Tom, Rozdzial
1 1,11| zadziorami, topór dobry i pój dę jutro sam.~Jagienka umilkła
2 1,19| Rotgiera oraz pana Fulka de Lorche z Lotaryngii, który
3 1,19| jednak przyznać, iż Fulko de Lorche nie wyglądał wcale
4 1,19| zapytał Sanderus.~- Ulryka de Elner! - odpowiedział Fulko
5 1,19| Elner! - odpowiedział Fulko de Lorche. I podniósłszy oczy
6 1,19| echo Sanderus.~Na to pan de Lorche puścił cugle i prawą
7 1,19| dopiero jak staną na miejscu. De Lorche, wysłuchawszy słów
8 1,19| nazajutrz, po wypoczynku. Lecz de Lorche, wypytawszy się,
9 1,20| nie śmiał się sprzeciwiać, de Lorche zaś, który bił się
10 1,20| Ciechanów i zburzyła miasto. De Lorche z największą ciekawością
11 1,20| z nim walczyć? – spytał de Lorche.~- Walczyć z nim
12 1,20| powtórzył słowa Zbyszkowe panu de Lorche.~- Mówili o tym na
13 1,20| Bóg to osądzi - rzekł de Lorche.~- Może i niezadługo
14 1,20| wojowników zachodnich. Więc de Lorche począł spoglądać
15 1,20| się wzajem winem, którego de Lorche miał znaczne zapasy
16 1,20| Turobojów okazało się, że Ulryka de Elner naprawdę nie jest
17 1,20| odpowiedział z pewnym zdziwieniem de Lorche.~Maćko z Turobojów
18 1,20| wilczych i niedźwiedzich. Panu de Lorche wydało się, że widzi
19 1,20| zbytniej ciekawości uchronić. De Lorche zauważył też w tłumie
20 1,20| mieszkańców z głębin leśnych.~De Lorche słuchał opowiadań
21 1,20| Maćka z Turobojów ni na de Lorche, skoczył Zbyszko
22 1,20| uwidzieć.~- Ach! - odpowiedział de Lorche, przykładając obie
23 1,20| Turobojów zapoznał ich z panem de Lorche, ale że nie umieli
24 1,20| goście krzyżaccy, brat Hugo de Dan-veld, starosta z Ortelsburga,
25 1,20| czasie marszałkiem, i Zygfryd de Lowe, także z zasłużonej
26 1,20| dworzanie. Zbliżył się ku niemu de Lorche i komturowie, i Zbyszko,
27 1,20| grubych, wilgotnych warg, de Lorche zaś zdumiał się;
28 1,20| Lotaryńczyka:~- Córka diabła.~De Lorche popatrzył na niego,
29 1,20| odparł z wyniosłością Hugo de Danveld.~Tak wielka była
30 1,20| wielkich pokrewieństwach pana de Lorche, dał mu znak, aby
31 1,20| ze zdumienia twarzy pana de Lorche, ani wypukłych oczu
32 1,20| podziwem przybyły z daleka pan de Lorche.~Tymczasem wyszła
33 1,20| go Hugo von Danveld i pan de Lorche, dojrzeli go również
34 1,20| Szczytna zwrócił ku panu de Lorche swą koźlą, złą i
35 1,20| A wy, panie? - zapytał de Lorche.~Na to Krzyżak, w
36 1,20| między zakonnikami Hugo de Danveld najgorszą. Był on
37 1,20| podkładzie dzikiej nienawiści. A de Lorche począł go właśnie
38 1,20| tych wypadkach przed panem de Lorche, natomiast wypowiedział
39 1,20| dworem i niewiastami.~Na to de Lorche spojrzał ze zdumieniem
40 1,20| się, usłyszawszy to, pan de Lorche, ale nie miał już
41 1,21| chronić konno niż pieszo. De Lorche, lubo wezwany przez
42 1,21| zwłaszcza dziwił się pan de Lorche. Stojąc przy księżnie
43 1,21| wytrzymać.~Lecz uwagę pana de Lorche zwrócił ogromny,
44 1,21| oszczepem nie widział pan de Lorche nigdzie - co, jako
45 1,21| spomiędzy drzew mężny pan de Lorche i pochylony na koniu,
46 1,21| pod brzuchem konia pana de Lorche i zanim kto z obecnych
47 1,21| własne wyprute trzewia, pan de Lorche leżał w pobliżu bez
48 1,21| myśliwców ratunkiem pana de Lorche. Obracano nim na
49 1,21| wszystkie swe wnętrzności, pan de Lorche zaś nie był ugodzon.
50 1,21| chciwe na sławę serce pana de Lorche, gdy zaś pomyślał,
51 1,21| Starosta krzyżacki, Hugo de Danveld, pomógł więc dziewczynie
52 1,22| wątroba nie oberwała". Pana de Lorche opanowała też pod
53 1,22| Zbyszka do Przasnysza. Pan de Lorche miał się po dwóch
54 1,22| krakowskiego", Jagiełły. Ale pan de Lorche zbyt długo bawił
55 1,22| nimi przyjechał niejaki pan de Fourcy jako zwiastun niepomyślnej
56 1,22| Lubawie, a więc on, pan de Fourcy, a dalej pan de Bergow
57 1,22| pan de Fourcy, a dalej pan de Bergow i pan Majneger, obaj
58 1,22| okrutnie kopią przebódł, a pana de Bergow wziął w niewolę i
59 1,22| piwnic spychowskich wtrącił. De Fourcy jeden się ocalił
60 1,22| o rozkaz uwolnienia pana de Bergow.~Wieści te wnet zmąciły
61 1,22| przybyli bracia, ale i Hugo de Danveld, i Zygfryd de Lowe
62 1,22| Hugo de Danveld, i Zygfryd de Lowe poczęli natarczywie
63 1,22| wymierzył. Szczególniej Hugo de Danveld mający własne dawne
64 1,22| surowy Zygfryd odrzekł:~- Pan de Bergow musi być z niewoli
65 1,22| pomszczona - dodał Hugo de Danveld.~Książę, usłyszawszy
66 1,22| czy też nie praw?~- Pan de Bergow musi być z niewoli
67 1,22| wypuszczon - odpowiedział Zygfryd de Lowe.~Nastała chwila milczenia,
68 1,22| pod Złotoryją wobec pana de Fourcy, więc Hugo de Danveld,
69 1,22| pana de Fourcy, więc Hugo de Danveld, chcąc położyć koniec
70 1,22| począł patrzeć na pana de Fourcy, mrugając przy tym
71 1,22| jesteście?~- Na moją cześć! Ja i de Bergow zgodziliśmy się,
72 1,22| zapadła cisza głęboka. I Hugo de Danveld, i Zygfryd de Lowe,
73 1,22| Hugo de Danveld, i Zygfryd de Lowe, i brat Rortgier, i
74 1,22| pochodzący z dalekich stron, jak de Lorche lub Fourcy, ale de
75 1,22| de Lorche lub Fourcy, ale de Lorche nie był obecny przy
76 1,22| obecny przy rozmowie, zaś pan de Fourcy nadto pełen był jeszcze
77 1,22| widzieć więcej.~Zaś Zygfryd de Lowe rzekł:~- Zakonnikom
78 1,22| na walkę żądamy, jeno by de Bergow był z niewoli wypuszczon,
79 1,22| pobladli ze wściekłości, a pan de Fourcy spoglądał na nich
80 1,22| pierwszy brat Rotgier.~A Hugo de Danveld przyskoczył niemal
81 1,22| niemal z pięściami do pana de Fourcy.~- Po coś powiedział,
82 1,22| Szczytna?~- Paxl - rzekł de Lowe. - Ten rycerz jest
83 1,22| surowy i zawzięty Zygfryd de Lowe.~- Trzeba z tym krwawym
84 1,22| raz skończyć! - rzekł. - De Bergow musi być z więzów
85 1,22| Usłyszawszy to, Hugo de Danveld wsparł łokcie na
86 1,22| obmyślili? - spytał Zygfryd de Lowe.~- Mówcie żywo! - zawołali
87 1,22| zwrócił się do Zygfryda de Lowe:~- Rozum wasz i doświadczenie -
88 1,22| powstanie hałas.~A Hugo de Danveld począł się śmiać.~-
89 1,22| kara.~- Tak - ozwał się de Lówe - sposobność do najazdu
90 1,22| odrzekł zniecierpliwiony de Lowe - sprawcie, by Jurand
91 1,22| dodał Hugo. Usłyszawszy to, de Lówe zwrócił oczy na Danvelda,
92 1,23| Szczytna czterej bracia i de Fourcy przyszli jeszcze
93 1,23| księżną, w chwili gdy Zygfryd de Lowe całował jej rękę, Hugo
94 1,23| zakonników. Zauważył tę rozmowę de Fourcy, a że uderzyła go
95 1,23| odpowiedział Krzyżak. A pan de Fourcy zdziwił się.~- Ta,
96 1,23| obiecaliście jej balsam.~Hugo de Danveld uczuł widocznie
97 1,23| posyłali.~- Dobrze - rzekł de Lowe. - Trzeba jeno posłać
98 1,23| odzyskała wolność, oddaj za nią de Bergowa i siebie samego..."
99 1,23| pochwycić.~- Prawda! - rzekł pan de Fourcy, któremu niezbyt
100 1,23| co musi się wydać.~A Hugo de Danveld począł się śmiać
101 1,23| A później?~- Później de Bergow będzie wolny, a Zakon
102 1,23| rzekł posępny Zygfryd de Lowe.~I jechali dalej w
103 1,23| posępnym krakaniem.~Pan de Fourcy pozostał nieco za
104 1,23| do Lubawy wraz z bogatym de Bergowem i zasłyszawszy
105 1,23| zadał im klęskę okrutną.~De Fourcy widział Bergowa obalonego
106 1,23| zwłaszcza temu, co mówił Hugo de Danveld, niejednokrotnie
107 1,23| rozpustą, brakiem karności - i de Fourcy czuł, że mają słuszność,
108 1,23| Teraz jednak wydało się panu de Fourcy, że Hugo de Danveld
109 1,23| panu de Fourcy, że Hugo de Danveld mówi takie rzeczy
110 1,23| oboje zgładzić - rzekł sobie de Fourcy -a przecie krzyż
111 1,23| okamgnieniu. Szczególniej Hugo de Danveld popatrzył przez
112 1,23| wzrokiem w oczy Zygfryda de Lowe, po czym zaś zwrócił
113 1,23| zaś zwrócił się do pana de Fourcy:~- Przodkowie wasi -
114 1,23| nie tylko zakonników...~A de Fourcy, którego podnieciły
115 1,23| mazowieckiego i mistrza.~Hugo de Danveld znów popatrzył pytającym
116 1,23| pytającym wzrokiem na Zygfryda de Lowe, a ów przymknął powieki,
117 1,23| Grozicie mi? - przerwał de Fourcy.~- Nie, jeno zabijam! -
118 1,23| się w ciele po krzyżyk. De Fourcy zawrzasnął strasznym
119 1,23| czym nastało milczenie. De Fourcy, krwawiąc okropnie
120 1,23| zamordować skarżyciela.~De Fourcy przewrócił się tymczasem
121 1,23| wyskoczy. Ujrzawszy go, Hugo de Danveld zawołał prędko:~-
122 1,23| człowiek jest - musi zginąć.~A de Lowe, który, lubo najstarszy
123 1,23| znów spojrzał na trupa pana de Fourcy, albowiem do niego
124 1,23| strasznym krzykiem Danvelda. De Lowe podtrzymywał go pod
125 1,23| jest? - pytali bracia.~Lecz de Lowe kazał im jechać co
126 1,23| słomie i ruszono ku granicy. De Lowe pilił, albowiem rozumiał,
127 1,23| że giermek zamordował de Fourcy'ego.~- Nowa ich zbrodnia
128 1,24| tego, kto mógł być zabójcą de Fourcy'ego, ale napełniły
129 1,25| ale nie sam, tylko z panem de Lorche, i widząc zdziwienie
130 1,25| będzie trzeba, dochowa.~A pan de Lorche przykląkł naprzód
131 1,25| i niewinnych dzieci. Pan de Lorche klęknął po raz wtóry
132 1,25| wzruszył do reszty pana de Lorche, który oświadczył,
133 1,25| odbijał się w zbroi pana de Lorche, rozświetlając zarazem
134 1,26| jeszcze Lichtensteina? Mówił de Lorche, że ponoć mistrz
135 1,26| Lotaryńczyk rozkochał.~- To pan de Lorche tu jest?~- Gdzie
136 1,27| uciszyło się zupełnie.~Pan de Lorche, który jechał obok
137 1,28| zastał także księcia i pana de Lorche oraz starego pana
138 1,28| macie teraz z jeńców?~- De Bergowa - odpowiedział Jurand.~-
139 1,28| Widzi się, że znaczny.~Pan de Lorche, usłyszawszy nazwisko
140 1,28| Lorche, usłyszawszy nazwisko de Bergowa, począł o niego
141 1,28| przetłumaczywszy obecnym jego słowa. - De Bergowowie wielkie piastowali
142 1,28| A przecież Danveld i de Lowe okrutnie się o niego
143 1,28| gębę otworzył, to mówił, że de Bergow musi być wolny. Jako
144 1,28| oni dziewkę porwali, by de Bergowa wydostać.~- Za czym
145 1,28| dla okupu albo by ją na de Bergowa wymienić, to muszą
146 1,28| dworcu?~- Był Danveld i stary de Lowe, i dwóch braci: Gotfryd
147 1,28| by książę wam rozkazał de Bergowa z niewoli wypuścić.
148 1,28| znać. Oni wam dziecko za de Bergowa odeślą, aleja przeto
149 1,28| wróci Danuśka, jeno im de Bergowa oddajcie.~- Nie
150 1,29| odjeździe, i o śmierci pana de Fourcy, i o postępku swego
151 1,30| odpowiedział Jurand.~- To im de Bergowa oddacie.~- Oddam
152 1,30| było i teraz. Majneger i de Bergow pierwsi mnie pozwali.~-
153 1,30| których chwyciłem, pierwszy de Bergow żyw wyjdzie.~Rozmowa
154 1,30| Chcą, abyście uwolnili pana de Bergowa. Jurand odetchnął
155 1,30| odetchnął głęboko.~- Oddam im de Bergowa rzekł.~- I innych
156 1,30| dwóch giermków Majnegera i de Bergowa, prócz ich pachołków.~-
157 1,30| tajemnica ma się zachować, gdy de Bergowa i tamtych innych
158 1,30| żeście wzięli okup za pana de Bergowa, aby mieć czym zbójom
159 1,30| stąd ze szlachetnym panem de Bergow i z jeńcami.~- Jak
160 1,30| po którym odjedziecie z de Bergowem i z jeńcami.~-
161 1,30| wróciwszy, wypuścicie nas i de Bergowa?~Twarz Juranda pobladła
162 1,30| się w Szczytnie z panem de Bergow i z jeńcami.~Na to
163 1,31| wyjechali, zabrawszy z sobą de Bergowa, dwóch giermków
164 2,1 | stronie siedział stary Zygfryd de Lowe z Insburka, nieubłagany
165 2,1 | krzyknął stary Zygfryd de Lowe.~Więc rozbiegli się
166 2,2 | za stołem stary Zygfryd de Lowe, którzy po wójcie Danveldzie
167 2,2 | niego brat Rotgier, rycerz de Bergow, dawny jeniec Juranda,
168 2,2 | Juranda?~- Ja - odrzekł de Bergow.~- Żyje?~- Żyje,
169 2,2 | Wy, szlachetny grafie de Bergow, jedźcie do Malborga
170 2,2 | pobożny komturze - rzekł de Bergow. - Ciężką niewolę
171 2,2 | strasznego jej rodzica?~Zygfryd de Lowe zawahał się przez chwilę
172 2,2 | zakonnego życia. Przeto pytanie de Bergowa poruszyło w nim
173 2,2 | widziały oczy moje - odrzekł de Bergow.~- Przed północą
174 2,3 | księstwa, ojca Wyszońka i de Lorchego nie wiedział o
175 2,3 | tej chwili wystąpił pan de Lorche i rzekł:~- Na moją
176 2,5 | do mistrza i do Zygfryda de Lowe, że sam pierwszy rzucił
177 2,5 | zwróciwszy się do rycerza de Lorche i do innych, dodał:~-
178 2,5 | wojownicy, gdy zaś panu de Lorche przetłumaczono słowa
179 2,5 | śmiał o tym wątpić - on, de Lorche, pozwie go natychmiast
180 2,5 | za to. A mówił także pan de Lorche, że jeśli Krzyżak
181 2,5 | Bóg daj zdrowie panu de Lorche - rzekł Zbyszko -
182 2,5 | spotkaniu nie pomoże ci ni de Lorche, ni te listy, które
183 2,6 | słowa po niemiecku panu de Lorche, który rzekł:~- Sam
184 2,6 | Jedźcie, jedźcie, rycerzu de Lorche, i opowiedzcie mu,
185 2,6 | Głupstwo i bajka - powtórzył de Lorche.~- Bo zbóje nie podnieśliby
186 2,6 | rzekł Lotaryńczyk - i de Bergowa też odszukam. My
187 2,6 | więc chwycił przez pół pana de Lorche i przycisnął go do
188 2,6 | psubraty oskarżali, że on de Fourcy'ego zadżgał. Musieli
189 2,6 | został w Spychowie. Zbyszko i de Lorche ruszyli wraz ze swymi
190 2,6 | swymi pocztami nazajutrz. De Lorche, którego ksiądz Wyszoniek
191 2,6 | ze ślubów względem Ulryki de Elner, jechał szczęśliwy
192 2,6 | przyznać do zamordowania de Fourcy'ego, jego oskarżyli
193 2,6 | kasztelu przyjął Zbyszka i de Lorchego ksiądz Kaleb i
194 2,6 | nocleg, choćby dla pana de Lorche i dla przygotowań,
195 2,7 | Rozdział VII~Zygfryd de Lowe miał właśnie wyjeżdżać
196 2,7 | zabójcę Danvelda, pogromcę de Bergowa, zabójcę Majnegera,
197 2,8 | nią panna Jurandówna, pan de Lorche i ksiądz Wyszoniek.
198 2,8 | książęcym listem i panem de Lorche pojechał, któren
199 2,11| jako się zowie?~- Zygfryd de Lowe.~- Bóg da, że damy
200 2,11| Mówił mi też Zbyszko, że pan de Lorche wielce mu dopomógł
201 2,11| zamorzyli, albo wywieźli. Stary de Lowe, powiada, to uczynił,
202 2,19| panie! patrzcie tu jeno!~- De Lorche! - zakrzyknął Zbyszko.
203 2,19| zakrzyknął Zbyszko. A de Lorche leżał z bladą, spotniałą
204 2,20| przykazawszy Czechowi pilnować pana de Lorche, który wciąż był
205 2,20| przywieść przed ognisko pana de Lorche, który wypoczywał
206 2,20| miękkiej mycce na głowie. De Lorche wiedział już przez
207 2,20| niemu przyjaźnie dłoń, lecz de Lorche ani się poruszył.~-
208 2,20| rękojeść mi-zerykordii.~A de Lorche podniósł głowę.~-
209 2,20| Tak uczyniono - odrzekł de Lorche - ale to byli poganie.
210 2,20| spokojną powagą rzekł:~- De Lorche! Z jednych rąk dostaliśmy
211 2,20| lot Zbyszkowe słowa, więc de Lorche spojrzał pytającym
212 2,20| Tyś ich przecie poznał, de Lorche, i wiesz najlepiej,
213 2,20| wszędy upowszechnion, a de Lorche wziął go i zaczął
214 2,20| i sprawiedliwości służę.~De Lorche zamilkł na chwilę,
215 2,20| pachołkom. Podczas posiłku de Lorche dowiedział się z
216 2,20| przez Skirwoiłłę jeńce. De Lorche, Maćko i Czech biegli
217 2,21| wojewodo! była! ale Zygfryd de Lowe i Arnold von Baden
218 2,21| zaś zwrócił się do pana de Lorche i za pośrednictwem
219 2,21| rycerskiej pomagać - odparł de Lorche - ale co do wolności,
220 2,21| się w policzki, przy czym de Lorche rzekł:~- Pojadę do
221 2,24| rycerza, niejakiego pana de Lorche, i bratanek mój (
222 2,24| umawiając.~- Wzięliście pana de Lorche? - zapytał żywo Wolfgang. -
223 2,24| że zapłaci za to wszystko de Lorche, ale i tak żałował
224 2,24| że jest w odwodzie pan de Lorche i że sami von Badenowie
225 2,29| przyjechał niespodzianie pan de Lorche. Widok jego wstrząsnął
226 2,29| Żmujdź i odbicie Danusi. Sam de Lorche bynajmniej nie wahał
227 2,29| Ucieszył się też wielce do pana de Lorche i począł mu za przybycie
228 2,29| Potem zwrócił się do pana de Lorche:~- Wiesz, jako się
229 2,29| krzyżackich?~- Wiem - odpowiedział de Lorche - bom go widział
230 2,29| się puścił!~A na to pan de Lorche ruszył ramionami:~-
231 2,29| Zdrów jest - odrzekł de Lorche. - Zawziętość tam
232 2,29| to sam zapłacę - odrzekł de Lorche. - Przyjechałem tu
233 2,29| między nimi zawiązany. Ale de Lorche uśmiechnął się i
234 2,29| uczyń tak! - odpowiedział de Lorche. - Ale wpierw wysłuchaj,
235 2,29| ksiądz.~- Tak - potwierdził de Lorche. - I sposobności
236 2,29| na świecie.~Przyjazd pana de Lorche, jego widok i cała
237 2,29| widzieć!~- Daj Bóg! - rzekł de Lorche. - I choćby Zawisza
238 2,29| Tymczasem wszelako i Zbyszko, i de Lorche cieszyli się w sercach,
239 2,29| Słuchaj - rzekł do pana de Lorche Zbyszko. - Cni mi
240 2,29| właśnie o to prosić - odrzekł de Lorche - bom z dawna chciał
241 2,30| wyruszyli razem z panem de Lorche do Płocka. Nadgraniczne
242 2,30| Zbyszkową powtórzył im pan de Lorche ową pieśń żałosną,
243 2,30| Mieliśmy i tak na zamek z panem de Lorche iść - odrzekł Zbyszko -
244 2,30| jeńca znacznego, rycerza de Lorche, któren jest pan
245 2,30| rzekłszy, skinął na pana de Lorche, któren stał w pobliżu,
246 2,30| drobnym i szczupłym panu de Lorche wyglądał jak góra,
247 2,30| i da Bóg, nigdy inaczej.~De Lorche zaś zawahał się nieco,
248 2,30| na koń...~Usłyszawszy to, de Lorche popatrzał przez chwilę
249 2,30| taką łatwością, jakby pan de Lorche był niemowlęciem.~-
250 2,31| Janusza, rzekł:~- Danveld i de Lowe byli samemu mistrzowi
251 2,31| wniebowziętą twarz pana de Lorche i na ten widok uczuł
252 2,31| nagle, rzekła:~- Widzisz: de Lorche! Pewnikiem znów się
253 2,31| dniem młody rycerz, pan de Lorche i dwaj ich giermkowie
254 2,31| już byli niedaleko domu, de Lorche począł coś mówić
255 2,31| taka rycerska wiara?~Pan de Lorche wysłuchał tej odpowiedzi
256 2,31| przebaczyłem odpowiedział de Lorche - a najlepszy dowód
257 2,32| Arnoldem von Baden o okup. De Lorche, który jako grabia
258 2,32| ustępstwa, ani pośrednictwa pana de Lorche.~Arnold von Baden
259 2,34| niedźwiedziem. Szczęściem de Lorche dowiedział się o
260 2,34| za coś mają, bo już jeden de Lorche wielkie niegdyś w
261 2,42| przez nas i ten poćciwy de Lorche. Oto Bóg dał, że
262 2,49| rycerzu Zbyszku z Bogdańca!~- De Lorche! - zakrzyknął Zbyszko -
263 2,49| tamtej stronie - odrzekł de Lorche - ale jam panu memu,
264 2,49| jako ci to przyszło? Lecz de Lorche, powitawszy starego
265 2,49| jechać. Przedtem jednak sługa de Lorchego ponarzucał im na
266 2,49| i zbliżywszy się do pana de Lorche, jechał w pobok,
267 2,49| którzy żołd biorą - odparł de Lorche - a jam go nie brał.
268 2,49| moje krewnemu, Fulkonowi de Lorche, ustąpiłem, który
269 2,49| ożenił?~- Ach! - odpowiedział de Lorche - kto zdoła odgadnąć
270 2,49| uprosić - odrzekł, wzdychając, de Lorche.~- Dobrze. Powiadają,
271 2,49| poczytują.~- Nie! - rzekł de Lorche. - Wiesz, jako czci
272 2,49| zawsze miał on serce. A pan de Lorche począł się śmiać:~-
273 2,49| jechali w milczeniu, po czym de Lorche podniósł oczy ku
274 2,49| nie postawi - odpowiedział de Lorche - bo żaden tak potężnym
275 2,49| przejeżdżamy, którzy są? - zapytał de Lorche.~- To Tatary; przywiódł
276 2,49| Przypatrzmy się im bliżej - rzekł de Lorche.~I pojechali ku ogniskom,
277 2,49| francuscy i angielscy rycerze.~De Lorche, który znał polskie
278 2,49| którymi tkwiły namioty pana de Lorche, gdy wtem na środku "
279 2,49| Taczewa, rycerze z Bogdańca i de Lorche.~- Ach, to wy, panie -
280 2,49| byli niedaleko namiotu pana de Lorche, zerwał się znów
281 2,49| dzień przyniesie - dodał de Lorche.~ ~
|