1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-4691
Tom, Rozdzial
1501 1,20| ręką konia i zawołał:~- Na moją duszę!...~W tej chwili
1502 1,20| czystość. I spojrzał bystro na Lotaryńczyka, w obawie,
1503 1,20| obawie, czy nie zobaczy na jego twarzy uśmiechu, albowiem
1504 1,20| wójta w Sambii i tam skargi na niego stały się tak głośne,
1505 1,20| pobłażliwości, z jaką patrzano na podobne sprawy w Malborgu,
1506 1,20| Malborgu, musiano go przenieść na dowódcę zamkowej załogi
1507 1,20| dniach z tajnymi zleceniami na dwór księcia i ujrzawszy
1508 1,20| więc i jego żądza wyrosła na podkładzie dzikiej nienawiści.
1509 1,20| nazwali?~Danveld począł na to opowiadać historię Złotoryi:
1510 1,20| owej pory w okropny sposób na wszystkich rycerzach zakonnych.
1511 1,20| z Jurandem, ale wówczas na widok strasznego "Dzika
1512 1,20| Szczytna, gdzie z trwogi na długi czas zachorzał. Gdy
1513 1,20| gdy Danveld poprzysiągł na krzyż i cześć, że rozhukany
1514 1,20| wypowiedział tyle skarg na okrucieństwo Juranda i zuchwałość
1515 1,20| bo żeby ten książę, który na pozór zacny się wydaje,
1516 1,20| z dworem i niewiastami.~Na to de Lorche spojrzał ze
1517 1,20| Lorche spojrzał ze zdumieniem na Krzyżaka.~- Jak to? Więc
1518 1,20| czasie pokoju napadliście na niewiasty i na księcia,
1519 1,20| napadliście na niewiasty i na księcia, który we własnych
1520 1,20| odpowiedzieć, gdyż wyjechali na obszerną, zaśnieżonym szuwarem
1521 1,20| szuwarem pokrytą polankę, na której książę zsiadł z konia,
1522 1,21| myśliwych długim rzędem na skraju polany, tak aby będąc
1523 1,21| stworzenie z głębin leśnych na polanę. Za strzelcami znów
1524 1,21| dwaj "brońcy" z toporami na ramionach, ogromni, do pni
1525 1,21| koni, albowiem nie zezwalał na to nigdy książę ze względu
1526 1,21| nigdy książę ze względu na niebezpieczeństwo od turów
1527 1,21| było zostać dla obrony dam na koniu, i stał opodal księżny
1528 1,21| Mazurowie jako z broni mało na łowach przydatnej. Natomiast
1529 1,21| śnieg, kuszę przekręcił na plecy i stojąc przy koniu
1530 1,21| w puszczy ośmielał się i na samego księcia burczeć,
1531 1,21| otoki. Myśliwi wytężyli oczy na białą, pustą przestrzeń,
1532 1,21| białą, pustą przestrzeń, na której wiatr poruszał oszronionym
1533 1,21| pierwszy zwierz pojawi się na śniegu - w ogóle zaś wróżono
1534 1,21| za chłopami, ukazał się na polanie i przebiegłszy ją
1535 1,21| po upływie kilku pacierzy na skraju pojawiły się wilki,
1536 1,21| ich kilka. Ale wypadłszy na polanę i zawietrzywszy wokół
1537 1,21| swojskiej trzody chlewnej, która na wołanie gospodarnej niewiasty
1538 1,21| piorun uderzył; jedne poszły na oślep przed siebie, drugie
1539 1,21| było już takich puszcz jak na Mazowszu. Krzyżacy, chociaż
1540 1,21| Krzyżacy, chociaż bywali na Litwie, gdzie czasem zdarzało
1541 1,21| się, że żubry, uderzając na wojsko, sprawiały w nim
1542 1,21| księżnie i dworkach jak żuraw na straży, a nie mogąc się
1543 1,21| oślepione trwogą i szukające na próżno wyjścia. Księżna,
1544 1,21| wyjścia. Księżna, w której na ten widok zagrała Kiejstutowa,
1545 1,21| łowach, ale wsparłszy łokcie na kolanach Danusi, a głowę
1546 1,21| kolanach Danusi, a głowę na dłoniach, patrzył jej w
1547 1,21| patrzył jej w oczy, ona zaś, na wpół śmiejąca się, na wpół
1548 1,21| zaś, na wpół śmiejąca się, na wpół zawstydzona, próbowała
1549 1,21| Lorche zwrócił ogromny, siwy na karku i łopatkach niedźwiedź,
1550 1,21| podniósł się, rycząc okropnie, na zadnie łapy - skłuł go na
1551 1,21| na zadnie łapy - skłuł go na oczach całego dworu tak
1552 1,21| że jednak niewielu panów, na dworach których bawił po
1553 1,21| po drodze, ważyłoby się na taką zabawę i że z takimi
1554 1,21| i zacieklejsze od tych, na które polowano w lasach
1555 1,21| gdyż otoka wparła właśnie na pustać kilkanaście żubrów
1556 1,21| ciężarem. Brodate byki, idące na czele gromady ze łbami nisko
1557 1,21| a jednocześnie wypadły na polanę ze strasznym harmidrem
1558 1,21| podniecając się do skoku i walki.~Na ten straszny widok nawrotnicy
1559 1,21| śniegu oszczep i skoczył na skraj lasu, za nim skoczyło
1560 1,21| że aż konie przysiadły na zadach. Tur rzucił się jak
1561 1,21| rzucił się jak burza wprost na panią, lecz nagle z nie
1562 1,21| pan de Lorche i pochylony na koniu, z kopią wyciągniętą
1563 1,21| z kopią wyciągniętą jak na rycerskim turnieju, runął
1564 1,21| rycerskim turnieju, runął wprost na zwierza.~Obecni ujrzeli
1565 1,21| powietrze.~Koń, spadłszy na bok, począł bić w przedśmiertnych
1566 1,21| pobliżu bez ruchu, podobny na śniegu do żelaznego klina,
1567 1,21| pominąć ich i nie uderzyć na inne konie, lecz mając tuż
1568 1,21| jednakże sypnęli się ludzie na ratunek obcego rycerza,
1569 1,21| przybyli za późno, gdyby na szczęście nie uprzedził
1570 1,21| ale zachwiał się, upadł na kolana i wsparłszy się na
1571 1,21| na kolana i wsparłszy się na ręku, zdołał przemówić jedno
1572 1,21| Mocarzewa rozkazał położyć go na opończy i tamować krew za
1573 1,21| de Lorche. Obracano nim na wszystkie strony, szukając
1574 1,21| wszystkie strony, szukając na zbroi dziur lub wgięć uczynionych
1575 1,21| innych. Tur mścił się głównie na koniu, który leżał obok
1576 1,21| prawej ręce, lewą wsparł się na ramieniu jednego z "aniołów" -
1577 1,21| Danusię - i samego Zbyszka na opończy.~- Ten to rycerz
1578 1,21| najdłużej albo i całkiem na Mazowszu ostańcie, gdzie
1579 1,21| się od takich słów chciwe na sławę serce pana de Lorche,
1580 1,21| czynu rycerskiego dokonał i na takie pochwały zarobił w
1581 1,21| dziwnych rzeczy opowiadano na Zachodzie - z radości nie
1582 1,21| Rozumiał, że rycerz, który na dworze brabanckim lub burgundzkim
1583 1,21| będzie mógł opowiedzieć, iż na łowach ocalił życie księżnie
1584 1,21| nawet zaraz iść do księżny i na klęczkach jej wierne służby
1585 1,21| Zbyszkiem. Ów oprzytomniał znowu na chwilę, ale tylko uśmiechnął
1586 1,21| z których niejeden nosił na sobie ślady niedźwiedzich
1587 1,21| mógłby się młody pan ani na chwilę przypodnieść. Pokazywali
1588 1,21| Wyszoniek z Dziewanny, nie był na łowach, choć zwykle na nich
1589 1,21| był na łowach, choć zwykle na nich bywał, albowiem zajęty
1590 1,21| ponieśli Kurpie Zbyszka na opończy do książęcego dworu.
1591 1,21| pomógł więc dziewczynie siąść na koń, a następnie, jadąc
1592 1,22| iż musiał się położyć, na drugi dzień zaś nie mógł
1593 1,22| Był jednakże przytomny i na drugi dzień, lubo jeszcze
1594 1,22| wprawdzie zaraz: "Toć się na dwoje nie rozetnę" - ale
1595 1,22| dwoje nie rozetnę" - ale na dnie duszy został mu jakby
1596 1,22| mojej panience - rzekł - na włodyczą cześć, że was będę
1597 1,22| powiada, że pokaże się to na nowiu, a do nowiu jeszcze
1598 1,22| o was wiedzieć i bogdąj na mszę dadzą.~-Daj mi teraz
1599 1,22| jak co było - wtedy dadzą na mszę. A mnie tu pochowają
1600 1,22| Nazywano tak wprawdzie na dalekim Zachodzie Litwinów-
1601 1,22| aby mimo wszystkiego, co na Mazowszu słyszał i o chrzcie
1602 1,22| i o połączeniu dwu koron na głowie jednego władcy, nie
1603 1,22| krzyżackich i księcia Janusza. Na dzień przed wyjazdem dworu
1604 1,22| wprawdzie, powołując się na pokój między Zakonem a księstwami
1605 1,22| postanowił patrzeć przez szpary na wyprawę, ale i knechtów
1606 1,22| ale i knechtów zbrojnych na nią pozwolił. Rycerze posłali
1607 1,22| towarzyszami będą się potykali na samej granicy Prus i Spychowa.
1608 1,22| spychowskich ustąpić, napadł na nich, knechtów wytracił,
1609 1,22| domagacie? Gdyby Jurand pierwszy na was nastąpił, wsie popalił,
1610 1,22| ludzi pobił, pewnie bym go na sąd wezwał i karę mu odmierzył.
1611 1,22| Wasz starosta knechtów na wyprawę pozwolił - a cóże
1612 1,22| mam go za to karać alibo na sąd pozywać? Zaczepiliście
1613 1,22| dobrowolnie ściągnęliście klęskę na wasze głowy - więc czegóż
1614 1,22| Miałże starosta gości jako na rzeź wydać? Na to książę
1615 1,22| gości jako na rzeź wydać? Na to książę zwrócił się do
1616 1,22| usłyszawszy to, odgarnął na obie strony włosy i wstawszy
1617 1,22| raz jeszcze, położył rękę na ramieniu Zygfryda i rzekł:~-
1618 1,22| Słuchajcie, starosto: krzyż na płaszczu nosicie, więc odpowiedzcie
1619 1,22| odpowiedzcie wedle sumienia - na ten krzyż! - praw-li był
1620 1,22| póki mu umiłowana niewiasta na waszym powrozie nie skonała.
1621 1,22| Ile razy nasadzaliście na niego zbójców albo biliście
1622 1,22| w boru? Następował ci on na was, prawda, bo go piekła
1623 1,22| czyliż wy lub rycerze, którzy na ziemiach waszych siedzą,
1624 1,22| siedzą, nie następowali na spokojnych ludzi na Mazowszu,
1625 1,22| następowali na spokojnych ludzi na Mazowszu, nie zagarniali
1626 1,22| broni, w czasie pokoju, na mojej własnej ziemi - i
1627 1,22| odpowiadać, bo ile jest królestw na świecie, wszędy na granicach
1628 1,22| królestw na świecie, wszędy na granicach niespokojne duchy
1629 1,22| To sam to gadasz, a sądu na Juranda wołasz. Czegoże
1630 1,22| książęcy majestat wspomni też i na to - mówił dalej Danveld -
1631 1,22| jakichże mąk i kar dosyć na krzywdzicieli Krzyża?~-
1632 1,22| oszukasz!~I położywszy ręce na ramionach Krzyżaka, potrząsnął
1633 1,22| rzekłszy, począł patrzeć na pana de Fourcy, mrugając
1634 1,22| potykali.~- Pewni jesteście?~- Na moją cześć! Ja i de Bergow
1635 1,22| by z was chciał go pozwać na pieszą alibo na konną walkę,
1636 1,22| go pozwać na pieszą alibo na konną walkę, daję na to
1637 1,22| alibo na konną walkę, daję na to pozwoleństwo. Jeśliby
1638 1,22| nich podjął z nim walkę na śmierć i życie. Mógł to
1639 1,22| ale my tu nie pozwoleństwa na walkę żądamy, jeno by de
1640 1,22| niewoli wypuszczon, a Jurand na gardle skaran.~- Nie wy
1641 1,22| wojny, nie czekałbym was na Mazowszu, jeno szedł ku
1642 1,22| wymierzym karę i pomstę.~Na to książę wyciągnął ramię
1643 1,22| wdarł mi się do kraju, tedy na cię uderzę - i więźniem,
1644 1,22| pan de Fourcy spoglądał na nich jak błędny.~- Co tedy
1645 1,22| nie skaraliby Juranda, a na sądzie rzecz by musiała
1646 1,22| sądzie rzecz by musiała wyjść na wierzch.~- Co tedy będzie -
1647 1,22| chełmińską szlachtę i uderzym na Juranda... Czas z nim skończyć!~
1648 1,22| który umiał każdą rzecz na obie strony rozważyć, założył
1649 1,22| strony rozważyć, założył ręce na głowę, namarszczył się i
1650 1,22| ruszy kopijników i uderzy na nas?~- Jest pokój między
1651 1,22| nie wypowie... Innego by na to trzeba mistrza... Za
1652 1,22| wydusił - ci znaleźliby radę na Juranda. Cóż Witold! namiestnik
1653 1,22| między nami ludzi, którzy na wszystko potrafią znaleźć
1654 1,22| de Danveld wsparł łokcie na stole, głowę na rękach i
1655 1,22| wsparł łokcie na stole, głowę na rękach i na długi czas zatopił
1656 1,22| stole, głowę na rękach i na długi czas zatopił się w
1657 1,22| samego i Spychów w dodatku!~- Na krew świętego Bonifacego
1658 1,22| posłali mistrzowi Juranda na łańcuchu, czeka nas pewniej
1659 1,22| dziewki. Jednakże najazd na dwór książęcy w czasie pokoju -
1660 1,22| wszystkich królestw i do papieża na gwałty Zakonu; znów odezwie
1661 1,22| tymczasem kości Juranda zbieleją na haku - odparł brat Hugo. -
1662 1,22| zachorzał i dziewkę wezwał...~Na to uśmiechnął się z tryumfem
1663 1,22| rzekł - jako z powrozem na szyi stoi przy Gdańskiej
1664 1,22| to, de Lówe zwrócił oczy na Danvelda, on zaś uderzył
1665 1,23| zakonnicy zaprzysiężeni na ubóstwo nie zatrzymają tych
1666 1,23| kłamstwa Krzyżaków. Powtarzano na Mazowszu, że "jako tchórz
1667 1,23| Książę też jeno machnął ręką na podobną podziękę, a po ich
1668 1,23| do Danusi, położył dłoń na jej głowie i głaszcząc ją,
1669 1,23| z którą rozmawialiście na odjezdnym?~- Córka Juranda! -
1670 1,23| żadnej trwogi nie znający i na wszystko gotowi. Tym obiecnę,
1671 1,23| zdradzą?~- Nie zdradzą, bo na Mazowszu każdy dawno na
1672 1,23| na Mazowszu każdy dawno na łamanie kołem zarobił i
1673 1,23| zobaczyć księcia, aby się na nas poskarżyć, a siebie
1674 1,23| po Jurandównę, natkną się na samego Juranda.~- Ci ludzie,
1675 1,23| wybiorę, są szelmy kute na cztery nogi. Będą oni wiedzieć,
1676 1,23| wiedzieć, że jeśli się natkną na Juranda, pójdą na haki.
1677 1,23| natkną na Juranda, pójdą na haki. Ich głowa w tym, żeby
1678 1,23| Skończy się sześć lat na pierwszą niedzielę po Świętej
1679 1,23| słowo piśniesz -to wspomnij na dzieci Witolda..."~- A później?~-
1680 1,23| wszelkim uczynkom mającym na celu dobro Zakonu - rzekł
1681 1,23| milczeniu - a przed nimi na dwa lub trzy strzelania
1682 1,23| nocy spadł śnieg obfity. Na drzewach leżała bogata okiść,
1683 1,23| brał udział w wyprawach na Żmujdź, gdzie odznaczył
1684 1,23| wyprawę. Komtur z Lubawy dał na nią ludzi; naopowiadał jednak
1685 1,23| żołnierzy, nie chcieli się na to zgodzić, bojąc się, że
1686 1,23| ale i o grabież, uderzył na nich wstępnym bojem i zadał
1687 1,23| chwili gotów był zgodzić się na wszystkie środki, które
1688 1,23| przedstawiają ich w Niemczech i na Zachodzie. W Malborgu poznał
1689 1,23| i podaje takie sposoby, na które wzdrygnąć się powinna
1690 1,23| bracia nie tylko nie powstają na niego z gniewem, ale przytakują
1691 1,23| Bergowa, byłby się może na to zgodził, chociaż poruszyła
1692 1,23| losem dzieci Witoldowych na wypadek, gdyby Jurand śmiał
1693 1,23| dusza co chwila mocniej na taką bezczelność, ale postanowił
1694 1,23| Ba, cóż z nią uczynicie?~Na to Danveld pochylił się
1695 1,23| następnie podniósł się nieco na strzemionach i rzekł tak
1696 1,23| rycerzy, ale ci, którzy na pogranicznych komandoriach
1697 1,23| ale i wam nie pozwolę...~- Na co nie pozwolicie?~- Na
1698 1,23| Na co nie pozwolicie?~- Na podstęp, na zdradę, na hańbę.~-
1699 1,23| pozwolicie?~- Na podstęp, na zdradę, na hańbę.~- A jakoże
1700 1,23| Na podstęp, na zdradę, na hańbę.~- A jakoże możecie
1701 1,23| wasze zamiary rozgłosić.~Na to spojrzeli po sobie bracia
1702 1,23| ostrze, prawą dłoń położył na rękojeści i rzekł...~- Na
1703 1,23| na rękojeści i rzekł...~- Na tę rękojmię mającą kształt
1704 1,23| rękojmię mającą kształt krzyża, na głowę świętego Dionizego,
1705 1,23| Dionizego, mego patrona, i na moją rycerską cześć ostrzegę
1706 1,23| popatrzył pytającym wzrokiem na Zygfryda de Lowe, a ów przymknął
1707 1,23| jakby dając znak, że się na coś zgadza.~Wówczas Danveld
1708 1,23| w lewej, ale upuścił go na ziemię, w tym samym zaś
1709 1,23| z kilkunastu ran, drgał na śniegu i darł go powykrzywianymi
1710 1,23| Danveld.~- Nic. Poczty są na przedzie; nie widać ich -
1711 1,23| mazowieccy rycerze napadli na nas i zabili nam towarzysza.
1712 1,23| Malborgu usłyszą, że nawet na gości książę nasadza morderców.
1713 1,23| wysłuchać naszych skarg na Juranda, ale kazał zamordować
1714 1,23| tymczasem w ostatniej konwulsji~na wznak i leżał nieruchomy,
1715 1,23| nieruchomy, z krwawą pianą na ustach i z przerażeniem
1716 1,23| Brat Rot-gier popatrzył na niego i rzekł:~- Uważcie,
1717 1,23| samej chwili z tyłu za nimi, na zakręcie śnieżnej drogi,
1718 1,23| zdumienie odbiło mu się na twarzy, ale trwało tylko
1719 1,23| kopię noszę, a który od tura na łowach pobit sam nie mógł
1720 1,23| o te słowa, tego pozywa na walkę pieszą alibo konną,
1721 1,23| pisali.~Czech znów spojrzał na trupa pana de Fourcy, albowiem
1722 1,23| inni zaś poczęli zjeżdżać na boki, jakby go chcieli nieznacznie
1723 1,23| powodów począł się mieć na baczności, zwłaszcza że
1724 1,23| mu...~Tu wsparł lewą dłoń na ramieniu Czecha.~- Więc
1725 1,23| jadący przy wozach znacznie na przedzie, wstrzymali konie.~-
1726 1,23| Danveld widocznie nie mógł się na kulbace utrzymać. Po chwili
1727 1,23| sprowadzeniu wozu ułożono go na słomie i ruszono ku granicy.
1728 1,23| Danvelda. Siadłszy przy nim na wozie, wycierał od czasu
1729 1,24| pierwszemu, co się stało. Na szczęście, znaleźli się
1730 1,24| nich krzyknął mu był nawet na drogę półżartem, aby wziął
1731 1,24| tymczasem granicy, skoczył na konia tak jak stał, w kożuchu
1732 1,24| odesłać wielkiemu mistrzowi na ukaranie. Po chwili jednak
1733 1,24| okrutny, a teraz byle komtur na swoją rękę poczyna. Dopust
1734 1,24| broni pojechał, miałbym na niego posądzenie.~- Ba -
1735 1,24| broń. jakże mu było jednemu na pięciu uderzyć - i na ich
1736 1,24| jednemu na pięciu uderzyć - i na ich poczty zbrojne.~- Jużci
1737 1,24| już widział, że mrugali na niego, aby powiedział, że
1738 1,24| nie Zbyszko, byłby się tur na konie rzucił. I Lotaryńczyk,
1739 1,24| przyczynę, że jak się baby na co zawezmą, to przeciw nim
1740 1,24| ale wierniejszego chyba na świecie nie ma. I dziewczyna
1741 1,24| pomóc, bo i Matka Boska rada na szczęśliwość ludzką patrzy.~-
1742 1,24| ostróg.~Książę uśmiechnął się na to dobrotliwie i odrzekł:~-
1743 1,24| twarzy, mówiąc:~- Ano, bieda na cię, dziecko, przyszła -
1744 1,24| mając smutek w sercu, a łzy na pogotowiu, poczęła zaraz
1745 1,24| blade policzki, spojrzał na Danusię, potem na oznaki,
1746 1,24| spojrzał na Danusię, potem na oznaki, a następnie przymknął
1747 1,24| przypodniósł się nieco na ramionach i począł jej dziękować
1748 1,24| Danusi ułożyć znów jego głowę na wezgłowiu. Tymczasem nadszedł
1749 1,24| księżna położyła mu rękę na ustach, gdyż ksiądz Wyszoniek
1750 1,24| wstał, przeżegnał Zbyszka i na odchodnym dodał:~- A jak
1751 1,25| Krzyżacy niebo i ziemię brali na świadków krzywd, które ich
1752 1,25| świadków krzywd, które ich na Mazowszu spotkały, i pod
1753 1,25| kalectwo i o wyrok śmierci na czeskiego pachołka. Książę
1754 1,25| prawych rycerzy uważam.~I na tym skończyło się posłuchanie.
1755 1,25| podarowała różę jerychońską, a na drugi dzień w czasie snu
1756 1,25| opowiem.~Danusia skinęła głową na znak, że chce wiedzieć,
1757 1,25| pocałowanie od brata-rycerza, na znak, że odtąd uczynkami
1758 1,25| popełniłam ciężki grzech i karę na się ściągnęłam.~- Cóżeście
1759 1,25| jakowąś czyni, podniosłam na niego bezbożną rękę...~Tu
1760 1,25| wiedziałam! a jednak kara na mnie spadła. Bo choćby niewieście
1761 1,25| jakiś rycerz w biały płaszcz na śniegu owinął. Może to był
1762 1,25| wszedłszy do komory, kiwnął na Danusię i rzekł:~- Chwalże
1763 1,25| do nóg i o łaskę i opiekę na dalsze lata dla Danusi jej
1764 1,25| przyjeżdżał do dziecka, przyjedzie na bliskie święta, wówczas
1765 1,25| dla Zbyszka i zgodę jego na bliskie wesele uzyska. Tymczasem
1766 1,25| i Danusi, którą kochała na równi z własnymi dziećmi.
1767 1,25| tajemnych przyczyn nigdy na ich połączenie nie zezwoli.
1768 1,25| zdziwiła się nawet, gdy na jej wezwanie wszedł człowiek
1769 1,25| słoneczny i gaszą wszelką radość na świecie. Rozumiał bowiem
1770 1,25| chory jest i ledwie się może na łożu poruszyć. Przed kilku
1771 1,25| tego uradowania oczu, które na nią patrzą. Co za pociecha
1772 1,25| osłoda była pytać kilka razy na dzień: "Miłym ci?" - i widzieć
1773 1,25| to opiekuństwo przeszłoby na księcia i na mnie, a my
1774 1,25| przeszłoby na księcia i na mnie, a my byśmy ci dziewczynę
1775 1,25| przypodniósł się, siadł na łożu i rzekł zmienionym
1776 1,25| sama, bo choćby i murawa na mnie porosła, dusza o tobie
1777 1,25| tobie nie zapomni, by i na Pana Jezusowym dworze, by
1778 1,25| by i u samego Boga Ojca na pokojach... I rzekę, rady
1779 1,25| ale zarazem zdziwione oczy na Zbyszka.~- W czymże ja wam
1780 1,25| poprzednio przypodniósł się był na łożu, zesunął się znów na
1781 1,25| na łożu, zesunął się znów na wezgłowie i przez jakiś
1782 1,25| Powoli jednak począł posuwać na piersiach jedną rękę ku
1783 1,25| miłościwa pani!~A Danusia na to:~- Miłościwa matuchno!~-
1784 1,25| dech zaparło, a tu i czasu na nic nie ma, bo i dziewczyna
1785 1,25| stanie. I musisz mi też na cześć poprzysiąc, że jeśli
1786 1,25| Boże, przekleństwa jego na siebie i na nią nie ściągnął.~-
1787 1,25| przekleństwa jego na siebie i na nią nie ściągnął.~- Na moją
1788 1,25| i na nią nie ściągnął.~- Na moją cześć! - rzekł Zbyszko.~-
1789 1,25| biskup Mamphiolus, któren na wszystko powiadał: be-ne!
1790 1,25| uręczam, że nie odmówi.~Na to ksiądz Wyszoniek, który
1791 1,25| mną przyjechał, ma gotowe na wszystko odpusty.~Ksiądz
1792 1,25| stanie wedle waszej woli.~Na te słowa radość opanowała
1793 1,25| serca. Zbyszko znów osiadł na wezgłowiu, a księżna, Danusia
1794 1,25| Ciechanowa, gdzie i lepsze leki na jego kalectwo mogą się znaleźć,
1795 1,25| będzie dokuczać. Uradzili na koniec, że i Zbyszko, i
1796 1,25| pokładą.~Przyszło Zbyszkowi na myśl, żeby wziąć giermka
1797 1,25| żeby wziąć giermka Czecha na świadka ślubu, ale porzucił
1798 1,25| najochędożniej, jakobym na królewskie pokoje miał iść.~
1799 1,25| Nie bój się, nie tylko na śmierć ludzie się spowiadają,
1800 1,25| bardziej że idą święta, na które ojciec Wyszoniek z
1801 1,25| rycerz ubierał się zwykle na wielkie uroczystości, a
1802 1,25| uczesał jego długie włosy, na które nałożył szkarłatną
1803 1,25| była z przybraniem głowy. Na myśl o tym opanował panią
1804 1,25| po chwili jednak ukazała na równianki z nieśmiertelników
1805 1,25| nieśmiertelników wiszące na ścianach izby i rzekła:~-
1806 1,25| nie chciała się z początku na to zgodzić, bojąc się złej
1807 1,25| dworcu, do którego tylko na łowy przyjeżdżano, nie było
1808 1,25| kwiatów, więc skończyło się na nieśmiertelnikach. Tymczasem
1809 1,25| izbach zasuły się popiołem na trzonach i pogasły, aż wreszcie
1810 1,25| szczekały od czasu do czasu na wilki w stronę boru.~Jednakże
1811 1,25| rzucając czerwone blaski na śnieg pokrywający dziedziniec.
1812 1,25| ojciec Wyszoniek czekał już na nich z Panem Bogiem. W izbie
1813 1,25| wiankiem nieśmiertelników na skroni, przybraną w sztywną,
1814 1,25| przypominała tak jakieś malowania na szybach, było w niej coś
1815 1,25| Zbyszka zdjęło zdziwienie na jej widok, pomyślał bowiem,
1816 1,25| Lorche, i widząc zdziwienie na twarzach obecnych, położył
1817 1,25| obecnych, położył naprzód palec na ustach, jakby chcąc jakiemuś
1818 1,25| tego rycerza, któren mi na cześć i na relikwie akwizgrańskie
1819 1,25| rycerza, któren mi na cześć i na relikwie akwizgrańskie poprzysiągł,
1820 1,25| wiankiem nieśmiertelników na skroni wydała się jakby
1821 1,25| jakby aniołem widzianym na szybie w gotyckim tumie.~
1822 1,25| Zbyszka i narzuciwszy im stułę na ręce, rozpoczął zwykły obrządek.
1823 1,25| i wsparty obiema rękoma na rękojeści miecza, wyglądał
1824 1,25| zesłabł, gdyż za dużo było na jego siły wzruszeń - i zesunąwszy
1825 1,25| wzruszeń - i zesunąwszy się na poduszki, począł oddychać
1826 1,25| jeszcze: "Mojaś ty, Danuśka" - na co ona pochylała za każdym
1827 1,25| szczęśliwości śmiał stanąć na zawadzie. I rzeczywiście
1828 1,25| ową zapowiedź natychmiast na mającej kształt krzyżyka
1829 1,25| ojciec Wyszoniek wezwani byli na świadków tej przysięgi.~
1830 1,25| Wyszoniek dorzucał wówczas na węgle nowe bierwiona, a
1831 1,25| sukienkę i nieśmiertelniki na głowie Danusi.~Psy na dworze
1832 1,25| nieśmiertelniki na głowie Danusi.~Psy na dworze poczęły znów poszczekiwać
1833 1,25| boru takim szczekaniem jak na wilki.~I w miarę jak płynęły
1834 1,25| ostatni raz przed odjazdem na luteńce - mnie i Zbyszkowi.~
1835 1,25| I zaraz poczęła brząkać na luteńce, następnie zaś,
1836 1,25| Śląska,~Usiadłabym ci ja~Na śląskowskim płocie:~"Przypatrz
1837 1,25| wydostawały się przemocą na policzki. Przez chwilę starała
1838 1,25| tłumaczyć jej, że to nie na długo tego odjazdu i że
1839 1,25| odjazdu i że pewnie jeszcze na święta zjadą z Jurandem
1840 1,25| godziny nocy.~Aż wreszcie na dziedzińcu rozległ się odgłos
1841 1,25| ci do drogi, niebogo!...~Na te słowa i księżna, i Danusia
1842 1,25| od niego, aby ją przebrać na drogę.~Tymczasem rozedniało
1843 1,25| pana własnym kożuchem, gdyż na dworze chłodno było, choć
1844 1,25| Zbyszko począł patrzeć: na dziedzińcu przez lecące
1845 1,25| sanki, wokół nich siedzieli na zszerszeniałych i dymiących
1846 1,25| a niektórzy mieli blachy na kożuchach, w których przeglądały
1847 1,25| i jeszcze raz rzekła mu na pożegnanie:~- Chociaż i
1848 1,25| ile mógł, wsparł głowę na oknie i patrzał; więc poprzez
1849 1,25| żegnał ją znakiem krzyża na drogę. Obróciła się jeszcze
1850 1,25| obojgu wydało się, iż wołają na siebie -już z daleka.~ ~
1851 1,26| stada i napadać nie tylko na pojedynczych ludzi, lecz
1852 1,26| pojedynczych ludzi, lecz i na wsie. Lud jednak radował
1853 1,26| nie dość jeszcze mocny, by na koń siąść, został w dworcu
1854 1,26| się jednak z każdym dniem. Na tydzień przed Wigilią dosiadł
1855 1,26| iż wkrótce będzie miał i na to dość sił. W izbie próbował
1856 1,26| już skutecznie machnąć.~Na koniec, na dwa dni przed
1857 1,26| skutecznie machnąć.~Na koniec, na dwa dni przed Wigilią, kazał
1858 1,26| się nieco, zwłaszcza że na dworze był mróz trzaskający,
1859 1,26| dopiero pod samym Ciechanowem na koń się przesiądę.~I tak
1860 1,26| Sanderusa ładującego się na sanie wraz ze swoją skrzynią,
1861 1,26| gotów zjeść i wypić - rzekł na to Czech - i taką przysługę
1862 1,26| opadnie, to im go rzucim na odprawę, bo na nic lepszego
1863 1,26| go rzucim na odprawę, bo na nic lepszego się nie przy
1864 1,26| pierwej spróbuję zagrzać piwa na popasie, ale tobie go nie
1865 1,26| pióropuszów.~Zbyszko jechał na wozie, raz, dla zaoszczędzenia
1866 1,26| się do siebie i mieć kuszę na podorędziu od wilków, tymczasem
1867 1,26| Bogdańca.~Czech spojrzał na niego ze zdziwieniem. W
1868 1,26| dworcu wiadomość, że pan na Spychowie przeciwny był
1869 1,26| miłował Jagienkę, ale patrzał na nią tak jak na gwiazdę na
1870 1,26| ale patrzał na nią tak jak na gwiazdę na niebie i rad
1871 1,26| na nią tak jak na gwiazdę na niebie i rad by był okupić
1872 1,26| już wasza miłość osiędzie na dziedzinie! - rzekł z radością.~-
1873 1,26| rzekł z radością.~- Jakże mi na dziedzinie siedzieć - odpowiedział
1874 1,26| pozwoleństwo, abym się mógł na ostre z tymi mnichami potykać.
1875 1,26| Czech.~Zbyszko spojrzał na niego z zadowoleniem.~-
1876 1,26| Czech począł kiwać głową na znak, że siłą nie będzie
1877 1,26| będzie puszył, ale jej też i na Niemców nie poskąpi - a
1878 1,26| jakby przy nim siedziała na saniach. Bywało to zawsze,
1879 1,26| uczyniło mu się przykro na myśl, że dziewczyna może
1880 1,26| ich było oto samotników na świecie! - krewnych nawet
1881 1,26| dlatego że już klamka zapadła. Na bitkę nie wypadało przecie
1882 1,26| Przasnyszu radzono im zostać na nocleg, ostrzegając ich
1883 1,26| Zbyszko jednak nie chciał na to zważać, albowiem zdarzyło
1884 1,26| niebezpieczeństwa, więc ruszyli na noc, choć pod wieczór zerwał
1885 1,26| począł myśleć, iż nie zdążą na Wilię. W niektórych miejscach
1886 1,26| Jednakże zmierzch już był na świecie, gdy dojrzeli Ciechanów.~
1887 1,26| gdyby nie ognie płonące na wzniesieniu, na którym budowano
1888 1,26| płonące na wzniesieniu, na którym budowano nowy zamek.
1889 1,26| rozmiotło drwa i węgle.~Na innych wozach rozmawiali
1890 1,26| przygasł, ale natomiast na drodze tuż przy koniach
1891 1,26| pochwalony Jezus Chrystus!~- Na wieki wieków.~- Prowadźcie
1892 1,26| widzieliśmy. Ale może znajdą się na innych gościńcach.~- Na
1893 1,26| na innych gościńcach.~- Na wszystkich ludzie szukają.
1894 1,26| Zaspy śniegowe leżały tam na ulicach jeszcze większe,
1895 1,26| mniej tu dawał się we znaki. Na ulicach były pustki, mieszczanie
1896 1,26| śpiewali, mimo zamieci, kolędy. Na rynku też było widać ludzi
1897 1,26| podjechali bliżej.~Zwodzony most na rowie był spuszczony, gdyż
1898 1,26| kilkunastu łuczników, ale na murach i blankach ani żywej
1899 1,26| tęskniła. Grywa jej teraz na luteńce Jagienka, którą
1900 1,26| następnie, odwiódłszy go nieco na stronę, rzekł:~- Jużci o
1901 1,26| widać. Wieja stawała się na dworze coraz okrutniejsza
1902 1,26| myśli, a nawet nie było na to i czasu, gdyż pachołcy
1903 1,26| wnosić jadło i zastawiać je na stole. Zdążył wszelako Zbyszko
1904 1,26| giermków znajdzie się siano na posłanie. Ale jakoże będzie?...~
1905 1,26| wysunęli już krzesło, aby mógł na nim zasiąść. Przedtem jednak
1906 1,26| miał błogosławić ustawioną na pachnącym sianie wieczerzę.
1907 1,26| mu przerywają obrządek.~- Na Radzanowskim gościńcu całkiem
1908 1,27| giermek znajdował się z nim na sali, zaledwie zdołał wrócić
1909 1,27| wiedział, że wstrzymywanie na nic się nie przyda, a mitręga
1910 1,27| okazać się zgubną. Siadłszy na drugiego konia, pochwycił
1911 1,27| poprzednio z drogą obeznanego. Na otwartym polu wicher począł
1912 1,27| smolnych szczap i ponieść na pola i bory. Droga była
1913 1,27| chwili przewodnik jadący na przedzie skręcił z gościńca.~
1914 1,27| Czemu zbaczamy?~- Bo ich nie na gościńcu zasypało, jeno
1915 1,27| które można było dojrzeć na białej płaszczyźnie śniegowej,
1916 1,27| jakkolwiek brał ostry mróz. na łące jednak leżał śnieg
1917 1,27| się w śnieg i odrzucać go na obie strony.~Po chwili ujrzano
1918 1,27| postać ludzką ze schyloną na piersi głową i czapką głęboko
1919 1,27| czapką głęboko zasuniętą na twarz. Jedna ręka trzymała
1920 1,27| pozostałą służbą i przewodnikiem na ratunek reszty orszaku.
1921 1,27| przez tych, którzy pozostali na straży. Konie i ludzie w
1922 1,27| śnieżnych zawałów. Jeden zaprząg na samym końcu orszaku całkiem
1923 1,27| Woźnica siedział skulony na przedzie z rękoma przy uszach,
1924 1,27| saniach i obok sań -lecz na żadnych nie znaleziono niewiast.
1925 1,27| kochanej twarzy - wszystko na próżno! Płomień oświecał
1926 1,27| zdumieniem młody rycerz. I wołał na ludzi pracujących opodal,
1927 1,27| własne konie i siadłszy na kozły, ruszyli z trupami
1928 1,27| i dwoma ludźmi pozostał. Na myśl mu przyszło, że może
1929 1,27| nigdzie jednak nie trafili na ślady ludzi i koni. Łąka
1930 1,27| teraz w blasku księżyca i na białej, smutnej jej powierzchni
1931 1,27| Spychowa nie było w orszaku.~- Na gościniec! - odpowiedział
1932 1,27| Zbyszko.~- Nie znajdziem i na gościńcu. Patrzałem ja dobrze,
1933 1,27| Patrzałem ja dobrze, czy na których saniach nie było
1934 1,27| wziąłby ją przed siebie na koń i bylibyśmy ją przy
1935 1,27| Zbyszko zaniepokojonym głosem.~Na myśl bowiem przyszło mu,
1936 1,27| Jurand wziął przed siebie na konia Danusię, a potem,
1937 1,27| takim razie znalazłby się na saniach przyodziewek, boć
1938 1,27| przyodziewek, boć nie jechałaby na dwór jeno w tych szatach,
1939 1,27| jeno w tych szatach, które na sobie miała.~Mimo tej słusznej
1940 1,27| wierzbę - ale ni pod nią, ni na staje wokoło nie znaleźli
1941 1,27| zaś, nie zgodziwszy się na małżeństwo, umyślnie ostawił
1942 1,27| wstawiennictwa do biskupa. Na tę myśl Zbyszko nie mógł
1943 1,27| ślub spełnić, który też na samym pograniczu łatwiejszy
1944 1,27| radością Zbyszko, który na tę wieść zapomniał o swoich
1945 1,27| piecem. Nie będą niebożęta na pasterce, chyba na tej,
1946 1,27| niebożęta na pasterce, chyba na tej, którą sam pan Jezus
1947 1,27| starego zwyczaju pobożni, na pamiątkę tego, że Pan urodził
1948 1,27| łaźni i widno zupełnie, gdyż na kominie paliły się ogromne
1949 1,27| nad chorym, który leżał na łożu pod niedźwiedzimi skórami,
1950 1,27| ksiądz Wyszoniek - i poty na niego przyszły.~- Śpi czy
1951 1,27| jął nalegać, by udała się na spoczynek, ale ona nie chciała
1952 1,27| otworzył oczy, siadł nagle na łożu i jął rozglądać się
1953 1,27| oprzytomniał jeszcze, gdyż patrzał na nią, jakby jej nie poznawał,
1954 1,27| zamknąwszy oczy, upadł znów na wezgłowie. Zbyszko i księżna
1955 1,28| Juranda dur i nie odejmie mu na długo przytomności. Tymczasem
1956 1,28| ich odejściu sam udał się na spoczynek. Jakoż Jurand
1957 1,28| obecni, więc on, siadłszy na łożu, spojrzał na nią, poznał
1958 1,28| siadłszy na łożu, spojrzał na nią, poznał i rzekł:~- Miłościwa
1959 1,28| chwilę swoim zdrowym okiem na młodzieńca i rzekł:~- Pamiętam...
1960 1,28| rzekła:~- Ocknijcie się, na miły Bóg! Nie było-li z
1961 1,28| że przytomnie mówicie?~- Na miłosierdzie boskie, gdzie
1962 1,28| pożarze przytłukły... żeście na wpół oślepli i że chcecie
1963 1,28| zawołał Jurand. - Jako Bóg na niebie, tak ni ognia nijakiego
1964 1,28| gorączkowo wciągać szaty na swój olbrzymi grzbiet. Zbyszko
1965 1,28| zapytał ksiądz Wyszoniek.~- Na mękę Bożą przysięgnę!~-
1966 1,28| Przyjeżdżali skarżyć się na was do leśnego dworca...
1967 1,28| dworca... Chcieli pomsty na was...~- I oni ją porwali! -
1968 1,28| Rozumiał tylko, że trzeba iść na ratunek Danusi - i to zaraz -
1969 1,28| że mogą się porwać choćby na całą potęgę krzyżacką.~W
1970 1,28| o sprawie, wezwał także na naradę, a to dla jego rozumu
1971 1,28| trzymają oni jej pewnie na pograniczu, ze strachu,
1972 1,28| nie odbił, jeno gdzieś ją na dalekie mierzeje wiślane
1973 1,28| to już nie zaniecha, póki na swoim nie postawi.~Po czym
1974 1,28| kapituły i mistrzowego nic na swoją rękę poczynać. Dlatego
1975 1,28| boskich nie słuchają? Każdy na swoim zamku jako książę
1976 1,28| porwali dla okupu albo by ją na de Bergowa wymienić, to
1977 1,28| gniew począł go chwytać na nowo, gdyż istotnie Krzyżacy
1978 1,28| Długolasu. - Wierzę, że jej na pograniczu nie trzymają -
1979 1,28| do dalszych zamków albo na morskie mierzeje ją wywieźli,
1980 1,28| jako oczy wam gasną i jako na dziecko raz jeszcze spojrzeć
1981 1,28| on jej poratowanie, jako na ostatnich łowach zesłał,
1982 1,28| łowach zesłał, gdy srogi tur na nas uderzył - a Pan Jezus
1983 1,28| dotychczas rozpacz zerwała się na chwilę, nagła i straszna
1984 1,29| wysłanników krzyżackich. Na szczęście ich przyszły znów
1985 1,29| Danvelda balsamy gojące. Na popasie począł więc wypytywać
1986 1,29| aby tych ludzi przestrzec na wypadek, gdyby Jurand znajdował
1987 1,29| pierwszy pomyślał, że pięści na nich nie dość, ale że trzeba
1988 1,29| łbów wziąć jak niedźwiedzia na łańcuch i szukać całkiem
1989 1,29| się, że Jurand, siedząc na wysokim siodle rycerskim,
1990 1,29| odgrzebywał?~- Ja, z innymi.~- A na onych łowach tyś mi dziecko
1991 1,29| tak wielka, że aż wstał na siodle i jął mówić przez
1992 1,29| później biada tym, którzy na to jedyne dziecko jego rękę
1993 1,29| noc sen nie zamknął im ani na chwilę powiek. Nad ranem
1994 1,29| odpowiedział:~- To żona moja.~Na to Jurand powstrzymał konia
1995 1,29| powstrzymał konia i patrzył na Zbyszka, mrugając ze zdumienia.~-
1996 1,29| koniem i wysunąwszy się na czoło orszaku, jechał w
1997 1,30| i zabrałem się ku niej na Mazowsze, bo szczerze wam
1998 1,30| przerwał Zbyszko, czekając na jakieś słowo z ust Juranda,
1999 1,30| panią, i Danuśkę od tura na łowach zratował. I zaraz
2000 1,30| boleść...~I aż łzy zadrgały na chwilę w głosie Zbyszka,
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-4691 |