleba - ona
7428 2,30| ksiądz Kaleb o żadnej pannie i ja nijakiej krewniaczki
7429 2,30| zapamiętaniu od boleści żyli i o bożym świecie nie wiedzieli.~-
7430 2,30| się w głowie pomieścić. I po co? Dlaczego? Nie było
7431 2,30| dziewczyna rada go widziała i lgnęła do niego w Zgorzelicach,
7432 2,30| za niego wydać. Zresztą i Maćko, i Czech nawet mu
7433 2,30| wydać. Zresztą i Maćko, i Czech nawet mu o niej nie
7434 2,30| wydało mu się ogromnie dziwne i zupełnie niezrozumiałe,
7435 2,30| własnym uszom nie wierzy i chce, by mu powtórzono nieprawdopodobną
7436 2,30| na zamek szukać giermka i niebawem, jeszcze przed
7437 2,30| młodego pana z radością, ale i ze smutkiem, bo się już
7438 2,30| to jest serce przyjazne i wierne, jedno z takich,
7439 2,30| potrzebuje. Rozrzewnił się też i roztkliwił, opowiadając
7440 2,30| opowiadając mu o śmierci Danusi, i podzielił się z nim bólem,
7441 2,30| którą był o zmarłej ułożył, i śpiewał ją przy cytrze w
7442 2,30| otwartym oknie, podnosząc oczy i twarz ku gwiazdom.~Aż gdy
7443 2,30| że stryj Maćko w niewoli i że po niego z okupem jadę.~-
7444 2,30| nie tacy Krzyżacy hardzi i udają poczciwość chrześcijańską.~-
7445 2,30| Maćko w te strony przywiózł i że w Spychowie też była?
7446 2,30| zostawi, to rycerze Wilk i Cztan będą na Zgorzelice
7447 2,30| przy czym mogła się stać i młodszym dzieciom krzywda.
7448 2,30| nie podniesie, gdyż za to i miecz katowski, i gorsza
7449 2,30| za to i miecz katowski, i gorsza od miecza hańba!
7450 2,30| miecza hańba! Była wszelako i druga takowa przyczyna,
7451 2,30| przyczyna, że opat umarł i pannę dziedziczką swych
7452 2,30| Płocka przywiózł.~- Ale ją i do Spychowa brał?~- Brał,
7453 2,30| na czas wyjazdu biskupa i księstwa, gdyż nie było
7454 2,30| było jej przy kim ostawić. I szczęście, że ją wziął.
7455 2,30| przez jej miłosierne serce.~I począł opowiadać, jak następnie
7456 2,30| niej obyć, jak ją miłował i błogosławił, a Zbyszko,
7457 2,30| opowiadania ze wzruszeniem i wdzięcznością dla Jagienki.~-
7458 2,30| Czech zakłopotał się nieco i chcąc zyskać czas do namysłu
7459 2,30| cośkolwiek wam wtedy powiadać. I nie dziwota! Ale teraz rzekę
7460 2,30| panienka tu jest, bo ona i rycerzowi Maćkowi się przyda.~-
7461 2,30| przeciw kniaziowi Witoldowi i do Krzyżaków uciekł, którzy
7462 2,30| którzy chcą go wspomóc i na Witoldowym stolcu posadzić.
7463 2,30| Król bardzo księżnę nawidzi i rad, jako mówią, ucha jej
7464 2,30| wieczora księżnie pokłony biją i każdą jej chęć zgadują.~-
7465 2,30| miłuje wielce stryja Maćka i pewnie za nim się wstawi -
7466 2,30| chodźcie, panie, na zamek i powiedzcie jej, jak i co
7467 2,30| zamek i powiedzcie jej, jak i co ma mówić.~- Mieliśmy
7468 2,30| co ma mówić.~- Mieliśmy i tak na zamek z panem de
7469 2,30| iść - odrzekł Zbyszko - i po tom tu przyjechał. Trzeba
7470 2,30| nam tylko włosy utrefić i przyodziać się przystojnie.~
7471 2,30| alem przepomniał.~- To i lepiej! - rzekł Czech.~I
7472 2,30| i lepiej! - rzekł Czech.~I wyszedł wołać służebnych
7473 2,30| dalej, co się na królewskim i książęcym dworze dzieje.~-
7474 2,30| Witoldem kopią, bo póki on żyw i z ramienia królewskiego
7475 2,30| dokazali także, że nawet i książę Janusz teraz na niego
7476 2,30| Wizny...~- A książę Janusz i księżna Anna też tu są? -
7477 2,30| się znajdzie, bom przecie i w Płocku nie pierwszy raz.~-
7478 2,30| nie gniewne na Krzyżaków i mieczem nad nimi nie potrząsa?~-
7479 2,30| Król Krzyżaków nie kocha i mówią, że z dawna już wojną
7480 2,30| Skirgiełła, któren jest wicher i opój... l dlatego rycerze,
7481 2,30| przeciw Witoldowi nie opowie i nie obiecnie Krzyżakom,
7482 2,30| go nie będzie wspomagał. I to może być, bo od kilku
7483 2,30| bardzo wedle króla zabiega i jakaś frasobliwa chodzi.~-
7484 2,30| jest?~- Nie masz go, ale i tym, którzy są, napatrzyć
7485 2,30| napatrzyć się nie można, i gdyby co do czego przyszło,
7486 2,30| mocny Boże! polecą też wióry i paździerze z Niemców, polecą!...~-
7487 2,30| kamiennych płyt wyrastały jarzęby i cisy. Płonące beczki smolne
7488 2,30| zarówno królewskich, jak i książęcych. Zbyszko znał
7489 2,30| Wrocimowic, Domarata z Kobylan i Staszka z Charbimowic, a
7490 2,30| Charbimowic, a wreszcie i Powałę z Taczewa, którego
7491 2,30| były białkiem dla mocy, i biorąc z nich we wszystkim
7492 2,30| wszystkim wzór dworności i obyczajów.~Wszelako Powała
7493 2,30| Taczewa dojrzał Zbyszka i rozsunąwszy Mazurów, zbliżył
7494 2,30| dłoń. -Jakoż się miewasz i skąd się tu znalazłeś? Dla
7495 2,30| Boga! widzę, że już pas i ostrogi nosisz. Inni do
7496 2,30| niewoli ci on u Krzyżaków i z wykupem za niego jadę.~-
7497 2,30| swoje rzewliwe przygody.~I pociągnął go w kąt dziedzińca.
7498 2,30| Juranda, o pochwyceniu Danusi i o tym, jako jej szukał i
7499 2,30| i o tym, jako jej szukał i jako mu zmarła po odbiciu.
7500 2,30| A Powała słuchał uważnie i na przemian to zdumienie,
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-9837 |