Tom, Rozdzial
1 1,1 | ich nawet chętnie, bo jako ludzie, u których o gotowy grosz
2 1,1 | prawda jest! Ale potem ludzie mówili, że księżna Ryngałła,
3 1,3 | którym zdumiewać się musieli ludzie z ubogiego Mazowsza. Istniały
4 1,3 | codziennym równie jak i wszyscy ludzie tych czasów po przyjacielsku
5 1,3 | żale rozwodzić:~- Prawią ludzie - i bogdaj słusznie, że
6 1,4 | czci rycerskiej. O mnie też ludzie słyszeli, a to ci powiadam,
7 1,4 | się temu, że dawniej byli ludzie tężsi - odpowiedział Powała -
8 1,5 | jej dłoni leczyło chorych: ludzie pozbawieni władzy w rękach
9 1,5 | Przychodzili więc do niej ludzie błagać, by uprosiła im zdrowie,
10 1,5 | młodemu! Okrutny żal!~- Giną ludzie i z konia! - odparł Maćko.~-
11 1,5 | mistrzu Kondracie nie mówią ludzie źle. Wreszcie stracić na
12 1,6 | powstrzymywała ją tylko królowa. Ludzie przypominali sobie teraz,
13 1,6 | dobrze w tym Królestwie, gdy ludzie poczną na prawo oczy zamykać
14 1,6 | chodziło". - Tacy to tu ludzie nieużyci. - A on jeszcze
15 1,6 | Pana Boga za piecem. Tu ludzie gadają, że wojska kniaziowe
16 1,6 | płosząc stada kawek i gołębi. Ludzie patrzyli to na drogę wiodącą
17 1,6 | wianuszkiem na jasnych włosach. Ludzie nie rozumieli, co to znaczy
18 1,7 | zdrowie Maćka, radząc, jako ludzie doświadczeni, choć młodzi,
19 1,7 | w Zakonie. Ba! powiadali ludzie z jego orszaku, że byle
20 1,7 | być straszne. Otóż byli ludzie, którzy przewidywali, że
21 1,8 | księżny Anny w Warszawie. Ludzie myśleli nieraz, że od tej
22 1,8 | i gniew we krwi zatopić. Ludzie wówczas mówili: "Gorze Niemcom!
23 1,8 | kuszami lub zbrojni w dzidy. Ludzie żyli w niepewności jutra,
24 1,9 | stękając trochę:~- Drzewiej ludzie byli mądrzejsi - rozumiesz?
25 1,10| parskanie i tupot koni.~- Jacyś ludzie jadą za nami - rzekł Zbyszko.
26 1,10| się zleciało?... Widzicie ludzie!...~- Zleciała jak szyszka
27 1,10| wiekszą cześć polany jacyś ludzie łapali ryby, ale na widok
28 1,11| widziałem, ale słyszałem, że ludzie widzieli... Wysunie ta poniektóry
29 1,12| ich zbóje, byli wszelako ludzie, którzy widzieli później
30 1,13| wiecie, całkiem świeccy ludzie, ale ten, choć między mnichami
31 1,16| aż ku wrotom kościelnym.~Ludzie patrzyli na nich ze zdziwieniem,
32 1,16| nim wysunął się Cztan - a ludzie poczęli się wokół nich kupić,
33 1,17| grzywnami i rzekł:~- Ubodzyśmy ludzie, ale pieniądze mamy, i co
34 1,19| ostanę, póki mnie dobrzy ludzie nie rozwiążą alibo wilcy
35 1,19| siebie, a za nim ruszyli jego ludzie. Czech z kuszą za plecami
36 1,19| mniej, tańsze, aby i ubodzy ludzie mogli je nabywać i tym sposobem
37 1,19| jeden przez drugiego, bo ludzie prawią, że będzie wojna
38 1,19| mówiono o niczym innym. Ludzie mieli jakby przeczucie,
39 1,19| wjeżdżał, tym mniej się ludzie na tym rozumieli i tym bardziej
40 1,19| głupiego.~Na Mazowszu mniej ludzie mówili o wojnie. Wierzyli
41 1,19| owych czasach nie tracili ludzie czasu na namysł. Ale tymczasem
42 1,19| toporzysko.~Czeladnicy Zbyszkowi, ludzie bywali i znający obyczaj
43 1,19| drodze o wojnie - jako się ludzie do niej gotują, jako jej
44 1,19| była tak bliska. Gadają ludzie, że nie może inaczej być,
45 1,19| chwilę i dodał:~- Powiadają ludzie, że te Krzyżaki nie bez
46 1,19| świecie. Ale wiecie... wszędy ludzie jeno ramionami ruszali i
47 1,19| rzekłszy, głupi, którego u nas ludzie nie znają, chyba gdzieś
48 1,20| tym zaciekawiał go kraj i ludzie, więc po myśli była mu zwłoka -
49 1,20| przynajmniej smoków, którym ludzie muszą ofiarowywać dziewice
50 1,20| innych na Mazowszu, a ci są ludzie nasi i książęcy. Widzieliście
51 1,20| biegła po wodę do studzien. Ludzie ci, zapytywani, czy wszyscy
52 1,21| niekiedy zakrakali jak kruki ludzie z otoki. Myśliwi wytężyli
53 1,21| jednak czekać długo, gdyż ludzie, którzy parli zwierza ku
54 1,21| niezmiernych borów siedzący ludzie przywykają od dziecięcych
55 1,21| boru jednakże sypnęli się ludzie na ratunek obcego rycerza,
56 1,22| przyjął, a tego jeno żądał, by ludzie odeszli. Jakoże mam go za
57 1,23| jej patrzyć i słuchać. Gdy ludzie nasi niby od Juranda przybędą,
58 1,23| między knechtami w załodze, ludzie, którzy prawem ścigani z
59 1,23| wtedy przygodzić, że nasi ludzie, przybywszy po Jurandównę,
60 1,23| na samego Juranda.~- Ci ludzie, których wybiorę, są szelmy
61 1,23| śpieszna rozmowa morderców:~- Ludzie nic nie widzieli! - rzekł
62 1,25| się, nie tylko na śmierć ludzie się spowiadają, a tym bardziej
63 1,25| ciemny dzień. To Jurandowi ludzie konie poją. Czas ci do drogi,
64 1,25| wyrzekać, tak jak wyrzekają ludzie prości, gdy im przychodzi
65 1,25| zszerszeniałych i dymiących koniach ludzie Jurandowi. Wszyscy byli
66 1,26| chwytając kuszę. - Kto wy?~- Ludzie książęcy, wysłani w pomoc
67 1,26| gościńcach.~- Na wszystkich ludzie szukają. Jedźcie za nami.
68 1,26| go czekają. Pojechali też ludzie naprzeciw.~- Z kagankami?~-
69 1,26| a wszelako gdyby nie ci ludzie, jeździlibyśmy może i do
70 1,26| takiej zawiei najstarsi ludzie nie pamiętają.~- To może
71 1,26| misy dla nich zastawione, a ludzie wysłani, by ich przeprowadzić
72 1,26| Nie wiecie, czyj zaś?~- Ludzie mówią: dziedzica ze Spychowa.~ ~
73 1,27| konie zapadały po brzuchy. Ludzie książęcy pozapalali pochodnie,
74 1,27| pozostali na straży. Konie i ludzie w nich zmarzli bez ratunku.
75 1,27| Juranda już byli zabrali ludzie książęcy do Niedzborza i
76 1,27| głośno to przyświadczam.~- Ludzie mówili, że Niemcy bały się
77 1,28| zdumieniem Jurand.~- Bo wasi ludzie poginęli, ale jej między
78 1,28| rzekła. - Przyjechali ludzie w waszych barwach, z pismem
79 1,29| odpowiedział Zbyszko.~- A ludzie moi wszyscy poginęli?~-
80 1,30| potem - wiecie - przyszli ci ludzie po Danuśkę, by ją niby do
81 1,30| się opanował i rzekł:~- Ludzie przyjechali po nią w wieczór
82 1,30| jak obcy i nieprzyjaźni ludzie.~I przyszła nań chwila wielkiego
83 1,30| Jakoż, gdy zjadły obroki, a ludzie rozgrzali się trochę w izbach,
84 1,30| jego wróciła do Juranda.~- Ludzie mówią, żeście godną pomstę
85 1,30| córkę, panie, porwali jacyś ludzie, zapewne zbóje i zapewne
86 1,30| bracia są pewni, iż gdyby tu ludzie dowiedzieli się, że córka
87 1,30| O tak! źli i złośliwi ludzie tutejsi nieraz im się już
88 1,30| czym zbójom zapłacić.~- Ludzie nie uwierzą, bom nigdy okupu
89 1,30| wnet zgasła... Przecie ci ludzie mogli powiedzieć mistrzowi,
90 1,32| kiedy chory?~- Coże mu?~- Ludzie mówią, że go rycerze polscy
91 1,32| pogodna. Z murów zeszli znów ludzie, prócz straży, kruki i wrony
92 1,32| bardziej znie-wieściali ludzie z Zachodu. Jurand zaś posiadał
93 2,1 | przerażenia Niemców.~Byli to ludzie przywykli do bitew, rzezi
94 2,2 | zbójów ją odebrali, jeno że ludzie, którzy ją pochwycili, zawiedli
95 2,3 | zamku, ale i w mieście byli ludzie, którzy wśród wichury zimowej
96 2,3 | powiedzieć, że i tu żywią ludzie mający w sercach bojaźń
97 2,5 | nad zamkiem. Mimo chłodu ludzie potnieli ze wzruszenia,
98 2,5 | doświadczenia, że bywają ludzie jako ptaki drapieżne stworzeni
99 2,6 | Szczytnie, ale powiadali ludzie, że Jurand narznął ich tam
100 2,6 | na wojnie, bo na wojnie ludzie się kupą biją, a w spotkaniu
101 2,7 | A wieka nie przymykać.~Ludzie zbliżyli się do wozu. Zygfryd
102 2,7 | wołał jeszcze ciszej, jak ludzie, którzy dopytują się o jakąś
103 2,8 | A już byli po panienkę ludzie, niby od Juranda, i nad
104 2,8 | go udręczył, że najstarsi ludzie o podobnej męce nie słyszeli -
105 2,8 | Szczęściem dowiedzieli się moi ludzie przedtem, więcem z parobkami
106 2,8 | widzieli poczet, że jakowiś ludzie pod wodzą Czecha Hlawy jechali
107 2,9 | szukała jego opieki, bo ludzie się go boją.~- Nie będę
108 2,9 | takiej przyczyny, żeście ludzie rycerscy, którzy do oczu
109 2,9 | To, widzę, zacni z was ludzie. Przyrzekacie?~- Przyrzekamy! -
110 2,10| poczęstuje, to zwykła rzecz, a ludzie gadają, że on ci ślachcic.~-
111 2,11| hartowni i przywykli do trudu ludzie woleli trud największy niż
112 2,11| było dostać się do miasta. Ludzie ci, zżyci z puszczą, rzadko
113 2,11| widział, jeno rzekę, jako ludzie potem prawili. Nastała po
114 2,11| okrutnik, diabłu zaprzedan... Ludzie nic dobrze nie wiedzą, wszelako
115 2,11| do góry głowę, jak czynią ludzie ślepi.~- Pochwalony Jezus
116 2,11| nasz król pomógł. Gadają ludzie i gadają o wielkiej wojnie,
117 2,11| między księżmi podufałość.~- Ludzie dobrze o tamtym księdzu
118 2,12| aleś między swymi... zbożni ludzie odwieźli cię... Bracie Jurandzie!
119 2,14| nikt nie zliczył. Myśleli ludzie, że to już na wieki miłość
120 2,14| królem będzie wojna?~- Mówią ludzie i tam u Niemców, i tu u
121 2,15| słuchajcie! Przecież my ludzie, nie zwierzęta, przeto wołamy
122 2,16| między którymi mogą być ludzie znaczni, a takich chętnie
123 2,17| nie spał jeszcze, albowiem ludzie, nie mając po ostatniej
124 2,17| długi, w ogóle zaś wzrostem ludzie ci przewyższali mieszkańców
125 2,17| narodów - lecz wspomnijcie, że ludzie jesteśmy, nie zwierzęta,
126 2,17| zaraz znać, że to pobici ludzie.~- Dwa razy: cztery dni
127 2,17| wydali?~- Powiadali nam ludzie - rzekł Maćko - iże popręg
128 2,18| wiem - rzekł -jak ci nasi ludzie będą się potykali, ale idą
129 2,19| spokojnie, albo też, gdyby ludzie z niej chcieli badać wnętrze
130 2,21| o tym szepcą sobie jego ludzie. Niektórzy prawią, jako
131 2,21| trzy razy pościg wstrzymał. Ludzie, co byli przy nim, poginęli -
132 2,22| perci leśnej, którą nieraz ludzie musieli przechodzić. Wówczas
133 2,23| zdrowa i taka jako inni ludzie, byłoby przynajmniej wiadomo,
134 2,25| a gdy zemrze, będą mieli ludzie w niebiesiech jednego więcej
135 2,26| poruszonym, jakie miewają zwykle ludzie, którzy chcą coś niezwykłego
136 2,26| mówić z pewnym wahaniem:~- Ludzie prawią, ba! może i nie ludzie,
137 2,26| Ludzie prawią, ba! może i nie ludzie, jeno czarownice i czarownik!,
138 2,27| niebezpieczeństwa i trudy. Ludzie, dowiadując się, że to wiozą
139 2,33| Ubodzyśmy mnisi, a przecie ludzie mówią, że gdzie indziej
140 2,33| konie.~- Nie pomawiają was ludzie o ubóstwo - odrzekł Powała -
141 2,34| Zbyszko -bo coraz to do nich ludzie przychodzą z prośbą o jeńców,
142 2,34| Naprzód przychodzili do nas ludzie tutejsi mianować jeńców -
143 2,34| że tu już się zwiedzieli ludzie o ugodzie między królem
144 2,40| ich sami mieszkańcy Prus, ludzie wszystkich stanów, zarówno
145 2,41| końcu srogiej kłótni: "Zanim ludzie rozsądzą, na Boga się zdaję,
146 2,45| prócz tego szeptali sobie ludzie, że samych łupów zdobytych
147 2,45| domisko - mówili starzy ludzie - i samą majętność z braku
148 2,46| dolą - i nie przeczył, gdy ludzie mówili, że ma szczęsną rękę.
149 2,46| jeno to domo-sko ostało. Ludzie gadali, że dla zbytku mchów
150 2,46| dobra dosyć, więcej niż ludzie wiedzą, ale nie mówcie o
151 2,46| nie mówcie o tym nikomu.~Ludzie jednak domyślali się, wiedzieli
152 2,47| Nastawiałem ci ja ucha, co ludzie mówią - odrzekł Maćko. -
153 2,48| ogromne, jakich najstarsi ludzie nie pamiętali. Zbierano
154 2,48| schronili się do niego z Prus. Ludzie ci prosili, by im pozwolono
155 2,48| przychodziła tak prędko, jak sobie ludzie życzyli. Młodemu dziedzicowi
156 2,48| wszystko z dawna było gotowe: ludzie, wozy, konie, broń, zbroje,
157 2,49| ogniskom, które otaczali ludzie z nagimi całkiem ramionami,
158 2,49| przywiedziono (a byli to znaczni ludzie, ale Najświętszy Sakrament
159 2,51| trwogi na widok śmierci wodza ludzie z Osterody, lecz Lis rzucił
160 2,51| rozpętała się koło chorągwi. Ludzie i konie zbili się w jeden
161 2,52| trwogi na widok śmierci wodza ludzie z Osterody, lecz Lis rzucił
162 2,52| rozpętała się koło chorągwi. Ludzie i konie zbili się w jeden
|