Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
huraganu 1
hurmem 4
hustal 1
i 9837
ich 583
ida 24
idac 15
Frequency    [«  »]
-----
-----
-----
9837 i
5966 sie
4960 nie
4948 w
Henryk Sienkiewicz
Krzyzacy

IntraText - Concordances

i

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-9837

                                                   bold = Main text
     Tom,    Rozdzial                              grey = Comment text
3001 1,22| Zakon nie ujmie się za nami i wojny księciu nie wypowie... 3002 1,22| Wzięliśmy niby zastaw, a i to...~Tu obejrzał się naokół 3003 1,22| Tu obejrzał się naokół i zniżonym głosem dodał:~- 3004 1,22| Wydusił Witoldowi dzieci - i nic mu!... Zaprawdę, brak 3005 1,22| na stole, głowę na rękach i na długi czas zatopił się 3006 1,22| dłoni wilgotne, grube wargi i rzekł:~- Błogosławiona niech 3007 1,22| zawołali bracia Rotgier i Gotfryd.~- Słuchajcie - 3008 1,22| Ma! znamy . Miłuje i księżna Anna Danuta.~- Tak. 3009 1,22| wszystkich jeńców, siebie samego i Spychów w dodatku!~- Na 3010 1,22| przestraszeni śmiałością i trudnościami przedsięwzięcia. 3011 1,22| Zygfryda de Lowe:~- Rozum wasz i doświadczenie - rzekł - 3012 1,22| wydusił Witoldowe szczenięta - i cóż mu za to? Hałas oni 3013 1,22| skargi do wszystkich królestw i do papieża na gwałty Zakonu; 3014 1,22| wszystkich ziemiach Mazowsza i Polski.~- A tymczasem kości 3015 1,22| Jurand nie może zachorzeć i przysłać ludzi po dziewkę? 3016 1,22| sprawcie, by Jurand zachorzał i dziewkę wezwał...~Na to 3017 1,22| uśmiechnął się z tryumfem Hugo i odrzekł:~- Mam ci ja u siebie 3018 1,22| wypędzon w Szczytnie osiadł i który każdą pieczęć wyciąć 3019 1,22| pieczęć wyciąć potrafi; mam i ludzi, którzy, choć nasi 3020 1,22| podniósł dłonie do góry i rzekł:~- Niech ci Bóg szczęści, 3021 1,22| Gdańskiej bramie w Malborgu i jako kopią go nogami knechty 3022 1,22| znów wierzchem dłoni w usta i rzekł:~- A teraz do Szczytna 3023 1,23| Szczytna czterej bracia i de Fourcy przyszli jeszcze 3024 1,23| pożegnać się z księciem i księżną. Było to pożegnanie 3025 1,23| z braci piękny błam kuni i po grzywnie srebra, oni 3026 1,23| modlić za zdrowie, sławę i przyszłe zbawienie księcia. 3027 1,23| położył dłoń na jej głowie i głaszcząc , rzekł:~- Nam 3028 1,23| przykazano dobrem za złe płacić i miłować nawet nieprzyjaciół 3029 1,23| przyjedzie tu siostra zakonna i przywiezie wam, panienko, 3030 1,23| Bądźcie przyjaciółką Zakonu i zakonników. Zauważył 3031 1,23| znaczy, że myślę tak samo jak i wy. Ojciec wróg Zakonu, 3032 1,23| mówiliście miodem smarowane słowa i w dodatku obiecaliście jej 3033 1,23| rycerza, który od tura pobit i z którym, jako wiecie, jest 3034 1,23| oddaną. Przykażę jej patrzyć i słuchać. Gdy ludzie nasi 3035 1,23| żadnej trwogi nie znający i na wszystko gotowi. Tym 3036 1,23| na łamanie kołem zarobił i nad każdym wyrok cięży. 3037 1,23| Jurandowych pachołków poczytano - i główna rzecz: list z pieczęcią 3038 1,23| pochwycą.~- Tedy wyprzemy się i ich, i listu. Kto nam dowiedzie, 3039 1,23| Tedy wyprzemy się i ich, i listu. Kto nam dowiedzie, 3040 1,23| posłać kogoś do Juranda i powiedzieć mu: "Twoja córka 3041 1,23| oddaj za nią de Bergowa i siebie samego..." Jakże 3042 1,23| Danveld począł się śmiać i zwróciwszy się do brata 3043 1,23| córki pilnuje brat Szomberg i jeśli słowo piśniesz -to 3044 1,23| posępny Zygfryd de Lowe.~I jechali dalej w milczeniu - 3045 1,23| pozostał nieco za Krzyżakami i jechał w głębokim zamyśleniu. 3046 1,23| odznaczył się wielkim męstwem i podejmowany wszędy tak, 3047 1,23| szukając w podróżach rozrywki i przygód. Przybywszy świeżo 3048 1,23| wraz z bogatym de Bergowem i zasłyszawszy o Jurandzie, 3049 1,23| okrucieństwie, ale o podstępach i wiarołomstwie Juranda, 3050 1,23| tylko o walkę rycerską, ale i o grabież, uderzył na nich 3051 1,23| uderzył na nich wstępnym bojem i zadał im klęskę okrutną.~ 3052 1,23| ledwo zdołał się przebić - i kilka dni tułał się po drogach 3053 1,23| dni tułał się po drogach i lasach, gdzie byłby zamarł 3054 1,23| którym znalazł braci Gotfryda i Rotgiera. Z całej wyprawy 3055 1,23| wstydu, nienawiści, zemsty i żalu za Bergowem, który 3056 1,23| rycerzy, gdy domagali się kary i wolności dla nieszczęsnego 3057 1,23| przedstawiają ich w Niemczech i na Zachodzie. W Malborgu 3058 1,23| poznał jednakże kilku prawych i surowych rycerzy; ci sami 3059 1,23| rozpustą, brakiem karności - i de Fourcy czuł, że mają 3060 1,23| ale sam będąc rozpustnym i niekarnym, nie brał zbyt 3061 1,23| ginących pod ciosami toporów i mieczów, w szturmach ogólnych 3062 1,23| walkach. Byli nieubłagani i okrutni dla Litwy, ale byli 3063 1,23| byli zarazem jako lwy - i chodzili w chwale jak w 3064 1,23| Danveld mówi takie rzeczy i podaje takie sposoby, na 3065 1,23| ogarniało go coraz większe i wreszcie zadumał się głęboko, 3066 1,23| zgodził, chociaż poruszyła go i ujęła za serce uroda Danusi. 3067 1,23| chcieli dostać wraz z Bergowem i samego Juranda - obiecać 3068 1,23| razem, dla ukrycia oszustwa i zbrodni - zapewne i dziewczynę. 3069 1,23| oszustwa i zbrodni - zapewne i dziewczynę. Wszakże już 3070 1,23| dotrzymać - oboje oszukać i oboje zgładzić - rzekł sobie 3071 1,23| Fourcy -a przecie krzyż noszą i czci więcej od innych przestrzegać 3072 1,23| innych przestrzegać winni". - I burzyła się w nim dusza 3073 1,23| podjechał znów do Danvelda i zapytał:~- A jeśli Jurand 3074 1,23| pochylił się ku mówiącemu i ukazał w uśmiechu swe spróchniałe 3075 1,23| się nieco na strzemionach i rzekł tak głośno, aby go 3076 1,23| Jungingen, który jest wzorem i ozdobą rycerstwa, rzekł 3077 1,23| niczego ręki nie przyłożę, ale i wam nie pozwolę...~- Na 3078 1,23| Jurandem postradaliście poczet i wozy. Żyć musicie tylko 3079 1,23| musicie tylko z łaski Zakonu -i z głodu zamrzecie, jeśli 3080 1,23| Mogę nawrócić do dworca i ostrzec księcia, mogę przed 3081 1,23| po sobie bracia zakonni i twarze zmieniły im się w 3082 1,23| sługiwali już w Zakonie - i wy chcecie do niego wstąpić, 3083 1,23| dłoń położył na rękojeści i rzekł...~- Na rękojmię 3084 1,23| Dionizego, mego patrona, i na moją rycerską cześć ostrzegę 3085 1,23| ostrzegę księcia mazowieckiego i mistrza.~Hugo de Danveld 3086 1,23| się jakimś dziwnie głuchym i zmienionym głosem:~- Święty 3087 1,23| odpowiedział Danveld. I pchnął go nożem w bok z 3088 1,23| kilkunastu ran, drgał na śniegu i darł go powykrzywianymi 3089 1,23| mazowieccy rycerze napadli na nas i zabili nam towarzysza. Podniesiem 3090 1,23| ostatniej konwulsji~na wznak i leżał nieruchomy, z krwawą 3091 1,23| z krwawą pianą na ustach i z przerażeniem w martwych 3092 1,23| Rot-gier popatrzył na niego i rzekł:~- Uważcie, pobożni 3093 1,23| Tymczasem Czech dojechał i o dziesięć lub ośm kroków 3094 1,23| krwi, konia bez jeźdźca i zdumienie odbiło mu się 3095 1,23| tak jakby nic nie widział, i rzekł:~- Czołem, mężni rycerze!~- 3096 1,23| wskażecie, gdy tylko za łaską i zmiłowaniem Bożym dzisiejsza 3097 1,23| sądząc, że tym sobie ujmie i zjedna Juranda. Tymczasem 3098 1,23| niebezpieczeństwo. Zdziwiło go też i to, że Danveld, mówiąc z 3099 1,23| Danveld tymczasem był tuż i mówił dalej:~- Obiecałem 3100 1,23| ale że ciężko jest pobit i wkrótce przed Bogiem może 3101 1,23| ot, jak odpowiadam!... I w tej samej chwili błysnął 3102 1,23| zakręcił, chrupnęły stawy i kości - i dopiero usłyszawszy 3103 1,23| chrupnęły stawy i kości - i dopiero usłyszawszy okropny 3104 1,23| ryk bólu, wspiął konia - i pomknął jak strzała, zanim 3105 1,23| zastąpić.~Bracia Rotgier i Gotfryd poczęli go gonić, 3106 1,23| ramiona, on zaś z twarzą bladą i zarazem zsiniałą krzyczał 3107 1,23| zimny pot okrył mu czoło i zemdlał.~Po sprowadzeniu 3108 1,23| wozu ułożono go na słomie i ruszono ku granicy. De Lowe 3109 1,23| granicy Danveld otworzył oczy i począł obzierać się jakby 3110 1,23| czuję bólu, ale nie czuję i ręki - odrzekł Danveld.~- 3111 1,23| już zdrętwiała - dlatego i ból minął. W ciepłej izbie 3112 1,23| Tymczasem podziękujcie Bogu i za chwilę ulgi. A Rotgier 3113 1,23| za chwilę ulgi. A Rotgier i Gotfryd zbliżyli się zaraz 3114 1,23| ego.~- Nowa ich zbrodnia i winowajca wiadomy! - dodał 3115 1,24| wprost do leśnego dworca i zastawszy jeszcze w nim 3116 1,24| jak stał, w kożuchu tylko, i pognał za nimi. Świadectwa 3117 1,24| napełniły go niepokojem i gniewem tak wielkim, że 3118 1,24| dosięgnąć rycerzy przed granicą, i rzekł:~- Wyślę wszelako 3119 1,24| po co oni gościa~zabili - i żeby nie to, że pachołek 3120 1,24| widział, a po drugie, choćby i miał broń. jakże mu było 3121 1,24| jednemu na pięciu uderzyć - i na ich poczty zbrojne.~- 3122 1,24| jako im było trzeba, bom i to już widział, że mrugali 3123 1,24| odpowiedział książę - i miarkując z tego, jako się 3124 1,24| popisał -może to być! Widać i sługa, i pan sierdzite chłopy. 3125 1,24| może to być! Widać i sługa, i pan sierdzite chłopy. Żeby 3126 1,24| się tur na konie rzucił. I Lotaryńczyk, i on wielce 3127 1,24| konie rzucił. I Lotaryńczyk, i on wielce się do zratowania 3128 1,24| przywtórzył ksiądz Wyszoniek. - Ot i teraz, ledwie dycha, a jednak 3129 1,24| jednak się za Jurandem ujął i tamtych pozwał... Takiego 3130 1,24| Zbyszkowi zdrowie powrócił. Ale i z naszej strony musi być 3131 1,24| zawezmą, to przeciw nim i taki Jurand nie poradzi.~- 3132 1,24| chyba na świecie nie ma. I dziewczyna też. Krokiem 3133 1,24| teraz od niego nie odstąpi - i po gębie go gładzi, a on 3134 1,24| kochaniu warto pomóc, bo i Matka Boska rada na szczęśliwość 3135 1,24| boska - rzekł książę - to i szczęśliwość się zdarzy. 3136 1,24| że im obum się należy, i w Ciechanowie obmyślę.~- 3137 1,24| widział jak rycerskiego pasa i złotych ostróg.~Książę uśmiechnął 3138 1,24| uśmiechnął się na to dobrotliwie i odrzekł:~- To niechże mu 3139 1,24| przyszła! Że też to Duch Święty i niewiastom krzyny rozumu 3140 1,24| Danuśka! - zawołała księżna.~I po chwili we drzwiach bocznej 3141 1,24| zaczerwienionymi od bezsenności oczyma i z dwojakami w ręku, pełnymi 3142 1,24| Janusz. -Postaw dwojaki i chodź.~I gdy zbliżyła się 3143 1,24| Postaw dwojaki i chodź.~I gdy zbliżyła się z pewną 3144 1,24| z dobrocią do siebie i począł gładzić po twarzy, 3145 1,24| odpowiedziała Danusia.~I mając smutek w sercu, a 3146 1,24| któren mu ulży albo go i całkiem uzdrowi.~- Balsam 3147 1,24| czym zwrócił się do dworzan i zawołał:~- Chybaj mi ta 3148 1,24| który do komory po ostrogi i pas!~Po chwili zaś, gdy 3149 1,24| Bierz, a nieś Zbyszkowi - i powiedz mu, że od tej pory 3150 1,24| rycerskie, drugą dwojaki i skoczyła do izby, w której 3151 1,24| pobladłą z boleści twarz i zapytał:~- A Czech, jagódko, 3152 1,24| Pan cię rycerzem pasował i ot, co ci przeze mnie posyła.~ 3153 1,24| rzekłszy, położyła przy nim pas i złote ostrogi. Zbyszkowi 3154 1,24| Zbyszkowi zapłonęły radością i zdumieniem blade policzki, 3155 1,24| następnie przymknął oczy i począł powtarzać:~- Jakże 3156 1,24| przypodniósł się nieco na ramionach i począł jej dziękować a przepraszać 3157 1,24| mu zachować się spokojnie i własnymi rękoma pomogła 3158 1,24| ksiądz Wyszoniek, Mrokota i kilku innych dworzan. Książę 3159 1,24| ostać bez nagrody, tedy i nieprawości ludzkie chodziłyby 3160 1,24| ty żywota nie szczędził i z utratą zdrowia od srogiej 3161 1,24| rycerskim się przepasać i we czci a sławie odtąd chadzać.~- 3162 1,24| odrzekł Zbyszko - ja bym i dziesięciu żywotów nie żałował...~ 3163 1,24| mógł nic więcej powiedzieć i ze wzruszenia, i dlatego, 3164 1,24| powiedzieć i ze wzruszenia, i dlatego, księżna położyła 3165 1,24| powinności rycerskie znasz i że będziesz godnie one ozdoby 3166 1,24| wojny niesłusznej unikać i niewinności w ucisku bronić, 3167 1,24| bronić, w czym ci pomagaj Bóg i święta Jego Męko!~- Amen - 3168 1,24| wstał, przeżegnał Zbyszka i na odchodnym dodał:~- A 3169 1,24| do Ciechanowa jedź, gdzie i Juranda sprowadzę.~ ~ 3170 1,25| balsamem, a z nią razem przybył i kapitan łuczników ze Szczytna 3171 1,25| listem podpisanym przez braci i opatrzonym pieczęcią Danvelda, 3172 1,25| w którym Krzyżacy niebo i ziemię brali na świadków 3173 1,25| ich na Mazowszu spotkały, i pod zagrożeniem pomsty Bożej 3174 1,25| zamordowanie "ukochanego towarzysza i gościa". Danveld podyktował 3175 1,25| Danveld podyktował do listu i skargę od siebie, upominając 3176 1,25| słowach zarazem pokornych i groźnych o zapłatę za ciężkie 3177 1,25| zapłatę za ciężkie kalectwo i o wyrok śmierci na czeskiego 3178 1,25| kapitana, rzucił mu pod nogi i rzekł:~- Przysłał tu ich, 3179 1,25| że sami gościa uśmiercili i pachołka chcieli uśmiercić - 3180 1,25| czym do mistrza napiszę i to też dodam, aby innych 3181 1,25| taką odpowiedź mam potężnym i pobożnym braciom odnieść?~- 3182 1,25| prawych rycerzy uważam.~I na tym skończyło się posłuchanie. 3183 1,25| posłuchanie. Kapitan odjechał, bo i książę tegoż dnia odjechał 3184 1,25| zakonnej odzież - z różańcem i małą pątniczą tykwą u pasa. 3185 1,25| wielką troskliwością służbę i o Zbyszka, i o Danusię, 3186 1,25| troskliwością służbę i o Zbyszka, i o Danusię, której przy sposobności 3187 1,25| przysunęła się do niej i rzekła:~- Boże wam błogosław, 3188 1,25| ale jeden doszedł pierwej i w bieluchny płaszcz was 3189 1,25| jeno widzę, a jej nie ma" - i wrócił się.~A Danusia, której 3190 1,25| ciekawie swe modre oczy i spytała:~- A co to znaczy?~- 3191 1,25| Nie pomoże mi, panienko, i balsam, gdyż to za ciężki 3192 1,25| mówiła dalej:~- w Zakonie i służki, i niewiasty, które 3193 1,25| w Zakonie i służki, i niewiasty, które choć ślubów 3194 1,25| ślubów nie czynią, bo nawet i mężate być mogą, wszelako 3195 1,25| obowiązane. A którą takowa łaska i cześć ma spotkać, ta otrzymuje 3196 1,25| znak, że odtąd uczynkami i mową Zakonowi ma służyć. 3197 1,25| służyć. Ach, panienko! - i mnie tak wielka łaska miała 3198 1,25| popełniłam ciężki grzech i karę na się ściągnęłam.~- 3199 1,25| Danveld przyszedł do mnie i dał mi zakonne pocałowanie, 3200 1,25| zaczęła się bić w piersi i powtórzyła kilkakrotnie:~- 3201 1,25| miłościw mnie grzesznej.~- I cóż się stało? - zapytała 3202 1,25| stało? - zapytała Danusia.~- I zaraz mi rękę odjęło i od 3203 1,25| I zaraz mi rękę odjęło i od tej pory kaleką jestem. 3204 1,25| kaleką jestem. Młoda byłam i głupia - nie wiedziałam! 3205 1,25| tych słów z przykrością i lękiem, siostra zaś poczęła 3206 1,25| siostra zaś poczęła wzdychać i dalej żale rozwodzić.~- 3207 1,25| rozwodzić.~- Nie staram jeszcze i dziś - mówiła - ledwie mi 3208 1,25| razem z ręką odjął młodość i urodę.~- Żeby nie ręka - 3209 1,25| komory, kiwnął na Danusię i rzekł:~- Chwalże Boga i 3210 1,25| i rzekł:~- Chwalże Boga i chodź do Zbyszka! Zbudził 3211 1,25| do Zbyszka! Zbudził się i jeść woła. Znacznie go popuściło.~ 3212 1,25| Zbyszko miał się lepiej i ksiądz Wyszoniek miał już 3213 1,25| pomieszało wszystkie rachuby i nadzieje. Oto od Juranda 3214 1,25| księżny, zawierającym same złe i straszne nowiny. W Spy chowie 3215 1,25| Jurand może, ale że skry i węgle tak przypaliły mu 3216 1,25| światła w nim pozostało - i grozi mu niechybna ślepota.~ 3217 1,25| które go za rękę wiedzie i drogę mu pokazuje, czemuż 3218 1,25| pociechy miał być pozbawion i między obcymi umierać? Były 3219 1,25| obiecywał Jurand, że choć i ślepy, raz jeszcze do Warszawy 3220 1,25| przyjedzie, aby upaść pani do nóg i o łaskę i opiekę na dalsze 3221 1,25| upaść pani do nóg i o łaskę i opiekę na dalsze lata dla 3222 1,25| wówczas go powagą własną i księcia Janusza przejedna 3223 1,25| Janusza przejedna dla Zbyszka i zgodę jego na bliskie wesele 3224 1,25| ale pozbawiał jej zarazem i Danusi, którą kochała na 3225 1,25| do głowy, że Jurand może i wyda zaraz dziewczynę za 3226 1,25| dożyć. O Zbyszku nie było co i myśleć, aby mógł do Spychowa 3227 1,25| mu się zaczęły zrastać, i zresztą, któż mógł wiedzieć, 3228 1,25| swego czasu Danusi odmówił - i jej samej powiedział, że 3229 1,25| Jurandowych dowiedzieć.~I zdziwiła się nawet, gdy 3230 1,25| tarczę za Jurandem nosił i zwykle z nim razem przyjeżdżał - 3231 1,25| widzi, a za dni parę może i całkiem oślepnie. Prosił 3232 1,25| stanowczo pani - zwłaszcza by i Zbyszkowi, i Danusi, i sobie 3233 1,25| zwłaszcza by i Zbyszkowi, i Danusi, i sobie do reszty 3234 1,25| by i Zbyszkowi, i Danusi, i sobie do reszty serca przez 3235 1,25| już wiedział o wszystkim i leżał w izbie jakby uderzony 3236 1,25| głowę, a gdy pani weszła i łamiąc ręce, ozwała się 3237 1,25| jak echo: "Nie ma rady" - i zamknął oczy jak człowiek, 3238 1,25| przysłaniają blask słoneczny i gaszą wszelką radość na 3239 1,25| bowiem Zbyszko równie jak i księżna, że gdy Danusia 3240 1,25| Spychowa, gdy oto chory jest i ledwie się może na łożu 3241 1,25| przemoże w nim chorobę, i modlił się z całej duszy, 3242 1,25| aby rychło mógł powstać i z Krzyżakami się zmierzyć, 3243 1,25| razem z nią zbraknie mu i ochoty do życia, i sił do 3244 1,25| zbraknie mu i ochoty do życia, i sił do walki ze śmiercią. 3245 1,25| Przyjdzie oto dzień jutrzejszy i pojutrzejszy, nadejdzie 3246 1,25| nadejdzie wreszcie Wigilia i święta, kości go będą tak 3247 1,25| go będą tak samo bolały i tak samo będzie go chwytało 3248 1,25| nią patrzą. Co za pociecha i co za osłoda była pytać 3249 1,25| na dzień: "Miłym ci?" - i widzieć potem, jak sobie 3250 1,25| przysłania śmiejące się i zawstydzone oczy dłonią 3251 1,25| dłonią albo też pochyla się i odpowiada:~"A któż inny?" 3252 1,25| zaś tylko choroba zostanie i ból zostanie, i tęsknota, 3253 1,25| zostanie i ból zostanie, i tęsknota, a szczęście odejdzie - 3254 1,25| a szczęście odejdzie - i nie wróci.~Łzy zabłysły 3255 1,25| zabłysły w oczach Zbyszkowych i stoczyły mu się z wolna 3256 1,25| czym zwrócił się do księżny i rzekł:~- Miłościwa pani, 3257 1,25| stroskana, odpowiedziała:~- Bo i nie dziwno by było, żebyś 3258 1,25| opiekuństwo przeszłoby na księcia i na mnie, a my byśmy ci dziewczynę 3259 1,25| przypodniósł się, siadł na łożu i rzekł zmienionym głosem:~- 3260 1,25| żal mi tatusia, ale żal i ciebie, nieboże!~Zbyszko 3261 1,25| ramieniem swoje kochanie i począł mówić:~- Jakże mi 3262 1,25| Nie po tom tu przez rzeki i bory jechał, nie po tom 3263 1,25| nie po tom ci ślubował i służył, abym cię zaś miał 3264 1,25| nie pomoże płakanie, ba! i śmierć sama, bo choćby i 3265 1,25| i śmierć sama, bo choćby i murawa na mnie porosła, 3266 1,25| o tobie nie zapomni, by i na Pana Jezusowym dworze, 3267 1,25| Pana Jezusowym dworze, by i u samego Boga Ojca na pokojach... 3268 1,25| Boga Ojca na pokojach... I rzekę, rady nie ma, a rada 3269 1,25| Krzypotę w kościach czuję i boleść srogą, ale choć ty 3270 1,25| do nóg, bo ja nie mogę - i proś o zmiłowanie nad nami.~ 3271 1,25| skoczyła do nóg księżnej i objąwszy je ramionami, pochowała 3272 1,25| dziecka do chorego rodzica, to i gniew Boży ściągnę.~Zbyszko, 3273 1,25| zesunął się znów na wezgłowie i przez jakiś czas nie odpowiadał, 3274 1,25| Pofolguj, ale nie wstawaj i proś wraz ze mną - ozwał 3275 1,25| Po czym jął mówić słabym i przerywanym głosem:~- Miłościwa 3276 1,25| przeciwny w Krakowie... będzie i tu, ale gdyby ojciec Wyszoniek 3277 1,25| Da-nuśką, to - niechby potem i jechała do Spychowa, bo 3278 1,25| ławy, po czym znów siadła i jakby nie rozumiejąc dobrze, 3279 1,25| Prawda, że to ja byłam jej i jestem jako matka - rzekła 3280 1,25| matka - rzekła księżna - i z mojej też ręki Jurand 3281 1,25| jakby raz ślub był - to i przepadło. Może by się Jurand 3282 1,25| przepadło. Może by się Jurand i posierdził, ale przecie 3283 1,25| posierdził, ale przecie i on księciu jako panu swojemu 3284 1,25| śluby jakowe uczynił - to i nie będzie jego winy. Przeciw 3285 1,25| Dla Boga żywego, może to i wola boska!~- Inaczej nie 3286 1,25| zaraz bym do niego poszła i zapytałabym: mam-li Danuśkę 3287 1,25| mi dech zaparło, a tu i czasu na nic nie ma, bo 3288 1,25| czasu na nic nie ma, bo i dziewczyna musi jutro jechać!... 3289 1,25| nie mogę się opamiętać - i czegoś mi strach. A tobie 3290 1,25| podniosła się od kolan księżny i ponieważ istotnie była przez 3291 1,25| poufałości dopuszczana, ale i pieszczona, więc chwyciła 3292 1,25| więc chwyciła za szyję i poczęła ściskać z całej 3293 1,25| wybladłą twarz do księżny i rzekł:~- Co mi Pan Jezus 3294 1,25| wiadomo, co się stanie. I musisz mi też na cześć poprzysiąc, 3295 1,25| przekleństwa jego na siebie i na nią nie ściągnął.~- Na 3296 1,25| cześć! - rzekł Zbyszko.~- To i pamiętaj! A Jurandowi niech 3297 1,25| by z Danuśka przyjeżdżał, i wtedy sama mu powiem albo 3298 1,25| że nie ma rady, to się i zgodzi. Nie byt ci on przecie 3299 1,25| był mi krzyw, więc może i rad będzie w duszy, że Danuśka 3300 1,25| go w tej chwili do narady i z wielkim zapałem poczęła 3301 1,25| przeżegnał się ze zdumienia i rzekł:~- W imię Ojca i Syna, 3302 1,25| zdumienia i rzekł:~- W imię Ojca i Syna, i Ducha!... jakże 3303 1,25| rzekł:~- W imię Ojca i Syna, i Ducha!... jakże ja to mogę 3304 1,25| prawda! - zawołała księżna. I nastało milczenie; tylko 3305 1,25| dyspensa była, tobym się i nie przeciwił, bo mi was 3306 1,25| skoro pani miłościwa pozwala i za zgodę księcia pana naszego 3307 1,25| zaręcza - no! - to oni ojciec i matka dla całego Mazowsza. 3308 1,25| Kurdwanowa miłuje wielce i księcia, i mnie - wtrąciła 3309 1,25| miłuje wielce i księcia, i mnie - wtrąciła pani.~- 3310 1,25| a ów młodzianek chorzeje i może zamrzeć... Hm! in articulo 3311 1,25| nijak...~- Już ja bym tam i później biskupa Jakuba o 3312 1,25| Jakuba o dyspensę uprosiła - i choćby też nie wiem jak 3313 1,25| Wyszoniek, który był człek dobry i miękki, rzekł:~- Słowo pomazanki 3314 1,25| nadejdzie, będzie grzech - i to nie kogo innego, jeno 3315 1,25| prawdzie jest miłosierny i jeśli kto zgrzeszy nie dla 3316 1,25| przebacza!... Ale grzech będzie i nużby się biskup zaciął, 3317 1,25| odpusty.~Ksiądz Wyszoniek może i niezupełnie wierzył w odpusty 3318 1,25| pozoru, byle tylko Zbyszkowi i Danusi przyjść z pomocą, 3319 1,25| więc zwrócił się do księżny i rzekł:~- Ksiądz ci ja jestem, 3320 1,25| Ksiądz ci ja jestem, ale i książęcy sługa. Jakoże, 3321 1,25| słyszałem, księżom mieczów, kusz i różnej swawoli, ale dobrze 3322 1,25| Wyszoniek podniósł oczy i ręce w górę:~- To niechże 3323 1,25| wezgłowiu, a księżna, Danusia i ojciec Wyszoniek siedli 3324 1,25| Wyszoniek siedli koło łoża i poczęli "uradzać", jak rzecz 3325 1,25| wiedziała; postanowili też, że i Jurand nie powinien nic 3326 1,25| przyjeżdżał do Ciechanowa, gdzie i lepsze leki na jego kalectwo 3327 1,25| kalectwo mogą się znaleźć, i samotność mniej mu będzie 3328 1,25| Uradzili na koniec, że i Zbyszko, i Danusia przystąpią 3329 1,25| na koniec, że i Zbyszko, i Danusia przystąpią do spowiedzi, 3330 1,25| twarz, jej zapłakane oczy i słyszy głos proszący: "Nie 3331 1,25| nie płać mi złem za dobre i niedolą za kochanie!" 3332 1,25| opata, ni w zalotach Cztana i Wilka. Więc rzekł jej w 3333 1,25| dziewczyno, ale choćbym ci rad i nieba przychylić - nie poradzę". 3334 1,25| przychylić - nie poradzę". I rzeczywiście przekonanie, 3335 1,25| przyniosło mu nawet ulgę i wróciło spokojność, tak 3336 1,25| począł myśleć tylko o Danusi i o ślubie.~Nie mógł się jednak 3337 1,25| kazał go do siebie przywołać i rzekł mu:~- Przystąpię dziś 3338 1,25| Przystąpię dziś do spowiedzi i do Stołu Pańskiego, przybierz 3339 1,25| Czech przeląkł się nieco i począł patrzeć mu w twarz, 3340 1,25| księżną do Ciechanowa wyjedzie i nie będzie księdza bliżej 3341 1,25| Więc Czech się uspokoił i skoczywszy do łubów, przyniósł 3342 1,25| wielkie uroczystości, a też i piękny kobierczyk dla okrycia 3343 1,25| kobierczyk dla okrycia nóg i łoża, za czym podniósłszy 3344 1,25| przybranego o czerwone poduszki i rad z własnego dzieła, rzekł:~- 3345 1,25| pląsać mogła, to choćby i wesele wyprawić!~- Musiałoby 3346 1,25| to sprawa wielkiej wagi i za nic nie chciałaby przyzwolić, 3347 1,25| zatroskała się także, bo i jej chodziło o wianek; po 3348 1,25| wiszące na ścianach izby i rzekła:~- Choćby i z tego 3349 1,25| izby i rzekła:~- Choćby i z tego co uwić, bo nic innego 3350 1,25| znajdziem, a Zbyszko weźmie mnie i w takim wianku.~Księżna 3351 1,25| wyspowiadał już Zbyszka, i zabrał dziewczynę do spowiedzi, 3352 1,25| się popiołem na trzonach i pogasły, wreszcie uczyniło 3353 1,25| całkiem cicho w leśnym dworze i tylko psy szczekały od czasu 3354 1,25| księżny, u ojca Wyszońka i u Zbyszka okna nie przestawały 3355 1,25| własnych serc - niespokojni i przejęci uroczystością chwili, 3356 1,25| księżna wzięła za rękę Danusię i poprowadziła do izby 3357 1,25| się wielki ogień w grabie i przy jego obfitym, ale nierównym 3358 1,25| opuszczone wzdłuż sukni - i przypominała tak jakieś 3359 1,25| złożonymi dłońmi do komunii i przechyliwszy w tył głowę, 3360 1,25| nawet wówczas jak umarła i lęk chwycił go za serce. 3361 1,25| sam skupił się w duchu i myśli jego wzięły lot w 3362 1,25| trzaskania skier w ognisku i świerszcze grające zawzięcie, 3363 1,25| lecz zaraz ścichł.~Zbyszko i Danusia pozostali jakiś 3364 1,25| Wyszoniek zaś wziął kielich i odniósł go do kapliczki 3365 1,25| tylko z panem de Lorche, i widząc zdziwienie na twarzach 3366 1,25| było dwóch świadków ślubu, i dlatego wpierw jeszcze ostrzegłem 3367 1,25| rycerza, któren mi na cześć i na relikwie akwizgrańskie 3368 1,25| następnie zaś podniósł się i stał w milczeniu, przybrany 3369 1,25| jakby w zachwycie, gdyż i jemu ta biała dziewczyna 3370 1,25| postawił przy łożu Zbyszka i narzuciwszy im stułę na 3371 1,25| łącząc tych dwoje cudnych i niewinnych dzieci. Pan de 3372 1,25| Lorche klęknął po raz wtóry i wsparty obiema rękoma na 3373 1,25| wtóru tym słowom cichym i słodkim grały znów świerszcze 3374 1,25| świerszcze w szparach komina i trzaskał ogień w grabie. 3375 1,25| objęła go rączętami za szyję i przez chwilę słychać było, 3376 1,25| na jego siły wzruszeń - i zesunąwszy się na poduszki, 3377 1,25| przyszło jednak nań omdlenie i nie przestał się uśmiechać 3378 1,25| śmiał stanąć na zawadzie. I rzeczywiście poprzysiągł 3379 1,25| dobijania rannych. Księżna i ojciec Wyszoniek wezwani 3380 1,25| przygarnął znów Danusię i rzekł:~- Skoro mi cię Pan 3381 1,25| Hej!... Bogu najwyższemu i miłościwej pani dziękować, 3382 1,25| ślub ten odbył się w nocy i tajemniczo, i że zaraz po 3383 1,25| się w nocy i tajemniczo, i że zaraz po nim miało nastąpić 3384 1,25| ogarniał nie tylko Zbyszka, ale i wszystkich. Rozmowa rwała 3385 1,25| przygasał też ogień w grabie -i głowy pogrążały się w mroku. 3386 1,25| rozświetlając zarazem białą sukienkę i nieśmiertelniki na głowie 3387 1,25| szczekaniem jak na wilki.~I w miarę jak płynęły godziny 3388 1,25| mamy czuwać do rania, to i zagrajże nam jeszcze, kwiatuszku, 3389 1,25| odjazdem na luteńce - mnie i Zbyszkowi.~Danusia, która 3390 1,25| Danusia, która czuła zmęczenie i senność, rada była czym-kowiek 3391 1,25| więc skoczyła po lutnię i wróciwszy z nią po chwili, 3392 1,25| ujrzał!~- Hej! pamiętam - i do śmierci nie zabaczę - 3393 1,25| śluzy z oczu płynęły.~- To i zaśpiewam! - rzekła Danusia. 3394 1,25| zaśpiewam! - rzekła Danusia. I zaraz poczęła brząkać na 3395 1,25| powiek, ale nie mogła - i w końcu rozpłakała się serdecznie, 3396 1,25| taki żal!... Zbyszka i pani...~Więc zatroskali 3397 1,25| Więc zatroskali się wszyscy i nuż pocieszać, nuż tłumaczyć 3398 1,25| nie na długo tego odjazdu i że pewnie jeszcze na święta 3399 1,25| ramieniem, przytulał do piersi i wycałowywał łzy z oczu - 3400 1,25| we wszystkich sercach - i w tym ucisku zbiegały im 3401 1,25| rozległ się odgłos tak nagły i przeraźliwy, że wzdrygnęli 3402 1,25| przybierały barwę szarawą, i ozwał się:~- Noc już bieleje 3403 1,25| ozwał się:~- Noc już bieleje i dzień się czyni. Ave Maria, 3404 1,25| Po czym wyszedł z izby i wróciwszy po niejakim czasie, 3405 1,25| niebogo!...~Na te słowa i księżna, i Danusia uderzyły 3406 1,25| Na te słowa i księżna, i Danusia uderzyły w głośny 3407 1,25| uderzyły w głośny płacz i obie wraz ze Zbyszkiem poczęły 3408 1,25| wyrzekaniu coś obrządkowego i zarazem jakby pół zawodzenie, 3409 1,25| ostatni Danusię do piersi i trzymał długo, dopóty, 3410 1,25| dopóki mu tchu starczyło i dopóki księżna nie oderwała 3411 1,25| dworcu rozbudzili się wszyscy i poczęli się krzątać. Do 3412 1,25| dowiedzieć się o zdrowie i pytać o rozkazy.~- Przyciągnij 3413 1,25| otworzyć - usłuchał jednak i tego rozkazu, nakrył tylko 3414 1,25| chłodno było, choć chmurno - i padał śnieg miękki a obfity.~ 3415 1,25| siedzieli na zszerszeniałych i dymiących koniach ludzie 3416 1,25| których przeglądały się blade i posępne promienie dnia. 3417 1,25| całkiem śniegiem; płotów i kołowrota prawie nie można 3418 1,25| już zakutana w kożuszek i lisią szubę; jeszcze raz 3419 1,25| jeszcze raz objęła za szyję i jeszcze raz rzekła mu na 3420 1,25| na pożegnanie:~- Chociaż i odjeżdżam, tom twoja. A 3421 1,25| całował jej ręce, policzki i oczy, które ledwie było 3422 1,25| widać spod lisiego puchu, i mówił:~- Boże cię strzeż! 3423 1,25| ty już, moja do śmierci!~I gdy znów oderwano od 3424 1,25| mógł, wsparł głowę na oknie i patrzał; więc poprzez płatki 3425 1,25| jak całowały dworki i jak ksiądz Wyszoniek żegnał 3426 1,25| samym odjazdem ku niemu i wyciągnęła ręce:~- Ostawaj 3427 1,25| chciał wszystko zgłuszyć i wszystko przesłonić, więc 3428 1,26| śniegach nastały ciężkie mrozy i dni pogodne, suche. Dniem 3429 1,26| słońca, lód popętał rzeki i ustalił bagna. Przyszły 3430 1,26| jęły się zbierać w stada i napadać nie tylko na pojedynczych 3431 1,26| pojedynczych ludzi, lecz i na wsie. Lud jednak radował 3432 1,26| mroźnej zimie rok urodzajny, i wesoło czekał świąt, które 3433 1,26| opustoszał. Księżna wraz z dworem i księdzem Wyszońkiem wyjechała 3434 1,26| Sanderusem, z giermkiem Czechem i z miejscową służbą, nad 3435 1,26| że Danusia już jest jego i żadna moc ludzka nie zdoła 3436 1,26| będzie mógł dworzec opuścić, i rozważał, co wówczas ma 3437 1,26| ma uczynić, gdzie jechać i jak Juranda przejednać. 3438 1,26| radośnie. Kochać Danuśkę i łuskać hełmy z pawimi piórami - 3439 1,26| dosiadł po raz pierwszy konia i choć czuł, że nie mógłby 3440 1,26| prędkiego przywdziania pancerza i hełmu, a w najgorszym razie 3441 1,26| wkrótce będzie miał i na to dość sił. W izbie 3442 1,26| zabicia czasu podnosić miecz i szło mu nieźle; topór okazał 3443 1,26| wozy, pokulbaczyć konie i oznajmił Czechowi, że pojadą 3444 1,26| saniach, po szyję w sianie i pod skórami, a dopiero pod 3445 1,26| Ciechanowem na koń się przesiądę.~I tak się stało. Czech już 3446 1,26| przeznał swego młodego pana i wiedział, że niedobrze mu 3447 1,26| świętym towarem ich darzyć i z diabelskich obierzy ratować, 3448 1,26| Rzymu, bo może się zdarzy i jakową przysługę oddać.~- 3449 1,26| was, panie, gotów zjeść i wypić - rzekł na to Czech - 3450 1,26| wypić - rzekł na to Czech - i taką przysługę najbardziej 3451 1,26| naści, co mam pod ręką.~I tak mówiąc, nabrał śniegu, 3452 1,26| dwiema rękawicami objąć, i rzucił nim w brodę Sanderusa, 3453 1,26| Sanderusa, ale ów uchylił się i rzekł:~- Nic po was w Ciechanowie, 3454 1,26| wychodzić wprost z białych zasp i szły w górę strzeliste, 3455 1,26| uchronić w wymoszczonych sianem i skórami wozach. Kazał też 3456 1,26| przysiąść się do siebie i mieć kuszę na podorędziu 3457 1,26| popasiem, rozgrzejem się i zaraz ruszymy dalej.~- Do 3458 1,26| Ciechanowa państwu się pokłonić i nabożeństwa zażyć.~- A potem? - 3459 1,26| Zbyszko uśmiechnął się i odrzekł:~- Potem, kto wie, 3460 1,26| wyrzekł się Jurandówny, i wydało mu się to tym podobniejszym 3461 1,26| jak na gwiazdę na niebie i rad by był okupić jej szczęście 3462 1,26| własną. Zbyszka też pokochał i z całej duszy pragnął obojgu 3463 1,26| królewskich pocztów przyczepię - i tak myślę, że w Toruniu 3464 1,26| wystąpią oni z giermkami, więc i tobie przyjdzie się spotkać.~- 3465 1,26| niego z zadowoleniem.~- No i nie będzie temu dobrze, 3466 1,26| będzie puszył, ale jej też i na Niemców nie poskąpi - 3467 1,26| rzekł po chwili Głowacz - i w Zgorzelicach też będą 3468 1,26| oczyma: Wilk z Brzozowej i młody Cztan z Rogowa - i 3469 1,26| i młody Cztan z Rogowa - i nagle uczyniło mu się przykro 3470 1,26| duszy - bo to piwożłopy i koste-ry, a dziewka uczciwa 3471 1,26| uczciwa jest". Pomyślał też i o tym, że stryjowi, gdy 3472 1,26| pierwszym rzędzie o ród i o dostatki, które mogły 3473 1,26| przecie o miłości bratanka i o tym, ile ów Danusi zawdzięcza... 3474 1,26| Pomruczy, a potem będzie rad i pocznie Danuśkę miłować 3475 1,26| miłować jak własne dziecko!~I nagle serce w Zbyszku poruszyło 3476 1,26| poruszyło się przywiązaniem i tęsknotą do tego stryjca, 3477 1,26| powtarzał sobie Zbyszko - i tego bym jeno chciał, żeby 3478 1,26| bym jeno chciał, żeby mnie i Jurand tak przyjął, jako 3479 1,26| jako on mnie przyjmie.~I próbował sobie wyobrazić, 3480 1,26| wyobrazić, co też powie i pocznie Jurand, gdy się 3481 1,26| ludzkie, a moje boskie - i nie wasza teraz ona, jeno 3482 1,26| niewiasta powinna porzucić ojca i matkę, a pójść za mężem - 3483 1,26| do zawziętej niezgody i złości, liczył bowiem, że 3484 1,26| którego Jurand był podwładnym, i księżny, którą umiłował 3485 1,26| do księcia do Ciechanowa, i kilku zbrojnych kupców z 3486 1,26| nagle wiatr, nagnał chmur i poczęła się zadymka. Jechali, 3487 1,26| wśród śnieżnych tumanów i poświstu wichrów, nie domyślając 3488 1,26| starożytnego zwyczaju, ale też i nikt ze Zbyszkowych towarzyszów 3489 1,26| się coraz bardziej. Ostry i mroźny wiatr niósł niezmierne 3490 1,26| tłumił im oddech w piersiach i mowę. Głosu kołatek przytwierdzonych 3491 1,26| słychać, natomiast w wyciu i poświście wichru odzywały 3492 1,26| spierać bokami o siebie i iść coraz wolniej.~- Hej, 3493 1,26| panie, żeśmy pod miastem i że owe ognie się palą, bo 3494 1,26| odrzekł Zbyszko - ale owo i ognia już nie widzę.~- Bo 3495 1,26| widzę.~- Bo tuman taki, że i ogień nie prześwieci. A 3496 1,26| prześwieci. A może rozmiotło drwa i węgle.~Na innych wozach 3497 1,26| wozach rozmawiali także kupcy i rycerze, że kogo zamieć 3498 1,26| Zbyszko zaniepokoił się nagle i rzekł:~- Nie daj Bóg, aby 3499 1,26| Zbyszka, odwrócił jednak głowę i zapytał:~- To pan ze Spychowa 3500 1,26| odpowiedział Zbyszko. I rzeczywiście płomień przygasł,


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-9837

Best viewed with any browser at 800x600 or 768x1024 on Tablet PC
IntraText® (V89) - Some rights reserved by EuloTech SRL - 1996-2007. Content in this page is licensed under a Creative Commons License