Tom, Rozdzial
1 1,4 | zatrzymał go i przez czas~jakiś rozmawiali z ożywieniem.
2 1,4 | sam tylko gospodarz był jakiś zatroskany - a gdy wreszcie
3 1,5 | Kuno, podnosząc głowę.~Wtem jakiś młody, smutny głos ozwał
4 1,6 | Widać wola boska.~Czas jakiś milczeli obaj pod brzemieniem
5 1,6 | zdumiał się tak, iż czas jakiś słowa nie mógł przemówić.~-
6 1,8 | powędruję.~Jurand siedział czas jakiś z głową w dłoniach, lecz
7 1,10| Tamci stali jeszcze czas jakiś w milczeniu, spoglądając
8 1,11| milczenie. Maćko spoglądał czas jakiś z ukosa na Zbyszka, a wreszcie
9 1,12| dochodziły jeszcze czas jakiś przytłumione odgłosy, podobne
10 1,12| z dala za nim ozwał się jakiś szelest.~Wówczas ścisnął
11 1,12| bestię, a jednocześnie głos jakiś zawołał mu nagle tuż nad
12 1,12| dobrze!~I tak rozmawiali czas jakiś przy wesołym brzasku ogniska,
13 1,14| wdzięczność wpadał co czas jakiś do Zgorzelic, więc wraz
14 1,14| przez wrzosy ku domowi, czas jakiś oglądała się za Zbyszkiem,
15 1,15| zaś toczył jeszcze czas jakiś wokoło gniewnymi oczyma,
16 1,17| Opat zaś spoglądał czas jakiś groźnie to na niego, to
17 1,17| iż mowa była mu na czas jakiś odjęta. Nastało złowrogie
18 1,17| Maćko.~Opat patrzał czas jakiś na Zbyszka wytrzeszczonymi
19 1,17| przewodnikiem.~Maćko spoglądał czas jakiś za nimi, aż gdy znikli w
20 1,19| pobocza leśnego ozwał się jakiś żałosny głos, na wpół przytłumiony
21 1,19| obok Czecha. Przez czas jakiś nie mogli rozmawiać, albowiem
22 1,19| obyczaju i mówiąc: "Głupi to jakiś jedzie, bo jakże mu kto
23 1,19| Ruszyli i jechali czas jakiś w milczeniu, tylko konie
24 1,19| jedzie, bo ciekawy.~- Znaczny jakiś musi być.~- Ba! wozów idzie
25 1,20| weselisko wyprawi.~- Chwacki to jakiś pachołek, ale i ona siarczysta
26 1,23| śnieżnej drogi, ukazał się jakiś jeździec, który pędził co
27 1,25| A śniło mi się, że was jakiś rycerz w biały płaszcz na
28 1,25| przeczytał ów list, przez jakiś czas słowa prawie nie mogła
29 1,25| znów na wezgłowie i przez jakiś czas nie odpowiadał, gdyż
30 1,25| myśl o tym opanował panią jakiś dziwny smutek, tak iż poczęła
31 1,25| Zbyszko i Danusia pozostali jakiś czas w milczeniu, ksiądz
32 1,25| rozstanie, więc chwilami jakiś dziwny smutek ogarniał nie
33 1,26| zawrócili konie. Przez czas jakiś słychać było tylko szum
34 1,27| góry sypał jeszcze czas jakiś śnieg, ale wkrótce ustał.
35 1,28| Juranda i przy tym ogarnął ją jakiś strach. "Będą jej szukali
36 1,30| wilcze serce. Przez czas jakiś jechali w milczeniu białą,
37 1,30| Zbyszko rozmyślał czas jakiś nad własnym pytaniem, po
38 1,30| nie żywie... Przez czas jakiś słychać było tylko parskanie
39 1,30| dalej Jurand - usłyszałem jakiś głos jakoby ze ściany wychodzący,
40 1,30| przyszedł mu widocznie do głowy jakiś sposób, gdyż zatrzymawszy
41 1,31| widzieli się z Jurandem, a w jakiś czas później wyjechali,
42 1,32| ogromnym koniu, rzekłby, że to jakiś olbrzym ulany z żelaza,
43 2,1 | owdzie ozwały się śmiechy, jakiś głos zawołał spoza pleców
44 2,1 | początku dać posłuchaniu jakiś uroczysty pozór sądu, widząc,
45 2,1 | Wtem w drugim końcu sali jakiś głos krzyknął nagle: "Wiodą
46 2,1 | zbójom odbili, albo ci ją jakiś czarownik zmienił, bo innej
47 2,2 | z naszej strony, czy też jakiś czarownik naprawdę przemienił
48 2,3 | podniósł tę rękawicę? A wtem jakiś rycerz, którego wejścia
49 2,4 | umilkł, tylko przez czas jakiś drgały mu szczęki i łzy
50 2,5 | że ocalić go tylko może jakiś nadzwyczajny wysiłek, rzucił
51 2,5 | coraz straszniejszych był jakiś rozmysł, na który nie gorąca,
52 2,5 | przy samym boku księżny jakiś młody, łkający głos niewieści
53 2,6 | kłopotliwie i przez czas jakiś tarł ręką czoło, lecz wreszcie
54 2,7 | surowsze niż zwykle, a w nim jakiś skrzepły spokój.~- Tak go
55 2,7 | się nie modlił. Przez czas jakiś patrzył tylko w skrzepłą,
56 2,7 | prosto w twarz i przez czas jakiś wpatrywał się w nią w milczeniu,
57 2,7 | wziął z rąk kata latarnię i jakiś ciemny przedmiot owinięty
58 2,7 | nadziei snu widział w niej jakiś ogromny wypoczynek, ale
59 2,7 | A wtem usłyszał wyraźnie jakiś głos szepcący mu do ucha:~-
60 2,8 | Tu odetchnął Maćko, jakby jakiś ciężar zrzucił z serca,
61 2,8 | dać rady. Teraz na czas jakiś jest spokój, bo jakom ci
62 2,9 | ojciec i syn patrzyli przez jakiś czas na Maćka z otwartymi
63 2,9 | popatrzyła na niego czas jakiś swymi modrymi oczyma, po
64 2,11| przez twarz przeleciał mu jakiś dziwny błysk, jakby wzruszenia
65 2,11| teraz twarz rękoma i czas jakiś siedział w milczeniu. Wreszcie
66 2,16| i Czech spoglądali czas jakiś ze zdziwieniem na Zbyszka,
67 2,17| Zbyszko.~Maćko zaś sapał przez jakiś czas gniewnie, po chwili
68 2,19| Bywaj i wiąż! Znaczny to jakiś rycerz - i pasowany! Czech
69 2,20| niemu.~Wtem z głębi zawołał jakiś donośny, pełen przerażenia
70 2,22| odpowiedział Zbyszko. I czas jakiś jechali w milczeniu, po
71 2,26| skończyło się, że nadszedł jakiś kres, że naokół jeno noc
72 2,26| szepnął mu nagle nad uchem jakiś głos. A on obejrzał się -
73 2,26| strzemię w strzemię jechał jakiś twór ciałem podobny do człowieka,
74 2,26| wydało mu się, że słyszy jakiś chrapliwy, stłumiony ryk
75 2,26| śmierć rozpłynęła się w jakiś białawy obłok, który z wolna
76 2,26| ciężkich myśli przerwał jej jakiś człowiek nadchodzący z przeciwka.
77 2,27| ujście i jakaś złość, i jakiś gniew na tę bezlitosną siłę,
78 2,27| otworzyła znów oczy; czas jakiś patrzyła na niego, po czym
79 2,27| mu głosu - i przez czas jakiś patrzyli na siebie w milczeniu.
80 2,31| przygody i w ten sposób przez jakiś czas wszyscy rozmawiali
81 2,31| wracali do gospody. Czas jakiś szli pogrążeni w myślach,
82 2,31| światłość wiekuistą.~Czas jakiś jechali cicho obok siebie,
83 2,40| Rozdział XL~Zabawili czas jakiś w Płocku, aby się z dziedzictwem
84 2,42| Zbyszko wrócił istotnie, ale jakiś dziwny: nie tylko wychudły,
85 2,47| razem.~Stary rycerz wrócił jakiś chmurny, ale wypytawszy
86 2,49| rozweselony Zbyszko. Czas jakiś jechali w milczeniu, po
87 2,49| tam! stójcie! - zawołał jakiś głos na środku gromady.~-
88 2,51| owdzie wypadał ze skrzętu jakiś zagraniczny rycerz z twarzą
89 2,51| nogi kopały jeszcze czas jakiś ziemię, póki największa
90 2,51| raniony w twarz, odbijał przez jakiś czas mdlejącą prawicą ciosy;
91 2,52| owdzie wypadał ze skrzętu jakiś zagraniczny rycerz z twarzą
92 2,52| nogi kopały jeszcze czas jakiś ziemię, póki największa
93 2,52| raniony w twarz, odbijał przez jakiś czas mdlejącą prawicą ciosy;
|