1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4458
Tom, Rozdzial
2501 2,9 | jednego młodego pachołka, z twarzą rumianą jak jabłuszko.~-
2502 2,9 | miewasz, Jaśku, a co tam z Jagienką? - zapytał stary
2503 2,9 | poznaliście mnie - co?~Więc z kolei począł się Maćko śmiać.~-
2504 2,9 | Hej! okrutnie śwarny z ciebie pacholik!... i osobliwy,
2505 2,9 | pacholik!... i osobliwy, bo z takiego można się i przychowku
2506 2,9 | się, ale patrzył na nią z wielkim upodobaniem, albowiem
2507 2,9 | druga w podłużne pasy. I z bogatym kordzikiem przy
2508 2,9 | bogatym kordzikiem przy boku, z uśmiechniętą i jasną jak
2509 2,9 | jakże? To dlatego wzięłam z sobą Anulkę, że we dwie
2510 2,9 | nie pora, ale czy i Cztan z Wilkiem dadzą, Bóg wie.
2511 2,9 | Wiesz ty, bąku, skąd wracam? Z Brzozowej.~- Na miły Bóg!
2512 2,9 | nieprzyjaciół i pobić się z nimi łatwo, ale z nieprzyjaciół
2513 2,9 | pobić się z nimi łatwo, ale z nieprzyjaciół stróżów własnego
2514 2,9 | przywiódł, a ona słuchała z wielkim zdumieniem, a gdy
2515 2,10| Wielki odbudował zrównane z ziemią miasto - nie było
2516 2,10| nie mogło iść w porównanie z innymi grodami Królestwa.
2517 2,10| który pamiętał jeszcze z dziecinnych lat rzeź krzyżacką
2518 2,10| Chorzał ciągle. Za dnia, z rana bywał przytomny, ale
2519 2,10| pozywał na bitwę księcia Jana z Raciborza. Klerykowie waganci
2520 2,10| kończył przeor - i że z jego rąk chce przyjąć Sakramenta,
2521 2,10| robić? - spytał jej - i co z sobą uczynisz?~- Pojedziecie
2522 2,10| Pojedziecie do Płocka, a ja z wami - odrzekła krótko.~-
2523 2,10| rzucić?~- A jakoże mi samej z Sieciechówną wracać? Miałabym
2524 2,10| Sieciechówną wracać? Miałabym z wami dalej nie jechać, to
2525 2,10| Owszem, wolał, by Jagienka z nim jechała, niż żeby miała
2526 2,10| jeno w głowie.~- Ale mnie z drogi przez Płock.~- Mówił
2527 2,10| Płock.~- Mówił Czech, że nie z drogi, a do Malborga to
2528 2,10| to i bliżej.~-To jużeście z Czechem uradzali?~- A pewnie,
2529 2,10| Jeszcze i jak! - zawołała z zapałem Sieciechówna, wznosząc
2530 2,10| trzeba obie dziewczyny dalej z sobą brać, że zaś i w duszy
2531 2,10| ruszyli w dalszą podróż. Z przyczyny tajania śniegów
2532 2,10| i wezbranych wód jechali z większym trudem niż poprzednio.
2533 2,10| niejeden pleban wspominali go z wdzięcznością. Mówiono ogólnie,
2534 2,10| zamieszkać w pustej karczmie, z której gospodarz wyniósł
2535 2,10| gospodarz wyniósł się, widocznie z obawy powodzi. Droga wiodąca
2536 2,10| Pachołek Maćków Wit, rodem z tych stron, słyszał coś
2537 2,10| czasach podróżni wozili z sobą żywność, za czym nie
2538 2,10| nam, to Bóg wie, czy nie z wilczą mordą, na wiłkołaka
2539 2,10| wrócił - i nie sam, jeno z jakąś ludzką postacią, którą
2540 2,10| Wypadli zaraz wszyscy ku niemu z okrzykami i radością, ale
2541 2,10| odetchnął głęboko, spojrzał z większą ufnością na zgromadzonych
2542 2,10| Jest nas siedmiu w budach z babami i dziećmi.~- Jakoż
2543 2,10| przymierali, ale chleba z dawna nie widzieli. Ułożono,
2544 2,10| gania. Źle tylko spotkać się z nim w nocy, zwłaszcza gdy
2545 2,10| rycerz niespodzianie chycili z mocą taką, że myślałem,
2546 2,10| smolarz ich. Śmiała się z nią razem i Anula Sieciechówna,
2547 2,10| to Czech spojrzał na nią z wdzięcznością, uśmiechnął
2548 2,10| dziewczyna lgnie do niego z każdym dniem więcej. Sam
2549 2,10| miłuje córkę króla, więc z pokorą i czcią największą,
2550 2,10| Tymczasem podróż zbliżała go z Sieciechówną.~W czasie pochodów
2551 2,10| jechał zwykle w pierwszą parę z Jagienką, a on z Anulą,
2552 2,10| pierwszą parę z Jagienką, a on z Anulą, że zaś chłop był
2553 2,10| i raz, gdy przyzostali z Anulą nieco w tyle, przy
2554 2,10| zjeść? - zapytała.~- Ba! z kosteczkami!~I spojrzał
2555 2,10| serca biły im mocno, jemu z żądzy, jej z jakiejś słodkiej,
2556 2,10| mocno, jemu z żądzy, jej z jakiejś słodkiej, odurzającej
2557 2,10| dworował przy wieczerzy z bojaźliwości dziewczyny,
2558 2,10| ucałowaniu ręki Jagienki podniósł z kolei do ust i dłoń Sieciechówny,
2559 2,10| przodowej izbie, zaś Ja-gienka z Anulą w alkierzu na jednym,
2560 2,11| chwilami jasny, chwilami z powodu chmur, które gnane
2561 2,11| kazał poruszać tabor równo z brzaskiem. Smolarz, który
2562 2,11| częściowo, również jak i łuby z odzieżą i zapasami żywności.
2563 2,11| wypoczynek w pustej karczmie, z ochotą więc ruszyli w drogę.
2564 2,11| ustawał, chwilami zrywał się z mocą niesłychaną, uderzał
2565 2,11| przestawał huczeć i grzmieć jakby z gniewu na ową napaść i przemoc.
2566 2,11| miasta. Ludzie ci, zżyci z puszczą, rzadko widywali
2567 2,11| w której on brał udział z cepem żelaznym w ręku jako
2568 2,11| przymknął oczy, i umilkł, z lekka tylko węgle we watrze
2569 2,11| słysząc te słowa, począł z początku kiwać głową na
2570 2,11| kopać, i chłopy też przyszli z okolicy pomagać w robocie,
2571 2,11| przysypali na porządek, by się z nich jakoweś choróbska nie
2572 2,11| się we wichurze, każden z widłami, i co który nadleciał,
2573 2,11| żałości, czyli też diabły z wesela. Było tego, póki
2574 2,11| łęczycki. Miasto było na nowo z popiołów wzniesione, w części
2575 2,11| popiołów wzniesione, w części z czerwonej cegły, a nawet
2576 2,11| czerwonej cegły, a nawet i z kamienia. Mury miało wysokie,
2577 2,11| Łęczycy, przy czym jeden z giermków zamkowego starosty
2578 2,11| rycerza byli dziewczynami, i z miejsca zakochał się na
2579 2,11| wody, od zagonów dolatywał z powiewem mocny zapach mokrej
2580 2,11| ich budzić, ale sam równo z otwarciem bram poszedł do
2581 2,11| które zresztą znał nieco z tych czasów, gdy jeździł
2582 2,11| tych czasów, gdy jeździł z listem księżny Aleksandry
2583 2,11| świecie, ale co ja teraz z tymi dziewkami zrobię?~I
2584 2,11| jednak brały przy Jagience. Z tych powodów i wierząc przy
2585 2,11| pewne, bo nieraz odzywał się z tym w Zgorzelicach, więc
2586 2,11| chłopaczysko może tam do mnie z jakowego krzyżackiego podziemia
2587 2,11| opieką księżny i biskupa z prośbą, by jej nie dali
2588 2,11| jeśli trzeba będzie się z nią rozstać, zostawić albo
2589 2,11| natychmiast uklękły obie z Sieciechówną i poczęły mówić
2590 2,11| opata, który choć zapalczywy z ludźmi, krzywdy nie wyrządził
2591 2,11| kondukt sam biskup Jakub z Kurdwanowa, byli wszyscy
2592 2,11| nieboszczyka chę-tliwie i z odznaczeniem, lecz zaraz
2593 2,11| jakoweś bory dla was Gradów z Bogdańca zapisane, ale co
2594 2,11| niewiele spodziewał, rad był i z borów, biskup zaś nie zauważył,
2595 2,11| zaś nie zauważył, że jeden z pacholików starego rycerza
2596 2,11| samo jak Zbyszko na drodze z Tyńca.~Więc mając więcej
2597 2,11| księżna po przywitaniu się z Lichtensteinem poczęła rozmawiać
2598 2,11| Lichtensteinem poczęła rozmawiać z księdzem Jakubem z Kurdwanowa,
2599 2,11| rozmawiać z księdzem Jakubem z Kurdwanowa, zbliżył się
2600 2,11| dobrodziejkę ją poczytuje z przyczyny owego listu, którym
2601 2,11| ale przypomniała sobie z łatwością i list, i całą
2602 2,11| śmiertelnym jego pojedynku z Rotgierem. Wszystko to zaciekawiało
2603 2,11| opowieść rycerska lub jedna z takich pieśni, jakie wygłaszali
2604 2,11| wpływowej księżny, widząc, z jakim słucha zajęciem, chętnie
2605 2,11| niż ktokolwiek odczuwał i z całej duszy nad nią ubolewał.~-
2606 2,11| najtęższych zwyciężał, a przecież z ręki dzieciucha poległ.~-
2607 2,11| krzywdujecie, a jednako z tamtych czterech trzech
2608 2,11| na Lichtensteina, który z wojewodą płockim rozmawiał.~
2609 2,11| ile że Lichtensteina, choć z zacnego rodu idzie, powiadają
2610 2,11| jeno dlatego, że przydłużej z miłościwą panią rozmawiam,
2611 2,11| pono ślubowali i Zawisza z Garbowa, i Powała z Taczewa,
2612 2,11| Zawisza z Garbowa, i Powała z Taczewa, i Marcin z Wrocimowic,
2613 2,11| Powała z Taczewa, i Marcin z Wrocimowic, i Paszko Złodziej,
2614 2,11| i Paszko Złodziej, i Lis z Targowiska. Każdy z nich,
2615 2,11| Lis z Targowiska. Każdy z nich, miłościwa pani, i
2616 2,11| w pouchwałość się wejść z nim postaram.~- Czemu zaś
2617 2,11| czci rycerskiej? - zapytała z uśmiechem księżna.~- Godne -
2618 2,11| na ten przykład w bitwie z tyłu na niego natarł, a
2619 2,11| Lichtensteina, poznajomiła z nim Maćka, pomyślawszy,
2620 2,11| a potem raz tylko jeden z nim rozmawiał, i to wieczorem,
2621 2,11| czynił zawsze, jeśli nie z panującym miał do czynienia.~
2622 2,11| Maćko. - Więc to już wojna z Witoldem o Żmujdź, pewna?~-
2623 2,11| co ma na razie począć, i z uczuciem ogromnego strapienia
2624 2,11| mu ślubował i potykać się z nim muszę, a nijak by mi
2625 2,11| innych godnych rzeczy wraz z nim zdobędę.~Po czym jęli
2626 2,11| jęli naradzać się obaj, a z nimi i Jagienka, co czynić
2627 2,11| księżny Aleksandry, a to z powodu opatowego testamentu,
2628 2,11| już ona zginęła i że żywa z krzyżackich rąk nie wyjdzie -
2629 2,11| wezbrane łzy stoczyły się jej z wolna po jagodach i skończyła
2630 2,11| Jeśli tamta zginie, Zbyszko z żałości ani na cię spojrzy.~-
2631 2,11| a Jaśko przecie całkiem z gęby do mnie podobny. Powiecie
2632 2,11| pacholęta i sami rycerze. Z tych przyczyn ustąpił Maćko
2633 2,11| była ciałami wisielców, z których jedno było kobiece.
2634 2,11| zamku powiewała chorągiew z czerwoną ręką w białym polu.
2635 2,11| albowiem pociągnął był z częścią załogi i na czele
2636 2,11| polsku, przeto łatwo było się z nim rozmówić. Zdarzyło się
2637 2,11| że dał mu żelazne listy, z którymi młodzian później
2638 2,11| wschodnią. Maćko ucieszył się z tych wiadomości ogromnie,
2639 2,11| dopiero w nocy przyszła ulewa z grzmotami, które pierwszy
2640 2,11| uśmiechać niebu i radować się z bujnego życia.~W taki to
2641 2,11| taki to ranek wykręcili z Niedzborza ku Szczytnu.
2642 2,11| był konieczny, albowiem z Niedzborza szedł prosty
2643 2,11| naprzód, za nim konno Maćko z Jagienką, następnie dość
2644 2,11| Danveld, którego Jurand razem z Gotfrydem zgładził... Tak
2645 2,11| jeśli Danuśka zginęła, to z jego ręki. Gadają, że spotkała
2646 2,11| Płocku, że się wykręcił. Z nim to będziemy mieli w
2647 2,11| Bóg da, że damy sobie i z nim rady.~- Bóg da!~Tu Maćko
2648 2,11| na wilków, a tu, powiada, z tych wilków trzech już nie
2649 2,11| panie rycerzu, kto to ku nam z pagórka idzie.~- Kto, gdzie? -
2650 2,11| wielgolud czy co...~Maćko z Jagienka wstrzymali stępaki,
2651 2,11| obaczyliśmy ze Zbyszkiem na drodze z Tyńca do Krakowa takiego
2652 2,11| pokazało się, że to był pan z Taczewa, ale też nic dobrego
2653 2,11| Taczewa, ale też nic dobrego z tego nie wypadło. Na psa
2654 2,11| naprzeciw dziada, który schodząc z pagórka niezmiernie powoli,
2655 2,11| ogromny, chociaż widziany z bliska przestał im się wydawać
2656 2,11| której nosił węzeł uczyniony z brudnej szmaty. Białe włosy
2657 2,11| padł przed nią na kolana z wyciągniętymi w górę ramionami.~-
2658 2,11| spłynęły mu po policzkach a z ust wyszedł podobny do jęku
2659 2,11| Jagienka spoglądali na się z niepokojem, mieli bowiem
2660 2,11| odwieźć, bo to musi być człek z tych okolic. Po naszemu
2661 2,11| migi starzec.~- Zaś może z Mazowsza?~-Tak.~- Spod księcia
2662 2,11| opuścim was. Pojedziecie z nami~na Mazowsze i w każdej
2663 2,11| Być może, iż miarkując z głosu, sądził, iż stoi przed
2664 2,11| chcąc zagrodzić drogę, a z ust poczęły mu się wydobywać
2665 2,11| który już przedtem był z Sieciechówną nadjechał i
2666 2,11| rysy starca, po czym rzekł z wolna i dobitnie:~- To wyście
2667 2,11| trudy podróży obaliły go z nóg. Oto dziesiąty już dzień
2668 2,11| serca i swojskie głosy, z których jeden przypomniał
2669 2,11| Czecha.~Maćko zeskoczył z konia, po czym obaj wzięli
2670 2,11| sianem wozie. Tam Jagienka z Sieciechówną, ocuciwszy
2671 2,11| nieprzeparty kamienny sen, z którego dopiero na trzeci
2672 2,11| mamy wszyscy jechać, bo z nim może jeden wóz pójść.~-
2673 2,11| A po jakiemu będziesz z nim gadać, kiedy języka
2674 2,11| przykład, czy wracał Zbyszko z Malborga do Szczytna, to
2675 2,11| między nimi mógłby się był z samym Zawiszą potykać —
2676 2,11| chrześcijanie tak mieli postąpić z pasowanym rycerzem, który
2677 2,11| a nimi różnica. Prawda! Z czterech psubratów trzech
2678 2,11| czasu porwali. Nie może on z nimi wojować, bo nie podoła,
2679 2,11| ani małej nie ma.~- Jest z księciem Witoldem.~- Chwalić
2680 2,11| Nie ze wszystkimi, jeno z Krzyżaki. Z innymi dobry
2681 2,11| wszystkimi, jeno z Krzyżaki. Z innymi dobry i hojny kniaź!~
2682 2,11| wszystko było, a potem zapłacić z nawiązką.~Na takich rozmowach
2683 2,11| zobaczyli, jakim wyszedł z rąk krzyżackich - wybuchła
2684 2,11| rozbudzić Juranda, którego z wozu przeniesiono na skórze
2685 2,11| Maćko zbudził się dobrze już z południa i kazał pachołkowi
2686 2,11| panie, szlachetny rycerz z Bogdańca?~- Tak jest - odrzekł
2687 2,11| dokąd pojechał?~- Przybył z Malborga, a po drodze był
2688 2,11| Był i pojechał? - pytała z bijącym sercem. - Dokąd?~-
2689 2,11| pierwszym między nimi rycerzem. Z jego rozkazania wolno było
2690 2,11| odetchnę i oprzytomnieję, bo z innego świata powracam.~-
2691 2,11| świata powracam.~- Jak to z innego świata?~- Z tego
2692 2,11| Jak to z innego świata?~- Z tego świata, do którego
2693 2,11| Macież tę moc? - zapytał z wielką ciekawością Maćko.~-
2694 2,11| sambińskim...~- Mniejsza z tym... Wy miarkujcie, o
2695 2,11| i łacno go mógł Zbyszko z konia zbić, ale on, to ujrzawszy,
2696 2,11| pokochał. Nie chciał już z nim gonić na ostre ani na
2697 2,11| świadczył.~- A co ze skargi i z onego świadectwa przyszło?~-
2698 2,11| co do Juranda odpisał, iż z ran umarł i tamże przy kościele
2699 2,11| nie zastali, bo na wojnę z Witoldem ku wschodnim zamkom
2700 2,11| wyrozumieć. Ale kata zabrał z sobą stary komtur, a kapelan
2701 2,11| zamrze gdzie pod płotem z głodu albo się w jakowej
2702 2,11| Nie przystoi pachołkom z radami się odzywać.~To rzekłszy,
2703 2,11| szczytnieński wrócił już z synodu, tobym go chciał
2704 2,11| resztę na moją głowę... Wezmę z sobą Hlawę, dwóch pachołków
2705 2,11| sobą Hlawę, dwóch pachołków z bojowymi końmi od wypadku -
2706 2,12| XII~Jurand rozbudził się z długiego snu w obecności
2707 2,12| zapomniawszy we śnie, co się z nim działo, a nie wiedząc,
2708 2,12| chwycił go w ramiona i płacząc z rozrzewnienia, począł mówić:~-
2709 2,12| piersi, i znów całować, a ów z początku był jakby odurzony
2710 2,12| zostaje i jako cię wywiódł z ziemi niewoli, tak ci i
2711 2,12| mianowicie, co chadzali z nim na wyprawy, porywał
2712 2,12| wysunął się naprzód jeden z załogi gródkowej, a zarazem
2713 2,12| dobyć i tę sobaczą krew z nich wytoczyć - tak nam
2714 2,12| się i wyszedł na palcach z izby. Za nim wyszli równie
2715 2,12| ksiądz Kaleb, stary Tolima, a z nimi Jagienka z Sieciechówną,
2716 2,12| Tolima, a z nimi Jagienka z Sieciechówną, które ujrzawszy
2717 2,12| To my - my, cośmy was tu z Prus przywieźli.~A jemu
2718 2,12| i o sobie, że nosi wraz z towarzyszem miecz i hełm
2719 2,12| towarzyszem miecz i hełm z tarczą za rycerzem Maćkiem
2720 2,12| tarczą za rycerzem Maćkiem z Bogdańca, Zbyszkowym stryjcem,
2721 2,12| Zbyszkowym stryjcem, który z Bogdańca na poszukiwanie
2722 2,12| listy od Lichtensteina, z którymi wszędy bezpiecznie
2723 2,12| dziedziniec wjechał giermek Hlawa z drugim pocztowym pachołkiem.
2724 2,12| która już poprzednio zeszła z górnej izby i czekała na
2725 2,12| niemu, nim zdołał zsiąść z konia.~- Gdzie Maćko? -
2726 2,12| Gdzie Maćko? - zapytała z bijącym trwogą sercem.~-
2727 2,13| dowiedziawszy się, iż ma pozostać z rozkazu Maćka w Spychowie,
2728 2,13| Chciałbym też wam sprawę zdać z tego, cośmy w Szczytnie
2729 2,13| pacholikowi, poprowadziła Czecha z sobą na górę.~- Czemu to
2730 2,13| pojechał? Widziałeś ją? Gadałeś z nią? Czemużeś jej nie przywiózł
2731 2,13| Myślałem i jeszcze myślę, że z tych psubrackich pazurów
2732 2,13| dufał... W widzeniu się z księdzem nie było też przeszkód
2733 2,13| zaprzedał, co kat widział! Z zabitym tak gadał jako ja
2734 2,13| zabitym tak gadał jako ja z wami, a tamten to mu się
2735 2,13| wami, a tamten to mu się z trumny śmiał, to zgrzytał,
2736 2,13| czarnym ozorem oblizywał z radości, że mu stary komtur
2737 2,13| wywiózł.~- Wywiózł ją, a z nią zabrał i kata. Nie wiedział,
2738 2,13| jest! prawda! - zawołała z niepokojem Jagienka. - Skoro
2739 2,14| zabrawszy giermka, poszła z nim do Juranda, aby mu nowiny
2740 2,14| go w wielkiej świetlicy z oswojoną wilczycą u nóg,
2741 2,14| wilczycą u nóg, siedzącego z księdzem Kalebem, z Sieciechówną
2742 2,14| siedzącego z księdzem Kalebem, z Sieciechówną i ze starym
2743 2,14| przygrzewał miód, pomieszany z winem krzepiącym i pachnącymi
2744 2,14| siedział na poręczastej ławie z łokciami opartymi na poręczach,
2745 2,14| i przywiozą do Spychowa, z której to właśnie przyczyny
2746 2,14| zwróciły się na Juranda, który z zamkniętymi oczyma i przechyloną
2747 2,14| się, iż widzą tylko duszę z cielesnych pęt wyzwoloną,
2748 2,14| rozbratana raz na zawsze z ziemskim życiem niczego
2749 2,14| I ja sierota! - zawołała z głębi wezbranego serca -
2750 2,14| uchronić, ale teraz ostanę z wami, póki wam Bóg Danusi
2751 2,14| przerywanym i łkającym:~- Ostanę z wami, a Danuśka wróci...
2752 2,14| Jagienka, Jurand obsunął się z ławy na kolana i chórem
2753 2,14| Chryste elejson!...~- Ojcze z nieba, Boże - zmiłuj się
2754 2,14| nad nami!..." mieszały się z kląskaniem słowików.~Lecz
2755 2,14| chowana wilczyca podniosła się z niedźwiedziej skóry leżącej
2756 2,14| trójkątną paszczę, poczęła wyć z cicha i żałośnie.~Jakkolwiek
2757 2,14| Wrócił wprawdzie do Spychowa z rozkazu Maćka, gdyż był
2758 2,14| powinność przy Zbyszku, z radością na to przystał.
2759 2,14| że nie został w Spychowie z rozkazu prawej swojej pani,
2760 2,14| się przydać Zbyszkowi i z niejednej toni go wybawić.
2761 2,14| pilno w pole, że gdy razem z Jagienką wrócili od Juranda,
2762 2,14| nijakiej nie mają. Dam ja sobie z nimi rady i z Niemcami,
2763 2,14| Dam ja sobie z nimi rady i z Niemcami, których napotkam
2764 2,14| niby życzliwość udaje, z niczym się sam nie wyda,
2765 2,14| wyda, a w sedno utrafi i z każdego nowinę jakoby rybę
2766 2,14| pomagał. Zjeżdżali się też z mistrzem na jednej wyspie,
2767 2,14| nim serce...~- Miarkując z tego, co nieraz i nieboszczyk
2768 2,14| hamuje, ale jeszcze się z frasunku niemieckiego śmieje
2769 2,14| Jest ze Żmujdzinami, a i z Witoldem w rzeczy już jest.
2770 2,14| na Żmujdź uczynić, jeno z tym długo muszą czekać,
2771 2,14| Niemcom przyjaciółka. Ale z nastaniem mrozów ruszy się
2772 2,14| pomoc Żmujdzinom - i pójdzie z pozwoleństwem króla polskiego,
2773 2,14| całą Litwą.~- To może i z królem będzie wojna?~- Mówią
2774 2,14| wybierało się stąd na wojnę z własnej woli dwóch dobrych
2775 2,14| nie może, bo są ślachtą z Łękawicy. Teraz pojadą razem
2776 2,14| czego zaraz którego tu pchnę z nowiną.~- Bóg zapłać. Wiedziałam
2777 2,14| podniósł głowę i nie wstając z klęczek, począł mówić nieśmiało
2778 2,14| po chwili odrzekła jakby z wybuchem mimowolnej goryczy:~-
2779 2,14| prośże mnie o to, bo ci nic z mojej przewiązki nie przyjdzie.
2780 2,14| później zjechać mógł Zbyszko z Danusią. Zdawał sobie Hlawa
2781 2,14| ta zaś wyszła niebawem z przyległej izby, albowiem
2782 2,14| niej chęć pożegnania się z pięknym giermkiem. Wyszła
2783 2,14| tedy zmieszana, spłoszona, z bijącym sercem, z oczyma
2784 2,14| spłoszona, z bijącym sercem, z oczyma świecącymi zarazem
2785 2,14| przeto w kłopot niemały, z którego znów wyratowała
2786 2,14| nie mówiąc nic więcej, z izby.~A chociaż był zdrożon
2787 2,14| Pił na umór przez całą noc z dwoma młodymi szlachcicami
2788 2,14| dwoma młodymi szlachcicami z Łękawicy, którzy mieli z
2789 2,14| z Łękawicy, którzy mieli z nim jechać na Żmujdź. Nie
2790 2,14| Niełatwo to ochwiarę z tamtych diabelskich rąk
2791 2,14| Piotrowina, któren wstawszy z grobu, długie potem roki
2792 2,15| księżna wyjechali razem z częścią dworu na wiosenny
2793 2,15| jednak Czech od Mikołaja z Długolasu wielu rzeczy ważnych,
2794 2,15| wielkiego kniazia pojechał z tymi listami mądry Mikołaj
2795 2,15| Schwartzburg, gdański, wyjechali z rozkazu mistrza do króla
2796 2,15| rozkazu mistrza do króla z zapytaniem, czego się mają
2797 2,15| układy, a rwały się zwłaszcza z Witoldem. Wieczorem po przyjeździe
2798 2,15| nowiny. Przyjechał Bronisz z Ciasnoci, dworzanin księcia
2799 2,15| poprzednio po wieści na Litwę, a z nim dwóch znacznych litewskich
2800 2,15| znacznych litewskich kniaziów z listami od Witolda i od
2801 2,15| ludowi ustanowił słynnego z męstwa Skirwoiłłę. Ów wpadał
2802 2,15| owi bojarzynkowie, którzy z Broniszem z Ciasnoci przybyli.
2803 2,15| bojarzynkowie, którzy z Broniszem z Ciasnoci przybyli. Niejeden
2804 2,15| przybyli. Niejeden więc z Mazurów mimo woli macał
2805 2,15| rozważał w duszy, czyby z własnej ochoty pod znak
2806 2,15| pozwolenie nie trzeba, choćby z tego powodu, że księżna
2807 2,15| życie.~Hlawa cieszył się zaś z tej ochoty mazowieckiego
2808 2,15| bowiem, że im więcej ludzi z Polski pociągnie do księcia
2809 2,15| widzenia przy robocie, a razem z nim nowe dzikie kraje, nieznane
2810 2,15| Owi bojarzynkowie, którzy z Broniszem z Ciasnoci przybyli,
2811 2,15| bojarzynkowie, którzy z Broniszem z Ciasnoci przybyli, i inni
2812 2,16| razie potrzeby błyskawicą z miejsca na miejsce, czyniąc
2813 2,16| czego pchnąć zaraz gońca z wiadomością do Spychowa. "
2814 2,16| wstydem".~Maćko słuchał tego z niechęcią, powtarzając od
2815 2,16| jeżeli nie ty? - zapytał z gniewem Maćko. - Trzeba
2816 2,16| się posępnie, gdyż nie był z siebie rad. Nieraz on już
2817 2,16| bezpieczniej było bez niej niż z nią -więc i pojechała.~-
2818 2,16| Co tu wskórasz - rzekł z niecierpliwością Maćko -
2819 2,16| niecierpliwością Maćko - z takim wojskiem, w takiej
2820 2,16| bitki dobre!~- Ale nie im z gołymi brzuchami zamków
2821 2,16| ogóle przypominał Zyndrama z Maszkowic, słynnego rycerza,
2822 2,16| w polu przeciw Tatarom, z którymi długie lata walczył
2823 2,16| Mówiliśmy o wyprawie - rzekł z niezwykłym ożywieniem do
2824 2,16| czeladzi stągiewkę miodu, z której poczęli czerpać rycerze
2825 2,16| co było zbrojnych ludzi z tej strony granicy, to ściągnęło
2826 2,16| Pod Nowe Kowno.~I wyszedł z namiotu.~Maćko i Czech spoglądali
2827 2,17| ale Czech patrzał na nich z ciekawością, rozważając
2828 2,17| oczekiwać, i porównywając ich z polskim i z niemieckim rycerstwem.
2829 2,17| porównywając ich z polskim i z niemieckim rycerstwem. Obóz
2830 2,17| czyli chaty litewskiej z ziemi i drewnianych nie
2831 2,17| znaczniejszych ludzi uwito z gałęzi kilkadziesiąt szałasów,
2832 2,17| Hlawa przypatrywał się z ciekawością oszczepom o
2833 2,17| wąskich i długich, wykutych z hartownego żelaza, kiścieniom
2834 2,17| żelaza, kiścieniom uczynionym z młodych dąbczaków, w które
2835 2,17| i miedziane, pochodzące z dawnych czasów, kiedy żelazo
2836 2,17| Niektóre miecze były również z miedzi, ale większość z
2837 2,17| z miedzi, ale większość z dobrej, dostarczanej z Nowogrodu,
2838 2,17| większość z dobrej, dostarczanej z Nowogrodu, stali. Czech
2839 2,17| niewolnicy pańscy karmili z ręki u toku. Hlawę zdumiewały
2840 2,17| okolicy oswajał się nieco z obczyzną; tu cudzoziemiec
2841 2,17| ogień, niewolę i chrzest z krwi, więc wszystko tu było
2842 2,17| łagodny zwiastun Dobrej Nowiny z miłością apostoła, lecz
2843 2,17| zbrojny niemiecki mnich z duszą kata.~Skirwoiłło i
2844 2,17| który od dziecka zrósł się z wesołym gwarem żołnierskim,
2845 2,17| wesołym gwarem żołnierskim, z pieśniami i szumną muzyką,
2846 2,17| burtini-kas". Wojownicy słuchali z pochylonymi głowami i oczyma
2847 2,17| których zdołano unieść z ostatniej bitwy. Wróżbici,
2848 2,17| znosząc cierpliwie ból i męki. Z głębin leśnych, od strony
2849 2,17| ludziom, którym przywodził i z którymi łatwo mógł się rozmówić,
2850 2,17| giermek - alem nie bardzo rad z tego, com widział, bo zaraz
2851 2,17| Jakże, to on nie rozumie, że z takim wojskiem przeciw Niemcom
2852 2,17| wilgotno, więc rycerze, a z nimi i Hlawa, pokładli się
2853 2,17| mogli, Maćko przewracał się z boku na bok, a następnie
2854 2,17| Wtem Hlawa przypodniósł się z niedźwiedziej skóry, siadł
2855 2,17| które dawno nie podcinane z przodu, spadały mu aż na
2856 2,17| wszystkie narody wspomaganą, z którą nie wiem, czyli kto
2857 2,17| to razy zderzaliśmy się z nimi tarczą o tarcz i łbem
2858 2,17| nas pozywali - a wszyscy z hańbą odeszli. Cóżeś to
2859 2,17| niewdzięcznie ci mnie tam z początku przyjęli, bo było
2860 2,17| im już wiadomo, żem się z Rotgierem potykał. Może
2861 2,17| mi się co złego, jeno żem z listem od księcia przyjechał
2862 2,17| Boże! srogie mi pisma dali, z którymi mogłem od zamku
2863 2,17| na chwilę, po czym rzucił z całej mocy wiórem w ogień,
2864 2,17| ogień, aż iskry posypały się z płonących głowni, i rzekł:~-
2865 2,17| zawołał Maćko. - Jakoże było z onym glejtem? Zali komturowie
2866 2,17| zaraz, ale nie stanął i z zamku mnie wyżenąć kazał.~-
2867 2,17| przyjdzie, a może i król z nim razem z całą potęgą
2868 2,17| może i król z nim razem z całą potęgą polską.~Lecz
2869 2,17| wychylił się niespodzianie z cienia i rzekł:~- W pochód
2870 2,17| tych, którzy pokwapią się z zamku. Chodziło mu o to,
2871 2,17| piszczałkę, wyrzeźbioną z wilczej kości, wydał donośny
2872 2,17| które rosły i wzmagały się z każdą chwilą, a przy ich
2873 2,17| zbierające się koło stosów z bronią. Bór zadrgał i zbudził
2874 2,17| i zbudził się. Po chwili z głębin poczęły dochodzić
2875 2,18| Maćko, Zbyszko, Hlawa i ci z Mazurów, którzy przyszli
2876 2,18| wypraw litewskich. Wyszedłszy z wody, żaden nie zewlókł
2877 2,18| grzbiety słońcu, aż dymiło się z nich jak ze smolarni - i
2878 2,18| chcieli ich ratować, albowiem z powodu ciemności i wzburzonej
2879 2,18| wody rychło stracili ich z oczu, oni zaś nie śmieli
2880 2,18| rozdzieliło się na dwa oddziały. Z jednym Skirwoiłło poszedł
2881 2,18| ciągnący od zamku nie mogli ich z dala dojrzeć i w porę cofnąć
2882 2,18| bitwą. Młody rycerz rad był z tego niezmiernie i tak mówił
2883 2,18| gdyby było bliżej, mogliby z zamku knechtów w pomoc pchnąć,
2884 2,18| tak było. Rycerz, jeśli z gości, to włóczy się po
2885 2,18| Zresztą piesi pomieszani byli z konnymi i by nadążyć krokom
2886 2,18| wilków, rysiów i niedźwiedzi, z głów sterczały to kły dzicze,
2887 2,18| strzałami na plecach, patrzącym z tyłu mogłoby się wydać,
2888 2,18| leśnych bestii wyruszyły z głębi leśnych mateczników -
2889 2,18| Toteż na ów widok jeden z owych włodyczków z Łękawicy,
2890 2,18| jeden z owych włodyczków z Łękawicy, którzy przybyli
2891 2,18| Łękawicy, którzy przybyli z Czechem, zbliżył się do
2892 2,18| prawych wilków idziem, nie z ludźmi.~Hlawa zaś, choć
2893 2,18| pokryła się jasną zielenią. Z mchów puszystych a miękkich,
2894 2,18| pachniały wilgotną korą, a z leśnego podłoża biła surowa
2895 2,18| oddziału, gdzie był Maćko z Czechem i mazurskimi ochotnikami.
2896 2,18| i zmacał, czy kord łatwo z pochew wychodzi.~Zbyszko
2897 2,18| biedy mogły przejść po nim. Z obu stron wznosił się wysokopienny
2898 2,18| nadchodzący, nie mogąc nic dojrzeć z dala, nie mieli czasu albo
2899 2,18| czekać nieprzyjaciela.~Zżyci z borem i z leśną wojną Żmujdzini
2900 2,18| nieprzyjaciela.~Zżyci z borem i z leśną wojną Żmujdzini przypadli
2901 2,18| otarłszy się o nich, rzucał się z przerażeniem i fukiem w
2902 2,18| dzięciołów.~Żmujdzini słuchali z radością tych odgłosów,
2903 2,18| Jeśli, da Bóg, żaden z psubratów nie ujdzie, czybyśmy
2904 2,18| dłoń na ustach, albowiem z gościńca doszło krakanie
2905 2,18| strony i nagle usłyszawszy z gąszczy odpowiedź na krakanie,
2906 2,19| daleko się jeszcze znajdują. Z odpowiedzi Żmujdzina dowiedział
2907 2,19| pięćdziesięciu wojowników, z tych pięćdziesięciu konnych,
2908 2,19| odległości dwóch strzeleń z łuku "straża" złożona z
2909 2,19| z łuku "straża" złożona z ośmiu ludzi, która zjeżdża
2910 2,19| która zjeżdża często gęsto z gościńca i bada bór i gąszcza,
2911 2,19| że idą w szyku. Wiedział z doświadczenia, jak trudno
2912 2,19| mili, wymiarkował bowiem z tego, że ów zastęp ludzi,
2913 2,19| przodzie oddziału, niewiele z niej sobie robił, gdyż spodziewając
2914 2,19| robił, gdyż spodziewając się z góry, że tak będzie, rozkazał
2915 2,19| albo też, gdyby ludzie z niej chcieli badać wnętrze
2916 2,19| stanąwszy na skręcie, poczęli z sobą rozmawiać. Naczelnik,
2917 2,19| Czech, dwóch wło-dyków z Łękawicy, trzech młodych
2918 2,19| Żmujdzini poradzą sobie z Niemcami.~I znów nastała
2919 2,19| niepobożną pieśń, co łatwo było z samej nuty wymiarkować.
2920 2,19| dotychczas za ów postrzał z kuszy, który otrzymał wtedy,
2921 2,19| ratowania Zbyszka wyprawił się z listem siostry Witoldowej
2922 2,19| temu dobrze, któren się z nim pierwszy sczepi" - pomyślał
2923 2,19| tandaradei!~merken wa mir 'z houbet lac...~Wtem pieśń
2924 2,19| wszystkie głosy odzywają się z ziemi, nie zaś z wierzchołków
2925 2,19| odzywają się z ziemi, nie zaś z wierzchołków drzew. Pierwszy
2926 2,19| nich!~Za nim skoczyli inni. Z obu stron boru podniósł
2927 2,19| dalsze szeregi zwróciły się z równą szybkością czołem
2928 2,19| aby bronić się od napaści z boków. Byliby podziwiali
2929 2,19| niemiecka znajdowała się z tyłu oddziału przy wozach.
2930 2,19| którzy poczęli się wysypywać z gąszczów jak jadowity rój
2931 2,19| pozostał bezbronny. Jeden z włodyków z Łękawicy zginął,
2932 2,19| bezbronny. Jeden z włodyków z Łękawicy zginął, drugiego
2933 2,19| Żmujdzini też, którzy uderzyli z boków, odskoczyli zrazu
2934 2,19| Wrócili wprawdzie niebawem z większą jeszcze natarczywością,
2935 2,19| przydrożne chojary i poczęli szyć z łuków w środek knechtów,
2936 2,19| rzucał się na kształt wyjętej z wody ryby. Otoczeni ze wszystkich
2937 2,19| garść ich zdoła się wycofać z pogromu i dostać się na
2938 2,19| berdysze, tnąc, bodąc, rażąc z kusz, o ile zamęt bitwy
2939 2,19| walczyła na śmierć i życie z innymi zastępami nieprzyjaciół.~
2940 2,19| uporczywej bitwy. Oto ów włodyka z Łękawicy, którego pochwycił
2941 2,19| pochylił się, nie zsiadając z konia, i podniósł ciało
2942 2,19| konia, i podniósł ciało z ziemi, pragnąc widocznie
2943 2,19| albowiem zamiast zjechać z drogi uderzył na knechtów
2944 2,19| sprawy, wpadł naprzód jeden z bojarów żmujdzkich, który
2945 2,19| straszliwy zamęt powiększał się z każdą chwilą. Inni bojarowie
2946 2,19| poczęli je rzucać na ostrza: z boków natarli znów Żmujdzini.
2947 2,19| Jeźdźcom łatwo było ciąć z góry, cięli więc bez odetchnienia
2948 2,19| odetchnienia i spoczynku. Z boków drogi wysypywały się
2949 2,19| wojowników w wilczych skórach i z wilczą żądzą krwi w piersiach.
2950 2,19| pomieszał się widocznie z przerażenia, począł grać
2951 2,19| piechurów, walczyli mężnie i z godnym podziwu uporem. Nie
2952 2,19| wszystkie w żelazne naczółki z osadzonym we środku stalowym
2953 2,19| pancerzu i w takimże hełmie z zapuszczoną przyłbicą.~Z
2954 2,19| z zapuszczoną przyłbicą.~Z głębin leśnych padała na
2955 2,19| jezdnych Żmujdzinów otaczał ich z bliska, lecz oni bronili
2956 2,19| chciały się cofać i - parte z tyłu - nie mogły. Na ogół
2957 2,19| gęstwinę leśną, posuwali się z wolna naprzód w trudzie
2958 2,19| pierwsze - i w mgnieniu oka z jego rozkazu ława rycerzy
2959 2,19| zwróciła się czołem w stronę, z której nadeszła. Żmujdzini
2960 2,19| duszy - nie uratuje się z nich nikt, chyba że własną
2961 2,19| rycerza wpół, związał się z nim i pragnąc koniecznie
2962 2,19| żywcem, usiłował wyciągnąć z siodła. Ale strzemię pękło
2963 2,19| pasowany! Czech zeskoczył z konia, ale widząc bezwładność
2964 2,19| naramienniki, odjął pas z wiszącą przy nim mizerykordią,
2965 2,19| Zbyszko. A de Lorche leżał z bladą, spotniałą twarzą
2966 2,19| bladą, spotniałą twarzą i z zamkniętymi oczyma, bez
2967 2,20| innego konia i ruszyli razem z Maćkiem w dalszą pogoń za
2968 2,20| klacz po zabitym włodyce z Łękawicy, minął po kilku
2969 2,20| między łopatki - i zwalił z konia.~I tak mścił się na
2970 2,20| pochwytano. Za czym stary rycerz z Bogdańca, a z nim Zbyszko
2971 2,20| stary rycerz z Bogdańca, a z nim Zbyszko i Czech wrócili
2972 2,20| doły dla dwóch włodyków z Łękawicy, którzy głównie
2973 2,20| Doświadczony Maćko wywnioskował z tego, że część Niemców zdołała
2974 2,20| zdołała się nawet wycofać z pogromu.~Czy Skirwoiłło
2975 2,20| krakania kruka podobnym:~- Z ciebiem rad i z siebiem
2976 2,20| podobnym:~- Z ciebiem rad i z siebiem rad. Nieprędko przyjdą
2977 2,20| będzie nasz.~- Kogoś wziął z jeńców? - spytał Zbyszko.~-
2978 2,20| chciałbyś mi go wydrzeć, a z nim i nadzieję ostatnią?
2979 2,20| wreszcie, wysunąwszy głowę z ramion Zbyszka, począł spoglądać
2980 2,20| który rzekł:~- Złością widać z nim nic nie wskórasz, ale
2981 2,20| przyszedł chłodny, dumny, z twarzą, na której przy blasku
2982 2,20| cześć rycerską pohańbili, z Saracenami przeciw chrześcijanom
2983 2,20| chrześcijanom walcząc.~Jeden z obecnych Mazurów przełożył
2984 2,20| powagą rzekł:~- De Lorche! Z jednych rąk dostaliśmy pasy
2985 2,20| świętego Jerzego powiem: wielu z tych ludzi nie od wczoraj
2986 2,20| mniemał, że grzechy gładzą, z pogany walcząc i do chrztu
2987 2,20| de Lorche dowiedział się z nie mniejszym zdumieniem,
2988 2,20| zaprzeczyli ważności glejtom z powodu wybuchu wojny.~-
2989 2,20| krzyk na Zachodzie, albowiem z możnego rodu pochodzę...~
2990 2,20| Na wszystkie relikwie z Akwizgranu! Toż na czele
2991 2,20| Zygfryd von Lowe. Wiemy to z listów, które do zamku przyszły.
2992 2,20| Lorche, Maćko i Czech biegli z nim razem.~- Słuchaj! -
2993 2,20| Skirwoiłłowych jeńców. Jedni z nich leżeli na wznak, drudzy
2994 2,20| zwróciły się ku niemu.~Wtem z głębi zawołał jakiś donośny,
2995 2,20| ratuj mnie!~Zbyszko porwał z rąk pachołka parę płonących
2996 2,20| płonących szczepek, skoczył z nimi do drzewa, spod którego
2997 2,21| srodze poturbowan. Próżno z rozkazu Zbyszka zawiedziono
2998 2,21| przyszedł do niego natychmiast. Z początku nie mógł się jednak
2999 2,21| strasznych przejściach, czy z folgi, jaka ogarnia zwykle
3000 2,21| gardło, wargi się trzęsły, a z oczu płynęły łzy tak obfite,
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4458 |