Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
awinionem 1
awinionski 1
awinionu 1
az 247
azali 1
aze 21
azeby 2
Frequency    [«  »]
254 byla
251 ten
248 nich
247 az
245 ni
240 stary
240 u
Henryk Sienkiewicz
Krzyzacy

IntraText - Concordances

az

    Tom,    Rozdzial
1 1,1 | zwieszały się im z boku na łokcie.~Gospodarz Niemiec, 2 1,1 | ziemian i kupców, tak że powyciągali szyje ponad 3 1,1 | Zbyszko zaś roześmiał się, ława pod nim poczęła drgać.~- 4 1,1 | toporem łupał i śpik wysysał, mu gardziel grała.~- Ale 5 1,1 | będzie łatwo, gdyż w Krakowie się roi od gości, którzy 6 1,2 | się spod włosów na głowie do brwi.~Nastała chwila 7 1,2 | Księżnie ze śmiechu łzy napłynęły do oczu, a 8 1,2 | narodu Fryzów, którzy hen nad morzem mieszkają, a 9 1,2 | swym potężnym tchem skorupy pod pułap. Danusia śmiała 10 1,2 | Danusia śmiała się tak, że księżna z obawy, że się 11 1,2 | jutro, i w niedzielę, i do śmierci - odparł Zbyszko. 12 1,3 | bowiem włodycy, na zachód po Opole, a na wschód po 13 1,3 | przepowiedziana.~Zbyszko zadrżał z radości na te 14 1,4 | znieść tego nie mogąc, muszą na granicę węgierską do 15 1,4 | konia z tak straszliwą siłą, rumak zarył się wszystkimi 16 1,4 | Zbyszku!~A młody rycerz zdziwił się i oddawszy stryjcowi 17 1,5 | Jagiełły niemal na pół świata, do nieznanych głębin azjatyckich, 18 1,5 | rozmawiali rycerze, a Zbyszko się zdziwił, że przedtem 19 1,5 | wysmukłość. Odzież nosiła nazbyt prostą. Niegdyś - 20 1,5 | komnat, zwykle bowiem suszyła do południa i umyślnie nie 21 1,5 | niebezpieczeństwie i począł śmiać się do łez, a stojący blisko 22 1,5 | mu w tym tak szczerze, że ronił potrawy z półmisków.~ 23 1,5 | wreszcie zrozumiał je i zatrzymał się ze zdumienia:~- 24 1,5 | rozczulił się tym uczynkiem do łez i nie wiedząc, jak 25 1,5 | Dla wszystkich było rzeczą nazbyt jasną, że gdyby nie 26 1,5 | po chrzcinach wybiera się hen gdzieś w dół Węgrów 27 1,6 | niego, przynosząc spyżę. pewnego dnia skrzypnęły 28 1,6 | Pojechał po pogrzebie na Ruś.~- No, to i nie ma 29 1,6 | ale skoroście jeździli do Prus, to póki do reszty 30 1,6 | Bo nie uczynię.~A Maćko pobladł ze wzruszenia i 31 1,6 | drogę i w ten sposób dotarli do rycerzy stojących w kwadrat 32 1,6 | zamieszkali. Stary Maćko też zesłabł na ten widok ze 33 1,6 | głową.~Zrozumiano ten znak i mury zamkowe zatrzęsły się 34 1,7 | że jak o niej pomyślę, to mnie ciągoty biorą. Pójdę 35 1,7 | piersi i zarazem bić pokłony do ziemi.~- Cóż to za odmieńcy? - 36 1,8 | Zbyszko, usłyszawszy to, oniemiał i począł patrzeć 37 1,9 | chory, i czuwał nad nim do białego dnia. Od czasu 38 1,9 | słyszał od znajomych - i poczynało go zdejmować zdziwienie. " 39 1,10| granicą mieli wciąż jechać do Wielkopolski. Droga szła 40 1,10| buch! To powiadam wam, że dziurę w ziemi wybiła, ale 41 1,10| Tak to oni się chwalili, tu jak wzięły groty warczeć, 42 1,10| wzięły groty warczeć, to się ciemno uczyniło - i 43 1,10| jeże po śmierci wyglądali, śmiech brał patrzeć!~Tu 44 1,10| ci huknie przy mszy, to jaskółki pod pułapem z gniazd 45 1,10| ozwało się jeszcze bliżej, nagle po prawej stronie 46 1,10| się obejmowali za szyję. gdy wreszcie mieli już do 47 1,10| naciągnął w mgnieniu oka, zaskrzypiała żelazna obręcz, 48 1,11| Zbyszko. Wyładowanie trwało do zachodu słońca, ku wielkiemu 49 1,12| trzeszczały im pod racicami i las dudnił, one atoli, połyskując 50 1,12| że Zbyszkowi poczynało w uszach dzwonić - po czym 51 1,12| I czekał tak długo, że zdziwienie ogarnęło go po 52 1,12| niewieści głos. Zbyszko zaniemówił ze zdziwienia, 53 1,13| znów gotować się na śmierć.~ pewnej nocy zbudził nagle 54 1,13| spytał Zbyszko.~- Jest. na mnie zimne poty uderzyły. 55 1,14| kamienia wykrzesane ciało, to go ogarniał niepokój i - 56 1,14| potrząsać tak groźnie kuszą, że Zbyszko roześmiał się i 57 1,14| Zbyszko czekał i czekał, wreszcie począł się dziwić, 58 1,15| krewnego powitać, nie czekając, on pierwszy do Bogdańca 59 1,15| tak piękny, że Jagienkę olśniło, zupełnie jak wówczas, 60 1,15| zaczerwieniła się tak, że szyja i uszy jej stały się 61 1,16| dobrego wypaść nie mogło.~Tu zatrzymał konia i począł 62 1,16| ogarnął gniew tak dziki, że włosy poczęły się im jeżyć 63 1,16| czyni celu.~Zatrzymali się w rogu parkanu, gdzie leżały 64 1,16| złość, która burzyła mu się pod szyję w piersiach, chwycił 65 1,16| wściekłością przez cały cmentarz, ku wrotom kościelnym.~Ludzie 66 1,16| uderzył pięścią w stół, zagrzmiało w całej gospodzie.~ 67 1,17| śpiewać i hukać tak, że się bór trząsł, a w samym 68 1,17| trząsł, a w samym Bogdańcu kmiecie wyglądali z chałup, 69 1,17| krzyki i śpiewy, wyszli do wrót na jego spotkanie. 70 1,17| niecierpliwił się widocznie, wreszcie nie~mógł już dłużej 71 1,17| grzmotnął nim o podłogę, z rozpękłego płótna posypały 72 1,17| Zbyszka dłonią w łopatkę, się rozległo w alkierzu, 73 1,17| w głowę tak potężnie, że pątlik zleciał, a włosy 74 1,17| spoglądał czas jakiś za nimi, gdy znikli w boru, wrócił 75 1,18| opat się nie udobrucha, wreszcie sprzykrzyła mu 76 1,18| tatu-siem zdybać.~A Maćka zakłuło coś w dawnej ranie 77 1,19| niej może być smutek. I sam się dziwił swojemu żalowi, 78 1,19| zapomniał, że w długą drogę na Mazury jedzie, a natomiast 79 1,19| świecie był przymrozek.~ wreszcie przestraszył się 80 1,19| znów jechali w milczeniu, przekupień relikwij sam 81 1,19| wiedział, jak sobie poradzić. dopiero po powrocie do gospody 82 1,19| zaraz serce podnosiło mu się po szyję w piersiach i groźnie 83 1,19| będzie na koń siadać, i dziwił się temu, albowiem 84 1,19| jeno o was, a niejednemu to śluzy, słuchajęcy, po jagodach 85 1,20| która w r. 1337 doszła pod Ciechanów i zburzyła 86 1,20| jeszcze.~- Ano, zaczekamy, się pobudzą - odpart Maćko. - 87 1,20| Zbyszkowych, że to jest rycerz " zza morza" - i wówczas stało 88 1,20| takim pędem ku dworowi, że zdziwiony Lotaryńczyk zapytał:~- 89 1,20| po razu tak żałośnie, że Maćko wzruszył ramionami 90 1,20| nad czołem, a spadającymi na ramiona po obu bokach. 91 1,20| zagrzmiały raz, drugi, trzeci, za trzecim razem otworzyły 92 1,20| śmiał się i sam książę, wreszcie, gdy wniesiono 93 1,20| ciekawe - i tak cudna, że rozpłynęło się serce nie 94 1,20| obłąkany uciekał dzień cały do Szczytna, gdzie z trwogi 95 1,21| mniemać, że łowy chybiły. oto ujrzał przed sobą całe 96 1,21| piszczałki; zadrżała puszcza hen do najdalszych głębin, 97 1,21| zgłuszył ryk tak straszliwy, że konie przysiadły na zadach. 98 1,23| nożem w bok z taką siłą, że ostrze schowało się w ciele 99 1,23| towarzysza. Podniesiem krzyk - go w Malborgu usłyszą, że 100 1,23| walkę pieszą alibo konną, do ostatniego tchu, do której 101 1,23| prawicę, wygiął , zakręcił, chrupnęły stawy i kości - 102 1,23| zsiniałą krzyczał tak, że pocztowi, jadący przy wozach 103 1,25| piersiach jedną rękę ku drugiej, wreszcie złożył je jak do 104 1,25| czymś tak niespodzianym, że zerwała się z ławy, po czym 105 1,25| Ale bez niego się boję... mi dech zaparło, a tu i 106 1,25| i niedolą za kochanie!" nagle chwyciła go wielka 107 1,25| popiołem na trzonach i pogasły, wreszcie uczyniło się całkiem 108 1,25| przybraną w sztywną, spadającą do ziemi sukienkę. Powieki 109 1,25| nawet wówczas jak umarła i lęk chwycił go za serce. 110 1,25| częściej zapadało milczenie, wreszcie księżna rzekła:~- 111 1,25| zbiegały im godziny nocy.~ wreszcie na dziedzińcu rozległ 112 1,25| nagły i przeraźliwy, że wzdrygnęli się wszyscy. 113 1,26| nim a Jurandem miało dojść do zawziętej niezgody i 114 1,26| oni zasię kijami go tłukli do wieczerzy. Jużci wichura 115 1,27| chwilami pracował łopatą, pot zlewał mu czoło; chwilami 116 1,27| trudem, ale tak silnie, że skóry, którymi był nakryty, 117 1,28| Danusi - i to zaraz - i do Prus - i tam wyrwać 118 1,29| Krzyżaków-krzywdzicieli tak wielka, że wstał na siodle i jął mówić 119 1,30| kochanie i ludzką boleść...~I łzy zadrgały na chwilę w 120 1,30| kazała im czekać do rana. tu Pan Jezus zesłał mi myśl, 121 1,31| statecznie miłował...~A Zbyszkowi łzy stanęły nagle w oczach; 122 1,32| przyjdzie mu tak czekać może do wieczora albo i dłużej. 123 1,32| podnosiły się coraz wyżej, wreszcie wszystkie wyzębienia 124 2,1 | nimi, zahukany, zelżony, wreszcie ruszył ku staremu 125 2,4 | czekać. Ano! - czekałem. tu przychodzi wiadomość 126 2,4 | uniesieniu pątlik z głowy, włosy rozsypały mu się po 127 2,5 | wolniej i rozważniej, jako do pierwszego starcia nakazywała 128 2,5 | odwalonym tak strasznie od szyi do pachy, że ledwie się 129 2,5 | uniesieniu, w takim bólu, że chwilami słowa urywały mu 130 2,5 | miejscu walki cały dzień do następnej północy, a 131 2,5 | przywdziawszy zbroję, tkwił do północy na dziedzińcu 132 2,6 | przycisnął go do piersi tak, że rycerz jęknął.~Książę zaś 133 2,6 | więc jechali w milczeniu do Spychowa. Zastali tam 134 2,7 | od wierzchu prawego barku pod pachę, zagłębił palce, 135 2,7 | pokryły je zupełnie od brwi do wystającej kości policzka.~ 136 2,8 | jego.~- Jeno czyja? Maćko wstał.~- Powiadaj! A przecie 137 2,8 | któren w Cieszynie włada. tu Jaśko, książę raciborski, 138 2,8 | dopytująca i tak cicha, że jej milczenie zaniepokoiło 139 2,9 | mu jednak tak pilnie, że pobladł ze zmęczenia, gdyż 140 2,9 | zbawienia nie stradał.~- To dziw - rzekł stary Wilk. - 141 2,9 | gościnie, i nie opatrzą się pojutrze. Sieciechowa i 142 2,10| razem i Anula Sieciechówna, Maćko rzekł:~- Jeszcze ci 143 2,10| wilk wedle jagnięcia.~A jej białe ząbki rozbłysły wraz 144 2,11| opatem nie przyjdzie im między tych okrutnych ludzi 145 2,11| postanowił już wieźć obie dziewki do Płocka, gdzie i tak byłby 146 2,11| Białe włosy spadały mu na ramiona, a broda sięgała 147 2,11| kiedykolwiek na Mazowsze - tu nagle otoczyły go litościwe 148 2,12| trącać łokciami, popychać, wreszcie wysunął się naprzód 149 2,13| tedy na schodach i czekał, tu nadchodzi komtur. Usłyszał 150 2,14| księciem Witoldem nastanie, tu niespodzianie odmieniło 151 2,14| tym długo muszą czekać, do zimy, bo to jest kraj 152 2,14| taką przetowłosą i cudną, zmienił się na twarzy. Policzki 153 2,14| każdego dnia po nieszporach do pierwszej gwiazdy krzyżem 154 2,16| zostawić, a tymczasem on do Spychowa przywiózł, by 155 2,16| Ścigali ci nas pół dnia, utailiśmy się w tych lasach, 156 2,17| podcinane z przodu, spadały mu na brwi, chwilę posiedział 157 2,17| całej mocy wiórem w ogień, iskry posypały się z płonących 158 2,17| Byłem wszędy, szukałem! wybuchła ta wojna - i w 159 2,18| Poszło to tak prędko, ze Maćko, Zbyszko, Hlawa i 160 2,18| nadstawiając grzbiety słońcu, dymiło się z nich jak ze 161 2,21| zamykając na przemian oczy. gdy wyciągnął ze dwie kwarty 162 2,21| kolebki dochodzące...~Zbyszko pobladł ze wzruszenia, siadł 163 2,21| chodziłem za nim bez przestanku do tej ostatniej bitwy.~ 164 2,21| tam było, jeno wiem, że mu się coś w głowie pomieszało 165 2,21| ci go takiego potkało, że potem ciężko zachorzał i 166 2,21| Sanderus jechał z nimi. Drogę do pobojowiska wiedzieli 167 2,22| tak okrutnym wysiłkiem, że oczy Niemca krwią zaszły, 168 2,23| trząsł nią tak silnie, że oczy wylazły jej na wierzch. 169 2,24| tylko nie płochliwe, lecz nazbyt zuchwałe serce. Gdyby 170 2,24| pomocy i przy skonaniu!~- ową nieszczęsną męczennicą 171 2,25| do się z taką siłą, że w niej oddech zapierało, 172 2,25| kapały mu na białą brodę. wreszcie przestał i zapadło 173 2,26| siebie, więc odprowadził go do granicy.~Tam, gdy dotarli 174 2,26| wściekłego psa przezpiecznie do granicy, tom go i odprowadził; 175 2,26| ciężko łamać się z sobą, dopiero gdy pomyślał, że 176 2,27| opuszczała jej odtąd prawie do końca drogi. Była to 177 2,27| miedzy przy ugorze janowiec. gdy już mieli pełne naręcza, 178 2,28| potem szeroką leśną drogą do miejsca, gdzie bór się 179 2,28| po białych, opadających na ramiona włosach. Obok 180 2,28| po nich dłonią od czoła do złożonych w krzyż rąk 181 2,28| kolejno litanię nad ciałem do świtu. Do świtu również 182 2,29| czyniło się ciężej. Żył on do śmierci Danusi w okrutnym 183 2,29| wiecie? Przecie on podobno z Aragonii rękawicę waszemu 184 2,30| Jagiełło. Mimo skarg, które o Rzym się opierały, mimo 185 2,30| Zgorzelic mogła przyjechać do Spychowa, nie chciała 186 2,30| oczy i twarz ku gwiazdom.~ gdy już im wreszcie znacznie 187 2,30| Większej. Z powodu przecudnej, nazbyt ciepłej nocy, starosta, 188 2,30| bardzo strojni i świetni, że cały dziedziniec zajaśniał 189 2,30| nimi znajomych, i nagle przystanął ze zdumienia.~ 190 2,31| widziała go od dawnego czasu. dopiero, gdy jej powiedział, 191 2,31| więcej do powiedzenia.~I zakłopotanie odbiło się 192 2,31| drzewiej tak samo pytał i że mi cudnie tego słuchać. 193 2,31| nie sławę, zyskałem, i dwóch mazowieckich rycerzy 194 2,31| znów przestali rozmawiać, dopiero pod samymi murami 195 2,31| nami ruszysz.~A Zbyszko się spłonił z uciechy po 196 2,32| było iść dalej i dalej, do dnia, w którym sam Bóg 197 2,33| szkutach krzyżackich rzeką do Malborga. Zyndram z Maszkowic, 198 2,33| szerzej słowiańskie ziemie.~ nagle zaszło chmurą słońce 199 2,34| podzielić się z nim niedolą.~ dopiero, gdy im smutek i 200 2,34| pasowanymi rycerzami postępują. zlękli się i wzięli mnie 201 2,34| przywieźli. Była i w Spychowie. mi to dziwno, żeście mi 202 2,34| w tej chwili o chorobie, zerwał się na równe nogi 203 2,34| macie bystry... Bo mnie zemdliło, gdym się ich potęgi 204 2,34| lepszego nie wyczytasz!~A Maćko wzruszył się i rzekł nieco 205 2,35| siebie, a duchowni i świeccy popod-nosili się ze swych 206 2,36| Spychowie przy Jurandzie do jego śmierci. Wiadomości 207 2,37| chodził w zapamiętaniu, wreszcie pewnego wieczora 208 2,38| począwszy od pieniędzy do zbroi, koni, szat, kożuchów, 209 2,38| raju, ale ciało na ziemi do dnia sądu. Maćko zaś 210 2,38| grzmotnął się do jej nóg, kurz powstał z polepy.~- 211 2,39| ich krzyżem czas długi, gdy wreszcie znikli za wysokimi 212 2,40| królowej Jadwigi.~A ona zerwała się z ławy ze strachu.~- 213 2,40| siedzieć spokojnie doma do Zbyszkowego powrotu. 214 2,40| niego. Wiedziano wszystko do najdrobniejszych szczegółów, 215 2,41| mógł i słowa przemówić, dopiero gdy ucieszony takim 216 2,42| Niemcami zima i choroby. wreszcie rozgrzmiała po 217 2,42| trwały przez cały tydzień. gdy pewnego wieczoru sprzeczali 218 2,43| owo niebieskie wspomnienie do chwili, w której duch 219 2,43| iść - to idź.~A Zbyszko zerwał się ze zdziwienia 220 2,44| tyłu spadała mu jak grzywa za łopatki. Rycerze w życiu 221 2,44| hartowne, wzruszył się tak, że ścisnęło go coś w gardle, 222 2,46| wiedzieli i opowiadali sobie do przesady zwłaszcza o 223 2,46| przy smolnych pochodniach do rana. Wtedy to pasł oczy 224 2,47| dochowuje, ale do wojny z nami drży. Powiadają też, że 225 2,48| stawach, a topór w nich warczał. Nie mógł już wprawdzie 226 2,49| relikwij?~- Nie, panie. do ostatniej wiosny byłem 227 2,49| Dworowała ci ona ze mnie zawsze, gdym, mając tego dosyć, 228 2,49| podrzucał z taką siłą, że bale szubienicy skrzypiały 229 2,51| Więc różni różnie radzili, wreszcie podobało się i 230 2,51| zakrzyknął tak donośnie, że konie poprzysiadały w pierwszym 231 2,51| pchnięciem przebił brzuch, ostrze w kość pacierzową 232 2,51| Nachterwitza też z Moguncji, wreszcie poczęli się cofać 233 2,51| zaległy z obu stron ziemię, wreszcie pod razami zaciekłych 234 2,51| gromada uderzała po gromadzie, wkrótce tysiące ich zwaliły 235 2,51| oszczepach i od kos całe pole.~ doszli.~- Bij! - zakrzyknęli 236 2,51| Wrzask i krzyki wzbiły się ku niebiosom.~*~Król, który 237 2,51| bitwą, rozsyłał pachołków i ochrypł od dawania rozkazów, 238 2,52| Więc różni różnie radzili, wreszcie podobało się i 239 2,52| zakrzyknął tak donośnie, że konie poprzysiadały w pierwszym 240 2,52| pchnięciem przebił brzuch, ostrze w kość pacierzową 241 2,52| Nachterwitza też z Moguncji, wreszcie poczęli się cofać 242 2,52| zaległy z obu stron ziemię, wreszcie pod razami zaciekłych 243 2,52| gromada uderzała po gromadzie, wkrótce tysiące ich zwaliły 244 2,52| oszczepach i od kos całe pole.~ doszli.~- Bij! - zakrzyknęli 245 2,52| Wrzask i krzyki wzbiły się ku niebiosom.~*~Król, który 246 2,52| bitwą, rozsyłał pachołków i ochrypł od dawania rozkazów, 247 2,53| posiadanie miasto i całą krainę po siwe fale Bałtyku.~KONIEC~ ~ ~ ~


Best viewed with any browser at 800x600 or 768x1024 on Tablet PC
IntraText® (V89) - Some rights reserved by EuloTech SRL - 1996-2007. Content in this page is licensed under a Creative Commons License