Tom, Rozdzial
1 1,1 | Skąd jesteście i jako was zowią?~- Ja zowię się Maćko
2 1,1 | Zali równie ochotnie na was szli? Jakże Bóg darzył?
3 1,2 | byliście przy tym? Jakoże was zowią, bom zapomniał?~-
4 1,2 | połamie. a choćby mi też było was żal - nie chcę do Witolda.~-
5 1,4 | wiecie, że zaraz chciałby was całować? Na te słowa księżna,
6 1,4 | rzekła:~- Wolałabym jego niż was.~- Ej, nie wywołujcie wilka
7 1,4 | szczególnie pod wieczór; nuż was usłyszy i nuż się wam w
8 1,4 | Zbyszko.~- To dobrze. Jakoże was zowią? Maćko wymienił nazwisko
9 1,4 | bo się boję, żeby się na was nie zawziął. No, niech was
10 1,4 | was nie zawziął. No, niech was tam Bóg wspomaga.~- Pójdę
11 1,4 | Miarkujcie też, żeby frasunku po was nie poznał, bo zaraz by
12 1,4 | Kraj to spokojny i nikt na was nie napadnie, chyba jakowy
13 1,4 | tęższy był, panie, i od was, i od Zawiszy, i od Dobka.
14 1,4 | stryjeczna.~- Kocha król i was, miłościwa pani.~- Ej, nie
15 1,5 | rzekł. - Żali to żaden z was nie słyszał, że wizerunek
16 1,5 | chrześcijańskimi narodami, iż was do cna skruszę. Cóż to jest
17 1,5 | Cudniej będzie, jeśli was porwie. Nie widziano jeszcze
18 1,5 | rycerzu z Lichtenstemu, jeśli was jakowaś obelga jako posła
19 1,6 | mojej śmierci spadnie na was kara za wasze grzechy!"~
20 1,6 | mnie tu nie widział.~- Któż was zratował?~- Jurand ze Spychowa -
21 1,6 | Jurand ułapił tych, którzy was napadli, to list powinien
22 1,6 | bólu w piersiach.~- Ciężko was postrzelili - rzekł Zbyszko. -
23 1,6 | się za byle co. Przecie was tyle czasu nie było.~I pochylił
24 1,6 | gdyby ja stąd uciekł, a was tu na pomstę prawu zostawił?~-
25 1,6 | mnie Bóg pokarze, jeśli ja was starego i chorego tu opuszczę.
26 1,6 | A to nie rozumiecie, że was takoż miłuję i że waszej
27 1,7 | opuściliście mnie, to i ja i was nie opuszczę. Jak do Bogdańca,
28 1,7 | skarał, gdyby ja był dla was inny. Obaczcie, że już wozy
29 1,7 | jeden kazałem sianem dla was wymościć. Amylejówna podarowała
30 1,7 | waszej śmierci, ale wprzód was godnie pochowam; a jeśli
31 1,7 | przybysze.~- A to jak? skąd? kto was tu przysłał?~- Przysłał
32 1,9 | Jakobym miał urazę do was chować, kiedyście Danuśków
33 1,9 | Jakożem miał spać, kiedym was pilnował?~- To przylegnij
34 1,10| odrzekł Maćko. - Ale rad was widzę. Miły Boże, to jakbym
35 1,10| jest, bo jak słyszałem, to was Niemce postrzelili?~- Postrzelili
36 1,10| Krakowie dowiedziałem się o was, żeście mało co przede mną
37 1,10| to wy, bom się wszędzie o was na popasach pytał.~Tu zwrócił
38 1,10| to dajcie Jagnę,~Bogdaj was!~- Wam zawsze wesołość i
39 1,10| Jagienka będzie miała o was staranie, bo to w waszym
40 1,10| się na nią zdajcie i niech was głowa o nic nie boli...
41 1,10| zaraz porachujecie... O was, Maćku, będzie dziewka miała
42 1,10| wy! uczyńcieże tak, jako was proszę.~- Wiadoma rzecz,
43 1,10| też rada jestem, rada, że was widzę!... U nas wszystko
44 1,11| zagospodarujem, to oddamy.~- Bogdajże was! A czy to my Niemce, żebyśmy
45 1,11| niespodzianie rzekł:~- Ale też z was kraśna dziewka!~Jagienka
46 1,11| nieco głosem:~- Mocarny z was pachołek...~On zaś, nie
47 1,11| rzekł Zbyszko - ciekawie was słucham.~- Zgorzelice, widzisz,
48 1,11| Jagienki:~- Przepraszam was. Cosik mi się niespodzianie
49 1,11| kiedyście tacy dobrzy, to was jeszcze o jedną rzecz poproszę:
50 1,11| rzecz poproszę: nie ma też u was w domu niedźwiedziego sadła,
51 1,13| zawołał wesoło Zych. - Ale was to już dawno w takiej radości
52 1,15| żeleźca do Zgorzelic.~- Byle was nie zamroczyło - rzekła
53 1,16| słowa:~- Pakliby który z was dwóch albo z innych ludzi
54 1,17| co każecie, i pod nogi was, dobrodzieja naszego, podejmiem.~
55 1,17| rzekł opat - i pierwszy was za to przeklnę. Ja krzywdy
56 1,17| żem nie pojechał, to przez was.~- Jak to przeze mnie?~-
57 1,17| mnie?~- Ba, bom nie chciał was chorych odjeżdżać.~- A teraz
58 1,18| przyłap, bo lepiej, żeby was opat pierwej z daleka uwidział,
59 1,19| teraz giermek musiał na was rzemienie od zbroi dociągać.~-
60 1,19| Kropiwnicy zapytał:~- Jakoże was zowią, bom niedobrze dosłyszał?~-
61 1,19| innym nie gadały, jeno o was, a niejednemu to aż śluzy,
62 1,19| dworze... że to i księżna was nawidzi.~- Bóg jej błogosław
63 1,19| książęce pozwoleństwo dla was, a komturowe dla niego.~-
64 1,20| by jaki Merlin zmienił was czarnoksięską mocą w tamtego
65 1,20| pomsty szuka, zabitą przez was czasu pokoju?~- Kto przeciw
66 1,21| uczynek, ale czy mam i od was spodziewać się zapłaty?~-
67 1,22| na włodyczą cześć, że was będę strzegł - to i będę,
68 1,22| wypisze. Będą przynajmniej o was wiedzieć i bogdąj na mszę
69 1,22| Gdyby Jurand pierwszy na was nastąpił, wsie popalił,
70 1,22| boru? Następował ci on na was, prawda, bo go piekła zemsta -
71 1,22| wszystkich i rzekł:~- Który by z was chciał go pozwać na pieszą
72 1,22| chciał wojny, nie czekałbym was na Mazowszu, jeno szedł
73 1,25| pierwej i w bieluchny płaszcz was obwinął, a drugi zaś rzekł: "
74 1,25| znaczy?~- To znaczy, że ten was dostanie, który was najbardziej
75 1,25| ten was dostanie, który was najbardziej miłuje.~- To
76 1,25| rzekła:~- A śniło mi się, że was jakiś rycerz w biały płaszcz
77 1,25| się i nie przeciwił, bo mi was żal. O Jurandowe pozwoleństwo
78 1,26| przysługę oddać.~- Zawsze on za was, panie, gotów zjeść i wypić -
79 1,26| uchylił się i rzekł:~- Nic po was w Ciechanowie, bo tam już
80 1,26| się Zbyszko.~- Czy nikt z was nie ostał?~- Nikt.~- Skąd
81 1,26| nie przyganić.~- I on też was miłuje. Ale już chodźmy,
82 1,28| Spychowie? Toć ona przy was, miłościwa pani, nie przy
83 1,28| poczet zbrojny i pisanie od was do leśnego dworca po Danuśkę.
84 1,28| Danuśkę. W piśmie było, że was belki w pożarze przytłukły...
85 1,28| Przyjeżdżali skarżyć się na was do leśnego dworca... Chcieli
86 1,28| dworca... Chcieli pomsty na was...~- I oni ją porwali! -
87 1,28| ego, że Niemcy to pierwsi was napadli, zgromił ich i z
88 1,30| Nie było też czasu prosić was o pozwoleństwo. Księcia
89 1,30| to o nic innego prosić was nie będziemy, tylko abyście
90 1,30| targować.~- Tego też po was spodziewali się pobożni
91 1,30| zapewne dlatego, aby wziąć od was okup bogaty... Bóg pozwolił
92 1,30| przysięgę przysłano.~- Po cóż was przysłano?~- Powiedzieli
93 1,30| powiedziano wam, że każę was i Bergowa kołem połamać
94 1,31| zawołał Zbyszko - coś się w was odmieniło od wczoraj i o
95 1,32| Ostawaj z Bogiem.~- Niech was boska moc prowadzi. Szczytno
96 2,1 | komtur rozkazał mi prowadzić was. Pójdźcie za mną.~I począł
97 2,1 | sobie żadnej? Kazano mi was obszukać.~Jurand podniósł
98 2,1 | spokojnie a dobitnie:~- Biorę was tu obecnych na świadków,
99 2,1 | Zygfrydzie z Insburka, i was, pobożni bracia, Rotgierze
100 2,2 | wymówki i zapytał:~- Który z was widział Juranda?~- Ja -
101 2,2 | sądzi, a wy, grafie, jeśli was zapytają o domysły, tedy
102 2,2 | odrzekł Rotgier - mówi przez was rozum i doświadczenie wieku.
103 2,2 | Zygfryd - bo zniewieścieją w was ciała i dusze, i kolano
104 2,3 | wasza niecnota... A jeśli was gdzie indziej lepiej przyjmują,
105 2,3 | przyjmują, to dlatego, że was mniej znają.~Po czym, widząc,
106 2,3 | ukryjesz przed Bogiem. Posądzał was w pierwszej chwili, ale
107 2,3 | z Długolasu:~- Pomawiają was o chciwość i Bóg wie, czy-li
108 2,5 | Ciebie, obcy rycerzu, i was wszystkich obecnych biorę
109 2,6 | postępkach. A gdy mistrz spyta was o dowody, tedy rzeknijcie
110 2,6 | śmierci i dobrze mi było przy was, jako dawno przedtem nie
111 2,6 | rzekł Sanderus - ale nie was, a usłużę poczciwie - wam.~ ~
112 2,9 | Maćka - bo pilną mam do was sprawę, ale możemy i zaraz
113 2,9 | uczynić, a teraz chcę się i was o radę spytać. Drzewiej,
114 2,9 | dzień.~- Bogdajem mógł i was w Bogdańcu uczcić, jako
115 2,9 | Przeto tum przyjechał prosić was po sąsiedzku, abyście Bogdaniec
116 2,9 | jeno od Cztana z Rogowa. Od was, choćbyśmy i w nieprzyjaźni
117 2,9 | jechać i dlatego proszę was: wejrzyjcie też od czasu
118 2,9 | Bogdańca!~- To, widzę, zacni z was ludzie. Przyrzekacie?~-
119 2,9 | rzekł:~- No, tegom się po was i spodziewał. A kiedy tak,
120 2,9 | pomyślą w Zgorzelicach, żem u was w gościnie, i nie opatrzą
121 2,10| mnieście płakali?~- Bo nie po was.~- A zaś czemu.~- Ze strachu.~-
122 2,10| Wiecie? tak tu wedle was jadę jako wilk wedle jagnięcia.~
123 2,10| niczego się nie bójcie, boja was nikomu nie dam.~Po czym
124 2,11| Są tu jakoweś bory dla was Gradów z Bogdańca zapisane,
125 2,11| zawziętym i mściwym. Poznałże was?~- Nie bardzo mógł poznać,
126 2,11| rycerz nie zasroma.~- To was poznajomię - odrzekła księżna.
127 2,11| Zakonie macie, pragnąłby i od was mieć pismo.~To rzekłszy,
128 2,11| zapytał:~- Jakiż powód skłania was, panie, do odwiedzenia naszej
129 2,11| ramionami.~- Wstańcie, i tak was wspomogę. Co wam jest? -
130 2,11| Słuchajcie -rzekła. - Nie opuścim was. Pojedziecie z nami~na Mazowsze
131 2,11| i w każdej wsi będziemy was pytać, czy nie wasza. Może
132 2,11| chociażem go później, panie, od was widział. Ale mi coś tam
133 2,11| mnie wiecie?~- Bo się tu was spodziewał i pytał o was
134 2,11| was spodziewał i pytał o was młody pan, Zbyszko. Usłyszawszy
135 2,11| nie nowina. Przedtem jeno, was, ojcze Kalebie, o pismo
136 2,12| pod nogi i rzekł:~- Jak was tu przywieźli, panie, zaraz
137 2,12| ruszyć, ale ów rycerz, który was przywiózł, wzbronił. Wy,
138 2,12| rzekła. - To my - my, cośmy was tu z Prus przywieźli.~A
139 2,13| W tym jeno pobłądził, że was tu odesłał. Po co nas tu
140 2,13| mocni, i roztropni.~- A kto was, panienko, w razie czego
141 2,13| przysłać, to prześlą przez was - i odwieziecie nas do Zgorzelic.~
142 2,13| szczęście, a wszystkich was w zdrowiu uchował.~I to
143 2,14| ja, jeno dobrodziejstw u was zaznałem. Wziął ci mnie
144 2,14| milsza już była służba u was od wolności. Dajże mi, Boże,
145 2,14| wolności. Dajże mi, Boże, dla was krew rozlać, panienko moja!~-
146 2,14| powtarzając:~- Hej! polec dla was! polec! A ona rzekła:~-
147 2,14| zdrowiu i niech ręka boska was wszystkich i ją piastuj
148 2,16| właśnie dlatego, że dopiero co was pobili. W tym miał ci on
149 2,17| panie - rzekł Czech - Bóg was pocieszy - może wkrótce.~
150 2,21| mi podwójnie życie. Bez was byliby mnie wilcy zjedli
151 2,22| ożenić, a mnie spokojnie przy was siedzieć... Bo przecie najczęściej
152 2,23| teraz, dlaczego ślakowaliśmy was i dlaczego jeńcem naszym
153 2,23| przysłać, to przyślą przez was i odwieziecie mnie do Zgorzelic".~-
154 2,24| nazwisko, panie? Nie każę was wiązać na słowo, boście,
155 2,24| spocząć potrzeba. Prosim też was, panie, do kompanii.~To
156 2,24| rzekł:~- Puściłbym może i ja was na stawiennictwo, gdyby
157 2,24| Wolfgang. - Niech jeden z was odwiezie ją ojcu, byle się
158 2,24| do Wolfganga:~- To proszę was, panie, jeszcze o jedno:
159 2,24| bratanek za siebie i za was ma przywieźć, bo od tego
160 2,24| tym wspomnieli, bo teraz i was za byle co nie puszczę.~
161 2,24| Juranda pohamuję, aby się na was za Zygfryda nie pomścili -
162 2,25| krzyżacki, który katował was i dziecko wasze; dajcie
163 2,26| rzemienia z Zygfryda, bo ja dla was nie od czamoksięstwa, tylko
164 2,29| abym mniemał, żem więcej od was wart, ale aby ich chciwość
165 2,29| żeby oni mieli okup za was dawać, to mi się nie wydaje.~-
166 2,30| wreszcie Tolima - iże się do was wybiera, a byłby to już
167 2,30| ucieszył jak z tego, że was we zdrowiu oglądam.~- Jam
168 2,31| ciurkiem leciały, gdy nam o was prawił. A odnaleźliście
169 2,31| zajedźcie też do nas. Radzi was ugościm, bo szczerze powiadam,
170 2,32| przeto się hamujcie, aby was nie pokarał nasz wielki
171 2,33| nas konie.~- Nie pomawiają was ludzie o ubóstwo - odrzekł
172 2,33| Średnim Zamkiem, do którego was prowadzę, ani tym bardziej
173 2,34| odjeżdżać.~- Jakoże mi było was tu ostawiać?~- Parę niedziel
174 2,34| Jagienką chodzili. A to was tu psubraty w podziemiu
175 2,34| Będziecie zdrowi, niech jeno was wiater przewieje.~- Wiater?
176 2,34| Owa! nie próchnieją w was jeszcze gnaty i do starości
177 2,34| nie baczył.~- Wielce ona was kocha - rzekł Zbyszko. -
178 2,36| już chyba mówcie temu, kto was nie zna - odpowiedział Zbyszko.~
179 2,36| ostatnie lata nie nosił!~- Ale was ręka boska piastowała -
180 2,40| Cztan i Wilk ostawili tu was w spokoju? Bo to oni radzi
181 2,40| zaraz widać pomiarkował, że was i nas sobie zjedna, jeśli
182 2,40| Wiem! Nikt go lepiej od was nie ustrzeże.~- Ale tak
183 2,41| sobie poradzi.~- Piastowała was przecie ręka boska, to i
184 2,42| Idźcie sobie! Nie cierpię was!~- Jak mi Bóg miły, tak
185 2,44| Toż przyjechałam prosić was na wieczerzę, a śmieję się
186 2,44| żeby tak prawdę rzec, to was tak oboje miłuję, że i wstyd
187 2,44| człowiek pijany.~- Ano! Kupa was - rzekł - ale da Bóg, Gradów
188 2,47| jeno zarobisz.~- Wyśmieli was? - zapytał Zbyszko, któremu
189 2,47| przecie stanie".~- Bogdajże was! - zawołał z zapałem Zbyszko.~-
190 2,48| bogdaj tam nie więcej niźli u was w Bogdańcu.~- Mama to wojny
191 2,48| możecie, że to człowiek z was w leciech podeszły, a byłaby
192 2,49| Głowacz, powiedział mi, że was tu znajdę, a teraz czeka
193 2,49| wołacie Hlawa, czeka na was z wieczerzą w namiotach
194 2,49| niebu i rzekł:~- Prosiłem was na wieczerzę, ale nim zajedziem,
195 2,51| ich, mówiąc: "Nie minie was, a starczy dla każdego,
196 2,51| razem powtarzać:~- Zdro - waś - Ma - ry -ja - Łas - kiś -
197 2,52| ich, mówiąc: "Nie minie was, a starczy dla każdego,
198 2,52| razem powtarzać:~- Zdro - waś - Ma - ry -ja - Łas - kiś -
|